-
Gość odsłony: 24370
Aż dziw mnie bierze, że kedyś nosiłam....
Podobny temat jest na forum gazety, usmiałam się i powspominałam lol
Aż dziw mnie bierze, że kiedyś nosiłam....
- dresy z kreszu - koloru turkusowego - wczesne lata podstawówki
- obszerne T-schirty z napisem "Kelly Familly", "7Up pij" - podstawówka
- spodnie narciary- takie czarne z paskiem na podeszwie z super wypychającymi się kolanami - w podstawówce
-moherowe sweterki z poduszkami na ramionach i kołnierzykiem dopinanym z koronki - wczesna podstawówka
- krótka spódniczka w szkocką kratę, czarne zakolanówki, glany, lenonki na nosie, usta pomalowane ciemnobrazową pomadką - 6 klasa podstawówki
- buty na gigantycznej koturnie tzw żelazka - zainspirowane Spice Girls - to w liceum
Jestem zgrabna ale nieśmiała i zawsze nosze spodnie ale jak
na dworze jest 30+ to nie gotuję się w długich jeansach tylko zakładam
krótką spódniczkę. Taką przed kolana. I robię to bo jest gorąco a nie
aby się na mnie gapili. W pracy i tak trzymam nogi pod biurkiem więc
nikt się nie gapi a mi jest przyjemnie w tej spódniczce.
ee patrze na to, co napisalam kilka postów wyzej "ja nie mówię, co to SĄ, ale jak się na to MÓWIŁO " itp, i mysle, ze troche sie zle wyrazilam;) bylam przekonana, ze tamte spodnie sie nazywały (a wiec byly) pumpkami (nie pumpami ;)) ), ale bylam przekonana dlatego, ze sie tak na nie mowilo lol bo przeciez jakkolwiek slowo "pumpy" istnieje w slowniku i okresla spodnie wklejone przez Markdottir, tak slowa "pumpki" w slowniku nie ma, bo pochodzi ze slangu mlodziezowego i okresla zupelnie inne spodnie, dzieki Wam juz wiem, ze ich kroj taki sam, jak w spodniach-piramidach, tylko material inny
oswiecilyscie mnie ;D
ja pamiętam zestaw: krótka spódniczka, rajstopy cieliste (koniecznie błyszczace) i skarpetki białe do kostki oraz białe adidaski.
to był wtedy krzyk mody i w ogóle kwintensencja bycia ówczesnym lachonem ;D Kolezanki tak chodziły i im zazdroscilam, ze slicznie i doroslej wygladaja 8) a sama w koncu zakladalam spodniczki i skarpetki do adidasków, ale nie mialam cielistych rajstop, tylko jak bylo cieplo, to nie zakladalam zadnych.
mi sie wydaje, ze jeansowe marchewy z Turcji to były piramidy.
Nie wiem dokładnie, bo tego cudu akurat nie miałam... ;)
Mysiunia napisał(a):ja natomiast nosiłam SKRPETKI DO SPÓDNICY ....
I to do tego takie białe sportowe....
Wstyd ale dobrze że nikt mi w takim stanie zdjęć nie robił lol .
hehe. ja do dzis pamietam zdjęcie Alicji Bachledy-Curuś w takim zestawie, który ilustrował jakis artykuł o niej, zaraz po premierze Pana Tadeusza 8)
ona ma sie czego wstydzić ;)
ja pamiętam zestaw: krótka spódniczka, rajstopy cieliste (koniecznie błyszczace) i skarpetki białe do kostki oraz białe adidaski.
cud malina. :lizak:
hehe. jednak jakieś minimum poczucia "stylu" się we mnie tliło, bo takiego stroju też nie nosiłam...
za to dałam ciała w drugą stronę. jakos pod koniec podstawówki miałam 2 sukienki sztruksowe w kolorze butelkowej zieleni i śliwki. jkabym miała je teraz, nosiłabym z uwielbieniem, wtedy za nic nie chciałam włożyć. czasami mama mnie zmuszała. byłam cały dzień obrażona, bo co to za pomysły, zeby w sukienkach chodzić lol
Kasia_G napisał(a):markdottir napisał(a):to są pumpy
czyli spodnie ze sciagaczem przy kostce.
marchewki i piramidy to jednak cos zupełnie innego...
No my na te spodnie siostry (my - ogolnie, na podworku) mowilismy 'pumpy'. :)
no a ja ZDECYDOWANIE nie mowie o tym ;)
moze dlatego na tamte siostry/moje "piramidy" mowiło sie "pumpki", bo nie były z dzinsu, tylko z różowego sztruksu? skoro mówicie, ze takie prawdziwe piramidy musiały byc z dzinsu.. ?
Kasia_G napisał(a):
Pamietam tez, jak zaczely byc popularne takie dlugasne spodniczki, jak ze sklepow indyjskich, ale kupowane na bazarze..
takie zapinane z boku na guzik?
tez mialam na szczescie juz sie tego cholerstwa pozbyłam kilka lat temu ;D
skarpetki + spodnice tez nosiłam, i to jeszcze skarpetki + sandały + spódnice, takie różowe skarpetki
markdottir napisał(a):to są pumpy
czyli spodnie ze sciagaczem przy kostce.
marchewki i piramidy to jednak cos zupełnie innego...
No my na te spodnie siostry (my - ogolnie, na podworku) mowilismy 'pumpy'. :)
Mysiunia napisał(a):ja natomiast nosiłam SKRPETKI DO SPÓDNICY ....
I to do tego takie białe sportowe....
Wstyd ale dobrze że nikt mi w takim stanie zdjęć nie robił lol .
do spodniczki, i to jeansowej. :) No i do sportowych butow. :) Tak ja nosilam.
Pamietam tez, jak zaczely byc popularne takie dlugasne spodniczki, jak ze sklepow indyjskich, ale kupowane na bazarze..
markdottir napisał(a):to są pumpy
czyli spodnie ze sciagaczem przy kostce.
marchewki i piramidy to jednak cos zupełnie innego...
ja nie mówię, co to SĄ, ale jak się na to MÓWIŁO ;) Jak wyglądają pumpy, takie zwyczajne i takie współczesne, to wiem, ale staram się dojść, czy to, co się nosiło pod koniec '80 (bo wtedy nosiła to moja siostra i to od niej znam nazwę z tamtych czasów) i co nosiło wtedy nazwę pumpek (nie pump), jest tym samym, co spodnie okreslane przez Was jako piramidy, bo z opisu itp wygląda na to, ze to to samo ;)
to są pumpy
czyli spodnie ze sciagaczem przy kostce.
marchewki i piramidy to jednak cos zupełnie innego...
zieleniack napisał(a):Mialy troszke podniesiona talie i zakladki z przodu, stad ta szerokosc w pupie.
no to ja mialam cos takiego wlasnie, tylko ze bylo z rozowego sztruksu (ble 8) ) i nazywało sie pumpki ;) najgorsze, ze nosilam to juz po minięciu mody na takie spodnie, jak zreszta wiekszosc ciuchow z dziecinstwa.
Ale moja mlodsza sis tez nosila rozowe pumpy, i to nie byly piramidy. Tyle ze one nie byly az tak widocznie zwezane w nogawkach.. raczej proste byly, tyle ze przy tej duzej gorze moglo sie tak wydawac.. ;)
Wlasnie mi sie przypomnialo, jak bardzo chcialam miec "jeansowe" buty.. lol
Mialy troszke podniesiona talie i zakladki z przodu, stad ta szerokosc w pupie.
no to ja mialam cos takiego wlasnie, tylko ze bylo z rozowego sztruksu (ble 8) ) i nazywało sie pumpki ;) najgorsze, ze nosilam to juz po minięciu mody na takie spodnie, jak zreszta wiekszosc ciuchow z dziecinstwa.
agnesea napisał(a):o, ta pani ma na sobie jeansy, które są dzisiejszą odmianą piramid
oryginalne były dużo szersze w tyłku i udach
aha, i często były z tzw. dekatyzowanego jeansu
http://imageshack.us
O, blisko, blisko!
Piramidy koniecznie dekatyzowane ;)
Mialy troszke podniesiona talie i zakladki z przodu, stad ta szerokosc w pupie.
"Niestety" nigdy ich nie posiadalam :-(
W Szczecinie byly zaklady odziezowe Odra, ktore produkowaly takie dekatyzowane dzinsy, "prawie" jak Piramidy. Te mialam i dzis bardzo sie tego wstydze
koszulki z frędzlami-pamiętam-zawsze chciałam mieć i niestety, nigdy mi nie kupiono:( a mama kolezanek pociela im chyba tępymi nozyczkami, w bardzo grube pasy, zwyczajne koszulki, takie biale, i to beznadziejnie wyglądało
w tym samym czasie modne byly tez t-shirty z kapturem. Tego nie mialam, ale marzylam za to o sukience z kapturem i dostalam na 6 urodziny-wsciekle rozową
co do tego zdjecia i opisu:
o, ta pani ma na sobie jeansy, które są dzisiejszą odmianą piramid
oryginalne były dużo szersze w tyłku i udach
aha, i często były z tzw. dekatyzowanego jeansu
to wciaz mam wrazeni, ze mowimy o tym samym;) mam zdjecie w tych swoich spodniach, ale niestety jak siedze, wiec nic nie widac:///
nagryzdalam, coś takiego, ale raczej ta niepoprawiana nogawka, ta druga jest do de, nie mialam gumki przy sobie;) :
A pamiętacie podkoszulki z frędzlami zamiast rękawów , bosz ile ja koszulek zniszczyłam , te frędzle były też u dołu. Spodnie narciarki (takich już nie ma, ale starsze babcie nosiły), okulary lenonki i to wszystko co wymieniłyście wcześniej tez pamiętam.
Ja natomiast namiętnie w podstawówce i liceum nosiłam męskie ciuchy ; koszule po braciach, kamizelki od garniturów, matko jak sobie przypomnę jak ja wtedy wyglądałam to normalnie żenuła
o, ta pani ma na sobie jeansy, które są dzisiejszą odmianą piramid
oryginalne były dużo szersze w tyłku i udach
aha, i często były z tzw. dekatyzowanego jeansu
http://imageshack.us
Ofelia napisał(a):agnesea napisał(a):zdjęcia są u rodzicó więc chwilę trzeba poczekać ;)
piramidy to były dżinsy, nie-markowe, chyba tureckie, kupowane na bazarach, miały szerokaśne nogawki lekko zwężane u dołuto chyba piramidy to to samo co marchewki? Bo też są szerokie w udach i zwężane...
pumpki tez byly zwezane u dołu, a u góry szerokie, stad moja pomyłka, dlatego cierpliwie czekam na zdjecia :)
agnesea napisał(a):zdjęcia są u rodzicó więc chwilę trzeba poczekać ;)
piramidy to były dżinsy, nie-markowe, chyba tureckie, kupowane na bazarach, miały szerokaśne nogawki lekko zwężane u dołuto chyba piramidy to to samo co marchewki? Bo też są szerokie w udach i zwężane...
zdjęcia są u rodzicó więc chwilę trzeba poczekać ;)
piramidy to były dżinsy, nie-markowe, chyba tureckie, kupowane na bazarach, miały szerokaśne nogawki lekko zwężane u dołu
agnesea napisał(a):zieleniack napisał(a):btw, agrafke w uchu tez nosilam i wszyscy mowili, ze to obrzydliwe, a mi sie z nich smiac chcialo;)
ps. co w koncu z tymi piiramidami i pumpkami? to to samo?
zieleniack to nie to samo
nie mogę znaleźć w necie zdjęć piramid ale może gdzieś w czeluściach mam jakieś swoje stare zdjęcie - poszukam
no ja wlasnie tez nie moge znalezc;) wszedzie wyskakuje mi Egipt;)
zastanawiam sie po prostu, czy to sa kolejne spodnie, ktore mialam po siostrze (bo z opisu wydaje sie ze albo takie dzinsy, ktore mialam, albo wlasnie te rozowe (pumpki), ale mowicie, ze te rozowe nie, wiec nie wiem;) ). Dzieki z góry za fotke;D
zieleniack napisał(a):btw, agrafke w uchu tez nosilam i wszyscy mowili, ze to obrzydliwe, a mi sie z nich smiac chcialo;)
ps. co w koncu z tymi piiramidami i pumpkami? to to samo?
zieleniack to nie to samo
nie mogę znaleźć w necie zdjęć piramid ale może gdzieś w czeluściach mam jakieś swoje stare zdjęcie - poszukam
btw, agrafke w uchu tez nosilam i wszyscy mowili, ze to obrzydliwe, a mi sie z nich smiac chcialo;)
ps. co w koncu z tymi piiramidami i pumpkami? to to samo?
Ja pamiętam jeszcze naszyfki. Na spodniach, kurtkach,plecakach.
Depeche Mode, Dżem... oj tak...
A i obcinane dżinsy, koniecznie postrzępione na dole.
Bardzo modne bylo kiedyś noszenie swetrów robionych przez babcie i mamy, a na nich różnymi metodami wyszywane wzorki (przewaznie krzyzakiem). Pamietam miałm tych swetrów chyba z 6. W wielkie serca, jakies kwadraty.
ulla napisał(a):torby dziergane przez babcie
zapomnialam...na torbach naszywki w stylu McMurder albo Stop the police violence. I jeszcze po kursach jezykowych tata mnie odbieral i musial znosic "moja" muzyke, ktora puszczalam z kaset/cd w jego wypasionym aucie. piosenki w stylu: bede nosi agrafke w uchu i nie ubiore nigdy ladnych ciuchow hahahahaha ;)
pod koniec LO mi sie zupelnie odmienilo i zaczelam nosic koszmarnie krotkie mini i wielkie dekolty, cale lato miedzy LO a stuiami to byly mega krotkie szorciki, chyba troche tylka odslanialy, i obcisle koszulki na ramiaczkach. boszszszeeee....
jop napisał(a):Pamietacie jak starsze dziewczyny mialy "pudelka" na glowie? Wszystkie koleznaki mojej siostry robily trwala ondulacje- ale im zazdroscilam lol
Z 10 lat temu modna była fryzura na "tapira": włosy przy skórze się tapirowało na mocny lakier, a wierzchnią część włosów grzecznie zaczesywał i na to kolejna warstwa lakieru. Ewentualnie wersja z kaczym kuprem: włosy z tyłu głowy zaczesywało się do góry i tak utrwalało, włosy z przodu były normalnie. Szkoda tylko, że w takim hełmie na głowie wyglądało się lekko karykaturalnie.
A ze wczesnego dzieciństwa: czeszki lub plastikowe sandałki + obowiązkowo granatowa wstążeczka we włosach :lizak:
nie wiem, czy juz tego tu nie opisywalam, ale nie chce mi sie przekopywac.
ja w LO bylam hipiska. dredy, spodnie dzwony (mama przyjaciolki mowila, ze to dzwoniska), glany o kazdej porze roku, nawet w lecie 8) jakies dlugie swetrzyska i kiece ciagnace sie po ziemi, koralkiki, pacyfki i bog wie co jeszcze na szyi, torby dziergane przez babcie i jeszcze wprowadzilam w domu kategoryczny zakaz prasowania moich ciuchow lol wspomnien czar :)
a moja najlepsza przyjaciolka byla pankowa i wygladalysmy razem uroczo, ja wysoka i chuda, ona niska i niechuda ;) ja dredy, ona wlosy sciete na 1 cm...
cudnie bylo!
We wczesnej młodości obowiązkowo nosiłam marchewki, w których przy swoich ogromnych udach wyglądałam strasznie lol Na zimę oczywiście różowa ogromna kurtka i latem oczywiście trepy... Nie wiem jak ja mogłam w tym chodzić
No i oczywiście w podstawówce ciągle zaplatałam sobie masę cienkich warkoczyków żebym miała szałowy fryz lol i wiele innych różowych ciuszków po starszej siostrze 8) jaka ja wtedy byłam dumna, że mam ubrania po siostrze w szałowych kolorkach lol
pamietacie, byly kiedys takie plastikowe/gumowe baleriny z dziurkami? mialam takie rozowe jako dziecko i mowilam na nie "biedroneczki", bo po wyjsciu w nich na plaze mialam kropki na skórze ;D
Odpowiedz
oj tak pamiteam i getry, i te z lajkry tez, i neony, i gofrownice 8)
i plastiki i sandalki z gumek, i lakierki.. i papiloty na gaqzete.
plastikowe sandalki jakos tak z rozrzewnieniem wspominam lol
na komunie na szczescie wyglacdalm jak czlowiek - mialam bardzo skromna suknie, a wlosy (mialam sporo za pupe dlugie i naturalnie lekko krecone) spiete w konski ogon :)
O tak to byly czasy.... plastikowe sandalki na malym obcasiku w ktory sie wkladalo (od dolu w takie kratki) kamyki, zeby stukaly i wlosy na papiloty z gazety ....
Odpowiedz
zieleniack napisał(a):Justyna82 napisał(a):Jo76 napisał(a):Ja miala loczki w stylu rulonikowym na komunii. W tym celu spalam cala noc w walkach
Ta też spałam całą noc poprzedzająca Komunię,ale nie w wałakach a w warkoczykach. Mokre włosy plotło się w dużą ilość warkoczyków. Rano był istny pudel na glowie,ja byłam przeszczęśiwa. teraz bym nie była ;)
a ja mialam takie papiloty z gąbki :D
a ja z gazety :)
Wniebowzieta bylam bo pierwszy raz w zyciu mialam duzo na glowie
Justyna82 napisał(a):Jo76 napisał(a):Ja miala loczki w stylu rulonikowym na komunii. W tym celu spalam cala noc w walkach
Ta też spałam całą noc poprzedzająca Komunię,ale nie w wałakach a w warkoczykach. Mokre włosy plotło się w dużą ilość warkoczyków. Rano był istny pudel na glowie,ja byłam przeszczęśiwa. teraz bym nie była ;)
a ja mialam takie papiloty z gąbki :D
poohatka napisał(a):
a fryza na komunię nie będę się mogła nigdy chyba powstydzić, bo włoski miałam ładnie równo obcięte za ucho (bob czy inny paź ;) ) z grzywką - i mama mi ładnie lokówką podwinęła :D do tego gustowna szatka 8) no, piękna nie była, ale lepsza niż niektóre kiece lol
Fryz mialam taki jak Ty, Poohatka. :)
A sukienke mialam skromna. Najbardziej mi sie podobalo, ze byla 'kolowana'.. tzn. jak sie zaczelam obracac, to ona pieknie wokol wirowala.. :)
Jo76 napisał(a):Ja miala loczki w stylu rulonikowym na komunii. W tym celu spalam cala noc w walkach
A - mialam tez plastiki - granatowe i biale ;) I rozowa czapke z kangurkiem - z dwoma paseczkami
do plastików sie wcześniej już przyznawałam i do tego że mi jedną parę ukradziono na osiedlowym brodziku chyba też :|
a fryza na komunię nie będę się mogła nigdy chyba powstydzić, bo włoski miałam ładnie równo obcięte za ucho (bob czy inny paź ;) ) z grzywką - i mama mi ładnie lokówką podwinęła :D do tego gustowna szatka 8) no, piękna nie była, ale lepsza niż niektóre kiece lol
Jo76 napisał(a):Ja miala loczki w stylu rulonikowym na komunii. W tym celu spalam cala noc w walkach
Ta też spałam całą noc poprzedzająca Komunię,ale nie w wałakach a w warkoczykach. Mokre włosy plotło się w dużą ilość warkoczyków. Rano był istny pudel na glowie,ja byłam przeszczęśiwa. teraz bym nie była ;)
Jo76 napisał(a):zieleniack napisał(a):o lambadowach bylo, mialam 1, takze po siostrze
mowilam na to "spódnica dyskotekowa" xDDDDDDD
btw, co to sa te piramidy? zastanawiam sie, jak sie na to tutaj mowilo, bo takiej nazwy nigdy nie słyszałam.
Ja tez mialam piramidy :D To takie zwezane jeansy byly.
ale to takie bardzo szerokie w pupie? bo sie zastanwiam wciaz, czy piramidy i pumpki to to samo;) czy takie po prostu zwezane, ktore tez mialam;) - tez po siostrze;P
Pamietam tez czasy, kiedy lakierki byly modne. Strasznie byly niewygodne
Miałam:) Pierwsze - na Boże Ciało (chociaż ja mówiłam "na sypanie kwiatów"). Drugie, z inną ozdóbką, na komunię. Trzecie takie same, jak te pierwsze, ale wieksze. Moje kolezanki miały roznokolorowe i nosiły na podworko, a ja mogłam tylko na specjalne okazje i bardzo zalowalam:(
A były też takie buty co miały podeszwę z pianki i 3 szerokie gumki między które się wkładało stopę, nie znosiłam ich, bo źle się skakało w gumę.
tez miałam (po siostrze ofkors) - czarno-rozowe! xD i lubilam je bardzo:) fajnie sie w nich biegało:)
pamietacie, byly jeszcze takie getry (oprocz lajkrowych) z takiego czepiającego sie materiału, w rozne wzorki. Mama mnie z upodobaniem w to ubierała, mimo, ze bylam dzieckiem raczej grubszym niż chudszym;) i te getry mi sie notorycznie rwały w kroku
ja na komunii mojej młodszej siostry miałam wypaśne buty:
byłam w biało-błękitnej sukience, białym sweterku, białych podkolanówkach (takich z dziurami, jakby na szydełku robionych - kojarzycie?) i miałam - uwaga! - czarne pantofle! lol
Tak, tak. Były wykonane z czegoś w wąziutkie paseczki, jeden był zamszowy, a obok lakierowanyi tak na przemian. i miały chwościk :o oraz oczywiście obcasiki i stukały. Rany, jak one mi sie wtedy podobały... :vom:
A do tego na głowie szopa, w stylu "Hermiona w 1 cz. Harrego Pottera" robiona gofrownicą do włosów 8)
Kasia_G napisał(a):A propos imitacji jeansow, ja jeszcze mialam spodniczke indygo.. :)
Pamietam tez czasy, kiedy lakierki byly modne. :) Strasznie byly niewygodne..
a mi mama nie chciała lakierków kupić :( dostałam jedną parę, na Komunię - i jak wchodziłam do kościoła do starałam się jak mogłam żeby tak głośno nie stukały lol
Ja miałam buty (pseudo adidasy) z hologramem po bokach, jakaś myszka miki chyba tam była, wszyscy mi ich zazdrościli. A były też takie buty co miały podeszwę z pianki i 3 szerokie gumki między które się wkładało stopę, nie znosiłam ich, bo źle się skakało w gumę.
Odpowiedz
A propos imitacji jeansow, ja jeszcze mialam spodniczke indygo.. :)
Pamietam tez czasy, kiedy lakierki byly modne. :) Strasznie byly niewygodne..
zieleniack napisał(a):o lambadowach bylo, mialam 1, takze po siostrze
mowilam na to "spódnica dyskotekowa" xDDDDDDD
btw, co to sa te piramidy? zastanawiam sie, jak sie na to tutaj mowilo, bo takiej nazwy nigdy nie słyszałam.
Ja tez mialam piramidy :D To takie zwezane jeansy byly.
Wczesniej mialam imitacje jeansow - szyte przez moja mame 8) A lambadowy nie mialam - inna generacja? ;)
agnesea napisał(a):zieleniack napisał(a):btw, co to sa te piramidy? zastanawiam sie, jak sie na to tutaj mowilo, bo takiej nazwy nigdy nie słyszałam.
jeśli to takie, które i ja miałam to takie szerokaśne w nogawkach jeansy (zdaje się zwężane ku dołowi)
oczywiście obowiazkowo nosiłam je z adidasami za kostki w których nie wiazało się sznurówek ;)
czy chodzi o pumpki? czy tam pumpy, jak kto woli? takie do pasa, w tyłku szerokie, w udach tez, a w kostce wąskie? no to miałam takie różowe ohydztwo;D
Alix napisał(a):Taką różową w kolorze zakreślacza ;) To było moje największe marzenie swojego czasu ;)
Ja uwielbiałam ten kolor ... 8)
zieleniack napisał(a):btw, co to sa te piramidy? zastanawiam sie, jak sie na to tutaj mowilo, bo takiej nazwy nigdy nie słyszałam.
jeśli to takie, które i ja miałam to takie szerokaśne w nogawkach jeansy (zdaje się zwężane ku dołowi)
oczywiście obowiazkowo nosiłam je z adidasami za kostki w których nie wiazało się sznurówek ;)
o lambadowach bylo, mialam 1, takze po siostrze
mowilam na to "spódnica dyskotekowa" xDDDDDDD
btw, co to sa te piramidy? zastanawiam sie, jak sie na to tutaj mowilo, bo takiej nazwy nigdy nie słyszałam.
Ojej, jaki fajny watek!!! :)
Wszystkie grzechy nosilam :D
I piramidy, i gumkowe rurki, i czapeczki zarowiaste z kangurkiem (plus zarowiaste sznorowki i opaski), i kombinezony a la kaftan bezpieczenstwa, zimowe.. i koszule flanelowe, i glany + rozciagniete swetry - z lumpeksow najczesciej (choc tego sie nie wstydze :)), i fartuszki nylonowe..
nie wiem, czy ktos wspominal.. lambadowy - spodniczki, pamietacie? mialam 3.. :P
awangarda w stylu retro napisał(a):rozciagniete swetry i glany
ja też
Alix napisał(a):poohatka napisał(a):Jo76 napisał(a):A pamietacie fartuszki nylonowe? Granatowe?
taaa... ale tylko do połowy pierwszej klasy jakoś - miałam granatowy, z czerwoną lamówką przy karczku i odpinanym białym kołnierzykiem be-be na guziki lol i od święta - czarną mundurkową sukienkę zapinaną na dwa rzędy guzików, ze sztywnego materiału :)
Ja też miałam fartuszek ;) I za ciosem - miałam też takie białe kołnierzyki wiązane z przodu ;) Na zdjęciach całkiem nieźle wyglądają.
takie też miałam :) ale te były ładniejsze - takie haftowane, duże :) miałam gładką granatową sukienkę do której bardzo łądnie ten spory kołnierz wyglądał :)
przypomniala mi sie jeszcze jedna rzecz - kombinezonowe spodnie zimowe!!! takie zrobione z tego samego, co kurtka, na szelkach. Ze na sanki musiałam to nosic, to rozumiem. Ale ze mi rodzice kazali to zakladac, kiedy szlam 5 min do szkoły, i musiałam to zostawiac w szatni, to juz niekoniecznie;) pwnie zrozumiem, jak sama bede rodzicem lol
Odpowiedz
poohatka napisał(a):Jo76 napisał(a):A pamietacie fartuszki nylonowe? Granatowe?
taaa... ale tylko do połowy pierwszej klasy jakoś - miałam granatowy, z czerwoną lamówką przy karczku i odpinanym białym kołnierzykiem be-be na guziki lol i od święta - czarną mundurkową sukienkę zapinaną na dwa rzędy guzików, ze sztywnego materiału :)
Ja też miałam fartuszek ;) I za ciosem - miałam też takie białe kołnierzyki wiązane z przodu ;) Na zdjęciach całkiem nieźle wyglądają.
Jo76 napisał(a):A pamietacie fartuszki nylonowe? Granatowe?
taaa... ale tylko do połowy pierwszej klasy jakoś - miałam granatowy, z czerwoną lamówką przy karczku i odpinanym białym kołnierzykiem be-be na guziki lol i od święta - czarną mundurkową sukienkę zapinaną na dwa rzędy guzików, ze sztywnego materiału :)
markdottir napisał(a):poohatka napisał(a):zieleniack napisał(a):
-zwężane spodnie a la pani po 40tce (to było też po kimś), z jaką gumką na stopę 8) buee
tak zwane narciarki? najczęściej czarne, z jakiejś domieszkowanej dzianiny, ze szwem-kantem z przodu, obowiązkowo wypchane kolana 8) tiaaaa...
moja babcia takie nosiła lol
no wlasnie, latego mi sie kojarza ze starszymi paniami;P a ja mialam po kims i musialam nosic
brr ;)
W liceum - rozciągnięte swetry o 3 rozmiary za duże, spódnice do kostek, dziwaczne wisiorki na rzemykach noszone w porażającej ilości naraz, czarne golfy i na to kraciaste flanelowe koszule. Ło matko Chciałabym być znów nastolatką i nie nosić tego szkaradztwa, tylko fajne, kolorowe i dopasowane dziewczęce łaszki lol
Odpowiedz
poohatka napisał(a):zieleniack napisał(a):
-zwężane spodnie a la pani po 40tce (to było też po kimś), z jaką gumką na stopę 8) buee
tak zwane narciarki? najczęściej czarne, z jakiejś domieszkowanej dzianiny, ze szwem-kantem z przodu, obowiązkowo wypchane kolana 8) tiaaaa...
moja babcia takie nosiła :lol:
w liceum standardowo nosiłam:
- spodnie dżinsowe, szerokie na całej długości (niezależnie od pogody długie)
- golfy różnej grubości (miałam jakąś obsesję, że mam brzydką szyję) i na to bluzki koszulowe XXL (nieważne było jak się gdzieś coś przedarło czy poplamiło)
- włosy rozpuszczone, czasami nieuczesane
- ZERO makijażu
jak mi ktoś wtedy proponował założenie kiecki to pukałam się w głowę ;)
oj wlasnie sie zorientowalam, ze to, co napisalam, zabrzmialo, jakbym uwazala, ze panie po 40tce=starsze panie
chodizło mi o to, ze wtedy, kiedy to nosilam, to nosily to panie po 40tce, a teraz widuje jedynie starsze panie w takich spodniach ;)
bo wg mnie panie po 40tce to nie sa starsze panie, bez przesady ;D
poohatka napisał(a):zieleniack napisał(a):
-zwężane spodnie a la pani po 40tce (to było też po kimś), z jaką gumką na stopę 8) buee
tak zwane narciarki? najczęściej czarne, z jakiejś domieszkowanej dzianiny, ze szwem-kantem z przodu, obowiązkowo wypchane kolana 8) tiaaaa...
tak. ;) teraz mi sie to kojarzy ze starszymi paniami;D
w wieku gimnazjalnym i po czesci licealnym nosiłam spodnie własnego projektu: z wszywanymi wstawkami albo pochlastane farbą ;D nikt takich nie miał, mam jedne i drugie na pamiatke:) ale chyba sie w koncu pozbede, bo zajmuja miejsce;) albo uzyje kiedys podczas remontu;)
inna straszna rzecz to byla koszulka pilkarska po mlodszym bracie-taka dziecieca, siegala mi do bioder ;D
Ale cóż, ja w gimnazjum i szczegolnie w liceum wygladalam totalnie 'alternatywnie' ;)
To bedzie długi post, bo przeglądam watek od nowa i jednoczesnie przywracam :D
Zwykly-cud napisał(a):
Prawie identyczne miałam spodenki na k-f
o, to, to!!! :D też nosiłam - takie spodenki miałam i czerwone, i białe, i bezowe, z tym,z e te ostatnie wyglądały jak galoty, bo były strasznie sprane ;D
a czeszki miałam na rozpoczęcie szkoły podstawowej, niestety bardzo szybko się zniszczyły, tj. pobrudziły;)
nieśmiertelne wściekle różowe czapki z 3 kolorowymi paskami naokoło głowy plus szalik w komplecie i nie wiem dlaczego modnie było aby te szaliki wiązać jak krawat...
skąd ja to znam ;))))))))))))))
To teraz ja;) omijam przedszkole i podstawówkę (ta wczesniejsza), kiedy o doborze ubrania decydowała mama. Późniejsza podstawówka (tj. klasa 5-6) to donaszanie ubran po siostrze (czyli tez decydowali rodzic,e, ale nie na zasadzie dobierania mi zestawow;)) ) i wiocha w stylu:
-ortalionowe spodnie adidasa + kardigan robiony na drutach lol
-RÓŻOWE PUMPKI Z GRUBEGO SZTRUKSU!!! nienawidziłam ich, ale wydawało mi sie, ze skoro rodzice mi nie kupuja nowych spodni i skoro spodnie po siostrze sa na mnie dobre, o musze je nosic (tak na serio to rodzice chyba mysleli, ze chce je nosic, skoro w kolko w nich chodziłam - ehh;P). Wiekszosc dziecinstwa i czasu nastoletniego bylam przy sobie, wiec wyobrazcie sobie, jak wyglądałam w pumpkach - miałam dupe jak dynia lol
-zwężane spodnie a la pani po 40tce (to było też po kimś), z jaką gumką na stopę 8) buee
-za duże bluzy dresowe, sięgające do pół uda + wojskowe bojówki ;P i takie wielkie T-shirty. Ten styl został mi do początku liceum, ale robił się coraz bardziej brudasowaty;)
-megaobcisłe rurki po siostrze, które wbijaly sie w uda - musiałam wyglądać jak baleron :x i do tego kusa bluzka
-oczywiście koszule flanelowe:) miałam tez taka koszule z wojska, megawielka. Jedna flanelke mam do dzis i latem uzywam jako szlafrok, chcialabym sie jej w koncu pozbyc i nie umiem ;)
-getry szare w czerwone wielkie grochy, z dresowego materiału-teraz bym sie spalila ze wstydu, ale wtedy je uwielbiałam :)
-OBRZYDLIWA CZERWONA KURTKA sciagana w pasie jakims sznurkiem, miała na kapturze futro i siegała za dupe, miałam ja po siostrze i jej nienawidziłam, bo wyglądałam w niej jak sumo :(
W liceum byłam juz brudasem na całego i generalnie sie tego nie wstydze, ale sa wsrod tego rzeczy, ktorych jednak teraz tak (ale może o tym później? bo mi sie post wydłuża ;D)... miałam wtedy mało ubran, bo przytyłam i nie cieszyło mnie chodzenie po sklepach, skoro nic nie mogłam sensownego dla siebie dostac. Z innej strony nie mialam sie dla kogo stroic ;) bo fakt faktem dopiero jak sie pojawil pierwszy facet na horyzoncie, to zaczęłam cos tam zmieniac w sobie;D
majtki na 7 dni tygodnia
też miałam po siostrze, niektóre tak przeznią rozciagnięte, ze sie nie dało nosic, i prawie rpzezroczyste ze sprania O_o'
A ja pamiętam, że w młodszych klasach podstawówki (1-3) chodziłam po szkole w tzw. juniorkach. Zimą oczywiście obowiązywały relaksy. Jak byłam trochę starsza to zimowym strojem obowiązującym na sankach był dwuczęściowy kombinezon, który krępował trochę ruchy, ale po całodziennych szaleństwach na śniegu majtki i tak miałam mokre 8) . W piramidach nie chodziłam, natomiast rurki były częścią mojego młodzieńczego życia. Obwieszałam też szyję wszystkimi srebrnymi łańcuszkami, które miałam. Szczytem marzeń były dla mnie lakierki na kaczuszce. Marzenie to ziściło się w szóstej klasie.
Pamiętam też, że ozdabiałam swoje niektóre bluzki takimi błyszczącymi kamyczkami (dżety to sie bodajze nazywało).
gonick napisał(a):Justyna82 napisał(a):
kiedys z wschodu przywozilo sie takie cienkie czapki w komplecie z szalikiem ze sztucznego materiału. ja miałam rozową brat biale..jakie to bylo badziewie!
Ta! lol lol różowa wściekła, a przy czole 2 paski w innym kolorze, w pzredszkolu widziałam warianty zielone i fioletowe. No i cos jakby kangurek naszyty
Ech ja chyba zaczelam od takiego kompletu roz i paski, ale potem juz jakies normalne dostalam, kremowe (bez paskow), boska czerwien i na tym koniec.
spodnie z wszywkami nosiłam w liceum i do dzisiaj jestem z nich dumna 8) brązowe dżinsy (z 6 klasy podstawówki ;) ) z klinami w brązową kratkę były mistrzostwem świata i tego będę sie trzymać 8) że już o niebieskich dżinsach z kratkowanymi samoróbnymi łatami w kształcie kwiatków na kolanach i takimże (wzgl. materiału ;) ) wykończeniem nogawek na dole nie wspomnę :D
ogólnie, mój licealny imaż do dziś mi się podoba, tylko mało wygodny bywał
gonick napisał(a):Justyna82 napisał(a):
kiedys z wschodu przywozilo sie takie cienkie czapki w komplecie z szalikiem ze sztucznego materiału. ja miałam rozową brat biale..jakie to bylo badziewie!
Ta! lol lol różowa wściekła, a przy czole 2 paski w innym kolorze, w pzredszkolu widziałam warianty zielone i fioletowe. No i cos jakby kangurek naszyty
ototototooo. dokładnie to :D
Justyna82 napisał(a):
kiedys z wschodu przywozilo sie takie cienkie czapki w komplecie z szalikiem ze sztucznego materiału. ja miałam rozową brat biale..jakie to bylo badziewie!
Ta! lol lol różowa wściekła, a przy czole 2 paski w innym kolorze, w pzredszkolu widziałam warianty zielone i fioletowe. No i cos jakby kangurek naszyty
a buty drewniaki/trepki noszone w szkole masowo pamiętacie...
pamiętam, ze w gume nawet w takich skakalam
Hmm w sumie nie ominela mnie spodniczka lambadka (czerwono-czarne paski), tureckie sweterki z kolnierzykiem (przyznam sie ze jeden dosc dlugo lubilam po domu nosic bo go tak cuuudownie rozciagnelam), te kominy na glowe (w sumie calkiem praktyczne to bylo ;) ), wczesna podstawowka to i relaksy byly (ale nie mam jakiegos szczegolnego urazu, niewiele pamietam oprocz tego ze byla to wersja zolot-czarna), jeszcze placza mi sie po glowie ze byly modne spodnie jeansy piramidki, ale sama takowych nie nosilam bo choc byly hitem w owczesnych czasach dla mnie byly obciachowe mocno. Co do lycrow to nie nosilam tych blyszczacych, pozniej mialam do noszenia po domu takie bardziej bawelniane.
Odpowiedz
Plastiki też nosiłam ;)
I wszystkie sobie kamienie w obcasy wkładałyśmy, żeby stukały lol
"Lycry" też miałam. Jedne dostałam od cioci z usa, były oryginalnej długości, tzn. takiej, jak rybaczki są (w połowie łydki się kończyły) :D
Jedne miałam długie, turkusowe ;)
I lambadówy pamiętam, ale nie pamiętam jaką miałam ;)
a takie jeansy z wszytą z boku nogawki wstawką?
albo wszyta wsatwka tez jeansowa i na to wyhawtowane jakies napisy?
a ten jeans była tak koszmarny,że jak widze siebie na zdjeciach w tych spodniach to mi aż siebie żal ;)
taki jasny i jakby starty...
modne były tez sweterki w serek z guziczkami,ale tez koszmarny fason. te obecnie są duzo ładniejsze.
kiedys z wschodu przywozilo sie takie cienkie czapki w komplecie z szalikiem ze sztucznego materiału. ja miałam rozową brat biale..jakie to bylo badziewie!
kolorowe kombinezony zimowe-material i wzor byl okropny,wsciekly,ze hej.
sweterki z bukli!ojojj.. koszmar nad koszmary! i te mamusine spodnice rurki! pamietam to dobrze,nawet mam to w szafie gdzies...i kostiumy damskie z tymi kolnierzami i guzikami okropnymi...torebki..
p.s
ciekawe czy za 10 czy 15 lat bedziemy mowily to samo o tym co nosimy teraz? pewnie tak ;)
Fluorescencyjne sznurówki pamiętam :) Chyba nawet kupowałam je na bazarze Różyckiego :) Miałam też różowe rajstopy, może nie bardzo jaskrawe, ale rzucały się w oczy. Dziewczyny na koloniach mi ich zazdrościły.
Ale np. szerokie opaski wróciły do łask, a ja nagminnie nosiłam opaski w 5-7 klasie podstawówki.
A z plastikowych butów to pamiętam z wczesnego dzieciństwa plastikowe "drewniaczki" i nieco później (chyba początek podstawówki) sandałki.
tez miałam... taką czarną w groszki kolorowe... ale nosiłam do niej lajkry w takie tęczowe paski- "tygryska"
OdpowiedzHehe.. ja na uczelni nadal widuje chłopaków z niby niechcąco poprzecieranymi spodniami, co prawda to juz nie dziury-giganty ale mikro-dziurki, ale zawsze
Odpowiedz
Justyna82 napisał(a):nie wiem czy to było juz wymieniane:
lambadówy
plastykowe spinki do włosów w koszmartnych kształatach, albo spinki do włosów byla moda na sztuczne duże kokardy i wielgachne kwiatki na gumce!
kiedyś były takie gumkowo-plastykowe byty na lato dla dziewczynek.koszmar! ja tego nie miałam,ale koleznaki tak.
prenceski- tez moda była z suwakiem na przodzie
hehe, w tych samych czasach do szkoły chodziłyśmy :P pamiętam wszystko dokładnie, najbardziem princeską jeansową, szał!!!! 8)
nie wiem czy to było juz wymieniane:
lambadówy
plastykowe spinki do włosów w koszmartnych kształatach, albo spinki do włosów byla moda na sztuczne duże kokardy i wielgachne kwiatki na gumce!
kiedyś były takie gumkowo-plastykowe byty na lato dla dziewczynek.koszmar! ja tego nie miałam,ale koleznaki tak.
prenceski- tez moda była z suwakiem na przodzie
szerokie ogrodniczki, zakładając je w pospiechu potrafiłam włożyć dwie nogi w jedną nogawkę (i luz był:))
wielkie koszule w rozmiarze mojego taty (z obowiązkowo zawiniętymi rękawami) of course rozpięte
buty na słoninie, lakierowane w kolorze srebrnym (normalnie obciach)
aga_lub napisał(a):Ojej-zapomniałam o lajkarach-mialam rózne(od czarnych po wściekle rózowe) ,ale hiciorem były moje "ulubione":-takie imitujace dzinsy 8) lol lol lol
Miałam identyczne! zresztą mama kupiła mi je po tym jak podpatrzyłam je u ... kuzyna Nosiłam do nich "gumki" takie buty z gumek samych :)
poohatka napisał(a):oj, zrobiłam sobie w eLO śliczne koraliki - z pestek jabłkowych :D dalej mi się podobają - wiszą w moim starym pokoju (później nawet mojego brata) ... ale dziwię się sobie że znosiłam to kłucie w szyję - musiałam się pochwalić jaka zdolna byłam i dołożyć kolejny sznurek :)
HEHE
tez takie miałam. Ile czasu pestki zbierałam :o)
Tak, tak, martensy zaliczylam (zielone, caly czas je uwielbiam, ale nosze tylko na gorskie wypady), lajkry czarne w kolorowe grochy lol, tysiace koralikow na szyi i nadgarstkach (im wiecej, tym lepiej), fartuszek w pierwszej klasie podstawowki, rurzowa lambade na weselu u cioci 8), czeszki i tym podobne old faszion. ;)
Odpowiedzoj, zrobiłam sobie w eLO śliczne koraliki - z pestek jabłkowych :D dalej mi się podobają - wiszą w moim starym pokoju (później nawet mojego brata) ... ale dziwię się sobie że znosiłam to kłucie w szyję - musiałam się pochwalić jaka zdolna byłam i dołożyć kolejny sznurek :)
Odpowiedz
Ja również miałam chyba większość z wymienionych rzeczy ;)
Pamiętam jeszcze z podstawówki(6/7 klasa) spodnie ogrodniczki z bardzo jasnego jeansu "Dallas" lol -wtedy chodziłam w nich bardzo czesto-koniecznie z rozpietą jedna szelką-a moja głowa była cała w drobnych warkoczykach lol
A czasy liceum-oczywiscie grungowe koszule,bluzy z napisami i kapturami,koraliki i "bransoletki przyjazni"(z kolorowego kordonka) :yawinkle: i martensy rzecz jasna
Drewniana bizuterię,z muszelek i kolorowego makaronu(tudzież pestek)również wspominam w łezka w oku lol
I jeszcze spodnice-takie tuby-po kostki-z dzininy(kolana wypychały się okrutnie w czyms takim)
Fajnie tak powspominać-a ciekawe co bedziemy wpominać za lat 10/20?? ;)
migotka76 napisał(a):Komplet czapka+szalik we wściekle różowym kolorze pamiętam... Kupiłam go w komisie :) Pamiętacie co miał wyszyte na czapie, na paskach??? Konkurs taki :)
wściekle różowy komplet posiadałam również, mój brat mial czerwony, po jakimś czasie dostałam biały - który podobał mi się najbardziej
na czapkach wyszyty był kangurek i z tego tez powodu nazywało się u nas te czapki kangurkami :)
W wieku przedszkolnym sukienki koniecznie z bufkami i żeby się kręciły
zimą różowe paltko ze sztucznego misia
Kiedy byłam w zerówce albo w pierwszej klasie mama przerabiała mi wszystkie spodnie na "pumpy" wszywając gumki w nogawki, bo rozszerzone nogawki to był dopiero obciach. To był czas stanu wojennego, więc taki rarytas jak buty zimowe dziedziczyło się po starszych siostrach ciotecznych.
Moda rodziła się na Skrze i na bazarze Różyckiego. Ach moje pierwsze drewniaki, potem rockandrolki (takie czarne zamszowe pantofelki zapinane na paseczek), bluzka nietoperz wściekle różowa z pyskiem różowej pantery, różowe sznurowadła itp.
Najśmieszniejszy okres w moim życiu to chyba początki ósmej klasy. Mój brat poszedł do wojska i najfajniejsze były jego kurtki i swetry 10 numerów za duże. Super cool były też ciuchy wystane w gigantycznych kolejkach do Hofflandu. Stało się po czarną klasyczną miniówkę a wychodzio się jedynie z materiałowa torbą z napisem Hoffland i to w takim kolorze jaki się trafił (dziś takie można kupić razem z gazetą).
A liceum to przechodziłam chyba neutralnie głównie w czarnych trochę przydużych swetrach, klasycznych Wranglerach i czarnych sznurowanych pantoflach. Do tego oczywiście sprana dżinsowa kurtka lub skórzany czarny płaszcz (mojej mamy z lat 60). Na antresoli leżą jeszcze niektóre koszule w kratę.
Samych rzeczy chyba się nie wstydzę, ważne że podobały mi się wtedy. Najgorzej wspominam tylko to, że wszystko kupowano mi na wyrost, tymczasem chyba do niektórych spodni nie dorosłam nawet teraz:)
ale dzięki temu mogę się pochwalić, że mieszczę się w rzeczy sprzed 15 lat.
Z szaleństw kosmetycznych pamiętam pierwszy podkład, który miał mi chyba służyć za samoopalacz. To był Constance Carroll, od którego miałam pomarańzową facjatę... Żadnego pudru, bo nawet nie wiedziałam czym dokładnie jest podkład lol
A wracając do ciuchów: arafakta i bandanka zaliczone... :)
Relaksów nie miałam... moim rodzice chyba kolejek unikali, bo pamiętam, że marzyłam o Relaksach, a ojciec mi kupił jakieś takie maszkarne ortalionowe buty, w których wyglądałam jak kot w butach. Napompowane takie były :) Nawet mamie się nie podobały. Miałam je na nogach może z raz :)
Natomiast niedawno przypomniały mi się kozaki z okresu Smyka w W-wie. Takie typu Radoskór... brązowe... Obrzydliwe, i wtedy też mi się nie podobały :( Okropieństwo. Miałam może 10 lat. No, ale na dziecko w tym wieku o dużych stopach nie robiono chyba butów w ładniejszych kolorach.
I do tego wełniana spódnica robiona chyba przez moją babcię...i rajstopy w prążki... Gdzieś mam takie zdjęcie... Do tego fryzura na pazia :vom:
To jedno z najgorszych wspomnień :(
Podobne tematy