• Wonderka odsłony: 3299

    "Sypialnie" wielkich miast.

    Czyli miejscowości położone za Wielkimi Miastami (Wawa,3miasto,Poznań itd),gdzie mieszkamy, bo jest taniej,spokojniej a do pracy można przecież dojechać samochodem.

    Ciekawi mnie bardzo jak to u Was wygląda. Czy wybraliście taką opcję,jakie są jej zalety, jakie wady. Czy przy ponownym wyborze zdecydowalibyście się ponownie? Jaka odległość dzieli wasze miasteczko od miejsca pracy?

    Ja jestem hedonistką i lubię zgiełk,hałas i gwarność wielkomiejski, niestety życie różnie się układa i trzeba brać również inną opcję. Pośrednią,że i mi i mężowi dojazd do pracy nie zajmował całego dnia. Narazie pytam przyszłościowo,bo to nic pewnego, ale wolałabym wiedzieć w co sie pakuję.

    I tak myślę,że sytuacja odwrotna - mieszkanie w metropoli, praca na uboczu,też mnie interesuje :)

    Jestem ciekawa waszych wypowiedzi :D

    Odpowiedzi (43)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-16, 08:10:34
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-16 o godz. 08:10
0

Laura napisał(a):Silmarilla napisał(a):Przystanek mam prawie pod blokiem, więc nie narzekam, ale czekam z niecierpliwością kiedy skończą estakadę przy Blue City.
Sil mają to dokończyć na wiosnę ale przechodzą z robotami na rondo Dudajewa (przy Makro). Jak zrobią to skrzyżowanie z Popularną to biorą się za skrzyżowanie Jerozolimskich z Łopuszańską. Koniec prac przewidują na drugą połowę 2009 roku lol lol lol .
WIem... Koszmar. Ale może do tego czasu zrobią w końcu tramwaj między WKD Komorów a PKP Pruszków. TO wtedy miałabym przystanek tez pod blokiem. Ale jakos nie łudzę się zbytnio. Widocznie mojemu miastu nie zależy na poproawie dojazdu do Warszawy. I tu jest pies pogrzebany.

Odpowiedz
Gość 2009-01-16 o godz. 07:51
0

Od urodzenia mieszkałam w Centrum Warszawy, kocham zgiełk, hałas, wieczny szum. Kupiliśmy z mężem mieszkanie ma Białołęce, niby jeszcze Warszawa... ale ponad godzinę zabiera nam dojazd do pracy. Komunikacja miejsca w naszej dzielnicy raczej fatalna, nocnego brak. Nie jesteśmy balangowiczami i nie prowadzimy nocnego życia, ale mnie osobiście bardzo brakuje tego tętniącego życiem miasta. Kiedy mogłam sobie wyjść wieczorem na spacer, pójść na Starówkę, czy do parku. Szczególnie latem doskwiera mi tęsknota za Warszafką... No ale mieszkanie w ciszy i spokoju napewno ma dobry wpływ na naszego synka, szczególnie teraz kiedy jeszcze jest malutki. Białołęka sie rozrasta, coraz więcej sie buduje, robi sie tam taka typowa sypialnia.. :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-16 o godz. 07:23
0

Silmarilla napisał(a):Przystanek mam prawie pod blokiem, więc nie narzekam, ale czekam z niecierpliwością kiedy skończą estakadę przy Blue City.
Sil mają to dokończyć na wiosnę ale przechodzą z robotami na rondo Dudajewa (przy Makro). Jak zrobią to skrzyżowanie z Popularną to biorą się za skrzyżowanie Jerozolimskich z Łopuszańską. Koniec prac przewidują na drugą połowę 2009 roku lol lol lol .

Odpowiedz
Gość 2009-01-15 o godz. 08:20
0

aguli napisał(a):
Klusiu a jak w Grodzisku z działkami? ciężko dostać?
Wysyłam Ci info na pw o pewnej dzialce :)

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-15 o godz. 08:10
0

Zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę pod Warszawę. O odległości do miasta nie ma co wspominać, bo mieszkać będziemy kilkaset metrów od tabliczki "Warszawa" lol Świadomie wybraliśmy to miejsce z kilku powodów. Decydujący był niestety aspekt finansowy, ale sama lokalizacja również - będziemy dojeżdżać do pracy: ja ok. 6 km, połówek ok. 7 km, co jak na warunki stolicy uważam za rewelację. Nawet biorąc pod uwagę korki nie przewidujemy dojazdów dłuższych niż pół godziny 8)

Komunikacja miejska w okolicy jest żałosna, ale nie braliśmy jej w ogóle pod uwagę, bo aktualnie mieszkamy prawie w centrum Warszawy, a częstotliwość korzystania z tramwaju czy autobusu oscyluje w okolicach jednago przejazdu miesięcznie
Dzieci nie mamy i w tym miejscu raczej mieć nie będziemy, więc nie interesuje nas infrastruktura przedszkolno-szkolna. Fajnie, że mamy las za płotem, ale szczerze mówiąc... wolałaby, park i kino, teatr, restauracje...

Jestesmy miejskimi zwierzętami ;) wychowaliśmy się w mieście i tu nam dobrze, więc następne lokum planowane jest już w sercu miasta. Ciekawe tylko, którego ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-15 o godz. 08:10
0

Mieszkam w miejscu oddalonym od centrum dużego miasta jakieś 15 minut samochodem (bo do centrum mniejszych miast jest jeszcze bliżej; wiadomo- Śląsk ;)). I mimo, że do cywilizacji mamy blisko, to miejsce jest odosobnine, blisko natury, widać dużo nieba, rano ptaki śpiewają, nie słychać ruchu ulicznego. Tak mi dobrze. Nie wyobrażam już sobie mieszkania w centrum, tego wiecznego hałasu, brudu i pośpiechu.

Odpowiedz
agacik 2009-01-15 o godz. 07:55
0

Mieszkając w centrum Gdańska i mając pracę również w Gdańsku, dojeżdżałam 45minut lub godzinę.
M pracuje 50 km od Gdańska i poza godzinami szczytu jest w stanie dojechać do domu w godzinę. Czasowo to samo, tylko koszty się zmieniają.
Ja tam jestem miastowa i nie mam ambicji posiadania domu poza miastem.

Odpowiedz
Ariakan 2009-01-15 o godz. 05:21
0

Śmiechowe są argumenty że miasto jest cacy bo blisko do kina, teatru i można z knajpki na piechotę albo nocnym. :)
No chyba że ktoś codziennie do kina lub knajpki uderza, bo do domu to raczej codziennie się wraca. I to ten dom jest najważniejszy.
Lepiej większy niż mniejszy, lepiej cichy niż gwarny itd.
Mieszkamy chyba z 25 km. od centrum, do kina, teatru czy knajpki wybieramy się albo po pracy w tygodniu albo w weekend kiedy jest dużo czasu i naprawdę nie jest to żaden problem.
Droga do pracy zajmuje około godziny i w ciągu tej godziny odwożę jeszcze żonkę w zupełnie inne miejsce w Wa-wie niż sam pracuję :)
Swego czasu z Tarchomina komunikacją miejską bujaliśmy się 1.5 godziny :)
Za te same pieniądze w Warszawie kupilibyśmy 50m2, tutaj mamy 200m2 plus działkę. Malutką ale dzieciak będzie miał kawałek swojej trawy na którą nikt nie będzie wyprowadzał swoich psów.
Nie mamy za każdą ścianą sąsiadów, nikt nie hałasuje, nie śmieci, nie załatwia potrzeb fizjologicznych na klatce ani koło śmietnika, nie ma o nic pretensji.
Można tu dojechać czerwoniakiem, PKSem, kolejką.
Nie mieszkamy w szczerym polu. Jak pojawią się dzieci będą miały koleżanki i kolegów, przedszkola, szkoły. A jak będą duże to nie będzie dla nich problemem jeździć do liceum do Wawy. Ja mieszkałem w Wa-wie a i tak popylałem 40 min autobusem do liceum.
Całe życie spędziłem w mieście, w blokowisku i za nic nie chciałbym do tego wrócić. Do autobusów pod oknami, do tych spalin, i betonowego podwórka.

Więc jeśli nie prowadzisz noc w noc bujnego życia towarzysko-kulturalnego olej wielkie miasto.
Tym bardziej że teraz każdy metr kwadratowy jest tam 3. 4 razy droższy niż tuż za jego granicami :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 12:55
0

Ja mieszkam od urodzenia na wsi - 30 km od Gdańska. Mąż jest z Gdanska. Po ślubie sprowadził się tutaj. Na poczatku miał sporo obaw, teraz mówi, że mógłby tu zostać - i gdyby nie fakt, że mieszkanie jest malutkie, na pewno nie myslelibyśmy o przeprowadzce.

Stąd do gdanska jeździ tylko PKS - w ten sposób przez 5lat dojeżdżalam na studia. Póki jest się samemu można kursować PKSem, choć szczerze nie cierpię tego srodka komunikacji :| Teraz mamy auto i w naszej sytuacji, nie wyobrażam sobie go nie mieć. Na razie wystarcza nam jedno ;) Oboje mamy prawko i w razie potrzeby mąż jedzie do pracy autobusem, a ja z Wojtekim (np. do lekarza) jadę samochodem.

W każdym razie warto sprawdzić dojazd, dostepne srodki komunikacji i jakość dróg. Spradzić ile czasu będzie zajmowal dojazd do pracy i czy jesteście w stanie to zaakceptować.

P.S. Nie wyobrażam sobie dojeżdżania do pracy 120km w jedną stronę :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 06:40
0

Mieszkam w tej chwili w centrum cywilizacji ;)
W niedalekiej odległości od bloku mam dosłownie wszystko:
kino, salony fryzjerskie, supermarket, przychodnię, park, boisko, korty, baseny i nawet wielki staw z łódkami ;)

Dom buduję też w mieście - ale na typowo "domkowym" osiedlu.
Do sklepu nie będzie już się wychodziło "na parter" - ale szło kilka minut.
Na szczeście komunikacja miejska 100 m. od domu - a i tzw. "infrastruktura" przyzwoita...
Buduję tutaj, bo działkę w tym miejscu podarowali mi rodzice - w zyciu nie byłoby mnie stac na zakup działki w takiej lokalizacji
Nawet nie wiem, czy bym chciała...

Gdybym sama miała kupowac działkę - z pewnością szukałabym takiej pod miastem -
ale z jednym zastrzeżeniem: ilu dorosłych domowników tyle samochodów ;)
Bez własnego samochodu, z autem "na spółę" z mężem - nie ma mowy

Generalnie - na dzisiaj wiekszym plusem byłaby dla mnie zieleń, śpiew ptaków, przestrzeń, spokój.
Dla tych atutów byłabym w stanie zrezygnować z cywilizacyjnych atutów w postaci restauracji, kina czy bliskiego sklepu :)

Ale to jest opinia na dzisiaj: kiedy jestem zależna wyłącznie od siebie, kiedy nie są mi potrzebne przedszkole czy szkoła -
i kiedy nie wiem, co oznacza cotygodniowe koszenie hektarowego trawnika :P

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-14 o godz. 06:25
0

Mieszkam pod Warszawa wlasciwie od dziecka i prawde powiedziawszy nie przeszkadza mi to. Z kilku powodow: nie imprezuje, nie lubie walesac sie wieczorami po lokalach. Jestem domatorka. Wypad do kina to dla mnie nie problem.
Nie narzekam rowniez dlatego ze pracuje w centrum Warszawy wiec jesli jade pociagiem, autobusem czy WKD to wysiadam pod praca. Jade do niej od 20-50 min w zaleznosci od srodka lokomocji. Maz cale zycie miekszkal w centrum ale teraz woli jednak pod miastem, bo ciszej, bardziej kameralnie itd. Polowa z moich znajomych mieszkajacych w Warszawie dojezdza w podobnym czasie z Urysnowa, Tarchomina itd. Niewielu stac na mieszkanie w scislym centrum.
Nie chce mieszkac na blokowiskach czy wlasnie typowych sypialniach, czyli osiedle gdzie jest kilka-kilkanascie blokow, sklep, poczta, fryzjer. Takim wynalazkom sie sprzeciwiam. Wole mieszkac juz w nieco wiekszym miescie.
Rosalinda napisał(a):ja nie chciałabym dojeżdżac... juz wole się gnieść w 3 pokojach ale nie być niewolnica samochddu
Prawde powiedziawszy jesli mialabym mieszkanie 3 pokojowe w Warszawie centrum to tez chetnie bym sie w nim gniotla(jesli byloby tam w miare cicho i spokojnie), tylko ze obawiam sie ze to jest grubo ponad pol milliona

Mysle ze wszystko jednak zalezy od tego gdzie sie pracuje (tutaj fakt praca zawsze moze ulec zmianie), jakie sa dostepne srodki komunikacji, i jaki ma sie charakter i tryb zycia. Nie ma dobrego i zlego rozwiazania uniwersalnego dla wszystkich. Sami musicie rozwarzyc za i przeciw, dostosowac to do wlasnej sytuacji.

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 06:18
0

Mieszkałam w Warszawie przez 26 lat. Moi rodzice kupili dom i wyprowadzili się 20 km od W-wy. Wtedy nie za bardzo chciałam wynosić się z "wielkiego miasta" bo bliżej do pracy, bo znajomi, bo z imprez łatwiej wrócić i takie tam..I wtedy nie wyobrażałam sobie, żebym mogła mieszkać gdzie indziej.
Teraz mieszkam już prawie trzy lata ok. 35 km od W-wy i bardzo mi sie tu podoba, nie wiem czy chciałabym teraz mieszkać w mieście. Tu jest spokój cisza, do miasta podmiejskim autobusem - blisko przystanek (niestety prawka niet :( ) Kiedy jeździłam do pracy (obecnie na zwolnieniu) nauczyłam się wcześniejszego wstawania - choć ja zawsze śpioch byłam. No ale czego się nie zrobi dla ukochanego mężczyzny...

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 06:13
0

Osobiście nie wyobrazam sobie mieszkania w bloku, bez swojej przestrzeni "powietrznej". Śniadania, obiady i kawy na świezym powietrzu, poranny śpiew ptasków przez okno i budzące słońce....chyb ajuż bez tego bym nie umiała żyć. Poza tym właśnie ogród przemawia za tym by z dziecmi zamieskzać w takim miesjcu.
No a praca...ideałem byłoby mieszkać 3 km od centrum miasta, ale jednoczesnie w spokojnej, cichej, czysztej okolicy w domku z ogódkiem, a miejsce pracy mieć w odległości 10 minutowego spacerku od domu (podobnie małżonek) i umowę na stałe. Ale życie to życie, pracę się ma a za krótką chwilę może jej nie być i idylla pryska. Może się zrobiż z 10 km dojazdu do pracy dojazd 100 km, lub 1 km. Kto to wie? ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-14 o godz. 05:53
0

Klusia napisał(a):Ooo aguli co za spotkanie :)
:D ;) 8) prawda? :D

Klusia napisał(a):A co do tematu 20kilka lat mieszkałam w średniej miejscowości na Zagłębiu, potem za pracą przeniosłam się do Wawy. Mieszkałam w pięknym miejscu na Kabatach; 5 min od lasku Kabackiego. Po 4 latach hmmm zaczęłam czuś się tam źle - blok na bloku, sąsiadka sąsiadce może solniczke przez okno podać.. No i las.. w maju zaczynają się korki rowerowe.
Obecnie kupiliśmy mieszkanie w Grodzisku Mazowieckim i powiem Wam, ze pomiszkałam tu pół roku i wiem, że do Wawy bym nie wróciła :) Ten spokój cisza.. zielono, a do Wawy 45 min kolejką (kolejka WKD zawsze przyjeżdża :) ) Fakt, trzeba uważać na czas wieczorkiem kolejki jeżdżą raz na godzinkę, ale są pociągi przecież :) Zależy kto jak lubi; mnie zgiełk Warszawy zaczął przeszkadzać, ale wcześniej też ceny mieszkań.. Dla porównania pół roku temu na Kabatach za 50 m kw. zapłaciłabym tyle ile w Grodzisku za 110 m kw. :)
Klusiu a jak w Grodzisku z działkami? ciężko dostać?

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 18:03
0

Sylvana napisał(a):Ja mieszkałam 20 lat w Pruszkowie..wyjątkowo nieznoszę klimatu tego miasta szczególnie blokowisk...ale dla osoby z warszawy to może być w sumie spokoje i miłe miasteczko.
NIe twierdzę, że to moje wymarzone miejsce na Ziemi. Ale jak się nie ma tego co sie lubi...

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-13 o godz. 17:59
0

Dlaczego u nas nie ma takich beretów 8) Eh....

Odpowiedz
Sylvana 2009-01-13 o godz. 16:02
0

Ja mieszkałam 20 lat w Pruszkowie..wyjątkowo nieznoszę klimatu tego miasta szczególnie blokowisk...ale dla osoby z warszawy to może być w sumie spokoje i miłe miasteczko.

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 14:37
0

My mieszkamy 21 km od PKiN. Pociągiem jest 16 km. Nie mamy samochodu, więc to jest pewne utrudnienie i nie mieszkamy też przy stacji ani PKP ani WKD. Mojemu mężowi to nei przeszkadza i codziennie idzie albo na SMKę zapchaną do granic możliwości już w Pruszkowie i jadącą 2 razy na godzinę, albo na WKDkę, jadącą z Pruszkowa częściej.

Mnie przeszkadza odległość od pociągu wieczorną porą, dlatego zdecydowałam się na jazdę autobusami. Przystanek mam prawie pod blokiem, więc nie narzekam, ale czekam z niecierpliwością kiedy skończą estakadę przy Blue City.

Do Pruszkowa przeprowadziliśmy się z powodów finansowych - ceny mieszkań były o wiele niższe niż w Warszawie. I w sumie bardzo nie żałujemy, choć mieszkanie tutaj bez samochodu jest na pewno uciążliwsze niż gdybyśmy taki mieli. A mieć nie zamierzamy.

Odpowiedz
JB 2009-01-13 o godz. 12:59
0

Rosalinda napisał(a):zapomnialam jeszcze dopisać kilka słów o dzieciach, których jeszcze nie posiadam...
chciałabym, żeby chodziły do szkoły w Warszawie oraz żeby uczęszczały na zajęcia dodatkowe... chciałabym aby miały kolegów z podworka i nie czuły się gorsze nie mogąc np pójśc na urodziny do kolegi z klasy, bo nikomu z rodziców nie będzie się chciało jechac az do Warszawy
więc jest to kwestia także dzieci...
poza tym jeżeli ma sie przykladowo na 8, to po co się zrywac ok 5 czy 6 żeby dojechać, skoro mozna o 7
Ja wlasnie ze wzgledu na dzieci nie chcialabym mieszkac w wielkim miescie. Sama wychowalam sie w malej wsi 30km od Warszawy i mialam tam super dziecinstwo. Na szkole tez nie narzekalam. Nie chce, zeby moje dzieci wychowywaly sie na podworkach miedzy blokami z dala od swiezego powietrza, przestrzeni i zieleni. Przeprowadzilam sie do Wa-wy dopiero na studiach, poniewaz mialam bardzo zle polaczenie autobusowe z Wa-wa.
W tej chwili tez uciekamy z mezem jak najdalej od centrum miasta. Marze o postawieniu domku na wsi, dojazdy 10km do 40km samochodem, (lub nawet autobusem, pod warunkiem sa kursuja czesto) nie wydaja mi sie problemem.

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 08:23
0

fagih napisał(a):Klusia a jak z bezpieczeństwem w WKD?

fagih, jeżdżąca jakiś czas pociągami podmiejskimi i do tej pory mająca schizy ( widok nastolatków bawiących się celowaniem w głowy ludzi pistoletem to tylko jeden z widoczków )
Nie odczuwam jakiegoś dyskomfortu.. jezdzi się normalnie; kiedyś w autobusie 189 ktoś probował mi wyjąć z torebki portfel - w WKD nigdy (tfu tfu) Jedyny minus WKD to stare tory, trakcje i pociągi. Jest tylko jeden, albo dwa nowe składy. Na więcej podobno nie ma kasy.
Odnowienie tych wszytskich rzeczy da na pewno skrócenie jazdy :)
Póki co jest jak jest a bezpiecznie czuję się bardzo.

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 08:08
0

Dom na obrzeżach Warszawy - TAK, mieszkanie - NIE. Ale i tak musi być na terenie Warszawy. Może byc z 14-15 km od ścisłego centrum, dalej raczej nie. I koniecznie musi być normalna miejska komunikacja, a nie jeden autobus co dwie godziny. I nie może to byc blokowisko po horyzont. 8)
Do 24 roku życia mieszkałam w Wilanowie, 10 km od ścislego centrum (czyli placu defilad). Tylko, że tam była super komunikacja i było tam po prostu pięknie. Tam mogłabym mieszkać, ale nie stać mnie na kupienie tam mieszkania czy domu o wymarzonym metrażu. ;)
Teraz mieszkam bliziutko centrum i jest fajnie, ale jakoś nie przeraża mnie fakt, że za kilka miesięcy będę dojeżdżała nie 2, ale 15 km. 8)

Odpowiedz
Sylvana 2009-01-13 o godz. 08:08
0

My z mężem również szukamy działki pod Warszawą. Ale ja sie strasznie boje dojazdów. 2 samochody były by konieczne, bi niestety na Grodziski nas nie stać, ani inne miasteczko z PKP lub WKD. Bierzemy pod uwage takie miejscowośći jak Nadarzyn, Żabia Wola. Chyba marzenie o domku z ogródkiem, weźmie góre nad wygodnictwem.

Sylvana wychowana na blokowisku

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 08:06
0

Klusia a jak z bezpieczeństwem w WKD?

fagih, jeżdżąca jakiś czas pociągami podmiejskimi i do tej pory mająca schizy ( widok nastolatków bawiących się celowaniem w głowy ludzi pistoletem to tylko jeden z widoczków )

Odpowiedz
Gość 2009-01-13 o godz. 07:05
0

Ooo aguli co za spotkanie :)

A co do tematu 20kilka lat mieszkałam w średniej miejscowości na Zagłębiu, potem za pracą przeniosłam się do Wawy. Mieszkałam w pięknym miejscu na Kabatach; 5 min od lasku Kabackiego. Po 4 latach hmmm zaczęłam czuś się tam źle - blok na bloku, sąsiadka sąsiadce może solniczke przez okno podać.. No i las.. w maju zaczynają się korki rowerowe.
Obecnie kupiliśmy mieszkanie w Grodzisku Mazowieckim i powiem Wam, ze pomiszkałam tu pół roku i wiem, że do Wawy bym nie wróciła :) Ten spokój cisza.. zielono, a do Wawy 45 min kolejką (kolejka WKD zawsze przyjeżdża :) ) Fakt, trzeba uważać na czas wieczorkiem kolejki jeżdżą raz na godzinkę, ale są pociągi przecież :) Zależy kto jak lubi; mnie zgiełk Warszawy zaczął przeszkadzać, ale wcześniej też ceny mieszkań.. Dla porównania pół roku temu na Kabatach za 50 m kw. zapłaciłabym tyle ile w Grodzisku za 110 m kw. :)

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-13 o godz. 07:01
0

Mój mąż to wariat, powiedział,że będzie dojeżdzał to 120 km bo nie widzi nas jako "weekendowego małżeństwa". :o Narazie pokonuje ten dystans raz w tygodniu, więc ma jakieś tam pojęcie jak to wygląda.

Natalia, a czy ten Twój włoski kolega nie ma czasem lepszych dróg? Bo jak pisze Dodka, porządne drogi to połowa sukcesu! Swoją drogą,bardzo pocieszyło mnie to co powiedział lol

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-13 o godz. 05:22
0

120 km pociągniem to jak dla mnie koszmar. Nie dość że takie dojazdy zajmują dużo czasu, sporo kosztują to jeszcze o warunkach i punktualności PKP można wiele napisać
Wybrałabym jednak przeprowadzkę. Sama dojeżdżam do pracy 30 km autem, nie jest źle, zwłaszcza że towarzyszy mi znajomy, ale ciagle pamiętam jeszcze dojazdy PKS-em - zwłaszcza zimą było ciężko.

Co do przeprowadzki do małego miasta to chyba jestem ekspertem ;) 26 lat mieszkałam w Rumi, do Gdyni rzut beretem - to było idealne miejsce dla mnie i zawsze myślałam ze tam zostanę. A potem pojawił się mój mąż - i mieszkam teraz hmmm... w mieścinie 40 km od Olsztyna (najbliższe większe miasto). Żeby było śmieszniej pracuję pod samą granicą z Rosją ;). Na poczatku było mi ciężko (teraz jest lepiej, ale po każdym dłuższym pobycie u rodziców nie chce mi sie wracać). Brakuje mi kina, porządnej knajpy, znajomych.
Z zalet: mieszkanie kupilismy gdzieś za 1/3 tego co musielibyśmy zapłacić w Rumi (nie wspominając o Gdyni).
Mam jednak nadzieję, że kiedyś wrocę do rodzinnego miasta.

Odpowiedz
Rosalinda 2009-01-12 o godz. 17:31
0

zapomnialam jeszcze dopisać kilka słów o dzieciach, których jeszcze nie posiadam...
chciałabym, żeby chodziły do szkoły w Warszawie oraz żeby uczęszczały na zajęcia dodatkowe... chciałabym aby miały kolegów z podworka i nie czuły się gorsze nie mogąc np pójśc na urodziny do kolegi z klasy, bo nikomu z rodziców nie będzie się chciało jechac az do Warszawy
więc jest to kwestia także dzieci...
poza tym jeżeli ma sie przykladowo na 8, to po co się zrywac ok 5 czy 6 żeby dojechać, skoro mozna o 7

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 16:41
0

problem dla nas jak najbardziej aktualny. właśnie jesteśmy na etapie decydowania gdzie poszukamy działki.
szczerze mówiąc, decyzja którą podjeliśmy bardzo mnie cieszy, lubie cisze i spokój, męczy mnie zgiełk i pośpiech wielkiego miasta itp.
marzy nam sie mała działka z domem, na razie to oczywiście strefa marzeń, ale własnie jestesmy w trakcie robienia tego pierwszego kroku w stronę urzeczywistnienia :)
teraz mieszkam w samym centrum Warszawy do pracy jade autobusem i tramwajem, chyba juz sie przywyczaiłam do tego ze sporo czasu mi ten dojazd zajmuje
co do wyjść i imprez, ja nie pijam alkoholu, no rzadko mi sie zdarza, więc w razie czego nie będę czuła żalu ze nie pije bo prowadzę :)

ps agutek ja tez jestem z Gliwic :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 15:33
0

My wlasnie budujemy dom. 35 km od Pałacu Kultury.
Wybór był świadomy i mam nadzieje, ze nie bedziemy zalowac tego kroku ;). Mysle, ze dla chcacego nic trudnego. Jesli bedziemy chcieli pojechac do kina, czy do teatru, to pojedziemy. A jesli ktores z nas bedzie chcialo sie napic, to drugie bedzie prowadzilo. Jakos to mozna pogodzic.

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 15:13
0

Hm, gdyby były poprowadzone w naszym kraju porządne autostrady i szybka kolej również by prosperowała, dlaczego nie :)? Wówczas moglibyśmy się przeprowadzić dużo, dużo dalej niż obecnie planujemy, a pracować w Warszawie :). Niestety realia są obecnie inne, a przy błahym ukończeniu banalnego odcinka robi się w Polsce "Wielkie Halo", które jest dla mnie osobiście śmiechu warte .

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-12 o godz. 14:19
0

Aga napisał(a):Wonderka napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Wonderka jezeli kochasz meza to sie nie upieraj bo takie dojazdy to koszmar.
No kocham,kocham. Tylko wtedy ja nie będę miała pracy.
:|
A jestes pewna, że tam nie będzie dla ciebie pracy
Hm, a wiesz może masz rację. Może niepotrzebnie panikuję.Muszę się dowiedzieć.
Będę budowlańcem o specjalności hydrotechnika. Mogę pracować z typowych biurach a chciałabym bardzo w mojej specjalności-wodne lub morskie.

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 14:13
0

Wonderka napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Wonderka jezeli kochasz meza to sie nie upieraj bo takie dojazdy to koszmar.
No kocham,kocham. Tylko wtedy ja nie będę miała pracy.
:|
A jestes pewna, że tam nie będzie dla ciebie pracy

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-12 o godz. 14:11
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Wonderka jezeli kochasz meza to sie nie upieraj bo takie dojazdy to koszmar.
No kocham,kocham. Tylko wtedy ja nie będę miała pracy. No nie wiem już sama i głowa mnie boli od myślenia. To jeszcze nic pewnego i może uda się bliżej. Wolę jednak już teraz kombinować,rozważać różne opcje i z nim rozmawiać bo takie rozmowy potrzebują czasu.

:|

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 14:09
0

Mieszkam pod Poznaniem. Dosłownie pod, bo do granicy z miastem mam może z 400 m. Mimo to nie dojeżdżają tu autobusy komunikacji miejskiej, a gmina jest wiejska.
Czy mi to przeszkadza? W żadnym razie. Wybór był zupełnie świadomy. Jest tu dużo dużo spokojniej niż w Poznaniu, a jednocześnie nie tak daleko, by w ciągu 15 minut nie można było się znaleźć w mieście. Oczywiście samochodem ;) Do autobusu miejskiego mam 10 minut piechotą (także nocnego), więc nie ma co narzekać. Do pracy dojeżdżałam do Poznania (na drugi koniec miasta, co zajmowało mi ok godziny - ale też z poprzedniego miejsca zamieszkania, prawie z centrum jechałam 40 min).
Ja osobiście bardzo sobie chwalę tę moją sypialnię :) Cisza, spokój, tempo życia nie jest aż tak agresywne, a jednocześnie jest dostatecznie blisko Poznania, by nie mieć wrażenia, że mieszka się na "zadupiu" ;)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-01-12 o godz. 14:03
0

Aga napisał(a):Ja mam rzut beretem do Kowali ;) (...)
No właśnie - coś kojarzę :)
Ach, Orunia Górna (ta nowa zapewne) ;)

Wonderka, 120km to dużo :| R. pracował pięć lat 32km od domu - baaardzo narzekał (i on, i ja).

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 13:57
0

Ja mam rzut beretem do Kowali ;) i obrzeża miasta mi się podobają, do pracy mamy oboje z mężem jakieś 30 i 40 km. Do centrum w sumie jeśli nie ma korków to też nie jest to źle. Docelowo mamy budować dom 40 km od Gdańska i taka perpsektywa mnie cieszy bo zawsze marzyłam o domku z ogródkiem, poza tym tam gdzie mój mąż tam i ja. Zdaję sobie sprawęże gdyby nie auto to mogłabym mysleć inczej, bez auta pewnie każde z nas szukałoby pracy na miejscu i myślenie o budowie domu poza granicami miasta raczej by odpadło, jak widać sposób myslenia zależy od miejsca siedzenia ;)

Ps. 120 km to dużo (jak dla mnie) na dojazd, raczej te osoby co znam to albo przperowadzały się do miejsca gdzie ta praca była, lub też wracały do domu na weekend a tam gdzie praca wynajmowały mieszkanie lub pokój.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-12 o godz. 13:52
0

Wonderka napisał(a):Tylko jeśli ja uprę sie na 3city to mój mąż będzie musiał dojeżdzać 120 km. Czy to dużo czy mało? Pociągiem 1,5 h.
Wonderka jezeli kochasz meza to sie nie upieraj bo takie dojazdy to koszmar.

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-12 o godz. 13:43
0

Madeleine napisał(a):Poza tym lubię tę - nawet iluzoryczną - świadomość, że zawsze mogę sobie pojechać do kina czy knajpy i wrócić nocnym, zamiast taksówką za 2 stówy. A małe miasto czy wieś... brrrr
A no właśnie. Tylko jeśli ja uprę sie na 3city to mój mąż będzie musiał dojeżdzać 120 km. Czy to dużo czy mało? Pociągiem 1,5 h.

A jak tak lubię Gdańsk...buuuu

WhiteRabbit,Kowale są mi znane :)

Odpowiedz
Gatka 2009-01-12 o godz. 13:31
0

Lubię ciszę, spokój, więc z jednej strony chciałabym mieszkać za granicą miasta ... z drugiej strony biorę pod uwagę to, że żadne z nas nie ma prawa jazdy i na razie do tego się nie przymierza, a poza tym nie chciałabym żeby dzieci miały wszędzie daleko i musiały się szwędać po polach idąc do domu ;)
Poza tym boję się chodzić po ciemku, bałabym się zostawać sama w domku ... chyba mimo wszystko mieszczuch ze mnie.
Więc jeśli kiedykolwiek będzie nas stać na działkę+domek to będziemy szukać miejsca gdzie można bezproblemowo dojechać komunikacją miejską, a naokoło będzie "ludnie" a nie bezludnie :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 13:23
0

Ja jestem z tych, co to w mieście czują się raczej fatalnie. Teraz przeprowadziliśmy się na osiedle, które udaje prowincję ;), więc mi trochę lepiej, ale i tak marzy mi się wieś, najlepiej zabita dechami. 8)

Dojazdy mnie nie przerażają, o ile nikt nie każe mi się trzy razy przesiadać - bo jak mogę wsiąść, jechać godzinę, i wysiąść w miejscu docelowym, to przeżyję. Ale ten problem rozwiązuje samochód.

Nie wiem jeszcze, gdzie osiądziemy docelowo, ale będziemy robić wszystko, żeby to NIE było miasto. No zobaczymy.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-01-12 o godz. 13:22
0

Madeleine napisał(a):(...)
Poza tym lubię tę - nawet iluzoryczną - świadomość, że zawsze mogę sobie pojechać do kina czy knajpy i wrócić nocnym, zamiast taksówką za 2 stówy. A małe miasto czy wieś... brrrr
Ta... Tęsknię za starymi czasami ;)
Mieszkałam 7km od centrum Gdańska (Kowale - jeśli Tobie to coś mówi, Wonda :)). I poszłabym tam mieszkać w każdej chwili, gdyby mi ktoś zaproponował ;)

Z jednej strony w każdej chwili mogę wybrać się do knajpy, kina, do każdego sklepu, do ludzi. Z drugiej mogę się zaszyć na moim osiedlu, które jest właściwie na wsi :) Są tam autobusy nocne, w dzień kursują chyba cztery linie i busy prywatne.
Dla mnie ideał...

Teraz mieszkam w małym mieście (brrr...) ;)

Odpowiedz
Rosalinda 2009-01-12 o godz. 13:17
0

ja zaczne
osobiście mieszkam blisko centrum ale znam dużo osób spod Warszawy.
moim zdaniem ci ludzie sa niewolnikami samochodów. Paliwo jest drogie, a czasem nie ma innego dojazdu niz auto. a jeżeli sie zepsuje? 1 samochod nie wystarczy, potrzeba 2 lub 3
sa jeszcze kwestie np powrótow z imprez - jadę = nie piję... a nie ma jak wrócic w nocy z takiej imprezy niż samochodem...
jeśli nie samochód to WKD, czy PKS na zasadzie (przyjedzie czy nie [przyjedzie) ...
nie mówię o takich pierdołach jak kino wieczorem czy coś bo spod Warszawy to cała wyprawa
owszem fajnie miec własny dom zamiast M3 w blokowisku... ale coś za coś...
ja nie chciałabym dojeżdżac... juz wole się gnieść w 3 pokojach ale nie być niewolnica samochddu

Odpowiedz
Gość 2009-01-12 o godz. 13:14
0

Nie wiem, czy wybrałabym taką opcję. Może kiedyś - kiedy zbudujemy w końcu dom z ogródkiem lol
Chwilowo mieszkam na obrzeżach - dosłownie, do granicy miasta mam z okien 200 m ;) (a dokładniej - jest ona za płotem osiedla) Co prawda mamy ciszę, spokój, pola i te klimaty, ale i daleko wszędzie (do cywilizacji 3 km, do centrum 7 km; czas dojazdu: 10-30 minut). I 3 autobusy miejskie + nocny sprawy nie załatwiają
Poza tym lubię tę - nawet iluzoryczną - świadomość, że zawsze mogę sobie pojechać do kina czy knajpy i wrócić nocnym, zamiast taksówką za 2 stówy. A małe miasto czy wieś... brrrr

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie