• Gość odsłony: 6090

    Czy w przypadku choroby dziecka zwalniacie się z pracy żeby się nim opiekować?

    No właśnie, chciałam zapytać jakie macie podejście?Sprawa wygląda w ten sposób, że dostałam telefon ze żłobka, że dziecko ma zapalenie spojówek i trzeba ją jak najszybciej zabrać.Nie lubię brać nieplanowanych wcześniej wolnych dni, bo raz źle to jest postrezgane przez kierowników (i ma swoje odzwierciedlenie w premiach), dwa trzeba ich poprosić, trzy mam robotę, której i tak nikt za mnie nie zrobi :|Mając o wszystko na uwadze poprosiłam o pomoc niepracującą teściową, która co prawda niechętnieale pomaga w takich awaryjnych przypadkach.Najgorsza jest jednak reakcja mojej mamy, która na codzień nie wtrąca się w nasze sprawy i zachowuje dystans, a teraz zadzwoniła z pretensjami, że ona w ogóle mnie nie rozumie, że jak tak mogę traktować własne dziecko, przecież mam zaległy urlop, który mogę wykorzystać, że ona w ogóle nie patrzyła tylko jak któreś z nas było chore to od razu szła na zwolninie i takie tam...I teraz jest mi smutno i źle i się zastanawiam czy przypadkiem nie jestem trochę egoistycznąmatką i czy rzeczywiście nie powinnam wziąć tych trzech dni wolnego:Hangman:

    Odpowiedzi (22)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-01-26, 15:49:35
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-01-26 o godz. 15:49
0

Całe szczęście moje dziecko jeszcze chore nie było więc też nie istniała taka potrzeba. Wtedy gdy mamy wizytę po receptę na mleko czy szczepienia brałam urlop lub wybierałam nadgodziny. Gdyby jednak Gabu zmogła choroba od razu idę na zwolnienie.

Odpowiedz
buniuta 2010-01-26 o godz. 15:09
0

fjona napisał(a): choroby dzieci to niestety w okresie jesienno-wiosennym czesta sprawa. .....ale jesli tylko jest to katar, czy jakas choroba bez większego wpływu na organizm to naprawde nie jest tak, ze sie stawia na szali dziecko i prace.
Fjona!
Ja wszystko rozumiem!
Też nie stawiam na szli dziecka i pracy. Wiadomo..
Ale nawet katar może byc cierpieniem dla dziecka.
Teraz własnie przez to przechodziliśmy.
Mały się zakatarzył - w wersji mega! Pierwszy dzień spędził z dziadziem, drugi krytyczny - zostałam w domu (wzięłam nie zwolnienie, a urlop - którego również mam pod dostatkiem). Bo małe rączki tylko do mamy chciały. ...
Po dniu krytycznym Mały trafił znów do dzidzia. A ja do pracy.

szynia napisał(a): Dlaczego zawsze jest tak, że to matka idzie na zwolnienie?
Odpowiedź brzmi: bo nikt tak nie ukocha małego cierpiącego ciałka.
szynia napisał(a):Czy nasza praca jest mniej odpowiedzialna? Nie widzę powodu dlaczego od czasu do czasu tata nie mógłby zostać z dzieckiem w domu.
Oczywiście, ze nie jest mniej odpowiedzialna. Chodzi o lubienie przytulania do konkretnej osoby małego człowieka.
Kwestia zostawania w pracy to zupełnie inna para kaloszy. Tata Mata zostaje z nim bez problemu i na noce i na kilka dni.... Ale kwestia choroby to nie zwykłe męskie dni.

szynia napisał(a):Jak wrócę do pracy, to spróbuję wysyłać też męża na zwolnienie, ma dobry kontak z Małą, więc nie widzę problemu.
Mój mąż ma doskonały kontakt z Matem. ALe jak jest kuku, bam, katar - to dziecię leci do mnie. hmmm...

Odpowiedz
Gość 2010-01-25 o godz. 20:36
0

fjona napisał(a):
a co do priorytetów życiowych to cios poniżej pasa!
nie znam autorki wątku ale myslę, ze nie ma wątpliwości, że dziecko jest najważniejsze i jesli tego dziecko bedzie potrzebowac to bez wahania wezmie zwolnienie czy urlop. ale jesli tylko jest to katar, czy jakas choroba bez większego wpływu na organizm to naprawde nie jest tak, ze sie stawia na szali dziecko i prace.
Fjona jest dokładnie tak jak piszesz, moje dziecko nie jest obłoznie chore, po prostu nie może chodić do żłobka ze względu na pozostałe dzieci
Oczywiście praca nie jest dla mnie ważniejsza od dziecka!
A jeśli zaś chodzi o sytuację o której pisała Mała to choroby nie da się przewidzieć i "nadrobić" pracy wcześniej, można owszem zrobić to po powrocie ale tak jak pisały dziewczyny wiąże się to z pozostawniem po godzinach

Odpowiedz
Gość 2010-01-24 o godz. 21:08
0

Mała napisał(a):Po prostu, zrobila wszystko wczesniej. Wiedziala pare dni przed moim wyjsciem ze szpitala, ze bede jej potrzebowac i zrobila wszystko, zeby przyjechac. Podejrzewam, ze tez zostawala po godzinach.

I właśnie o tym pisałam wcześniej - wolę jednak codziennie widzieć moje dziecko przez kilka godzin, niż 3 dni non-stop, a później 6 dni wcale

Odpowiedz
atusia 2010-01-24 o godz. 19:43
0

Małą ale niestety chortoby dziecka zazwyczaj nei da sie przewidziec tak jak jest to w przypadku porodu

Fiona, zgadzam sie w 100%

Odpowiedz
Reklama
Mała 2010-01-24 o godz. 18:58
0

Monia napisał(a):Mała - w poście powyżej czegoś nie rozumiem. Z jednej strony piszesz, że mama ma nieprzekraczalne terminy, a z drugiej, że zostawiła wszystko i przyjechała do Ciebie. To jak z tymi terminami wtedy było, dały się przekroczyć, czy nie?
Juz tlumacze.
Po prostu, zrobila wszystko wczesniej. Wiedziala pare dni przed moim wyjsciem ze szpitala, ze bede jej potrzebowac i zrobila wszystko, zeby przyjechac. Podejrzewam, ze tez zostawala po godzinach.

Pozdrawiam,
Mała

Odpowiedz
fjona 2010-01-24 o godz. 18:25
0

buniuta napisał(a): A gdybys uległa poważnej chorobie i trafiła do szpitala (czego Ci oczywiście nie życzę) to czy firma by padła? Czy tewz ktoś podrzucałby Ci robotę do szpitala?
Na prawde - nie ma ludzi nie zastąpionych!
A kwestia priorytetów zyciowych, to juz zupełnie inna sprawa..
po pierwsze: choroba matki to powiedzmy zazwyczaj jednorazowe zdarzenie (choc oczywiscie roznie bywa) i nagłe pobyty w szpitalu zdarzaja sie dosc rzadko. a choroby dzieci to niestety w okresie jesienno-wiosennym czesta sprawa.
po drugie: co do tego, ze nie ma ludzi niezastapionych to masz racje, i tego wlasnie sie bym obawiala, ze po paru takich wypadkach pracodawca zastapi matke inną osoba bez zobowiązań. jasne, ze wielu pracowadwców jest wyrozumiałaych, ale niestety wielu nie i osobiście znam przypadki gdzie taka zamiana własnie miala miejsce. smutne ale prawdziwe.

a co do priorytetów życiowych to cios poniżej pasa!
nie znam autorki wątku ale myslę, ze nie ma wątpliwości, że dziecko jest najważniejsze i jesli tego dziecko bedzie potrzebowac to bez wahania wezmie zwolnienie czy urlop. ale jesli tylko jest to katar, czy jakas choroba bez większego wpływu na organizm to naprawde nie jest tak, ze sie stawia na szali dziecko i prace.

Odpowiedz
Gość 2010-01-24 o godz. 14:59
0

Wracamy do punktu wyjścia - jak wróciłabym, siedziałabym po godzinach tak długo, aż nadrobiłabym wszystkie zaległości.
Dziękuję - wolę jednak codziennie widzieć moje dziecko przez kilka
godzin, niż 3 dni non-stop, a później 6 dni wcale.

Zresztą, nie mówimy o rzeczywiście poważnych przypadkach - typu pobyt w szpitalu, wtedy oczywiście jestem z dzieckiem cały czas. Jeśli jest to "zwykła" choroba - wiem, że babcia zajmuje się nią tak samo dobrze jak ja.

Mała - w poście powyżej czegoś nie rozumiem. Z jednej strony piszesz, że mama ma nieprzekraczalne terminy, a z drugiej, że zostawiła wszystko i przyjechała do Ciebie. To jak z tymi terminami wtedy było, dały się przekroczyć, czy nie?

Odpowiedz
Mała 2010-01-24 o godz. 14:46
0

Monia napisał(a):buniuta napisał(a):Monia napisał(a):A w moim przypadku - niestety - większości z tego, co robię, nie potrafi zrobić nikt inny.


Monia!
A gdybys uległa poważnej chorobie i trafiła do szpitala (czego Ci oczywiście nie życzę) to czy firma by padła? Czy tewz ktoś podrzucałby Ci robotę do szpitala?
Na prawde - nie ma ludzi nie zastąpionych!
A kwestia priorytetów zyciowych, to juz zupełnie inna sprawa..
Niestety, oszczędności kosztów, przede wszystkim na personelu, powodują, że każdy z nas ma swoją "działkę" i tylko część rzeczy jest takich, które znamy wszyscy. Po prostu to, czego nie potrafią zrobić inni, czekałoby do mojego powrotu.
Czyli swiat by sie nie zawalil, nie?
Moja mama tez ma duzo pracy. Jest sama, nikogo do pomocy a roboty coraz wiecej, bo firma rozszerza dzialalnosc. Do tego dochodza terminy, nieprzekraczalne terminy. Ale jak urodzilam dziecko, zostawila wszystko i przyjechala do mnie na tydzien. Potem dlugo nadrabiala zaleglosci ale nie uslyszalam ani slowa narzekania. Po prostu - kwestia priorytetow.

Pozdrawiam,
Mała

Odpowiedz
Gość 2010-01-24 o godz. 14:11
0

buniuta napisał(a):Monia napisał(a):A w moim przypadku - niestety - większości z tego, co robię, nie potrafi zrobić nikt inny.


Monia!
A gdybys uległa poważnej chorobie i trafiła do szpitala (czego Ci oczywiście nie życzę) to czy firma by padła? Czy tewz ktoś podrzucałby Ci robotę do szpitala?
Na prawde - nie ma ludzi nie zastąpionych!
A kwestia priorytetów zyciowych, to juz zupełnie inna sprawa..
Niestety, oszczędności kosztów, przede wszystkim na personelu, powodują, że każdy z nas ma swoją "działkę" i tylko część rzeczy jest takich, które znamy wszyscy. Po prostu to, czego nie potrafią zrobić inni, czekałoby do mojego powrotu.

Na marginesie - gdyby miał mnie kto w firmie zastąpić, to nie miałabym 54 dni niewykorzystanego urlopu... Smutne, ale niestety prawdziwe.

Odpowiedz
Reklama
Szynia 2010-01-24 o godz. 13:51
0

Ja na razie nie mam takich dylematów, ale zastanawia mnie jedna rzecz a propos tego wątku. Dlaczego zawsze jest tak, że to matka idzie na zwolnienie? Czy nasza praca jest mniej odpowiedzialna? Nie widzę powodu dlaczego od czasu do czasu tata nie mógłby zostać z dzieckiem w domu. Jak wrócę do pracy, to spróbuję wysyłać też męża na zwolnienie, ma dobry kontak z Małą, więc nie widzę problemu.

Odpowiedz
Majaa 2010-01-24 o godz. 12:23
0

Nie mam prawa nikogo osądzać i każdy robi tak jak uważa.

Ja jak Lenka jest chora biore zwolnienie. I jak mój tata dzwoni, że coś złego się z Lenką dzieje też się zwalniam.
Moja bezpośrednia kierowniczka nie ma nic przeciwko. Jest zdania, że dziecku w takich sytuacjach potrzebna jest mama a nie kto inny. Tylko mama ukoi i właściwie zaopiekuje się dzieckiem.

Nadmienie, że codziennie mąż zawozi Lenke do dziadka. Z uwagi na to, że tata oprócz Lenką zajmuje się także moją babcią nie wchodzi w grę przyjazd jego do nas.

Odpowiedz
atusia 2010-01-24 o godz. 12:13
0

oczywiscie ze w razie poważniejszej choroby (tfu, tfu) nawet bym, sie nei zastanawiała tylko wziełabym zwolnienie, ale w przypadku lekkiego kaszlu i katarku ( który zdarza sie Kubie srednio 2 razy w miesiącu i uniemozliwia chodzenie do żłobka przez conajmniej ttydzien) wydaje mi sie ze pozostawienei go pod opieką Babci nie jest czyms strasznym. W przeciwnym razie musiałabym conajmniej 2 tygodnie w miesiącu spędzać na zwolneinu:(

Odpowiedz
buniuta 2010-01-24 o godz. 03:20
0

Monia napisał(a):A w moim przypadku - niestety - większości z tego, co robię, nie potrafi zrobić nikt inny.


Monia!
A gdybys uległa poważnej chorobie i trafiła do szpitala (czego Ci oczywiście nie życzę) to czy firma by padła? Czy tewz ktoś podrzucałby Ci robotę do szpitala?
Na prawde - nie ma ludzi nie zastąpionych!
A kwestia priorytetów zyciowych, to juz zupełnie inna sprawa..

Odpowiedz
Gość 2010-01-24 o godz. 01:07
0

Nie mam możliwości zostawienia Młodego z babciami.. przypuszczam, że w takiej sytuacji, poszłabym na zwolnienie na dziecko. Pracę mam dosłownie 5 minut od domu - zawsze mogę podejść lub wziąć, to co jest do zrobienia, do domu.

Odpowiedz
Gość 2010-01-24 o godz. 01:04
0

Mała napisał(a):Zalegla robote mozna albo komus zlecic, albo zabrac do domu, albo zrobic po powrocie ze zwolnienia.
Tak, tylko jeśli zacznę odrabiać swoją robotę po powrocie z 3 dniowego zwolnienia, to nie będę pracowała 8,5 h, tylko co najmniej 10,5 h przez tydzień... A w moim przypadku - niestety - większości z tego, co robię, nie potrafi zrobić nikt inny.

Ola w czasie choroby zostaje z babcią - jak co dzień. Ja ewentualnie wychodzę z pracy wcześniej, lub przychodzę rano później.

Odpowiedz
Mała 2010-01-23 o godz. 20:21
0

Jesli sytuacja w pracy jest stabilna (wiadomo, ze jesli czeste chodznie na zwolnienia mialoby sie zakonczyc zwolnieniem, to nie ma co ryzykowac, bo w koncu za cos trzeba zyc ale to juz inna kwestia), to nawet bym sie nie zastanawiala tylko poszla na zwolnienie. Nie ma ludzi niezastapionych. Zalegla robote mozna albo komus zlecic, albo zabrac do domu, albo zrobic po powrocie ze zwolnienia.

Pozdrawiam,
Mała

Odpowiedz
Gość 2010-01-23 o godz. 20:16
0

buniuta napisał(a):Generalnie mam wrażenie, ze jak dzieciaczek jest mocno chory to nie jest mu obojętne z kim jest. Mama to mama i tyle
Dokładnie, myślę tak samo.

Igor do tej pory był chory tylko raz - grypa żołądkowa. Nie wyobrażam sobie jak w takiej sytuacji mogłabym pójść spokojnie do pracy......bidul tak się męczył :( Wzięłam zwolnienie lekarskie na dziecko.
Ale jakby to było coś mniej poważnego, typu lekkie przeziebienie, to nie wiem, chyba jednak zostawiła bym go z dziadkiem, który na codzień opiekuje się nim.

Odpowiedz
buniuta 2010-01-23 o godz. 19:29
0

Ja do tej pory raz miałam taką potrzebę i na 3 pierwsze ekstremalne dni wzięłam zwolnienie (dziecko mnie potrzebowało baaardzo), a jak było juz lepiej woziłam małego do taty - jak zwykle.
Generalnie mam wrażenie, ze jak dzieciaczek jest mocno chory to nie jest mu obojętne z kim jest. Mama to mama i tyle.
Sama jestem szefem i rozumiem moje dziewczyny jak coś takiego wypada.
Wiem również, ze skoro ja podchodzę do tego temetu w ten sposób moje laski nie przeginają i chadzają na ekstremalnie długie zwolnienia.

Odpowiedz
zoma 2010-01-23 o godz. 17:07
0

Ja poprosiłabym teściową o pomoc. Przecież to,że nie bierzesz zwolnienia z pracy nie znaczy ,że jesteś zła matką. Sytuacje w pracy są różne tak jak i rózni są szefowie. Skoro możesz zapewnić dziecku dobrą opiekę w postaci teściowej to czemu nie.
Ja tez kilka razy korzystałam z pomocy rodziców, bo w moim przypadku zwolnienie nie wchodzi w rachubę.
POZDRAWIAM

Odpowiedz
atusia 2010-01-23 o godz. 17:05
0

Rebeko, doskonale Cie rozumiem, bo stykam sie z taka sytuacja srednio 1-2 w miesiącu
Juz kilka razy zdazył mi sie taki telefon ze złobka ( nei zawsze uzasadniony :x ) i musiałam pedzic po Kubę. Problem jest taki że pracuje dopeiro 3 miesiąc i podobnie jak u Ciebie nei sądze by było to dobrze przyjmowane przez szefostwo, choc musze przyznac ze zawsze w raie takeij awaryjnej sytuacji moja naczelczka bez słowa puszcza mnei z pracy,ale jeszcze ani razu nei brałam zwolneinia czy urlopu tylko za kazdym razem dzwonimy po tesciowa, ktora nie pracuje lub po moja mame( bierze urlop;) ) i któras z nich przyjeżdza, mimo ze mieszkają od nas prawie 350 km.
Tez czasem mysle ze postepuje zbyt egoistycznie, ale pracuje bardzo krótko i nie chce sobie na wstepie narobic minusów,a poza tym Małemu z Babcia zadna krzywda sie nei dzieje a i ona jest szczesliwa ze moze posiedziec z wnuczkiem.
Także głowa do góry :) Jestem z Tobą. Myślę że za czasów naszych Mam sytuacja wygladała nieco inaczej - urlop wychowawczy tez nie byl niczym nadzwyczajnym, podobnie jak zwolnienia, dzis tak niestety nie jest :(

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-23 o godz. 16:59
0

nie mnie oceniac jaka jestes matka poniewaz kazdy postepuje tak jak uwaza za sluszne.

ja bym wziela urlop.
w sumie to nawet nie urlop, a zwolenienie na dziecko, ale ja jestem przykladem ostanio strasznego olewactwa wiec moge nie byc miarodajnym zrodlem ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie