-
Hania125 odsłony: 14479
Czuję się nieszczęsliwa i nic mi się nie chce
Witam dziewczyny
Często czytuję to forum, czytam o problemach innych a dziś chciałabym się z wami podzielić moim problemem, bo już sama nie mogę ze sobą wytrzymać. :(
Jeszcze w szkole średniej często czułam się przybita i przygnębiona, chodziłam kilka m-cy do psychologa, ale potem stwierdziłam, że to nie ma sensu. Tak było kilka lat temu, ale do tej pory sprawa się nie zmieniła, a doszło dorosłe zycie, wiadomo: studia, praca, małżeństwo.
Dziś coraz częściej zdarza mi się że jestem przygnębiona, często płaczę, chciałabym zmienić swoje życie, ale nie wiem od czego zacząć. Mam super męża, pociesza mnie, ale mówi że jak się nie wezmę w garść i nie zacznę sama zmieniać swojego zycia to on nic nie wskóra.
Czuję się beznadziejna, głupsza od innych, ciągle z kimś się porównuję i wydaje mi się że wszyscy są ode mnie ładniejsi, mądrzejsi itp. do tego dochodzi monotonna praca, do której chodzę bo muszę, bo nie mam nic innego. Czuję że się uwsteczniam, nie rozwijam. Zaczełam próbować coś zmieniać, najpierw od siebie - zmieniłam fryzurę, kupiłam nowe ciuchy, ale potem stwierdziałam, że do tej pracy te rzeczy nie pasują, więc wiszą w szafie i czekają na "lepsze czasy". A tak naprawdę to nie wiem kiedy one i czy w ogóle nadejdą. Po zmianie fryzury zapisałam się na angielski, zaczełam szukać pracy, ale ani w jednym ani w drugim przypadku nie widzę efektów więc znowu się zdołowałam.
Czasami to wręcz nie mogę na siebie patrzeć, nie mam znajomych, bo ludzie uważają mnie za marudę.
Wpadłam w takie błędne koło, nic mi się nie chce, nie dbam o siebie, nawet mi się niechce nosić tych wszystkich nowych rzeczy. sama nie wiem co mam ze sobą zrobić, niejednokrotnie miałam już mysli samobójcze, ale stwierdziłam, że nie zrobię tego męzowi.
Moje zycie jest szare, bure, zazdroszczę tym wszystkim którzy się rozwijają, mają fajną pracę. Ja niestety ani się nie rozwijam, urodę też mam przeciętną, po prostu nic mnie nie cieszy. staję się dla wszystkich uciązliwa, ludzi się ode mnie odsuwają, bo uwazają że jestem ciągle skrzywiona i wiecznie niezadowolona. W towarzystwie też nie czuję się pewnie, boję się odezwać bo albo kipię jadem albo trzymam się na boku bo nie chcę aby ktoś powiedział mi coś złośliwego.
Ja po prostu nie umiem sie cieszyć tym co mam.
Przepraszam, że wam tak straszliwie smęcę, ja naprawdę bardzo chiałabym coś ze sobą zrobić, coś zmienić na długo nie na chwilę, ale nie potrafię i potem wracam do punktu wyjścia.
Może któraś z was miała już takie doswiadczenia w życiu i wie jak wyjść z tego marazmu.
Hania125 napisał(a):Myślałam juz od dawna o psychologu, czy któraś z was zna dobrego psychologa w Warszawie? W miarę niedrogiego albo adres bezpłatnej poradni?
Centrum Psychoterapii. Poradnia Psychologiczna.
00-764 Warszawa, ul. Sobieskiego 112
tel. 022 841 26 13
(nalezy nie zrazac sie jakby nie odbierali i dzwonic do skutku)
darmowe tj. w ramach ubezpieczenia zdrowotnego
wyprobowane, sprawdzone, polecam
i zycze usmiechu Haniu! jak najpredzej :D
Dziekuję za rady.
Myślałam juz od dawna o psychologu, czy któraś z was zna dobrego psychologa w Warszawie? W miarę niedrogiego albo adres bezpłatnej poradni?
Na razie próbuję sama walczyć, czytam różne poradniki, ale niewiele mi one pomagają.
Każde rady na miarę złota.
Wiesz co... z tego co piszesz wnioskuje ze wcale nie jest tak ze nic Ci sie nie cche - wrecz przeciwnie - dzialasz. I wydaje mi sie ze to moze byc Twoja sila...
Moja mama mowi ze zawsze bedzie ktos piekniejszy, madrzejszy i bardziej bogaty ode mnie.. Wiec naprawde to nie jest wyznacznik.
Duzo robisz dla siebie, tak trzymaj i nie daj sie - my tu bedziemy trzymac za Ciebie kciuki. I za Twoja decyzje o zwrocenie sie o pomoc do specjalisty.
A tymczasem sciskamy Cie mocno.
ps. wiesz co... jest jeszcze jedna sprawa... to nie chodzi o to zeby sie zamykac w sobie ale tak sobie mysle ze jesli caly czas wspieramy sie na ramieniu partnera, caly czas musimy byc pocieszane to w koncu druga strona (przeciez tylko czlowiek) sie wnerwi..........
Miałam depresje, i objawy podobne do Twoich.
Zaczęłam od psychologa i leków. Po 2-3 miesiącach było znacznie lepiej. Zaczęłam się uśmiechać i zaczęłam żyć.
Zapisałam się na karatę, gdzie moje troski i smutki skutecznie zamieniałam w techniki walki. Po każdym treningu tryskałam energią i szczęściem. Myślę, że najwięcej daje aktywność. Cholernie mi się nie chciało iść na każdyu trening, ale gdy już było po, byłam szczęśliwa że nie zrezygnowałam, nie odpuściłam sobie.
Też nie wierzę w swoje umiejętności, wiedzę. Porównuję się z innymi. Ale staram się, pracuję nad sobą, nie chcę być cieżarem dla męża.
Trzymaj się!
Podobne tematy
- Nic mi sie nie podoba!!Nic tu nie znajdę!! 26
- Czuje się dobrze, nic nie boli. Czy to może być zasługa kwasu foliowego? 5
- Dlaczego nie czuje nic podczas seksu? 25
- Mój narzeczony nie chce ślubu kościelnego, czuję się okropnie! 41
- Dlaczego facetom nic sie nie chce??? zero wyobrazni 52
- Moje dziecko nie chce nic innego jeść oprócz piersi - jakie posiłki mu podawać by dostawić go od piersi? 4