• Monik27 odsłony: 12115

    Boję sie zmienić pracę...

    Mieszkam w Białymstoku (ok 6 lat temu przeprowadziłam się z Poznania). Tu wyszłam za mąż, tu mamy swoje mieszkanie, tu mamy swoje życie.
    Prywatnie jestem tu bardzo szczęśliwa - mieszka tu całą moja jak i męża rodzina, mamy przyjaciół. Dlatego nie chciałabym się przeprowadzać.
    Ale.....
    Tu skończyłam studia i tu szukałam pracy. Znalazłam i pracuję trochę ponad rok. W prywatnej niewielkiej firmie. Zarobki jak na pierwszą pracę i na Białystok nie są takie złe, ale też nie najlepsze. Ale.... ja nie mam prawie nic do roboty... Czuję że się uwstecznim, ze głupieję, a przez to , że do niczego się nie nadaję.
    Chodziłam do b. dobrego liceum, uczyłam się dobrze, uważam sie za zdolną, błyskotliwą osobę. Nauka nie sprawiała mi żadnych kłopotów, ale nie miałam planów na przyszłość, nie wiedziałam co chce w życiu robić, wiec nie nastawiałam sie na żadną ścieżkę rozwoju. Po maturze, nie wiedząc co chciałabym robić, poszłam na najbardziej "uniwersalne" jak mi się wydawało studia - zarządzanie i marketing. Studia polegały na uczeniu sie na pamieć notatek i fragmentów książek - czułam że to nie dla mnie, że coś tracę, ze sie nie rozwijam odpowiednio, ale nie potrafiłam = nie miałam na tyle odwagi, by coś zmienić. Wiec je skończyłam i uważam, że zmarnowałam 5 lat. NIC mi one nie dały... Chyba tylko to, ze teraz nie wierzę we własne umiejętności, czuję się gorsza, stara (tzn. ze jakbym inaczej pokierowała swoim życiem, teraz byłambym zupełnie w innym miejscu "kariery").
    Tkwie w pracy, w której zupełnie się nie rozwijam, nawet nie mam co robić (wielokronie to sygnalizowałam, prosiłam o nowe wyzwania, ale jakoś obeszło się to bez echa. A cały czas nei mogę o tym mówić - bo mnie zwolnią, jako bezużytecznego pracownika ;) wiec udaję ze coś robię). Niby cały czas przeglądam ogłoszenia o pracę - nic nie mogę znależć odpowiedniego. Ale przede wszystkim boję się rozmowy wstępnej. Czuję sie taka głupia, boję się ze ktos odkryje, że czegoś nie umiem, że tak naprawdę ja NICZEGO nie umiem. (a kiedyś chciałabym być szanowanym specjalistą).

    Wiem to wszystko, wiem ze powinnam zacinąć zęby i zacząć działać a nie marudzić, Ale ja czuję taki strach przed działaniem, który mnie paraliżuje :( coś na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, boje sie wiec ociagam się, nie robię nic => ciągle tkwie w tym samym punkcie.

    W tym mieście nie widzę szans, ale nie wysyłam nigdzie "w Polskę", bo z czym do ludzi...
    Jestem w takim rozdarciu - fajne życie prywatne, a zawodowe do d... - najgorsze ze sama to sobie zafundowałam ;(

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-24, 15:05:25
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
dottek 2009-10-24 o godz. 15:05
0

Dziewczyny - głowa do góry Tak naprawdę dobrze tam, gdzie nas nie ma.
Czy wolałybyście żyć w ciągłym stresie, budzić się w nocy i myśleć o swojej pracy, a w ciągu dnia ryczeć z powodu stresu
Czy wolałybyście mieć ciągłe akcje "totalne osłabienie organizmu" - ja przez długi okres czasu po jednym tygodniu z każdego miesiąca spędzałam na L4. Dodam, że musiałam, a nie z własnych chęci :(

To się nazywa rozwój w pracy, ambitne cele.

Odpowiedz
Monik27 2009-10-24 o godz. 09:16
0

Bardzo dziękuję za odpowiedzi i motywację do działania :)

Chyba popadłam w jakiś marazm, bo tylko się użalam i nic nie zmieniam. Mam bujne wyobrażenia o tym, jak chciałabym by wyglądało moje życie, a kurcze... nic nie robię by się ku temu zbliżać.

Poza tym, mój problem to chyba zbyt bujna wyobraźnia. Zawsze żyłam w takim wyimaginowanym świecie, lubię sobie puścić wodze fantazji (od dzieciństwa). Tylko że ta moja wyimaginowana rola, stanowisko nijak ma się do mojej osoby .. (chyba). Nie jestem jak odważna, przebojowa, komunikatywna, itd na jaką się kreuję w wyobrażni. Gdy spadam na ziemię, porównianie jest marne....

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 08:27
0

Monik powysyłaj oferty do interesujących Cię firm. Myślę, że wtedy jeśli dostaniesz pracę będzie to impuls do podjęcia nowych wyzwań. Na razie samym wysyłaniem nic nie tracisz, a możesz wysondować rynek.

Odpowiedz
Gość 2009-10-20 o godz. 11:46
0

wiesz Monik,

jak czytam sobie twoje posty to tak jak bym czytała o sobie
od dwóch lat tkwię na stanowisku, które nic nie wnosi do mojego rozwoju, owszem, firma jest "potentatem" w swojej branży, daje więc stabilizację ale co z tego... nawet średnie zarobki jakie mam, bonusy z funduszy świadczeń socjalnych czy prestiż nie są w stanie zrekompensować uwsteczniania się w rozwoju
ale pomimo tego, że jest mi tu coraz ciężej nie mam odwagi, siły czy czego tam jeszcze zmienić tej pracy, jak przeglądam ogłoszenia to dochodzę do wniosku, że nie stać mnie na nic więcej niż być głupią asystentką, ale przecież z drugiej strony wiem, że głupia wcale nie jestem, stać mnie na coś więcej niż parzenie kawy
czasem ogarnia mnie taka bezsilność - z własnej głupoty zaszufladkowałam się jako asystentka, mam tylko takie doświadczenie i gdzie mam zdobyć inne skoro wszędzie wymagają już doświadczenia?
inną rzeczą jest to , że pomimo iż już trzydziestka na karku sama nie do końca wiem, co chciałabym robić
wiem tylko, że nie chcę być już popychadłem (a takim się czuję), niestety jednak nie umiem się "sprzedać"
tkwię w tym błędnym kole i nie bardzo mam pomysł jak z niego wybrnąć

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 11:45
0

awangarda w stylu retro napisał(a):DobraC napisał(a):Idz na spacer, pomysl, ustal czego szukasz i czego chcesz a potem konsekwentnie to realizuj.
swieta prawda!

tez mi bylo, zel bo nie wiedzilam czego chce a od momentu gdy uzmyslowilam sobie, czego chce. troche mi lepiej ;)
Awa - tak trzymac!

Odpowiedz
Reklama
awangarda w stylu retro 2009-10-20 o godz. 11:36
0

DobraC napisał(a):Idz na spacer, pomysl, ustal czego szukasz i czego chcesz a potem konsekwentnie to realizuj.
swieta prawda!

tez mi bylo, zel bo nie wiedzilam czego chce a od momentu gdy uzmyslowilam sobie, czego chce. troche mi lepiej ;)

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 11:26
0

Monik, jak dla mnie masz dola i - sorki za brutalnosc - troche sie uzalasz.
Albo inaczej - sama nie wiesz czego chcesz, masz do tego prawo, ale im szybciej znajdziesz swoje pragnienia tym lepiej. I wcale nie musi to byc zmiana pracy, pislalam przeciez o "nie rzucaniu papierami"...

Tez zasypywalam firmy ofertami niewywolanymi - efektu zadnego wiec wydaje mi sie to bezcelowe. Lepiej wyslac mniej a super przygotowanych, w ferworze ilosci latwo o pomylki i wysylanie "szablonow" (tych samych listow do wszystkich).

Dla wyjasnienia - tez jestem jedynaczka, tez z Poznania, teraz w Wawie. Swiezo upieczona mezatka, obojoe pracujemy w salesie czyli stresujacej pracy, ja wyjezdzam czesto ale mamy sie swietnie...
Naprawde - nie generalizuj.
Idz na spacer, pomysl, ustal czego szukasz i czego chcesz a potem konsekwentnie to realizuj.

Odpowiedz
Monik27 2009-10-20 o godz. 11:10
0

Codziennie odwiedzam internetowe portale z pracą, a od poniedziałkowej Wyborczej rozpoczynam tydzień. Tylko, ze ofert pracy dających jakieś szanse rozwoju i awansu w Białymstoku brak. Wcześniej, zanim nie byłam jeszcze tak "zdołowana", wysyłałam moje CV do większych firm, bez ogłoszenia, w ciemno, na wypadek gdyby kogoś takeigo jak ja potrzebowali.
Szukać pracy poza moim miejscem zamieszkania boję się, gdyż:
- jestem jedynaczką i mam rodziców w podeszłym wieku (urodziłam się jak mama miała 38 lat, tata 45). Nie mam rodzeństwa a wkrótce bede musiała im pomagać, nawet odgarnąc przysłowiowy śnieg w zimie z podwórka. Nie wiem, może źle myślę, ale mam poczucie, że musze gdzieś tam w pobliżu być, by im w razie czego pomóc, że nie mogę się wyprowadzić daleko stąd...
- teraz mieszkamy jeszcze w wynajętym mieszkaniu, ale rok temu kupiliśmy "dziurę w ziemi", która powoli staje się naszym mieszkaniem - w styczniu/ lutym oddanie do użytku. Od początku moglismy je urządzać po swojemu, projektować rozmieszczenie ścian i tak dalej. Nie wyobrażam sobie sprzedać je tak od razu i wyprowadzić się do iinego miasta i znów wynajmować...

Wiem, że szukam powodów, żeby nic nei zmieniać w swoim życiu..
Wiele osób na mim miejscu by na nic nie narzekało, tylko ze ja kiedyś miałam wielkie plany odnośnie swojej osoby, czego to ja nie dokonam, itd.. A teraz tak gnuśnieję i marnuję cenne lata. Tu nuda i spokój.. Z drugiej strony boję się przeprowadzki do Warszawy. 3 nasze znajome pary się tam wyprowadziły w poszukiwaniu lepszych perspektyw. I owszem mają super pracę, awansy, podróże, delegacje, ale nie są już razem - powód: praca 12 h na dobę 6 x w tygodniu, brak czasu dla siebie, wybranie kariery a nie zycia rodzinnego...

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 10:31
0

Monik27 napisał(a):Jeszcze jedna rzecz - moje LENISTWO! Zawsze musiałam z tym walczyć, ale teraz to już masakra


wiesz co, sorki bo oczywiscie fajnie ze tu jestes ale jakos nie widze lenistwa w pisaniu lol lol

Dziewczyno, koniec z uzalaniem sie nad soba tak jakbys mowila o kims obcym i o sprawach od siebie niezaleznych. Sami kreujemy swoj los i to co robimy (oczywiscie w zaleznosci od bliskich, stanu zdrowia i tzw "sily wyzszej").
Najtrudniej zrobic pierwszy krok. Ale warto.

Tak jak napisala Mecdor - do kazdej rozmowy jak najlepiej sie przygotowuj, to procentuje bo zdarzylo mi sie kiedys "przegrac" rekrutacje ale byc polecona przez niedoszlego pracodwace komu innemu :o

Pierwsze co - zaloguj sie na jobpilot.pl czy pracuj.pl - co prawda nie licz na wieeelki efekt ale przynajmniej bedziesz mogla sledzic "tryndy" na rynnku i ogloszenia.

Po drugie - poniedzialkowa wyborcza. Odpowiadaj od razu a nie zostawiaj temat na niewiadomo kiedy. Po trzecie - dopracuj CV. jesli chcesz - chetnie Ci pomoge.
Po czwarte - personalizuj list motywacyjny odnosnie stanowisk.

POWODZENIA :)

I plis nie pisz juz ze maz nie bedzie Cie chcial bo masz dola w pracy ... ach te dziewczyny.....

Odpowiedz
Mecdor 2009-10-20 o godz. 09:15
0

DobraC napisał(a):mam za soba kilkadziesiat rozmow (pewnie blizej setki) - naprawde, niektore z nich byly prowadzone w tak BEZNADZIEJNY spoosb ze uzmyslowily mnie ze rekrutujacy nie ma patentu na nieomylnosc i 100% racje!
Uuuu... ja też. Niby superpoważny pracodawca - ważna instytucja, duża kancelaria itp. a rozmowa - kicha!

Możemy nawet odrębny topic z tego zrobić - kwiatki z rozmów rekrutacyjnych.

Monik, wysyłaj cefałki DOBRZE PRZYGOTOWANE, chodź na rozmowy - może coś się z tego wykluje.

Ale do walki z samą sobą i swoim lenistwem nie angażuj osób trzecich. To w sobie możesz zwalczyć tylko Ty.

Odpowiedz
Reklama
katarinka7 2009-10-20 o godz. 09:08
0

DobraC podnosisz na duchu. :D Miło się czyta to co piszesz.

Odpowiedz
Monik27 2009-10-20 o godz. 09:05
0

Jeszcze jedna rzecz - moje LENISTWO! Zawsze musiałam z tym walczyć, ale teraz to już masakra

Wiem, że to głównie przez moją pracę. Im mniej mam zadań tym trudniej zrealizować mi to, które się w końcu pojawi. Odkładam je, nie mogę sie do niego zabrać. Kurczeeeee, nie poznaję sie, kedys taka nie byłam....... To samo wieczorami, planuję co mam zrobić, co przeczytac, pouczyć się ang, a potem marnotrawię czas i plany biorą w łeb.
Męczę sie w tej pracy, ale jednocześnie zaczyna mnie przerażać fakt, że miałabym być cały czas zapracowana i zwarta w innej.
Meczę się już na samą myśl, że miałabym wykonać jakiś umysłowy wysiłek
Biorę książkę do ang a wewnątrz zbiera mi się na wymioty (dosłownie) i wszystko zrobię żeby ją tylko rzucić w kąt. Już nawet za dużym wysiłkiem stało się czytanie magazynów kobiecych, po pół strony odkładam gazetę znurzona. Co się dzieje???? Czy wymarły mi już wszystkie szare komórki?
Jak rozmawiam z ludźmi- brak mi słów, boję sie odezwać, bo nic nie wiem na dany temat..
I chyba jadę "na opini": przyjaciół, rodziny, oni uważają mnie za mądrą zdolną osobę ( to jeszcze z czasów licealnych). Dlatego wspomniałam, ze męzowi wstydzę się o tym ciągle mówić, żeby nie zaczął o mnie myśleć tak jak ja o sobie. Zresztą on stara się mnie zmotywować, wymóc na mnie jakieś działąnie. A ja się boję tej zmiany. Żalę się a jednocześnie nie chcę nic z tym zrobić... Czasem wysiłek psychiczny wręcz mnie boli

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 08:12
0

acha
jeszcze tylko dodam
mam za soba kilkadziesiat rozmow (pewnie blizej setki) - naprawde, niektore z nich byly prowadzone w tak BEZNADZIEJNY spoosb ze uzmyslowily mnie ze rekrutujacy nie ma patentu na nieomylnosc i 100% racje!

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 08:10
0

Monik - przede wszystkim PRZESTAN POROWNYWAC SIE DO INNYCH. Zawsze znajdzie sie ktos madrzejszy, ladniejszy, bogatszy, bardziej inteligentny.
Porownywanie - zwlaszcza jak jestesmy w dolku - prowadzi do depresji i zanizenia samooceny.
I naprawde nie jestes jedyna i wyjatkowa lol - ja pracujac w poprzedniej firmie spadlam z ocena tak nisko ze bedac kiedys komunikatywna, wesola osoba - przestalam sie odzywac w towarzystwie (zarowno firmowym jak i prywatnym) z leku ze palne cos glupiego.

Powtorze jak mantre - pomagaja rozmowy kwalifikacyjne, trzeba sie tylko do nich dobrze przygotowac. Pomaga sprawdzenie wlasnej wartosci na rynku pracy. Pomaga wieksza stanowczosc w kontaktach z obencym pracodawca i zadawanie "klopotliwych" pytan (nie podkreslaj ze nic nie robisz na milosc boska, tylko zadawaj pytania wprost otwarte...).

Efektow jezykowych uczac sie w domu nie zauwazysz - one pojawiaja sie w kontaktach z obcokrajowcami - moze sprobuj poudzielac sie na forach zagranicznych, zaprenumeruj pismo jezykowe, ogladaj TV (mi pomoglo CNN).
Spacer z dzieckiem? Jak ono hasa na placu zabaw - opowiadaj co robi w obcym jezyku. Do siebie ;). Opowiadaj sobie jadac autem co widzisz, co Ci sie snilo etc. - moze byc fajna zabawa :)

Kazdy z nas ma DAR. Kazdy ma WARTOSC. Trzeba ja tylko odkurzyc (bo nie pisze - odnalezc) i wziasc sie
1/ w garsc
2/ do boju

A juz ostatnie za co Cie "opiernicze" to tekst o mezu.... Przeczytaj go teraz na spokojnie i sama skomentuj
Tia... bo kocha Cie za Twoje zawodowe sukcesy

Nio.
Do dziela! lol

Odpowiedz
Monik27 2009-10-20 o godz. 07:54
0

Dzięki za odpowiedź :)

Muszę się trochę wyżalić, powiedzieć to co leży mi na sercu.. Powiedziec to czego nie mówiłam nawet mężowi, zeby nie zdał sobie sprawy, jaką ma beznadziejną żonę... Moze sama to poczytam i zacznę coś zmieniać :(

Jestem w totalnym rozdarciu: niby ogólnie mam poczucie własnej wartości, w temacie praca czuję się jak kompletne zero! CZuję ze nic nie umiem i strasznie boję się tej konfrontacji na rozmowie kwalifikacyjnej, że wyjdzie to na światło dzienne. A jednocześnie czuję jakiś zupełnie nieokreślony wewnetrzy opór, żeby wieczorami usiąść i poszerzać kwalifikację, Niby chodzę na kurs angielskiego, ale .. nawet tu swoję w miejscu, nie widzę poprawy. Staram się moblizować do nauki w domu - ale - kurcze już sama nie wiem czy jastem całkowitym beztalenciem językowym, czy jednak za mało się uczę - efektów nie widzę.

Jak pisałam nie mam w tym mieście wymarzonej firmy - pracodawcy, która dawałaby szanse rozwoju. Mąż byłby gotowy przeprowadzić się np do Warszawy jakbym znalazła tam pracę, która byłaby tego warta. Ale..tu też widzę jakieś ale. Chciałabym się przeprowadzić, pomiezkać w dużym mieście, ale nie chcę zostawiać tego co mam tutaj (chyba tego bezpieczeństwa i spokoju), własnego mieszkania... Jednoczęśnie czuję ze gnuśnieję, ze lata mojego życia mijają bezpowrotnie... Tu mam rodziców, którzy są w podeszłym wieku, lata moment może któregoś zabraknąć, będą potrzebowali moejej pomocy, a ja nie mam rodzeństwa, mogą liczyć tylko na mnie. Dlatego tez boję się układać sobie życie gdzieś daleko...

Jak widzę ludzi którzy w moim wieku już czegoś dokonali, mądrze pokierowali swoim życiem, mają fajny zawód- jeszcze drastyczniej dostrzegam swoją beznadziejność... ale nie motywuje mnie to mimo wszystko do zmiany... chciałabym odnależć w sobie tą determinację, która pozwoliłaby zawziać się i krok po kroku osiągnąć cele. Tylko ja nie wiem znów jakie są te moje cele, co chcę robić, jaki jest mój wymarzony zawód... Poza tym jak mogę drastycznie zmienić swoje życie zawodowe - bez doświadczenia - w wieku 27 lat zaczynać od stażu z dwudziestolatkami na studiach?? Wiem, że stara nie jestem, no właśnie.. ale...

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 07:34
0

Monik27 napisał(a): ale nie wysyłam nigdzie "w Polskę", bo z czym do ludzi...

puk puk. najlepsza metoda zeby tkwic.

zrob sobie, dla siebie typowa analize SWOT - szans i zagrozen, mozliwosci i atutow z rekawa.

i powtorze sie - zacznij wysylac CV. Nic tak nie podreperuje ego jak pare udanych rozmow kwalifikacyjnych

ps. nie zapomne miny osoby rekrutujacej ktorej po dwoch rozmowach powiedzialam "wiem Pan co... to ja nie jestem zainteresowana" i ktory mnie namawial do zmiany decyzji lol lol

Odpowiedz
DobraC 2009-10-20 o godz. 07:31
0

Jak podpisalam umowe o prace w poprzendiej firmie to jechalam autobusem i .... ryczalam jak bobr... bo wiedzialam ze to zupelnie nie jest to ale "juz" dwa miesiace bylam bez pracy.... utknelam tam na dwa lata (tyle obiecalam szefowej ktora bardzo szanowalam) - co do dnia i odeszlam.
NIe bylo to latwe. Bo pracy malo, odpowiedzialnosc zerowa, zarobki niezle, szefowa super, godziny pracy bardzo rozsadne... Czego chciec wiecej! Ale bylo to wlasnie o czym pisalas - uwstecznianie sie, glupienie....

Jak powiedzial mi moj obecny szef na rozmowie kwalifikacyjnej - najtrudniej wypchnac sie z poczucia komfortu. To jest najwiekszy wysilek ktory trzeba przemyslanie podjac.

Mi pomoglo wyslanie CV i chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne. Pozwolilo ocenic co mi mija, w jaka strone moglabym sie rozwijac no i nie ukrywam ze podnioslo troche poczucie wlasnej wartosci . Bo tez uwazalam ze przeciez "sama wybrala moja meke" lol

Zrob krok. Niekoniecznie "drastyczny" - nie rzucaj papierami lol
Ale zacznij miec otwarte oczy.

Moze pomogloby tez znalezienie szkolenia ktore firma by Ci pomogla zaplacic? Moze kurs jezyka? Co co oderwaloby Cie od codziennej szarosci.

Trzymam kciuki - nie boj sie, do odwaznych swiat nalezy! Trzeba tylko w tej odzwadze zachowac roztropnosc ;)

czy ktos mowil ze bedzie lekko? lol

POWODZENIA!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie