-
Gość odsłony: 1878
Z małym poślizgiem wi00ra relacjonuje ;) (09.09)
Z ponad miesięcznym opóźnieniem zabieram się do relacji. Już troszkę czasu minęło, ale nic istotnego nie pominę, bo wspomnienia są we mnie wciąż żywe, tak jakby to wydarzyło się wczoraj :)
Zanim zacznę pragnę podziękować wszystkim forumkom, dzięki którym ten dzień wyglądał tak a nie inaczej. Raczej nigdy nie pytałam wprost o rady, za to pilnie śledziłam wątki innych panien młodych, gdzie znalazłam ogrom Waszych trafnych sugestii, ciekawych porad i oryginalnych pomysłów. Dziękuję Wam z całego serduszka kobitki ;)
A było to tak...
Sobota, 9 września...pierwsi przyjezdni goście zjawili się o godzinie 5 rano, toteż o tejże wypadła moja pobudka ;) Planowałam ją trochę później, ale i tak nie dałabym rady po raz drugi usnąć z tymi wałkami na głowie, więc było mi to nawet na rękę :)
Przed 9 krótka, orzeźwiająca kąpiel, kremiki, balsamiki...potem makijaż.
Ok. 10.30 przyszła ciotka, żeby usunąć mi to paskudztwo z głowy i ułożyć jakąś fajną fryzurkę z moich w ogóle nie podatnych na układanie włosów :) Udało się. Ale to właśnie podczas robiebie fryzury dopadł mnie stres, taki prawdziwy przedślubny stres... Zrobiło mi się straszliwie zimno, trzęsłam się jak galareta, łzy cisnęły się do oczu... Ciotka miała ubaw, wgniatała mnie w krzesło żebym jej tak nie dygotała :)
Chwilę potem zaczęłam się ubierać. Nawet szybko i sprawnie nam to poszło. O 12.30 byłam gotowa. Kiedy spojrzałam w lustro, dziwnie się poczułam. Patrzyła na mnie jakaś nieznajoma postać w bieli...choć bardzo się starałam, nie potrafiłam uwierzyć, że to ja :)
M. przyjechał wraz ze swoimi gośćmi ok 13.20. Taki elegancki, uśmiechnięty...taki mój ;) Wręczył mi bukiet i poszliśmy do pokoju, gdzie odbyło się błogosławieństwo. Zawsze bałam się tego momentu, bałam się, że totalnie się rozkleję. Ale udało się...było ogromne wzruszenie, ale obyło się bez łez :)
Na 14 pojechaliśmy do kościoła. Tam małe zamieszanie. Okazało się, że poprzednia para jeszcze nie wyszła...robili sobie jeszcze zdjęcia z proboszczem przy ołtarzu Musieliśmy odjechać z placu kościelnego (wiecie...te przesądy, że panna młoda nie powinna widzieć innej panny młodej ;)). Wróciliśmy po jakiejś chwili, troszkę spóźnieni.
Msza...coś pięknego. Mieliśmy nawet skrzypka!...chociaż wcale go nie zamawialiśmy :o Widocznie para przed nami zamówiła i para po nas. Zagrał więc i dla nas. Pięknie było. Podczas przysięgi nagle wszystko wokół zniknęło, byliśmy tylko my dwoje, wpatrzeni w siebie...przyrzekaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską...ja jemu, on mnie...ehhhh Dlaczego ten czas tak bezlitośnie pędzi do przodu? :D
Po mszy - życzenia. Chyba nigdy w życiu nie byłam otoczona tak wieloma życzliwymi osobami. Wszyscy uśmiechali się do nas, życzyli wszystkiego co najlepsze... Kochani bliscy!
No i wreszcie weselicho. Oj działo się, działo. Tańce, hulanki, swawole niemal do białego rana. W międzyczasie godzinka u fotografa. Zabawa w sumie trwała ok 13 godzin, a mnie się zdawało, że zaledwie jedna minęła. Cudnie było! Kucharki, kelnerki, zespół...wszyscy spisali się na medal. Była mała wpadka z tortem (przywieziono go o 5 godzin za wcześnie), ale wtedy to już nie miało dla mnie żadnego znaczenia... Zresztą tak jak inne małe wpadki, szczegóły, o które przed całym wydarzeniem chcemy zadbać, dopiąć na ostatni guzik, o które nierzadko wykłócamy się z mamą, tatą, narzeczonym...wszystko to traci znaczenie tego dnia :)
No i tak właśnie stałam się żoną swojego męża :D
Pora na kilka fotosków (od razu przepraszam za jakość)...
Przed błogosławieństwem...
"I ślubuję Ci..."
"Ten krążek, złoty krążek..."
Już po wszystkim...
"Mężu powiedz grzecznie żonie ile pieniążków nazbierałeś i...oddaj wszystko" :)
Torcik...
Welon zdobyty...razem z kępą włosów żonki lol
"Mężu...czy to ty?"
Państwo K.
I to by było na tyle :)
Być może innym razem pokażę wam kilka fotek od fotografa :)
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz dziękuję za wszystko :usciski:
Z wielkim przeziębieniem i bolącym zębem dopełzłam w końcu do komputera ;)
Dopełzłam, by jeszcze raz gorąco Wam podziękować za przemiłe życzenia :)
Nie wiem co się dzieje, ale od chwili kiedy opadły te wszystkie emocje, dopadają mnie co chwile jakieś infekcje, różnego rodzaju bóle, katary itd. Jedno się kończy, drugie się zaczyna
I kiedy tu się cieszyć tym czym młoda mężatka cieszyć się powinna? lol
brawo! brawo!
drugie od konca to moje ulubione :lizak:
samych slonecznych dni!
wrześnióweczko kochana, gratulacje :D
życzę Wam aby Wasza wspólna droga usłana była różami, jak jajmniej przeciwności losu i żeby przez życie prowadziła Was miłość która was połączyła :love:
Bardzo ładnie wyglądaliście-fajne zdjątka :)
Najlepszego :) :)
Bardzo Wam dziekuję Kochane za te wszystkie miłe słowa i życzenia :)
Cieszę się też, że moje włoski Was się podobają Ot taka rdza, lub jak kto woli bigos na głowie lol
A teraz zamieszczam kilka zdjęć od fotografa:
SERDECZNE GRATULACJE :D :D :D
Ślicznie wygladałas - bardzo ładna sukienka :D
Wi00reczko wrześnióweczko milusia całuski, buziaczki, uściski z gratulacyjkami oczywiście. :)
Życzę Wam abyście każdego dnia kochali się bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro
Ślicznie wyglądaliście i życzę byście tak zawsze sobie ślicznie wyglądali i ślicznie żyli.
Moje serdeczne gratulacje!!! Jak czytam Twoją relację to jakoś tak ciepło robi mi się na serduszku i zastanawiam się jak to będzie....
Moc radości!!
wszystkiego naj naj naj na nowej drodze życia Aby wszystkie wasze były tak wspaniałe jak wasz dzień ślubu
OdpowiedzWszystkiego najlepszego, najsympatyczniejszego i najbardziej wzruszającego na Nowej Drodze Życia :D
Odpowiedz
nie, no gratulacje :)
fajowow wygladaliscie :lizak:
a jaki Ty masz fantastyczny kolor wlosow :love:
Podobne tematy