• Gość odsłony: 3147

    Jak pomóc alkoholikowi?

    Jak pomoc lub uswiadomic alkoholikowi, ze ma problem, ze niszczy wszystko wokol siebie ? ta osoba obwinia wszystkich naokolo za swoje niepowodzenia, a pije nalogowo, pokryjomu wiele, wiele lat. jak rozmawiac z taka osoba, zeby sie nie zaparla w sobie, zeby uwierzyla w dobre checi ?przyznam, ze temat mi zupelnie obcy, nigdy nie mialam z taka osoba bliskiego kontaktu i jedyne co mi przychodzi do glowy to wykrzyczec jej caly zal albo po prostu sprac po dupiedodam, ze ta osoba jest mi osobiscie obojetna, nie lubie jej osoby, towarzystwa i bez alkoholu mnie drazni, ale nie moge uniknac ani zerwac kontaktu

    Odpowiedzi (22)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-01, 18:09:16
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-06-01 o godz. 18:09
0

im dluzej sie nad tym wszystkim tym szybciej dochodze do wniosku, ze tylko psychiatra jej pomoze
ale nie zamierzam sie emocjonalnie angazowac, skoro nikt nie ma na nia wplywu, to ja tym bardziej nie zamierzam.

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 12:39
0

Justyna82 napisał(a):mysle,ze mimo wszystko osrodek dla uzalenionych jest jedynym wyjsciem, jak nie pomoze za pierwszym to moze za drugim..
za ktorymś napewno..
"osrodek" bez uprzedniego odtrucia nic nie da, a nawet wtedy nie bylabm taka pewna czy bede pozadane efekty

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 04:36
0

mysle,ze mimo wszystko osrodek dla uzalenionych jest jedynym wyjsciem, jak nie pomoze za pierwszym to moze za drugim..
za ktorymś napewno..

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 02:44
0

Masz po prostu ogromne serce, to się zdarza u homo sapiens, ale się nie leczy. ;)
Jeśli bardzo chcesz coś zrobić dla spokoju sumienia, możesz porozmawiać z dowolnym specem od spraw uzależnień: albo podpowie Ci sposoby działania, albo ostatecznie wybije z głowy to i owo - bo jak widzisz, my Cię tu od razu spuszczamy po brzytwie. lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 02:35
0

fonia napisał(a):Gabingo napisał(a):dziewczyny, czy taka osoba jest tredowata i musi byc traktowana inaczej ? jedynym sposobem uchronienia siebie jest izolacja przed ta osoba ?
albo traktowanie sprawy ze świadomym dystansem i rezerwą
jeśli czujesz się emocjonalną "siłaczką", to działaj...
czuje sie silaczka ;) a tak na powaznie to mnie jest naprawde strasznie latwo traktowac ta osobe z dystansem, rezerwa, bo nie mam do niej absolutnie zadnych uczuc pozytywnych, tylko poczucie obowiazku, przyzwoitosci, dobrego wychowania ( te juz w stosunku do tej osoby zaczynam zapominac, bo jak nie pwoiesz doslownie i dosadnie, to nie zrozumie ).

dzieki dziewczyny za szczerosc, za dobre rady, za podzielenie sie intymnoscia :usciski:

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-31 o godz. 02:29
0

Mogę się tylko podpisać pod dziewczynami.
Co do izolacji - jeśli mieszka się pod jednym dachem z taką osobą, człowiek się przyzwyczaja, przystosowuje wręcz (choć konsekwencją tego jest właśnie współuzależnienie). Z zewnątrz nie-profesjonalistom trudno jest nieść pomoc alkoholikowi, za to łatwo, nawet przy najlepszych chęciach, zacząć nim gardzić, zarzucać brak silnej woli, chamstwo, świństwo, łajdactwo itp., a to jest tak naprawdę bardzo ciężka, nieuleczalna choroba.

Odpowiedz
fonia 2010-05-31 o godz. 02:16
0

Gabingo napisał(a):dziewczyny, czy taka osoba jest tredowata i musi byc traktowana inaczej ? jedynym sposobem uchronienia siebie jest izolacja przed ta osoba ?
albo traktowanie sprawy ze świadomym dystansem i rezerwą
jeśli czujesz się emocjonalną "siłaczką", to działaj...

Odpowiedz
niejedna 2010-05-30 o godz. 16:46
0

Gabingo napisał(a):dziewczyny, czy taka osoba jest tredowata i musi byc traktowana inaczej ? jedynym sposobem uchronienia siebie jest izolacja przed ta osoba ? szkoda, ze wspolmalzonek utwierdza alkoholika w tym, ze jest biedna, ze inni sa niesprawiedliwi, zapominajac o alkoholu no nic bedziemy rozmawiac z tesciem, nie licze na wiele, bo to bardzo pasywna i prosta osoba, ale niech przynajmniej on wie dlaczego sie odsuwamy
jesli jestes na tyle silna, zeby Cie ta osoba nie denerwowala jak jest pod wplywem to nie musisz sie izolowac... pytanie ile jestes w stanie wytrzymac?
a tescia nie masz co namawiac... on juz tym zyje, pogodzil sie z tym.. mozesz conajwyzej sobie zaszkodzic (zla synowa itp) bo jest tak samo uzalezniony jak i ona :(

Odpowiedz
Gość 2010-05-30 o godz. 16:38
0

dziewczyny, czy taka osoba jest tredowata i musi byc traktowana inaczej ? jedynym sposobem uchronienia siebie jest izolacja przed ta osoba ? szkoda, ze wspolmalzonek utwierdza alkoholika w tym, ze jest biedna, ze inni sa niesprawiedliwi, zapominajac o alkoholu no nic bedziemy rozmawiac z tesciem, nie licze na wiele, bo to bardzo pasywna i prosta osoba, ale niech przynajmniej on wie dlaczego sie odsuwamy

Odpowiedz
fonia 2010-05-30 o godz. 15:57
0

całkowicie zgadzam się z Niejedną,
Gabingonie dasz rady walczyć, prosić, szkoda Twoich nerwów i zdrowia.
Mnie alkoholizm ojca doprowadził do poważnych kłopotów. Nie angażuj się emocjonalnie, bo nie wygrasz. jedno wiem teraz, alkoholik myśli egoistycznie i czasem żałuję, że w przeszłości i ja tak nie potrafiłam.
Teraz już jest za późno...ale przeszłosć zawsze zostanie...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-30 o godz. 03:14
0

niejedna :usciski: tak mi przykro, to bardzo smutna historia

widze, ze sytuacja jest beznadziejna, prawdopodobnie nic nie wskuramy, bo moj tesciu udaje, ze nie widzi, jest juz podstarzalym, schorowanym czlowiekiem i tak mu dobrze, przyzwyczail sie, ma spokoj...
my nie, bo tesciowa chcialaby zebysmy co kilka dni przchodzili lub dzwonili, co u nas slychac. ona nie rozumie dlaczego nie chcemy tak bliskiego kontaktu, ona sie stara, pomaga nam, finansowo sie stara, robi drogie prezenty, a my tacy i owacy. drugi syn wyrodny, bo wnuczki jej nie przywoza, ona sama tez sie nie pofatyguje, jak dlugo ja znam to placze mi, ze z wnuczka nawet na spacerze po ulicy nie byla, ze nie ma kontaktu...ja jej wierzylam, ze ona dobra tylko inni wredni dla niejm az przejrzalam na oczy i teraz bedac w ciazy wiem, ze nie zostawie jej mojego dziecka bez mojego nadzoru.
ja bym tentemat zostawila, to nie moja matka, maz tez jakos wielka miloscia jej nie darzy, ale to zawsze matka

Odpowiedz
niejedna 2010-05-30 o godz. 01:27
0

zarejestrowalamsie na nowo - bo to zbyt osobiste...

OPowiem swoja walke z matka alkoholiczka:
Zauwazylam to jako pierwsza z calej rodziny - jak mialam 13nascie lat - wszyscy na mnie wylecieli z pyskiem, ze ona tylko czasami, ze panuje nad tym i ze ja jako dzieciak guzik wiem.. a uwazam ze wtedy mozna bylo jej to przetlumaczyc...
Pracowala, symaptyczna, mila i zawsze usmiechnieta wiec co ja chce od tej kobiety?? malo tego co ja chce od wlasnej matki?
znajomi mi zazdroscicli jej - bo taka mlodziezowa i na czasie..
codziennie w domu byly coraz wieksze awantury.. a ja znajdowalam coraz to fajniejsze skrytki na wode (jakim cudem woda z rekawa wiszacego szlafroku nie wypadala to ja do dzis nie wiem...)
ale nadal to byla tylko wyobraznia dziecka - przynajmniej tak dorosli mowili ktorym mialam odwage powiedziec - znajomym nie chcialam - nie zrozumieliby skoro dorosli to bagetelizowali...
wiele razy krzyczlaam do rodzicow zeby wkonciu sie rozwiedli i zeby dali nam swiety spokoj - bo dosc z siostra mamy awantur..
probowalam do matki przemowic: miloscia, grozba, krzykiem, zrozumieniem, pomoca.. ba - nawet poszlam do szkolnej psycholog po to zeby pozwolila mi sie uczyc indywidualnie, zebym mogla matki pilnowac -ale mialam za dobre oceny i kaala matce na rozmowe przyjc - ofc nie przyszla..
probowalam podstepem ze wszyscy rodzice sa wzywani - guzik - na zebranie z rodzicami pojdzie ale z psychologiem nie i koniec kropka..
wkonciu wyprowadzialam z domu - wyjechalam na studia.. do domu nawet na swieta rzadko kiedy wracalam.. wystarczyl mi raz kiedy to w wigilie matka wstawila pasztet i nic nikomu nie mowiac wyszla z domu..
reszta z nam z opowiesci siostry... matka czesto spala na klatce bo nie potrafila dojsc do domu... obcy ludzie odporowadzali ja do drzwi klatki... podnosili w bialy dzien z ulicy..
wkonciu ojciec zauwazyl ze jest cos nie tak.. jej najmlodsza siostra tez.. ale ojciec nie wiedzial co zrobic .. siostra za to namawiala na terapie..
w konciu ojciec z siostra matki zdecydowali ze ja podadza do sadu i wtedy bedzie przymusowe leczenie..
udalo sie - matkap ojechala na terapie - ale sukces traf krotko..
nie pozwala ojcu siebie odwiedzac... tylko jej siostry i moja mlodsza siostra.. (bo ja przeciez trzymam strone ojca)
znazla tam sobie faceta - tez alkoholika, ktory pieknie pisze wiersze, ladnie sie wyslawia i bla bla bla (mojego ojca uwaza za prostaka pani ksiezniczka... - nie musiala pracowac, zresztajak skonczylam LO i tak nie pracowala).
Potem "fajny" rozwod..
Matka nadal pije wraz z swoim facetem (maja tabletki po odwyku ale alkohol lepszy jest...) Mieszkaja w takim syfie ze pewnie drugi raz w odwiedziny tam nie pojade..
Tak wiem, to moja matka i powinnam ja kochac ale nie potrafie...
Niedlugo biore slub- zaprosze tylko dlatego ze wypad, aczkolwiek boje sie co zrobia mi na weselu.
i to tyle w kwesti walki..
Moze gdyby wkonciu sama zrozumiala co robi, moze gdyby wszyscy sie od niej odwrocili..
ALe nie ma co gdybyac..
KAzdy alkoholik ma swoje dno, kazdy musi sam je odnalezc... I nikt z zewnatrz- nawet rodzina nie sa w stanie jemu pomoc...

a odpowiadajac na Twoje pytania:
Gabingo napisał(a):jak pomoc lub uswiadomic alkoholikowi, ze ma problem, ze niszczy wszystko wokol siebie ?
nie pomozesz - ta osoba sama musi sobie to usiwadomic...

ta osoba obwinia wszystkich naokolo za swoje niepowodzenia, a pije nalogowo, pokryjomu wiele, wiele lat.
typowy alkoholik....

jak rozmawiac z taka osoba, zeby sie nie zaparla w sobie, zeby uwierzyla w dobre checi ?
chocbys stawala na uszach tehj osoby jedynym przyjacielem ktory ma dobre checi jest alkohol...

przyznam, ze temat mi zupelnie obcy, nigdy nie mialam z taka osoba bliskiego kontaktu i jedyne co mi przychodzi do glowy to wykrzyczec jej caly zal albo po prostu sprac po dupie
jesli lubisz awantury - polecam ;)) ale skoro
dodam, ze ta osoba jest mi osobiscie obojetna, nie lubie jej osoby, towarzystwa i bez alkoholu mnie drazni, ale nie moge uniknac ani zerwac kontaktu
to ja bym ograniczyla kontkaty to zbednego minimum - lacznie z odzywaniem sie...

Odpowiedz
Gość 2010-05-30 o godz. 00:40
0

Gabingo napisał(a):wspolmalzonek kryje ja, zeby byl spokoj, przeciez sie nic nie dzieje nie ma mowy o sytuacjach, ze traci prace czy rodzine, bo oficjalnie problemu nie ma, ona sie pilnuje i mysli, ze nikt jej nie rozszyfruje. byly wpadki, kiedy i mozna bylo poczuc ostro alkohol i mozna bylo to naocznie stwierdzic, ale nikt nic nie powiedzial, bo kazdy moze sie czasem upic, bo bylo wstyd powiedziec, zaczac awanture np. podczas imprezy rodzinnej. dodam, ze oficjalnie ta osoba nie pije w ogole alkoholu, tylko wode, no czasem lampke szampana ;)
wlasnie to krycie to wspoluzaleznienie, wspolmalzonek powinien podjac drastyczne kroki inaczej oboje beda sie taplac w swoim bagienku. wiem latwo sie mowi, ale zawsze sie zastanawiam przy takich tematach, partnerzy narzekaja na swoich pijacych partnerow, jak im ciezko, jaka sytuacja jest trudna a nie robia NIC zeby uciac ta choroa sytuacje. a moga zrobic wiele.

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 23:48
0

mowic o sytuacji gdzie alkoholig musi siegnac dna,zeby zrozumie. hmmm ta osoba chyba dna nie siegnie, bo po tym jak stracila prawo jazdy za jazde po pijanemu, chodzila na terapie, na kontrole krwi.....odzyskala prawo jazdy i zaufanie rodziny.
w koncu znow pije, ale tak ze nikt nic nie wie, nie zatacza sie, no moze troche smierdzi, uzywa dziwnych dla mnie perfum, chyba zeby zabic smrod wodki, nigoko nie bije, pracuje, ma dom i dba o rodzine. wspolmalzonek kryje ja, zeby byl spokoj, przeciez sie nic nie dzieje nie ma mowy o sytuacjach, ze traci prace czy rodzine, bo oficjalnie problemu nie ma, ona sie pilnuje i mysli, ze nikt jej nie rozszyfruje. byly wpadki, kiedy i mozna bylo poczuc ostro alkohol i mozna bylo to naocznie stwierdzic, ale nikt nic nie powiedzial, bo kazdy moze sie czasem upic, bo bylo wstyd powiedziec, zaczac awanture np. podczas imprezy rodzinnej. dodam, ze oficjalnie ta osoba nie pije w ogole alkoholu, tylko wode, no czasem lampke szampana ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 23:06
0

Justyna82 napisał(a):alkoholika mozna zmusic do terapii, narkomana tez,tyle,ze jest to trudne.
tak, mozna tyle ze w duzej liczbie przypadkow to nic nie daje, bo uzalezniony wraca do nalogu.

niestety, to jest tak, ze niejednokrotnie taki czlowiek (mimo wszystko) musi pieprznac soba o bruk zeby zrozumial ze jest gnojem, ze krzywdzi bliskich.

sytuacja malzenstwa, o ktorej piszesz Justyna82 jest chora. Ale w tym zwiazku nie jest chory tylko maz ale i zona (klasyczny przyklad wspoluzaleznienia), zarowno ona jak i on powinni sie leczyc.

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 18:19
0

alkoholika mozna zmusic do terapii, narkomana tez,tyle,ze jest to trudne.
tacy ludzie nie widzą,że robia krzywde bliskim i bliskiemu swemu otoczeniu.
nawet, gdy sięgają dna, nie potrafią si do tego przyznać. obwiniają wszytskich za swoje niepowodzenia, w sobie nie widzą winy. myślę, że to zależy też od czlowieka, ktory pije czy bierze. jeden sięgnie dna i zrozumie,ze albo sie pogrązy bardziej i dojdzie do tragdii, a drugiemu jest wszytsko jedno.
zreszta uzaleznieni sa niezwykle inteligentni i cwani na swoją stronę.
potrafia oszukiwac, klamac na potege chwilami nawet wierzac w to co obiecuja..do chwili zalamnia sie i znow siegniecia po butelke czy dzialke.
czasem tylko przymus zdecydowany rodziny, ktory polega na przymusowym leczeniu moze pomoc.
znam malzenstwo w ktorym od 30 lat on pije, nie maja dzieci,on nie pracuje.
uwaza,ze ona ma na niego pracowac, chla na umor, pozniej go wszytsko boli, zada pieniedzy na leczenie i to szybko i prywatnie.inaczej jest awantur, jedzenie tez mu sie nalezy cieple i dobre, rosolu nie jada, bo to "siki" a nie jedzenie..wedlinka najdrozsza i jalepsza..
rodzine jej oszukiwal na wszytskie spsooby, jezdzil do tescia pod pretekstem,ze zabralko im na oplaty a bral na wode.
nie bedzie pracowal,bo jest do pracy nie stworzny, nawet cieciowanie bylo mu za ciezkie..
usadowil sie i pasozytuje..
nie rozumiem tylko jej..czemu z nim tyle lat zyje...jak sluzaca..
w sytuacji zagrozenia jak np. straszenie rozwodem umial byc czuly i dobry..do czasu..i tak wkolko...

sytuacje z uzalenionymi sa ciezkie do przejscia.
co potzrebne?
cierpiliwosc?-nie wiem
rozmowy-malo skuteczne
grozby-skuteczne do czasu
mysle,ze tylko leczenie, ktroe w tym przypadku jest przymusowe....
jego zgoda chyba nie jest potzrebna..
nie ma co probowac na wlasna reke, bo nie da to rezultatow.

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 17:34
0

Możesz wyrazić swoje zdanie, możesz wspierać bliskich tego człowieka (i to jest chyba jedyne, co możesz zrobić), możesz odwoływać się do sił wyższych, jeśli w takowe wierzysz. I czekać, bo więcej nic nie poradzisz. Niestety w orbicie oddziaływania alkoholika (o ile tak to można nazwać ) tak wygląda świat, więc jeśli to Cię przerasta, nie miej wyrzutów sumienia, gdy odejdziesz.

Odpowiedz
wiśnia_wisienka 2010-05-29 o godz. 17:22
0

Niestety najczęściej alkoholik musi sięgnąć dna, zderzyć się bardzo brutalnie z konsekwencjami swojego picia żeby wogóle uświadomić sobie, przyznać się że ma problem i przestać zaprzeczać. A to dopiero początek drogi.

Trudno mi coś konkretnego poradzić. Chyba tylko to żebyś wybrała taką opcję w której TY czujesz się najlepiej czy wolisz tej osoby unikać czy też może lżej ci się zrobi jak otwarcie powiesz co myślisz.Cokolwiek zrobisz to ta osoba sama jest odpowiedzialna za swoje picie, za to co robi, niezależnie od tego co ty zrobisz/powiesz.

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 16:03
0

to co mam zrobic, unikac tej osoby i wysluchiwac jaka to ja wredna jestem ? bo oficjalnie o tym temacie sie nie rozmawia, wszystko jest ok, kazdy wie, ale nikt nic nie mowi. a przypuszczam, ze jak sie wreszcie cos powie, to spowoduje tylko bunt tej osoby i utwierdzenie w tym, ze mozna pic i to wiecej, albo bardziej sie ukrywac

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 15:35
0

Z rzadka osoby, które naprawdę kocha.
Czasem strach (jeśli ktoś znajomy zapije się na śmierć).
Gabingo, to straszne, co powiem, ale wg mnie (jako osoby z wątpliwym doświadczeniem w tym temacie :() masz poniżej promila szans na pomoc temu człowiekowi.

Odpowiedz
Gość 2010-05-29 o godz. 15:05
0

nie mozna do leczenia, terapii zmusic osoby, ktora nie dziesiatki lat problemu nie widzi poza tym ta osoba owszem jest w stanie pojsc do psychologa, ale powodem sa zawsze inni ludzie, ktorzy sa dla niej zli. to wszyscy inni sa wredni, zli, zlosliwi, a ona idealna.
w tym swoim wyimaginowanym, idealnym swiecie kazdy sprzeciw, mala niezgodnosc to katastrofa. chyba tylko ciezka praca z psychiatra moglaby pomoc, ale kto za to zaplaci, a przede wszystkim kto ta dorosla osobe zmusi do tego ?

Odpowiedz
fonia 2010-05-29 o godz. 14:42
0

z alkoholikiem może wygrać:
-detox
-leczenie (psychiatra, terapia)
- a przede wszystkim własne chęci
Na pewno nie przekonasz tej osoby o jej chorobie. Jeśli uda Ci się znaleźć dobrego specjaliste i wtedy namówić tą osobę na choćby jedną wizytę, to może uwierzy komuś obcemu.
Z doświadczenia wiem, że droga będzie bardzo trudna i długa.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie