• Gość odsłony: 8909

    Kiedy Wy macie czas gotować?

    Tak sobie czytam tematy kulinarne i zadziwia mnie że macie czas i chęci brać się za gotowanie prawdziwych domowych obiadów, nawet wymyślnych dań, pieczenie ciast itd. Jak przychodzę po całym dniu do domu to mam ochotę tylko walnąć się na łóżko twarzą do dołu i w ogóle nie ma siły która mnie poza weekendami zmusi do brania się za pichcenie.

    Jak Wy to robicie?

    Odpowiedzi (84)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-08-07, 04:56:04
    Kategoria: Kulinaria
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-08-07 o godz. 04:56
0

dodka - zaśmiecamy wątek ;) Chodź na mój "Sardyński" to poopowiadam.

Odpowiedz
Gość 2010-08-07 o godz. 04:50
0

Nabla napisał(a):
Taaaa... Włosi dużo gadają ;) A o jedzeniu to gadają wyjątkowo dużo (przy jedzeniu także). Przepis na ciasto do pizzy to mają swój wyjątkowy w każdej pizzerii i każda gospodyni ma własny, tak jak każda polska pani domu ma swój na ciasto na pierogi.
Próbowałaś w różnych miejscach :)?

Odpowiedz
La Curiosa 2010-08-06 o godz. 18:31
0

aniasz napisał(a):Tak sobie czytam tematy kulinarne i zadziwia mnie że macie czas i chęci brać się za gotowanie prawdziwych domowych obiadów, nawet wymyślnych dań, pieczenie ciast itd. Jak przychodzę po całym dniu do domu to mam ochotę tylko walnąć się na łóżko twarzą do dołu i w ogóle nie ma siły która mnie poza weekendami zmusi do brania się za pichcenie.

Jak Wy to robicie?
dla mnie i mojego chlopca gotowanie to przyjemnosc, pasja, odpreza to nas...zdarza sie, ze totalnie nie mam jakiegos dnai czasu na gotowanie, albo nie jestem glodna specjalnie, ale zazwyczaj traktuje gotowanie jako rodzaj odpoczynku, pewna alchemie, potrafimy jeszce o 19 isc po zakupy, jesli potrzebujemy jakis wymyslniejszych skladnikow, len przegrywa z miloscia do gotowania

Odpowiedz
Gość 2010-08-06 o godz. 17:27
0

dodka napisał(a):Po makaronie można poznać gdzie obecnie przebywasz :). Nie mniej, ostatnio usłyszałam od znajomego, który ma rodzinę we Włoszech, że w każdym regionie mają swój przepis na ciasto do pizzy, a sam smak uzależniony jest dodatkowo od użytej do wyrobu wody źródlanej. Zaciekawiło mnie to szczerze mówiąc.
Taaaa... Włosi dużo gadają ;) A o jedzeniu to gadają wyjątkowo dużo (przy jedzeniu także). Przepis na ciasto do pizzy to mają swój wyjątkowy w każdej pizzerii i każda gospodyni ma własny, tak jak każda polska pani domu ma swój na ciasto na pierogi.

Odpowiedz
Gość 2010-08-06 o godz. 17:20
0

Po makaronie można poznać gdzie obecnie przebywasz :). Nie mniej, ostatnio usłyszałam od znajomego, który ma rodzinę we Włoszech, że w każdym regionie mają swój przepis na ciasto do pizzy, a sam smak uzależniony jest dodatkowo od użytej do wyrobu wody źródlanej. Zaciekawiło mnie to szczerze mówiąc.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-08-06 o godz. 16:15
0

Pobiłam dzisiaj osobisty rekord: w 30 minut przygotowałam 3 posiłki (odgrzałam sos do makaronu, ugotowałam makaron i podałam to mężowi na kolację, zrobiłam ryż na mleku na śniadanie, sałatkę makaronową na lunch i zamarynowałam mięso na jutrzejsza kolację).

Odpowiedz
Gość 2010-05-17 o godz. 06:47
0

Nabla napisał(a):Wrrrrr... dajcie mi dużą kuchnię i stadko głodomorów - muszę się wyżyć kulinarnie Sad Obsesji dostaję, tyle przepisów wokoło, tyle pomysłów a tu karmić nie ma kogo, ja sama na diecie i nie jem prawie wcale... Coś czuję, że urlop w Polsce spędzę na pasieniu rodziny.
Jak bedziecie we Wro, to ja Cie zapraszam serdecznie ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-05-17 o godz. 06:42
0

eee tam... ;) ja licze ze Miloszek wzorek rodzicow akceptowac do jedzenia bedzie wszystko. Bo my wdziecznym "tlumem" do kjarmienia jestesmy - smakuje nam wszystko, zachwycamy sie i wielbimi dobrych gotujacych ;)

wiec jakbys sie nie znudzila......... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-17 o godz. 06:37
0

Rosół będzie z lanymi kluskami ;) Tournee to się szykuje między rodzicami, teściami i przyjaciółmi, więc może po jakimś czasie będę miała wreszcie dość chętnych do karmienia.

A ciasto porzeczkowe wkleję, jak się dorwę do dokładnego przepisu (u mamy jest). Zasadniczo - kruchy spód, na to ubite na puch jajka z cukrem, wymieszane z porzeczkami i mielonymi orzechami. Po upieczeniu posypane cukrem pudrem. Wilgotne, wytrawne, trudno uchować nim wystygnie :D Ale DobraC - ja Cię nie chcę martwić, orzechy i porzeczki to raczej nie dla karmiącej mamy ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-05-17 o godz. 06:28
0

eee tam.... Nabla tournee sie szykuje ;)

Odpowiedz
Reklama
agnieszka82 2010-05-17 o godz. 06:26
0

DobraC, ja bylam pierwsza! ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-05-17 o godz. 06:20
0

Nabla... przyjmij zaproszenie w nasze skromne progi... Ugoscimy Cie skladnikami najwyzszej jakosci, pieknie nakrytym stolem na ukwieconym tarasie, wiernym spojrzeniem psiaka....

Przyjezdzaj!!!

:D

A przepis na ciasto porzeczkowe wkleisz?

Odpowiedz
agnieszka82 2010-05-17 o godz. 06:10
0

Rosol z domowym makaronem? Pycha. Salatke jarzynowa moj malzonek uwielbia. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-17 o godz. 06:08
0

agnieszka82 napisał(a):Nabla, zapraszam Cie serdecznie do naszego domu. Kuchnia spora, my glodomory straszne - jemy wszystko i w ogromnych ilosciach. Zachwycac sie potrafimy, ze Ci sie znudzi.

Dodatkowo mamy prawie pusty zamrazalnik. ;)

To jak?
Kusisz

Ja właśnie tworzę rosół i z włoszczyzny sałatkę jarzynową - muszę udowodnić paru kolegom z pracy, że "insalada russa" to nie potop majonezu z kawałkiem ziemniaka, marchewki i groszku, opcjonalnie ryby ( :o ). Nawet ogórki konserwowe udało mi się kupić (tylko pietruszki i selera nie a to ponoć "włoszczyzna").

Odpowiedz
agnieszka82 2010-05-17 o godz. 06:05
0

Nabla, zapraszam Cie serdecznie do naszego domu. Kuchnia spora, my glodomory straszne - jemy wszystko i w ogromnych ilosciach. Zachwycac sie potrafimy, ze Ci sie znudzi.

Dodatkowo mamy prawie pusty zamrazalnik. ;)

To jak?

Odpowiedz
Gość 2010-05-16 o godz. 17:37
0

Wrrrrr... dajcie mi dużą kuchnię i stadko głodomorów - muszę się wyżyć kulinarnie :( Obsesji dostaję, tyle przepisów wokoło, tyle pomysłów a tu karmić nie ma kogo, ja sama na diecie i nie jem prawie wcale... Coś czuję, że urlop w Polsce spędzę na pasieniu rodziny.

Już mam wizję truskawkowego tortu z ozdobami, mojego popisowego ciasta porzeczkowego z orzechami, cynamonowego drożdżowego placka z jabłkami i kruszonką, tarty ze śliwkami, miodownika z 6 warstw. I może jeszcze jabłka bym upiekła. I ulepiła pierogi. Albo lepiej knedle. No tak, przecież jeszcze będzie grill, więc warzywa, marynaty, szaszłyki z sosem z masła orzechowego, sałatki, faszerowane pieczarki i bakłażany.

Najzabawniejsze w tym, że nie ciągnie mnie do jedzenia tych wszystkich cudów, tylko do robienia ich. I żeby się inni zachwycali ;)

A, i nalewki trzebaby nastawić!

Odpowiedz
kraziowa 2010-03-18 o godz. 07:51
0

dobbi napisał(a):kraziowa napisał(a):ja mam swietny przepis na szybka wedline wlasnorecznie robiona,
dobbi- zapodaj- ciekawa jestem
obiecuje zapodac po powrocie, bo jestem w trakcie pakowania~! w niedziele, najpozniej w poniedzialek
No właśnie! Dobbi- niech się otrząśnie po włajażach i zapodaje

Odpowiedz
Gość 2010-03-13 o godz. 01:43
0

Alma_ napisał(a):błękitna lara napisał(a):Ja mam ten komfort, że Mój Przyszły jest w domu jakąś godzinę po mnie.
Chyba dyskomfort... komfort by był, gdyby było odwrotnie i to on po drodze machałby zakupy i szybki obiadek! lol
On niestety niegotujący... Jeszcze... ;):)

Odpowiedz
Ardabil 2010-03-12 o godz. 17:18
0

właśnie kończę smażyć naleśniki na jutro :)
ale odkąd wróciłam do pracy jadam w pracy. A jutro obiad w domu wyjatkowo, bo mąż na zwolnieniu.

Odpowiedz
Alma_ 2010-03-12 o godz. 17:04
0

błękitna lara napisał(a):Ja mam ten komfort, że Mój Przyszły jest w domu jakąś godzinę po mnie.
Chyba dyskomfort... komfort by był, gdyby było odwrotnie i to on po drodze machałby zakupy i szybki obiadek! lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-12 o godz. 08:58
0

Ja mam ten komfort, że Mój Przyszły jest w domu jakąś godzinę po mnie. Tak więc zazwyczaj wracając z pracy robię szybkie zakupy (po drodze obmyślając co ugotuję), potem przeważnie jakiś ryż, makaron z jakimś sosem (oboje uwielbiamy), czasem zdarzy mi się ugotować ziemniaki... Z mięsa najczęściej piersi kurczaka z różnymi dodatkami, bo szybko. Zresztą Mój Przyszły jest mało wymagający i dla niego codziennie mogłyby być:
a. ryż z kurczakiem a la gyros i sosem tzatziki
b. makaron z tuńczykiem i sosem pomidorowym
W soboty mniej więcej co miesiąc-dwa obowiązkowo pojawia się temat golonki pieczonej. Właśnie nastał ten czas, że temat powrócił... Chyba szykuje się sobota w kuchni ;)
A tak w ogóle to uwielbiam gotować, zwłaszcza kiedy jest ktoś, kto potrafi to docenić :)
W czasach studenckich słynęłam z tego, że umiałam zrobić coś z niczego, np. garnek zupy na dwa dni za 2,60, albo obiad z tego tylko co w domu, a zazwyczaj niewiele...

Odpowiedz
Nalee 2010-03-11 o godz. 15:18
0

Estella napisał(a):Dosia napisał(a):
A tak na marginesie to mieso gotowe, pieczone i zamrozone to w jakiej pozniej postaci odtwarzacie ? Bo na kanpaki to to sie raczej juz nie nadaje, wiec co do sosu ?
Odsmażam na patelni.
Właśnie przede wszystkim na kanapki. Schab i karkówka. Na ciepło to ososbno zamrażam galaretkę która sie robi przy pieczeniu i potem ogrzewam w sosie z tej lub na bazie tej galaretki.

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 10:14
0

awangarda w stylu retro napisał(a):aniasz napisał(a): jak już czas mam to nie chce mi się potem zmywać.
zmywarka to najlepsza przyjaciolka czlowieka 8)
O tak to bedzie pierwszy zakup do nowego mieszkania ;)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-11 o godz. 09:50
0

aniasz napisał(a): jak już czas mam to nie chce mi się potem zmywać.
zmywarka to najlepsza przyjaciolka czlowieka 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 09:37
0

Nie lubię odgrzewanego jedzenia (chyba że to bigos albo zupa pomidorowa - zawsze ryż albo makaron za kolejnym razem są bardziej kleiste), gotować czasu brak, jak już czas mam to nie chce mi się potem zmywać. Zaklęte koło.

Może mnie któraś przygarnie? Jem wszystko oprócz zupy owocowej :P

Odpowiedz
Estella 2010-03-11 o godz. 09:34
0

Dosia napisał(a):
A tak na marginesie to mieso gotowe, pieczone i zamrozone to w jakiej pozniej postaci odtwarzacie ? Bo na kanpaki to to sie raczej juz nie nadaje, wiec co do sosu ?
Odsmażam na patelni.

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 09:30
0

Blagam was zamiast mnie dobijac to podawajcie szybkie przepisy ;)

A tak na marginesie to mieso gotowe, pieczone i zamrozone to w jakiej pozniej postaci odtwarzacie ? Bo na kanpaki to to sie raczej juz nie nadaje, wiec co do sosu ?

Odpowiedz
Tate 2010-03-11 o godz. 06:15
0

Nabla napisał(a):O no właśnie - też tak mam jak próbuję odtworzyć jakąs potrawę - nie dociera do mnie, że wyszła smaczna, jeśli nie wyszła DOKŁADNIE taka, jak miała być.


A co najgorsze, wersja pierwsza i podstawowa wcale nie musi być poprawna. Miałam tak z meksykańskim jedzeniem: nic nie dorówna ideałowi smaku z małej polskiej knajpki, choć potem jadłam potrawy przyrządzane przez Meksykan/Teksańczyków i daleko im do tego 1szego razu ;)

W ogóle, to kocham gotować!
Marzyłabym jeszcze o lepszym piekarniku, większej kuchni, własnym mini ogródku i paru sprzętach ( tak na próbę przynajmniej):raclette, grill elektryczny, kombiwar.
Bo faceta, który to wszystko je juz mam :)
Zastawiam się, czy go tylko za bardzo nie rozpuściłam tymi domowymi obiadami prawie codziennie....

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 05:04
0

Tate napisał(a):Choć z chęcią wybrałabym się na dobre orientalne jedzenie, pamietam zwykłe take-away z Anglii, i nigdzie w Polsce nie udało mi sie czegos tak dobrego zjeść. Ani samej odtworzyć smaku.
No cóż, nie te przyprawy...nawet dobrze nie wiem,co oni tam dodawali:)
O no właśnie - też tak mam jak próbuję odtworzyć jakąs potrawę - nie dociera do mnie, że wyszła smaczna, jeśli nie wyszła DOKŁADNIE taka, jak miała być.

Ostatnio robiłam spagettini z mulami. No i kurcze nie takie jak w knajpie, więc chyba będę musiała jeszcze pokombinować (i dać się czasem zabrać do trattori na kolację, żeby mieć materiał porównawczy). Mąż chwialił, zaglądał do garnka za dokładką a mnie szlag trafiał, że to nie ten smak.

Albo chińszczyzna w wykonaniu francuskim (wiem, profanacja obu kuchni, ale nigdzie mi tak potrawy orientalne nie samakowły jak w Paryżu).

Odpowiedz
Tate 2010-03-11 o godz. 04:59
0

Ja to chyba mam jak NABLA: nic tak nie smakuje mi jak moje własne dania! :D
Nie to, żebym byla geniuszem kuchni, lubię mieć po mojemu doprawione, podpieczone, posolone.

Niekiedy, gdy jemy coś poza domem bywa różnie - jeśli jemy u znajomych, którzy też lubią gotować - wtedy smakuje :) I jeszcze przepisy podkradam!

W restaurcjach - czasami aż żal, że nie zostaliśmy w domu.
Choć z chęcią wybrałabym się na dobre orientalne jedzenie, pamietam zwykłe take-away z Anglii, i nigdzie w Polsce nie udało mi sie czegos tak dobrego zjeść. Ani samej odtworzyć smaku.
No cóż, nie te przyprawy...nawet dobrze nie wiem,co oni tam dodawali:)

Odpowiedz
Estella 2010-03-11 o godz. 04:21
0

MiuMiu napisał(a):Estella na początku jak przeczytałam twoją wypowiedź myślałam że ona z pomidorowej robi ogórkową i się zastanawiałam jak lol lol lol
lol lol
Ze dwa gary rosołu robi ;)
Mnie by chyba bokiem wyszło....po tygodniu.

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 04:14
0

ojej to tego rosolu musi chyba z 4 duze gary gotowac

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 04:13
0

Estella na początku jak przeczytałam twoją wypowiedź myślałam że ona z pomidorowej robi ogórkową i się zastanawiałam jak lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 04:12
0

Estella napisał(a):Moja siostra radzi sobie tak:
gotuje gar rosołuw poniedziałek jedzą rosół
we wtorek przerabia go na pomidorówkę, część zostawia tego rosołu
we wtorek jest z niego ogórkowa
w środę barszcz ukraiński

U moich teściów jest tak z tym rosołem, tylko że oni gotują w niedzielę, w pon. też jedzą rosół, chyba dopiero we wtorek przerabiają go na pomidorową.

Odpowiedz
Estella 2010-03-11 o godz. 03:42
0

Moja siostra radzi sobie tak:
gotuje gar rosołuw poniedziałek jedzą rosół
we wtorek przerabia go na pomidorówkę, część zostawia tego rosołu
we wtorek jest z niego ogórkowa
w środę barszcz ukraiński
na czwartek placki ziemniaczane
w piątek resztę placków kroi w kawałki, posypuje żółtym serem i zalewa pomidorami z puszki, zapieka, i ma pyszną zapiekankę.

To bardzo proste podejście do sprawy - takie przerabianie, odgrzewanie, to pójście po najmniejszej linii oporu ;)
ale albo chce się mieć obiady wymyslne albo ma się je szybko i są to posiłki proste i nieskomplikowane.

Odpowiedz
Nalee 2010-03-11 o godz. 02:25
0

Z mięsem to ja tak samo - jak nabędę, to mam w domu połączenie małej rzeźni z zakładem przetwórczym. Z zamrażarki wyjmuje gotowe porcje, które trzeba tylko usmażyć, ewentualnie upiec - ale duże schaby czy karkówki mrożę już upieczone.
Najwięcej czasu zajmują sałatki, które jednak trzeba pokroić - ale i tak 60 min to jest absolutny max, jak chce mi się postarać.
Niestety u nas super szybkie mamałygi i makarony nie wchodzą w rachubę, bo się panu mężowi kluski ślizgają na podniebieniu i nie tyka
A to jest już w ogóle obiad w 15 minut łącznie z nakrywaniem do stołu.

Odpowiedz
DobraC 2010-03-11 o godz. 02:21
0

Nabla napisał(a): moje przepisy wymagaja najczesciej okolo pol godziny na wszystko, wiec idzie szybko (zaczynam gotowanie od wstawienia np. wody na makaron i nim sie ugotuje to sos gotowy). Poza tym idac na zakupy planuje +/- jadlospis na nastepny tydzien, kupuje wszystko co mi potrzeba i mam pod reka. Poza tym polprodukty - kupuje warzywa puszkowane czy mrozone, umyta, pokrojona salate. Na dodatek podstawa to dobry sprzet kuchenny, ja do znudzenia bede sie rozplywac w zachywach nad zaletami MultiQucka i zmywarki ;)


AMEN

I jeszcze metoda Awy - -poniewaz my wybitnie miesni jestesmy to kupuje miesa w calosci, rozne, marynuje i pieke wszystko jednego dnia. Kroje na porcje i... do zamrazarki. Potem tylko "wypelniacz" (najczescie ryz, kasza, bo nie trzeba obierac) i warzywa (albo mrozonki, albo salata, czasem salatka z pomidorow jak sezon.roznie). Moje obiady nie zajmuja wiecej niz 30 minut...

a ja nie mieso to sos z mieskiem (roznym, czasem nawet tym co wczesniej upieklam) i makaron jako jednogarnkowa "mamalyga". Proste, szybkie i smaczne. Dla gosci sie nie nadaje bo wyglada jak danie dla psiaka 8) ale nam jest super.

Odpowiedz
Gość 2010-03-11 o godz. 02:11
0

No coz, wlasciwie to chyba tez powinnam siedziec cicho, bo czasu nie mam gotowac, albo jestem zle zorganizowana, albo po prostu jesli mam czas to nie przepadam za spedzaniem go w kuchni. Takze zwykle gotuje bo musze, jak sie da to meza typuje na kucharza a sama sprzatam ;)

Jakos nie bardzo potrafie gotowac i mrozic potrawy, nie wiem czemu ale tego po prostu nie robie a moze w tym jest metoda.
Gotowanie na dwa dni nie wchodzi w gre chyba ze dla siebie.
No i ostatnie czytam pilnie te wasze super szybkie przepisy, moze cos to zmieni w moim podejsciu ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 23:52
0

Aliencia napisał(a):
Rozumiem Aniaszu, że Ty tak w temacie przed-wspólnomieszkaniowych dylematów ?? ;)
Nie, ja raczej w kontekście tego:
http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=47296&start=1095

Caror i ja, dwa posty niżej

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 17:36
0

Ja kocham gotowac i piec :D
Moja Rodzina uwielbia sie zajadac, tym co przyrzadzam.
Maz jest wiecznie zadowolony i najedzony lol tak, ze wszystko sie kreci ok.
Własnie dzisiaj mówiłam do kolezanki, ze najlepiej spełniam sie w kuchni.
A gotuje róznie...czesto mam wolne, wiec wtedy nie ma problemu, jesli ide na 14 do pracy, to przed południem a jesli nie ma mnie 12 godzin, to robie cos na 2 dni np: gulasz.
Ciasta pieke zwykle w weekendy.Bardzo nie lubie jadac na miescie, bo zawsze wydaje mi sie, ze ja zrobiłabym cos lepiej i przede wszystkim wiecej ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 14:49
0

Ja tez uwielbiam pichcic, zwłaszcza piec ciasta. bardzo mnie to odpręża. narazie dziele sie kuchnią z mama i nocne pichcenie odpada, bo rodzice obok maja sypialnie i im przeszkadza, ale jak juz sie wyprowadzę na swoje i urządze moja mini kuchnię to bedę częściej gotować. Szkoda tylko, ze Narzeczony jabardziej lubi schabowe i kanapki z miodem ;o)

Nabla napisał(a):Ja tak lubię gości, którym można gotować (i którzy oblizują łyżki i chwalą kucharkę ;) ). Ktoś głodny?
mmmmm zawsze chciałam wrócić do Włoch...

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 14:44
0

Nabla napisał(a):Ja tak lubię gości, którym można gotować (i którzy oblizują łyżki i chwalą kucharkę ;) ). Ktoś głodny?
Nabla, ja mam to samo. unarzekam sie przy tym strasznie ale jaka radosc :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 14:43
0

Corgi napisał(a):...i zawsze mam nadzieję, że się te gary same pozmywają
Od kiedy mieszkam ze zmywarka to takie cuda faktycznie się dzieją :D Niestety, za miesiąc wyprowadzka, ale pewnie długo nie pociągniemy bez - do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 14:39
0

Corgi napisał(a):Oooo ! To mój małż byłby baaardzo zadowolony z takiej żony.
Dopóki nie przyszłoby do prasowania* 8)

*) mam do niego taki sam stosunek jak Ty do zmywania lol

Odpowiedz
Estella 2010-03-10 o godz. 14:38
0

Mika_ napisał(a):Ja tam ziemniaków/makaronu nigdy nie gotuję do przodu. Zawsze przed zjedzniem. Inaczej są niezjadliwe - przynajmniej dla mnie
Ja gotuję, po powrocie wrzucam na 5 minut do parowara i już gotowe ;)
Dla nas żaden problem.
Makaron czy ryż przelewam wrzątkiem.

Odpowiedz
Corgi 2010-03-10 o godz. 14:35
0

fagih napisał(a): Ja tam zmywać lubię więc problemu nie ma lol
Poza tym zmywam właściwie w trakcie szykowania. Nie lubię zostawiac sterty garów i potem się w tym babrać a w trakcie szykowania posiłku zawsze znajdzie się chwila, żeby odwrócić się do zlewu i umyć użyta chwilę wcześniej deskę, noże, łyżki, garnek, miseczkę czy talerzyk.
Oooo ! To mój małż byłby baaardzo zadowolony z takiej żony. Ja strasznie nie lubię zmywać i właśnie przez te sterty brudnych garów, to ciągłe awantury mam ... 8) Jak ugotuję, to potem po cichu na paluszkach wychodzę z kuchni i zawsze mam nadzieję, że się te gary same pozmywają lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 14:32
0

Ja mam do tego stopnia zboczenie kulinarne, że najbardziej smakuje mi to, co sama ugotuję. W restauracjach zamawiam tylko to, czego sama nie potrafię zrobić, zgłaszam się też na specjały u znajomych i rodziny (oczywiście smaki dzieciństwa u mamy, ale i szczawiowa czy makowiec teściowej). Ale jeśli coś jest w moim repertuarze - to inne wykonanie mi nie podejdzie. Zjeść zjem, ale to nie to. No, chyba, że moje mężowskie beztalencie kulinarne przygotuje coś prostego IDEALNIE według mojego przepisu. Chyba właśnie uświadomiłam sobie, że jednak mam hobby

Ja tak lubię gości, którym można gotować (i którzy oblizują łyżki i chwalą kucharkę ;) ). Ktoś głodny?

Odpowiedz
lideq 2010-03-10 o godz. 14:17
0

Mysle, ze znalezienie czasu na gotowanie jest kwestia lubienia samej czynnosci. Mam dni, kiedy mi sie totalnie nie chce, wtedy ide na latwizne i rozmrazam. Nie ma jednak przyjemniejszego zapachu niz obiad domowej roboty + maslane oczy mojego meza, kiedy przekracza prog domu 8)

Ja sprzatania nie lubie, dlatego ciezko mi na nie znalesc czas 8) lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 13:58
0

Corgi napisał(a):No właśnie chciałam o to zapytać: a kto to wszystko pozmywa .....
Ja tam zmywać lubię więc problemu nie ma lol
Poza tym zmywam właściwie w trakcie szykowania. Nie lubię zostawiac sterty garów i potem się w tym babrać a w trakcie szykowania posiłku zawsze znajdzie się chwila, żeby odwrócić się do zlewu i umyć użyta chwilę wcześniej deskę, noże, łyżki, garnek, miseczkę czy talerzyk. Mam małą kuchnię więc dzieje się to niejako z musu - przy okazji tworzę sobie front na następne działania: choćby po to aby mieć miejsce na blacie aby pokroić następne składniki czy nałożyć na talerze. Tak, że po obiedzie zazwyczaj zostaje do zmywania tylko patelnia ( o ile była w użyciu ), jakiś garnek zalany wodą, więc jego zmycie to później też moment i talerze z posiłku.

Co do gotowania - podpiszę się pod Nablą: potrawy czasochłonne to zabawa w weekend albo w nocy jak mam wenę ( rzadko ) ale wbrew pozorom wcale ich tak dużo znowu nie ma. Większość smacznych, urozmaiconych posiłków to naprawdę kwestia max. 30 min. w kuchni.
Gulasz wprawdzie się musi pichcic dłużej ale pyrka na ogniu już sam, samo przygotowanie to 15 min. Tak samo z pieczystym np.
Mięsa bądz warzywa faszerowane też nie problem- albo wykrawam w mięsie nożem kieszonkę i pakuję nadzienie albo zawijam je po prostu w cienki kawałek mięsa, albo pakuje je w wydrążone połówki papryki czy bakłażana. Na nadzienie pasuje multum rzeczy więc wystarczy zrobić przegląd lodówki i mamy: ser biały/ser żólty/pleśniak/wędliny/szpinak/śliwki/morele/jabłka/cebulę/paprykę/pieczarki/etc
Potem całość w panierkę jak ktoś lubi ( ja wolę w same przyprawy więc, żeby się nie rozpłynęło to wykałaczki lub nitka na podorędziu ) i na patelnię albo do nagrzanego wcześniej piekarnika ( można przecież go włączyć zanim zaczniemy kroić ). Też chwila.

Wbrew pozorom smażenie naleśników jest np. bardziej pracochłonne niż obiad kilkuskładnikowy, np. składający się z najbardizej urozmaiconego mięsa, ziemniaków/kaszy/etc i surówki.

Odpowiedz
Alma_ 2010-03-10 o godz. 13:54
0

No to ja właśnie wpadłam w kompleksy po uszy. Czasu nie posiadam, zdolności organizacyjnych najwyraźniej też nie. W tym roku gotowałam 3 (słownie: trzy) razy

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 13:42
0

kraziowa napisał(a):ja mam swietny przepis na szybka wedline wlasnorecznie robiona,
dobbi- zapodaj- ciekawa jestem
obiecuje zapodac po powrocie, bo jestem w trakcie pakowania~! w niedziele, najpozniej w poniedzialek

Odpowiedz
aga_terve 2010-03-10 o godz. 13:42
0

dobbi napisał(a):
ja mam swietny przepis na szybka wedline wlasnorecznie robiona, ale nie mam czasu go tutaj wrzucic. postaram sie to zrobic w niedziele o ile jestescie zainteresowane.


będę wyczekiwac z niecierpliwością 8)

Odpowiedz
kraziowa 2010-03-10 o godz. 13:38
0

ja mam swietny przepis na szybka wedline wlasnorecznie robiona,
dobbi- zapodaj- ciekawa jestem

Odpowiedz
ostryga 2010-03-10 o godz. 13:20
0

Nabla napisał(a):Gabingo napisał(a):tak stac w kuchni przy garach i to dlugo to chyba nikt nie lubi
Ja lubię :D Uwielbiam wręcz. Żeby tylko kuchnia była duża i ktoś po mnie pozmywał to ja mogę od rana do nocy.
moge sie jedynie pod tym obiema rekami podpisac.

Gotuje - jesli sie da - codziennie, mam dni, w ktorych najchetniej nie robilabym nic innego niz spisywanie nowych przepisow i wyprobowywanie ich. Moze zabrzmi to dziwnie, ale mysl o tym co mam w lodowce i co bede nastepnego dnia z tego robic/piec ekscytuje i stymuluje mnie co najmniej w tym stopniu, jak wiekszosc kobiet mysl o zakupach lol Gdybym mieszkala sama, pewnie nie sprawialoby mi to tyle radosci, ale na szczescie mam kogos, kto wychwala moje kulinarne eksperymenty pod niebiosa, niewazne, czy wyjdzie mi ambrozja czy gniot.
Dodam, ze nie jestem kura domowa, a nader wszystko nie lubie sprzatac!

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 13:04
0

gotowanie to jeden z moich sposobow na relaks, zwlaszcza w weekend. juz w piatek kombinuje co by tu zrobic im trudniejsze i bardziej pracochlonne tym lepiej. jak zrobie wiecej to mroze i jest na kilka dni. w niedziele zwykle gotuje tyle, zeby wystarczylo conajmniej do srody.
miewam tez momenty olewactwa kulinarnego, wtedy nic mi sie nie chce kuchcic. najchetniej zamawiam lub wpychamy sie do tesciowej lub idziemy cos zjesc do knajpy.

ja mam swietny przepis na szybka wedline wlasnorecznie robiona, ale nie mam czasu go tutaj wrzucic. postaram sie to zrobic w niedziele o ile jestescie zainteresowane.

Ania, kobieto! gotowanie to fajna sprawa!

Odpowiedz
Aliencia 2010-03-10 o godz. 11:44
0

Nabla Jesteś moją idolką

Anka, ja też ostatnio się nad tym zastanawiałam.. :):)
U mnie wyglada to tak, że obiady mam w pracy, więc to niejako rozwiązuje problem gotowania. W dni "razem" Przemo zajada się schaboszczakami, mielonymi, ewentualnie rybką, więc prościzna - minuta dziesięć i danie gotowe. Kiedyś narzekałam, że się przy nim kulinarnie nie rozwinę, dziś dziekuję Bogu, że się w kuchni produkować nie muszę za bardzo ;) Kolejny przykład na to, że tylko krowa nie zmienia zdania :P
Zresztą u nas w qchni pełna współpraca - ja wyżywam się na mięsie, On przygotowuje ziemniaczki ;)

Czasem mam zryw, żeby upichcić coś takiego w wersji eksluziw, ale zwykle na zrywie się kończy :) No chyba, że się szykuje jakiś większy spend, to się angażuję na maxa i wtedy w ruch idzie książka kucharska albo Foruma ;)
Aaaaa ciasta kiedyś piekłam nałogowo. Do tego stopnia, ze wszyscy się przejedli i na jakiś czas mam spokój ;)

Ale wracając do tematu ;)

Myślę, że jak ma się świadomość, że potencjalny Ktoś wróci z pracy/szkoły głodny i liczy na to, że dobra lol żona/matka przygotuje jedzonko, to się bardziej chce ugotować, upiec, znajduje się w sobie jakieś zapasy energii, żeby "utłuc schaba" ;)

Rozumiem Aniaszu, że Ty tak w temacie przed-wspólnomieszkaniowych dylematów ?? ;)

Odpowiedz
agga73 2010-03-10 o godz. 11:35
0

na Pychotkach występów gościnnych nie miewam, bo i czasu, i talentu brakuje ;)
gotować i piec lubię bardzo, choć tak naprawde niewiele potrafię.
zmywa zawsze mąż, więc gary brudzę bez skrupulów.

zawsze gotuję zupę w niedzielę, caly gar. i tak sobie tę zupę jemy przez tydzień, przeplatając co drugi dzień czymś wyciągniętym z zamrażarki (gulasz, fasolka po bretońsku, klopsy - zapasy z hurtowej produkcji)
tradycją w piątki stalo się spaghetti.
w soboty jemy obiad u mojej mamy, i zawsze dostajemy walówę do domu - zwykle starcza na kolejne dwa obiady ;)
i tak się jakoś kręci 8)

podziwiam osoby, które pracując gotują codziennie porządny obiad, i to taki, którym się można pochwalić.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 11:16
0

Gotujemy na zmianę.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 11:04
0

Temat idealny dla mnie. Mąż właśnie zmienił pracę i wrócił na mój garnek. Niestety nasze godziny pracy wcale się nie pokrywają i żeby jeść wspólnie wypadałoby to po 20tej.
Help lol

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 10:40
0

Silmarilla napisał(a):spaghetti robię z rzadka, bo to za szybkie?
To zrob z ragu, czyli "po naszemu" sos bolonski. Jak mnie uswiadomiono wczoraj (przez telefon przepis mi dyktowala tesciowa kolegi z pracy), dobre ragu gotuje sie 2-3 godziny nim poda sie do makaronu ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 10:32
0

Zmywanie - koszmar. ;) Chcę już zmywarkę.

Gotowanie? Aktualnie mam doła gotowaniowego. Nie chce mi się. Zanim usiadłam, zdążyłam się z mężem pokłócić o to kto robi dziś obiad.

A przecież gotowanie samo w sobie lubię. Ech, zmęczona jestem moze i tyle?

Tylko że u mnie to się przestawiło od jakiegoś czasu - nie kupuję gotowych sosów, spaghetti robię z rzadka, bo to za szybkie? Jakaś paranoja. ;) :mur:

Odpowiedz
Corgi 2010-03-10 o godz. 10:25
0

Nabla napisał(a): Żeby tylko (...) ktoś po mnie pozmywał to ja mogę od rana do nocy.
No właśnie chciałam o to zapytać: a kto to wszystko pozmywa .....
Ja uwielbiam gotować, a jeszcze bardziej o gotowaniu czytać i pisać (taka ze mnie kuchniomanka gawędziara lol lol lol ). Kuchnie mam wielkości pudełka po telewizorze, i to trochę zniechęca do kulinarnych szaleństw. Dziecko nie daje mi odejść od siebie na krok, więc na gotowanie mam czas tylko wieczorem, jak małż wróci do domu i zajmie się przychówkiem. Tylko, że siły już wtedy na to nie mam ...

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 10:15
0

Mika_ napisał(a):Ja tam ziemniaków/makaronu nigdy nie gotuję do przodu. Zawsze przed zjedzniem. Inaczej są niezjadliwe - przynajmniej dla mnie
ja też takich zdębialych ziemniaków nie lubię, jeśli coś to obiorę ewentualnie i wrzucę do wody

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 10:12
0

Ja tam ziemniaków/makaronu nigdy nie gotuję do przodu. Zawsze przed zjedzniem. Inaczej są niezjadliwe - przynajmniej dla mnie

Odpowiedz
Estella 2010-03-10 o godz. 09:53
0

Kasia_S napisał(a):
Ale ja się dołączam do pytania Aniasz KIEDY WY TO GOTUJECIE? i JAK WAM SIĘ CHCE? w odniesieniu szczególnie do przepisów Caror które nieodmiennie gdy je czytam wprawiają mnie w kompleksy!
Ja jak pisałam gotuję wieczorami, po 20.00 jak już zrobię jakies drobne porządki, pranie.
potem odpoczywam i ok ósmej gotuję.
A gotuje na raty.
Rano przed pracą, a mam na 7.00 gotuję ziemniaczki, makaron czy tam ryż.
Sos to kwestia 10 minut więc robię go jak wróce z pracy.

Odpowiedz
Nalee 2010-03-10 o godz. 09:34
0

Uwielbiam gotować. Szczególnie na duże imprezy, bo codzienne obiady jednak potrafią znużyć.
Z reguły gotuję bardzo szybko. Kocham ułatwiające zycie urządzenia kuchenne. Bez blendera brauna nie wyobrażam sobie życia. Regularnie uzywam też elektrycznego grilla. Odkąd nastała era zmywarki pozwalam sobie brudzić setki garów - kiedyś uważałam, żeby codzienne przepisy były ekonomiczne również w zmywaniu.
Uzywam mrożonek, bo nie mam czasu na wycieczki na rynek po ładne warzywka ani też na pracochłonne siekanie, obieranie itp.
Mam wielką zamrażarkę, zawsze wyładowaną po brzegi. Pracochłonne dania często robię z kilku porcji i zamrażam. Zwykłe staram się zawsze na świeżo.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 09:15
0

Gabingo napisał(a):tak stac w kuchni przy garach i to dlugo to chyba nikt nie lubi
Ja lubię :D Uwielbiam wręcz. Żeby tylko kuchnia była duża i ktoś po mnie pozmywał to ja mogę od rana do nocy.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 09:09
0

to jest faktycznie sprawa organizacji i wprawy, najgorzej jest sie zebrac ;)
woele rzeczy nie robie jak golabki, bo wydaje mi sie ze to zbyt duzo czasu pochlania, lubie mieso mielone po wrzucam na patelnie, dodaje co mam, czy to kukurydze czy pieczarki, przeciez z pomidorow i juz sos gotowy.
lubie piers kurczaka czy klopsy mielone wrzucic po prostu do piekarnika czyms przyprawione, albo zilami albo takim pomidorowym sosem z mozzarella i tez moge w tym czasie cos innego robic.

tak stac w kuchni przy garach i to dlugo to chyba nikt nie lubi

Odpowiedz
Kasia_S 2010-03-10 o godz. 09:00
0

Ja tez gotuje na 2, 3 dni, ewentualnie większą ilość w weekend i wrzucam do zamrażalnika.
Wędliny robię sama poprzez upieczenie kawałka mięsa lol - od razu jest gorący kawałek do obiadu, reszta na zimno do kanapek.

Ale ja się dołączam do pytania Aniasz KIEDY WY TO GOTUJECIE? i JAK WAM SIĘ CHCE? w odniesieniu szczególnie do przepisów Caror które nieodmiennie gdy je czytam wprawiają mnie w kompleksy!

Odpowiedz
kraziowa 2010-03-10 o godz. 08:59
0

przepisy prosze
Przez wędliny rozumiem mięsa wędzone (inna bajka to mięska pieczone). Czyli kupuję całą surową szynkę, cały schab, boczek i dzielę na porcje : i to 3-5 dni leżakuje w specjalnej solance, potem mięso dodatkowo szprycuję, żeby w środku tzw. szpela nie było (takie odbarwienie, gdzie nie dociera marynata) i oddaję do wędzarni.

jakieś faszerowane cuda, kotleciki nadziewane, rolady, itd.
E tam. Na pewno im się też schaboszczaka zdarza się popełnić.
Z drugiej strony możesz pokroić cukinię na plasterki, posmarować serkiem twarogowym i zawinąć w rulonik. I jutro, proszę ja Ciebie, napiszesz w wątku obiadowym ,że wcinasz roladki z cukinii nadziewane serem. :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:59
0

aniasz napisał(a):
Ale zajrzyjcie na wątek obiadowy: jakieś faszerowane cuda, kotleciki nadziewane, rolady, itd. I zakładam że połowa z tych kulinarnych bogiń ma jeszcze w domu dziecko, psa, męża, telewizor, teściów albo rodziców do odwiedzenia w tygodniu ja nie mam nic z w/w a i tak mi z gotowaniem nie wychodzi
Faszerowany baklazan - nasalam i ide sie wykapac. Potem podsmazam zmielone robotem mieso, posiekane robotem warzywa - 5 minut. Wlewam gotowy sos pomidorowy i zostawiam az odparuje - 10 minut. Pakuje w baklazana, wstawiam do piecyka i ide obejrzec Losty - jak sie odcinek skonczy mam super kolacje. Jakis problem?

Kurczak z rozna tak samo, natre przyprawami i nadzieje na rozen, wlaczam piecyk z automatycnzym wylaczaniem i wychodze do pracy. Jak wracam, wlaczam piecyk i nim mi sie herbata zagotuje to juz jest cieply.

Rolady z indyka ze szpinakiem: wrzucam rano do garnka zamrozony szpinak. Wracam z pracy, dorzucam do niego czosnek i gotuje sie w czasie, gdy ja sie przebieram. Wstawiam garnek wody na gaz. Gdy szpinak jest odparowany zdejmuje z ognia, na kawalkach folii aluminiowej ukladam plastry piersi indyka (mieso kupione juz w plastrach). Szpinak mieszam z jajkiem, klade na mieso, zawijam roladki, zawijam w folie aluminiowa jak cukierki, wrzucam na wrzatek. W tym czasie mieszam gotowa mieszanke salat z pomidorem (sparzonym w wodzie, w ktorej gotuje sie indyk), parmezanem i zrobionym widelcem sosem vinegret. Jak wymieszam to roladki juz mozna wyjmowac i kroic.

I tak dalej i tak dalej... gotowanie to kwestia pomyslowosci i organizacji.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:57
0

U mnie wymyślne obiady nie przechodzą, bo Puzel na pytanie co pysznego chcialbyś zjeść odpowiada, że serowego kotlecika i mizerię lub kurczaka i marchewkę z groszkiem. Jego ulubione potrawy mam opanowane do perfekcji, logistycznie są już bardzo dopracowane i nie zajmują dużo czasu ;)

Jak chcę porzeźbić to faktycznie potrzebuję więcej czasu, więc jak wracam do domu to od razu się zabieram. Tylko, że ja to lubię, nie męczy mnie to, nie jest to jeden z przykrych obowiązków, da się przy tym jeszcze nieźle odpocząć. Takkk to możliwe! Faszerować szpinakiem francuskie ciasteczka popijać winko przy radiu Pin i glosie Michaela Moritza i odpoczywać :P

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:53
0

O, teraz jeszcze wędliny będą same robić...

matko!

lol

Odpowiedz
aga_terve 2010-03-10 o godz. 08:52
0

awangarda w stylu retro napisał(a):kraziowa napisał(a):Ja w ogóle mam zboczenie kulinarne-nawet wędliny sama robię (wioskowa babka ze mnie )
przepisy prosze 8)
moze byc w osobnym watku ;)
sie podepne pod prosbe 8)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-10 o godz. 08:47
0

kraziowa napisał(a):Ja w ogóle mam zboczenie kulinarne-nawet wędliny sama robię (wioskowa babka ze mnie )
przepisy prosze 8)
moze byc w osobnym watku ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:45
0

OK, makaron i sos do niego ugotować też mogę, to akurat faktycznie idzie szybko, nawet rano przed wyjściem do pracy. Inna rzecz że taki makaron z mikrofali to już jest nie ta sama bajka...

Ale zajrzyjcie na wątek obiadowy: jakieś faszerowane cuda, kotleciki nadziewane, rolady, itd. I zakładam że połowa z tych kulinarnych bogiń ma jeszcze w domu dziecko, psa, męża, telewizor, teściów albo rodziców do odwiedzenia w tygodniu ja nie mam nic z w/w a i tak mi z gotowaniem nie wychodzi

Odpowiedz
kraziowa 2010-03-10 o godz. 08:40
0

Najczęściej robię w weekend duże zakupy i planujemy wspólnie z K ,,schemat obiadowy''na cały tydzień .Obydwoje uwielbiamy pichcić i sprawia nam to przyjemność-często (ale bywają też gorsze dni) jest to forma relaksu po całodniowej bieganinie. Wbrew pozorom zrobienie obiadu czy nawet upieczenie ciasta nie wymaga posiadania dużej ilości czasu.Poza tym można przygotować posiłek na dwa dni.
Dobrą inwestycją są też różne sosy w słoikach. Ja robię latem np. pesto (już zasadziłam bazyliowe pole :D )-potem wystarczy ugotować makaron, dodać co się chce lub tylko pesto i już:raptem 10 minut roboty. Ja w ogóle mam zboczenie kulinarne-nawet wędliny sama robię (wioskowa babka ze mnie lol )

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:30
0

Wieczorem na dzień następny ale zwykle są to dania proste, jednogarnkówki. Samo się gotuje a ja robię coś innego. Natomiast w weekend już lubię stać przy garach ;)
Lubie kuchnię śródziemnomorską a ta raczej nie wymaga długiego pichcenia.
Wszelkie sałty, sałatki też.

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:24
0

ja nie pracuje 8) a jak pracowalam to ostatnia rzeczy jaka chcialam robic to bylo stanie w kuchni, bo najpierw trzeba z psem na dluzszy spacer i pozniej to tylko kanapa w mojej glowie byla.

lubie gotowac, piec, ale potrzeba mi czasu, spokoju, swiadomosci nigdzie nie musze leciec, niczym innym sie zajmowac. nie lubie cos przyrzadzac na czas

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 08:19
0

Gotuje wieczorami - nic tak nie odpreza i nie jest takie przyjemne. Uwielbiam gotowac, a moje przepisy wymagaja najczesciej okolo pol godziny na wszystko, wiec idzie szybko (zaczynam gotowanie od wstawienia np. wody na makaron i nim sie ugotuje to sos gotowy). Poza tym idac na zakupy planuje +/- jadlospis na nastepny tydzien, kupuje wszystko co mi potrzeba i mam pod reka. Poza tym polprodukty - kupuje warzywa puszkowane czy mrozone, umyta, pokrojona salate. Na dodatek podstawa to dobry sprzet kuchenny, ja do znudzenia bede sie rozplywac w zachywach nad zaletami MultiQucka i zmywarki ;)

Wielkie zarcie - dlugotrawle pichcenie pasztetow czy bigosow i reczne wyrabianie drozdzowych bab, lezakowanie miesiacami piernikow - zostawiam sobie na swieta i wakacje.

Zeby to wszystko jeszcze kalorii nie mialo

Odpowiedz
Estella 2010-03-10 o godz. 08:00
0

My z narzeczonym gotujemy razem, lubimy to, najcześćiej wieczorem, oboje oglądamy TV i gotujemy razem.
Kilka razy w tygodniu, w weekendy robimy więcej i mrozimy, potem tylko wystarczy rozmrozić i gotowe ;)
No ale częściej jednak stołujemy się na mieście albo zjadamy obiad w pracy.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-10 o godz. 07:56
0

aniasz napisał(a):Jak Wy to robicie?
w weekend kochan i mroze ;)
a na czwartek i piatek to w poniedzialek i tez mroze :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 07:54
0

P. gotuje. Za dobrze, żebym ja się brała za gary :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-03-10 o godz. 07:54
0

po pierwsze nie gotuję codziennie.

po drugie jak jestem cały dzień poza domem to jak wracam to też się walę (znaczy, bawię się z Młodą i takie tam, potem kąpiel, usypianie, potem leżę i dogorywam). do kuchni rusza mnie koło północy, jak już wiem, że albo pójdę i coś zrobię, albo zasnę i nie będzie zrobione.

alternatywnie gotuję coś szybkiego.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie