• aneczek odsłony: 7102

    Jak powiedzieć teściowej...

    …. tak, żeby się nie obraziła, żebym nie została wredną synową itp., żeby nie przysyłała nam:

    - stosów słodyczy: gorzkich czekolad, wafelków, ciasteczek z marmoladką, ciast z galaretką, ciast z kremem, z pianką i kto wie czym jeszcze (to wszystko w tej samej przesyłce, zazwyczaj zabieramy to do pracy, bo taką ilość jedlibyśmy przez 2 miesiące, ale czasami i tak się marnuje i trzeba wyrzucić),
    - miliona pięciuset tysięcy ściereczek i ręczniczków kuchennych we wszystkich kolorach tęczy (bo mamy już od niej 2 wcześniejsze miliony równie uroczych),
    - ogórków, pomidorów, jabłek i in. warzyw i owoców, przypraw typu Vegeta (ze Śląska do Warszawy, tak jakby tego u nas nie było)
    - sto osiemdziesiątej piątej pary skarpet góralskich, których i tak nie nosimy, bo nas gryzą,
    - piętnastej pary kapci, bo mamy jeszcze czternaście poprzednich par,
    - kolejnych pięciu garnków i dziesięciu miseczek każdej z innej parafii, bo mamy już ze trzydzieści,
    - spodni dresowych nie wiadomo dla kogo, bo dla męża za małe, a ja w nich mogę się co najwyżej utopić,
    - miliona plastikowych wynalazków kuchennych i ułatwiaczy życia, które nie sa nam potrzebne i z którymi nie mamy co zrobić.

    Dodam tylko, że sytuacja jest o tyle delikatna, że teściowa miała złośliwego, późno odkrytego raka szyjki macicy, po koszmarnie wykańczającym leczeniu stara się dojść do siebie i chyba chce się po prostu czuć potrzebna. Przez całe swoje dotychczasowe życie zajmowała się domem i dziećmi i mam wrażenie, że dla niej wyznacznikiem kobiecości i szczęścia swojego syna są codzienne obiady domowe oraz milion przekąsek i deserów.

    Wczoraj w przesyłce dostałam od niej książkę „Kuchnia Polska” oraz zeszyt w linię, na pierwszej stronie napisała „Porady kuchenne”, a na dalszych stronach przepisy np. na kluski na parze, grochówkę i inne potrawy…
    Z jednej strony staram się doceniać to, że w ten sposób chce nam chyba pomóc, ale z drugiej strony wkurza mnie to, bo budzi we mnie poczucie winy, że nie gotuję obiadów. Czuję się jakoś podświadomie winna, choć mąż nie oczekuje tego ode mnie, a wręcz przeciwnie: był taki czas, że gotowałam codziennie, mąż zajadał ze smakiem, ale jednocześnie widział ile mnie to kosztuje czasu, zwłaszcza, że wracałam z pracy o podobnej (mocno wieczornej porze) jak on i wolał byśmy wyskoczyli gdzieś „na miasto” i tam coś zjedli.

    Dodam tylko, że mąż próbował już wielokrotnie, ale bezskutecznie. A ja nie wiem jak? Na pewno część z was miała takie doświadczenia, proszę podzielcie się nimi: udało się to zmienić?

    Odpowiedzi (74)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-26, 03:13:45
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
DobraC 2010-03-26 o godz. 03:13
0

becja napisał(a):DobraC napisał(a):
Bo jesli ktos pisze "mam problem" to znaczy ze cos go uwiera. A Ty - nie bedac w jego butach - nie wiesz czy Ciebie uwieraloby to podobnie...

Zgadzam się w pełni, ale...

np. jak mnie uwiera, że kogoś coś takiego lub siakiego w ogóle może uwierać, to nie mogę się wtrącić? lol
hihihihihihihi lol 8)

jak widzisz - mnie ostatnio uwiera sporo rzeczy (czyzby ciuszki ciazowe nie zdawaly egzaminu? ), pazur mi sie wlaczyl i w ogole 8)
o czym pisze.
niezaleznie od tego co uwiera kogos innego 8)

lol lol lol

Odpowiedz
aneczek 2010-03-26 o godz. 03:11
0

DobraC napisał(a):Aneczek - zapisuje sie do Ciebie na psychoanalize ;)

A tak powaznie to nie do konca zwiazane z Twoim topiciem za co sorrki ale mnie po prostu miota jak slysze :" to jest problem?? chcialabym miec takie problemy" etc.
Zwlaszcza jak godzinami potrafimy dyskutowac o kwiatkach do sukni ;) (co sama w swoim czasie czynilam ;) )...

Bo jesli ktos pisze "mam problem" to znaczy ze cos go uwiera. A Ty - nie bedac w jego butach - nie wiesz czy Ciebie uwieraloby to podobnie...

Aneczek - porozmawialas z mezem o tym temacie? co postanowiliscie?
DobraC przyznaję bez bicia, że papierów na psychoanalize nie posiadam, ale jeśli mimo to chcesz zaryzykować, zapraszam :D

Mnie też miota jak widzę zamiast rady, o którą ktoś prosi jednocześnie ujawniając nieco swego życia prywatnego, próbę oceniania czy jest to w ogóle problem czy nie. To nic nie wnosi do dyskusji, a na pewno nie odpowiada na pytanie postawione w temacie.

Z mężem rozmawiałam. On uważa, ze mogę spróbować i mi w tym pomoże (bo jego prośby do mamy nie poskutkowały), tylko uważa także, że musimy się do tego dobrze przygotować. Plan jest taki, że jedziemy na Śląsk albo w połowie lutego albo na początku marca i przy okazji następnej przesyłki (która już na nas czeka) poruszymy ten temat. Mąż uznał argumanet zmywarkowo - mikrofalówkowy za dobry, za to uważa, ze jeśli byśmy powiedzieli, że sami chcielibyśmy wybierać rzeczy do naszego mieszkania, bo sprawia nam to ogromną radość, to mamie mogłoby się zrobić przykro. Jeszcze przed rozmową z teściową zamierzamy zadzwonić do starszej siostry męża, z którą mamy bardzo dobry kontakt, a kobietka jest bardzo mądra i życiowa no i zna swoją mamę i poprosić o radę.

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 03:09
0

Aguus napisał(a):Wiesz Skrawku,sa takie tesciowe do ktorych nic nie trafia ...Niestety
dokladnie

ja mam podobny problem, tesciowa dziala mi na nerwy swoim sposobem bycia, jak jej powiedziec, ze z nas jako przyjaciolek nic nie bedzie ???
bo do zrozumienia daje, ale ona inaczej to sobie wyobrazila

Odpowiedz
Aguus 2010-03-26 o godz. 03:09
0

Wiesz Aneczko,napisalam,ze zazdroszcze problemow,aczkolwiek rozumiem,ze dla Ciebie taka sytuacja moze byc problemem.A ze akurat bylam po wizycie u swojej tesciowej to sobie pomyslalam,co ja bym dala,zeby moja taka byla ...Bo żem* doła miała i już ;)

Odpowiedz
becja 2010-03-26 o godz. 03:08
0

DobraC napisał(a):
Bo jesli ktos pisze "mam problem" to znaczy ze cos go uwiera. A Ty - nie bedac w jego butach - nie wiesz czy Ciebie uwieraloby to podobnie...

Zgadzam się w pełni, ale...

np. jak mnie uwiera, że kogoś coś takiego lub siakiego w ogóle może uwierać, to nie mogę się wtrącić? lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-26 o godz. 03:06
0

Aguus napisał(a):Wiesz Skrawku,sa takie tesciowe do ktorych nic nie trafia ...Niestety
heh no moja teściowa to równa babka, widać każdy jednak ma swoje male niedoskonalości

zapienilo mnie to jednak strasznie, szczególnie po tym jak zgubila nam rachunek za bilety na koncert i byśmy po prostu na niego nie weszli, bo oskarżyli nas, ze mamy podrabiane bilety :|

Odpowiedz
aneczek 2010-03-26 o godz. 03:02
0

SkrawekNieba napisał(a):no dobra to może mi jeszcze powiecie jak poinformować teściową, żeby nie otwierala przesylek adresowanych na nas? :x
Puzel mówil jej to już milion razy...
A może idąc tropem Dobrej wyślijcie kilka razy listy do siebie na adres teściowej (bo domyślam się, że tak to działa) i włóżcie do nich kartki z napisem: "Tyle razy prosiliśmy o nieotwieranie naszej korespondencji, jak widać nie ma w niej nic ciekawego. Dzień Dobry Mamo. Puzel." Albo coś w tym stylu?

Odpowiedz
DobraC 2010-03-26 o godz. 03:01
0

Aneczek - zapisuje sie do Ciebie na psychoanalize ;)

A tak powaznie to nie do konca zwiazane z Twoim topiciem za co sorrki ale mnie po prostu miota jak slysze :" to jest problem?? chcialabym miec takie problemy" etc.
Zwlaszcza jak godzinami potrafimy dyskutowac o kwiatkach do sukni ;) (co sama w swoim czasie czynilam ;) )...

Bo jesli ktos pisze "mam problem" to znaczy ze cos go uwiera. A Ty - nie bedac w jego butach - nie wiesz czy Ciebie uwieraloby to podobnie...

Aneczek - porozmawialas z mezem o tym temacie? co postanowiliscie?

Odpowiedz
aneczek 2010-03-26 o godz. 02:57
0

kasia_ewa napisał(a):Aguus, jak juz chyba wspomnialam - jesli taka rozmowa ma zakonczyc sie awantura i pogorszeniem stosunkow - to nie warto... i tu Dobrochna ma racje...
Jesli natomiast ma poprawic stosunki panujace w rodzinie, to moim zdanie WARTO sprobowac, bo po co tolerowac stan rzeczy, gdy cos jest nie tak i poglebiac swoja niechec czy brak sympatii do tesciowej?
Z tym, to jest trochę jak z loterią - nigdy nie wiadomo czy trafisz czy "spudłujesz", choć przy loterii zazwyczaj masz znacznie mniej do stracenia ;)

Co do wagi problemów, o której pisze DobraC i Aguus, to fakt, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a przede wszystkim od naszych wcześniejszych życiowych doświadczeń i w dużej mierze charakteru, który pokazuje jak sobie z czymś radzimy no i od tego czy mamy inne problemy czy nie.
Byc może mój "problem" jest tym z gatunku złamanego paznokcia i część osób może poczuć się oburzona jak można "narzekać" na pomoc okazywaną przez teściową. Ale tu także punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Część z Was pisała, że mi zazdroszczą, bo chciałyby, żeby ich teściowa też tak o nich myślała i starała się pomagać, a jest niestety odwrotnie. Część z Was mnie rozumie co to znaczy być zasypywaną stera gadżetów, których się nie potrzebuje, z którymi nie wiemy co mamy zrobić, bo same tego doświadczyły. Ale nie oznacza to, że jestem wredną, wyrodną synową, która niczego nie docenia co się dla niej robi i doceni dopiero jak tego zabraknie, bo doceniam, tylko ten wątek akurat o tym nie jest. Nie oznacza to również, że mam pokornie przyjmować wszytkie pseudoulepszacze życia, jeśli tego nie chcę. Podobno od przybytku głowa nie boli, a jednak... Problem mojego "złamanego paznokcia" to nie tylko Mój problem jako synowej, ale także problem Mojego Męża i oboje się nad tym zastanawiamy co zrobić i w jaki sposób, żeby tej drugiej osoby nie urazić, żeby nie czuła się odrzucona, tylko POTRZEBNA.
Aguus, przykro mi, że straciłaś Babcię, ja jeszcze moją ukochaną Babcię i Dziadka mam i nie wiem, co się stanie jak ich zabraknie. Także widzę jak się starają czuć potrzebni. Ale nie oznacza to, że przyjmę od nich każdy tort z dziką ilością kremu. Różnica polega na tym, że moich Dziadkó znam od 29 lat i umiem im odmówić tak, żeby ich nie urazić. Teściową w zasadzie dopiero poznaję i dlatego potrzebowałam rady. Uważam, że jeśli od początku nie będziemy sobie szczerze mówiły (obie) co nam opowida, a co nie, to dalej może być tylko gorzej, bo będziemy myślały, że to co robimy dla drugiej to jest coś, z czego ona się cieszy, czego potrzebuje, podczas gdy ta druga tak na prawdę tylko grzecznie się uśmiecha i dziękuje, a w głowie zastanawia się co z tym zrobić. Po co kiedy teściowa może bardziej pomóc przesyłając przepis na ulubione makówki swego syna niż plastikową maszynkę do krojenia ogórków w plasterki?
Pamiętam też topic DobrejC dotyczący jej babci, który znalazł się na pomyjach. pamiętam też, że w pierwszej chwili po jego przeczytaniu zdziwiłam się, że taki "drobiazg" (złamany paznokieć ;) ) tak może wyprowadzić z równowagi. Ale zanim skrytykowałam takie podejście pomyślałam najpierw o dwóch rzeczach:
1. o zmianach hormonalnych u kobiet w ciąży, które powodują, że wszystko może je wyprowadzić z równowagi (ale to nic w porównaniu z numerem 2)
2. o radości, jaką Dobra i jej Mąż odczuwali z powodu tego, że zostaną Rodzicami, o ufności z jaką tak intymną nowiną podzielili się z najbliższymi i niezadowoleniu - grymaszeniu Babci z powodu płci dziecka. No sorry...
I wtedy Dobrą zrozumiałam i poczułam, jak mogło jej się zrobić przykro. I podziwiałam ją także, ze nie powiedziała wtedy czegoś Babci (brawo za panowanie nad adrenalinką!) tylko wolała z tym przyjść tutaj, by po wyrzuceniu z siebie przykrości, którą jej sprawiła druga osoba, ochłonąć trochę z emocji.

A konkludując wszystkim czytającym ten temat życzę, by miały co najwyżej i wyłacznie problemy z cyklu "złamany paznokieć" i zero większych kalibrów ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-03-26 o godz. 02:57
0

Skrawku, troche inaczej ale moze Ci pomoze :)

Bylam w liceum katolickim, mieszkalam w internacie.
Notorycznie jedna z siostr grzebala nam po szufladach.
Grzebanie ucielo sie jak nozem gdy wszystkie dziewczyny na pietrze, w swoich szufladach na wierzchu zostawily kartki A4 z napisem "szczesc boze siostro krystyno" lol lol lol

A powaznie dla mnie to szok ze ktos moze otwierac Wasza korespondencje...

Tutaj bylabym za zdecydowana rozmowa, lacznie z argumentem "nie zyczymy sobie"...

Odpowiedz
Reklama
Aguus 2010-03-26 o godz. 02:56
0

Wiesz Skrawku,sa takie tesciowe do ktorych nic nie trafia ...Niestety

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 02:51
0

no dobra to może mi jeszcze powiecie jak poinformować teściową, żeby nie otwierala przesylek adresowanych na nas? :x
Puzel mówil jej to już milion razy...

Odpowiedz
Aguus 2010-03-26 o godz. 02:11
0

Dobra,no coz,punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Rozumiem,ze waga problemów dla roznych osob jest inna,dlatego zawsze staram sie pomoc.A pomyje,no coz,to zupelnie inna sprawa.
Zreszta,niewazne.Nie o tym jest topic;)

Odpowiedz
DobraC 2010-03-26 o godz. 00:23
0

Aguus napisał(a):Zazdroszcze Tesciowej i TAKICH problemow.

DobraC: "ja wiem jedno... nawkurzalam sie na swoja babcie za duzo grubsze nietakty (ot chocby wide moj watek pomyjowy gdzie babcia chciala cofnac czas i zamienic mi synka na coreczke).... Ale teraz - gdy jest w szpitalu, cofnelaby wszystko co zle powiedzialam.. "

Zawsze jak czytam takie topiki na pomyjach to mnie krew zalewa.I zawsze zycze takim osobom,zeby kiedys swoich slow w stosunku do starszej osoby pozalowaly ...
Bo czasami warto sie postawic w sytuacji tej osoby(same kiedys bedziemy mamami,tesciowymi,babciami),a takze pomysleć,ze kiedys moze jej zabraknac ... jak Mojej Ukochanej Babci ..
Aguus - po pierwsze - "waga" problemow dla roznych osob jest inna.
Jak mam slodkie zycie i zero stresu - to zlamany paznokiec bedzie dla mnie zmarwieniem. Ale jak mam np, chore dziecko - to probelmy z rodzina, praca czy czymkolwiek tam innym - moga byc niedorzeczne...

Po to mamy Forume - zeby nawet z tego przyslowiowego "zlamanego paznokcia" sie poskarzyc. Ale mamy tez Forumowe Aniolki i watki gdzie problemy sa WAZNE.

Ale czy to oznacza ze problem "paznokcia" jest dla kogos niewazny bo dla Ciebie to zaden klopot??

Poza tym - pomyjowy watek pozwala czasem rozladowac sie wewnetrznie. Dlatego np. ja nie wybuchlam do Babci - tylko sie rozpisalam tutaj.

A mowienie ze teraz to rozumiesz bo zabraklo Twojej Babci - to argument z rodzaju tych jakie czesto uzywaja nasi rodzice "ja w Twoim wieku..." Bo zaloze sie ze nigdy nic przykrego Babci nie powiedzialas lub chociaz nie pomyslalas

ech.

No to milego tygodnia dziewczyny lol 8)

ps.sorki za rozpisanie sie ale ostatnio widze jakis taki brak... zrozumienia dookola....

Odpowiedz
kasia_ewa 2010-03-25 o godz. 09:55
0

Aguus, jak juz chyba wspomnialam - jesli taka rozmowa ma zakonczyc sie awantura i pogorszeniem stosunkow - to nie warto... i tu Dobrochna ma racje...
Jesli natomiast ma poprawic stosunki panujace w rodzinie, to moim zdanie WARTO sprobowac, bo po co tolerowac stan rzeczy, gdy cos jest nie tak i poglebiac swoja niechec czy brak sympatii do tesciowej?

Odpowiedz
Aguus 2010-03-25 o godz. 09:12
0

Zazdroszcze Tesciowej i TAKICH problemow.

DobraC: "ja wiem jedno... nawkurzalam sie na swoja babcie za duzo grubsze nietakty (ot chocby wide moj watek pomyjowy gdzie babcia chciala cofnac czas i zamienic mi synka na coreczke).... Ale teraz - gdy jest w szpitalu, cofnelaby wszystko co zle powiedzialam.. "

Zawsze jak czytam takie topiki na pomyjach to mnie krew zalewa.I zawsze zycze takim osobom,zeby kiedys swoich slow w stosunku do starszej osoby pozalowaly ...
Bo czasami warto sie postawic w sytuacji tej osoby(same kiedys bedziemy mamami,tesciowymi,babciami),a takze pomysleć,ze kiedys moze jej zabraknac ... jak Mojej Ukochanej Babci ..

Odpowiedz
Gość 2010-03-24 o godz. 12:43
0

Tak sobie pomyslalam, ze jesli tesciowa bardzo bedzie chciala nadal dawac to teraz bedzie zwracala uwage na to czy naczynia moga byc uzywane w mikrofali i zmywarce ;) wiec uwaga z tym argumentem...

Odpowiedz
aneczek 2010-03-24 o godz. 11:45
0

kasia_ewa napisał(a):\Nas podobna rozmowa (tylko nieco bardziej rozbudowana, po problemow jest kilka), rowniez czeka... Mam nadzieje, ze uda nam sie to wszystko wyklarowac...
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie rady. Ja pewnie porozmawiam ok. połowy lutego, bo wtedy chcemy się wybrać na Śląsk. Dam znać jak poszło. Trzymajcie kciuki!

kasia_ewa życzę więc Tobie powodzenia i rozwiązania Waszych problemów drogą "bezprzykrościową"dla którejkolwiek ze stron (jakaś nowomowa mi się wplątała ;) )

Odpowiedz
kasia_ewa 2010-03-23 o godz. 10:30
0

Dobra, ja mysle ze warto... Trzeba sie tylko umiejetnie do tego zabrac, by obie strony po skonczonej rozmowie byly zadowolone...

Nas podobna rozmowa (tylko nieco bardziej rozbudowana, po problemow jest kilka), rowniez czeka... Mam nadzieje, ze uda nam sie to wszystko wyklarowac...

Odpowiedz
DobraC 2010-03-23 o godz. 04:35
0

aneczek napisał(a):Oprócz przetworów poproszę jeszcze o spis ulubionych śląskich potraw męża i instrukcję przyrządzenia.
swietny pomysl. na dodatek zaplusujesz u tesciowej ze chcesz swojego meza rozpieszac lol lol

a taks woja droga to niezla masz tesciowa - powoli nam sie pomysly koncza.... lol lol

ja wiem jedno... nawkurzalam sie na swoja babcie za duzo grubsze nietakty (ot chocby wide moj watek pomyjowy gdzie babcia chciala cofnac czas i zamienic mi synka na coreczke).... Ale teraz - gdy jest w szpitalu, cofnelaby wszystko co zle powiedzialam..

Wiec naprawde - czasem pomysl czy warto. Nawet nie dla niej. Dla siebie..... jakkolwiek egositycznie by to nie zabrzmialo...

Odpowiedz
aneczek 2010-03-23 o godz. 04:10
0

Mecdor napisał(a):aneczek,

a ja gratuluję teściowej, bo z postów wynika, że Was kocha i stara się o Was dbać najlepiej, jak potrafi...
Mecdor, teściowa jest super, wspaniała kobieta, potrafiła wspaniale wychować czworo dzieci, ma taką silną wolę, nawet kiedy myśleliśmy, że już jej nie uratujemy, ona nie poddała się i miesiąc później była na naszym ślubie. Jest niesamowita.

Pietruchę mam - od teściowej - siedzi w zamrażarniku.

Oprócz przetworów poproszę jeszcze o spis ulubionych śląskich potraw męża i instrukcję przyrządzenia.

Odpowiedz
Mecdor 2010-03-23 o godz. 04:04
0

aneczek,

a ja gratuluję teściowej, bo z postów wynika, że Was kocha i stara się o Was dbać najlepiej, jak potrafi...

Odpowiedz
aneczek 2010-03-23 o godz. 04:01
0

DobraC napisał(a):A rozmowy nic nie dadza. Ani uderzanie w zadna nute - ja probowalam nawet tego ze "jest nam przykro bo za kazdym razem jak przyjezdzamy to cos nam dajecie a my nie chcmey zebyscie mysleli ze tylko dlatego przyjezdzamy"... (to sie nazywa wspiecie na szczyty dyplomacji). Nic nie pomaga. Pomoglo "przyzwyczajenie sie", branie wszystjkiego z dobrodziejstwem inwentarza.
O! To jest argument! Jak on nie podziała, to się poddam, ale taka już wredna i uparta jestem, że jak nie spróbuję, to będzie mnie to gryźć

DobraC napisał(a):A co do ukierunkowania: macie suszarke do salaty? Albo praske do czosnku? Zaaawsze w kuchni jest cos co sie przyda, a czesto sa to "duperele"... Sprobuj pomyslec na co nie masz czasu - i wymysl misje tesciowej (brzmi jak nazwa reality show lol lol )
suszarki do sałaty jeszcze nie mamy, ale mamy już wiele przedmiotów, których zastosowania nie jestem w stanie odgadnąć lol Praski do czosnku mamy dwie - obie od teściowej :D Ostatnio dostaliśmy urządzenie plastikowe do otwierania słoików (a ja mam swój domowy sposób jak sobie radzić, gdy słoik nie chce się otworzyć i to bez użycia jakiegokolwiek urządzenia :D )

DobraC, ty lepiej już zacznij szykować w szafkach miejsce na prezenty dla maluszka i dla karmiącej mamy, aż boję się sobie wyobrazić, co to mogło by być.

Rozmawiałam wczoraj z mężem, on twierdzi, że nie wierzy, ze mi się uda, ale powiedział, ze jeśli powiem mamie, że nam sprawia radość wybieranie i kupowanie rzeczy do naszego domu razem, to jej będzie przykro. No i w kontekście tej chęci i radości dawania, o której pisze Dobrochna, to rzeczywiście, to chyba nie jest najlepszy argument. Za to powiedział, że pomysł z nakłamaniem, że musimy mieć specjalne naczynia, do mikrofalówki i zmwarki, bo nie wszystkich można w nich używać, jest dobry i widzi w nim szansę powodzenia.
Zdecydowałam także, że zanim porozmawiam z teściową, pogadam z siostrą męża, której zdanie również bardzo sobie cenię (mądra z niej kobieta - z 20-letnim stażem małżeńskim) no i dobrze zna swoją Mamę. Chcę się dobrze przygotować do tej rozmowy, bo zalezy mi na tym, żeby nie sprawić teściowej przykrości. No a jeśli jej córka powie mi, żebym odpuściła... no to może się poddam, ale ja raczej z "walczaków" jestem ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-03-23 o godz. 03:48
0

Acha. Z kuchennych rzeczy wymyslam czasochlonne - np. ostatnio dostalam cos z czego bardzo sie ucieszylam - sloiczki z suszona pietruszka i suszonym koperkiem. W zyciu by tego tak nie ciachala a tak mam gotowe :)

Odpowiedz
DobraC 2010-03-23 o godz. 03:46
0

Aneczku a ja nadal podtrzymuje swoje...
:)

Choc wlasnie obudzilas moj koszmar...... Ubranka/zabawki/slodycze dla dziecka ktore ma sie nam urodzic :o :o
Juz widze co sie bedzie dzialo...

Ja nie mam takich wyrzutow jak Ty - od swojej tesciowej dostaje MASE rzeczy do ubrania - najczesciej swetry - ilez ich mozna miec na Boga...

Biore. Zbieram w wieksza ilosc i oddaje ubogim. Nie mam wyrzutow, nie czuje sie jak oszustka.

Bo - powtorze sie - nie o rzeczy twojej tesciowej chodzi lecz o fakt dawania..

A rozmowy nic nie dadza. Ani uderzanie w zadna nute - ja probowalam nawet tego ze "jest nam przykro bo za kazdym razem jak przyjezdzamy to cos nam dajecie a my nie chcmey zebyscie mysleli ze tylko dlatego przyjezdzamy"... (to sie nazywa wspiecie na szczyty dyplomacji). Nic nie pomaga. Pomoglo "przyzwyczajenie sie", branie wszystjkiego z dobrodziejstwem inwentarza.

A co do ukierunkowania: macie suszarke do salaty? Albo praske do czosnku? Zaaawsze w kuchni jest cos co sie przyda, a czesto sa to "duperele"... Sprobuj pomyslec na co nie masz czasu - i wymysl misje tesciowej (brzmi jak nazwa reality show lol lol )

Odpowiedz
aneczek 2010-03-23 o godz. 03:36
0

WOW! Dzięki dziewczyny za tak szeroki odzew, wiedziałam, że na forumi znajdę rady. Postaram się odpowiedzieć, po kolei, mam nadzieję, że niczego nie pominę.

Co do nakierowania teściowej na to, co potrzebujemy:
Prawda jest taka, że mojego męża poznałam mając jakieś 26 lat. Oboje już wtedy pracowaliśmy, każde z nas miało już własne mieszkanie i co za tym idzie, również jego wyposażenie. Rok temu przeprowadziłam się do niego i już wówczas zostawiłam sporo swoich rzeczy „kuchenno – domowych” w mojej kawalerce, bo nie było możliwości zmieścić sprzętów z dwóch mieszkań 38m2 i 36 m2 w jednym 36-metrowym. Stare mieszkanie wynajmuję, mam w nim jeszcze swoje garnki, miseczki, ściereczki itp. Zamierzamy je w tym roku lub w przyszłym sprzedać. W grudniu przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, mieliśmy tyle rzeczy, że robiliśmy cztery kursy trzema duuużymi samochodami… (ot, z człowieka już taki chomik jest). Jak sprzedamy moje mieszkanie, wtedy przedmioty, które w nim są trzeba będzie przywieźć również do tego mieszkania. Zaznaczam, że ponieważ każde z naszych kawalersko-panieńskich gospodarstw miało już po ok. 5 lat, to my już wszystko, co jest nam potrzebne mamy. Jedyne czego ewentualnie potrzebujemy, to meble do dwóch pokoi, ale to za pół roku i sami chcemy je wybrać.
Dodatkowo w połowie roku planujemy spory remont w mieszkaniu, będziemy przesuwać ściany, całkowicie zmieniać kuchnię, łazienki itp.więc nie będzie gdzie tego trzymać. Wiem już także, że teściowa ma już naszykowaną kolejną partię cudnych gadżetów, mąż mi wczoraj mówił, że jak to zobaczył, to się załamał ile tego jest.
Z tych powodów, jak naprawdę nie mam jej jak ukierunkować, bo choć jesteśmy małżeństwem z czteromiesięcznym zaledwie stażem, to samodzielni i wyposażeni jesteśmy już od dawna.

luna, rzeczywiście chyba rozmowę telefoniczną sobie daruję i poczekam aż pojedziemy do nich i wtedy może przy okazji kolejnych przesyłek (które jak już pisałam na nas czekają) sobie to wyjaśnimy

Lilek, aurelka, DobraC, goncik, chyba nie dam rady tego przemilczeć, bo mam wrażenie, ze łańcuch dostaw nigdy się nie skończy, zawsze będą jakieś nowe preteksty – rzeczy dla dziecka, nowe meble, w których będzie trochę miejsca na przechowywanie itp. Dlatego bardzo mi zależy na tej rozmowie, bo nie wiem ile jeszcze takich przesyłek zniosę zanim wybuchnę. To nie jest tak, ze ja jestem teraz nerwowa (choć kto wie ;)) czy zdenerwowana, tylko ręce mi opadają jak mąż wraca z tymi przesyłkami i razem patrzymy gdzie te pierdółki, których nigdy nie użyjemy, poukładać. Powoli robię się zniecierpliwiona, więc wolę porozmawiać teraz, póki jestem jeszcze spokojna, niż za którymś razem wybuchnąć, bo byłoby to najgorsze, co mogłabym zrobić.

xandra, z tym jedzeniem to i tak jest go mniej, bo zamiast 5 blaszek ciasta dostajemy dwie odkąd i mąż dostrzegł, że ja w ogóle nie jadam ciast z kremem, z galaretkami itp., a on choćby nie wiem jak się starał sam oraz przy pomocy współpracowników nie jest w stanie tych 5 blaszek ciast z cukierni przejeść. Ślązaków uwielbiam pasjami, są wspaniałymi ludźmi, ale ich pasja do jedzenia i wpychania gościom na siłę mnie osłabia.

A ja - jak na wredne stworzenie przystało - poszłabym do sklepu "wszystko za 5 zł lub mniej", poświęciła 100 złotych i nakupowała sprzętu, wpakowała w pudło i wysłała teściowej w prezencie
Z dopiskiem, że niebawem wyślesz nastepną przesyłkę.. i dopisanym do zeszytu jakims twoim super przepisem na jakąs super twoją potrawę
Aliencia, z racji przebytej przez teściowej choroby - nie ma mowy: tego nie zrobię

Martyna, kassandra, bonsai, DobraC, źle się będę czuła upłynniając te przedmioty czy na allegro czy wszędzie gdzie się da, zupełnie jak oszustka – ona z dobrego serca kupuje nam te rzeczy za pieniądze z ich emerytury, a ja rozdaję te rzeczy na wszystkie sposoby - sumienie mnie zje.

Mamy chyba te sama tesciowa...
Wysyla nam nawet krakowska sucha (z Wawy do Szczecina) , wie jak mieszkamy, a i tak wysyla rzeczy 'dekoracyjne', ktore NIJAK maja sie do tego, jak urzadzamy nasze m (np kisc cebuli ze sztucznymi kwiatkami do kuchni z bielonego drewna, mlecznego szkla i satynowanej blachy na scianie )
kasia_ewa to musi być TA SAMA OSOBA, choć mąż nie ma żadnej bratowej w Szczecinie ;)

Czasem nawet "nie mamy litosci" - na swieta powiedzielismy ze chcielibysmy dostac kieliszki do wina. W ksztalcie kielichow kwiatow. Gladkie. Nie rzezbione. Na profilowanej (tak wasko na dole-szerzej-wasko) nozce

Dostalismy. A tesciowie byli przeszczesliwi bo
a/ nie moglismy wyjsc z podziwu ze takie znalezli
b/ autentycznie nam sie baardzo podobaja
c/ mogli poswiecic "naszym" sprawom kilka tygodni..........

Czasem to nie o te rzeczy chodzi. Raczej o to ze chca sie czuc potrzebni... Pamietam radosc tescia jak go K. poprosil o zalatwienie jakiegos pisma z urzedu, co wymagalo troche nachachmecenia (bo K. powinien byc osobiscie...)
To ja po prostu wszystko załatwię przetworami, kompotami, grzybkami marynowanymi itp., bo po co na czwarty komplet kieliszków do wina na 12 osób?

Zeszycik (po przetrawieniu kursu gotowania jajek na twardo) już mi się nawet podoba, a na okładce ma uroczy napis: „Indywidualny zeszyt profesjonalny”

Odpowiedz
Gatka 2010-03-23 o godz. 03:24
0

My czasem dostajemy jakies "duperele" od cioci mojego męża. Szczesliwie mieszka daleko i nas nie zalewa tym wszystkim ;) Ale przyznam że w sytuacji przebywania na wychowawczym ucieszyłabym się nawet ze ściereczek kuchennych ;) Nie mówiąć o słodkościach - a szczególnie miodzie - mój mąż z radości skakałby wysoko ;) Ja bym chyba powiedziała co nam potrzebne ... a z zeszyciku z przepisami bardzo bym się ucieszyła bo teściowa była kucharką, tyle że niestety już nie żyje ...

Odpowiedz
DobraC 2010-03-23 o godz. 03:17
0

Gonic - dokladnie!!
Czasem nawet "nie mamy litosci" ;) - na swieta powiedzielismy ze chcielibysmy dostac kieliszki do wina. W ksztalcie kielichow kwiatow. Gladkie. Nie rzezbione. Na profilowanej (tak wasko na dole-szerzej-wasko) nozce lol lol

Dostalismy. A tesciowie byli przeszczesliwi bo
a/ nie moglismy wyjsc z podziwu ze takie znalezli
b/ autentycznie nam sie baardzo podobaja
c/ mogli poswiecic "naszym" sprawom kilka tygodni..........

Czasem to nie o te rzeczy chodzi. Raczej o to ze chca sie czuc potrzebni... Pamietam radosc tescia jak go K. poprosil o zalatwienie jakiegos pisma z urzedu, co wymagalo troche nachachmecenia (bo K. powinien byc osobiscie...)

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 03:09
0

gonick zupełnie się z Tobą zgadzam. Dla starszych osób dawanie czegokolwiek dzieciom jest misją. Pięknie to ujęłaś.
Ja też mam teściową, która daje mi wszystko jak leci od słodyczy, przez mięso po jajka, i pieniądze. Na szczęście nie kupuje mi nic do domu.
Na początku się buntowałam, bo ...no cóż kupuję troszkę chudsze mięsko , no ale widzę jak bardzo zależy teściom na "uszczęśliwianiu" nas. No i teraz i ja chętniej biorę a i oni nie naciskają jak zaczynam protestować. Myślę, że mamy taką niepisaną umowę, że jak czegoś nie chcę to oni nie wciskają mi natomiast dają więcej czegoś co lubię.

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 02:12
0

DobraC napisał(a):szczerze? ja bym z tym nic nie robila...
po co sprawiac przykrosc osobie ktora chce naszego dobra (w jej mniemaniu).
To tylko co pomaga (wiem bo sama przetestowala) to ukierunkowanie...
Np. dostalismy fajny obrus - nastepnym razem powiedzialam ze super fajny, chyba bedziemy do niego szukali serwetek lol 8) . Zgadnijcie co dostalam w nastepnej kolejnosci :)

Slodycze... a moze powiedziec ze staracie sie o dziecko i lekarz kazal Ci ograniczyc cukry? ;)

a tak naprawde... kiedys moze nam byc glupio ze reagowalismy nerwowo na "blahostki".....

Ja od tesciowej biore wszystko jak leci co daje (o nie, przepraszam, odmowilam "owlosionej" poduszce bo brzydzilam sie jej wziasc do reki).. ale to tylko ten jeden raz.
Potem oddaje/sprzedaje. Szczerze? W ostatecznosci nawet wyrzucam. Sorry...
Jak dla mnie najlepsze rozwiązanie.
Założe się, ze bardzo by chciała wiedziec co tak naprawde Wam potrzebne i w miarę możliwosci będzie to przysyłać. Dla starszych ludzi to trochę taka misja - potrzeba im dywanika!!!!! i jazda, nawet spod ziemi ten dywanik wykopać.
U mnie tak było. Po prostu uczciwie mówiłam czego potrzeba najbardziej.

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 02:10
0

ten zeszyt .. gest przesłodki i naprawdę świadczący o tym ze sporo o was myśli, napisałaś że opis gotowania jajka na twardo Cię obraza, ja bym tak nie pomyślała nie dalej jak kilka dni temu mój własny mąż chwalił mi się swoją metoda gotowania jajek ;) wcale nie chodziło mu o to, że ja nie potrafię, po prostu ma własną metode i mi o niej opowiadał. ja bym bardzo chciała żeby moja teściowa napisała dla mnie taki zeszyt, bo gotuje fantastycznie :)
co do reszty, jeśli Twój mąż nic nie zdziałał to może na razie jednak nic nie mów. z mojego doświadczenia wynika, że takie rozmowy i tak nic nie dadzą, my próbowaliśmy tłumaczyliśmy mamie mojego J. żeby nie gotowała jak dla wojska kiedy mamy przyjechać, ale to naprawdę nic nie daje, więc za kazdym razem jak jesteśmy u nich z wizytą na stół wyjeżdza kolacja składająca się z co najmniej 7 dań w tym zwykle z 2 lub 3 ciepłych. a wracamy do domu z bagażnikiem pełnym jedzenia, starcza nam zwykle na kilka tygodni, a zamrażarnik pęka w szwach. podejrzewam więc, że jakbyś nie tłumaczyła i jak bardzo delikatna była to podarunki przestaną się pojawiać przez chwilę po czym i tak teściowa wróci do tych zwyczajów, a tego że może jej się zrobić potężnie przykro, cięzko będzie Ci odpokutować. przykrość jej najprawdopodobniej sprawisz, tak już z tesciowymi i ciociami jest że nawet najdelikatniej podana prawdę wezmą mocno do siebie, zwłaszcza podczas rozmowy przez telefon kiedy nie jesteś w stanie obok niej usiąść, załapać za rekę i podziękować na wstępnie choćby przytuleniem.
także ja bym to zostawiła przeynajmniej na razie, i ewentualnie porozmawiała podaczas spotkania.

Odpowiedz
DobraC 2010-03-23 o godz. 01:42
0

szczerze? ja bym z tym nic nie robila...
po co sprawiac przykrosc osobie ktora chce naszego dobra (w jej mniemaniu).
To tylko co pomaga (wiem bo sama przetestowala) to ukierunkowanie...
Np. dostalismy fajny obrus - nastepnym razem powiedzialam ze super fajny, chyba bedziemy do niego szukali serwetek lol 8) . Zgadnijcie co dostalam w nastepnej kolejnosci :)

Slodycze... a moze powiedziec ze staracie sie o dziecko i lekarz kazal Ci ograniczyc cukry? ;)

a tak naprawde... kiedys moze nam byc glupio ze reagowalismy nerwowo na "blahostki".....

Ja od tesciowej biore wszystko jak leci co daje (o nie, przepraszam, odmowilam "owlosionej" poduszce bo brzydzilam sie jej wziasc do reki).. ale to tylko ten jeden raz.
Potem oddaje/sprzedaje. Szczerze? W ostatecznosci nawet wyrzucam. Sorry...

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 01:22
0

Wlasciwie wiekszosc metod juz padla.
To jest bardzo indywidualna sprawa, choc sytuacja powtarza sie w wielu domach ;)
Jesli masz miejsce to spakuj wszystko do pudla i schowaj na razie, szczegolnie jak nie masz gdzie/komu oddac (noze, sciereczki :) nie gardze ). Zeszyt musi byc fajna sprawa.
U mnie tesciowa jak spojrze na przepis, albo chce cos sprawdzic w ksiazce u niej to zaraz chce mi ja dawac....wiec jak latwo sobie wyobrazic jakbym sie nie bronila to pewnie juz cala biblioteczke mialabym u siebie.
Ale wzielam jedna, druga ksiazke ale potem stanowczo bronilam swojego zdania.
Podobnie jest z jedzeniem, ale tutaj sprawe zalatwia glownie maz. Wytlumaczylismy ze jak daje za duzo to my to wyrzucamy, nie chcemy ale niestety sie psuje, wyrzucamy i to co sami kupimy i to co dostaniemy wiec podwojne marnotrastwo kasy!
Staramy sie tlumaczyc (z roznym skutkiem). Ale z uporem maniaka mowie ze nie mam gdzie tego trzymac i basta !!!! A jak dostaje kolejna rzecz to mowie ze fajnie, ale niech ja przytrzyma u siebie dopoki nie bedziemy mieli miejsca :) :)
W twoim przypadku jak wspomnialam, jesli to nie powtarza sie bardzo czesto to schowaj/rozdaj co sie da. Ze slodyczami akurat bym twardo zawalczyla i to sama nie przez meza, to jej syn wiec wytlumacz jej ze nie mozecie jesc slodyczy bo cholesterol, bo cukrzyca, bo zle wyniki.

Odpowiedz
agna33 2010-03-23 o godz. 00:53
0

Ja mieszkam z narzeczonym dopiero pół roku, ale obie mamy stwierdziły, że na pewno przydadzą nam się ręczniki. Każda dała nam chyba z tysiąc ręczniczków.. Ostatnio byli u nas przyjaciele na weekend i co nam podarowali...a jakże, zestaw ręczniczków.
A co do Twojej teściowej...u mnie zwyciężyła konsekwencja, z mamą. Jak byłam ostatnio u niej znowu chciała obdarować mnie ręczniczkami. Po raz kolejny odmówiłam. Krótko, bez tłumaczenia, bo powody już zna.
Rzeczowa rozmowa, nie odmawiając przyjmowania pomocy, ale nakierowanie teściowej (WPROST) na to, czego wam potrzeba, a co jest zupełnie zbędne. I uważam, że to mąż powinien z nią porozmawiać, a przynajmniej zacząć rozmowę.
Powodzenia!

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 00:30
0

A ja bym nakierowała teściową na to iż zamiast kolejnych ciast, ciasteczek przydałyby mi się zawekowane gołąbki czy bigos..... niech przysyła. Co do ściereczek i noży to chętnie się podepnę :D

Odpowiedz
kasia_ewa 2010-03-23 o godz. 00:25
0

Mamy chyba te sama tesciowa...
Wysyla nam nawet krakowska sucha (z Wawy do Szczecina) ;), wie jak mieszkamy, a i tak wysyla rzeczy 'dekoracyjne', ktore NIJAK maja sie do tego, jak urzadzamy nasze m (np kisc cebuli ze sztucznymi kwiatkami do kuchni z bielonego drewna, mlecznego szkla i satynowanej blachy na scianie :lizak: )
Byla juz raz nakierowana i kilka rzeczy trafila nam po prostu idealnych, ale teraz znow porazka... No i na dodatek ma zwyczaj pytania po kilka razy czy sie podoba i kontrolowania stanu posiadania... Ciezko jest.

Aha - ja chetnie bede przyjmowac slodycze 8) . Kazda ich ilosc 8) 8)

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 00:21
0

Zeszycik to fantastyczna sprawa. Sama prowadzę lol Jak coś gotuję pierwszy raz to idę/dzwonię do mamy i spisuję Jej przepis, bo nie ma nic bardziej fenomenalnego na podniebieniu jak smak obiadów "takich jak u mamy" :D
Uwielbiam też dostawać wałówki od mamy i teściowej 8)
Na szczęście nie obdarowują nas zbędnymi pierdółkami, ba nawet przed świętami/urodzinami itp. obydwie dzwonią i proszą o listę prezentów dla mnie i dla M. lol

Aneczek, nie wiem co Ci radzić. Może przy najbliższych odwiedzinach postaraj się porozmawiać z teściową i powiedz, że radzicie sobie dobrze finansowo i nie chcecie aby Ona wydawała na Was tyle pieniędzy. Lepiej będziecie się czuli, jeżeli przeznaczy je na dodatkowe badania/ wypoczynek itp. Z chęcią jednak będziecie korzystali z Jej rad i doświadczenia (patrz: przepisy lol ) oraz np. raz na jakiś czas domowych przetworów.

Zgadzam się z Tobą, że puszczanie w obieg "darów" po każdej przesyłce nie jest rozwiązaniem, bo:
- teściowa być może rezygnuje z czegoś (w sensie finansowym) żeby Wam zrobić przyjemność, a Wy i tak nie korzystacie z tego;
- w razie przykładowego rosołu, kicha jak nie wiem co ;)

Odpowiedz
Myszka26 2010-03-23 o godz. 00:19
0

Lillan napisał(a):A może po prostu powiedzcie szczerze i grzecznie, że nie potrzebujecie już ściereczek i miseczek, bo macie dużo, ale za to przydałoby się Wam to, to i tamto w takim i takim kolorze.
Ewentualnie wybrać się na wspólne chodzenie po sklepach i wskazać palcem, oczywiscie tak przy okazji, ze to czy tamto baaaardzo by się przydało. ;)

Odpowiedz
bonsai 2010-03-23 o godz. 00:16
0

Pierwsze co mi przyszło do głowy to wysłać teściowej paczkę z darami, może z jakiejś okazji np. imienin, ale obawiam się że odesłałaby ją z tekstem że wam się na pewno bardziej przyda ;)

Moja stosowała przemoc żywieniową, ja się irytywołam, mój mąż tylko patrzył, usmiechał się i jadł, aż makaron z sosem dostał w salaterce na sałatkę, średnicy talerza, wysokości około 12 cm ( no tak na cztery osoby), wtedy się troszkę wkurzył i mama odrobinę zrozumiała, działa też tekst o wyrzucaniu jedzenia.

A tak na poważnie, moim zdaniem nic nie poradzisz. Załóż punkt przedaży wysyłkowej. Zresztą zauważyłam że teściowa, to zawsze teściowa i to my musimy się przyzwyczaić i uodpornić, ja po 1,5 roku małżeństwa powoli zaczynam.

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 00:16
0

A może po prostu powiedzcie szczerze i grzecznie, że nie potrzebujecie już ściereczek i miseczek, bo macie dużo, ale za to przydałoby się Wam to, to i tamto w takim i takim kolorze. Teściowa będzie szczęśliwa, że może pomóc, a Wy będziecie mieli to, co rzeczywiście jest Wam potrzebne (jeśli teściowa zastosuje się do wskazówek, a to wcale nie jest takie pewne ;))

Ja to czasem chciałabym mieć taką teściową...

Odpowiedz
Gość 2010-03-23 o godz. 00:12
0

Zawsze jest jeszcze Allegro 8)

Odpowiedz
Myszka26 2010-03-22 o godz. 23:59
0

Zeszyciku z przepisami szalenie zazdroszczę
i takiej troskliwej teściowej trochę też.
Bo przynajmniej chce pomóc, stara się...
Moja jest z tych pięknych pachnących co sama chętnie
by brała bo jest zbyt zmęczona życiem żeby pomóc.....
Jej motto życiowe: dzieci są po to by pomagać i ułatwiać życie
rodzicom. Dlatego niecierpliwie czekam aż się od niej wyniesiemy na swoje i na szczęście jak dla niej jest to za daleko żeby samodzielnie
przyjechać.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 23:34
0

Ja bym na Twoim miejscu wolno wszystko upłynniała, w końcu miseczki i talerzyki też mogą się potłóc. A wiadomo ściereczki sprać.....
Z teściową specjalnie bym chyba nie walczyła, ze względu na chorobę. U nas teściowa ciągle komentuje, że coś nowego sobie kupiliśmy np. ubrania czy ciągle gdzieś wychodzimy, zamiast siedzieć w domu oszczędzać, "bo przecież niedługo się wprowadzacie do nowego domu, a jeszcze nic nie macie".
A za zeszycik z przepisami, to chyba była bym bardzo wdzięczna, bo akurat moja teściowa dobrze gotuje i ciągle ją o coś podpytuję, a że pamięć ludzka jest zawodna, to taki zeszycik byłby super.
Więc gdybyś, się chciała czegoś pozbyć, chętnie odkupię, bo właśnie zaczynam komponować cały zestaw garnków, talerzyków, miseczek, przypraw no nowego domku :D

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-22 o godz. 23:04
0

aneczek napisał(a):awangarda taka prywata bardzo mi odpowiada, chętnie wyślę i ściereczki i
ozloce 8)
bo ja chyba sciereczki to zjadam

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 14:55
0

Ja bym nie próbowała z nią walczyć. Mogłoby zrobić się jej bardzo przykro, szczególnie, że przeszła tak ciężką chorobę i prawdopodobnie za wszelką cenę stara się być jak najbardziej użyteczna i pomocna. Uważam, że pomysł z zeszytem jest słodki i naprawdę praktyczny. To prawdziwy skarb! Podzieliła się z Tobą wypróbowanymi przez siebie przepisami na dania, które na pewno lubi Twój mąż. Nie zatrzymała tej wiedzy zazdrośnie, ale podzieliła się nią właśnie z Tobą. Nie postrzegałabym tego jako złośliwe sugestie, żebyś zaczęła gotować. Ona na swój sposób dzieli się z Tobą swoimi "narzędziami" i skraca drogę przez mękę. Czasem trudno przyrządzić domową potrawę, bo każda gospodyni ma swoje sztuczki i niezbyt chętnie się nimi dzieli.

Co do zbędnych i nikomu niepotrzebnych prezentów, warto jej podpowiedzieć, co byłoby bardziej przydatne. Jeżeli lubisz nosić po domu kolorowe bawełniane skarpetki, powiedz jej o tym. Ona wtedy chętnie kupi Ci takie, o których jej opowiadałaś.
Miseczki zawsze się przydadzą ;)

Samotność jest straszna. Czasem lepiej przymknąć oczy na te "prezenty" i mieć na uwadze, że teściowa robi to ze szczerego serca.

Sama dostałam miseczki deserowe paskudnej urody, za mały filcowy kapelusz, sporo tandetnych figurek w kształcie bałwanków, elfów itd., gipsowe ramki, sztuczne szlafroki i bluzki rodem z łóżka polowego na bazarze, ale jest więc rozumiem Twój ból ;)

Odpowiedz
Aliencia 2010-03-22 o godz. 14:07
0

A ja - jak na wredne stworzenie przystało - poszłabym do sklepu "wszystko za 5 zł lub mniej", poświęciła 100 złotych i nakupowała sprzętu, wpakowała w pudło i wysłała teściowej w prezencie lol
Z dopiskiem, że niebawem wyślesz nastepną przesyłkę.. i dopisanym do zeszytu jakims twoim super przepisem na jakąs super twoją potrawę :P
Niech się tesciowa pogłowi jak Ci powiedzieć - tak, żeby Cię nie urazić - że nie potrzebuje.. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 13:37
0

xandra napisał(a):eż, złosliwizna :P :D
:usciski:

M. smakowało i bardzo dziękował :D
Zeżreć dyskretnie po drodze nie miałam szansy, bo po nas przyjechał samochodem - więc od razu zwęszył wałówkę ;)

Odpowiedz
xandra 2010-03-22 o godz. 13:32
0

Aleba napisał(a):
xandra napisał(a):to i jest pytanie gosci po 10 razy czy cos zjedza, czy to wezma na wynos...
Ja przepraszam, ale muszę... bo mi się przypomniało kto mi ostatnio kotleciki na wynos pakował... i ciasto czekoladowe... lol
a mi sie przypomniało, ze zapytałam tylko raz :P
mam nadzieje, ze M. smakowało :D
o ile mu dowiozłas :P

eż, złosliwizna :P :D

Odpowiedz
Netula77 2010-03-22 o godz. 13:32
0

Ja cudem zdobylam tak i eszyt po mojej 96 letniej cioci.. Zapiski tam sa z 40stu lat jak nie wiecej.
Jak dla mnie to bardzo delikatna sytuacja. Ja mam podobna babcie tylko na szczescie ona ma nie za duzo pieniazkow i nie za czesto mnie raczy takimi prezentami ale zawsze cos dobrego ugotuje i ciezko jej zrozumiec ze nie jem za 3 doroslych facetow...Ja juz doszlam do wniosku ze ona jest niereformowalna i nic nie poradze...

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 13:29
0

xandra napisał(a):to i jest pytanie gosci po 10 razy czy cos zjedza, czy to wezma na wynos...
Ja przepraszam, ale muszę... bo mi się przypomniało kto mi ostatnio kotleciki na wynos pakował... i ciasto czekoladowe... lol

Odpowiedz
xandra 2010-03-22 o godz. 13:25
0

taaaki watek rozdawniczy a mnie tam nie ma :o
ale, az do teraz ;)
ja chetnie przejme sciereczki itd do schroniska Pani Ireny, tam sie bardzo przydadza takie rzeczy
ale, ze widze ze sa juz chetni ;) to wstrzymam sie troche na nastepną dostawe ;)
jedzenia na razie nie przyjmuje bo jestem na diecie :D

a co do obdarowywania ;)
tesciowa taka jest
u nich sie kocha jesc
to i jest pytanie gosci po 10 razy czy cos zjedza, czy to wezma na wynos...
P. na poczatku grzecznie brał (ukochany synek mamusi ;) ) ale gdy nam zaczeło gnic, bo nie jedlismy to ja mowie wprost - nie, dzieki, bo nie jemy to i wyrzucamy, poniewaz dla tesciowej najciezszy grzech to wyrzucenie jedzenia, nawet popsutego ;) to zrozumiała i juz pyta ze 3 razy tylko :D
ja tam sie nie patyczkuje, nie mamy naprawde miejsca na to

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 13:10
0

Ja bym chciała dostać taki zeszycik od babci

A tak wracając do tematu. Ja bym nic nie mówiła teściowej.
Po pierwsze - dzieli was tyle kilometrów.
Po drugie - możesz to zawsze komuś oddać wyrzucić, wystawić na allego ;) nie psując tym atmosfery i uszczęśliwiając teściową dając jej możliwość radości z obdarowywania was i czucia się potrzebną.
Po trzecie - za nic nie mówieniem przemawia jeszcze jej choroba...

Wg mnie życie jest za krótkie na takie sprzeczki. I ty się tym denerwujesz, bo nie wiesz co powiedzieć i jak zareaguje na to teściowa. A i ona może źle odczytać Twoje intencje i też będzie jej przykro.

Ale to moje prywatne zdanie.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 12:45
0

Aneczek, jeśli mogę coś poradzić to na pewno nie przeprowadzaj rozmowy z teściową przez telefon. Cokolwiek byś powiedziała, nie będziesz widziała wyrazu jej twarzy i tym samym ryzyko, że zrobi jej się przykro rośnie.

Ja tak kiedyś porozmawiałam telefonicznie ze swoją i potem musiałam strawić długie miesiące na prostowaniu sytuacji. A podczas rozmowy miałam wrażenie, że doskonale się rozumiemy.

Odpowiedz
Mała 2010-03-22 o godz. 11:39
0

A moze - skoro tesciowa i tak przejawia sklonnosci do obdarowywania - nakierowac ja co byscie chcieli? Moze wyjsc jako pierwsi z inicjatywa, np. ze jak nastepnym razem przyjedziecie, to moze by wam zrobila jakies przetwory (podac konkretnie, jakie)? Ona bedzie miala zajecie a wy to, czego naprawde potrzebujecie.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 10:23
0

A ja poradziłam sobie ze swoimi rodzicami darowywującymi nam wałówy na 6 osobową rodzinę, uświadamiając im po prostu, że nie jesteśmy w stanie tych ilości we dwójkę przejeść i dlatego wyrzucamy pyszne acz zepsute już przysmaki.
Poskutkowało.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:59
0

aneczek napisał(a):to nie wchodzi w grę ze względu na wielkość mieszkania... dodatkowo na nieszczęście moje słoneczko pochwaliło się swojej Mamie, że stolarz zrobił już nam półki w spiżarni
oj nie doczytalam ;)

No coz Aneczek, za niewyparzony jezyk sie placi :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:56
0

aneczek napisał(a):mąż już nie raz próbował przekonać swoją mamę, ale niestety bezskutecznie.
Ano jak juz probowal, to teraz twoja kolej.
A moze zrobcie konferencje telefoniczna? Bys w razie czego wsparcie dostala od meza? To co napisalas wczesniej, brzmi bardzo sensownie. I chyba dobrze to wymyslilas :) Stanowczo, ale nie ostro ;)

A i jeszecze sobie pomyslalam, ze moze kolejny garnek jej odeslicie po prostu z informacja, ze w szafce juz miejsca nie macie, a szkoda by tak piekny garnek sie marnowal w piwnicy, moze innym sie przyda ;)

Odpowiedz
aneczek 2010-03-22 o godz. 09:48
0

Madzia77 napisał(a):A pomysł zaproszenia jej i pokazania placem, że juz sie nie mieści?
hmmm.... to nie wchodzi w grę ze względu na wielkość mieszkania... dodatkowo na nieszczęście moje słoneczko pochwaliło się swojej Mamie, że stolarz zrobił już nam półki w spiżarni 8)

Odpowiedz
aneczek 2010-03-22 o godz. 09:42
0

Aleba gorzka czekolada jest już Twoja :) (przesyłaj adres)
Jak można gubić takcenne porady :o lol

Kirka zaproszenie teściów do nas ze względu na 350 km i stan ich zdrowia wymagałoby:
1. żebyśmy po nich pojechali na Śląsk - 4 godz drogi,
2. zabrać teściów,
3. przywieźć teściów do Warszawy - 4 godz. drogi
4. odwieźć teściów na Śląsk - 4 godz. drogi.
A teraz jesteśmy z różnych powodów dosyć "uziemieni". Do podróży pociągiem czy PKS'em teściowie się nie kwalifikują.

Właśnie dzwoniła teściowa, zastanawiałam się czy dziękować jej teraz i od razu przeprowadzić rozmowę, ale zdecydowałam, ze najpierw uzgodnię to ze ślubnym.

Kirka mąż już nie raz próbował przekonać swoją mamę, ale niestety bezskutecznie.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:38
0

A pomysł zaproszenia jej i pokazania placem, że juz sie nie mieści?
Ja tak zrobiłam, gdy otrzymałam w prezencie cudne miseczki made in Taiwan. "bo będą ci pasowały". (nie pasuja do niczego, czekam az wypadna z szafki)
Przyjechali z wizytą, otworzyłam szafki i "szukałam" odpowiednich talerzyków, jednocześnie narzekając, ze nie moge sie pomieścic, że to cholerne kurzołapy, że nie sposób wykorzystac tych najpiękniejszych od kogoś i az mi wstyd, że trzeba tu zrobic porządek.
Swoja teściowa poznałam na tyle, ze wiem, ze grzecznie, chwaląc jej metody i gospodarność, a naciskając na różnicę gustów, moge ja pohamować przed zmianą naszego domu w jej. Rozumiem, ze nie na każdą to działa.
Z chęcia przyjmuję jej pasztety i inne produkcje, chwaląc w większości wypadków szczerze, bo wiem, ze ona sie stara i robi to z dobrego serca.
Mam jeszcze sposob "na moja mamę", na którą zwalam, że mi kupiła to czy tamto niepotrzebnie, gdy my to juz mamy i szkoda kasy, a mogła po prostu spytac.
Mamo, przepraszam!

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:25
0

A moze jednak ja zaproscie do domu? Jak najszybciej?
Mysle, ze najpierw powinien maz porozmawiac.
Jak nie poskutkuje to ty.
Ona jest jego matka i to on pierwszy powinien sie starc sprawe rozwiazac.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:23
0

Aneczek, może faktycznie spróbuj jej to wszystko wyłuszczyć - grzecznie, ale stanowczo?
Możę się uda i dotrze do niej - do mojej by pewnie nie dotarło, ale może Ty trafiłaś na lepszy model ;)

aneczek napisał(a):Aleba a moze jak ci się znudzą przepisy z Twoich zeszycików, to się wymienimy?
Musiałabym najpierw je znaleźć, jakoś całkiem sprawnie idzie mi ich gubienie ;)
A gorzką czekoladę uwielbiam :lizak: Jak i inne słodkości

Odpowiedz
aneczek 2010-03-22 o godz. 09:18
0

Środki zaradcze co zrobić ze stosem ściereczek itp. już otrzymanych podjęte, chętne poproszę o adresy i życzenia prezentowe na prive'a, popakuję i wyślę :)

Komu spodnie dresowe?

Ale co zrobić by ich w przyszłości nie otrzymywać, chętnie raz czy drugi wyślę te rzeczy szczególnie wiedząc, ze komuś się przydadzą, ale przecież nie zajmę się na stałe puszczaniem w obieg. Poza tym uważam, że stałe takie postępowanie byłoby nieuczciwością wobec niej, bo ona w końcu wydaje na to swoje pieniądze.

Aleba a moze jak ci się znudzą przepisy z Twoich zeszycików, to się wymienimy? lol Lubisz gorzką czekoladę? Mamy chyba z 10 tabliczek? Wafelki Esselte? Landrynki? Czasami trafią się Pawełki i inne (w tej dostawie nie było). Podaj adres, będziesz miała Mikołaja już na początku nowego roku :)

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:14
0

Umarlam lol lol lol
Za taki zeszyt to gore zlota!!! :D :D :D Ja nie wiem, ale tesciowe maja to do siebie, ze nieba by uchylily, tylko niekoniecznie nie z tego rogu, co trzeba ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 09:12
0

aneczek napisał(a):Wczoraj w przesyłce dostałam od niej książkę „Kuchnia Polska” oraz zeszyt w linię, na pierwszej stronie napisała „Porady kuchenne”, a na dalszych stronach przepisy np. na kluski na parze, grochówkę i inne potrawy…
aneczek, ten fragment mnie wzruszyl, to urocze :)
i przylaczam sie do sugestii awy ;)

Odpowiedz
aneczek 2010-03-22 o godz. 09:08
0

awangarda w stylu retro napisał(a):aneczek napisał(a):
- miliona pięciuset tysięcy ściereczek i ręczniczków kuchennych we wszystkich kolorach tęczy (bo mamy już od niej 2 wcześniejsze miliony równie uroczych),
- ogórków, pomidorów, jabłek i in. warzyw i owoców, przypraw typu Vegeta (ze Śląska do Warszawy, tak jakby tego u nas nie było)
- sto osiemdziesiątej piątej pary skarpet góralskich, których i tak nie nosimy, bo nas gryzą,
-
ja taka mala prywate zrobie i z gory przepraszam za OT
powyzsze rzeczy ja chetnie przyjme ;)
awangarda taka prywata bardzo mi odpowiada, chętnie wyślę i ściereczki i ręczniczki i skapetki (jeśli mówisz serio), napisz tylko jakie kolory preferujesz, bo mam w czym wybierać, a już nam się w szufladach nie mieszczą (męskie skarpety też mogą być?), nie wiem czy pomidory i ogórki przetrwają wyprawę do Torunia (jeśli dobrze pamiętam), ale Vegeta z pewnością, a ja mam i tak ok. 12 paczek (trochę się nazbierało).

Madeleine teściowa mieszka na Śląsku, my w Warszawie, catering obiadowy by mi nie przeszkadzał, ale ciastowy w takich ilościach, to nie la nas (ja po raz pierwszy w życiu mam podwyższony cholesterol, a mój małżonek szanowny nie wiem czy po raz pierwszy, ale ma znacznie przekroczoną normę cholesterolu)

Zapomniałam napisać, że w owym zeszycie porad kuchennych był tez przepis na jajka na twardo, który już mnie po prostu obraża!

Nabla , dewocjonalia dostaliśmy przy okazji świąt :) ale te akurat o tyle się przydały, że poprzednie wsiąkły nam w trakcie ostatniej przeprowadzki. Kryształów jeszcze nie dostaliśmy 8) Za to dostaliśmy ok. 15 noży do krojenia (pomimo, że swoich mieliśmy już 2 komplety).

Z chęcią pozbyłabym się drogą obiegową kolejnych garnków i miseczek cudeczek, ale obawiam się, że jak kiedyś nas odwiedzi i będzie chciała np. ugotować rosół, to poprosi bym podała ten garnek, który nam przysłała wraz z przepisem na rosół, bo jest do neigo idealny no i będzie klops Ściereczek i skarpet nie będzie mogła skontrolować (chociażby ze względu na to, ze jest ich już na tyle dużo, że są neipoliczalne) więc z chęcią wyślę :)

Teściowej nie chcę zmieniać, bo póki co innych problemów z nią nie mamy. Ale obawiam się, że jak tak dalej pójdzie, to znów bedziemy musieli kupować większe mieszkanie

Madzia77 Twój pomysł jest dobry, bo docenia starania teściowej, ale z drugiej strony podziała tylko na pewien czas: dopóki teściowa nie uzna, ze już na pewno wszystko wypróbowaliśmy, a takie fajne nowinki się pojawiły, ze trzeba nas nimi uszczęśliwić ;)

Myślałam o tym, by zadzwonić do niej i podziękować jej bardzo, bardzo miło za trud jaki włożyła w spisanie porad kuchennych, tak pięknie wykaligrafowanych itp. i powiedzieć, że chociaż ja na razie nie gotuję, to na pewno kiedyś z nich skorzystam i że chętnie będę czerpać w tym zakresie z jej doświadczenia. W tym samym zdaniu chciałabym ją poprosić, by nie przysyłała nam "przedmiotów wyposażenia domu", bo planujemy remont (o tym już zresztą wie), a poza tym do naszej mikrofalówki i zmywarki musimy mieć specjalne naczynia (co niestety nie jest prawdą), że tyle co mamy to nam wystarcza, a ponadto, że jak już wyremontujemy mieszkanie, to chcielibyśmy kupić sami takie rzeczy, w takim stylu jak nam się podobają, bo wybieranie takich rzeczy razem sprawia nam ogromną przyjemność i wiele radości. No ale że z tych porad to chętnie będę korzystała?
Co o tym myślicie?

Kto ma o tym porozmawiać? Chyba lepiej ja, bo sądzę, że nawet jeśli to mąż (który zresztą sam ze zgrozą patrzy na kolejne prezenty od swojej mamy) z nią porozmawia, to ona i tak pomyśli, że to ja go namówiłam, a on na pewno powie ostrzej niż ja... Jakie jest Wasze zdanie (Madeleine się wypowiedziała już w tej kwestii, - dziękuję :) chciałabym poznać jeszcze inne opinie albo racej: także opinie innych osób)

Dla nakreślenia sytuacji mogę tylko dodać, ze prawdopodobnie jest jeszcze jedno podłoże troski teściowej: kiedy w październiku ub.. roku braliśmy ślub, rodzinę małża umieściliśmy w naszym nowym mieszkaniu (nazwijmy go A), w którym sami jeszcze nie mieszkaliśmy, ale kupiliśmy minimum niezbędnych na dwa dni sprzętów, grube łóżkowe materace, pościel, ręczniki, przewieźliśmy ze starego mieszkania (nazwijmy je B) do nowego jakieś kubki, sztućce, kilka garnków itp. Nie braliśmy wszystkiego, ponieważ do A planowaliśmy się przeprowadzić po remoncie pod koniec grudnia. Mieszkanie świeciło więc pustkami, choć niezbędne przedmioty były. Od tej pory przy każdej okazji mówimy, że już nam nic nie brakuje, ale mimo to otrzymujemy kolejne nowe "niezbędne" gadżety. Z racji stanu zdrowia teściów i odległości nas dzielącej (350 km) to my do nich jeździmy, a oni u nas od ślubu nie byli, może więc jakoś utkwił im w pamięci obraz pustki i nasze opowieści jak to się meblujemy do nich nie trafiają. Niezależnie od tego jaka jest przyczyna, nie chcemy im sprawić przykrości, ale także nie wyobrażam sobie, by tak miało być cały czas. HELP!

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 08:49
0

Jak przeczytałam o tym zeszycie, to jakbym o mojej teściowej przeczytała lol
No, z dokładnością do tego, że ona nam takie zeszyty daje jak poprosimy o jakiś przepis. W takim przypadku nie może dać samego przepisu - musi być cały zeszyt, podpisany "przepisy kuchenne", z ponumerowanymi stronami, przygotowanym miejscem na spis treści (wolne numerki dla kolejnych pozycji) i wykaligrafowanym na pierwszej stronie TYM przepisem, od którego się to wszystko zaczęło :lizak:
Mam tych zeszytów gdzieś kilka, jakoś szybko mi się gubią ;)
A jeśli zdecydujesz się rozdawać dary od teściowej - ja mogę się podpiąć do paczki ze słodyczami ;)

Odpowiedz
mamrocia_bem 2010-03-22 o godz. 08:38
0

aneczek

ja chetnie podam swój adres ....... ;)

lol

u nas by sie przydało... a najbardziej chyba ściereczki i reczniki kuchenne bo moi brudza sie na potege i wszystko dookoła

a swojej tesciowej chciałabym delikatnie powiedzieć żeby wiecej mnie nie ubierała bo mamy rózne gusta :x

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 08:36
0

Nic nie mówić, rozdawać bardziej potrzebującym. Nie skrzywdzicie teściowej ( jeden dobry uczynek ) a komuś zrobicie miły prezent ( drugi uczynek ). :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 08:34
0

pomysl Madzi77 bardzo mi sie podoba ;) ale nie sadze by na dlugo podzialal.
Poczucie winy wyrzucic do kosza, prezenty przyjmowac i puszczac w obieg dalej, badz sprzedawac na alegro ;)
Tesciowej dziekowac goraco :)

Wiesz ile ludu ty mozesz wyzywic?
A moze nadmiar rzeczy wyniesc do opieki spolecznej, badz PCK?

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-22 o godz. 08:24
0

aneczek napisał(a):
- miliona pięciuset tysięcy ściereczek i ręczniczków kuchennych we wszystkich kolorach tęczy (bo mamy już od niej 2 wcześniejsze miliony równie uroczych),
- ogórków, pomidorów, jabłek i in. warzyw i owoców, przypraw typu Vegeta (ze Śląska do Warszawy, tak jakby tego u nas nie było)
- sto osiemdziesiątej piątej pary skarpet góralskich, których i tak nie nosimy, bo nas gryzą,
-
ja taka mala prywate zrobie i z gory przepraszam za OT
powyzsze rzeczy ja chetnie przyjme ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 08:24
0

Nic nie pomoze, ja mam taka babcie. Nie rozumie, ze skoro jej sloik ogorkow wystarcza na miesiac to nam na dwie osoby tez wystarczy jeden lub dwa. Nie, nas jest duzo (znaczy ja z mezem) to 10 sloikow miesiecznie. 300 sciereczek ("nic nie kupuj, ja ci dam"), co z tego, ze sa paskudne i wodoodporne ;) Kilogram widelcow, kazdy inny. I krysztaly. I obrazki z Matka Boska. I posciel. I reczniki. I 5kg miodu.

Trzeba podziekowac i przyjac. Jak nie masz co z tym robic - to pusc dalej w obieg. Tesciowej nie zmienisz a mozesz jej przykrosc zrobic, przeciez ona chce jak najlepiej...

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 08:17
0

Bardzo wzruszający jest ten zeszyt z przepisami :) Kurczę, naprawdę nie czuj się winna z powodu niegotowania - tylko raczej wykorzystaj to, ze teściowa gotuje lol (ostatnio sama tak robię - przez ostatni miesiąc zrobiłam sama 1 obiad, reszta to catering ;) Bardzo wygodna sprawa.). Ale jeśli już musi gotować - niech to będzie coś, co lubicie. Może zamawiajcie u niej ulubione potrawy - i przy okazji powiedzcie, że za więcej dziękujecie, ale szkoda, żeby się zmarnowało ;)
Na pewno musicie z nią pogadać - ale może lepiej, żeby to był Twój mąż.

Odpowiedz
Gość 2010-03-22 o godz. 07:51
0

Na moją teściową podziałało...
Droga mamo,
strrrasznie bardzo dziękujemy Ci za te rewelacyjne słodkości/ przepisy/ super ściereczki/ śliczne skarpety/świetne porady dotyczace klusek na parze.... i mamy prośbę. Ponieważ bardzo nam ułatwiłaś życie przesyłając tyle dobrych rzecz, chcemy teraz to wszystko wypróbowac i pochwalic ci sie efektami.
Więc prosimy bys wstrzymała sie na moment z nowościami, gdyz dzieki Tobie mamy zapasy, które spokojnie starcza na długo.
Serdecznie Ci dziękujemy!
Może odrobina pieszczot werbalnych pomoże?
Kurde, jak to łatwiej z własna mamą, zawsze można jej krzyknąć "przestań, bo mi sie lodówka nie domyka!"
;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie