• Famelia odsłony: 5599

    Egzamin na prawo jazdy brrrrrr...

    Nie znalazłam takowego tematu, a szukam grupy wsparcia
    Otóż wczoraj oblałam koncertowo egzamin. Po raz trzeci. Parę godzin wcześniej odbyłam 3 godziny jazdy. Dodam, że jazdy w strasznych korkach, bo to ważne dla tematu. I co? Oblałam BO SAMOCHÓD MI GASŁ. Nogi miałam tak sparaliżowane, że nie umiałam płynnie puścić sprzęgła. Wyjechałam na miasto i po chwili koniec.
    Jak było u Was? Przekroczyła któraś magiczną trójkę podejść? Nota bene spotkałam koleżankę, która ma już za sobą 5 prób. Nie wiem, czy potrafię być aż tak wytrwała
    Z tego wszystkiego nabieram niechęci do jeżdżenia.

    Odpowiedzi (48)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-18, 07:14:36
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-10-18 o godz. 07:14
0

to i ja się pochwalę ;) kurs robiłam w klasie maturalnej lat temu 7 teorię zdałam praktyczny oblałam 2 razy na łuku więc dałam sobie spokój.... ale postanowiłam jednak dorobić się PJ i ponowiłam jazdy w kwietniu 2006 teorię zdałam praktykę oblałam na łuku i przy następnym podejściu jak przejechałam ten cholerny łuk to byłam tak szczęśliwa jakbym już cały egzamin zdała ;) i zdałam bo na mieście nie miałam problemów lol czyli w sumie za 4. razem zdałam 8)

Odpowiedz
Shady 2010-10-18 o godz. 05:11
0

Ja zdalam za II razem. Pierwszy raz oblałam łuk, za 2 razem pojechałam rewelacyjnie, a pierwszy raz jechalam po ciemku i w strugach deszczu. Ale poszlo swietnie :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-17 o godz. 22:26
0

Ja zdawałam w zeszłym roku. Miałam 4 podejścia 8)
Choć mój instruktor mówił mi że jestem jedna z jego najlepszych kursantek i szybko wszystko załapałam, nie udało mi się 3 razy (1 raz na placu, 2 razy w mieście). Nerwy mnie zjadły Jak dla mnie - straszne przeżycie, kupa nerwów, miałam juz dość i gdyby nie włożona w to kasa, chyba bym sobie odpuściła. Jak za czwartym razem egzaminator powiedział mi (po całej jeżdzie na mieście), że gdziś tam nie zwróciłam uwagi na jakiś znak, to myslałam, że na zawał zejde i zdołałam tylko wydukać "jak to przez jedn znak nie zdałam?!" A no to, że nie powiedział jeszcze, że nie zdałam. Byłam w szoku i nie wierzyłam przez chwilę, że to już po wszystkim i że się udało! lol Teraz jeżdże trochę, choć nie za dużo.
Powodzenia wszystkim, którzy mają to przezycie jeszcze przed sobą!

Odpowiedz
Gość 2010-10-17 o godz. 09:38
0

zdawałąm 14lat temu (rany jak ten czas zapiernicza). Ustny za pierwszym razem, praktyczny za...............teoretycznie 5tym a praktycznie 3cim. Po prostu dwa razy nie weszłam na egzamin. Za pierwszym razem oblałam na ostatnim manewrze na placu - cofanie po łuku - bo koło lekko dotykało podstawy ostatniego pachołka. Kolejnym razem zaparkowałam przodem, podszedł pan z linijką i powiedział że 10cm za blisko. Rozstaliśmy się ;)
Za trzecim podejściem przeszłam wszystkie manewry, jako jedna z trzech szczęśliwców (na 10zdających) wyjechałam na miasto. Ponieważ lało, było ciemno to uchyliłam szybę, na co warknięciem egzaminator nakazał mi ją zamknąć. Nawiew nie działał więc starałam się nie oddychać coby mi szyba nie parowała :D . Objechałam miasto, wszystkie ronda, podstępne skrzyżowania i po prawie godzinie wróciłam do ośrodka. Usłyszałam że kierowca to ze mnie będzie żaden ale ewentualnie mi zaliczy ten egzamin. Od tego czasu zjechałam kilkaset tysięcy kilometrów za kółkiem i dzięki Bogu nie miałąm żadnej stłuczki (z mojej winy) ani mandatu (tfu tfu tfu przez lewe ramię).

A tak na marginesie - kumpel - samochodziarz ledwo od ziemi odrósł już się pchał za kierownicę, zdawał ze 2 lata przede mną i oblał za pierwszym razem bo "zbyt dobrze jeździł" :|

Odpowiedz
Gość 2010-10-17 o godz. 05:39
0

Ja zdałam za drugim razem 8 lat temu, kiedy jeszcze robiło się cały plac. Za pierwszym razem jako jedyna z grupy wyjechałam na miasto (bo manewry to z zamkniętymi oczami robiłam), ale lekko wymusiłam pierwszeństwo 8) i mnie oblali (zaznaczam, że słusznie).
Za drugim razem poszło jak z płatka. Również jako jedyna z grupy wyjechałam na miasto i zdałam.

I od razu refleksja - reszty osób NAPRAWDĘ nie było jak przepuścić, bo jeździli jak d..... wołowe :P 8) Egzaminatorzy nie musieli wyjmować żadnych linijek. lol Od tego czasu uważam, że te historie o wymuszaniu łapówek i "pokrzywdzonych ofiarach" za grubo przesadzone.
A nie sądzę abym miała takie szczęście i dwukrotnie przypadkowo trafiła na grupę kompletnych idiotów i niezguł. 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-17 o godz. 02:20
0

ja zdawałam prawko 12 lat temu :D
Zdałam za 1 razem, bez łapówki :D :D :D
Wspominam miło i sympatycznie, choć stresa miałam i tak :-(

Odpowiedz
GUNIA 100 2010-10-17 o godz. 00:51
0

Ja zdałam za pierwszym razem w zeszłym roku, bez łapówki!
Miałam świetnego instruktora, starszego pana, bardzo cierpliwego, opanowanego, dał mi wiele cennych rad i wskazówek, które wykorzystałam na egzaminie i wykorzystuję nadal, jeżdżąc swoim autkiem.
Przed egzaminem stresowałam się bardzo!!! Trafił mi się wyjątkowo oschły i gburowaty egzaminator, który powitał mnie słowami, że kobiety kompletnie nie umieją jeździć samochodem (moja poprzedniczka oblała jeszcze na placu). Najpierw odpytał mnie ze znajomości tego co znajduje się pod maską, potem musiałam powłączać wszystkie światła, następnie łuk, potem górka i na miasto. Facet przez cały czas trwania egzaminu prawie sie nie odzywał. Ja także (za namową instruktora), mówiłam na głos, np. dobra, nie ma pieszych, więc mogę skręcać, albo: jestem na jednokierunkowej, więc skręcam w lewo z lewego pasa itd. - myślę, że w ten sposób pokazuje się egzaminatorowi, że się wie co i jak, a nie, że jedzie się na pamięć. Na mieście miałam parkowanie przodem po skosie, zawracanie na trzy, i zawracanie z wykorzystaniem wjazdu w bramę. Raz, kiedy jechałam wiaduktem, droga z dwoma pasami w jednym kierunku i wyprzedzałam ciężarówkę - jechałam nieco szybciej niż powinnam - stwierdził, że się zagalopowałam, a ja mu na to, że wiem, ale wykonuję manewr wyprzedzania i jak go skończę, to zredukuję prędkośc do obowiązującej na mieście. Potem samochód zgasł mi trzy razy podczas ruszania, ale zaliczył mi egzamin, mówiąć, że widzi, żę bardzo dobrze sobie radzę, że jadę pewnie i obserwuję drogę.
Zatem uważam, że nie można panikować, nie można dać się sprowokować i czasem trzeba troszkę podyskutować z egzaminatorem - bo jeśli wytłumaczymy mu dlaczego robimy coś tak, a nie inaczej, to będzie ok.
POWODZENIA!

Odpowiedz
wiśnia_wisienka 2010-10-09 o godz. 05:55
0

Po obronie mam zamiar zapisać się na kurs.
Też jestem bardzo ciekawa jak to będzie 8) ale mam sporo zapału i szczerze nie znoszę komunikacji miejskiej

Odpowiedz
_E_W_ 2010-10-09 o godz. 02:54
0

Ja zdałam za 2-gim razem :)
Za pierwszym oblałam na placu Byłam w takim szoku,że wykonując parking tyłem, zapomniałam wyprostować koła i wyjechałam między bocznymi tyczkami. lol Jak egzaminator kazał mi powtórzyć manewr, nie wiedziałam o co mu chodzi.
Zabrałam się ostro do roboty i 2-gi raz zrobiłam to samo 8) Pan kazał mi wysiąść z samochodu i ocenić moje dzieło, a ja znowu nie wiedziałam o co mu biega bo przecież zaparkowałam...

Drugi raz był lepszy mniej stresujący i w dodatku pan egzaminator strasznie się spieszył. Tak więc wszystko działo się baaaardzo szybko - w strefie ograniczenia do 30 km/h 8) - objechałam osiedlowe uliczki, a na koniec usłyszałam "wyczówa się jeszcze niepewność na skrzyżowaniach ale zdała pani." Do dzisiejszego dnia nie wiem jakie skrzyżowania miał na myśli lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-09 o godz. 02:30
0

kropeczka_mała napisał(a):nie powiem zebym była tym faktem zachwycona obawiam sie ze moge być jedną z osób które nie są w stanie nauczyć sie jeździć ja też sie tego obawiam zbieram siły żeby sie zdecydować. Nawet tata obiecał mi sfinansować kurs (profilaktycznie za ewentualne kolejne egzaminy już nie planuje płacić, cwaniak ;) 8) lol ), ale ja jakos nie widzę siebie za kierownicą. Ale wkurza mnie fakt, ze samochód stoi pod domem (bo męża nie ma), a ja pomykam na pętlę autobusową
Poza tym nie chciałabym nie miec prawa jazdy gdy w przyszłosci będę miała dzieci.
W moim przypadku jeśli podejmę sie robienia prawa jazdy, bedzie to decyzja z rozsadku, zdecydowanie nie z miłości

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-08 o godz. 07:55
0

Hmmmhemmm..... no dobra....

kurs zaczełam podad trzy lata temu

za 1 razem obalalam teorię

praktyczny zdawałam chyba z 8 razy dodam ze bez skutku

Mój tata się śmieje że prowadzić to ja będę psa na smyczy....

Eh....a mnie do śmiechu nie jest

To mój wrzód na d....

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 07:31
0

Ja także zdałam za 1 razem, 3 lata temu, bez łapówki.

Byłam ostatnią egzaminowaną osobą tego dnia i myśle, że to troszke mi pomogło (na mieście, bo plac bez problemów). ;)
Wstyd się przyznać, ale samochód mi gasł... przez jakieś 800 metrów prostej drogi jechałam cały czas na 2 lol (nie slyszałam wycia silnika ), no i prawie (!) wjechałam na krawężnik.

Ale usłyszałam na koniec, że mam potencjał na kierowce lol lol lol

Jakieś dwa dni po odebraniu prawka, na 1 randce z Łukaszem po raz pierwszy prowadziłam samochód do Wawy. (tj. 55 km) :D
nie powiem,za odwage oddania mi do prowadzenia swojej, jak dotad jedynej miłości, dostał dużego plusa lol :love:

Odpowiedz
maskot 2010-10-08 o godz. 07:27
0

eee tam,jakie gromy,mnóstwo osób się zniechęca ;)
moim zdaniem,jak się wydało te 1000zl na kurs to wypada chociaż spróbować :) gdyby nie to,to też rzuciłabym to w diabły.za kolejne egzaminy i jazdy doszkalające zapłaciłam już chyba kolejne 1000zl,ale wszyscy mi mówią,że szkoda,żeby się ta kasa zmarnowała,więc próbuję dalej,kiedyś wreszcie się uda :D byle wyjechać z placu-potem już mogę robić wszystko ;)

Odpowiedz
Famelia 2010-10-08 o godz. 07:20
0

Dla mnie to całe prawko to strasznie drażliwa sprawa jeszcze z przeszłości. W klasie maturalnej zrobiłam kurs, wtedy jeszcze się jeździło na maluchach i polonezach a egzaminatorzy chodzili z linijką :o
Wyjeździłam przepisowe 20 godzin po czym... nie podeszłam do egzaminu bo doszłam do wniosku, że i tak nie zdam (no dobra, teraz czekam na gromy jaka to durna jestem - wiem, wiem, wiem :D )
Dlatego teraz już nie mogę tego odpuścić, choć mam straszną ochotę szczerze mówiąc rzucić to w diabły i dalej tłuc się mzk tudzież śmierdzącymi pksami...

Odpowiedz
maskot 2010-10-08 o godz. 06:29
0

kiedyś to jak ktoś po xxx zdesperowany był to łapówkę dał i jakoś poszło-podobno egzaminatorzy stawali się dużo milsi jak flaszkę dostali ;) po moim ostatnim niezdanym egzaminie babcia mojej przyjaciółki poradziła mi życzliwie "dziecko,może ty łąpówkę daj?ile będziesz tak zdawać i płacić?" ;)
prawdę mówiąc,po ostatnim byłam już tak podłamana że chodziło mi to po głowie dzięki Bogu są kamery-mój durny pomysł stłumiono w zarodku ;)

Odpowiedz
Ajsze 2010-10-08 o godz. 02:01
0

Zdałam za pierwszym razem. Teraz w styczniu, a zbierałam się od wieeelu lat. Cały czas na głos powtarzałam, "bez nerwów, bez nerwów, bez nerwów". I ogólnie cały czas na głos mówiłam co robię. Tzn. mówiłam sobie jakie znaki mijam, i co w takim razie muszę zrobić, itp. Nie wiem, może to pomogło, że pan wiedział co robię, a że nie zawsze wyszło idealnie, to nie szkodzi. Ważne, że wiedziałam co i dlaczego. Mi się udało. :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 00:22
0

kropeczka_mała napisał(a):ja od czerwca zaczynam kurs 8)
nie powiem zebym była tym faktem zachwycona obawiam sie ze moge być jedną z osób które nie są w stanie nauczyć sie jeździć
dodam ze raz próbował pouczyć mnie moj anilesko cierpliwy tata i po 5 minutach musiałam sie przesiaśc co samo mowi za siebie
Kropeczka, ja też tak myślalam. I mój pierwszy instruktor takze. Zmieniłam instruktora i zaczęłam jeżdzić. Co lepsze, zaczęło mi wychodzić ;)

Odpowiedz
kropeczka_mała 2010-10-07 o godz. 23:58
0

ja od czerwca zaczynam kurs 8)
nie powiem zebym była tym faktem zachwycona obawiam sie ze moge być jedną z osób które nie są w stanie nauczyć sie jeździć
dodam ze raz próbował pouczyć mnie moj anilesko cierpliwy tata i po 5 minutach musiałam sie przesiaśc co samo mowi za siebie

Odpowiedz
tc-op 2010-10-07 o godz. 23:40
0

kassandra napisał(a):Ej! Zdał ktoś za pierwszym razem jak ja? Bo czuje się dziko... Dodam, że zdawałam jakieś 6 lat temu... Bez łapówki...
Ja rowniez zdalam za 1 razem, bez lapowki, 3 lata temu.
Dodam, ze poszlam na egzamin dopiero jak moj instruktor powiedzial "teraz zdasz", a bylo to po ponad 40 wyjezdzonych godzinach. Gdybym poszla po 20 (wtedy) obowiazkowych godzinach, nie zdalabym za pierwszym razem.

Egzamin wspominam jako najwiekszy stres w moim dotychczasowym zyciu. Z tego stresu nie wiem nawet jak zrobilam plac manewrowy, a na jezdzie po ulicach caly czas gadalam do siebie na glos np ooo 40 musze zwolnic lol
Egzaminator na koncu podsumowal ze mam nieskoordynowane ruchy, ale zalicza - taka mine mialam jadac autobusem do domu lol lol lol

Zycze wszystkim zdajacym powodzenia :D

Odpowiedz
saskia 2010-10-07 o godz. 23:39
0

też zdałam za pierwszym razem, chociaż było to co najmniej śmieszne przeżycie. samochód zgasł mi 3 (!) razy na mieście, ale egzaminator chyba po prostu był zmęczony/polubił mnie albo po prostu się zlitował.

nie martw się... na pewno się uda, ostatecznie tyle osób zdaje!
a poza tym - uśmiech od ucha do ucha do egzaminatora... u mnie podziałało :) a i TY z uśmiechem będziesz się może czuła mniej zestresowana.
TRZYMAM!

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 23:11
0

kassandra napisał(a):Ej! Zdał ktoś za pierwszym razem jak ja? Bo czuje się dziko... Dodam, że zdawałam jakieś 6 lat temu... Bez łapówki...
i ja dlatego sie nie wypowiadam bo nie mam zadnych przygod..
7 lat temu, w obcym miescie (w moim nie bylo osrodka egzaminujacego), bez lapowki i za pierwszym razem

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 22:39
0

kassandra napisał(a):Ej! Zdał ktoś za pierwszym razem jak ja? Bo czuje się dziko... Dodam, że zdawałam jakieś 6 lat temu... Bez łapówki...
Moja siostra, mama, tata, mój P., przyjaciółka...

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 22:35
0

Ej! Zdał ktoś za pierwszym razem jak ja? Bo czuje się dziko... Dodam, że zdawałam jakieś 6 lat temu... Bez łapówki...

Odpowiedz
rytka_25 2010-10-07 o godz. 21:51
0

Zdałam za 3 razem ... Pierwsze podejście - koszmar. Tak zjadł mnie stres, że nie wiedziałam, w którą stronę powinnam kręcić kierownicą, aby wyjechać z łuku. Wspólnie z egzaminatorem szybko sobie podziękowalismy

Drugie podejście - już trochę lepiej, udało mi się wyjechać na miasto, ale mój egzaminator "mag" odkrył, że przekroczyła magiczną 40 o 4 km/h. Do tej pory nie wiem jak on do tego doszedł 8) ;)

Za ostatnim podejściem byłam jedyną osobą na 12, która miała poniżej 4 podejść. Dodam, że były tam osoby, które na egzamin przyjechały samochodami - jeździły bez prawa jazdy traktując je jako formalność :o
zdałam tylko ja ....

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 21:35
0

ja ciągle walczę

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 21:33
0

ja zdawałam baaaaaaaaardzo dawno temu (jakieś 13 lat temu )
zdałam za drugim razem - za pierwszym oblałam na łuku, za drugim zdałam jako jedna z trzech wypuszczonych na miasto mimo, że samochód mi zgasł - egzaminator stwierdził: "najlepszym się zdaża"

więc się nie przejmuj, dobrze będzie :)

Odpowiedz
ola78 2010-10-07 o godz. 21:09
0

Za pierwszym razem obłałam na łuku, zdałam za drugim podejściem.Było to w roku 1998.
Od tamtej pory dwa może trzy razy siedziałam za kierownicą :)
Ale jestem pewna, że kiedyś będę jeździć. Tylko pewnie będę musiała wykupić lekcje doszkalające.
Mój J. zdał na 4 razem, a mam kolegę który próbuje już chyba 9 czy 10 raz.... :o

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 20:55
0

Famelia, nie poddawaj się!
Ja podchodziłam pierwszy raz do PJ 11 lat temu, zdawałam wtedy 7 albo 8 razy i potem odpuściłam. Każda późniejsza myśl o tym, żeby ponownie podejść wzbudzała we mnie drgawki i ścisk w żołądku. No, ale nadszedł moment, że wkurzyło mnie jeżdżenie tramwajem do pracy w deszczową pogodę, podczas gdy samochód stał pod domem - zaczełam kurs ponownie (bo poprzedni się już przeterminował), wtedy okazało się, że jestem w ciąży i to mnie zmobilizowało podwójnie, żeby zdawać do bólu - zdałam tym razem za 2 podejściem (ale w sumie to 9 albo 10 )
Króko zatem podsumowując, wcześniej czy później nadejdzie moment, że bardzo będziesz chciałą mieć PJ (niekoniecznie musi to być macierzyństwo), zatem nie warto teraz odpuszczać - będzie dobrze, głowa do góry! :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 20:45
0

Volupsa w takim razie trzymam kciuki :D

Odpowiedz
Julies 2010-10-07 o godz. 20:02
0

zdalam za 3 razem 8) pierwszy raz sie wywalilam na parkowaniu tylem a drugi na parkowaniu przodem :o wstyd lol

trafilam na malo przyjemnych egzaminatorow - pierwszy mierzyl mi linijka odleglosc samochodu od linii na łuku, a drugi mi robil wyliczanke gdy wsiadlam do samochodu i wyszlo mu ze nie zdalam - a to wszystko jeszcze przed egzaminem wiec zestresowal mnie niesamowicie...ehhh...glupia baba sie dalam i musialam zdawac 3 raz.

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 19:40
0

Za pierwszym razem oblałam testy :o Za drugim oblałam miasto (na które tylko mnie puścili z placu). Zdałam za trzecim. I nie jeżdżę od tego czasu.

Odpowiedz
Voluspa 2010-10-07 o godz. 19:28
0

Ehh... ja jutro pierwszy raz podchodzę. Nie nastawiam się jakoś specjalnie, że zdam, bo jeszcze nie czuję się pewnie w różnych manewrach. A jak mi się uda zdać to będzie naprawdę miła niespodzianka.

W każdym razie baaaardzo proszę o trzymanie kciukasów (podobno forumowe kciukasy sprawiają cuda :) )

Odpowiedz
Amabilis 2010-10-07 o godz. 18:44
0

Ja zdałam za 3 podejśćiem, jeszcze na starych zasadach i pierwsza porażka to był łuk tak sie po tym egzaminie zawstydziłam, że na następny to plac mogłam robić z zamkniętymi oczami ;) za 2 razem nie zdałam bo cyt. egzaminatora "za drugim razem niewiele osób zdaje" cos mi sie wtedy wydawało,że czeka na jakąś premie, a za trzecim pan egzaminator był bardzo miły, ja się nie stresowałam i wszystko poszło ok.
Powodzenia dla zdających

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 18:39
0

Ja zawsze chciałam mieć i nadal bardzo bym chciala. Zdawałam trzy razy i odpuściłam bo mnie wnerwił egzaminator A teraz strach mnie paraliżuje przed tym wszystkim...Echhhh. Może któregos pięknego dnia się zmobilizuję.

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 18:35
0

Powodzenia - uda się! Grunt to pozytywne podejście. Ja zdawałam lata świetlne temu, a miałam do zrobienia cały plac manewrowy lol . Udało się przy 1szym podejściu :o

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-10-07 o godz. 18:31
0

matylda_zakochana napisał(a):Ja nie mam prawka i długo nie zamierzam. Moja siostra zdała za 7 razem
to tak jak ja i moj brat lol

Famelia trzymam kciuki, zeby sie tym razem udalo.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-10-07 o godz. 18:20
0

Ja nie mam prawka i długo nie zamierzam. Moja siostra zdała za 7 razem :) Tylko trzy razy udało jej się wyjechać z placu manewrowego lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 18:16
0

Zdawałam jeszcze jak były stare zasady, 7 lat temu - za czasów linijek na placu. ;) Zdawałam dwa razy - jak czekałam na drugi egzamin, to pewna pani spytała się mnie, który to raz. Kiedy powiedziałam, że drugi, to machnęła ręką i powiedziała: phi! ja SIEDEMNASTY. 8) Nie wiem, czy żartowała. ;)

Odpowiedz
poohatka 2010-10-07 o godz. 10:07
0

ja osobiście zdałam za 2. podejściem, ale moje koleżanki zdawały po 4 czy nawet 6 razy 8) da się ! :) trzymam kciuki za kolejną próbę :)

Odpowiedz
ladybird7 2010-10-07 o godz. 10:06
0

markdottir napisał(a):spoko ja zdałam za 4-tym razem. Data wydania PJ - 1 kwietnia! ;o)
No to witam w klubie - co prawda zdalam za 3 razem ale data wydania 1/04 :D:D:D

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 09:28
0

Zdałam za 6 razem, po licznych przebojach... Zdawałam jak miałam 17 lat. Więc się nasłuchałam, że za młoda, że zbyt brawurowo jeżdżę jak na dziecko (!) etc. za piątym razem facet próbował wymusic na mnie łapówkę, mówiąc że inaczej nie zdam... Poszłam z tatą do dyrektora. Pana zwolnili, a mnie czekał egzamin z samym dyrektorem. Ło mamusiuuu...Strasznie było. Wszytko mi się trzęsło a Pan strasznie chciał żebym zdała, żeby się mnie juz pozbyć lol bo nastraszyliśmy, że Ania Popek (ta z dwójki) to rodzina lol lol lol

Odpowiedz
maskot 2010-10-07 o godz. 09:15
0

dołączam do grupy wsparcia ;)
egzamin zawaliłam już 4razy-zawsze na placyku,chociaż jeszcze 2godziny wcześniej na innym placyku jeździłam idealnie
stres,niestety,robi swoje :x
gdyby nie to,ile kasy już na to poszło,rzuciłabym to w diabły
kolejne podejście 30czerwca-akurat w moje imieniny ;)
oby egzaminator spojrzał w kalendarz ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 09:08
0

spoko ja zdałam za 4-tym razem. Data wydania PJ - 1 kwietnia! ;o)

Odpowiedz
Famelia 2010-10-07 o godz. 08:55
0

Ja w ogóle jestem beznadziejnym przypadkiem, bo przez moją pracę dwa razy musiałam przekładać terminy. Tym sposobem mój "czwarty raz" łączy się z ponownym zdawaniem teorii bo pół roku minie
Aniu trzymam kciuki, daj znać po fakcie :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 08:48
0

Mój wynik 2:0, 30.05 kolejne podejście. Głowa do góry, damy radę :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 08:47
0

Famelia napisał(a):Jak było u Was? Przekroczyła któraś magiczną trójkę podejść?
Tak lol
Zdawałam w czasach, kiedy egzaminator chodził z linijką po placu manewrowym

Odpowiedz
Famelia 2010-10-07 o godz. 08:44
0

Nie wiem jak inni - ja mogę mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie

Odpowiedz
Gość 2010-10-07 o godz. 08:35
0

Ja - na szczęście - zdałam za pierwszym razem, ale sporo z moich znajomych zdawało po kilka razy. Teraz jest to chyba bardzo częste niestety.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie