• DobraC odsłony: 9039

    Czy wybór szpitala w którym pracował Wasz lekarz prowadzący w czymś Wam pomógł?

    Mam pytanie.Czy wybor szpitala w ktorym pracowal Wasz lekarz prowadzacy w czyms Wam pomogl? Czy byl bez znaczenia (tzn. rodzic moglyscie w sumie w kazdym szpitalu)Czy lekarz byl przy narodzinach? Czy "przyporzadkowalyscie" szpital do lekarza, czy lekarza do szpitala?Bo jakos tak wydaje mi sie ze w sumie wszystko jedno gdzie................ale jak widzicie z linijki - pewnie to wynika z faktu ze jeszcze troche czasu mam ;)

    Odpowiedzi (66)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-07, 14:54:47
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-06-07 o godz. 14:54
0

naitre napisał(a):Carrie cały czas łamiemy się pomiędzy Polną a Raszei. Naj prawdopodobniej pojedziemy na Polną, jeżeli tam zabraknie miejsca to do Raszei. Pani doktor jest z Polnej.

A ty gdzie rodziłaś i jakie opinie słyszałaś? W końcu dłużej mieszkasz w Poznaniu niż ja (5 lat ;) )
Ja w Poznaniu już :o 7 lat.. Rodziłam w wojewódzkim na Lutyckiej (gin prowadzący jest tam ordynatorem). Opieka na patologii super. Ciut gorzej po porodzie, ale też nie narzekam.. Ja byłam ogólnie bardzo zadowolona. A no i wszystko za darmo, ale zzo nie ma :(

Co do Polnej - rewelacyjny sprzęt, ale opieka podobno kiepska po porodzie niestety :( Ale jakby odpukać coś z dzieckiem nie tak było - to tam mają najlepszych specjalistów.

W Raszei słyszałam, że są bardzo nastawieni na porody naturalne. Za bardzo..

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 21:31
0

Bosz, czyli muszę miec nadzieje, że Pasożyt urodzi się w terminie albo po i wtedy tam gdzie chcę, bo jak w sierpniu to krucho z nami

Odpowiedz
naitre 2010-06-06 o godz. 21:08
0

Carrie cały czas łamiemy się pomiędzy Polną a Raszei. Naj prawdopodobniej pojedziemy na Polną, jeżeli tam zabraknie miejsca to do Raszei. Pani doktor jest z Polnej.

A ty gdzie rodziłaś i jakie opinie słyszałaś? W końcu dłużej mieszkasz w Poznaniu niż ja (5 lat ;) )

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 20:32
0

liberte napisał(a):
Małgorzata B. żeby nie zostac odesłaną z kwitkiem wystarczy mieć lekarza prowadzącego pracującego w sw. Zofii, szkołę rodzenia też odbyliśmy taką przez szpital akredytowaną - no i fakt, przyjęli mnie, bez problemu tyle ze prawie urodziłam na izbie przyjęć po 5 godzinach tam spędzonych. Zabrakło po prostu tej trzeciej wymienionej przez Ciebie strony. Oszczędziłabym sobie w ten sposób wielu stresów.
Czyli potwierdza się to co słyszałam, a mianowicie, że w Zośce czasem sam lekarz i szkoła rodzenia to za mało, żeby móc być naprawdę spokojnym. W końcu nie zależy mi tylko na tym, żeby mnie nie odesłali, tylko przede wszystkim na dobrej i fachowej opiece podczas porodu. Ciesze się wobec tego, że tak jak Małgorzata zabezpieczyłam się ze wszystkich możliwych stron ;)

Ciekawa jestem tylko tego czy dożyje czasów kiedy taki komfort psychiczny można będzie mieć nie wydając na poród ani złotówki...

Odpowiedz
DobraC 2010-06-06 o godz. 18:18
0

dziekuje Natchnieniu co przelatywalo ze swistem kolo mnie w momencie gdy zakladalam ten watek.....

dobrze ze mozemy korzystac ze swoich doswiadczen. teraz pozostaje mi tylko przekonac sama siebie ze starynkiewicz nie bedzie taki zly....

w koncu - czy kolor kafelkow w lazience jest wazny gdy masz czas porodu?

Odpowiedz
Reklama
liberte 2010-06-06 o godz. 18:12
0

DobraC napisał(a):liberte napisał(a):
Wnioski wyciągnełam i już wiem, że:
- postaram sie nigdy więcej w lipcu nie rodzic
- następnym razem zapłacę za położną
- lekarza prowadzącego wybiorę niezależnie od wyboru szpitala
no tak. szkoda (choc wcale nie tak naoprawde ;) ) ze ja juz z pierwszej rady nie zamierzam korzystac ;) lol


moze następnym razem skorzystasz :) ;)

Małgorzata B. żeby nie zostac odesłaną z kwitkiem wystarczy mieć lekarza prowadzącego pracującego w sw. Zofii, szkołę rodzenia też odbyliśmy taką przez szpital akredytowaną - no i fakt, przyjęli mnie, bez problemu tyle ze prawie urodziłam na izbie przyjęć po 5 godzinach tam spędzonych. Zabrakło po prostu tej trzeciej wymienionej przez Ciebie strony. Oszczędziłabym sobie w ten sposób wielu stresów.

Odpowiedz
Małgorzata B. 2010-06-06 o godz. 17:58
0

Niestety, tak to wszystko wygląda...

Nauczona doświadczeniem moich koleżanek obstawiłam się na wypadek ze wszystkich stron:
lekarz prowadzący z Zośki
za tydzień zaczynamy szkołę rodzenia akredytowaną prze Zośkę
no i wczoraj umówiłam się już z położną na podpisanie umowy

Pytałam się mojej ginki, czy z takim " zapleczem" może zdarzyć się sytuacja, że mnie nie przyjmą -stanowczo zaprzeczyła.

Procedura wygląda mniej więcej tak, że w okolicach terminu porodu jest się w stałym kontakcie z lekarzem prowadzącym (nie koniecznie opłaconym), tak że w zasadzie w szpitalu mogą Cię już kojarzyć. Gdy coś się zaczyna dziać, dzwoni sie do położnej i ona juz w tym momencie wszystko załatwia -przyjeżdża się niemalże prosto na porodówkę, bo wszystkie formalności są załatwiane przy podpisywaniu umowy z połozną, tak mniej więcej na miesiąc przed terminem. Może być ewentualnie problem z salą poporodową, ale to już zależy od ilości pacjentek.

Nie będę chyba decydować sie na opłacenie mojej ginki by była przy porodzie, bo uważam, ze i tak położna najwięcej pomaga, choć nie ukrywam, że byłoby fajnie gdyby moja p. doktor miała akurat wtedy dyżur.

Odpowiedz
buniuta 2010-06-06 o godz. 17:13
0

Lekarka prowadząca moją ciążę, nie pracowała w żadnym szpitalu.
Szpital w którym planowałam rodzić (Bielański) wybrałam po długim namyśle.
Znalazłam tam dobrą połozną, z która byłam umówiona przed porodem.
W nocy w której zaczęłam rodzic były jakieś chyba zmiany atmosferyczne i rozsupłało sie masa brzuchatek.
Z IP Bielańskiego odsyłano laski z "dyndającymi" dziećmi, a ja wyluzowana czekałam na wejście do jednosobowej sali do porodów rodzinnych.
Położna obsługiwała mnie doskonale. Wiem, ze fakt iż po porodzie trafiłam do dwuosobowej sali był równiez jej zasługą.
Lekarza widziałam dwa razy... za pierwszym razem myśłałam że to salowy lol

Wnioski na przyszłość.
Opcja którą wybrałam była bardzo w porządku, ale zastanawiam sie, czy przy następnym dziecku nie wybiorę jednak szpitala w komplecie z lekarzem i położna... sama nie wiem..
Cholera tak Was czytam i zastanawiam sie, czy miałam szczęście czy to standard!

Odpowiedz
DobraC 2010-06-06 o godz. 17:07
0

liberte napisał(a):
Wnioski wyciągnełam i już wiem, że:
- postaram sie nigdy więcej w lipcu nie rodzic
- następnym razem zapłacę za położną
- lekarza prowadzącego wybiorę niezależnie od wyboru szpitala
no tak. szkoda (choc wcale nie tak naoprawde ;) ) ze ja juz z pierwszej rady nie zamierzam korzystac ;) lol

coz.
jako ze utwierdzilam sie ze ginka do ktorej chodze mi odpowiada - bede rodzic na starynkiewicza - bo wlasnie tam pracuje.
wybieramy sie do szkoly rodzenia i mam tam zamiar "umowic" sie z polozna ktora akurat w czasie mojego przewidywanego porodu nie bedzie miala urlopu
zaplace i bede liczyc ze to wystarczy...

Odpowiedz
liberte 2010-06-06 o godz. 16:53
0

no niestety musze potwierdzić to co napisała natalia25 o podziale pacjentek na równe i równiejsze. Jako lipcowa mama i w dodatku wychodząca z załozenia, że pałacic za indywidualną opiekę położnej nie będę bo przeciez mnie bez opieki i tak nie zostawią a połozne w św. Zofii sa wszystkie super, miałam okazje na własnej skórze odczuć jak lekkomyślnie do sprawy podeszłam. To właśnie dla mnie nie było sali do porodu choć chciałam za nią zapłacić ale nie mając opłaconej poożnej a jedynie lekarza prowadzącego pracującego w szpitalu i tez nie zamówionego do porodu musiałam przepuścić w kolejce te, które zapobiegliwie wysupłały półtora tysiąca. Położna z dyżuru (jak już sie na sale po kilku godzinach doczekałam) jedynie podpięła mnie pod KTG i poszła na kawę, którą przy pogaduszkach z inna położną w spokoju popijała podczas gdy Marcel podduszał się w moim brzuchu.

Wnioski wyciągnełam i już wiem, że:
- postaram sie nigdy więcej w lipcu nie rodzic
- następnym razem zapłacę za położną
- lekarza prowadzącego wybiorę niezależnie od wyboru szpitala

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-06 o godz. 16:01
0

natalia25 napisał(a):Magdunia napisał(a):Dla mnie od samego początku ciąży było oczywiste, że będę rodzić w szpitalu, w którym pracuje mój lekarz prowadzący. Zdaje sobie sprawę z tego, że podczas porodu go pewnie nawet nie zobaczę ale wiem, że jego nazwisko może zdziałać cuda. Ponieważ będę rodzić SN dla własnego komfortu psychicznego podpisałam też umowę z świetną położną, która będzie przy mnie od samego początku do końca. Poród w państwowym szpitalu będzie mnie więc kosztował kilka tysięcy no ale cóż, mój spokój i swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa jest warte o wiele więcej.
Rodzisz w Zośce, czy juz w innych tez takie ceny spiewają? ;)
W Zośce, w zośce. Jak wyglądają cenniki w innych szpitalach nie mam pojęcia.

DobraC jeśli położna jest na urlopie, to nie podpisuje po prostu umów w danym miesiącu. A jeśli stanie się z nią coś nieprzewidywalnego i nie może być z Tobą podczas porodu to ma obowiązek załatwić zastępstwo i nadal jesteś pod indywidualną opieką położnej od samego początku do końca. Tym akurat się nie martwie bo wiem, że wszystkie położne w Zośce są świetne.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-06 o godz. 14:59
0

Wiecie co.. no ja w sumie rozumiem (????) to placenie, zwlaszcza jesli sa oficjalne stawki...
Ale...

Ja sie obawiam sytuacji kiedy placisz a i tak nic z tego nie masz....
Bo np. Twoja polozna akurat w tym terminie jest na urlopie... (ech te lipcowo-sierpniowe porody...)

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 12:45
0

Sandraa napisał(a):A to nie jest tak, że rodzi się z położna, a lekarz przychodzi tylko w razie problemów, a tak to może raz wpadnie?
U mnie był i lekarz i położna na stałe. No ale już pisałam, ze tej nocy rodziłam tylko ja :)

naitre napisał(a):Jeszcze jedno mam pytanie, miałyście skierowanie do szpitala od Waszych lekarzy?
Nie. Na ostatniej wizycie gin powiedział, że w razie czego na IP jechać i już. :)
Naitre, a w którym szpitalu będziesz rodzić?

Odpowiedz
Gość 2010-06-06 o godz. 04:08
0

Dla mnie od samego początku ciąży było oczywiste, że będę rodzić w szpitalu, w którym pracuje mój lekarz prowadzący. Zdaje sobie sprawę z tego, że podczas porodu go pewnie nawet nie zobaczę ale wiem, że jego nazwisko może zdziałać cuda. Ponieważ będę rodzić SN dla własnego komfortu psychicznego podpisałam też umowę z świetną położną, która będzie przy mnie od samego początku do końca. Poród w państwowym szpitalu będzie mnie więc kosztował kilka tysięcy no ale cóż, mój spokój i swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa jest warte o wiele więcej.

Odpowiedz
Doty 2010-06-05 o godz. 17:52
0

Z własnego doswiadczenia mogę powiedzieć jedno - poród tylko w tym szpitalu w którym pracuje mój lekarz prowadzący
Podczas ciąży leżałam 5 razy na patologii ciąży. Napatrzyłam się i nasłuchałam ...nie raz słyszałam z ust koleżanek "ty to naprawde masz szczęście że twoja lekarka tu pracuje" ponieważ bardzo często potrzebna była jej interwencja :x
Zdarzyła się nawet taka sytuacja że w nocy lekarz z położną wpadli do mojej sali i kazali się jednej z koleżanek spakować i przeniesli ją na inny oddział bo potrzebne było łóżko dla pacjentki której lekarzem prowadzącym był z- ca ordynatora :o
Po cc gdyby nie moja lekarka to ze szwami chodziłabym chyba do dzisiaj

Odpowiedz
naitre 2010-06-05 o godz. 16:33
0

DobraC masz rację, sama sobie odpowiedziałam, nie wiedząc o tym ;)

Co do badań. W przychodni do której chodzę USG jest w gabinecie a skierowanie dostaję na wszystko co chcę chociaż wg pani doktor jest zbędne ;) Warunki w tej przychodni są lepsze niż w gabinetach prywatnych do których chodziła.
Gdyby było inaczej to prawdopodobnie szukałabym prywatnego kontaktu z panią doktor ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-05 o godz. 16:28
0

naitre, sama sobie odpowiadasz na pytanie ;)
z jednej strony - jaki sens, a z drugiej - we wszystkim pomoze Ci siostra...

Ja nie chodze panstwowo glownie dlatego ze godziny pracy maja takie ze od razu musialabym na zwolenienie isc... Po drugie - jestem z tych niecierpliwych co nie chca czekac nie-wiadomo-ile na badania. Po trzecie - wiele badan nie ejst przepisywanych "bo sie lekarzowi pula skonczyla" a ja chce wiedziec czy jesli nie mam przepisanego badania to dlatego ze nie trzeba a nie dlatego ze nie ma kasy...

Zgadzam sie z Nale - i wkurzam sie za kazdym razem jak ogladam "pasek" z wyplata

Ciesze sie ze wykupilam abonametn w przychodni prywatnej. Zawze jest miejsce, badania jakie chce, blisko domu, moge byc przyjeta chocby o 20, w soboty tez. Place 90 zl miesiecznie - duzo, ale zwazywszy ze jak chce isc do internisty zeby mnie osluchal to dzwonie i za godzine ide - warto...

A ze chodze tam do lekarki ktora pracuje w szpitalu w ktorym prawdopodobnie bede rodzic... no coz... kolej rzeczy - jak widac z wczesniejszych postow..

Mnie tylko wkurzyl wpis natalii o salach "czekajacych" na oplacone pacjentki. Bo gdyby to byl Damian - niech robia co chca. Ale za to "oplacone" przez inna lozka ja tez place - ze skladek

nic to. denerwoac sie nie bede ;) - temat rzeka....

Odpowiedz
naitre 2010-06-05 o godz. 16:21
0

Piszecie o prowadzeniu ciąży a ja się tak zastanawiam jakie ma znaczenie czy jest się pacjentką państwową, czy też prywatną?

Ponieważ chodzę do lekarza państwowo. Jestem z p. doktor bardzo zadowolona to mimo wszystko zastanawiam się czy jak pojadę do szpitala, w którym ona dyżuruje to mnie będzie pamiętać

Jestem zdecydowana na poród w szpitalu gdzie pracuje moja pani doktor ale tylko dlatego, że jest to najlepszy szpital położniczo-ginekologiczny w Polsce. Mają także rewelacyjny oddział neonatologii.
Położnej nie opłacam i lekarza też nie chcę. Przecież poród przyjąć muszą, wsparcia psychicznego będzie mi udzielał mąż. Jeżeli z jakiejś przyczyny nie będzie mógł być w czasie porodu, to siostra go zastąpi. Co do opieki po porodzie. Mam to szczęście, że siostra (rodziła 5 lat temu) pomoże mi.
Jeżeli okaże się, że mój poród ma się kwalifikować na cc to i tak lekarz musi przyjść.
Może jednak powinnam się tym zacząć przejmować bardziej ;)

Jeszcze jedno mam pytanie, miałyście skierowanie do szpitala od Waszych lekarzy?

Odpowiedz
Nale 2010-06-05 o godz. 16:13
0

DobraC napisał(a):Blutka napisał(a):
Troche to wszystko nie tak, zwlaszcza ze placimy kupe pieniedzy na sluzbe zdrowia, a jak przychodzi co do czego to .... znow placimy
Mnie to już wyprowadza z równowagi. Niech mi po prostu przestaną kazać płacić ciężką kasę na państwowe ubezpieczenie. Za pobyt w szpitalu raz na sto lat chętnie zapłacę osobno, i tak wyjdzie mi taniej.
Moja koleżanka pojechała ostatnio w nocy, ze skierowaniem na dyżur dermatologiczny z dwuletnim dzieckiem do Akademii Medycznej. Powiedzieli, że nie ma dyzuru, bo nie ma dermatologów, jest tylko jakiś internista z łapanki na noc!!! Wrrrrr

czyli szukam prywatnej praktyki ordynatora torunskiego oddzialu Rolling Eyes
A z ordynatorem to bym uważała. Z jednej strony warto się "przyjaźnić" ;) z szychą, ale z drugiej ważne, co to za postać. Dla mnie lekarz "od ciąży" musi być zawsze łatwo dostępny, w tym pod telefonem. A ordynatorzy często wyjeżdżają i często mają muchy w nosie... Rzecz jasna nie wszyscy!

Odpowiedz
fjona 2010-06-05 o godz. 15:51
0

mi akurat prowadziła ciąże lekarka, która nie pracowała nigdzie w szpitalu wiec byłam zdana sama na siebie i... pobyt w szpitalu wspominam super, poród to samo, zero problemów, połozna rewelacyjna, ale.... mam wrazenie, ze jestem wyjątkiem potwierdzającym regułe.
przy nastepnej ciązy planuje wybrac inny szpital i lekarkę, która tam pracuje.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-05 o godz. 15:02
0

czyli ogolna refleksja jest taka, ze lepiej miec swojego lekarza poniewaz w razie spotkania sie z lenistwem badz olewactwem personelu zainterweniuje

czyli szukam prywatnej praktyki ordynatora torunskiego oddzialu

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-05 o godz. 14:55
0

adriana napisał(a):Upadłam w czasie ciąży i bardzo się tego przestraszyłam (to był 27. tc). Zadzwoniłam do lekarza, a ten kazał mi przyjechać na kontrolę do szpitala. Jak dojechałam, na izbie przyjęć powiedzieli mi, że nie maja usg, a ktg się popsuło i że mogę jechać do innego szpitala, ze nic nie poradzą... Wtedy zadzwoniłam znowu do lekarza, a ten tylko powiedział, na które piętro i do jakiego pokoju mam iść i tam się mną zajmą... I tak było, znalazło się całkiem dobre usg, i ktoś kto miał czas.
boze to jest potworne :(

Odpowiedz
DobraC 2010-06-05 o godz. 14:51
0

Blutka napisał(a):Wiecie co? To wszystko brzmi upiornie.
To, że bez znajomego się często nie da po ludzku.
Blutka - podpisuje sie
Troche to wszystko nie tak, zwlaszcza ze placimy kupe pieniedzy na sluzbe zdrowia, a jak przychodzi co do czego to .... znow placimy

Natalia - tekst o mezu mnie rozwalil ale co racja to racja.
I sa dwie wiadomosci 8)
Dobra taka ze sie spotkamy
Zla: ze pazdziernik wykatkowo plodny byl i bedzie malo miesc... lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 22:35
0

Blutka napisał(a):To, że bez znajomego się często nie da po ludzku.
no zwłaszcza w Koperniku w Krakowie

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 22:13
0

Wiecie co? To wszystko brzmi upiornie.
To, że bez znajomego się często nie da po ludzku.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:58
0

Kama24 napisał(a):położne wiedziały czyją pacjentką jestem
u mnie też bylo inne traktowanie odkąd dowiedziały się, kto jest prowadzącym.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:40
0

A to nie jest tak, że rodzi się z położna, a lekarz przychodzi tylko w razie problemów, a tak to może raz wpadnie?

Ja wybralam gina z Damiana, bo jak nie DN to Damian własnie do porodu.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 21:09
0

adriana napisał(a): I tak było, znalazło się całkiem dobre usg, i ktoś kto miał czas.


panstwowa sluzba zdrowia w morde kopana

Natalia - dodalas mi otuchy, nie powiem................. lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 21:02
0

I jeszcze mi się jedno przypomniało. Upadłam w czasie ciąży i bardzo się tego przestraszyłam (to był 27. tc). Zadzwoniłam do lekarza, a ten kazał mi przyjechać na kontrolę do szpitala. Jak dojechałam, na izbie przyjęć powiedzieli mi, że nie maja usg, a ktg się popsuło i że mogę jechać do innego szpitala, ze nic nie poradzą... Wtedy zadzwoniłam znowu do lekarza, a ten tylko powiedział, na które piętro i do jakiego pokoju mam iść i tam się mną zajmą... I tak było, znalazło się całkiem dobre usg, i ktoś kto miał czas.

Chyba właśnie wtedy ostatecznie zdecydowałam się na ten szpital...

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 20:56
0

Ja zdecydowalam sie na szpital (poza Wroclawiem) w ktorym moj lekarz jest z-ca ordynatora. No ale mialam umowiona cesarke, wiec mialam pewnosc, ze on bedzie przy porodzie :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 20:52
0

Ja też się zdecydowałam na szpital, w którym pracował mój lekarz. I chociaż nie było go przy porodzie (bo akurat nie mógł) to potem i tak przyszedł do mnie, pytał jak się czuję, zlecił dodatkowe badania (bo czułam się źle). A potem jak już zszedł z dyżuru to przysłał innego lekarza, żeby zobaczył co u mnie. No i na izbie przyjęć też inaczej patrzą na pacjentkę, którą prowadzi 'ich' lekarz.

Z tym, że ja przede wszystkim 'trzymałam' się lekarza, a nie szpitala. Chociaż i tak zdecydowałam się rodzić akurat w tym szpitalu wiedząc, że moje dziecko po porodzie zostanie od razu przewiezione do innego... Nie żałuję tej decyzji.

Odpowiedz
Justa_lublin 2010-06-04 o godz. 20:45
0

ja wybrałam lekarza sporo przed zajściem w ciążę, a potem naturalnym krokiem okazał się wybór szpitala. Wolałam iśc do szpitala, w którym pracuje "moj" lekarz. Co prawda jest on chirurgiem i raczej przeprowadza operacje ginekologiczne i cześciej bywa na patologii ciąży i oddziale ginekologicznym niż na położnictwie, ale taki był mój wybór i nie żałuję :)

Rodziłam sama w nocy i opiekę miałam fantastyczną. Za nic nie płaciłam, z nikim się nie umawiałam wcześniej.

Podobno pieczątki w karcie ciąży z nawiskiem lekarza pracującgo w szpitalu pomagają, ale czy tak rzeczywiście jest? Nie wiem.

Wiem tylko, ze pytałam lekarza o sytuację co by było, gdyby chcieli mnie odesłać do innego szpitala. Powiedział bez ogródek, że to raczej niemożliwe, skoro on się mną opiekuje, a poza tym mam dzwonić w razie czego to na pewno miejsce się znajdzie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 20:41
0

Carrie napisał(a):Aczkolwiek.. nazwisko lekarza prowadzącego w moim przypadku miało bardzo duże znaczenie ;) Już przy samym przyjmowaniu na porodówkę..
No właśnie ;)
Sytuacja z izby przyjęć (podobne warunki - czyli święto, jeden lekarz dyżurujący na izbie przyjęć i porodówce). Położna mówi, że lekarka zejdzie za jakiś czas, bo bardzo zajęta jest. Dzwoni do niej do góry i mówi: "Pani doktor, mamy na izbie przyjęć pacjentkę dra X.". Lekarka się zjawia w ciągu jakichś 30 sekund ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 19:21
0

Carrie napisał(a):Agusiek napisał(a):Moja młoda urodziła się w takcie długiego weekendu. Nie miałam z tego powodu poczucia jakichkolwiek braków, niedoróbek, zaniedbania etc. Wręcz przeciwnie, był spokój na oddziale ;) Wszystko to kwestia szpitala :)
No baa.. ja podczas porodu miałąm "do dyspozycji" 2 lekarzy dyżurnych i 3 położne lol (rodziłam ja jedna tej nocy)
Hehe, ja "zaliczyłam" 3 zmiany lol Po oddziale chodziły zakłady z kim urodzę lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 18:41
0

Agusiek napisał(a):Moja młoda urodziła się w takcie długiego weekendu. Nie miałam z tego powodu poczucia jakichkolwiek braków, niedoróbek, zaniedbania etc. Wręcz przeciwnie, był spokój na oddziale ;) Wszystko to kwestia szpitala :)
No baa.. ja podczas porodu miałąm "do dyspozycji" 2 lekarzy dyżurnych i 3 położne lol (rodziłam ja jedna tej nocy)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 18:38
0

Moja młoda urodziła się w takcie długiego weekendu. Nie miałam z tego powodu poczucia jakichkolwiek braków, niedoróbek, zaniedbania etc. Wręcz przeciwnie, był spokój na oddziale ;) Wszystko to kwestia szpitala :)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 18:37
0

Awa, nio... jeszcze kopniak do pionu by mi sie przydal ;) lol

Carrie: jako ze moj juz nawet na polecenie gina w czasie usg "zamachaj lapka do tatusia" - wykonal pieeeekne machniecia z gatunku "witam, witam" - to licze ze bedzie rownie grzeczny...

Czyli jednak ustalac i liczyc na szczescie. Jakby co.

A ile wczesniej zaczac to wszystko organizowac? Zwazywszy ze mam przeczucie (ach te kobiecie fobie...) ze to bedzie wczesniak....

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 18:26
0

DobraC napisał(a):no dobra, to podziele sie z Wami (a co) jeszcze jedna schiza - termin mam na lipiec, czyli czas urlopow, remontow... Czyli moje wczesniejsze ustalenia, "zaplacenia" moga wziasc w leb....

Martwic sie czy dac sobie spokoj? ;)
Rodziłam w sierpniu. Dokładnie 15. Nie dość, że czas urlopów i remontów, to jeszcze w święto się Młody pchał na świat. Czyli lekarze tylko dyżurni. W lipcu leżałam 2 tygodnie na patologii - czas remontów sprawił, że pacjentki przesuwane były z całym majdanem z sali na salę. Dzięki temu, że lekarza miałam z tego szpitala ZAWSZE miałam pojedynczy pokój (3 razy zmieniany ;) ). Położne były przemiłe, salowe to samo.

Co do ustaleń.. schiza nie ominęła i mnie - lekarz prowadzący był na urlopie pierwsze 2 tygodnie sierpnia. Błagałam Młodego, co by wytrzymał i nie pchał się za wcześnie na świat. A że to posłuszne dziecko urodził się dzień po powrocie gina z urlopu lol

Aczkolwiek.. nazwisko lekarza prowadzącego w moim przypadku miało bardzo duże znaczenie ;) Już przy samym przyjmowaniu na porodówkę..

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-04 o godz. 18:20
0

DobraC napisał(a):Martwic sie czy dac sobie spokoj?
dac sobie spokoj ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 18:10
0

no dobra, to podziele sie z Wami (a co) jeszcze jedna schiza - termin mam na lipiec, czyli czas urlopow, remontow... Czyli moje wczesniejsze ustalenia, "zaplacenia" moga wziasc w leb....

Martwic sie czy dac sobie spokoj? ;)

Odpowiedz
becja 2010-06-04 o godz. 17:47
0

Jasne, że położna jest najważniejsza - ale wtedy gdy poród przebiega bez najmniejszych problemów. A tego nie przewidzimy...

Moim zdaniem lepiej jeśli lekarz prowadzący jest ze szpitala, w którym rodzimy - po prostu na logikę ;) ale nie jest to niezbędne.
Ja wybrałam szpital, który daje największe szanse dziecku, jest tam najlepsze zaplecze medyczne dla maleństwa w razie jakichkolwiek problemów - tym się kierowałam.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 17:42
0

czyli proscizna....

lol

nie wiem dlaczego akurat dzis ale jestem tym calym "medycznym" aspektem nagle jakas mocno przerazona....

juz wiem, ze bede chciala by maz byl przy mnie.. przynajmniej jedna zyczliwa osoba...

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:37
0

DobraC napisał(a):qrczaczki, no dobra, ale JAK ZNALEZC DOBRA POLOZNA :) i co to jest " dobra polozna" 8)
Popytać, poszukać rankingów położnych...

A dobra położna to taka, która będzie Ci charakterem odpowiadać. Czyli jeśli lubisz zdecydowane osoby to taka ma być, jeśli ciepłe, miłe i delikatne to właśnie takiej poszukaj.

Odpowiedz
Nale 2010-06-04 o godz. 17:37
0

Nie mam jeszcze porodowego doświadczenia, ale mam już szpitalne. Kiedy byłam w poprzedniej ciąży wahałam się nad szpitalem. Nie chciałam zmieniać lekarki, do której chodzę od lat, jestem zadowolona i ma ona dobra opinię. Ale pai doktor pracuje w powszechnie uważanym za nieprzyjazny, a w dodatku fatalny pod względem warunków szpitalu klinicznym. Dla mojej rodziny było oczywiste, że wybór lekarza warunkuje wybór szpitala. Ja się wahałam, a ponieważ jestem trochę rozpieszczona, to zastanawiałam się również nad prywatną kliniką. Chciałam miec komfort "bytowy" i pewność,że po cesraskim cięciu (a u mnie nie ma innej opcji ze względu na siatkówkę) jakś miła pielęgniarka nie zostawi mnie z dzieckiem totalnie samej i bezradnej.
Niestety tamta ciąża skończyła się zatrzymanym poronieniem i potrzebny był pilny zabieg. Skierowanie do szpitala wypisała mi moja pani doktor i to ona następnego dnia rano zadzwoniła, że znalazła już wolne miejsce i mam przyjechać. Co więcej, czego w życiu bym się nie spodziewała, to ona sama przyszła mi ten nieszczęsny zabieg zrobić - choć pracuje oficjalnie na innym oddziale. Potem czułam, że jestem poleconą pacjentką i cieszę się wiekszą atencją położnych niż więkoszość pań. Oczywiście to też jest pewien dyskomfort psychiczny, ale w takich sytuacjach zwycięża jednak egoizm. Kusiło mnie, by na zabieg też pójść do prywatnej kliniki. No i dobrze, że tego nie zrobiłam, bo miałam po nim kłopoty, wymagałam transfuzji i intensywnego nadzoru. W klinice jednak bezpieczniej.
Dlatego teraz nie mam wątpliwości, że nie będe już szukać innego szpitala. Wiem, że nazwisko lekarza dało mi w szpitalu bardzo dużo. Nie sądzę, że ta pani odbiera porody swoich pacjentek - nie byłaby w stanie wszystkich, ale pewnie czasem ma się traf. Natomiast nieraz byłam świadkiem, jak w gabinecie odbierała telefon od pacjentki, że ta już jedzie, a sama zwrotnie dzwoniła na oddział poinformować kolegę/koleżankę na dyżurze, że to jej pacjentka. Dla mnie to super układ.
A marzenia o eksluzywnej prywatnej klinice przeszły mi, kiedy zdałam sobie sprawę z możliwej ilości kłopotów i powikłań. Wolę jednak obskurny szpital z doskonałym sprzętem i specjalistami. No i uważam, że lepiej mieć w szpitalu "swojego" lekarza. Nawet jeśli ma go nie być przy porodzie.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:35
0

Madeleine napisał(a):Carrie napisał(a):Nie do końca wszystko jedno IMHO. Rodziłam w szpitalu, gdzie mój gin jest ordynatorem (nota bene szpital najbliższy mi - 5 min drogi, więc dodatkowy plus). Dla mnie był to duży komfort psychiczny. Mimo, iż jak już rodzić zaczęłam, to nie dzwoniłam do swojego gina, tylko rodziłam z dyżurującym.
Identycznie. I - stety lub niestety - nazwisko lekarza prowadzącego pomogło mi w szpitalu.
Identycznie jak u mnie :) Chociaż lekarza mojego nie było przy porodzie, położne wiedziały czyją pacjentką jestem ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 17:33
0

qrczaczki, no dobra, ale JAK ZNALEZC DOBRA POLOZNA :) i co to jest " dobra polozna" 8)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:33
0

Ja też oddzieliłam poród od prowadzenia ciąży. Lekarza miałam tego do którego od zawsze chodziłam. Jest ze szpitala, który absolutnie nie wchodził w grę. Po prostu wybrałam szpital, który mi najbardziej odpowiadał ze względu na opiekę poporodową oraz podpisałam umowę z położną. Bo to ona właśnie jest najważniejsza przy porodzie. W czasie porodu ginekologa widziałam dosłownie może ze 3 sekundy jak potwierdzała podanie mi oksytocyny. Potem wszystko przebiegło bezproblemowo więc gin był nie potrzebny.
Później też bardziej zajmują się Tobą położne a nie ginekolog...

Reasumując, ja bym się kierowała tylko szpitalem.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:31
0

A ja mam zupełnie inne zdanie. Ważny jest szpital i położna bo to z nią się rodzi a nie z lekarzem Miałam lekarza prowadzącego z innego szpitala, rodziłam w innym - nie miało to dla mnie znaczenia kompletnie.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 17:30
0

no wlasnie Carrie - czuje sie tak zagubiona w tematach "panstwowej" sluzby zdrowia ze bladzenie we mgle to przy mnie jasnowidztwo...

Najchetniej??
Najchetniej po prostu poczekalabym na skurcze i pojechala do "wszystko jedno jakiego" szpitala w Wawie... Ale to moze dlatego ze ja rozbestwiona jestem swoim szczesciem bo wszystko mi sie zawsze udaje ;) - i pewnie trafilabym na najfajniejsza polozna, ekstra sale i super lekarza...
Ale rozsadek mowi : "zaplac".. choc to tez nie gwarantuje dobrej opieki...

Moj maz prosim bym zorientowala sie w kosztach. Bo moze sie okazac ze "oplacany" porod panstwowy jest podobnie kosztowo jak porod w prywatnej klinice....

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:24
0

DobraC napisał(a):mi sie w sumie wydaje (tak intuicyjnie raczej niz z doswiadczen) ze wazniejsza jest polozna niz lekarz....
Dla mnie ważniejszy był mimo wszystko lekarz. To on podejmuje decyzje kluczowe nie położna. Ale.. no właśnie, ja miałam tego farta, że trafiłam na najlepszą położną, o którą zabiegają wszystkie pacjentki (akurat miała dyżur :) ). Mimo to, nie wiem, może ja z innej bajki jestem, ale nie przyszło mi do głowy, żeby wynajmować położną, lekarza itp. (nie to, że neguję takie postępowanie ;) ja zwyczajnie nawet o tym nie pomyślałam lol)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 17:20
0

no tak. niech mi nikt nie mowi ze takie wybory sa proste

mi sie w sumie wydaje (tak intuicyjnie raczej niz z doswiadczen) ze wazniejsza jest polozna niz lekarz.... Bo NA OGOL wszystko jest oki o potrzebne Ci wsparcie a nie pomoc medyczna....

A jak znalezc polozna????

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:17
0

Dobra, ja jeszcze bez doświadczenia porodowego, ale już z ciążowym ;)
Przed ciążą miałam dobrą lekarkę, pracującą w szpitalu klinicznym - po zajściu nadal pozostałam przy niej, mimo iż wiedziałam, że nie będę rodzić w "jej" szpitalu (ma fatalne opinie jeśli chodzi o przyjazność personelu, nieciekawy standard)
Też wiem od koleżanek, że o ile lekarz to nie znajomy, to nie ma co liczyć na jego obecność podczas porodu (no chyba, że ma się farta i ma dyżur, no albo kiedy to "szycha", np ordynator). Dlatego ja jakoś prowadzenie ciąży i poród zupełnie oddzieliłam - chodzę do lekarki, którą cenię i mam poczucie, że dobrze prowadzi moją ciążę, a szpital wybrałam ten, który ma najlepszą obecnie ocenę w mieście i wierzę, że będzie dobrze 8)
Oczywiście, zastanawiam się nad wynajęciem położnej z tego wybraego szpitala!

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 17:14
0

post Malej mnie przekonal. Dzieki/
No to zostaje w Dzieciatka Jezus....
Musze jeszcze tylko odwiedzic ten szpital, dowiedziec sie o szkole rodzenia...

Jedyny klopot - to dojazd do tego szpitala. Jest w samym centrum Wawy... Gdyby porod zaczal sie rano w godzinach szczytu....

Ale opwiadala mi moja psiapsiola ze (co prawda jechala z przecietymi dlonmi i zagrozona tetnica a nie z porodem) ze telefon na policje zalatwil im bardzo szybko eskorte, ktora na sygnale doprowadzila ich do szpitala...

Podobno to nie problem ;) w sensie policji, a ta akurat jesli blisko mojego domu :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 17:07
0

ja rodziłam w tym szpitalu, w kórym był mój lekarz, a, ze akurat to najlepszy szpital w Krakowie pod względem bezpieczeństwa matki i dziecka, to byłam spokojna.

lekarz był umówiony do porodu, nie chciałam rodzić z nikim innym, miałam farta bo trafiłam akurat na jego dyżur.

Odpowiedz
Mała 2010-06-04 o godz. 17:04
0

Ja rowniez kierowalabym sie lekarzem. W moim przypadku akurat pracowal w tym szpitalu, w ktorym chcialam rodzic ale to sie rzadko zdarza i nie wiedzialam o tym w momencie, jak sie decydowalam na lekarza. Gdyby okazalo sie, ze pracuje w innym szpitalu - zmienilabym szpital. Polozne - prawda - sa wazne, ale pamietam, jak mi sie przyjemnie robilo, gdy podczas obchodu "moj" lekarz podchodzil do mnie i pytal o samopoczucie. Ponadto, gdy lezalam 3 dni przed porodem na patologii ciazy, monitorowal moja sytuacje i podjal decyzje najpierw o podaniu oksytocyny a potem o cesarce. On przeprowadzil operacje (podejrzewam, ze tak ja ustalil, zeby byl wtedy na dyzurze) i po niej rowniez sie mna interesowal. Nie przesadnie ale jednak. Moim zdaniem to bardzo wazne, ze gdzies tam po korytarzach od czasu do czasu przemknie znajoma twarz.

Odpowiedz
katarinka7 2010-06-04 o godz. 17:00
0

Ale jesli np wybór szpitala wyklucząłby dobrego lekarza to zdecydowanie byłabym za opcją - ważniejszy lekarz. Prowadzi on cąłą ciążę, jest z Tobą przez cały ten czas - ważne by dął Ci poczucie bezpieczeństwa być umiała się z nim dogadać no i zeby było dobry.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 16:54
0

Ja bym się zdecydowała na szkołę rodzenia w szpitalu, w którym chcę rodzić, żeby poznać położne, bo one są wbrew pozorem ważniejsze.

Obecnie mam taką sytuację, że gdybym miała rodzić naturalnie, to rodziłabym na pewno w innym szpitalu, niż ten, z którego mam lekarza, ale ponieważ mam mieć cc, to wolę, żeby je przeprowadził mój lekarz, więc będę w szpitalu, który nie ma może genialnych warunków, ale cc, to inna para kaloszy i te kilka dni wytrzymam.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 16:49
0

DobraC napisał(a):Czyli w Twojej opinii - wazniejszy jest lekarz czy szpital? Ktorej wersji z podanych przeze mnie powyzej trzymalabys sie na moim miejscu? :)
Lekarz zdecydowanie! :)

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 16:12
0

Hm..
No to nadal nie wiem co zrobic lol 8)
Moze po prostu przejade sie do Dzieciatka Jezus, zobacze, pogadam w szkole rodzenia...

Odpowiedz
katarinka7 2010-06-04 o godz. 16:09
0

Ja wybrałam najpierw szpital, wydaje mi się ze nie do konca jest wszystko jedno, bo sa rozne opinie rozne warunki itd. Zresztą sama się o tym przekonalam, nie mogąc zdecydowac sie sposród dwóch - w koncu obejrzalam sobie obydwie porodówki. Wtedy przekonałam się, że jedna do mnie przemawia i podoba mi się ( o ile takie miejsce może się podobac) - przede wszystkim dlatego ze kazda sala do rodzenia jest pojedyncza, moze byc przy Tobie maz, potem też możesz się widzec z mezem ile chcesz.

Druga porodówka ma tylko dwie sale do porodów rodzinnych (czyli z jednym łóżkiem) a nie ma gwarancji ze jadac do porodu beda one wolne.
Jesli nie - vzeka Cie poród w sali ogólnmej np z 6 innym rodzacymi, i wtrakcie porodu mąż ma baoslutny zakaz wstepu i po prodzie też. Mozna się z nim zobaczyć przez godzine dziennie na korytarzu.

Poza tym zasiegnelam opinni kolegi-lekarza, który pracował i w jednym i w drugim szpitalu. Jego zdanie ostatecznie przesądziło sparwe.

Idąc tym tropem wybrałam lekarza ktory pracuje w danym szpitalu i ma dobre opinie i jest sympatyczny, umiem sie z nim dogadac.

I nie chodzi tu o to, zeby on byl podczas porodu. Zeby jego nazwisko było znane personelowi.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 16:07
0

Carrie napisał(a):Nie do końca wszystko jedno IMHO. Rodziłam w szpitalu, gdzie mój gin jest ordynatorem (nota bene szpital najbliższy mi - 5 min drogi, więc dodatkowy plus). Dla mnie był to duży komfort psychiczny. Mimo, iż jak już rodzić zaczęłam, to nie dzwoniłam do swojego gina, tylko rodziłam z dyżurującym.
Identycznie. I - stety lub niestety - nazwisko lekarza prowadzącego pomogło mi w szpitalu.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 16:04
0

Czyli w Twojej opinii - wazniejszy jest lekarz czy szpital? Ktorej wersji z podanych przeze mnie powyzej trzymalabys sie na moim miejscu? :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 16:01
0

Wiesz, dla mnie to była sprawa właśnie komfortu psychicznego, że w razie czego mój gin prowadzący, który znał ciążę jakby na to nie spojrzeć najlepiej, będzie w stanie przyjechać itp. No i zawsze to miło na znajomą twarz popatrzeć ;) Zwłaszcza, gdy człowiek rozchwiany emocjonalnie lol

Odpowiedz
DobraC 2010-06-04 o godz. 15:59
0

No wlasnie.
Tak sie teraz zastanawiam...
Wybralam lekarke ktora bardzo mi odpowiada - a pracuje w Dzieciatak Jezus... Czyli teoretycznie - dobrze byloby rodzic tam
Ale polecaja mi Solec.
Teraz - gdybym chciala zmienic szpital - to powinnam chyba zmienic tez lekarza. A nie chce :P

To jak?

Prowadzic ciaze u lekarki z Dzieciatka, a pojechac finalnie ;) na SOlec?

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-04 o godz. 15:56
0

nie z doswiadczenia wlasnego, ale ze slyszenia ;)

wszytkie moje kolezanki wybieraly lekarza ( niekoniecznie tego samego), ktory pracowal w szpitalu.
i za kazdym razem lekarza przy porodzie nie bylo poniewaz nie wtrafialy sie w jego/ich dyzur ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 15:55
0

Nie do końca wszystko jedno IMHO. Rodziłam w szpitalu, gdzie mój gin jest ordynatorem (nota bene szpital najbliższy mi - 5 min drogi, więc dodatkowy plus). Dla mnie był to duży komfort psychiczny. Mimo, iż jak już rodzić zaczęłam, to nie dzwoniłam do swojego gina, tylko rodziłam z dyżurującym.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie