Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-12-23 o godz. 11:49
0

Mika_ napisał(a):Nabla napisał(a):Oddalabym organy, wiec oddalabym i pojedyncza komorke
na mój rozum to organy to jednak coś innego niż jajo
z organu nie wyrośnie nowy człowiek, z rozumem i świadomością
z organu nie będzie istoty myślącej, organ się nie namnoży do człowieka
organ to tylko jeden z elementów, komórka jajowa jest po części początkiem i zaczynkiem nowego
taka tylko refleksja
Z organu nie stworzysz czlowieka, ale uratujesz mu zycie. Sama komorka jajowa tez czlowieka nie stworzysz. Dajesz tylko fragment sekwencji genetycznej i na dodatek to tylko polowka. Zeby powstal czlowiek to trzeba troche wiecej niz ten "przepis na ciasto" zawarty w DNA.

Odpowiedz
becja 2009-12-22 o godz. 22:26
0

Oj dałaś mi Mika na dobranoc do myślenia ;)
Tzn. w kwestii powiedzenia prawdy. Jednak muszę przyznać Ci rację, powinno się powiedzieć w każdym przypadku.

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 22:24
0

Gdybym mogła być dawcą szpiku- zostałabym.
Dawcą organów, zarówno za życia jak i po śmierci - również.
Jednak dawcą komórki jajowej na dzień dzisiejszy raczej nie. Wiem, że to dość egoistyczne, jednak mam podobne odczucia jak wcześniej wypowiadające sie osoby - rodzi to za sobą za dużo dylematów etycznych.

Gdybym była stroną biorącą - nie wiem czy bym dziecko uświadamiała. Wydaje mi się, że to jednak inna sytuacja niż adopcja. I o ile tam bezwzględnie IMHO powiedzieć trzeba, o tyle tutaj nie jestem pewna czy byłoby to rozsądne, czy skutki byłyby pozytywne dla rozwoju emocjonalnego dziecka czy wręcz przeciwnie. Choć argumenty Miki_ są przekonujące i warte przemyślenia.

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 19:27
0

Nabla napisał(a):Oddalabym organy, wiec oddalabym i pojedyncza komorke
na mój rozum to organy to jednak coś innego niż jajo
z organu nie wyrośnie nowy człowiek, z rozumem i świadomością
z organu nie będzie istoty myślącej, organ się nie namnoży do człowieka
organ to tylko jeden z elementów, komórka jajowa jest po części początkiem i zaczynkiem nowego
taka tylko refleksja

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 19:22
0

Anirrak napisał(a):
Bo ja wcale nie mam tej pewności, że "trzeba powiedzieć"...
A raczej przeciwnie - jestem za tym aby nie mówić...
W końcu ja dając komórkę jajową - daje tylko jeden z elementów -
nie ja to dziecko noszę, nie ja je rodzę, nie ja wychowuję - czyli najogólniej: nie ja jestem jego matką.
Ono ma matkę, ma ojca - to nie jest "moje" dziecko, ja jestem dla niego osobą obcą.
Może to idiotyczne - ale oddając swoja komórkenie chciałabym wiedzieć ani do kogo trafi, ani jakie będą jej losy -
nie chchiałabym też aby biorczyni owej komówrki znała moje dane...
Anirrak ale wyobrażasz sobie sytuację, że to Ty jesteś dzieckiem z komórki jajowej albo z nasienia dawcy. Oczywiście nie wiesz o całym zajsciu życjesz sobie spokojnie i dajmy na to dowiadujesz się na łożu śmierci któregoś z rodziców ( to tylko wymyślona sytuacja ). I po prostu całe Twoje życie ulegnie przewartosciowaniu w jednej małej milisekundzie. Jak mama mogła uczyć Cię , że trzeba mówić prawdę skoro sama nie mówiła ? I tak dalej i tak dalej. Rodzi się wielki bunt przeciwko rodzicom.
Ja ze swojej strony uważam, że nie ma możliwości dochowania tak wielkiej tajemnicy bo są małe głupstwa i głupstewka - pytania do kogo się jest podobnym, pytani o to kiedy mnie poczęliście, pytania o odczucia itp.
A dziecko ani też młodzian głupi nie jest i wyczuje zawahania, zakłopotanie itp. Kolejna rzecz - dziecku należy się prawda, tak po prostu. Bo to zbyt wielka rzecz żeby ukrywać, zbyt wielka, żeby taić.
Na koniec napiszę, że powiedzenie takiej rzeczy jak i sam akt oddania komórki czy nasienia ma wpływ na kolejne i kolejne pokolenia. Kto chociaż ciutkę zna Hellingera to wie o czym mowa.
Ja znam historię osób których dzieci zostały w jakiś tam sposób wykluczone : czy aborcja czy sprzedaż itp. Znam też sytuację dorosłej dziewczyny, która nie wie że jest dzieckiem z nasienia dawcy. Mimo, iż jest to osoba o szeorkich horyzontach, oczytana, z poukładanym zyciem zawodowym, osobistym, odnosząca sukcesy to ciagle jej czegoś brak, odczuwa pustkę, jakis dysonans, coś jej nie pasuje. Jej rodzice nigdy nie chcieli jej powiedziec i nie wiem czy powiedzą.
Myślę, że powiedzenie, że o tylko jeden element w całej ciągłosci życia - czyli tylko komórka niesie za sobą duże konsekwencje. Oczywiscie jest to jeden element ale nie możemy wyrokowac na ile ważny. Nie możemy stwierdzić w jakim stopniu ma to wpływ na późniejsze życie. A co więcej mówiąc, ze jest to tylko element powinniśmy też zatajać prawdę o adopcji - ponieważ jeśli ktoś inny urodził ( ten jeden element )a reszte już ktoś inny.
Myślę, że jesteśmy jako ludzkość w o tyle złej sytuacji że problemu oddawania komórek jajowych i nasienia się nie bada pod wzlęgem psychologicznym ponieważ jest to sprawa o dość krótkiej historii. (może sa już jakieś badania tylko o tym nie wiem )
Wszelkie próby oceny jaki ma to wpływ na dziecko i jakie mogą byc konsekwencje życia w kłamstwie nie są znane. Można tylko opierać się o zjawisko adopcji i odnosić to do tego.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-12-22 o godz. 15:19
0

Oddalabym organy, wiec oddalabym i pojedyncza komorke. Ale raczej obcej, anonimowej osobie.

Nie czulabym sie matka tego dziecka. Ode mnie pochodzilaby tylko jedna komorka, pozostale miliardy powstalyby w ciele jego matki, ktora je nosila, urodzila i wychowala.

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 14:19
0

Chyba bym oddala.
Bardzo powaznie sie zastanawiam nad ta mozliwoscia.
I choc boje sie, to z drugiej strony.. Wiem jak niektorym parom jest ciezko zyc z "wyrokiem".. i jezeli mozna by bylo pomoc.. To tak...

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 13:35
0

Nie dałabym. Nie chciałabym, żeby mąż oddał swoje nasienie.
Spytałam męża co o tym sądzi. Jego zdanie jest takie jak moje.

Odpowiedz
becja 2009-12-22 o godz. 12:51
0

Anirrak napisał(a):
Może to idiotyczne - ale oddając swoja komórkenie chciałabym wiedzieć ani do kogo trafi, ani jakie będą jej losy -
nie chchiałabym też aby biorczyni owej komówrki znała moje dane...
Dlaczego idiotyczne? No ja chyba tylko w takim wypadku mogłabym oddać. (I w takim przypadku też nie widzę konieczności powiedzenia o tym dziecku) Ale i w to wątpię. Tzn. w momencie decyzji może nie byłoby problemu, ale kto wie czy nie chciałabym jednak kiedyś odnaleźć mojego - nie mojego dziecka? Nie czułabym się na siłach to udźwignąć chyba.
To wszystko moje gdybania... Oj trudny temat.

A moje ostatnie wypowiedzi były na temat oddania komórki własnej siostrze, czy bliskiej osobie. To mnie bardzo ruszyło :| że tak to ujmę.

Odpowiedz
Fiba 2009-12-22 o godz. 11:43
0

Nie oddałabym. Nie chciałabym żeby mąż oddał.

Nie dlatego, że czułabym związek z dzieckiem (teraz mi się wydaje, że bym takiego związku nie czuła, ale jak słusznie zauważyła Mika- nigdy nie wiadomo).
Powodem mojego nastawienia na "nie" jest chyba to, że nie rozumiem par biorców. Po co kierowac energię na całą sztuczną machinerię, skoro można adoptowac dziecko, które tego potrzebuje. Podejście biorców wydaje mi sie egoistyczne. Gdybym była w takiej sytuacji, starałabym się zwalczyć swoją potrzebę bycia w ciąży i posiadania własnego dziecka, na rzecz adopcji.
Jest jeszcze pytanie jak ojciec dziecka, poczętego z jego nasienia i jajeczka obcej kobiety traktowałby swoją kobietę i dziecko. Chyba wolałabym nie sprawdzać. Skoro nie możemy mieć dzieci- RAZEM nie możemy mieć dzieci, nieważne które z nas jest tu przyczyną, to niech to będzie inne dziecko- poczęte przez inna parę, ale kompletnie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-12-22 o godz. 11:09
0

Duże nie. Dla mnie - nadużycie zaufania.

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 11:01
0

Mam bardzo podobne podejście do Anirrak.

A gdyby zgłosiła się któraś z Nas - forumówka, prosząc o pomoc ?

Jesteśmy sobie prawie obce a jednak znajome, co wtedy?

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 10:36
0

Zacznę od jednego wielkiego zastrzeżenia:
poniżej jest moja prywatna opinia, która w żaden sposób nie zmierza do negoania Waszych przemysleń 8)

Bo ja wcale nie mam tej pewności, że "trzeba powiedzieć"...
A raczej przeciwnie - jestem za tym aby nie mówić...

W końcu ja dając komórkę jajową - daje tylko jeden z elementów -
nie ja to dziecko noszę, nie ja je rodzę, nie ja wychowuję - czyli najogólniej: nie ja jestem jego matką.
Ono ma matkę, ma ojca - to nie jest "moje" dziecko, ja jestem dla niego osobą obcą.

Może to idiotyczne - ale oddając swoja komórkenie chciałabym wiedzieć ani do kogo trafi, ani jakie będą jej losy -
nie chchiałabym też aby biorczyni owej komówrki znała moje dane...

Odpowiedz
becja 2009-12-22 o godz. 06:55
0

Mam podobne przemyślenia jak Mika. Teoretycznie nie ma problemu, bo to tylko komórka. Ale w praktyce? Jesteśmy tylko ludźmi, trudno przewidzieć jak zareagujemy gdy z naszego "tylko" jajeczka zrodzi się człowiek z krwi i kości.
Ja też nie wyobrażam sobie, by z nasienia mojego męża zrodziło się nie moje dziecko. Nie traktuję tego jedynie przedmiotowo.

A jak dziecko odnajdzie się w całej sytuacji? Skąd wiedzieć czy nie będzie dla niego zbyt trudna.

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 05:41
0

Nie zdecydowałabym się na oddanie komukolwiek. Moim zdaniem rodzi to wiele dylamatów moralnych w przyszłości - co powiedzieć, jak powiedzieć.
Bo powiedzieć trzeba, to jest bezdyskusyjne. Początek jest do przyjęcia i nawet w duchu altruistycznym ;)- oddajesz komórkę siebie by komuś było lepiej.Czy widzieć to dziecko jako moje czy siostry bądź innej osoby ? A co jak zdecyduję, że to dziecko siostry a potem pojawi się we mnie uczucie, że to jednak moje dziecko ?

Moja przyjaciółka rozważała zapłodnienie nasieniem dawcy i dopóki nie dosżło do tego momentu to właściwie wydawało nam się, że to o.k. Jednak gdy doszło do decyzji wcale nie było łatwo, wynikęło mnóstwo obaw, także o przyszłość związku.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 20:47
0

No to ja się zgadzam z Shiad - w każdej wypowiedzi :) Ani sama bym nie oddała, ani nie chciałabym, by mąż oddawał. Choć przyznam, że pierwszy raz się nad tym tak zastanawiam i prawdopodobnie, gdybym jeszcze dzieciata nie była, moje nastawienie było by inne.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 20:43
0

A ja co do tego też bym miała.

Z mężem już kiedyś rozmawialiśmy o tej kwestii - ma podobne podejście, dziecko poczęte z jego nasienia uważałby za swoje.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 20:40
0

Ja też bym oddała
Ale najlepiej obcej osobie bo gdybym to zrobiła dla kogoś z bliskiego otoczenia to byłabym chyba za bardzo związana emocjonalnie a to mogło by niekorzystnie wpływać na nasze stosunki,
ale tak tylko sobie gdybam.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 19:43
0

ja bym oddała, wiem jak to jest nie móc mieć dzieci i jeśli komuś mogłabym w ten sposób pomóc to bardzo chętnie..............

Odpowiedz
ampa 2009-12-21 o godz. 19:18
0

gdyby to było ot tak i hop nie ma sprawy bo przywiązana do swoich komórek nie jestem, ale ponieważ to takie proste nie jest nie bedę nigdzie chodzic, leków zjadac i komórek oddawać -egoistka zem i juz

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 18:58
0

Kurcze - no ja chyba ewenement jestem, ale nie czuję jakiegoś olbrzymiego związku emocjonalnego z moimi komórkami jajowymi ;)

I gdyby nie wymagało to faszerowania lekami i bolesnych zabigów - to spokojnie mogłabym oddać -
chyba nie miałabym żadnych szczególnych uczuć w stosunku do dziecka z tej komórki "zrobionego",
na pewno nie byłoby to dla mnie "moje" dziecko :|

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 14:17
0

siuda_baba napisał(a):kuku napisał(a):Ja na 100% oddałabym mojej siostrze.
Tu myślę podobnie, może procent dałabym mniej kategoryczny, mimo wszystko. :D
Gdybym miała siostrę to tak, ale nie komuś obcemu. Bo naprawdę dla mnie to byłoby moje dziecko.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 13:02
0

Melba napisał(a):Ja na 100% oddałabym mojej siostrze.
Tu myślę podobnie, może procent dałabym mniej kategoryczny, mimo wszystko. :D

Odpowiedz
becja 2009-12-21 o godz. 12:35
0

kuku napisał(a):adriana napisał(a):Skrzacik napisał(a):ale jeśli przyjaciółka miałaby probolemy, a ja mogłabym jej pomóc, zgodziłabym się.
Ja bym się nie zgodziła a już chyba tym bardziej przyjaciółce - potem bym to dziecko widziała na co dzień... Jakoś sobie tego nie wyobrażam.
Ja na 100% oddałabym mojej siostrze.

A co dalej? Powiedziałybyście kiedyś dziecku jak doszło do poczęcia?
To mnie najbardziej nurtuje.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 10:39
0

Skrzacik napisał(a):ale jeśli przyjaciółka miałaby probolemy, a ja mogłabym jej pomóc, zgodziłabym się.
Ja bym się nie zgodziła a już chyba tym bardziej przyjaciółce - potem bym to dziecko widziała na co dzień... Jakoś sobie tego nie wyobrażam.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 10:03
0

Shiadhal napisał(a):Skrzacik napisał(a):Jajeczko to przecież nie dziecko, przy takim myśleniu trzeba byłoby opłakiwać każdą miesiączkę.
Skrzacik, nie utożsamiam jajeczka z dzieckiem - ale już dziecko-powstałe-z-mojej-komórki (plus nasienia kogośtam)?
Jajeczko plus nasienie to dziecko. Zgadzam się, ale ja chyba podchodzę do tego w taki sposób, że moje jajeczka i tak się co miesiąc "marnują', więc skoro mogę komuś pomóc, to je oddam. Na pewno nie byłoby to dla mnie super komfortowe (myśli, że dziecko jest w połowie moje itp.), ale myślę, że trzeba spojrzeć na to z innej perspektywy. Ja nikogo nie namawiam, sama zresztą też jeszcze nie zrobiłam nic takiego, ale jeśli przyjaciółka miałaby probolemy, a ja mogłabym jej pomóc, zgodziłabym się.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 10:02
0

Shiadhal napisał(a):Skrzacik napisał(a):Jajeczko to przecież nie dziecko, przy takim myśleniu trzeba byłoby opłakiwać każdą miesiączkę.
Skrzacik, nie utożsamiam jajeczka z dzieckiem - ale już dziecko-powstałe-z-mojej-komórki (plus nasienia kogośtam)?
Myślę dokładnie tak jak Ty, Shiad.

Odpowiedz
becja 2009-12-21 o godz. 09:46
0

Skrzacik napisał(a):Jajeczko to przecież nie dziecko, przy takim myśleniu trzeba byłoby opłakiwać każdą miesiączkę.
raczej się nie zgodzę

Nie zdecydowałabym się, nie potrafiłabym.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 09:43
0

Skrzacik napisał(a):Jajeczko to przecież nie dziecko, przy takim myśleniu trzeba byłoby opłakiwać każdą miesiączkę.
Skrzacik, nie utożsamiam jajeczka z dzieckiem - ale już dziecko-powstałe-z-mojej-komórki (plus nasienia kogośtam)?

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 09:41
0

Ja bym oddała. Skoro moje komórki jajowe mogą kogoś uszczęśliwić, to czemu nie. Jajeczko to przecież nie dziecko, przy takim myśleniu trzeba byłoby opłakiwać każdą miesiączkę.

Bez wahania oddałabym przyjaciółce, ale anonimowym osobom również. Widzę, że na razie jestem wyjątkiem.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 09:41
0

artykuł bardzo ciekawy - ale sama bym się na coś takiego nie zdecydowała, z bardzo prostego powodu - dla mnie dziecko poczęte w wyniku całego takiego procesu byłoby moim dzieckiem...

Odpowiedz
ediee 2009-12-21 o godz. 09:37
0

Oliśka_comes_back napisał(a): Nie myślałabym "jajeczko" tylko "dziecko". Tzn. w tej chwili tak o tym myślę.
Ja podobnie.

Też nigdy nie pomyślałam o tym.
Oddanie nasienia to takie jakby rozpowszechnione, pojawia się jako wątek w wielu filmach itp. Natomiast komórki, te badania, cała procedura...
Moze dla kooś bliskieog, ale tak Nie!

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 09:14
0

Powiem szczerze, że nie. Nie umiałabym podejść do tego, jak bohaterka i autorka tekstu. Cały czas postrzegałabym całą sytuację jako "oddawanie" swojego dziecka. Nie myślałabym "jajeczko" tylko "dziecko". Tzn. w tej chwili tak o tym myślę. Nie wiem, jak bym o tym myślała, gdybym faktycznie musiała zmierzyć się z taką decyzją, np. na prośbę kogoś bliskiego.
Ale dzięki, Melba, za ciekawy artykuł. Nigdy o tym nie myślałam i przeczytanie tego tekstu zmusiło mnie to zastanowienia się nad swoimi poglądami w tej materii.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 09:01
0

Ja podobnie jak Blutka, nie dałabym z wyżej wymienionych powodów.

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 06:36
0

Nie. Póki co, mam jakiś dziwny wstręt. :o
(Poza tym czy temu nie towarzyszy podobne szprycowanie lekami jak przed in vitro? Tym bardziej dziękuję, jednak wolę swoje zdrowie od altruizmu. ;))

Odpowiedz
Gość 2009-12-21 o godz. 06:30
0

Nie. Chyba jestem przywiązana do swojego materiału genetycznego.

Może mi się kiedyś odmieni, może to kwestia jakiejś dojrzałości, ale póki co jestem takim etapie, że nie. Nie oddałabym.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie