-
aga_terve odsłony: 2561
Christmas party
Chyba zostanę etatową "pomywającą" na Forumi...
Kto wymyslil w firmie Christmas Party, na które nie można zabrać żony??!! I to nie jakies zwykłe w siedzibie firmy - w zamku sobie kurwa wymyslili!! :axe:
Mam w perspektywie samotny piątkowy wieczór @#$%^&%!&$! :chlip:
właśnie mój małż jest na Christmas party ;) ;) a ja mam w końcu czas dla siebie, pakuje prezenty w spokoju i ogladam bezkarnie seriale..... no i czekam na małża ;)
Odpowiedz
Aguus napisał(a):Moj tez wyjezdza,dla odmiany z Warszawy i do Swiat samiutka tu bede siedziec
eH,JA TO typowa BABA jestem ;)
to podobnie jak ja
tylko, ze ja już od zeszłej niedzieli siedzę sama
najgorsze, ze po Nowym Roku znów wyjeżdża
Obaw nie mam. Tylko wolałabym mieć go w domu i się w niego wtulić. A tak musze poczekać...
OdpowiedzMój mąż jutro ma właśnie taką firmowa wigile w Wawie... Dzisiaj rano już musiał pojechać, a wraca dopiero w środę... :( Ech...
Odpowiedz
gabi napisał(a):No tygodniowy wyjazd aby byczyć sie na plaży pluskać w wodzie w jakimś egotycznym miejscu to już jest przegiecie. To jest rozrywanie więzów rodzinnych i stwarzanie wręcz okazji do skoków w bok.
Z tymi skokami w bok to bym nie przesadzała. ;) I z rozrywaniem więzów też - tydzień nieobecności męża naszych więzów raczej nie rozwiąże.
Ale fakt - na plażę na tydzień to się jeździ z żoną. Też się bidulce coś od życia należy. No zazdrosna bym była o tą plażę.
Bo jak komuś się chce skakać w bok, to mu plaża do tego nie jest konieczna.
No tygodniowy wyjazd aby byczyć sie na plaży pluskać w wodzie w jakimś egotycznym miejscu to już jest przegiecie. To jest rozrywanie więzów rodzinnych i stwarzanie wręcz okazji do skoków w bok. Sama jeżdziłam na weekendowe szkolenia gdie wszyscy zamknięci w hotelu mieliśmy szczelnie wypełniony czas zajeciami ale wieczór był wolny i jakaś imprezka była zazwyczaj organizowana i muszę powiedizec ze co niektórym na co dzień statecznym w tych oklicznościach głupawka uderzała do głowy albo zawiazywały sie jakieś sympatie. Nie mam pojęcia czy były konsumowane wszak to były tylko któciutkie szkoleniowo-integracyjne wyjazdy pełne zajeć ale gdyby był to tydzień wolnego czasu na egzotycznej plaży to...
OdpowiedzFirma mojego męża również urządza wigilię tylko dla pracowników (plus innego rodzaju atrakcje typu jubileusze, paintballe, integracje itp.) - i szczerze mówiąc nie przyszłoby mi do głowy chcieć wybrać się razem z mężem na tego typu atrakcję. Zresztą, w poprzedniej mojej firmie (obecna nie bawi się w takie rzeczy) układ był podobny - integracja i spotkania tak, ale tylko dla pracowników, nie ich rodzin.
Odpowiedz
w mojej firmie tylko pracownicy mogą się spotykać a jest "Wigilia" i jeden wyjazd kilkudniowy w plener,
byłam tylko na Wigilii, bo mój małżon mało wyrozumiały jest, a w sumie to się dziwię jak zobaczyłam jak bradzo niektórzy się "integrują"
ja i kilka nowych pracowników doznaliśmy szoku jak na Wigilii nie było dzielenia się opłatkiem...było mega piiiiiiiicie, ale po co nazywać to Wigilią
mój małż też chadza na imprezy sam, nie wolno brać osób towarzyszących.
na początku się buntowałam, ale teraz przeszłam do porządku dziennego. Trudno...
hehehehe
niektóre firmy mają gest...
u mnie - jak była impreza dla klientów - zostałam wykreślona z listy uczestników, bo mój główny klient (i jedyny, którego znam osobiscie, resztę tylko telefonicznie) się nie wybierał, więc nie miałam po co iść... ;op
tez bym mogła trafić do firmy, która swoich pracowników wysyła na dominikanę...
Dobra, wyłamię się, bo mi się to nie podoba.
U mojego męża w firmie też imprezy tzw. integracyjne są tylko dla pracowników i często są obowiązkowe. I pal sześć, niech tam sobie będą, ale jeśli trwają dłużej, niż dwa dni, to coś tu dla nas jest nie tak.
Mój mąż spędza w pracy więcej czasu, niż w domu, więc to ze mną powinien się integrować ;). Ma mało urlopu i jeśli by mógł przez te kilka dni nie pracować, to wolałby nie jechać ze współpracownikami na wycieczkę, ale zostać w domu ze mną.
Ja mu nie odbieram radości samotnych wyjazdów, wypadów z kolegami, itp., bo oprócz wspólnego życia, mamy też życie "osobne", ale jeśli chodzi o imprezy firmowe, to byłoby dla niego o wiele zabawniej, gdyby nie były przymusowe, wtedy może by się nawet raz na jakiś czas sam skusił, chociaż nie lubi takich atrakcji, bo on mało towarzyski jest z natury.
Szkoda.
U mnie jest odwrotne, to ja jako przymusowy uczestnik chadzam na imprezy. Raz, gdy odmowiłam, sądząc, ze skoro nie chce to nie muszę, zostałam wezwana na dywanik. A wydawało mi sie, ze dorosła jestem i mogę decydować o sobie. :|
W poprzedniej pracy mogłysmy zabierać połówki za 100% dopłatą. I zabierały wszystkie. A tu dziwi się szef, ze tak mało na liście chętnych na następną imprezę.
Ja rozumiem, ze to bal firmowy, ale przy 99% kobiecym personelu (mówie o sobie)można sobie wyobrazić jak przednia jest zabawa. Rozmowa schodzi zawsze na pracę, a sprawdziłysmy to, gdy są mężowie, kazdy sie bawi i nikt nie chce słyszeć o tematach zawodowych.
Najfajniej sie poczułysmy, gdy na impreze firmowa-czysto firmową, nasza szefowa przyszła jako jedyna z mężem, bo jak stwierdziła "co on bedzie robiła z samymi babami, a tak to chociaż potanczy".
Niestety, w firmach, ktore znam, imprezy firmowe sa bez osob towarzyszacych :)
Odpowiedz
Mój zawsze sobie załatwia " chorobowe".
Raz ,że nie lubi takich imprez a dwa ,że pewnie nie chce isc beze mnie ;)
A nie lepiej sie po prostu cieszyc, ze maz ten 'kawalek swiata' zobaczy?
OdpowiedzMoj tez tak mial. W firmie na prawie trzydziesci osob pracuja dwie kobiety, wiec mieli meska impreze. Chetnie bym poszla, bo prawie wszystkich z firmy zanam i lubie, ale jak to tylko dla pracownikow to trudno.
OdpowiedzNiejeden to wymyślił bo w firmie mojego meżą tak było od lat. Tez omijały mnie rózne zamki, gospody, Chłopskie Jadła i koncert Perfectu itd. Też sie wkurzałam. Zwłaszcza ze mój mąz nie lubiacy imprez mało rozrywkowy jakoś na te firmowe chętnie chodził i nie uciekał z nich po godzinie ani dwóch. W tym roku na szczescie mieli tylko któkie 2 godzine spotkanie w czwartek. I dobrze.
OdpowiedzPodobne tematy