• m&ms odsłony: 2361

    Jak to w koncu jest?

    Chialabym zeby ktos mnie w koncu oswiecil, bo czytam i czytam i zrozumiec nie potrafie. Jak to w koncu jest z zyciem w Polsce? Z jedenj strony widze wypowiedzi lub nawet cale watki, ze:
    - wracac do PL nie warto,
    - pieniedzy brakuje,
    - pracy nie ma,
    - studiowac sie nie oplaca bo i tak pracy sie nie znajdzie,
    - opieka zdrowotna owszem ale lapowki to chleb powszedni,
    - rzad nie nadaje sie do niczego, etc

    Z drugiej natomiast strony widze/ czytam o:
    - kobietach pracujacych, wyksztalconych,
    - wakacjach i wyjazdach zagranicznych,
    - budowach domow, kupnie mieszkan, odnawianiu, urzadzaniu,
    - ulubionych restauracjach
    - zakupach w nie zawsze tanich sklepach
    - rozrywkach (jest czas na czytanie ksiazek, wyjscie do kina, etc).

    z gory dzieki i zaznaczam, ze preferencji nie mam ani nie zamierzam krytykowac, probuje jedynie zrozumiec. w PL ostatni raz bylam 2 lata temu na tydzien

    m&ms

    Odpowiedzi (16)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-10, 01:08:47
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-10-10 o godz. 01:08
0

podejrzewam, że poza narzekactwem sprawa rozbija się o statystykę.

wszędzie są ludzie, którym jest dobrze (finansowo), ludzie, którym na b. mało starcza, i jakiśtam środek.

tylko że tutaj, w porównaniu z mitycznym Zachodem, ten środek średnio rzecz biorąc malutki i marniutki. i w szczególności są dziedziny w wielu krajach b. doceniane i pozwalające spokojnie żyć, a w Polsce - traktowane bardzo po macoszemu.

z wydziału, gdzie mój mąż robi doktorat, jakaś firma podkupuje doktorantów. normalna sprawa, nie? wiadomo, w przemyśle więcej się zarabia, i tak dalej.

wiecie, co jest szokujące? dla mnie przynajmniej? że podkupują ich bajecznym wynagrodzeniem 2000zł netto. i to jest taka różnica w zarobkach, że są chętni, tym bardziej, że dziedzina taka, że trudno czasowo pogodzić robienie doktoratu z inną pracą zarobkową, nie licząc nieśmiertelnego udzielania korepetycji (a i to w ograniczonym zakresie).

Odpowiedz
Gość 2010-10-09 o godz. 23:49
0

m&ms napisał(a):dzieki dziewczyny, ale ciagle mnie meczy. Bo tak:
- na kredycie, jak ktos madrze powiedzial, jedzie 3/4 USA, ale nikt nie mowi, ze mu brakuje; etc

Uwazam, ze Polska to wyjatkowy kraj ludzi zaradnych, przedsiebiorczych i otwartych (wbrew pozorom). Jednak skad tyle slow niezadowolenia?

m&ms
to ja tylko do tego: a może dlatego nikt nie mówi, że mu brakuje bo: a) po zapłaceniu wszystkich rat zostaje im całkiem sporo (co w Polsce nie zawsze jest takie oczywiste - w większości jednak pieniądze są wyliczona "na styk" bo inaczej nie byłoby mowy o kredycie; b)mentalność Amerykanów jest jednak inna - zeby nie wiem co będą mówić, że jest ok i się uśmiechać
nie wiem... tak tylko sobie myślę

Odpowiedz
m&ms 2010-10-09 o godz. 16:43
0

dzieki dziewczyny, ale ciagle mnie meczy. Bo tak:
- podzial na klasy spoleczne jeste wszedzie, nie tak?
- sytuacja polityczna bywa rozna wszedzie (obecnie pracuje dla Wlochow i slowa skargi nie slyszalam);
- na kredycie, jak ktos madrze powiedzial, jedzie 3/4 USA, ale nikt nie mowi, ze mu brakuje; etc

Uwazam, ze Polska to wyjatkowy kraj ludzi zaradnych, przedsiebiorczych i otwartych (wbrew pozorom). Jednak skad tyle slow niezadowolenia?

Powiedzialyscie dokladnie to, co widac na ulicach - jest lepiej lub gorzej, ale ogolnie tak samo jak wszedzie indziej. Nie jestem pewna czysklonnosc do maruderstwa to nasze narodowe hobby - znam wielu ludzi, ktorzy wlasnie niezaleznie od swoich kwalifikacji i wyksztalcenia podjemuja sie jakichkolwiek zawodow w USA. Z drugiej strony zawsze uwazalam, ze pracowac mozna wszedzie tak samo cieko, jednak Europa tym roznie sie od innych kontynentow, ze tam liczy sie cos wiecej niz zycie fizyczne. Tak jak wspomnialam wczesniej - jest czas na kino/teatr/ksiazke/kawe w ciagu dnia/wypad w gory/czas dla rodziny.

nie wiem
m&ms

Odpowiedz
Gość 2010-10-09 o godz. 00:29
0

A jeśli chodzi o kredyty to całe USA(poza bogatymi jak wszędzie) są na kredytach zaciągnietych na całe życie, ale mają domy i auta ;)
U nas jest to samo, ale dobrze ze taka możliwość jest bo bez tego trudno byłoby cokolwiek za gotówke kupić i myslę, że czy to Polska, USA, czy Londyn to sytuacja wygląda podobnie.. są biedni, klasa średnia i bogaci i tak już chyba będzie.

Odpowiedz
Gość 2010-10-09 o godz. 00:25
0

To jest tak...
W każdym kraju ludzie narzekają na polityków... a w polsce akurat jakiekolwiek ugrupowanie by nie było u władzy to polacy będa narzekać, tak już mamy, nie żebym była za obecnym rządem ;) lol

W porównaniu sprzed np 10 lat to zmieniło się wiele na lepsze - w sensie dostepności i wyboru na rynku.
Natomiast jeśli chodzi o pracę to praca jest i ogłoszeń jest tona, jak ktoś chce to pracę znajdzie, ale to tez zależy od wymagań... i dlatego ludzie wyjeżdżają.

Ja pracę mam, znalazłam bez znajomości na 5 roku studiów i 2 lata tyrałam po 9-10 godzin za niską pensję, ale w efekcie się opłaciło.
Po takim czasie człowiek ma choć trochę więcej doświadczenia i wiedzy, żeby startować wyżej.

I tak naprawdę dla pracodawcy nie do końca liczą sie stosy papierów i kursów, które teraz młodzi robią - 100 razy ważniejsze jest doświadczenie, więc czasem trzeba spuścic z tonu i odbyc jakiś staż lub pierwszą pracę za mniejsze pieniądze.

Mam koleżankę, która po studiach bez żadnego doświadczenia, ale po dobrej uczelni chciała zarabiac od razu 3000 bo uważała że na tyle zasługuje.... no i nie znalazła... więc wyjechała za granicę gdzie oczywiście musiała tez spuścić trochę z tonu na początku, ale teraz ma dobrze... ale oczywiście narzeka ze w polsce pracy nie ma bo jej się nie udało i dlatego musiała wyjechać

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-08 o godz. 23:54
0

przychylam się do stwierdzenia, że niestety w Polsce robi się coraz większy rozdźwięk między tymi co mają i tymi co nie mają
ale prawdą też jest, że wielu ludzi tylko "wygląda" na zamożnych a tak naprawdę toną w długach zaciągniętych na długie lata

jedno i drugie widzę na co dzień w pracy - ci, którzy mieli dobrze mają jeszcze lepiej a ci, którzy byli szarakami szarakami pozostają - tak ten świat jest skonstruowany
niewielu stać na kupienie mieszkania czy samochodu za gotówkę czy krótkoterminowy kredyt więc żeby mieć dach nad głową zaciągają kredyty na 20-30 lat płacąc połowę swojej pensji co miesiąc w formie raty, do tego utrzymanie, rozrywka, wakacje, dokształcanie... i debet rośnie

wydaje mi się również, że ludzie którzy zaczęli studia 2-3 lata temu bądź teraz je kończą są dużo "mądrzejsi" od tych, którzy dajmy na to studiowali w latach 90tych - wtedy nie było aż takiego parcia na to by studiować po kilka kierunków, by za wszelką cenę dostawać się na najlepsze staże
wg mnie teraz sytuacja się polepsza i ci którzy teraz kończą studia mają lepszy start
teraz coraz więcej staży jest pełnopłatnych więc to tak naprawdę taka pierwsza praca i doświadczenie które jako wymóg figuruje w większości ogłoszeń, kiedyś tak nie było, w większości pracowało się za darmo na co nie każdy mógł sobie pozwolić dlatego też taki świeżo upieczony absolwent ma większe szanse na lepszą pracę niż dajmy na to ja, która kończyła studia zaoczne a zarabiała na to będąc asystentką

kolejna rzecz to np dokształcanie - i znow przykład z pracy - dofinansowuje się studia podyplomowe, MBA i najlepsze szkolenia tylko kadrze menadżerskiej (która i tak dobrze zarabia) a zwykłym pracownikom nie, chociaż wielu z nich chciałoby podnieść swoje kwalifikacje zawodowe, wielu poprostu na to nie stać i tu kłania się przysłowie: czemuś biedny? boś głupi, a czemuś głupi? boś biedny...

tak czy inaczej trzeba wierzyć, że lepiej będzie bo inaczej możnaby zwariować

Odpowiedz
Lisa2003 2010-10-08 o godz. 23:25
0

Ja nie bardzo mogę zrozumieć jedną rzecz.
Większość moich znajomych, która wyjechała (osoby z wyższym wykształceniem), nie pracują w swoich zawodach. Często wykonują prace, których nie podjęli by się w Polsce.
Fakt lepiej płatne, ale też i koszt życia jest tam wyższy.
Z mojego punktu widzenia nie jest tak super (piszę jako osoba, która ma pracę).

Odpowiedz
Kerala 2010-10-08 o godz. 23:08
0

Shiadhal napisał(a):m&ms, naprawdę Cię dziwi narzekanie? to przecież taki narodowy sport
no może i sport ;) W każdym razie skłonności do jęczybulstwa posiadamy ;)
Z drugiej strony bywa to jęczybulstwo uzasadnione, o czym też nalezy pamiętać, a i aktualna sytuacja polityczna wybitnie temu służy.
Mam dwie refleksje do podziału, proszę bardzo:

1.Dla mnie właściwie ciekawsza jest motywacja pozostających niż wyjeżdżających. Osobiście sądzę, że motywacje mogą być różne, począwszy od marazmu i braku znajomości języka, poprzez zobowiązania osobiste, aż po pielęgnowany pokoleniami etos patriotyzmu, w którego zakres nie wchodzi żadna forma emigracji, w tym emigracja mentalna.
Tak więc już na podstawie samego tylko stosunku do emigracji daje się zauważyć tyle postaw, a co dopiero mówić o stosunku do własnego kraju?
Proponuję pluralizm traktować jednak jako aksjomat, tak jak to, że ludzkie decyzje i postawy są na ogół złożone oraz często bywają ambiwalentne.
To, że noszę się z zamiarem stworzenia fan clubu Wujkowskiej i przesyłania jej via okno intymnych liścików w cegłówkach w dowód miłości, w niczym nie rzutuje na fakt, że dopóki jest w tym kraju jeden tylko Bartoszewski- nie wyjadę ;)

2. a o drugiej refleksji zapomnialam w trakcie pisania pierwszej lol Skoro jednak już sie zdobyłam na wysiłek postawienia paru znaków to dodam, że mam jeszcze jedną motywację do pozostania. Pomijając banalne typu dom, plany, praca, takie tam.
Mianowicie urodziłam się nieuleczalną optymistką i taką prawdopodobnie umrę i tak se myślę za Waglewskim, że "Ta zima kiedyś musi minąć, zazieleni się, urośnie kilka drzew".
A jak wszyscy wyjadą to kto wywiezie na taczce Romka z grzywą na Rzymianina?
To jest moja misja. Oczywiście prawdą jest też, że cały czas wątpię, a ilekroć słucham kolejnych doniesień o wyczynach szwadronów rydzyka tylekroć rodzi mi się przed oczami pociągająca wizja angielskiego domku na przedmieściach Londynu wraz z niezłym biznesplanem. No ale ktoś w tym kraju musi być głupi, uważam, i to własnie m.in mnie przypadła ta niewdzięczna rola. Przyjmuję ją;)

AAAA! Jest moja druga refleksja! To tak odnośnie tego, że w Polsce wszyscy albo skorumpowani, albo nieuczciwi, albo biedni (bo uczciwi i nieskorumpowani).
Przypomniało mi się, jak na innym forum przeczytałam tekst kobiety, która tak ustawiła sobie układ z pracodawcą, ze wg oficjalnych dochodów należał jej sie zasiłek rodzinny, natomiast na lewo dostawała wielokrotność oficjalnej pensji. Dla zobrazowania sytuacji dodam, że zasiłek wynosił coś kole 50 zł, natomiast całość dochodów oscylowała wokół 4000zł.
Na czyjś komentarz, że jest to kompromitujące ją samą, a ponadto nieuczciwe, otrzymała kilkanaście wypowiedzi w rodzaju "nie przejmuj się, oni tylko udają świętych, a sami by tak zrobili" i "każdy kombinuje jak się da, bo bez tego nie idzie przeżyć".

To, że w tym kraju etos uczciwości jest ujowy nie zależy akurat od ekipy rządzącej, a od społeczeństwa, które własną godność i uczciwość potrafi wycenić na 50 zeta wychapanego z MOPSu. I obawiam się, że mówimy nie o jednostkach, a o masach. To są te same masy, dla których każdy lekarz bierze, każdy nauczyciel g..o wie, podatków nie powinno się płacić, a co złego to nie my. I które to masy żalą się potem na rozmaitych forach na rząd, lekarzy, nauczycieli i cyklistów, czego IMHO w powyższym kontekście nie należy brać do końca serio. Mam też wrażenie, że to powolutku się zmienia na lepsze.

A tak w ogóle to Polaków nie da się zrozumieć, co stwierdzono już w Renesansie i o ile mi wiadomo- nic się od tamtego czasu w tej kwestii nie zmieniło lol

kerala

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 22:50
0

Pewnie, że mogłoby być lepiej. Ale i gorzej też, więc nie mam co narzekać - i nie narzekam 8) Niestety, na Malediwy i Pradę jeszcze mnie nie stać, ale liczę, że za swojego życia się dorobię (a raczej mąż lol ).

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 21:44
0

m&ms, naprawdę Cię dziwi narzekanie? to przecież taki narodowy sport ;)

no i przecież każdemu mogłoby być lepiej, nie? a jak jeszcze się rozejrzy i stwierdzi, że z jego wiedzy wynika, że gdzie indziej byłoby łatwiej? to tym bardziej narzeka ;) (piszę w trzeciej osobie, ale samej też mi się zdarza, żeby nie było. chociaż raczej na zasadzie planowania wyjazdu.)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-08 o godz. 21:39
0

Kirka napisał(a):Do kraju, ktorego jedynym atutem jest przyroda i kiszone ogorki..

Z tym to bym polemizowala, bo jedna z moich motywacji do wyjazdu byl klimat i kuchnia ;)

W Polsce nie jest tak zle, jakby sie moglo wydawac z odleglosci. Z drugiej strony wyjazd pozwala nabrac dystansu do rodzimej polityki. Nasz kraj jest na dobrej drodze, to, ze nie pedzi jak rakieta to inna sprawa, ale z kazdym dniem jest lepiej (i nie dzieki ekipie rzadzacej a pomimo niej). Tego sie juz nie da odwrocic.

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 13:12
0

Podlacze sie pod pytanie M&m,
poza granicami Polski bedzie juz 3 lata (moj b!! jak ten czas leci!!)
I odczucia co do kraju mam coraz bardziej nieokreslone.

Widze tak:
politycy - banda niekompetentnych ludzi;
lekarze - wyjezdzaja, ew lapowkarze;
pielegniarki - wyjezdzaja, ew lapowki - opryskliwe baby;
urzednicy -niekompetentni, niechetni w podejmowaniu decyzji, lapowkarze;
nauczyciele - kiepsko oplacana i wyksztalcona kadra;
etc, etc, etc..

Ogolem rzadzi nacjo-katolicyzm, strach wyjsc w rozowym na ulice. Odmienosc jest unicestwiana. Nie ma wolnosci wyboru, wszedobylski strach przed wladza..

Oczywiscie, ze uogolniam, ale coraz czesciej Polska mi sie tak jawi. I troszke mnie to przeraza... I coraz czesciej pojawia mi sie uczucie, ze do takiego kraju to ja nie chce wracac. Do kraju, ktorego jedynym atutem jest przyroda i kiszone ogorki..

Z drugiej strony, wiem ze tak zle nie jest..

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 12:52
0

Wszystko zależy od położenia finansowego danej osoby. W sumie mogłabym rzec, że jednak większość społeczeństwa liczy się z każdym groszem. Co do wyboru studiów, Natalia ma w tym dużą rację. Część z nich jest rzeczywiście intratna, ale nie wszystkie. Np. moje najlepsze koleżanki, łącznie z moją przyjaciółką wyjechały z Polski. Nie żałują swych decyzji. W naszym kraju nie mogły znaleźć satysfakcjonującej oferty, o pracy w zawodzie w ogóle nie mówiąc. Ponadto obecnie młodzi, by w siebie zainwestować kształcą się na 2 lub 3 kierunkach, robiąc wszystko by podwyższyć swoje kwalifikakcje. Nie mniej patrząc np. na rozwijającą się sferę budownictwa zauważ, tak jak napisała Nabla, że młodzi zaciągają kredyty na 20, 30 lat... . Inaczej wiele osób nie dałoby rady zakupić własne mieszkanie, działkę, zbudować dom. Ceny stale rosną i to w zastraszającym tempie. Na początku swych studiów starczało mi z zapasem 40-50zł na tydzień. Teraz byłoby trudnością wyżyć godnie za taką sumę w Warszawie. Abstrahując od tego, rząd zamiast pomagać obywatelom, podkłada kłody pod nogi swymi wybitnie mądrymi decyzjami. Oczywiście średnia stopa życiowa podniosła się, ale jest to trochę mylący punkt odniesienia. Podejrzewam ponadto, że różnice w społeczeństwie polskim powiększą się jeszcze bardziej po wejściu euro, ale to dopiero daleka przyszłość.
Jeszcze jedno. Podepnę się tu pod wypowiedź Nabli. Byłoby cudownie, gdyby w naszym kraju pensje były proporcjonalnie wysokie do wszystkich podwyżek gazu, prądu, cen. Takie moje marzenie :). Trzeba być optymistą :).

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 12:38
0

A mi się wydaje, że taki wywód z przeciwstawnymi tezami da się przeprowadzić na temat każdego niemal kraju 8)

Wszędzie są biedni, wszędzie są średniacy i wszędzie są osoby bogate...
Wszędzie są mniejsze czy wieksze problemy z definiowaniem zadań państwa, z realizacją tych zadań :|

I chyba nigdzie nie ma tak, żeby dostetek skapywał komuś z nieba.
Trzeba się narobić - i tyle

Odpowiedz
Gość 2010-10-08 o godz. 12:23
0

m&ms napisał(a):chialabym zeby ktos mnie w koncu oswiecil, bo czytam i czytam i zrozumiec nie potrafie. Jak to w koncu jest z zyciem w Polsce? Z jedenj strony widze wypowiedzi lub nawet cale watki, ze:
- wracac do PL nie warto,
- pieniedzy brakuje,
- pracy nie ma,
- studiowac sie nie oplaca bo i tak pracy sie nie znajdzie,
- opieka zdrowotna owszem ale lapowki to chleb powszedni,
- rzad nie nadaje sie do niczego, etc

Z drugiej natomiast strony widze/ czytam o:
- kobietach pracujacych, wyksztalconych,
- wakacjach i wyjazdach zagranicznych,
- budowach domow, kupnie mieszkan, odnawianiu, urzadzaniu,
- ulubionych restauracjach
- zakupach w nie zawsze tanich sklepach
- rozrywkach (jest czas na czytanie ksiazek, wyjscie do kina, etc).

z gory dzieki i zaznaczam, ze preferencji nie mam ani nie zamierzam krytykowac, probuje jedynie zrozumiec. w PL ostatni raz bylam 2 lata temu na tydzien

m&ms
Nie bardzo rozumiem, czego nie rozumiesz ;)

Kobiety sa pracujace i wyksztalcone - co nie zmienia faktu, ze to czesto praca ponizej kwalifikacji i z kiepska pensja. Mieszkania na 30letni kredyt, wakacje za granica kosztuja dokladnie tyle samo co w Polsce, zakupy, kino to okazjonalne przyjemnosci. To wcale nie wskazuje na dobrobyt a raczej na mlodosc wypowiadajacych sie osob (za studenckich czasow nie mialam na chleb, ale na piwo i owszem).

W Polsce jest trudniej, niz gdzie indziej, bo inne sa relacje pensja-ceny niz w krajach Europy Zachodniej. Ale to nie znaczy, ze jest sie bez szans i zycie jest smutne, biedne i gorzkie - po prostu widac, ze wystarczy sie przeprowadzic o kilkaset kilometrow i jest troche latwiej.

Odpowiedz
pocwirek 2010-10-08 o godz. 12:01
0

Moim zdaniem niestety w Polsce tworzą się coraz większe różnice pomiędzy poziomem życia: biedni biednieją a bogaci się bogacą :( No i tym drugim powodzi się naprawdę całkiem nieźle, więc nie narzekają
Są też tacy jak ja, którzy dopiero się dorabiają i w prawdzie na wiele mnie jeszcze nie stać ale patrząc na ludzi naprawde biednych nie śmiem narzekać, jest mi tu dobrze, doceniam i cieszę się ze wszystkiego co mnie w życiu spotyka.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie