• dodek odsłony: 4565

    I znów lekarzom źle.......

    Http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8620269&rfbawp=1164635677.102

    szlag mnie zaczyna trafiać...... ja tez bym chciała zarabiać 5 tyś. brutto
    księgowe wyjdzmy na ulice........ :cisza:

    Odpowiedzi (129)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-11, 22:00:39
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Voluspa 2009-11-11 o godz. 22:00
0

Dzięki katarinka7 za poparcie.
Takie czyste i jawne wykorzystwanie biednego człowieka i żerowanie na najbardziej podstawowych potrzebach. Bo wiadomo, że jak człowiek jest naprawdę chory i w potrzebie to nawet ostatnią złotowkę odda, żeby móc się leczyć. Nawet jak jej nie ma to i tak ją odda. A oni wszyscy za przeproszeniem sr...ą pieniędzmi, a i tak im mało.

To mam jeszcze jedne pomysł, alternatywny do tego, żeby wszyscy wyjechali z Polski. Zostańmy wszyscy posłami i zarabiajmy dziesiątki tysięcy miesięcznie za robienie NIC. No przecież bierze mnie cholera jak słyszę, że oni ciągle debatują na te same tematy, jak chociażby powaracjaący co jakiś czas jak bumernag problem aborcji. No ludzie!!! Ile można!!!! I to wszystko z pieniędzy nas, biednich podatników

Odpowiedz
katarinka7 2009-11-11 o godz. 20:25
0

Voluspa, powiem Ci ze mam takie samo zdanie jak Ty. Zwłaszcza to, co napisałas o ich tyłkach. Szkoda że tacy slepi i jacyś niekumaci, cholera!

Odpowiedz
Voluspa 2009-11-11 o godz. 18:36
0

Nie chcę się wypowiadać na temat czy lekarzom jest rzeczywiście tak źle czy nie. Nie wiem dlaczego jedni zarabiają 13 tyś. a inni 1 tys. czy 2. Czy to kwestia złego zorganizowani się? Czy też może jakiś znajomości? Nie wiem i nie chce o tym pisać.

Do napisania tego postu natchnął mnie dzisiejszy artykuł jaki przeczytałam na WP.

Najbardziej wkurza (a to i tak za delikatne słowo) mnie to, że płacę miesięcznie całkiem nie małą kasę na te cholerne NFZety. Własciwie prawie nie korzytam (póki co, i całe szczęście) z usług lekarzy, ale jak już mam taką potrzebę to lekarz robi wielką łaskę, że mnie przyjmie. I jeszcze usłyszę od niego, że nie dostanę skierowania na takie czy inne badanie, bo im się już limit skończył. No żesz!!!!..... jak to się skończył???? Płacę to wymagam. Nie wykorzystuje tego swojego limitu, a jak już chcę skorzystać to d... blada, nie bo nie ma kasy. Zapłać to Ci zrobimy.
A jeszcze co to za poroniony pomysł, żeby dopłacać coś do wizyt czy badań. Już raz płacę, to dlaczego miałabym płacić jeszcze raz????

Panie Ministrze zdrowia i inni rządzący podejmujący decyzje o wydatkach na służbę zdrowia i ogólnie ustalający budżet. Nie wiecie skąd wziąć pieniądze na pensje dla ludzi ciężko pracujących? Nie wiecie skąd wziąć pieniądze na potrzeby ludzi (m.in. finansowanie ich badań)?
To ja wam powiem! Na swoim tyłku oszczędzajcie!!!!!

No normalnie przecież jak przeczytałam to: http://finanse.wp.pl/POD,1,wid,8622902,wiadomosc.html?rfbawp=1164797268.416 to dostałam szału, furii i nie wiem czego jeszcze. Chyba naprawdę nie ma nic lepszego dla nas Polaków jak wynieść się za granicę - i to wszyscy!!! Niech sobie Panie i Panowie posłowie i ministrowie sami zarabiają na swoje potrzeby.

Przepraszam wszystkich, ale musiałam. Jeszcze do tej pory mnie nosi!!! Przez tego całego .....(wstawić ulubiony, najostrzejszy epitet) Leppera nie mogę się teraz skupić na pracy.

p.s. Oczywiście to co pisałam o lekarzach i o tym, że robią łaskę to nie odnosi się do wszystkich. Są naprawdę super ludzie, dla których na pierwszym miejscu jest dobro i zdrowie pacjenta. Ale sami wiecie których jjest więcej.

Odpowiedz
madzia 2009-11-11 o godz. 00:00
0

Jak tak sobie czytam niektóre posty to strrasznie się ciesze,ze pracuję w Danii. 37 godzinny tydzień pracy ( już z obowiązkowymi 3 dyżurami), pensja taka ,że spokojnie starcza nie tylko na godne życie, dobra atmosfera w pracy i przede wszystkim pacjenci, którzy nie widzą w każdym lekarzu niedouczonego łapówkarza...
Decyzja o wyjeździe była trudna, szczególnie,ze jechalismy z 10 miesieczniakiem i nie mamy tu żadnej rodziny, ale bylo warto.
Z mojej grupy (18 osób), za granicą pracuje już 8 osób, 3 kolejne rozglądają się. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, ze wszystkie te osoby to raczej lepsi niż gorsi studenci, wszyscy dostali rezydentury w Polsce, ale zrezygnowali z nich i wyjechali.
Nie wygląda to optymistycznie dla polskich pacjentów...

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 22:57
0

aurelka napisał(a):Znam wielu wspaniałych lekarzy z powołania. Są cudowni i naprawdę chcą pacjentom pomóc, ale jak wszędzie tak i w tym środowisku są ludzie, którzy pracę w przychodni traktują delikatnie mówiąc "olewacko" i uciekają z wybiciem 15:00 do prywatnych gabinetów
Jak już wyżej pisałam na swoją przychodnię nie narzekam, ale niedawno robiłam badania okresowe - rano laryngolog przyjmuje tam przez... 15 min (oficjalny czas przyjęć wg tabliczki - no comment...). Kiedy tam byłam okazało się, że spóźniał się już ok 5 min, a śpieszyłam się, więć szybciutko pobiegałam do laboratorium, wróciłam może z minutę po oficjalnym czasie przyjęć - i co, gościa już nie było, mimo że spóźnił się mininmum 5 minut, nawet o owe kilka minut nie raczył przedłużyć czasu przyjęć

Odpowiedz
Reklama
misia_sert 2009-11-10 o godz. 21:26
0

Szkoda :-( A juz sobie nadzieję robiłam ;)

Odpowiedz
dottek 2009-11-10 o godz. 21:23
0

Misiu - tak się dzieje w jednym z miast polski centralnej (niestety nie wawa), rodzice mieliby za daleko.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 21:22
0

aneczek napisał(a):Ale to tak OT, bo tak na prawdę zamiast rozmawiać o lekarzach, dyskusja zeszła na żale wszystkich grup zawodowych.
i dobrze :)

Odpowiedz
aneczek 2009-11-10 o godz. 21:12
0

aurelka napisał(a):A tak dygresyjnie już Anirrak ma świętą rację, co do prawników. Szczytem była propozycja, której w tym roku złożono mojej koleżance aplikantce w kancelarii. Otóż zaproponowano jej pracę od 8:00 do 16:00 z zastrzeżeniem, że pracuje się do 20:00. Zażądano od niej, aby swoim samochodem i na kupionym przez siebie paliwie jeździła po północnej Polsce na rozprawy. I wreszcie podano stawkę 400 zł brutto. Na zlecenie oczywiście.

.
To przykre i poniżające, choć podobno żadna praca nie hańbi. Ale można za to podziękować posłowi Gosiewskiemu i ministrowi Ziobro. Aplikantów jest teraz na pęczki, skoro jest na pęczki, to w kancelarii zostanie zatrudniony łoś, który zdecyduje się pracować za taką kasę.
Ale to tak OT, bo tak na prawdę zamiast rozmawiać o lekarzach, dyskusja zeszła na żale wszystkich grup zawodowych.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 21:06
0

Dottku plis daj namiary :) Wyślę tam rodziców!

Odpowiedz
Reklama
dottek 2009-11-10 o godz. 21:00
0

A ja może trochę przewrotnie: znam lekarzy, którzy pracują w publiczych ZOZach, gdzie mają pensję po ponad 13 tysięcy miesięcznie (brutto) (lekarze po specjalizacjach jedynkach pracujący w standardowych ilościach godzin miesięcznie dyżurujący raz na tydzień). Więc jak to jest, że jedni lekarze mogą zarobić a inni nie?

Odpowiedz
ampa 2009-11-10 o godz. 20:17
0

Alma_ napisał(a):ampa napisał(a):mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, że kazdy powie iz zarabia wystarczająco...
No coś Ty... tak pięknie to tylko w komunizmie ;)
zakładając polski komunizm to kazdy miał mało...
nie chodzi o równo ale o wystarczająco dla kazdego według jego umiejetności, wykształcenia etc..

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 20:11
0

ampa napisał(a):mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, że kazdy powie iz zarabia wystarczająco...
No coś Ty... tak pięknie to tylko w komunizmie ;)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 20:07
0

Alma_ napisał(a):Ale naprawdę uważasz, że wybór, przed którym stają lekarze jest łatwiejszy?
nie.

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 20:04
0

awangarda w stylu retro napisał(a):chcilabym rowniez zobaczyc ustawe, ktora zabrania lekarzom strajkowac.
Nie znam takiej ustawy.
Ale naprawdę uważasz, że wybór, przed którym stają lekarze jest łatwiejszy?

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:57
0

Ja też. I dlatego uważam, że powinno sie (cholera nie wiem jak!) zmusić naszą władze kochaną, żeby wreszcie coś sie ruszyło!

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 19:55
0

ampa napisał(a):mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, że kazdy powie iz zarabia wystarczająco...
ja tez :lizak:

Odpowiedz
ampa 2009-11-10 o godz. 19:53
0

aurelka napisał(a):Starsi ludzie praktycznie nie mają szans na leczenie. Lekarzom nie chce się za nich brać. Uogólniam oczywiście na podstawie własnego doświadczenia.
tez uogólnie: tak nie mają szans na leczenie mojej św pamięci już prababcię jako 80 kilku letnia osobę nie chciano spacjanie leczyć-jej szczęście że miała wnuka znającego się na rzeczy który przyjezdzał i dawał różne wzamcniające lekarstwa, instruowal ciocię która opiekowała się prababcią jak co nalezy babci pomagac do ostatnich minut swojego życia była osobą chodząca,

uważam że dyskusja robi się nudna kazdy przekłada swoje racje wynikające z własnych doświadczeń,
mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, że kazdy powie iz zarabia wystarczająco...

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:51
0

Generalnie to jest trochę podobnie u prawników i lekarzy - tj. są to zawody, w których starsi mocno wykorzytują młodszych. No i jest taka mocna hierarchia.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 19:42
0

A tak dygresyjnie już Anirrak ma świętą rację, co do prawników. Szczytem była propozycja, której w tym roku złożono mojej koleżance aplikantce w kancelarii. Otóż zaproponowano jej pracę od 8:00 do 16:00 z zastrzeżeniem, że pracuje się do 20:00. Zażądano od niej, aby swoim samochodem i na kupionym przez siebie paliwie jeździła po północnej Polsce na rozprawy. I wreszcie podano stawkę 400 zł brutto. Na zlecenie oczywiście.

.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 19:40
0

misia_sert napisał(a):Awangardo, nie rozumiem totalnie takej ustawicznej chęci porównywania się. Ja też mam źle, w ogóle nie mogę znaleźć pracy - albo łapię dorywczą prace za naprawdę marne pieniadze. Ale co to ma do rzeczy? Ja mam źle to inni też mają mieć?
nic nie ma do rzeczy. pisalam przeciez, ze to OT
poza tym:
awangarda w stylu retro napisał(a):nie zaluje lekarzom. niech i zarabiaja i z 10.000.
mowiac szcerze to ja sie im nie dziwie - mimo, ze pomysl z doplacaniem mnie wzburzyl- ale jak ktos sie tyle uczy i pozniej pracuje jak wol to naprwde niech ta jego pensja bedzie godziwa.
p.s to z piewrwszej strony misia 8)

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:40
0

Mecdor - ja także, ale ich podstawowe wynagrodzenie wynosi właśnie ok. 3-4 tys. Bez "godzinkowania" dla klientów. Mówię o aplikantach. Ile pracuja prawnicy nie musisz mi tłumaczyć mam takiego jednego w domu.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:38
0

Aurelko - ale właśnie o to chodzi! By nie było takich limitów, żeby zmienił sie ten idiotyczny system. A inna sprawa to wychodzenie z wybiciem 15-tej. Jeśli lekarz ma taką umowę z przychodnią, że pracuje do 15-tej to wybacz nie widze powodu by siedział do 18-tej. A po pracy to moze mieć nawet 100 prywatnych gabinetów. Chodzi tylko o to, by nie sugerował "państwowym" pacjentom, ze maja tam chodzić. Przed wojną było tak, że lekarze mieli kontakty na iluś pacjentów miesięcznie. Jeśli w danym miesiacu byli zmęczeni, wyjeżdzali wówczas ta liczba była mniejsza. Nikogo nie zmusisz do pracowania.

Ja natomiast mam inny ciekawy temat, co sądzicie o zachowaniu pacjentów? Szczególnie tych prywatnych?

Odpowiedz
Mecdor 2009-11-10 o godz. 19:37
0

misia_sert napisał(a):Anirak i Mecdor - pytanie brzmiało kto zarabia 3-4 tys. pracując 40 h tygodniowo.
Hm... zdecydowana większość prawników, których znam, pracuje znacznie więcej niż 40 h tygodniowo.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:33
0

Awangardo, nie rozumiem totalnie takej ustawicznej chęci porównywania się. Ja też mam źle, w ogóle nie mogę znaleźć pracy - albo łapię dorywczą prace za naprawdę marne pieniadze. Ale co to ma do rzeczy? Ja mam źle to inni też mają mieć?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 19:33
0

Znam wielu wspaniałych lekarzy z powołania. Są cudowni i naprawdę chcą pacjentom pomóc, ale jak wszędzie tak i w tym środowisku są ludzie, którzy pracę w przychodni traktują delikatnie mówiąc "olewacko" i uciekają z wybiciem 15:00 do prywatnych gabinetów. Cieszę się, że udaje się im prowadzić praktykę, bo nie sposób wymagać, żeby zadowalali się niewielkimi pensjami w przychodni, ale nie może być tak, że wpływa to na jakość pracy w nich. Niestety często tak bywa. Pacjenci wiedzą, że "ich lekarz" po południu przyjmuje przystanek obok w swoim gabinecie. Ci, którzy chorują przewlekle, pójdą do niego, bo wiedzą, że ich zna i jest zorientowany w temacie.

Co do moich biednych oskrzeli, nie czekałam do następnego dnia i nawet nie zamierzałam. Pojechałam od razu do prywatnej przychodni.
Czuję się jednak coraz gorzej. Od tamtej pory nie przespałam normalnie kilku godzin. Duszę się od kaszlu i zalewam łzami. Boję się zasypiać. Dziś idę więc znowu do lekarza. Prywatnie oczywiście, bo w mojej przychodni urlopy, zastępstwa itd. Prosić się trzeba o wizytę. Rejestratorka radzi np. przyjść i zapytać pacjentów oraz lekarza, czy wpuszczą mnie do kolejki. Wiem dobrze, jak to denerwuje. Nie chcę czekać do czwartku więc nie mam wyboru.

Doszłam do wniosku, że nie obejdzie się bez abonamentu w prywatnej przychodni. Adam dostał taki w pracy. Dopłacimy i też będę z niego korzystać, ale tak być nie powinno.

Moja babcia ma 84 lata. Od kilkudziestu leczy się na serce. Ma też, co typowe dla osób w tym wieku problemy z krążeniem. Wielokrotnie robiono jej koronarografię (dobrze napisałam?). Tylko, że każdorazowo trzeba było lekarzom płacić za przyjęcie na oddział, za zabieg, za ludzkie podejście. Starsi ludzie praktycznie nie mają szans na leczenie. Lekarzom nie chce się za nich brać. Uogólniam oczywiście na podstawie własnego doświadczenia.
Moja babcia "ma szczęście", ponieważ ma dwie córki, które zawalczą, zapłacą i załatwią. Ile jest jednak staruszków, którzy pozostawieni są samym sobie. Wciąż przed oczami mam staruszkę, która stoi przy okienku ze skierowaniem na usg i chce się zapisać na termin. Z rozmowy wynikało, że pani choruje na raka :( Najbliższy termin był za 2 miesiące. Babcia rozpłakała się, że nie wie, czy za 2 miesiące będzie jeszcze żyła. Ja wiem, że limity są...

Wiem, że to jeden z tysięcy przykładów. Wiem, że to nie jest wina lekarzy tylko systemu, ale tak trudno pogodzić się z tym wszystkim.

Mam szczęście, że nie choruję przewlekle.
Mam szczęście, że jestem na razie w stanie zapłacić za prywatne badania i wizyty.
Mam też "szczęście", że dzięki tym pieniądzom mogę kupić sobie zainteresowanie i uprzejmość lekarza.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 19:28
0

doskonale Cie zrozumilam Almo i bardzo mi sie podoba Twoje teoretyzowanie:zawsze jest wybor.

wiem, ze mam wybor.
wiem rowniez, ze moj rynek pracy jest specyficzny.
wiem rowniez, ze moja pensja jest zenujaca
wiem, ze uczylam sie
wiem, ze jestem pracownikiem merytorycznym - specjalista
wiem, ze sie doksztalcam za swoje pieniadze
wiem, ze moja praca nie jest tak odpowiedzialna jak praca lekarza
wiem, ze moja praca ma wplyw na innych ludzi

wiem rowniez wiele innych rzeczy i co z tego?

chcilabym rowniez zobaczyc ustawe, ktora zabrania lekarzom strajkowac.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 19:25
0

Anirak i Mecdor - pytanie brzmiało kto zarabia 3-4 tys. pracując 40 h tygodniowo. Moim zdaniem takich ludzi jest bardzo dużo. Wczoraj usłyszałam, że średnia pensja w Wawie wynosi 3 tysiące. Nie pisałam o początkujących. Tylko generalnie o tym, że w tym zawodach zarabia sie nieźle. Tak wiem, że początkujący prawnicy często zarabiają mało, ale większość moich znajomych młodych (25-27 lat) prawników i ekonomistow radzi sobie dobrze żeby nie powiedzieć bardzo dobrze.

Myślę sobie tak troche reasumując - że nie ma co atakować lekarzy, bo jesli im będzie lepiej to zyskają na tym takze pacjenci. Tymczasem każdy kolejny rząd olewa reformę służbę zdrowia - a tym samym nas pacjentów. Dlatego dziwię sie, że tak strasznie atakuje sie strajkujących lekarzy. Oni strajkują nie tylko po to by zarabiać wiecej, ale też po to by zmusić polityków na przyjrzenie sie słuzbie zdrowia. Gdyby media nagłośniły to, a ludzie ich poparli może wreszcie cos by sie zmieniło. Bo prawda jest taka, ze mamy duży problem społeczny a skupiamy sie atakowaniu lekarzy i pisaniu kto z nas ma gorzej. To tyle ode mnie.

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 19:05
0

awa, powtórzę się, bo chyba mnie nie zrozumiałaś.
Każdy może.

W Twoim przypadku trzeba będzie potem ponieść konsekwencje złamania ustawy (nagana? zwolnienie dyscyplinarne? nie wiem...).

W przypadku lekarza - "tylko" konsekwencje moralne narażenia życia i zdrowia pacjenta...?

Zawsze jest jakiś wybór.

Odpowiedz
becja 2009-11-10 o godz. 18:46
0

dodka napisał(a):becja napisał(a):
Dla mnie przykre jest to, że ten sam lekarz potraktuje mnie inaczej "za darmo" lol w przychodni a inaczej gdy zapłacę.
Nie generalizuj, wrzucając wszystkich do jednego worka.
oki, powtórzę się skoro potrzeba:

Nie piszę o wszystkich lekarzach - piszę o tych których postawa delikatnie mówiąc mnie wkurza.
Chętnie wypisałbym tu z imienia i nazwiska wszystkich lekarzy, których przyszło mi spotkać a których uważam za wzór do naśladowania. Podkreślam raz jeszcze - nie przeczę, że jest takich wielu.

dodka napisał(a):becja napisał(a):...często wbrew etyce zawodowej.
Co tu ma etyka zawodowa? Od kiedy lekarzom nie wolno strajkować i składać petycje? Może czegoś nie wiem ?
czyli to nie dzieje się kosztem raczej mało tutaj winnych pacjentów?

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 18:44
0

Alma_ napisał(a):awangarda, każdy może.
my nie
art. 49 ust. 3 Ustawy z dnia 24 sierpnia 2006 r. o służbie cywilnej

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 18:32
0

awangarda, każdy może.
Tylko ptem trzeba ponieść konsekwencje

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 18:12
0

dodka napisał(a):Co tu ma etyka zawodowa? Od kiedy lekarzom nie wolno strajkować i składać petycje? Może czegoś nie wiem ?

fajnie maja - moga, a ja nie moge

przepraszam za OT

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 18:09
0

becja napisał(a):
Dla mnie przykre jest to, że ten sam lekarz potraktuje mnie inaczej "za darmo" lol w przychodni a inaczej gdy zapłacę.
Nie generalizuj, wrzucając wszystkich do jednego worka.

becja napisał(a):...często wbrew etyce zawodowej.
Co tu ma etyka zawodowa? Od kiedy lekarzom nie wolno strajkować i składać petycje? Może czegoś nie wiem ?

Odpowiedz
Mecdor 2009-11-10 o godz. 18:03
0

Anirrak napisał(a):misia_sert napisał(a):Madeleine - mnostwo ludzi tak zarabia: prawnicy, tłumacze, dekoratorzy wnętrz, architekci, właściciele galerii, fotograficy, sedziowie, dziennikarze i wielu innych. A jak popracują wiecej sa w stanie zarobić o wiele wiele więcej.

Żeby oddać sprawiedliwość np. prawnikom -
to bezpośrednio po studiach z mojej grupy (20 osób) najlepszą pensję miała koleżanka, która dostawała 1500 zł na rękę
Większość z nas - mimo doświadczenia zdobywanego już na studiach - nie przeskakiwała 1000 zł netto.
W Łodzi, Piotrkowie, Sieradzu podczas aplikacji (radcowskiej, adwokackiej, komrniczej)
najczęściej spotykaną stawką jest ... 900 pln brutto!
Oczywiście - może w Warszawie stawki są wyższe - ale niestety (albo na szczescie) nie tylko w Warszawie pracuja prawnicy...

Zresztą - w wymienionych zawodach, żeby zacząć zarabić przyzwoite pieniądze po prostu trzeba wyrobić sobie markę, nazwisko.
Raczej nikt "z ulicy" nie zatrudni architekta wnętrz czy dziennikarza za 4 tysiące na miesiąc.
No i jeszcze jedna ważna rzecz - nie wydaję mi się aby rzeczywisty czas pracy ww. wynosił 40 h tygodniow.
Jesli chce się zarabiać - trzeba pracować nawet po więcej niż 12 h dziennie, nic samo nie przyjdzie...

Chyba podobna sytuacja jest w środowisku lekarskim - moi znajomi rzeczywiście zaczynali od głodowych stazy -
a w mierę upływu czasu pojawiały się wizyty domowe, prywatni pacjenci - a potem umowy z prywatnymi przychodniami...
Niestety - często wygląda to tak, że toeretycznie etat szpitalny trwa powiedzmy od 8 do 16ej -
a godziny przyjęć w prywatnej poradni sa od 12 do 14 ;)
Moja znajoma rekordzistka pracuje jednocześnie (!) na 5 etatach ;)
Jako ona to robi nie wiem - zwłaszcza, że najczęściej jest w domu przede mną ;)

Co do oburzenia znajomej na koszt badań, to nie znam kontekstu całej sytuacji,
ale tez mnie denerwuje, że mimo uczciwego odprowadzania od lat składek zdrowotnych,
to gdy chcę wykonać badania ciążowe pani doktor na rejonie traktuje mnie jak wyłudacza świadczeń
i dopytuje, czy aby na pewno nie mogę wykonać tych badań prywatnie (odpłatnie)
No i oczywiście po wizycie wręcza wizytówkę z rywatnej przychodni, której przyjmuje,
z miłym uśmiechem informując, że prywatnie prowadzone przez nia pacjentki moga liczyć na finansowanie badań przez NFZ :o
Mam bardzo podobne wrażenia do Anirrak. Zgadzam się z tym, co napisała.

Dodam coś od siebie - uważam, że zarobki lekarzy są zasadniczo zbyt małe. Uważam, że państwo pozwalajac na takie zarobki, wręcz zachęca lekarzy do korupcji - czy to "ostrej" (koperta za wcześniejsza państwową operację), czy "miękkiej" (wizyty lekarskie, badania na styku państwowe-prywatne). Powinniśmy to uzdrowić, bo naprawdę ta patologia systemu postepuje.

A z mojej prawniczej działki mogę tylko tyle powiedzieć, że zróżnicowanie w zarobkach jest bardzo duże. Najcześciej sie mówi (np. min. Ziobro) o tych zarabiających krocie, a nie wspomina o "sredniej". Wydaje mi się, że z zarobkami lekarzy może być podobnie.

OT o prawnikach - m.zd., dla naprawdę wielu radców prawnych i adwokatów (szczególnie kobiet) coraz bardziej atrakcyjny wydaje się być zawód sędziego - rzekomo najsłabiej w systemie opłacany.

Odpowiedz
becja 2009-11-10 o godz. 17:35
0

misia_sert napisał(a):Wpadłam tu tylko na chwilkę, więcej nie będę pisać, bo szkoda mi moich nerwów. Dość sie w życiu nagadałam na ten temat. Przykre tylko jest to, że jeśli pacjent nie zostanie wyleczony to na pewno lekarz był niedouczony/pijany a jeśli pacjent wyzdrowieje to zaden sukces bo tak powinno być. Cóż.
ja też wpadłam tu tylko na chwilkę ;)

Jasne, przykre gdy pacjent nie zostanie wyleczony właśnie z wymienionych przez Ciebie powodów, zdarza się tak przecież.
Dla mnie przykre jest to, że ten sam lekarz potraktuje mnie inaczej "za darmo" lol w przychodni a inaczej gdy zapłacę. Cóż.

No i przykre dla mnie, żem głupia była i nie należę do grupy zawodowej, która np. strajkując coś osiągnie - bo jej protest uderzy w najczulsze miejsce, często wbrew etyce zawodowej.

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 17:35
0

katarinka7 napisał(a):W kwestii projektantów - takich którzy zarabiają 3-4 tys jest naprawdę niewiele w wieku około 30.

Ja np, architekt z uprawnieniami zarabiam 1000zł na ręke (to oczywiście zalezy od miejscowosci).

Wiekszośc projektanótw dobrze zarabiających to juz starsi stażem. I cieżko jest przebic się w tym środowisku. Dobre zarobki = własna firma, ale wyruszyć z taką....ho ho ho.

To, że dokumentacje projetowe są drogie i kosztuja ileś tam tysięcy nie znaczy że projektant tyle na czysto zarabia.
katarinka, nie pisałam tego na podstawie kosztu dokumentacji projektowej, tylko zarobków w mojej firmie - projektantów pracuje tu grubo ponad 100, głównie młodzi i wiem, jakie są średnie zarobki.Ja projektantem nie jestem, ale widzę, że przyjmuje się osoby tuż po studiach i na pewno nie poniżej średniej krajowej.
Ale to pewnie też kwestia lokalizacji.

katarinka7 napisał(a):I zgadzam się, że pwoinni znieśc przymusowe skąłdki, Każdy powinien ubezpieczać się sam, na tyle na ile go stać. A jeśli nie będzie go stać na operację ratującą życie - to co wtedy?
Pamiętajmy, że nie płacimy abonamentu, tylko ubezpieczenie, które z definicji ma to do siebie, że niektórzy na nim zarobią (czego nikomu nie życzę - bo zdrowie jest bezcenne), a inni będą całe życie płacić składki i nic z tego nie mieć.

Odpowiedz
katarinka7 2009-11-10 o godz. 17:14
0

W kwestii projektantów - takich którzy zarabiają 3-4 tys jest naprawdę niewiele w wieku około 30.

Ja np, architekt z uprawnieniami zarabiam 1000zł na ręke (to oczywiście zalezy od miejscowosci).

Wiekszośc projektanótw dobrze zarabiających to juz starsi stażem. I cieżko jest przebic się w tym środowisku. Dobre zarobki = własna firma, ale wyruszyć z taką....ho ho ho.

To, że dokumentacje projetowe są drogie i kosztuja ileś tam tysięcy nie znaczy że projektant tyle na czysto zarabia.

Faktem jest ze lekarze zarabiają niewiele. A jest to bardzo dopowiedzialny zawód. Mam kolegę który jest na stażu i ma śmieszne grosze, wieć żeby mógł utrzymać się sam - bierze mnóstwo dyżurów i np. co weekend pracuje non stop od piątku do niedzieli bez snu.

Ale faktem jest również to,. że są lekarze wykorzystujacy sytuację.
Prawdą jest to, że lekarze mało wnikliwie patzrą na pacjenta.
Coś o tym wiem. Pan pojedzie na konferencję, kurs, itd ale musi pan przepisać 100 recept na to i na to. Tzw sponsoring.

I niech nikt nie pisze że to nieprawda. I taki lekarz mało liczy się z tym, że pacjent nie ma kasy na lek za 40zł, starczający na tydzien.

Zeby było dobrze musi być wzajemny szacunek. A to, że jest źle to wina systemu a nie pacjentów, a to na nich lekarze patzrą wilkiem.

I zgadzam się, że pwoinni znieśc przymusowe skąłdki, Każdy powinien ubezpieczać się sam, na tyle na ile go stać. Zniknęły by prywatne wizyty, łapówy, ciągnięcie kasy. Takie zdanie ma też wielu moich znajomych lekarzy.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 17:10
0

Wpadłam tu tylko na chwilkę, więcej nie będę pisać, bo szkoda mi moich nerwów. Dość sie w życiu nagadałam na ten temat. Przykre tylko jest to, że jeśli pacjent nie zostanie wyleczony to na pewno lekarz był niedouczony/pijany a jeśli pacjent wyzdrowieje to zaden sukces bo tak powinno być. Cóż.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 17:06
0

ech, wszystko jest do kitu :(

Pracuję w szpitalu (instytucie) i widze jaki bałagan tam jest
Osobiście nie korzystam z państwowej słuzby zdrowia, chodze prywatnie. Zgadzam sie, że jak coś powazniejszego to tylko państwowo. A załatwienie terminu czasami graniczy z cudem, jednak musze stanąć po trochu w obronie lekarzy, to sekretarki uwazają się za jakieś boginie i to one decydują o tym czy lekarz będzie miała czas, czesto z aplecami lekarza. Jak si.e idzie i rozmawia z lekarzem rzadko keidy odmówi, ale te sekretarki jesczze często podważaja diagnozy lekarskie.
Kij ma dwa koniec, generalnie jestem bardzo niezadowolona ze służby zdrowia jako potencjalny pacjent. Łapówki jeszcze nie dałam,ale..... niestety jak tzrba będzie....Nie moge oceniać teraz, bo sama nie wiem jak bym sie zachowała w danej sytuacji w razie ratowania zdrowia mojego czy kogoś bliskiego

Odpowiedz
becja 2009-11-10 o godz. 17:01
0

misia_sert napisał(a):
Zastanawia mnie też to, że wszystkie was spotkały jakieś nieszcześcia, a nigdy żaden lekarz Wam nie pomógł? Ja takich przyopadków znam znacznie wiecej. Mój dziadek żyje dzięki temu, że jego kardiolog zadziałał na czas i wszczepił mu stymulator, ja przeszłam kilka szcześliwych operacji, jedną bardzo poważną. Moja ciocia miała wycinany guz i szczęśliwie nic jej nie jest itd itp. Ale to chyba nie ma najmniejszego znaczenia :-(
Nie wszystkie.
Cenię ludzi, którzy wykonują swoją pracę z całym oddaniem i są świetni w tym co robią.
Napisałam wcześniej że zdarzało mi się, że lekarz mi pomógł.
Ale moim zdaniem to jest jego praca. I to że wiele osób żyje dzięki lekarzom to jakiś sukces? Tzn. tak sukces - ale chyba medycyny ogólnie, że nie umieramy już na grypę itp... (chociaż się zdarza)

Skąd ja - bez studiów medycznych i całego przygotowania, praktyk które zajmują tyle lat mam wiedzieć czy jestem w danym dniu chora poważnie czy nie? Czy muszę się czuć jak niechciany gość w przychodni, bo akurat się rozchorowałam?

No i skoro o pieniądzach... lekarze mają za mało, rozumiem to bo i ja mam za mało i rzadko kto ma za dużo. Nie zaglądam nikomu do portfela. Za to zaglądając czasem do swojego, (uszczuplonego nieźle dzięki składkom na publiczną służbę zdrowia, gdzie udaję się w razie ostateczności) muszę wybrać czy wydać w tym miesiącu na prywatną wizytę u dentysty czy mojego dziecka u ortopedy.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 16:53
0

misia_sert napisał(a):Madeleine - mnostwo ludzi tak zarabia: prawnicy, tłumacze, dekoratorzy wnętrz, architekci, właściciele galerii, fotograficy, sedziowie, dziennikarze i wielu innych. A jak popracują wiecej sa w stanie zarobić o wiele wiele więcej.

Żeby oddać sprawiedliwość np. prawnikom -
to bezpośrednio po studiach z mojej grupy (20 osób) najlepszą pensję miała koleżanka, która dostawała 1500 zł na rękę
Większość z nas - mimo doświadczenia zdobywanego już na studiach - nie przeskakiwała 1000 zł netto.
W Łodzi, Piotrkowie, Sieradzu podczas aplikacji (radcowskiej, adwokackiej, komrniczej)
najczęściej spotykaną stawką jest ... 900 pln brutto!
Oczywiście - może w Warszawie stawki są wyższe - ale niestety (albo na szczescie) nie tylko w Warszawie pracuja prawnicy...

Zresztą - w wymienionych zawodach, żeby zacząć zarabić przyzwoite pieniądze po prostu trzeba wyrobić sobie markę, nazwisko.
Raczej nikt "z ulicy" nie zatrudni architekta wnętrz czy dziennikarza za 4 tysiące na miesiąc.
No i jeszcze jedna ważna rzecz - nie wydaję mi się aby rzeczywisty czas pracy ww. wynosił 40 h tygodniow.
Jesli chce się zarabiać - trzeba pracować nawet po więcej niż 12 h dziennie, nic samo nie przyjdzie...

Chyba podobna sytuacja jest w środowisku lekarskim - moi znajomi rzeczywiście zaczynali od głodowych stazy -
a w mierę upływu czasu pojawiały się wizyty domowe, prywatni pacjenci - a potem umowy z prywatnymi przychodniami...
Niestety - często wygląda to tak, że toeretycznie etat szpitalny trwa powiedzmy od 8 do 16ej -
a godziny przyjęć w prywatnej poradni sa od 12 do 14 ;)
Moja znajoma rekordzistka pracuje jednocześnie (!) na 5 etatach ;)
Jako ona to robi nie wiem - zwłaszcza, że najczęściej jest w domu przede mną ;)

Co do oburzenia znajomej na koszt badań, to nie znam kontekstu całej sytuacji,
ale tez mnie denerwuje, że mimo uczciwego odprowadzania od lat składek zdrowotnych,
to gdy chcę wykonać badania ciążowe pani doktor na rejonie traktuje mnie jak wyłudacza świadczeń
i dopytuje, czy aby na pewno nie mogę wykonać tych badań prywatnie (odpłatnie)
No i oczywiście po wizycie wręcza wizytówkę z rywatnej przychodni, której przyjmuje,
z miłym uśmiechem informując, że prywatnie prowadzone przez nia pacjentki moga liczyć na finansowanie badań przez NFZ :o

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 16:49
0

Alma_ napisał(a):Do tych rezygnujących ze składki mam pytanie - czy w przypadku konieczności skorzystania z poważaniejszych zabiegów też sfinansujecie je sami?
Ale z tego co wiem nie można zrezygnować ze składki. Odciągają ją automatycznie z pensji i to sporo. Oczywiście, gdybym miałam podjąć ostateczną decyzję, to bym się nie zdecydowała na rezygnację, bo nigdy nic nie wiadomo. Ale ponarzekać trochę mam prawo. ;)

I jeszcze jedno - rzeczywiście, lekarzom należą się wyższe pensje, ale nie kosztem dopłat za wizyty od pacjentów w publicznej służbie zdrowia, na którą i tak się bardzo duzo miesięcznie płaci. Płacę i co z tego? Nie ma dostępu do lekarzy w sensownych terminach, komu się uda, ten szczęściarz. Prywatnie wszystko jest od razu, ale trzeba kasą sypnąć. Więc wole wykupić abonament i mieć pewność, że jeśli będę musiałą, to się do lekarza dostanę.

Oczywiście, to wina systemu, a nie lekarzy. Reforma do kitu.

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 16:34
0

A tak jeszcze a propos pieniędzy to oczywiście nie pisze o Was - bo Was nie znam. Ale wśród moich znajomych mam bardzo wielu, którzy świetnie zarabiają, mają super samochody natomiast narzekają na to jaka to jest droga prywatna służba zdrowia. Najlepszy przykład moja znajoma - kupiła właśnie mieszkanie, samochód, urzadziła mieszkanie od stóp do głów i wczoraj przez godzinę mi truła, że to takie straszna drożyzna bo zapłaciła 200 zł za badania. Kwestia priorytetów.

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-10 o godz. 16:25
0

Madeleine napisał(a):Oraz mam pytanie - proszę o przykład zawodu (obojętnie jakiego), którego przedstawiciel zarabia te "3-4 tysiące" w ramach czterdziestogodzinnego etatu, nie wymagającego żadnych nadgodzin (posłów, senatorów i ministrów proszę w to nie wliczać).
Z mojego najbliższego otoczenia - projektant.
Kwota, która podałaś to jedno z niższych wynagrodzeń.

Ja sama w tym momencie zarabiam ok. 4 razy więcej niż wspomniana wyżej teściowa - lekarka z ponad dwudziestoletnim stażem. Ja pracuję 3 lata, zwykła praca po studiach, z ogłoszenia. Czy to normalne?

Ja tez płacę podwójnie - na szczęście prywatnej ubezpieczenie pokrywa firma, ale z publicznej służby zdrowia nie korzystam w ogóle.
Tylko co z tego?
W ciągu ostatnich 10 lat w mojej rodzinie było kilka poważnych operacji (standardowych raczej - nowotwory niezłośliwe, wrzody, krążenie - żadnych neurochirurgicznych czy przeszepów) i te kosztowały tyle, że prawdopodobnie nie oszczędzilismy na nie przez całe życie.
Do tych rezygnujących ze składki mam pytanie - czy w przypadku konieczności skorzystania z poważaniejszych zabiegów też sfinansujecie je sami?

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 16:19
0

Lepiej nie rezygnuj ze składki, bo jeśli zdarzy Ci sie (odpukać!) nie daj Boże coś poważnego to prywatna służba zdrowia nie ma takiego sprzętu i mozliwości jak państwowa. Dlatego coraz częsciej prywatne kliniki "zamawiają zabiegi" w państwowych szpitalach.

Zastanawia mnie też to, że wszystkie was spotkały jakieś nieszcześcia, a nigdy żaden lekarz Wam nie pomógł? Ja takich przyopadków znam znacznie wiecej. Mój dziadek żyje dzięki temu, że jego kardiolog zadziałał na czas i wszczepił mu stymulator, ja przeszłam kilka szcześliwych operacji, jedną bardzo poważną. Moja ciocia miała wycinany guz i szczęśliwie nic jej nie jest itd itp. Ale to chyba nie ma najmniejszego znaczenia :-(

Odpowiedz
misia_sert 2009-11-10 o godz. 16:12
0

Madeleine - mnostwo ludzi tak zarabia: prawnicy, tłumacze, dekoratorzy wnętrz, architekci, właściciele galerii, fotograficy, sedziowie, dziennikarze i wielu innych. A jak popracują wiecej sa w stanie zarobić o wiele wiele więcej.

Mój narzeczony jako prawnik od razu po studiach dostał 2 razy lepszą pensję niż moja mama lekarka po 30 latach pracy. Wybacz, ale tego nie rozumiem. I choćby nie wiem ilu lekarzy brało łapówki i zebyscie nie wiem ile napisały tu postów to tego nie zrozumiem.

Ja też jestem przeciwna dopłatom - to łatanie dziur. Potrzebna jest calościowa reforma systemu i to będzie z pożytkiem dla wszystkich: pacjentów i lekarzy. Piszecie o innych zawodach - jasne, byłoby świetnie gdyby ludzie zarabiali w Polsce godziwie. Ale bawi mnie stwierdzenie dlaczego lekarze tak, a inni mają mniej. Bo to jest taki zawód. Ciekawe, że na przykład mi nie przychodzi do głowy, że powinnam zarabiać tyle co lekarz? Może dlatego że umiem porównać swoją pracę z ich pracą i mam odrobine pokory.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 16:08
0

Od stycznia wykupimy prawdopodobnie abonament w któreś z prywatnych przychodni. Szkoda tylko, że nie możemy zrezygnować ze składki na NFZ, skoro nie chcemy z niej korzystać. To mnie najbardziej wkurza.

Jezeli do mojego lekarza pierwszego kontaktu prowadzi się zapisy na dwa tygodnie w przód? Mam sobie zaplanować, kiedy zachoruję? Istenieje jeszcze opcja 5 numerków od rana, ale jaką mam szansę, że się załapię? I co? Mam chodzić chora przez dwa tygodnie??

Lekarze stażyści zarabiają mało. Mniej niż niektórzy doktoranci. I to jest złe. Stąd się pewnie biorą łapówki. Ale nie macie wrażenia, że w Polsce jest coraz mniejszy publiczny szacunek dla zawodu lekarza? Że ludzie czasem boją się zaufać, bo niektórzy lekarze nawet nie że są przepracowani - błędy w sztuce biorą się też czasem po prostu z niedouczenia. Dzięki takiemu lekarzowi nie żyje mój ojciec - nie skierował go po prostu do odpowiedniego specjalisty, choć miał przesłanki żeby to zrobić. Dlaczego? Nie wiem.

Ja lekarzom nie ufam. Wbrew pozorom wolę lekarza, który nie będąc pewnym, który lek jest najlepszy sprawdzi, nawet przy mnie, ten lek w księdze leków, niż taki, kóry wszystkim pacjentom przypisuje to samo...

Odpowiedz
dodek 2009-11-10 o godz. 15:55
0

dokładnie Madeleine zgadzam się z Tobą w 100% i odpowiem Ci na pytanie skąd zabrac?... lekarze chcą brać od pacjentów i dlatego zacytowałam ten artykuł bo mnie po tym tekście krew zalewa

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 15:36
0

till napisał(a):Uważam, że komu jak komu, ale lekarzom należy się podwyżka. Powinien w swojej pracy zarabiać na tyle godziwe pieniądze, że po prostu nie kalkulowałoby mu się ryzyko brania łapówki od pacjenta, pracowanie w kilku przychodniach na raz itp. Dla mnie ideał lekarza to człowiek, który pracuje na jeden etat, potem idzie do domu wypocząć przed kolejnym dniem pracy, ewentualnie czyta jakieś nowinki medyczne, uczestniczy w kursach, cały czas rozwija się w swoim zawodzie. A nie bierze 2,5 etatu by utrzymać swoją rodzinę na godziwym poziomie.
Generalnie się zgadzam.
Lekarzom się należy.
Położnym i pielęgniarkom też.
Nauczycielom - oczywiście.
Górnikom jak najbardziej, bo narażają życie.
Rolnikom - cóż za pytanie, przecież ogólnie klepią biedę.
Antykoncepcja powinna być dotowana, służba zdrowia generalnie za darmo, edukacja też.

To tylko pytanie mam, komu w takim razie zabrać? Bo z próżnego i Salomon nie naleje

Oraz mam pytanie - proszę o przykład zawodu (obojętnie jakiego), którego przedstawiciel zarabia te "3-4 tysiące" w ramach czterdziestogodzinnego etatu, nie wymagającego żadnych nadgodzin (posłów, senatorów i ministrów proszę w to nie wliczać).

Odpowiedz
aneczek 2009-11-10 o godz. 07:00
0

till napisał(a):aneczek napisał(a):Moja kuzynka jest lekarzem w trakcie specjalizacji. Zarabia 900 zł netto! Paranoja.
Tak samo jak moja kuzynka.

Szczęściara jednak zarabia "aż" 1000 zł. Więcej niż salowa, niestety mniej niż kierowca karetki w ich szpitalu.
Nie no to krezuska z tej twojej kuzynki, till ;)

Odpowiedz
till 2009-11-10 o godz. 06:54
0

aneczek napisał(a):Moja kuzynka jest lekarzem w trakcie specjalizacji. Zarabia 900 zł netto! Paranoja.
Tak samo jak moja kuzynka.

Szczęściara jednak zarabia "aż" 1000 zł. Więcej niż salowa, niestety mniej niż kierowca karetki w ich szpitalu.

Uważam, że komu jak komu, ale lekarzom należy się podwyżka. Powinien w swojej pracy zarabiać na tyle godziwe pieniądze, że po prostu nie kalkulowałoby mu się ryzyko brania łapówki od pacjenta, pracowanie w kilku przychodniach na raz itp. Dla mnie ideał lekarza to człowiek, który pracuje na jeden etat, potem idzie do domu wypocząć przed kolejnym dniem pracy, ewentualnie czyta jakieś nowinki medyczne, uczestniczy w kursach, cały czas rozwija się w swoim zawodzie. A nie bierze 2,5 etatu by utrzymać swoją rodzinę na godziwym poziomie.

Lekarz jest tylko człowiekiem, ale od jego decyzji zależy czyjeś zdrowie, życie. Ciężko podejmować tak ciężkie decyzje, jeśli jest się 10 h i dłużej w robocie. Wielu lekarzom nie chce się przyjmować pacjentów właśnie z tych powodów - w godzinach pracy odpoczywają sobie przed pójściem do kolejnej pracy. I jakoś ciężko obwiniać mi za taką postawę osobę, która po 6 latach studiów, 4 latach doktoratu, kilku latach praktyki zawodowej chciałaby zarabiać chociaż średnią krajową...

Odpowiedz
aneczek 2009-11-10 o godz. 06:28
0

Uwielbiam takie topiki: na podstawie kilku przypadków wyciąga się wnioski o całym środowisku, wszyscy są zdemoralizowani, wszyscy biorą łapówki, nikomu nie chce się pracować.
Dla mnie pewne jest, że lekarz powinien mieć powołanie i nie powinno być prostego przełożenia: za pracę do 15:00 mi płaca więc przyjmuję za darmo, później porady są płatne. Każdy lekarz powinien umieć znaleźć w sobie ludzkie odruchy. Jednocześnie uważam, że nie mamy prawa oceniać w sposób negatywny wszystkich lekarzy, a niestety ten topik to sterta uogólnień. Nigdy nie jest tak, że wina leży po jednej stronie, że albo cos jest białe albo czarne. W tej sytuacji uważam, że po pierwsze wina leży po stronie niewydolnego systemu, a po drugie po stronie lekarzy, którzy nie przestrzegają zasad etyki i niekiedy zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Bo nawet zła sytuacja materialna nie usprawiedliwia "brania w łapę".
Uważam także, że lekarzom należą się podwyżki, bo to wstyd ile zarabiają po tylu latach studiów, stażu i sepcjalizacji i przy ogromnym obciążeniu odpowiedzialnością - w końcu jest to odpowiedzialność za zdrowie i życie człowieka. Któraś z Was napisała: nie znam biednego lekarza". Być może nie znasz, z pewnością są i biedni lekarze, ale czy zastanowiłaś się ile owi nie-biedni lekarze musieli włożyć pracy w to by osiągnąć taki status materialny: praca w przychodzni lub w szpitalu, dyżury, prywatna praktyka, praca jako biegły sądowy - ile to jest etatów?

Jestem córką lekarzy z 30 letnim stażem zawodowym (którzy nie biorą). Nie poszłam w ślady moich Rodziców, podziwiałam i podziwiam ich poświęcenie dla wykonywanej pracy, oddanie pacjentom 24 godz na dobę, widziałam jaką radość sprawia im, gdy stan zdrowia pacjenta się poprawia i jak przeżywają, gdy nie mogą kogoś uratować. Codziennie od 7:00 d 15:00 przyjmują w przychodni lub w szpitalu, o 15:30 jedzą w domu obiad, o 16:00 schodzą do prywatnego gabinatu, nierzadko ich praca w gabinecie kończy się o 21:00-22:00 (i nie od wszystkich pacjentów biorą pieniądze, choć to ich prywatna praktyka). Mama już nie ma dyżurów, Tata owszem, więc nie zawsze jest w nocy w domu. Wychowywali mnie Dziadkowie, bo Rodzice byli w pracy. Jestem prawnikiem z 6-letnim stażem pracy, czuję się niezręcznie, kiedy pomyślę, że moi Rodzice w publicznej służbie zdrowia mając taki staż zarabiają mniej niż ja. Nie brakuje im do pierwszego, nie przymierają głodem, mieli środki by utrzymać i wykształcić dwoje dzieci. Ale przeważnie były to środki z prywatnej praktyki (oczywiście już w okresie kiedy można było prowadzić działalność gospodarczą, bo przed tym okresem dorabiali dyżurami).

Moja kuzynka jest lekarzem w trakcie specjalizacji. Zarabia 900 zł netto! Paranoja.

P.S. Zapalenie oskrzeli to poważna choroba, a nie zwykłe przeziębienie, nieleczone może doprowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, zapalenia płuc i innych mało przyjemnych dolegliwości. Co nie oznacza, że aurelka musiała zostac przyjęta natychmiast.
Aurelko! Dużo zdrowia!

Podobno w Polsce trzeba mieć dużo zdrowia, żeby się leczyć ;) Nie przeczę, być może jest to prawda. Ale boli mnie obarczanie całą winą za taki stan rzeczy lekarzy a jeszcze bardziej boli mnie obrażanie w tym wątku lekarzy uogólnieniami w stylu, że biorą w łapę, że są bezduszni. To, że jakiś lekarz bierze nie oznacza, ze wszyscy tak robią. Podobnie jak to, że nauczycielka nie ma talentu pedagogicznego, nie oznacza, że jej koleżanka po fachu także takowego nie posiada.

I nie lubię zawiści, że ktoś czegoś się dorobił, jeśli nie wiemy ile i jak ciężko pracował na to, co dziś ma. Jeśli ktoś ma możliwość, żeby sobie dorobić, to czemu mu bronić?

A co do tych lekarzy którzy, "biorą": człowiek jest niestety tylko człowiekiem, super by było, żeby każdy człowiek nie brał dlatego, ze to obrzydliwe i nieetyczne, ale jesli są tacy, którzy biorą mimo to, to trzeba zastanowić się czy to wina tylko ich wstrętnego charakeru, czy może jeszcze problem tkwi w czymś innym.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 06:18
0

fagih napisał(a):Izba przyjęć a przychodnia to zupełnie inne placówki. Co za tym idzie- inna jest tam specyfika pracy, inne obowiązują zasady i inne zwyczaje ( i formalne i nieformalne ).
Racja.

fagih napisał(a):Co to clou tematu: w przychodni recepcjonistka nie ma prawa odesłać pacjenta z kwitkiem bo nie jej jest rolą decydowanie o tym czy powinien dostać się do lekarza czy nie ( niezależnie od tego czy to dyżur nocny czy nie )
Coz, w praktyce to recepcjonista w zasadzie zajmuje sie odsylaniem pacjentow z kwitkiem i zapisywaniem ich na za 3 miesiace. Skoro wiec pacjentka zostala odeslana na kolejny dzien to dramatu nie widze.

Mysle, ze cala sprawa rozbija sie o to, ze ja sie za mocno trzymam konkretnego przykladu. W ogolnosci - masz oczywiscie racje, lekarz powinien przyjac pacjenta i i sprawdzic, jaki jest jego stan zdrowia. Ale skoro na dyzur zglasza sie mloda, zasadniczo zdrowa dziewczyna z objawami infekcji drog oddechowych to to dla mnie nie jest to nagly przypadek i spokojnie moze poczekac do rana (zreszta - Aurelka poszla prywatnie do lekarza nastepnego dnia, jak widac dalo sie poczekac, mogla sie wtedy tez zglosic ponownie do przychodni - wiem, nie bylo gwarancji przyjecia ale to juz kwestia limitow/nadmiaru pacjentow itp a nie lekarza).

fagih napisał(a):Oczywiście, że uważam iż się mylisz. Inaczej nie podejmowałabym polemiki. Oczywiście również, że chciałabym abyś przyznała mi rację i uznała błąd swoich założeń. Nie bronię Ci jednak bronić swojego punktu widzenia, nie uważam również aby stała się tragedia jeśli nie podejmiesz dyskusji ani tej racji mi nie przyznasz.
Nie nazwałabym psuciem wątku - dla mnie to normalna dyskusja. Tym bardziej interesująca, że mamy inne punkty widzenia.
:) I dziekuje za wyjasnienie. Twoj poprzedni post wywarl na mnie takie wrazenie, ze uznalam, ze mam tlumaczyc nie to, co mysle, a dlaczego tak mysle. A zdecydowanie wole dyskusje nad tematem niz nad dyskutujacymi.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 06:06
0

Nabla napisał(a):
Nie uwazam, zeby nieuprzejme potraktowanie pacjenta bylo prawidlowe. Ale nie uwazam tez, ze kazdemu, kto zglasza sie z dolegliwoscia nalezaloby robic komplet badan na dzien dobry.
Lekko ironicznie: o ile wiem w zwykłej przychodni rejonowej nie wykonuje się kompletu badań, ani na dzień dobry ani też później ;)
A zwykłe przyjęcie i zbadanie pacjenta kompletem jeszcze nie jest - jest raczej niezbędnym minimum. I w precyzowaniu tego minimum ( mówiąc już poważnie ) jak widzę wyraźnie się różnimy.
Nie mówię tu nawet o niezbędnej uprzejmości bądź jej braku ... a o zwykłym pełnieniu funkcji wynikających z zawodu i nie ignorowaniu istnienia pacjentów - do czego zobowiazuje chociażby Przyrzeczenie Lekarskie.

Nabla napisał(a):A co oceniania powagi sytuacji to z tego co wiem - gdy jest duzo pacjentow na izbie przyjec to wlasnie pielegniarki decyduja o kolejnosci pacjentow. Doswiadczenia mam wylacznie z pogotowiem ratunkowym (moja babcia jest felczerem i pracowala w karetce) i wiem, ze pielegniarki na prawde wykonuja wiele wstepnych czynnosci przy przyjeciu pacjenta, z ocena stanu i skierowaniem do wlasciwego lekarza wlacznie.
Izba przyjęć a przychodnia to zupełnie inne placówki. Co za tym idzie- inna jest tam specyfika pracy, inne obowiązują zasady i inne zwyczaje ( i formalne i nieformalne ).
Co to clou tematu: w przychodni recepcjonistka nie ma prawa odesłać pacjenta z kwitkiem bo nie jej jest rolą decydowanie o tym czy powinien dostać się do lekarza czy nie ( niezależnie od tego czy to dyżur nocny czy nie )
Co do wstępnych czynności wykonywanych przez pielęgniarki - masz rację, zgodzę się jak najbardziej.
W każdym jednak przypadku to nie pielęgniarka podejmuje decyzję o rodzaju leczenia bądź rezygnacji z niego. Ona wykonuje zalecenia lekarza ( offtopicznie: a że częściej robi pewne czynności o wiele lepiej od niego to zupełnie inna sprawa. fagih, która niejeden raz spotkała lekarza mającego problemy ze zwykłym wkłuciem się w żyłę czy zaintubowaniem pacjenta )

Nabla napisał(a):Jesli chcesz poznac moje zdanie to oczywiscie, chetnie podyskutuje. Ale odnosze wrazenie, ze chcesz udowodnic, ze nie mam racji, a nie porozmawiac. Jesli tak jest, to nie warto psuc watku.
Oczywiście, że uważam iż się mylisz. Inaczej nie podejmowałabym polemiki. Oczywiście również, że chciałabym abyś przyznała mi rację i uznała błąd swoich założeń. Nie bronię Ci jednak bronić swojego punktu widzenia, nie uważam również aby stała się tragedia jeśli nie podejmiesz dyskusji ani tej racji mi nie przyznasz.
Nie nazwałabym psuciem wątku - dla mnie to normalna dyskusja. Tym bardziej interesująca, że mamy inne punkty widzenia.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 05:34
0

fagih napisał(a):Nabla napisał(a):Dla mnie sprawa wygladala tak: Aurelka poszla na nocny dyzur, lekarz (albo recepcjonistka) stwierdzil, ze on tu od tego jest, zeby sie zajmowac wymagajacymi natychmiastowej interwencji przypadkami a ten taki nie jest. I moim zdaniem nie ma tu nieprawidlowosci, ocena zostala dokonana na podstawie wywiadu (bo podstawowy wywiad musial byc, bo zapewne Aurelka powiedziala, co ja sprowadza).
Ciągnąc ten konkretny przykład:
Ocena została dokonana na podstawie osądu pani recepcjonistki ( dla uświadomienia: małe szanse aby to był lekarz - ani w prywatnych ani w państwowych przychodniach nie są oni od siedzenia w recepcji i przyjmowania tam pacjentów )
Nawet gdyby jednak przypadkiem był to lekarz to wciąż ocena nie została podjęta na podstawie osłuchania, zbadania pacjentki - czyli w normalnym toku badania. Pacjentka nie dostała się nawet do gabinetu, została odesłana z kwitkiem, co więcej dostała opieprz.
Powtarzam to co wcześniej: ani Ty, ani recepcjonistka, ani osoba najbardziej zainteresowana czyli aurelka - nie są od oceny powagi, stopnia i zaawansowania choroby- od tego właśnie jest lekarz.
Nadal uważasz, że było to postępowanie prawidłowe?
Interesujące.
Nie uwazam, zeby nieuprzejme potraktowanie pacjenta bylo prawidlowe. Ale nie uwazam tez, ze kazdemu, kto zglasza sie z dolegliwoscia nalezaloby robic komplet badan na dzien dobry.

A co oceniania powagi sytuacji to z tego co wiem - gdy jest duzo pacjentow na izbie przyjec to wlasnie pielegniarki decyduja o kolejnosci pacjentow. Doswiadczenia mam wylacznie z pogotowiem ratunkowym (moja babcia jest felczerem i pracowala w karetce) i wiem, ze pielegniarki na prawde wykonuja wiele wstepnych czynnosci przy przyjeciu pacjenta, z ocena stanu i skierowaniem do wlasciwego lekarza wlacznie.

fagih napisał(a):
Nabla napisał(a):Z dalszymi pytniami zapraszam na priv lub mozemy sobie zalozyc watek konwersacyjny obok.
Dlaczego? Przecież dyskutujemy w temacie - a, że nieco ewaluował to rzecz normalna w toku dyskusji. Nie widzę powodów aby przechodzić na priva czy zmieniać wątek. Chyba, że z jakichś przyczyn nie chcesz kontynuować rozmowy - wtedy musimy Twoją wolę uszanować.
Anirrak zwrocila mi uwage, ze oftopicujemy wiec uznalam, ze lepiej bedzie sie zamknac. Po prostu. Jesli chcesz poznac moje zdanie to oczywiscie, chetnie podyskutuje. Ale odnosze wrazenie, ze chcesz udowodnic, ze nie mam racji, a nie porozmawiac. Jesli tak jest, to nie warto psuc watku.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 05:14
0

Nabla ja bić wcale nie zamierzam :)
Gwoli wyjaśnienia i może bicia piany po części również dodam, że nikt kompetentny nie przeprowadzał ze mną wywiadu. Niemiła pani za ladą odesłała mnie z kwitkiem. Lekarze siedzieli w pokoju obok przy otwartych drzwiach, ale żaden nie wyszedł. Widocznie pani miała odgórne polecenie i wprowadzała pacjentów w błąd, odsyłając do innej przychodni, gdzie niby był ogólny dyżur.

Mi zależało, żeby przyjęli mnie w mojej, ponieważ tam jest moja karta. Mam uczulenie nie tylko na penicylinę, ale na kilka innych antybiotyków również. Nie pamiętam dokładnie na co jak reagowałam a w karcie są takie adnotacje.

Te oskrzela jednak poważne są. Od czwartku ciągle mam gorączkę. Klatka boli nadal przy oddychaniu a ataki kaszlu nie pozwalają spać, bo są regularne prawie, co do sekundy.

Zauważyłam w ogóle w niektórych przychodniach dziwne podejście do pacjenta. Lekarze potrafią ostentacyjnie pokazywać swoje zmęczenie i dają do zrozumienia, że są przeładowani pracą.
Ja zdaję sobie sprawę, że tak jest, ale co pacjent na to poradzi. Przecież nie choruję na złość lekarzom. Raz do roku mi się przytrafia i chcę uzyskać pomoc a nie kombinować przez noc, co się dzieje i co zrobić, żeby nie bolało.

Niedawno zignorował mnie neurolog w przychodni. Skomentował, że przyczyn migren nie zbadano i żeby ratować się tabletką przeciwbólową. Prywatny dopiero oświecił mnie, że być może to wina hormonów albo mikrogruczalaka, którego leczy się farmakologicznie. Zalecił zbadać prolaktynę i coś jeszcze. Oczywiście prywatnie. Dał recepty na tabletki - ratunek. Silne i przynoszące ulgę w czasie ataku. A miewam migreny afatyczne z zaburzeniami mowy.
Kilkanaście dni temu wieczorem zadzwoniłam do niego, że nie mam tabletek a ból jest nieznośny. Kazał natychmiast przyhechać i dał blokadę w głowę. Ale on ma małą prywatną klinikę poza pracą w szpitalu. Kolejne stówki lecą. Przynajmniej jednak dzwoni do mnie i upewnia się, czy wykonałam badania i jak się czuję. Wiem, że to uprzejmość wliczona w ceną, ale neurolog w przychodni mógłby wykazać odrobinę inwencji. Bardzo silna migrena może doprowadzić nawet do udaru z powodu niedotlenienia mózgu. Lekarze nie powinni traktować pracy w przychodniach "na odwał".
Chodzę do prywaciarzy, bo jestem do tego zmuszona.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 05:13
0

Nabla napisał(a):Dla mnie sprawa wygladala tak: Aurelka poszla na nocny dyzur, lekarz (albo recepcjonistka) stwierdzil, ze on tu od tego jest, zeby sie zajmowac wymagajacymi natychmiastowej interwencji przypadkami a ten taki nie jest. I moim zdaniem nie ma tu nieprawidlowosci, ocena zostala dokonana na podstawie wywiadu (bo podstawowy wywiad musial byc, bo zapewne Aurelka powiedziala, co ja sprowadza).
Ciągnąc ten konkretny przykład:
Ocena została dokonana na podstawie osądu pani recepcjonistki ( dla uświadomienia: małe szanse aby to był lekarz - ani w prywatnych ani w państwowych przychodniach nie są oni od siedzenia w recepcji i przyjmowania tam pacjentów )
Nawet gdyby jednak przypadkiem był to lekarz to wciąż ocena nie została podjęta na podstawie osłuchania, zbadania pacjentki - czyli w normalnym toku badania. Pacjentka nie dostała się nawet do gabinetu, została odesłana z kwitkiem, co więcej dostała opieprz.
Powtarzam to co wcześniej: ani Ty, ani recepcjonistka, ani osoba najbardziej zainteresowana czyli aurelka - nie są od oceny powagi, stopnia i zaawansowania choroby- od tego właśnie jest lekarz.
Nadal uważasz, że było to postępowanie prawidłowe?
Interesujące.

Nabla napisał(a):Z dalszymi pytniami zapraszam na priv lub mozemy sobie zalozyc watek konwersacyjny obok.
Dlaczego? Przecież dyskutujemy w temacie - a, że nieco ewaluował to rzecz normalna w toku dyskusji. Nie widzę powodów aby przechodzić na priva czy zmieniać wątek. Chyba, że z jakichś przyczyn nie chcesz kontynuować rozmowy - wtedy musimy Twoją wolę uszanować.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 05:01
0

Mika_ napisał(a):To ja mam szczęście do takiej należeć. Moja przychodnia ma kilka filii w mieście, jeśli ktoś nie dostanie się do jednej z nich bądź zachoruje nagle po 18.00 to może jechać na całodobowy dyżur. Z jakąkolwiek dolegliwością.
Ja też - zawitałam nawet raz na dyżur "nocny" (czyli po 18 ), bo póżno skończyłam pracę, a temperatura wzrosła mi tak, że czułam się jak na haju - zostałam przyzwoicie przyjęta, zaaplikowano mi antybiotyk i przepisano receptę. Ale ja w ogóle chyba mam dobrą przychodnię i podniosłabym w niej pensje wszytskim pracownikom - panie w laboratorium miłe, ginekolog tak fachowa i solidna (czyt. poświęcająca sporo czasu każdej pacjentce, tłumacząca wszystko itd.), że nawet w ciąży nie zrezygnowałam z jej usług na rzecz jakiegoś prywatnego fachowca. Niech się zatem upominają o swoje.
Nie zmienia to faktu, że wielu lekarzy jest zblazowanych, nie traktuje pacjentów podmiotowo i takim bym w życiu grosza więcej nie dała

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 04:53
0

ewa78 napisał(a):Sory, ale wolałabym się leczyć u lekarza, króty zdawał na studia i dostał się na nie, bo był mądry, a nie do takigo, co się dostał na studia bo miał bogatych rodziców i mu je zafundowali.
1. Gwarantuję, że jeśli udało mu się skończyć te studia i zostać lekarzem ( przypominam, że same studia to dopiero początek ) to niezależnie od tego w jaki sposób się na nie dostał - małe szanse aby nie był wykwalifikowany w stopniu przynajmniej wystarczajacym.

2. Poza tym ze względu na specyfikę zawodu nie przypuszczam aby nawet płatne studia mogły być zwolnione z egzaminów wstępnych. A gdyby nawet to patrz p. 1. - osoba bez określonych zdolności, wiedzy i predyspozycji nie dałaby rady przejść przez cykl nauczania.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 04:52
0

fagih napisał(a):Nabla napisał(a):Oczywiscie masz racje - ze jezeli ktos sie podejmuje obowiazku to ma go wykonac. I nigdy tego nie kwestionowalam.Tylko ten obowiazek definiuje inaczej.
Wiem, że miało być EOT ale mimo to poproszę o sprecyzowanie jak wobec tego go definiujesz?
Bo odkąd pamiętam to nie pacjent ( ani żadna inna osoba spoza zawodu ) a lekarz jest od definiowania stopnia choroby i trudności przypadku. I aby ocenić czy dany przypadek się kwalifikuje, najpierw trzeba tego pacjenta przyjąć i zbadać. Choćby miał stwierdzić, że to zwykłe "przyjecie w razie grypy czy niestrawnosci".
Czy może się mylę?
Aurelko - nie bij, ale posluze sie Twoim przykladem.

Dla mnie sprawa wygladala tak: Aurelka poszla na nocny dyzur, lekarz (albo recepcjonistka) stwierdzil, ze on tu od tego jest, zeby sie zajmowac wymagajacymi natychmiastowej interwencji przypadkami a ten taki nie jest. I moim zdaniem nie ma tu nieprawidlowosci, ocena zostala dokonana na podstawie wywiadu (bo podstawowy wywiad musial byc, bo zapewne Aurelka powiedziala, co ja sprowadza).

Z dalszymi pytniami zapraszam na priv lub mozemy sobie zalozyc watek konwersacyjny obok.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 04:47
0

Nabla napisał(a):Oczywiscie masz racje - ze jezeli ktos sie podejmuje obowiazku to ma go wykonac. I nigdy tego nie kwestionowalam.Tylko ten obowiazek definiuje inaczej.
Wiem, że miało być EOT ale mimo to poproszę o sprecyzowanie jak wobec tego go definiujesz?
Bo odkąd pamiętam to nie pacjent ( ani żadna inna osoba spoza zawodu ) a lekarz jest od definiowania stopnia choroby i trudności przypadku. I aby ocenić czy dany przypadek się kwalifikuje, najpierw trzeba tego pacjenta przyjąć i zbadać. Choćby miał stwierdzić, że to zwykłe "przyjecie w razie grypy czy niestrawnosci".
Czy może się mylę?

Odpowiedz
ewa78 2009-11-10 o godz. 04:38
0

ampa napisał(a):ewa78 napisał(a):Jeśli mowa o nauczycielach i księgowych. Nikt nauczycielce nie zabrania dawać korepetycji a księgowej założyć własną działalność i dorabiać do tej marnej pensji, na jaką się skazała wybierając ten zawód.
a czy lekarzy ktoś zmusił do zawodu???

A czy słusznym jest wytykanie, że lekarze dorabiają prywatnie?? Żyjemy w wolnym państwie i nikt nauczycielce, czy księgowej nie wytyka palcem tego, że dorabiają. I dobrze, nie mam nic przeciwko. Tylko jak już jest mowa o lekarzach, to robi się wielkie holo, że prowadzą prywatną praktykę.

Mowa padła o płatynych studiach. Państwo zapewnia dostęp do bezpłatnej nauki. Ale jeśli maiłay by być płatne to dlaczego tylko dla lekarzy a nie dla wszytkich?? To jakiś absurd !! Sory, ale wolałabym się leczyć u lekarza, króty zdawał na studia i dostał się na nie, bo był mądry, a nie do takigo, co się dostał na studia bo miał bogatych rodziców i mu je zafundowali.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:56
0

Juz obiecuje, ze to bedzie EOT z mojej strony ;)

Co do moich prywatnych odczuc - kiedy ustawa/rozporzadzenie czy co to tam bylo jest tak nieprecyzyjne (bo czy nagle zachorowanie da sie zdefiniowac?) to zawsze bedzie prywatne odczucie czy dany przypadek sie kwalifikuje czy nie.

Oczywiscie masz racje - ze jezeli ktos sie podejmuje obowiazku to ma go wykonac. I nigdy tego nie kwestionowalam. Tylko ten obowiazek definiuje inaczej.

Odpowiedz
ampa 2009-11-10 o godz. 03:53
0

ewa78 napisał(a):Aby mąż zarobił to 3 czy 4 tys zł nie ma go prawie wcale w domu. [...]I żeby było jasne, gdyby faktycznie mógł zarobić godziwą pensję w szpitalu nie musiał by pracować w innych miejscach po to, żeby spłacić kredyt i nie martwić się czy "starczy do pierwszego".
policytujmy się: mojego nie ma wcale w domu a cholera 4 tysiaków nie wyciagnie, uściślę, że to wcale tyczy się pon-pt, bo w weekendy ma specjalizację tylko do 15, więc każdy aby zarabiać musi pracować!
Nie znam żadnego lekarza który jest biedny, zgodzę się, że początki kariery sa ciężkie, ale w każdym zawodzie aby osiągnąc odpowiednią pozycję należy miec doświadczenie, umiejętności i przeskakiwać kolejne szczebelki kariery ....
lekarzy traktuje się wyjątkowo bo ratuja życie, owszem powinni mieć odpowiednie warunki do pracy i wynagrodzenie finansowe na poziomie tylko chyba ten poziom jest sporny bo jednemu wystarczy 1500zł a inny ledwo wyciąga majac 10000zł
ewa78 napisał(a):Jeśli mowa o nauczycielach i księgowych. Nikt nauczycielce nie zabrania dawać korepetycji a księgowej założyć własną działalność i dorabiać do tej marnej pensji, na jaką się skazała wybierając ten zawód.
a czy lekarzy ktoś zmusił do zawodu???

jestem za prywatna słuzbą zdrowia i likwidacją przymusowego ubezpieczenia!

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:50
0

Ale Nablo -my tu chyba nie dyskutujemy ( z lekka offtopicznie ;) )o Twoich prywatnych odczuciach co do tego,
kiedy powinno się, a kiedy nie powinno się korzystać z nocnych świadczen ;)

Faktem jest, że zgodnie z prawem można skorzystać z tej formy świadczeń medycznych nawet przy bólu palca ;)

A dolegliwości opisane przez Aurelkę to chyba jak najbardziej podppadają pod kategorię "nagłego zachorowania"
I skoro ktoś otrzymuje wynagrodzenie za świadczenie owej nocnej pomocy lekarskiej,
to IMO powienien nalezycie wywiązywać się ze swoich obowiązków, nawet jesli baaaaardzo mu sie nie chce

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:33
0

Anirrak napisał(a):(...)w przypadku nagłego zachorowania lub pogorszenia się stanu zdrowia(...)
Czyli jednak mowimy o tym samym. Dla mnie taka nocna przychodnia jest od ataku migreny, kolki nerowej, wysokiej goraczki u dziecka itp. A nie od zwyklego przyjecia w razie grypy czy niestrawnosci.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:32
0

Nabla napisał(a):agnesea napisał(a):Nabla napisał(a):Rozumiem, ze system Cie wkurza. Lekarzy tez wkurza. Ty sie wyzywasz na lekarzach za wine systemu a masz pretensje, ze chca oprotestowac system kosztem pacjentow?
nie wyżywam się bo niby jak? płacąc za wizytę żeby się szybciej dostać do specjalisty? albo tym, że sobie pogadam? za to oni chcą to zrobić konkretnie (i znając życie doprowadzą do tego) bo udeżą po mojej i nie tylko kieszeni
Ty narzekasz, oni strasza. Na razie jest remis ;)
narazie straszą a za chwilę stanie się to rzeczywistoscią i o ile dla części społeczeństwa te dwa złote nie będą problemem, to jest cała rzesza takich dla których te dwa złote to bedzie dramat

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:27
0

Nabla napisał(a):
Anirrak napisał(a):
Chyba mylisz Nablo nocną pomoc lekarską z ostrym dyżurem w szpitalu
Moze myle, ale czy Ty nie mylisz _publicznej_ sluzby zdrowia z _prywatnym_ lekarzem, ktory ma byc dostepny zawsze i wszedzie?

Nie Nablo, chyba nie mylę :P - ja tylko czasami z nudów czytam wywieszki na drzwiach u lekarza rejonowego 8)

Informacja ze strony NFZ:

Ambulatoryjna nocna i świąteczna opieka lekarska i pielęgniarska

Jest to rodzaj usług z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej. Każdy lekarz rodzinny i pielęgniarka zobowiązani są do takiego zorganizowania pracy - samodzielnie lub we współpracy z innymi podmiotami, aby pacjenci mogli korzystać z ich usług również poza godzinami pracy przychodni. Świadczenia z zakresu ambulatoryjnej nocnej i świątecznej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej udzielane są w gabinecie lekarskim w przypadku nagłego zachorowania lub pogorszenia się stanu zdrowia, od poniedziałku do piątku w godz. 18.00 - 8.00 oraz całodobowo w soboty, niedziele i święta.

Zakres świadczeń:
Uzyskamy tam pomoc lekarską w sytuacjach nie zagrażających życiu, możemy także skorzystać z zabiegów realizowanych przez pielęgniarkę w gabinecie zabiegowym - na zlecenie lekarza ubezpieczenia zdrowotnego.

Ważne informacje:
W każdej placówce podstawowej opieki zdrowotnej dostępne są informacje, gdzie szukać pomocy w nocy i w święta - należy zapoznać się z tą informacją. Osobom ubezpieczonym lub uprawnionym świadczenia udzielane są nieodpłatnie i bez skierowania. W przypadku stwierdzenia konieczności wezwania pogotowia ratunkowego lekarz lub pielęgniarka pozostaje w miejscu udzielania świadczenia do czasu przyjazdu zespołu.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:25
0

Nabla napisał(a):Jesli to byly normalne godziny pracy przychodni a nie dyzur od naglych wypadkow (nie ratunkowy, ale od kolek nerkowych itp.) to oczywiscie masz racje. Nigdy wczesniej nie slyszalam o placowkach przyjmujacych normalnych pacjentow (czyli z grypa itp) noca.
To ja mam szczęście do takiej należeć. Moja przychodnia ma kilka filii w mieście, jeśli ktoś nie dostanie się do jednej z nich bądź zachoruje nagle po 18.00 to może jechać na całodobowy dyżur. Z jakąkolwiek dolegliwością.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:24
0

agnesea napisał(a):Nabla napisał(a):Rozumiem, ze system Cie wkurza. Lekarzy tez wkurza. Ty sie wyzywasz na lekarzach za wine systemu a masz pretensje, ze chca oprotestowac system kosztem pacjentow?
nie wyżywam się bo niby jak? płacąc za wizytę żeby się szybciej dostać do specjalisty? albo tym, że sobie pogadam? za to oni chcą to zrobić konkretnie (i znając życie doprowadzą do tego) bo udeżą po mojej i nie tylko kieszeni
Ty narzekasz, oni strasza. Na razie jest remis ;)

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:22
0

Nabla napisał(a):Rozumiem, ze system Cie wkurza. Lekarzy tez wkurza. Ty sie wyzywasz na lekarzach za wine systemu a masz pretensje, ze chca oprotestowac system kosztem pacjentow?
nie wyżywam się bo niby jak? płacąc za wizytę żeby się szybciej dostać do specjalisty? albo tym, że sobie pogadam? za to oni chcą to zrobić konkretnie (i znając życie doprowadzą do tego) bo udeżą po mojej i nie tylko kieszeni

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:22
0

aurelka napisał(a):
A co do zapalenia oskrzeli to ono jest groźne. Wiem, że coś robi z osierdziem i może się zrobić nieciekawie.


nie przesadzajmy jakby sie olewalo te oskrzela przez tydzien (choc to i tak malo) to moze i doszlyby inne komplikacje, ale po 1 dniu?

a w ogole bierzecie pod uwage ryzyko zawdowe?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:20
0

aurelka napisał(a):Poszłam do przychodni przyszpitalnej, w której mam lekarza rodzinnego i w której są nocne dyżury, ale nie dla wypadków, ran itd. Od takich rzeczy obok znajduje się oddział ratunkowy z karetkami i całym sprzętem.

Jesli to byly normalne godziny pracy przychodni a nie dyzur od naglych wypadkow (nie ratunkowy, ale od kolek nerkowych itp.) to oczywiscie masz racje. Nigdy wczesniej nie slyszalam o placowkach przyjmujacych normalnych pacjentow (czyli z grypa itp) noca.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:17
0

Wyjde na lekarskiego milosnika, a nic z medycyna wspolnego nie mam, ale braki w logice nie daja mi spokoju ;) :

agnesea napisał(a):dzwonię do przychodni bo chcę się umówić z dermatologiem - najbliższy termin za trzy tygodnie - pytam czy szybciej się nie da, a pani na to, że da się nawet i jutro ale za opłatą - ten sam lekarz w tej samej placówce
No i? Lekarz pracuje dodatkowo, wiec chce dodatkowo zarobic. W ramach godzin oplacanych z publicznej kasy nie ma miejsc. W ramach praktyki prywatnej sa miejsca, ale to usluga platna.

Rozumiem, ze system Cie wkurza. Lekarzy tez wkurza. Ty sie wyzywasz na lekarzach za wine systemu a masz pretensje, ze chca oprotestowac system kosztem pacjentow?

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:15
0

Chciałabym tylko raz jeszcze zaznaczyć, że nie poszłam na ostry dyżur.
Poszłam do przychodni przyszpitalnej, w której mam lekarza rodzinnego i w której są nocne dyżury, ale nie dla wypadków, ran itd. Od takich rzeczy obok znajduje się oddział ratunkowy z karetkami i całym sprzętem.

Naprawdę w wielu przychodniach takie dyżury są organizowane i nie masz racji, że to wymysł godzien prywatnych klinik.

A co do zapalenia oskrzeli to ono jest groźne. Wiem, że coś robi z osierdziem i może się zrobić nieciekawie.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:12
0

Dorcia22 napisał(a):agnesea nigdzie na świecie wszystkie grupy zawodowe nie zarabiają identycznie, o czym Ty mówisz wogóle??
nigdzie nie napisałam, ze mają zarabiać identycznie - jeśli tak to odebrałaś to nie zrozumiałyśmy się

aneczka napisał(a):Tylko, że pacjenci też bywają wkurzający. Oto przykład: lekarz "pierwszego kontaktu" pracujący w przychodni w centrum miasta przyjmuje 60 pacjentów dziennie. Połowa z nich, gdyby tylko miała zapłacić symboliczne 2 zł za wizytę, nie pojawiłaby się w przychodni, a przynajmniej nie z taką częstotliwością, (znakomitą większość pacjentów w tym przypadku stanowią starsze panie i panowie, którzy po prostu nie maja z kim pogadać więc idą sobie do lekarza, bo przeciez maja "za darmo").
To chyba jest powód, żeby się lekko wkurzać?
jest też druga strona medalu:
dzwonię do przychodni bo chcę się umówić z dermatologiem - najbliższy termin za trzy tygodnie - pytam czy szybciej się nie da, a pani na to, że da się nawet i jutro ale za opłatą - ten sam lekarz w tej samej placówce

wkurzało mnie i wkurzać będzie, że mam zabierane podatki z pensji a jak przyjdzie co do czego to i tak trzeba płacić i szlag mnie trafia jak poraz kolejny słyszę, że lekarze chcą aby dopłacać do wizyt - niech się wyżyją na systemie a nie na mnie jako pacjencie - nie ja im zabieram to, co powinno do nich trafić z moich podatków

takie jest moje zdanie, rozumiem, że ktoś może mieć inne bo jak kiedyś ktoś powiedział racja jest jak dupa - każdy ma swoją

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:10
0

Nabla, ja rozumiem :) Tylko to nie była lekka gorączka i ból w gardle. Mnie w klatce rozrywało. Nie mogłam opanować kaszlu a temperatura rosła. Nie miałam żadnej gwarancji, że następnego dnia w godzinach przyjęć ktoś mnie zbada, bo też był komplet :( Dla mnie to był nagły przypadek. Nie mogłam go zaplanować. Byłam przestraszona. Myślałam, że to płuca. Choruję bardzo rzadko i nie mam doświadczenia z funkcjonowaniem tego wszystkiego. Upewniłam się tylko, że jeśli coś się dzieje, lepiej iść do prywaciarza.
O limitach niestety zapomniałam. Masz rację.
I tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że obiektywnie rzecz biorąc nie wymagałam nagłej pomocy, ale wiesz jak to jest...czasem się trochę porozczulam nad sobą

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:07
0

Anirrak napisał(a):A nagły przypadek to wyłącznie zawał serca lub rana postrzałowa?
Coz, dla mnie zapalenie oskrzeli nie jest naglym wypadkiem (chyba, ze u niemowlecia). Ale niektorzy "umieraja" na katar.

Anirrak napisał(a):
Chyba mylisz Nablo nocną pomoc lekarską z ostrym dyżurem w szpitalu
Moze myle, ale czy Ty nie mylisz _publicznej_ sluzby zdrowia z _prywatnym_ lekarzem, ktory ma byc dostepny zawsze i wszedzie?

A indywidualne ubezpieczenia zdrowotne - jak najbardziej tak.

Odpowiedz
ewa78 2009-11-10 o godz. 03:02
0

awangarda w stylu retro napisał(a):ewa78 napisał(a):Jeśli mowa o nauczycielach i księgowych. Nikt nauczycielce nie zabrania dawać korepetycji a księgowej założyć własną działalność i dorabiać do tej marnej pensji, na jaką się skazała wybierając ten zawód.
jak juz jestemy przy grupach slabo zarabiajacych to nie zapomnijamy o urzednikach panstwowych, ktorym nie wolno dorabiac w zawodzie :(

taka mnie refleksja smutna naszla:
wszytscy moga dorobic tylko kurna my nie
A no....mój tata, urzędnik z 30-to letnim stażem zarabia marne grosze i faktycznie jako geodeta nie może mieć swojej działalności i dorabaić.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 03:01
0

Nabla napisał(a):
Lekarz ma okresla ilosc oplaconych pacjentow dziennie. Do przyjmowania pacjentow sluza godziny przyjec. Dyzury nocne sa od naglych wypadkow. W przypadku lekkiej goraczki i zajetego gardla mozna dozyc do nastepnego dnia na aspirynie i przyjsc w normalnych godzinach pracy nastepnego dnia, tak, jak zaproponowala Ci rejestratorka.
A nagły przypadek to wyłącznie zawał serca lub rana postrzałowa? :P
Chyba mylisz Nablo nocną pomoc lekarską z ostrym dyżurem w szpitalu

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:54
0

Nieregulaminowo ;) w 100% zgadzam się z Miką :) 8)

I marzę o prywatnych ubezpieczeniach - bo może one w jakiś sposób uzdrowiłyby sytuację

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:50
0

aurelka napisał(a):Nabla, a gdzie ja napisałam, że za darmo mają leczyć?
Przyszłam do własnej przychodni na dyżur. Czy według Ciebie powinnam zapłacić?
Czy Ty idąc do swojej przychodni płacisz za wizytę?
Od tego są dyżury nocne w przychodniach, żeby ludzi zbadać. I nie słyszałam, żeby trzeba było za to płacić. Płaci się w przychodniach prywatnych.
Czy w Twoim mniemaniu zostałam olana słusznia tylko dlatego, że nie zaproponowałam pieniędzy? Nie rozumiem tego kompletnie. Przykro mi :( I czułam się bardzo niekomfortowo, żebrząc o zbadanie. No ale ja się chyba z choinki urwałam skoro nie wiedziałam, że w przychodni, w której jestem zaoptowana w ramach NFZ muszę płacić za badanie :> I wiesz co, nie sądzę, że Ty idąc do swojej przychodni kładziesz lekarzowi pieniądze na biurko :)
Lekarz ma okresla ilosc oplaconych pacjentow dziennie. Do przyjmowania pacjentow sluza godziny przyjec. Dyzury nocne sa od naglych wypadkow. W przypadku lekkiej goraczki i zajetego gardla mozna dozyc do nastepnego dnia na aspirynie i przyjsc w normalnych godzinach pracy nastepnego dnia, tak, jak zaproponowala Ci rejestratorka.

Odpowiedz
becja 2009-11-10 o godz. 02:50
0

Szczerze mówiąc nie mam wśród rodziny ani znajomych lekarzy (niestety...) więc ich zarobki nie bardzo mnie dotyczą.

Dotyczy mnie rzecz inna - służba zdrowia nic ze służbą nie ma wspólnego obecnie i miałam okazję nie raz się o tym przekonać.
Dlatego prywatnie prowadzę ciążę, leczę zęby... i inne kończyny, w przypadku poważnych problemów ze zdrowiem nie zaufam publicznemu lecznictwu.

kurde no boję się i tyle.

dodam, że spotkałam się z "normalnym" moim zdaniem traktowaniem przez lekarzy. no dobra doceniam to, ale powodów do zachwytów tu nie widzę. bo norma to norma.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-11-10 o godz. 02:49
0

ewa78 napisał(a):Jeśli mowa o nauczycielach i księgowych. Nikt nauczycielce nie zabrania dawać korepetycji a księgowej założyć własną działalność i dorabiać do tej marnej pensji, na jaką się skazała wybierając ten zawód.
jak juz jestemy przy grupach slabo zarabiajacych to nie zapomnijamy o urzednikach panstwowych, ktorym nie wolno dorabiac w zawodzie :(

taka mnie refleksja smutna naszla:
wszytscy moga dorobic tylko kurna my nie

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:46
0

Nabla, a gdzie ja napisałam, że za darmo mają leczyć?
Przyszłam do własnej przychodni na dyżur. Czy według Ciebie powinnam zapłacić?
Czy Ty idąc do swojej przychodni płacisz za wizytę?
Od tego są dyżury nocne w przychodniach, żeby ludzi zbadać. I nie słyszałam, żeby trzeba było za to płacić. Płaci się w przychodniach prywatnych.
Czy w Twoim mniemaniu zostałam olana słusznia tylko dlatego, że nie zaproponowałam pieniędzy? Nie rozumiem tego kompletnie. Przykro mi :( I czułam się bardzo niekomfortowo, żebrząc o zbadanie. No ale ja się chyba z choinki urwałam skoro nie wiedziałam, że w przychodni, w której jestem zaoptowana w ramach NFZ muszę płacić za badanie :> I wiesz co, nie sądzę, że Ty idąc do swojej przychodni kładziesz lekarzowi pieniądze na biurko :)

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:37
0

Kirka napisał(a):
A co do dokrztalcania, to w naszym swiecie nie obowiazuje to tylko lekarzy! Nauczyciele tez musza sie doksztalcac. Psychologowie, ksiagowe, prawnicy i inni tez. I tez w wiekszosci za swoje pieniadze!
Zgadzam się w 100 %. Ja na swoje szkolenia wydałam taką kwotę, że samochód dałoby się kupić. Tak więc dodka większość Twoich argumentów nie ma zastosowania co do tylko tek grupy zawodowej. W sporej liczbie zawodów trzeba się kształcić za swoje i to non stop, stres jest, odpowiedzialność też jest, roszczeniowi pacjenci też. Przynajmniej u mnie.

Co do lekarzy to niech strajkują :) Mi to zwiewa. Jednak mój stosunek do nich jest mocno ambiwalentny. Są jedną z grup z ogromnymi możliwościami zarobku : badania kliniczne, prywatne praktyki, orzecznictwo, biegli sądowi. A także zawodem w którym łapówki ścielą się gęsto, podobnie jak podarunki od firm farmaceutycznych. Jednocześnie mają szerokie pole odziaływania - wiadomo, że strajk zawsze odbija się echem i trafia w lud. Więc żądania są spełnione.

Natomiast nie jestem pewna ale czy służba zdrowia nie dostała podwyżki 40 % w ubiegłym miesiącu. Moje dwie przyjaciółki psycholożki pracujące w nzozach dostały

Odpowiedz
ewa78 2009-11-10 o godz. 02:35
0

Aby mąż zarobił to 3 czy 4 tys zł nie ma go prawie wcale w domu. Dzieci prawie nie wiedzą co to zabawa z ojcem, ja jestem "słomianą wdową". Nie wspomnę juz o podbramkowych sytuacjach kiedy z dzieckiem trzeba było jechać do szpitala i musiałam liczyć na pomoc sąsiadów lub rodziny, bo mąż pracował !! I żeby było jasne, gdyby faktycznie mógł zarobić godziwą pensję w szpitalu nie musiał by pracować w innych miejscach po to, żeby spłacić kredyt i nie martwić się czy "starczy do pierwszego".

Jeśli mowa o nauczycielach i księgowych. Nikt nauczycielce nie zabrania dawać korepetycji a księgowej założyć własną działalność i dorabiać do tej marnej pensji, na jaką się skazała wybierając ten zawód.

Podpisuje się żona lekarza, który nie bierze łapówek...żeby było jasne.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:22
0

aurelka napisał(a):Siedzieli na tyłku przy herbatce i żaden nie zdobył się na to, żeby zajrzeć mi w gardło i osłuchać.
Nie, zapewne powinni za darmo leczyc wszystkich chorych

To, ze system jest do d* to lekarze akurat wiedza najlepiej i to nie ich wina. Dostaja miesiecznie kilka zlotych na pacjenta, przyjmuja i tak wiecej niz maja w kontraktach.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 02:12
0

Taaak państwowe ubezpieczenia to fikcja.
W czwartek bardzo źle się poczułam. Złapał mnie okropny kaszel, bolało w klatce, czoło rozpalone. Z pracy wyszłam o 15:00. Zadzwoniłam do mojej przychodni, że chciałabym przyjść, bo bardzo źle się czuję. Pani mnie poinformowała, że przyjmują do 16:00, ale miejsc już nie ma i co najwyżej może mnie wpisać na piątek "w rezerwie", bo też jest full. Dałam sobie spokój i stwierdziłam, że pojadę do przychodni o 19:00. To jest przychodnia przyszpitalna i od 19:00 są nocne dyżury. Jak ktoś nie zdążył w ciągu dnia a źle się czuje można tam jechać. Pojechałam więc pełna dobrych chęci. Poinformowano mnie jednak, że owszem kiedyś tak było, ale teraz mnie nie przyjmą, bo obsługują tylko przypadki zagrażające życiu. Odesłali do przychodni dwie ulice dalej, gdzie są całodobowe dyżury. W tej drugiej przychodni pani opieprzyła mnie, że zawracam im głowę. Nie jestem u nich zaoptowana, więc mam wracać do swojej przyszpitalnej. Wk..... pojechałam 0 20:00 do prywatnej przychodni, gdzie panie też miały pretensje, że tak późno. Zabuliłam 100 złotych. Pan stwierdził, że to zapalenie oskrzeli. Na leki poszła prawie kolejna stówa. W czwartek kontrola. Nie mam szans na dostanie się do swojej przychodni, bo moja lekarka poszła na urlop i panie od zastępstw są zawalone robotą. Umawiają pacjentów na "po niedzieli". Czeka mnie kolejna wizyta u prywaciarza. Łącznie 300 złotych za typowo listopadowe choróbsko. Nie jestem w stanie zdzierżyć tej sytuacji. A lekarze wykazali się typowo olewackim podejściem. Siedzieli na tyłku przy herbatce i żaden nie zdobył się na to, żeby zajrzeć mi w gardło i osłuchać. Świetne podejście! Powinnam chyba z nożem w gardle do nich przyjść, żeby okazali odrobinę zainteresowania.
Dodam, że nie przyszłam na oddział ratunkowy, gdzie obsługiwane są wypadki. Aż taka naiwna nie jestem. Poszłam do własnej przychodni na nocy dyżur i tyle.
I nie podoba mi się tłumaczenie, ze gsyby zarabiali więcej, lepiej wykonywaliby swoją pracę. Trzeba mieć jeszcze ludzkie podejście i odrobinę współczucia.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 01:47
0

Zgadzam sie z Agnesea i Mecdor.
Pewnie jest gdzies jakas garstka uczciwych , którzy " nie biora" i to zapewne nie oni strajkuja.
Inni biora w szpitalach : za przyjecie na oddział , za termin operacji ( odpowiednio wczesniejszy) , za operacje i zabiegi ,podziekowania po wypisaniu a przed kontynuacja dalszego leczenia
W osrodku zdrowia ten sam lekarz od 30 lat.Konował. Posłał wielu ludzi na tamten świat. Bo leczy tylko angine i nadcisnienie.Innych diagnoz nie stawia.Za to bierze za wszystko: zwolnienia , recepty , zaswiadczenia...
A jak wchodzisz i nie kładziesz , to jest tak nieprzyjemny, ze lepiej w ogóle nie isć.
Wiec ja jak mam dac w łape ,to wole isc prywatnie.Miło , czysto i przyjemnie.A do tego nie mam wyrzutów sumienia , że dałam w lape.
Takze do dentysty , ginekologa, internisty , laryngologa chodze prywatnie.Wszystkie badania zawsze prywatnie , bo o skierowaniu pomarzyc mozna...
My z Męzem marzymy , by zniesli obowiazkowe państwowe ubezpieczenia i ubezpiczylibysmy sie sami gdzie chcemy i za ile a tak cały czas płacimy podwójnie.

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 01:33
0

Sam tytul watku jest zly. Lekarzom nie jest "znow" zle, im jest caly czas zle, nic sie w kwestii plac nie zmienilo. To jest bardzo specyficzny i ciezki zawod i powinien byc odpowiednio wynagradzany. Zeby lekarz nie pracowal w dzien na dwoch etatach i jeszcze w nocy na izbie wytrzezwien.

Odpowiedz
Mecdor 2009-11-10 o godz. 00:36
0

Kirka napisał(a):Studia medyczne sa najdrozszymi studiami w Polsce.
Nikt ze studentow nie musi za nie placic. (pomijam pomoce naukowe, ale one sa potrzebne kazdemu studentowi bez rozroznienia na kieunek)

Nie dziwi mnie, ze przez pierwsze 10 (albo i wiecej) lat lekarz nie zarabia wiele.
Jakby mieli brac kredyty na te studia tez by duzo nie zarabiali, bo spora czes dochodu pochlanialby wlasnie kredyt.
Dlugi trzeba splacac.


W tej sytuacji wyjścia są dwa - albo wprowadzamy studia płatne (medyczne bardzo drogie, bo to sa kosztowne studia) plus ew. uzupełniający system kredytów oraz stypendiów dla najbiedniejszych i najbardziej zdolnych. Woli politycznej do studiów płatnych w obecnym rządzie - jak rozumiem - nie ma.

Albo nadal utrzymujemy studia bezpłatne.

Jeśli jednak w którymkolwiek z tych wariantów ciągiem dalszym maja być żenujące płace dla lekarzy, to nie należy jednak się dziwić, że po uzyskaniu tytułu lekarza medycyny młodzi i starsi lekarze wyfruną na zachód wraz ze swoimi głowami napchanymi drogą, kosztującą nas - podatników, tyle pieniędzy wiedzą.

A na to nas już zupełnie nie stac.

Ja nie rozumiem, jak ktoś tego moze nie widziec. Poprzez emigrację lekarzy uciekają nam poświęcone na wyksztacenie tych ludzi pieniądze. Już teraz mówi się o niebezpieczeństwie braku kadry lekarskiej.

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 23:54
0

agnesea napisał(a):
"Lekarze chcą, by pacjenci współpłacili za wizyty" to cytat z artykułu
a może tak lekarze wkurzyliby się na system a nie na pacjentów?
Tylko, że pacjenci też bywają wkurzający. Oto przykład: lekarz "pierwszego kontaktu" pracujący w przychodni w centrum miasta przyjmuje 60 pacjentów dziennie. Połowa z nich, gdyby tylko miała zapłacić symboliczne 2 zł za wizytę, nie pojawiłaby się w przychodni, a przynajmniej nie z taką częstotliwością, (znakomitą większość pacjentów w tym przypadku stanowią starsze panie i panowie, którzy po prostu nie maja z kim pogadać więc idą sobie do lekarza, bo przeciez maja "za darmo").
To chyba jest powód, żeby się lekko wkurzać?
Osobiście nie chciałabym być tym 60-tym pacjentem.

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 23:29
0

Alma_ napisał(a):dodek napisał(a): wnerwia mnie poroniony pomysł że pacjenci maja dokładać się do pensji lekarzy, a taki pomysł wg artykułu który tu przytoczyłam maja lekarze.Mam to gdzieś.... płacę podatki, zus i nie mam zamiaru sponsorować jeszcze lekarzy.
dodek, a czy to jest winą lekarzy, że nie trafiają do nich Twoje (moje, nasze) składki?
Może na system byś sie wkurzyła, a nie na nich? ;)
"Lekarze chcą, by pacjenci współpłacili za wizyty" to cytat z artykułu
a może tak lekarze wkurzyliby się na system a nie na pacjentów?

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-09 o godz. 23:20
0

dodek napisał(a): wnerwia mnie poroniony pomysł że pacjenci maja dokładać się do pensji lekarzy, a taki pomysł wg artykułu który tu przytoczyłam maja lekarze.Mam to gdzieś.... płacę podatki, zus i nie mam zamiaru sponsorować jeszcze lekarzy.
dodek, a czy to jest winą lekarzy, że nie trafiają do nich Twoje (moje, nasze) składki?
Może na system byś sie wkurzyła, a nie na nich? ;)

Odpowiedz
Alma_ 2009-11-09 o godz. 23:17
0

agnesea napisał(a):Alma_ napisał(a):a po trzecie: coś w tym jest, że żenująco niskie wynagrodzenie wypacza motywację do uczciwej pracy (co absolutnie nie jest usprawiedliwieniem, ale jednak jakąś przyczyną).
ano właśnie...
Czy nie należy w takim razie zlikwidować przyczyny zamiast walczyć ze skutkami?

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 23:16
0

dodek napisał(a):Alma_ napisał(a):
Za parcę wymagającą wiedzy i umiejętności wynagrodzenie powinno być odpowiednio wyższe, a często jest podobne - więc czemu się dziwisz, że Ci ludzie domagają się podwyżek?
Moim zdaniem domagają się słusznie.

Co do łapówek - nie wypowiadam się, bo po pierwsze: to nie jest temat tego wątku, po drugie: ja się z tym nie spotkałam (wręcz przeciwnie), a po trzecie: coś w tym jest, że żenująco niskie wynagrodzenie wypacza motywację do uczciwej pracy (co absolutnie nie jest usprawiedliwieniem, ale jednak jakąś przyczyną).
zalozyłam ten wątek ponieważ nie twierdzę że lekarzom 'się nie należy' tylko wnerwia mnie poroniony pomysł że pacjenci maja dokładać się do pensji lekarzy, a taki pomysł wg artykułu który tu przytoczyłam maja lekarze.Mam to gdzieś.... płacę podatki, zus i nie mam zamiaru sponsorować jeszcze lekarzy.
A co do łapówek to żenujące jest tłumaczenie że biora bo mało zarabiają, nie wierzę żę ktoś kto brał 20 lat nagle się tak zmieni że powie ' nie, nie biorę bo dostałem podwyżkę'
AMEN

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 23:16
0

agnesea napisał(a):Alma_ napisał(a):agnesea napisał(a):Dorcia22 napisał(a):no wybacz agnesea ale chyba nie można porównać rangi zawodu lekarza do zawodu sprzątaczki czy kasjerki
no wybacz Dorcia ale nawet jeżeli ranga nie ta sama to człowiek tak sam i ma takie same rachunki do płacenia
Czyli powrót do "każdemu wg potrzeb"?
miłoby było gdyby każdy mógł w tym kraju godziwie zarabiać i dzięki temu żyć, niestety to nierealne
jasnym jest, że ten kto lepiej wykształcony i z bardziej odpowiedzialnym stanowiskiem chce zarabiać więcej
ale jasnym też jest, ze nawet głupia sprzątaczka ma prawo do godziwego życia, ot co
agnesea nigdzie na świecie wszystkie grupy zawodowe nie zarabiają identycznie, o czym Ty mówisz wogóle?? przecież to nie jest tylko kwestia "tego kraju".
i wracając do tematu-podstawowe pensje lekarzy są uwłaczające i popieram ich działania na rzecz podniesienia pensji !!

Odpowiedz
dodek 2009-11-09 o godz. 23:14
0

Alma_ napisał(a):
Za parcę wymagającą wiedzy i umiejętności wynagrodzenie powinno być odpowiednio wyższe, a często jest podobne - więc czemu się dziwisz, że Ci ludzie domagają się podwyżek?
Moim zdaniem domagają się słusznie.

Co do łapówek - nie wypowiadam się, bo po pierwsze: to nie jest temat tego wątku, po drugie: ja się z tym nie spotkałam (wręcz przeciwnie), a po trzecie: coś w tym jest, że żenująco niskie wynagrodzenie wypacza motywację do uczciwej pracy (co absolutnie nie jest usprawiedliwieniem, ale jednak jakąś przyczyną).
zalozyłam ten wątek ponieważ nie twierdzę że lekarzom 'się nie należy' tylko wnerwia mnie poroniony pomysł że pacjenci maja dokładać się do pensji lekarzy, a taki pomysł wg artykułu który tu przytoczyłam maja lekarze.Mam to gdzieś.... płacę podatki, zus i nie mam zamiaru sponsorować jeszcze lekarzy.
A co do łapówek to żenujące jest tłumaczenie że biora bo mało zarabiają, nie wierzę żę ktoś kto brał 20 lat nagle się tak zmieni że powie ' nie, nie biorę bo dostałem podwyżkę'

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie