• Gość odsłony: 8855

    Kocham -nie biję - g... prawda

    Siedzę sobie w autobusie. Przede mną rodzinka 2+2. Dziecko malusieńkie i trochę większe, moze ze 3 latka. Gadka szmatka, rodzinne "nie wychylaj sie" "zostaw brata" itp.
    nagle, ten starszy chłopiec mówi do taty

    "tato, a jak dziecko jest niewdzięczne, to tez kijkiem moze dostac, a nie pasem?"

    na to tatuś:
    "tak, kijem też"

    "a kijek boli mniej niż pasem?"

    Zamarłam, po prostu zamarłam. Dla tej rodzinki to była norma. Ten mały brzdąc doskonale wiedział, jak boli i "za co" dostaje. SZOK

    Odpowiedzi (64)
    Ostatnia odpowiedź: 2022-11-28, 12:02:12
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gatka 2009-08-01 o godz. 02:44
1

amelani napisał(a):Shady napisał(a):Potem taki dzieciak bedzie stosował taką samą metodę wobec swoich dzieci....
Shady, współczuję Ci tych przykrych przeżyć, ale też chyba nie ma automatyzmu takich reakcji - przecież ty nie zamierzasz bić swoich dzieci, prawda?
Shady z tego co widać nie zamierza, ale każde zachowanie wyuczone w domu (już nawet nie bicie ale np podnoszenie glosu) wymaga od później dorosłego już dziecka mnóstwo silnej woli żeby je wykluczyć. Ja sama odkrywam że mam w sobie dużo zachowań mojej mamy i ciężko muszę pracować nad sobą żeby się ich pozbyć.

Odpowiedz
Gość 2022-11-28 o godz. 12:02
0

Agata

Odpowiedz
Shady 2009-08-01 o godz. 19:42
0

Dzięki wszystkim za miłe słowa. Takie mówienie o tym zawsze przynosiło mi w pewnym stopniu ulge

Odpowiedz
Gatka 2009-08-01 o godz. 18:25
0

Shady :usciski:
Ja nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Odpowiedz
Shady 2009-08-01 o godz. 04:16
0

Oczywiście ze nie zamierzam bić swoich dzieci. Nie czuje w sobie "potrzeby" przemocy, ale chyba tylko dlatego ze przez całe tamto życie, jak i te lata po wyprowadzce z domu pracowałam (i nadal pracuje) nad sobą by zrozumieć to co się stało, zrozumieć motywy kierujące moją matka, w pewien sposób pogodzić się z tym co było. Do dzisiaj czytam wszystko gdzie piszą o mechanizmach przemocy domowej, łapałam i nadal łapię się każdej informacji dot. znęcania się fizycznego i psychicznego i przypuszczam ze dlatego w pewnien sposób zrozumiałam dlaczego tak się stało i dlaczego ja nie moge byc taka w stosunku do swoich dzieci. Zreszta czesto sama siebie obserwuje jak zachowuję sie w stosunku do dzieci - wydaje mi sie ze wszystko ze mna okej. Na szczęscie. Najwazniejsze to sobie uswiadomic ze to co mnie "nauczyli" w domu było w każdym calu ZŁE.
Gatka piszesz o silnej woli by uniknąć przemocy... miewam takie momenty ze mam ochote zlać kogos.. dokladnie w taki sposob jak robila to moja matka...Ta złosc czesto kumuluje sie na moim mezu, konczy sie tylko na szczęście słowną awanturą.
Jednak to czego doświadczyłam w domu, odbiło się na mnie w straszliwy sposób. Jest tyle rzeczy które dopiero teraz, po tylu latach ze mnie wychodza... jest mi poprostu ciężko zyc, tak w codziennym zyciu nie radze sobie z tyloma problemami.. Teraz mam 27, a potrafie zamknąć sie w pokoju i maltretować sama siebie wspominaniem tego w jaki sposób mnie biła. Mam wtedy takie uczucie w sobie, gdzies głęboko ze w pewien sposob tesknie za tym zeby znow mnie ktos tak pobil.. nie wiem to głupie, ale tak czuje. W czasie tych moich wspomnien płaczę jak bóbr, i w zaden sposob nie moge wybaczyc ani matce ani sobie ze nie mialam prawdziwej mlodosci i czuje w sobie cholerna zazdrosc ze inni mieli normalny dom a ja juz w zaden sposob nie moge go miec, niestety przeszlosci nie da się cofnąć.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-31 o godz. 21:57
0

Shady - spotykam ludzi którzy mają takie doświadczenia jak ty. Jest mi przykro, że ktoś jeszcze nadale tego doświadcza.

Nie odniosię sie do postów wszystkich Was, bo to byłoby karkołomne. Nadal będę "reagować" jesli zobaczę bezradność wychowawczą rodzicą przekładającą sie na - zwał jak zwał - klapsy.
WIEM, że odbieranie rodzicowi autorytetu w oczach dziecka - zwracaniem mu uwagi przez obcą osobę w takiej sytuacji jest pozorne. Taki rodzic NIE BĘDZIE nigdy autorytetem wychowawczym dla swojego dziecka. Może będzie,ale tylko do momentu gdy dziecko pozna inne dzieci i spotka inne formy "wychowywania" - te mniej bezradne.

Wiem jaką krzywdą jest dla dziecka akceptacja "takich" metod wychowawczych i uznawanie ich za normalne. Z jednej strony szuka miłości a zdrugiej strony - nawet jako dorosły - prowokuje innych żeby "dali mu klapsa, odrzucili, ukarali" bo to zna i rozumie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 21:18
0

Shady napisał(a):Potem taki dzieciak bedzie stosował taką samą metodę wobec swoich dzieci....
Shady, współczuję Ci tych przykrych przeżyć, ale też chyba nie ma automatyzmu takich reakcji - przecież ty nie zamierzasz bić swoich dzieci, prawda?
Oczywiście, że ktoś nauczony przemocy w domu, łatwiej może sięgnąć po nią we własnym dorosłym życiu, ale też ma wolną wolę i jeśli jest refleksyjną, wrażliwą osobą to raczej nie będzie powielał negatywnych schematów

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 20:33
0

Shady Twój post mną wstrząsnął :usciski:

Odpowiedz
Shady 2009-07-31 o godz. 17:04
0

Dziewczyny to ja Wam napiszę od drugiej strony:

Ja byłam bita do 21 roku zycia. Tak 21. Przez matkę. Dopiero w tym wieku udało mi się wyprowadzić z domu (to byl notabene najszczęśliwszy dzien mojego życia).
I nie byly to jakieś tam klapsy w tyłek, nie.. ja dostawałam pasem (czesto matka sama kazała mi sobie wybierać którym pasem "chce" dziś dostać, potem nauczyłam się juz wybierać te grube, cieńkimi bardziej bolało i częściej leciała krew), kablem od żelazka bądź jakimkolwiek innym, pięsciami, byłam polewana wrzątkiem, pluta, kopana, targana za włosym uderzana głową o sćiane itd itd. Dosłowie wszystko co było pod ręką. Często potem miałam wizyty na pogotowiu, powybijane palce u rąk...

I patrząc z mojego punktu widzenia, każdy klaps jest negatywny. NIE MOZNA bić dzieci w zaden sposob. Przez to co przeszłam ja, doskonale potrafie wczuc się w role dziecka ktore dostaje porządnego klapsa w tyłek. Powoduje to w nim oprócz bólu fiz, ból psychiczny, taki dzieciak naprawde cierpi. Pół biedy jesli taki klaps jest jednorazowy, ale jesli ktos stosuje to jako metodę wychowawczą no to juz nie jest dobrze. Oczywiście takie bicie i maltretowania jakie ja przezyłam dzieli ogrooomna przepaść, byc moze to tylko ja osobiście widząc uderzane na ulicy dziecko czuje ukłucie w sercu, jednak to nie zmienia faktu ze uwazam iz kazdy klaps to jedna z gorszych rzeczy ktore mozna zafundować dzieciakowi. Potem taki dzieciak bedzie stosował taką samą metodę wobec swoich dzieci, a jesli np. okaze sie jeszcze doroslym z taka osobowoscia jak moja matka, to moze uznac ze skoro juz dal klapsa to czemu nie moze przywalić kablem... i kółko się zamyka....

:(

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 10:01
0

K2 napisał(a):
ja sobie zupelnie nie wyobrazam dawania klapsow dzieciom w wieku, ktory nie gwarantuje 100% komunikacji, w przeciwienstwie do sytuacji kiedy wszystkie inne techniki zostaly wyczerpane, a dziecko rozumie, ze po raz kolejny postapilo zle, rozumie dlaczego jego zachowanie bylo zle, rozumie konsekwencje swojego postepowania.
Nie zgodzę się. Jak dla mnie jedynym argumentem usprawiedliwiającym użycie klapsa jest niezrozumienie innych argumentów, innych bodźców - a to występuje jedynie w bardzo wczesnym wieku. I tylko wtedy wydaje mi się, że można znaleźć powody takiej a nie innej formy skarcenia - pisałam o nich w poprzednim poście.
Jednak uderzenie człowieka myślącego, będącego w stanie ( choć może niekoniecznie chcącego ) zrozumieć logikę argumentacji; takiego, do którego można juz dotrzeć innymi metodami - nie dość, że wywołuje poczucie buntu i skrzywdzenia u ofiary ( patrz wypowiedzi dziewczyn o laniu w wieku nastoletnim, kiedy było to dodatkowo upokarzające ) - to jeszcze jak najbardziej jest oznaką słabości karającego ( IMHO ).

I choćby dlatego raczej nie ma szans się sprawdzić jako metoda wychowawcza - za dużo negatywnych bodźców, zbyt bliskie to łamaniu na siłę słabszego, zmuszaniu do przyjęcia argumentów silniejszego, zamiast go naprostować, nauczyć, pomóc zrozumieć. IMHO to metoda 'zamiast' owocująca krzywieniem psychiki dziecka, żeby osiągnąć długofalowy cel w postaci nie dość, że zrozumienia przez dziecko swoich błedów, to jeszcze jego akceptacji dla tak upokarzającej dla niego formy ich wykrzewienia.
Ja tu widzę sprzeczność między metodą a celem - i choćby dlatego, nie wdając się już w osądy czy to etyczne i uprawiedliwione - taka metoda w tym wieku nie ma to raczej szans powodzenia IMHO.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-31 o godz. 09:01
0

Wreszcie mam chwilę, więc zgodnie z obietnicą przedstawiam swój punkt widzenia ( prosze o wybaczenie jeśli pokryje się z czyimiś słowami czy argumentami, nie mam czasu czytać wszystkich wypowiedzi ).

natalia25 napisał(a):A tak serio, to chciałabym się zapytać, kiedy zwolenniczki " wychowawczych klapsów" je stosują. To pytanie do fagiht,
Po pierwsze sprostowanie:
Nie byłam i nie jestem zwolenniczką klapsów. Nie jestem jedynie ich przeciwnikiem, nie widzę w nich jakiejś wielkiej krzywdy wyrządzanej dzieciom, przemocy czy aktów agresji. Wyjaśnienie w następnych akapitach.
Przypominam dodatkowo, że cały czas mówię o jednostkowym klapsie jako formie skarcenia a nie o laniu, biciu czy innych, wspominanych w tym wątku, aktach ewidentnej przemocy.
To różnica - i wbrew pozorm całkiem istotna.

natalia25 napisał(a):jestem ciekawa, bo jako mama jeszcze nie miałam takiej sytuacji. Chodzi mi dokładnie o taką sytuacje, kiedy klaps jest wymierzany w celach edukacyjnych a nie dlatego, że dziecko doprowadza nas do szału. Ania pare razy wytrąciła mnie z równawagi, moją metodą w takich sytuacjach jest ignorowanie jej rozhisteryzowanej osóbki. Pomaga, mała się wypłacze, uspokoi, brak maminych ramion w takiej sytuacji jest dla niej wystarczającą karą. Co pomógłby klaps?Pytam tak uczciwie i bez żadnych podtekstów.Co ja tym klapsem moge pokazać mojemu dziecku?
Rozumiem i cieszę się, że u Twojego dziecka działa ta konkretna forma reakcji na histerię. Nie raz, nie dwa zetknęłam się jednak z sytuacją, kiedy rozmowa i inne próby opanowania histerii u małego, nie rozumiejącego jeszcze argumentacji słownej, dziecka - nie działały a sytuację trzeba było opanowac szybko. Metodą na szybkie otrząśniecie dziecka ze stanu histerii był klaps. Potem dopiero można było stosować rozmowę, przytulenie, czy inne formy uspokojenia. Najpierw jednak musiał zadziałać szok - nie ból bo ciężko nazwać bolesnym lekkie uderzenie palcami w pupę, chronioną na dodatek pieluszką.

Ad klapsa 'edukacyjnego':
W domu spotykalam sie z wychowaniem dzieci poniekąd na zasadzie "zwierzęcej tresury" ( termin chyba nie do końca adekwatny ale trudno mi znaleźć inny, lepiej to obrazujący niż porównanie do wychowania szczeniaczka czy kotka ), dopóki były za małe, żeby zrozumieć słowa. Dużo miłości, tłumaczenia ale też i klaps, jeśli dziecko nie przyjmowalo innych argumentów. Nie na zasadzie wyładowania się na dziecku, tylko na spokojnie, potem przytulenie.
Stopniowo w miare rozwoju dziecka przechodzono na system tlumaczenia a klapsy w ogóle przestawały być stosowane.
Nie widziałam aby wyrządziło to specjalną krzywdę dzieciom, zarówno w ich poznawaniu świata, jak i w rozwoju emocjonalnym, miłości do rodzicow, poczucia bezpieczeństwa w rodzinie, jak i poźniejszych relacji z rodzeństwem. Nie do konca zgadzam sie z tym systemem ( nie podoba mi sie klaps jako metoda ) ale też nie widzę specjalnych negatywnych konsekwencji.

natalia25 napisał(a):No i co dla mnie najważniejsze, co ja mu powiem jak w złości rzuci się na mnie z łapkami? Że bić nie wolno? Tylkow takim razie dlaczego mamusia bije?
IMHO rozmawiamy o dwóch różnych sytuacjach. Jeśli rodzic rzuca się z łapami na dziecko w złości, z bezradności, w chęci odreagowania - to nie dziwi mnie, że dziecko potem ma takie nawyki.
Jeśli natomiast klaps jest jedynie jednorazowym skarceniem, bez ładunku emocjonalnego, jaki towarzyszy traceniu nad sobą panowania - nie daje dziecku automatycznie wskazówki, aby samo "rzucało się ze złości z łapkami".
Jeśli jeszcze od początku wychowania towarzyszy temu rozmowa, tłumaczenie, chęć zrozumienia małego człowieka, poznawania go, szanowania go a nie karcenia za każde, małe czy duże przewinienie - tworzą się inne relacje, nie ma patologii; nawet w rodzinie, w której klaps się zdarza. Inne reakcje, inne relacje.

Kończąc: nie podoba mi sie wychowywanie dziecka za pomoca klapsów. Zgadzam sie, że zazwyczaj są inne, lepsze środki wychowawcze i dopóki one się sprawdzają - błędem jest stosowanie akurat tej formy karania. Równie mocno jednak nie podoba mi sie równanie klapsa do przemocy i stawianie znaku równości między nimi - IMHO to ostatnie akurat trąci demagogią ( nie piję do Ciebie, to ogólne podsumowanie paru pojawiających się w tym wątku wypowiedzi ).

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 07:42
0

amelani napisał(a):Oresteja napisał(a):I choc wychowanie bezstresowe wzbudza we mnie usmiech politowania...
Ale przecież wychowywanie bez bicia nie oznacza wychowywania bezstresowego. Brak bicia nie oznacza braku wymagań, zasad, a nawet kar.

Popadlam swiadomie w skrajnosc ;)
Z powodu posiadania w swoim otoczeniu matek pozwalajacych (w ramach wychowania bezstresowego) wchodzic sobie dzieciom na glowe.
Bo kazda uwaga zwrocona niewlasciwym tonem moze spowodowac nieodwracalne zmiany w psychice dziecka.
Wiec wola nie ryzykowac ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 07:33
0

Oresteja napisał(a):I choc wychowanie bezstresowe wzbudza we mnie usmiech politowania...
Ale przecież wychowywanie bez bicia nie oznacza wychowywania bezstresowego. Brak bicia nie oznacza braku wymagań, zasad, a nawet kar.
Ciekawa jestem, jak to u nas będzie...

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 07:26
0

Jak tak sobie czytam Wasze posty, to ciesze sie, ze nie mam dzieci i dylematow moralnych: dac klapsa w tylek czy nie.
Moi rodzice majac czworke dzieci i ciezko pracujac na miseczke ryzu, nie wykazywali sie az tak duza cierpliwoscia, by darowac sobie lanie.
A ze bylam dzieckiem pierworodnym i doswiadczenie zdobywali na mnie, to i tylek mialam sprany czesto.
Bunt, poczucie krzywdy. I owszem ...pamietam, ze byly.
I agresja skierowana przeciwko ....mlodszej siostrze. Bo jej wlac moglam.
Bo byla mniejsza i slabsza.
Do dzis mam wyrzuty sumienia z tego powodu i nieba jej uchyle.

I choc wychowanie bezstresowe wzbudza we mnie usmiech politowania (znam przypadki kiedy takie wychowanie wola o pomste do nieba),
to krew mnie zalewa kiedy widze, ze ktos tarmosi, leje czy wrzeszczy na swoje dziecko.
I mam ochote zrobic to samo tej "doroslej, solniejszej i madrzejszej" osobie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 06:56
0

ja chyba pisze niezrozumiale becja, bo zupelnie opacznie mnie zrozumialas. ale przeciez sama do siebie gadac nie bede

Odpowiedz
Och 2009-07-31 o godz. 06:22
0

Raz zdarzyło mi się dać porządnego klapsa Dominice, siedziałam wtedy z pół godziny w pokoju i ryczałam...... :(

Nie zrobię tego nigdy więcej Obiecałam to sobie jak dostawałam kolejne lańsko od ojca.....Nawet teraz ciężko mi o nim mówić "tato"

Odpowiedz
becja 2009-07-31 o godz. 06:08
0

K2 napisał(a):becja napisał(a):Przypomina mi się historia, opowiadana kilka razy przez mojego dumnego teścia - jak to dawno dawno temu wprał kilkuletniej siostrze mojego męża, bo gdy wrócił z zakupów zastał ją siedzącą na parapecie w otwartym oknie na 2 piętrze, wyciągającą ręce do ptaszków na drzewie. Dostała lanie, żeby się nauczyła, że tak nie wolno... no comments.
chodzi mi dokladnie o tego rodzaju sytuacje. tylko ze nie miala ona miejsca raz, a powiedzmy 20 razy i za 21 razem dziecko dostaje lanie. i gdyby to lanie stanowilo gwarancje, ze dziecko nie bedzie ponownie sie wychylac z okna, to czy byloby ono wtedy rowniez nieusprawiedliwione. owszem, mozna zawsze zabic okno, wstawic kraty etc, ale przeciez takie postepowanie nie nauczy dziecka, ze wychylac sie z okna nie wolno, a bedzie tylko czasowym remedium.

mnie też właśnie o dokładnie takie sytuacje chodzi - np. tutaj teść widzi tylko winę dziecka, swojej nie (a ja dostrzegam - jasne, że kiedyś dziecko samo zrozumie czym takie wychylanie grozi, ale zanim jest za małe by ocenić ryzyko nie należy go po prostu zostawiać bez opieki, co z tego że nauczy się, że z tego okna nie można, potem gdy zostanie samo wlezie na szafę - za to nie było lania...)

co do roznicowania wieku dzieci, to akurat sie zupelnie nie zgadzam z tym co napisalas - ale to pewnie wynika z mojego nastawienia do kar cielesnych. ja sobie zupelnie nie wyobrazam dawania klapsow dzieciom w wieku, ktory nie gwarantuje 100% komunikacji, w przeciwienstwie do sytuacji kiedy wszystkie inne techniki zostaly wyczerpane, a dziecko rozumie, ze po raz kolejny postapilo zle, rozumie dlaczego jego zachowanie bylo zle, rozumie konsekwencje swojego postepowania. co mnie jednak zastanowilo, to ten fragment:
becja napisał(a):Dla mnie bicie dziecka to bicie dziecka.
A już w przypadku małego dziecka winę zawsze będe brać na siebie - za niezapewnienie odpowiednio bezpiecznych warunków, niewytłumaczenie odp. ilości razy.
czy to znaczy, ze w przypadku doroslejszych dzieci, wina moze spac na kogos innego? no coz, chyba sie znowu nie zgadzamy, bo ja za wszlekie grzechy cory obwiniam siebie i meza.

Chciałam tylko podkreślić że dziwne jest dla mnie ustalanie granicy gdy dziecko jest już odpowiednio duże i od teraz można bić.
Zaznaczyłam też, że moim zdaniem gdy brak jeszcze wspomnianych przez Ciebie 100% komunikacji, winy należy szukać przede wszystkim u siebie jako tego, kto wychowuje. Jasne, że z wiekiem ze slodkiego maleństwa może wyrosnąć niezłe ziółko, paskudny charakterek nawet... każdy z nas rodzi się z innym temperamentem itp... ale oczywiście także wtedy rozmowa jest dla mnie sto razy lepsza niż klaps, wyszarpanie za ucho (lub obrażenie się)
Przyznam, że dyskusja tutaj budzi u mnie niemałe emocje - i to nie tylko dlatego, że wychowywanie dzieci to temat równie szeroki co drażliwy ;)
Dlatego zamilknę już :yawinkle:

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 04:17
0

Oglądałam ostatnio odcinki super niani, amerykańskie. U nas teraz się zaczęło też.
No i tam jest stawianie w kącie.

Dzieci są jak zwierzaki ;) zwierzakom tez trudno wytłumaczyc, że nie wolno. Ale mozna je wytresowac bez przemocy.

Czasami mam wrażenie, że ludziom sie wydaje, że dzieci to tylko śpią i ładnie wyglądają A przeciez dzieci to wulkany energii.

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 04:10
0

Stawanie w kącie wydaje mi się całkiem z innej beczki. Ale wtedy gdy mówisz - idź sobie przemyśle swoje zachowanie. A czy to zrobi w kącie czy w łazience, kuchni to wszystko jedno. Byle tylko nie maksymalizować upokorzenia lub nie jechać na lękach ( wiem, że boi się piwnicy to sruu )
Stosowanie pracy fizycznej jako kary uważam za bardzo pouczające ( typu posprzątaj co nabałaganiłeś, wynoszenie śmieci itp ) oczywiście dostosowane do wieku i przewinienia.

Odpowiedz
Gość 2009-07-31 o godz. 03:51
0

gonick napisał(a):Ale kurde, znam mnóstwo przypadków, kiedy autorytet wystarczy i naprawdę nie trzeba "klapsa" by dziecko, nawet malutkie wiedziało, co jest dobre a co złe.
no i super :) powiem Ci nawet, ze nie Ty jedna znasz sporo takich przypadkow ;) najzwyczajniej w swiecie zastanowilo mnie rzucanie "szacunkiem do rodzicow" jako argumentem i w jakis dziwaczny dla mnie sposob utozsamianie szacunku z posluszenstwem. czy kazde dziecko w danym momencie czy tez nawet w dlugim okresie czasu niesluchajace sie rodzicow wyraza tym swoj brak szacunku do nich?

becja napisał(a):Przypomina mi się historia, opowiadana kilka razy przez mojego dumnego teścia - jak to dawno dawno temu wprał kilkuletniej siostrze mojego męża, bo gdy wrócił z zakupów zastał ją siedzącą na parapecie w otwartym oknie na 2 piętrze, wyciągającą ręce do ptaszków na drzewie. Dostała lanie, żeby się nauczyła, że tak nie wolno... no comments.
chodzi mi dokladnie o tego rodzaju sytuacje. tylko ze nie miala ona miejsca raz, a powiedzmy 20 razy i za 21 razem dziecko dostaje lanie. i gdyby to lanie stanowilo gwarancje, ze dziecko nie bedzie ponownie sie wychylac z okna, to czy byloby ono wtedy rowniez nieusprawiedliwione. owszem, mozna zawsze zabic okno, wstawic kraty etc, ale przeciez takie postepowanie nie nauczy dziecka, ze wychylac sie z okna nie wolno, a bedzie tylko czasowym remedium.

co do roznicowania wieku dzieci, to akurat sie zupelnie nie zgadzam z tym co napisalas - ale to pewnie wynika z mojego nastawienia do kar cielesnych. ja sobie zupelnie nie wyobrazam dawania klapsow dzieciom w wieku, ktory nie gwarantuje 100% komunikacji, w przeciwienstwie do sytuacji kiedy wszystkie inne techniki zostaly wyczerpane, a dziecko rozumie, ze po raz kolejny postapilo zle, rozumie dlaczego jego zachowanie bylo zle, rozumie konsekwencje swojego postepowania. co mnie jednak zastanowilo, to ten fragment:
becja napisał(a):Dla mnie bicie dziecka to bicie dziecka.
A już w przypadku małego dziecka winę zawsze będe brać na siebie - za niezapewnienie odpowiednio bezpiecznych warunków, niewytłumaczenie odp. ilości razy.
czy to znaczy, ze w przypadku doroslejszych dzieci, wina moze spac na kogos innego? no coz, chyba sie znowu nie zgadzamy, bo ja za wszlekie grzechy cory obwiniam siebie i meza.

Lillan napisał(a):Wiesz, jak dla mnie to naprawdę brzmi dramatycznie Bezpieczeństwo można zagwarantować na dziesiątki sposobów, a lanie na pewno nie musi być jednym z nich.
no i wlasnie ja sie z tym "na pewno" nie zgadzam, btw. w wychowaniu psa, tez sie nie zgadzamy, co chyba juz wyjasnilam wystarczajaco, jak i dlaczego powolywanie sie na szacunek i porownywanie dziecka z osoba dorosla uwazam za bzdurne.

i jeszcze taka mysl mnie naszla. lanie w pupe jest ogolnie przez nas przyjete za zle, najprawdopodobniej razem z wiekszoscia pozostalych kar cielesnych typu: ciaganie za uszy, kleczniki z grochu, ale co ze stawianiem w kacie czy tez zadawanie prac fizycznych jako kary?

Odpowiedz
ada.ant 2009-07-30 o godz. 23:05
0

nie byłam bita, nie pamiętam żadnych klapsów, pamiętam jak przez mgłę że kiedyś coś zbroiłam w kuchni i Ma ścierką się zamachnęła, ale w pamięci mam bardziej to że wtedy wyprowadziłam ją z równowagi i było mi przykro że się tak wkurzyła....
w naszym domu wiadomo było co wolno a czego nie wolno, mimo że byłyśmy z Gohą skrajnie różne na obie to działało...
nie wiem jak będzie wyglądała praktyka - zaczynam dopiero w nowym roku :D - ale mam nadzieję że u nas klarowne, konsekwentne postępowanie, jasne granice i duuuużo miłości się sprawdzą, bo jestem przeciwniczką rozwiązań siłowych, pracowałam z dziećmi, wychowałam kilka dużych i krnąbrnych psów mam nadzieję że z dzieckiem też dam radę...

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 22:32
0

SkrawekNieba napisał(a):a wiecie co ja czasem wolalam dostać lanie, niż jak matka rzucala focha a ja potem nie wiedzialam co z tym zrobić, musialam przepraszać, że żyję czasem
Skrawku, ja wierzę, że są jeszcze inne metody wychowawcze niż tylko lanie i fochy (obie równie okrutne wg mnie)

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 22:29
0

SkrawekNieba napisał(a):a wiecie co ja czasem wolalam dostać lanie, niż jak matka rzucala focha a ja potem nie wiedzialam co z tym zrobić, musialam przepraszać, że żyję czasem
No o tym mowie. Ja tez tak wolalam - zawinilam, dostalam, bylo po wszystkim. Ale nie wiem czy przylalabym wlasnemu dziecku. Kota przypadkiem nadepne i serce mnie boli, nie wiem czy potrafilabym uderzyc celowo dziecko.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 22:26
0

becja napisał(a):Nabla napisał(a):...natomiast gdy mama sie pogniewala to trwalo to w nieskonczonosc (czytaj kilka godzin) i bylo tortura psychiczna.
Rodzicielstwo, macierzyństwo to zadanie a nie rola sama z siebie, rodzę i tyle.
Dobranie kary też jest sztuką. Nie sztuka wlać, wydrzeć się lub obrazić...
a wiecie co ja czasem wolalam dostać lanie, niż jak matka rzucala focha a ja potem nie wiedzialam co z tym zrobić, musialam przepraszać, że żyję czasem

Odpowiedz
becja 2009-07-30 o godz. 22:19
0

Nabla napisał(a):...natomiast gdy mama sie pogniewala to trwalo to w nieskonczonosc (czytaj kilka godzin) i bylo tortura psychiczna.
Rodzicielstwo, macierzyństwo to zadanie a nie rola sama z siebie, rodzę i tyle.
Dobranie kary też jest sztuką. Nie sztuka wlać, wydrzeć się lub obrazić...

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 22:10
0

Nie mam dzieci, wiec dla mnie to tylko teoria. Zastanawia mnie tylko jedno: moja mama zawsze twierdzila, ze klaps jest kara prosta, zrozumiala dla dziecka i szybko zalatwiajaca sprawe na zasadzie wina-kara, a karanie odbieraniem przywilejow, zmuszaniem do zrobienia czegos to rzecz wiekszego kalibru. Dostalam pare razy w dziecinstwie i wiem, ze po klapsie rachunki byly wyrownane, natomiast gdy mama sie pogniewala to trwalo to w nieskonczonosc (czytaj kilka godzin) i bylo tortura psychiczna.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 22:07
0

K2 napisał(a):i moze troche to dramatycznie zabrzmi, ale jesli mialabym pewnosc, ze moge zagwarantowac bezpieczenstwo mojemu dziecku poprzez sprawianie lania, to schowalabym caly szacunek w kieszen, w koncu to czy mnie dziecko szanuje czy nie, zupelnie schodzi na drugi plan w pewnych sytuacjach.
Wiesz, jak dla mnie to naprawdę brzmi dramatycznie Bezpieczeństwo można zagwarantować na dziesiątki sposobów, a lanie na pewno nie musi być jednym z nich.
K2 napisał(a):porownuje sie tutaj dzieci - i ja mam problem teraz z tym czy mowimy o niemowlakach, przdszkolakach, czy nastolatkach czy mlodziezy - do naszych mezow. co dla mnie jednak w przypadku tych "malutkich istot" jest zupelnym nieporozumieniem w koncu jest to zupelny inny poziom rozwoju.
Czepiasz się tych "malutkich istot", czy co? lol
Niezależnie od etapu rozwoju "istot", przemoc nie jest _żadnym_ rozwiązaniem! Dziecko to nie człowiek? Nawet psa się nie bije, żeby go np. nauczyć czystości, bo są inne metody, a dziecko powinno się bić, bo inaczej nie zrozumie? Boszsz...

Odpowiedz
becja 2009-07-30 o godz. 22:04
0

K2 ale jak można zapewnic bezpieczeństwo dziecku sprawianiem lania?
Chyba, że masz na myśli klapsy jako sposób tłumaczenia, że coś jest niebezpieczne, tak?
Uważam, że do każdego dziecka można dotrzeć drogą inną niż zadawanie bólu, nawet jeśli dziecko jest trudne, złośliwe itp.
Natomiast ustalenie ram wiekowych o jakich rozmawiamy nie ma chyba sensu. Dla mnie bicie dziecka to bicie dziecka.
A już w przypadku małego dziecka winę zawsze będe brać na siebie - za niezapewnienie odpowiednio bezpiecznych warunków, niewytłumaczenie odp. ilości razy.

Przypomina mi się historia, opowiadana kilka razy przez mojego dumnego teścia - jak to dawno dawno temu wprał kilkuletniej siostrze mojego męża, bo gdy wrócił z zakupów zastał ją siedzącą na parapecie w otwartym oknie na 2 piętrze, wyciągającą ręce do ptaszków na drzewie. Dostała lanie, żeby się nauczyła, że tak nie wolno... no comments.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 21:48
0

No K2, masz rację, że pojęcie szacunku jest przyswajalne od pewnego wieku.
Ale kurde, znam mnóstwo przypadków, kiedy autorytet wystarczy i naprawdę nie trzeba "klapsa" by dziecko, nawet malutkie wiedziało, co jest dobre a co złe.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 21:42
0

mala istotka i szacunek? jakos mi to w jednym zdaniu nie bardzo pasuje. mysle, ze dla malenkich istot pojecie szacunku jest mocno abstrakcyjne. i moze troche to dramatycznie zabrzmi, ale jesli mialabym pewnosc, ze moge zagwarantowac bezpieczenstwo mojemu dziecku poprzez sprawianie lania, to schowalabym caly szacunek w kieszen, w koncu to czy mnie dziecko szanuje czy nie, zupelnie schodzi na drugi plan w pewnych sytuacjach.
porownuje sie tutaj dzieci - i ja mam problem teraz z tym czy mowimy o niemowlakach, przdszkolakach, czy nastolatkach czy mlodziezy - do naszych mezow. co dla mnie jednak w przypadku tych "malutkich istot" jest zupelnym nieporozumieniem w koncu jest to zupelny inny poziom rozwoju.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 20:47
0

Nigdy nie byłam bita i uważam się za świetnie wychowaną osobę. Były rozmowy, prośby, nakazy, zakazy, ale nigdy moi rodzice mnie nie uderzyli. Raz jeden powiedziałam coś głupiego i tato chyba miał ochotę wklepać mi w tyłek. Oczywiście ostatecznie tego nie zrobił, ale ja do tej pory pamiętam, jak straszny wydał mi się sam zamiar uderzenia mnie
Nie wyobrażam sobie, że mogłabym skrzywdzić taką małą istotę, patrzeć jak cierpi i płacze- to jakiś koszmar Jaki można mieć powód, żeby zrobić coś tak obrzydliwego: bo dziecko wylało sok na dywan, bo za głośno się śmiało To tak jakby mąż uderzył żonę za to, że źle wyprasowała koszule albo za długo rozmawiałą z koleżanką :o
Laniem nie da się wyegzekwować szacunku, najwyżej strach.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 20:45
0

becja napisał(a):Klaps nie jest biciem? W takim razie czym jest?
Nie widzę nic dobrego w przyłożeniu dziecku w tyłek. Nawet "delikatnym".
Lanie na szczęście wychodzi z mody, coraz więcej rodziców zaczyna zdawać sobie sprawę, że potomstwo nie jest własnością rodzicieli ani opiekunów, nikt dziecku linijką po łapach w szkole nie przyłoży...
Zazwyczaj nie podnosimy ręki na innych gdy nas wkurzą ;)
A dziecko też człowiek. Tyle, że mały i bezbronny...
Becja, jak dla mnie Twoja wypowiedż jest kwintesencją rodzicielstwa. Dziecko też człowiek. I powinno szanować rodziców nie z powodu tego, że są rodzicami, tylko dlatego, ze są ludźmi. Szacunek za szacunek. Bez tego nie zbuduje się żadnej relacji.

Pamiętam, ze powiedziałam to mamie, kiedy miałam jakies 13 lat - tuż przed zapowiedzianym laniem - popłakała się i już nigdy nie dostałam w tyłek. Tak też chciałabym wychować swoje dziecko

Odpowiedz
becja 2009-07-30 o godz. 20:22
0

Klaps nie jest biciem? W takim razie czym jest?
Nie widzę nic dobrego w przyłożeniu dziecku w tyłek. Nawet "delikatnym".
Lanie na szczęście wychodzi z mody, coraz więcej rodziców zaczyna zdawać sobie sprawę, że potomstwo nie jest własnością rodzicieli ani opiekunów, nikt dziecku linijką po łapach w szkole nie przyłoży...
Zazwyczaj nie podnosimy ręki na innych gdy nas wkurzą ;)
A dziecko też człowiek. Tyle, że mały i bezbronny...

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 05:09
0

Nie byłam bita. Dziecka nie biję, nie zamierzam. Kilka razy ręka mnie zaswędziała i potem miałam moralnego kaca przez kilka godzin.
Było mi wstyd przed samą sobą. Nie raz Gabu mnie wkurzy, coś zbroi, po raz tysięczny wsadzi ręce do toalety i pochlapie sie wodą z wc.
Jest mnóstwo innych kar i brak nagród po to by regulować zachowanie.
Jak czytam, że klaps to nie bicie, że jedne klaps itp to chce mi się wyć.
Klapsy są wynikiem bezsilności rodzica, jego braków w umiejętnościach wychowawczych. Proponuję bić męża jak nie zrozumie, że miał kupić mleko zamiast coli.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 04:15
0

hmm... pare wypowiedzi mnie lekko ruszylo.
najpierw sie odniose do wypowiedzi amst i bardzo prosze nie traktowac tego personalnie. gdyby mi ktos zwrocil uwage przy dziecku, to bym sie odwinela i mocno odciela. nie znosze takie zalatwiania spraw, typu "ciocia/ wujek dobra rada, cala sytuacje zdiagnozowali w ciagu 20 sekund". dziecku w ten sposob sie pomoglo? a moze matce? czy tez poprostu osoba zwracajaca uwage poczula sie lepiej bo spelnila swoj obywatelski obowiazek. co wiecej, jestem swiecie przekonana, ze uwaga taka odbije sie na dziecku, ktore "zawstydzilo" mame i sprowokowalo przechiodnia do wypowiedzi.

teraz wzgledem klapsow. sama dostawalam w tylek ostro i regularnie. jako katowania tego nie odbierala i nie odbieram, jako wywalenia zlosci czy frustracji tez nie. co oczywiscie nie zmniejszalo mojego wstydu gdy na wf swiecilam siniakami na dupsku. moi rodzice traktowali lanie wychowawczo i musze stwierdzic, ze w moim przepadku sie to sprawdzalo i to dwojako. mianowicie piec razy sie zastanawialam zanim robilam cos, co wiedzialam, ze moze mnie wpedzic w klopoty - czyli efekt wychowawczy jest, oraz nauczylam sie doskonale klamac, tak, ze mnie na klamstwie bylo strasznie trudno zlapac - szkola przetrwania zaliczona ;)
nie jestem zwolenniczka "wychowania bezstresowego", ale obiecalam sobie, ze Niuski prac nie bede. uwazalam, ze jest to amoralne, jest oznaka slabosci i niezdania egzaminu w roli rodzica, frustracji etc. ale jak mi zawiodly wszystkie "cywilizowane" srodki wychowawcze, to podjelam swiadoma decyzje i spuscilam jej lanie. nie bylo w tym ani grama zlosci czy frustracji, raczej podejscie tonacego do brzytwy. Niuska plakala, bo ja tylek bolal, ja wylam bo mnie serce bolalo. po Niusce lanie splynelo jak po kaczce, po pol godzinie wydawac by sie moglo, ze zadnego klopotu nie bylo. jeszcze ze dwa razy zesmy lanie potrenowaly i u Niuski sie ta metoda zupelnie nie sprawdza, sama nie wiem czy na szczescie czy nie. ale opowiedzialam to wszystko po to, zeby nie utozsamiac wszystkich rodzicow siegajacych po pasa jako frustratow wyzywajacych sie na slabszych istotach. ;) wiekszosc z nas pewnie byla wychowana na klapsach i w momencie kiedy wszlekie inne metody zawiodly nie jest chyba dziwne, ze zwracamy sie do tego co robili nasi rodzice. nawet jesli jest to calkowicie sprzeczne z naszymi przekonaniami, to w pewnym momencie zaczyna sie watpic w siebie i swoje metody i czlowiek sie zaczyna zastanawiac, ze "w koncu skoro my, dostajacy w tylek, wyszlismy na ludzi, to moze jest to jednak jakies rozwiazanie". nie wykluczam wiec klapsow jako srodka wychowawczego, bo wiem po sobie, jako tej, ktora w tylek dostawala, ze one moga przyniesc pozytywne rezultaty, ale nie jestem ich zwolenniczka, albowiem w stosunku do mojej corki, byla to kara bardziej dla mnie, niz dla niej.

Odpowiedz
Gość 2009-07-30 o godz. 03:27
0

natalia25 napisał(a):. To pytanie do fagiht
Odpowiem wieczorem, jak będę miała chwilę czasu.
pozdrawiam

Odpowiedz
ballerina 2009-07-30 o godz. 01:54
0

Isia napisał(a):
Klaps ma według mnie uzasadnienie np. w przypadku złośliwości starszego dziecka, nie wiem powiedzmy cztero-, pięciolatka, któremu 15 razy tłumaczyliśmy, że nie mozna malować po ścianach a ono z premedytacją z szatańskim błyskiem w oku idzie i maluje, sprawdzając na ile sobie może pozwolić. Nie wiem jak Was ale mnie by wtedy poniosło. Nie ma jednak sensu, jeśli dziecko namalowało coś na ścianie, bo nie było ustalonych reguł, ze tak się nie robi ot przyszła mu taka idea do głowy bez wiedzy o tym, że to złe.
Moim zdaniem klaps nie ma uzasadnienia tutaj.
Sama napisalas ze by cie ponioslo, czyli ty jako dorosly czlowiek stracilabys panowanie nad soba. To bardzo niepedagogiczne wobec dziecka.
Moim zdaniem zamiast 15 razy, wytlumaczyc tylko 1 max 2 razy i przestrzec przed grozacymi konsekwencjami w przypadku powtorki czyli np. wyjscie do swojego pokoju (gdzie jest nudno i nikt na niego nie zwraca uwagi), odciecie od dobranocki czy co tam jeszcze.
Dziecko musi zostac ostzrezone co je spotka. Powaznym tonem, patrzac w oczy.
W przypadku recydywy (a bardzo mozliwie ze dziecko bedzie sprawdzac konsekwencje rodzicow) wyegzekwowac zapowiedziona kare rownoczesnie tlumaczac za co. Oczywiscie dac tez szanse dziecku na przeprosiny. No i potem pomoc mu zmywac kredki ze sciany bo ciezko schodza ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 23:50
0

Klapsy klapsami, ale co z terrorem psychicznym. "Jesli dziecko jest niewdzięczne"... Nawet jeśli nie dostanie ani kijem ani pasem ani ręka ani ścierką, budowanie w dziecku poczucia winy i wypominanie mu czegoś przez tydzień wydaje mi się chyba gorszą karą niż załatwienie sprawy jednym klapsem. Póki co nie zdarzyło mi się uderzyć dziecko i mam nadzieję, ze tak będzie zawsze. Ale mój synek ma trochę ponad półtora roczku i raczej nie zrozumiałoby sensu takiej kary. Juz zbyt ostre skarcenie słowne powoduje u mnie ogromne poczucie winy choć rodzic tez jest tylko człowiekiem i miewa chwile słabości. Gorzej jak swoją słabość rekompensuje sobie wyżywaniem się na innych. Zwłaszcza jak obmysla się narzędzie tortur. Agresja rodzi agresję, ktos kto sam był bity powiela ten schemat. Najpiękniejsze sceny rozgrywają się przy piaskownicy. Babcia przychodzi z wnusiem. Mówi wszystkim dzień dobry, każe się przywitac dziecku. Przemawia słodkim głosikiem. Kiedy wnusio wyrywa innemu dziecku zabawkę, babcia podbiega do wnusia i bez zbędnych tłumaczeń siła wyrywa mu zabawkę, bije go po ręku i krzyczy "natychmiast oddaj to chłopcu". I jak to dziecko ma nie wyrywac rzeczy innym skoro wobec niego tez jest stosowana przemoc?
Klaps ma według mnie uzasadnienie np. w przypadku złośliwości starszego dziecka, nie wiem powiedzmy cztero-, pięciolatka, któremu 15 razy tłumaczyliśmy, że nie mozna malować po ścianach a ono z premedytacją z szatańskim błyskiem w oku idzie i maluje, sprawdzając na ile sobie może pozwolić. Nie wiem jak Was ale mnie by wtedy poniosło. Nie ma jednak sensu, jeśli dziecko namalowało coś na ścianie, bo nie było ustalonych reguł, ze tak się nie robi ot przyszła mu taka idea do głowy bez wiedzy o tym, że to złe.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 21:40
0

natalia25 napisał(a):Skrawek, nikt Ci nie odpisał, bo mądrze prawisz i pewnie w tych kilku zdaniach wyczerpałaś temat ;)

nat ja pilam do tego

zabiegana napisał(a):a zastanawiam sie ::;mimo ze tyle osob cztalo moj post to tylko 2 dziewczyny odpisalo.Czy reszta postanowila zrobic mi na zlosc.Ze skoro ja sie nie udzielalam to i mi nikt nie odpowie? :(
jakos niesmacznie sie poczulam.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 21:31
0

Pomylilam sie w linku wiec jeszcze raz:
Tutaj dyskusja w zwiazku z kompletnie inna sytuacja ale tez bylo o klapsach jak mi sie wydaje:
http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=37664

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-29 o godz. 20:57
0

SkrawekNieba napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):nie wiem jak mozna uderzyc dziecko. nie wyobrazam sobie.

trzeba wyznaczac dziecku granice i zasdy bo bez tego ono jest zagubione.
ale mozna zamiast bicia stosowac system kar i mowic, mowic, mowic co wolno, a czego nie.
teoretycznie to może i pięknie to wygląda, ale praktycznie?

;)
moge podeslac Cie na korepetycje do moje Maymy, Bratowej i Brata.
ada ma 2 lata i 3 miesiace i ma charakter. oj ma.
nameczy sie z nia czlowiek, ale w zyciu nikt jej nie uderzyl.

musisz tlumaczyc:
ada nie wolno klasc lapek na piekarniku poniewaz sie oparzysz. tafla jest goraca. zobacz Babacia nie dotyka, chodz zobacz jakie cieplo bije od kuchenki. i tak ze 100 razy ;)

i te sama metode stosowac w innych dziedzinach.
no i konsekewncja. to chyba podstawa.
nie mozna dawac dziecku sprzecznych komunikatow.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 20:48
0

awangarda w stylu retro napisał(a):nie wiem jak mozna uderzyc dziecko. nie wyobrazam sobie.

trzeba wyznaczac dziecku granice i zasdy bo bez tego ono jest zagubione.
ale mozna zamiast bicia stosowac system kar i mowic, mowic, mowic co wolno, a czego nie.
teoretycznie to może i pięknie to wygląda, ale praktycznie?

a w ogóle to tyle osób już podejrzalo co napisalam i co? nikt mi nie odpisal, bo co? bo ja malo pisze czy za dużo ;)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-29 o godz. 20:36
0

zawsze sie smialam, ze dostalam w tylek tylko kilka razy, a powinnam wiecej, ale to taki glupawy zart.

bicie i krzyk sa wyrazem niemocy.
tego, ze sie nie daje juz rady.
jest roznica w klapsie i biciu pasem, ale tylko fizyczna
bo uczucie porazki jest chyba takie samo.

nie wiem jak mozna uderzyc dziecko. nie wyobrazam sobie.

trzeba wyznaczac dziecku granice i zasdy bo bez tego ono jest zagubione.
ale mozna zamiast bicia stosowac system kar i mowic, mowic, mowic co wolno, a czego nie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 20:14
0

Ja jako że studiuję psychologię a temat ostatnio bardzo modny z tymi klapsami na każdych prawie wykladach mialam o tym gadkę.
Na rozwojowej bylo, że "dupa nie szklanka" i klaps informacyjny.
Na wprowadzeniu, że raczej to okrucieństwo. I teraz bądź mądry czlowieku i wymyśl wersję swoją .

Temat jak zwykle rzeka, choć ja ostatnio sklaniam się w stonę "karnego jeżyka" z super niani. Wprowadza dyscyplinę, jest lekkim stresem dla dziecka jak kiedyś stanie w kącie. Moi rodzice w ramach karnego jeżyka stosowali mój pokój i tekst "idź do swojego pokoju, przemyśl to, przyjdź jak do czegoś dojdziesz to porozmawiamy"-powiedziane to bylo ostrym i dosadnym glosem ale nie krzykiem. Czasem też byl klaps z rodzaju tych informacyjnych (tak uważają moi rodzice), choć ja teraz tego nie pamiętam, więc chyba jak widać nie zrójnowaly mi one mojej psychiki. Ale ja swojego dziecka bić nie chcę. Nie mówię, że nie będę, bo nie ma co chwalić dzień przed zachodem slońca.

I swoją drogą muszę się przyznać do faktu, że nie bardzo rozumiem sformuowanie "wychowanie bezstresowe". Niech mi ktoś proszę wytlumaczy, co się zawiera w takim określeniu, bo ja się spotkalam z bardzo szerokim spektrum zachowań w stosunku do dziecka.

Odpowiedz
ladybird7 2009-07-29 o godz. 19:55
0

ulleczka napisał(a):
A widzisz, ja nie byłam bita, jestem jedynaczką okrutnie rozpieszczoną, miałam super dzieciństwo, NIE BAŁAM i NIE BOJĘ sięmoich rodziców, nigdy w życiu nie zrobiłam nikomu krzywdy, żadnego kosza na głowę nie założyłam, baaa, ja nawet nie pyskowałam nauczycielom ;)
Czyli co? Da się...
Hehe, ja tez jestem rozpieszczona jedynaczka, nie raz dostalam od rodzicow, i okrotnie pyskowalam nauczycielom, nawet na studiach. Ach to byly czasy, hehe

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 19:43
0

Ulleczka pewnie, że tak się da lol .

Odpowiedz
Gatka 2009-07-29 o godz. 19:28
0

ulleczka napisał(a):Czyli co? Da się...
Dla chcącego nic trudnego ;)

Myślę, że większość przypadków bicia to jest problem panowania nad sobą rodzica. Jeśli rodzic jest w 100% pewny, że dziecko zawiniło z pełną tego świadomością i rodzić nie chce się na nim wyładować ani nie działa w przypływie złości ... to ja się wtrącać nie będę ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 19:20
0

Martucha napisał(a):Ale uważam, że dziecko powinno czuć respekt przed rodzicem a nie robić co mu się podoba. Bo niestety teraz coraz częściej się to zdarza. Mówiąc to mam na myśli nastolatki (bo to teraz modne bezstresowe wychowanie) i to co się teraz dzieje w niektórych szkołach (zakładanie kubła na śmieci nauczycielowi). Kiedyś dzieci dostawały w dupsko i nikt się do tego nie wtrącał, każdy jak uważał tak wychowywał swoje dzieci.
A widzisz, ja nie byłam bita, jestem jedynaczką okrutnie rozpieszczoną, miałam super dzieciństwo, NIE BAŁAM i NIE BOJĘ sięmoich rodziców, nigdy w życiu nie zrobiłam nikomu krzywdy, żadnego kosza na głowę nie założyłam, baaa, ja nawet nie pyskowałam nauczycielom ;)
Czyli co? Da się...

Odpowiedz
Gatka 2009-07-29 o godz. 19:19
0

Zuz napisał(a):Jeśli uważnie przeczytałaś moją wypowiedź to powinnaś zauważyć, że sytuację którą tu opisałaś zakwalifikowałam jako okrucieństwo.
Zuz, przeczytalam, zrozumialam. Ale i tak uwazam ze kazde siegniecie po pasek to okrucienstwo. A ta odpowiedz nie byla napascia na Ciebie tylko moim pierwszym skojarzeniem z Twoja wypowiedzią ...

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 19:14
0

Martucha napisał(a):Lekki klaps chyba nie jest przemocą fizyczną.
Dla mnie jest. :|

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 19:05
0

Lekki klaps chyba nie jest przemocą fizyczną. Ja równiez nie jestem za tym aby bić dzieci. Ale uważam, że dziecko powinno czuć respekt przed rodzicem a nie robić co mu się podoba. Bo niestety teraz coraz częściej się to zdarza. Mówiąc to mam na myśli nastolatki (bo to teraz modne bezstresowe wychowanie) i to co się teraz dzieje w niektórych szkołach (zakładanie kubła na śmieci nauczycielowi). Kiedyś dzieci dostawały w dupsko i nikt się do tego nie wtrącał, każdy jak uważał tak wychowywał swoje dzieci.
Ja nie byłam bita - może dostałam parę razy klapsa, mój młodszy brat za to w ogóle nie był bity, (bo zanim miał dostać klapsa to już darł się jakby go ze skóry obdzierali).
Mój mąż razem ze swoim bratem dostawali od ojca w dupsko jak coś tam było nie tak. I obywdaj do tej pory twierdzą, że dobrze ich ojciec wychował.

Klaps - tak, bicie czym popadnie - zdecydowanie nie!

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 18:50
0

Gatka napisał(a):Zuz napisał(a):Potrafię jednakże zrozumieć rodzica, który nie dając sobie rady z nagannym zachowaniem dziecka, impulsywnie sięgnie po pasek.
Nigdy nie zapomnę jak mój ojciec sprał mojego brata pasem (brat miał wtedy 5 lat a ja 12). Nie mieszkałam z nimi i do końca życia zapamiętam swoje przerażenie i jego płacz. Z tego co pamiętam nie zrobił nic strasznego tym bardziej że zawsze był bardzo spokojnym dzieckiem, a wiem że lanie pasem mój ojciec często stosował.
Jeśli uważnie przeczytałaś moją wypowiedź to powinnaś zauważyć, że sytuację którą tu opisałaś zakwalifikowałam jako okrucieństwo.

Odpowiedz
Gatka 2009-07-29 o godz. 18:29
0

Zuz napisał(a):Potrafię jednakże zrozumieć rodzica, który nie dając sobie rady z nagannym zachowaniem dziecka, impulsywnie sięgnie po pasek.
Nigdy nie zapomnę jak mój ojciec sprał mojego brata pasem (brat miał wtedy 5 lat a ja 12). Nie mieszkałam z nimi i do końca życia zapamiętam swoje przerażenie i jego płacz. Z tego co pamiętam nie zrobił nic strasznego tym bardziej że zawsze był bardzo spokojnym dzieckiem, a wiem że lanie pasem mój ojciec często stosował. Po tym przeżyciu wiem, że nigdy w życiu dziecka tak nie uderzę (choć nie zarzekam się że nie urzyję klapsa, bo kiedyś może mnie ponieść, ale do tej pory nie miałam takiej "ochoty")

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 17:01
0

natalia25 napisał(a):Co dziecku ma taki klaps pokazać? Że jak jesteś większa to możesz je bić??? Taki klaps jak dla mnie oznacza jedno, rodzic nie radzi sobie z dzieckiem a jeszcze bardziej z własnymi emocjami.
Dostałam w życiu w dupę od rodziców kilka razy. I powiem szczerze, ze ta metoda wychowawcza na mnie nie działała zupełnie. Wywoływała agresję, poczucie niesprawiedliwosci, tysiąc uczuć, które nie warte były przewinienia. Nie tędy droga.

I jeszcze jedno - w którymś z odcinków angielskiej wersji super niani był chłopiec, który sprawiał mnówstwo problemów. Jak zobaczyłam go pierwszy raz pomyslalam "diabeł, matko, co z nim robic". I szarpanie rodziców, krzyki, groźby tylko go nakręcały. Pani psycholog podeszła do niego z uśmiechem, spokojnie i co się okazało - złote dziecko. Przy okazji okazało się, ze mocno niekochane i samotne. Problem wcale ni etkwił w nim, tylko w nich i domu jaki mu stworzyli

Odpowiedz
Anu 2009-07-29 o godz. 16:46
0

gonick napisał(a):"tato, a jak dziecko jest niewdzięczne

Najbardziej mnie przeraził ten fragment... Jak takie małe dziecko może być niewdzięczne?? Już sobie wyobrażam tego faceta, jak wchodzi do domu po pracy, a dziecko się gdzieś chowa, bo być może boi się że znów okaże się "niewdzięczne".

Dorośli bijąc dzieci - wyrażają w ten sposób własną frustrację i nieumiejętnośc radzenia sobie z własnymi emocjami. Tylko co do tego mają ich dzieci?

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 16:30
0

Dzięki ballerina.
Moje - wyłącznie moje zdanie jest takie - że rekacja jest lepsza niż jej brak. Mówienie komuś - robisz ok (nie mówieniem niczego w takiej sytuacji) uczy go powszechnej akceptacji takich metod.
Dlatego reaguję.

Wiem, że każda sytuacja jest inna ale obok dziecka szedł tauś który wyglądał na recydwę. Mama wyglądała nieco wczorajszo - chociaż buźka nie dawała jej więcej niż 25 lat. Tak jest na śląsku - jesli ktoś nie zacznie reagować to 13 miesięczne dzieci będą wypadać z okien, a pobite 3-4 latki będą tłumnie zalegaż w sztpialach.
To jest MOJE zdanie.

Odpowiedz
ballerina 2009-07-29 o godz. 15:44
0

amst prawo za odwage!
Mam nadzieje ze doczekam czasow gdy w Polsce bedzie karana kazda przemoc fizyczna wobec dziecka bez wgledu kto ja powoduje.

Ha, popatrzmy na te sytuacje, przytoczona przez amst, nie wiedzac ze to matka i corka.
Chyba kazdemu przeszlaby mysl o interwencji widzac 2 osoby na ulicy w sytuacji gdy jedna z nich (niewatpliwie silniejsza i wieksza) bije slabsza?
A tu prosze, wiezy rodzinne "wybraniaja" ten wystepek.

Jest tyle przemocy na swiecie z ktora jeszcze przyjdzie spotkac sie dziecku - rodzice, jako najblizsze osoby, nie powinny byc bynajmniej jednym z jej zrodel.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 07:33
0

natalia25 napisał(a):i gdzie jest ta granica między klapsem a biciem i po czym to poznajesz? Po intensywności płaczu czy zaczerwienieniu tyłka dziecka???
Granica leży w powodach i emocjach skłaniających rodzica do zastosowania tej właśnie formy kary.

fagih rozgraniczająca klaps od bicia, rozgraniczająca również klaps wynikający z nerwów i nieumiejętności dania sobie rady z dzieckiem od klapsa, stosowanego jako metody wychowawczej. Rozróżniająca przemoc od przemyślanych ( i nie jedynych ) środków stosowanych w procesie wychowania.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 07:08
0

natalia25 napisał(a):Błagam was, "jestem przeciwna biciu, ale klapsy są ok" A ktoś może mi powiedzieć czym się różni waszym zdaniem klaps od zdrowego przyrżnęcia w dupe? Bo pewnie wielu rodzicom zdaje się, że dużej różnicy nie ma, a oni właśnie tylko takie " wychowawcze " klapsy dają.
Nie jestem rodzicem i widzę różnicę.

I jeszcze dodam coś do poprzedniej (mojej) wypowiedzi: to, że "potrafię zrozumieć rodzica" nie znaczy, że go usprawiedliwiam.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 06:25
0

Jestem przeciw biciu dzieci.
Uważam jednak, że klaps bywa pomocny – nie robiąc z tego oczywiście podstawowej metody wychowawczej - np. w przypadku rozhisteryzowanego dziecka, do którego nie docierają w danym momencie żadne słowa. ...bywa "otrzeźwieniem".

Ten mały brzdąc doskonale wiedział, jak boli i "za co" dostaje. SZOK

Powtórzę się: jestem przeciw biciu dzieci, a bicie "profilaktyczne" to po prostu okrucieństwo.
Potrafię jednakże zrozumieć rodzica, który nie dając sobie rady z nagannym zachowaniem dziecka, impulsywnie sięgnie po pasek. (Pewnie dlatego, że sama jestem choleryczką). I wg mnie lepsza będzie sytuacja, gdy dziecko zna powód lania, niż przypadek, w którym miałoby go nie znać.

Co do zwracania uwagi rodzicom… Amst, gdybym ja była tą matką, której tak odważnie stawiłaś czoła (tfu tfu odpukać ;)), moja mina na pewno by nie zrzedła i - mam nadzieję - zdobyłabym się na akuratną ripostę. Jakim prawem zupełnie obcy człowiek miałby zwracać mi uwagę za danie klapsa mojemu dziecku – szczególnie że byłoby ono przy tym obecne?

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 05:01
0

Może należe od osób odważnych - scenka kilka dni temu
Na przejściu dla pieszych matka nie potrafiąc uspokoić dziecka (jedna dziewczynka około 7-8 lat) przyrżnęła jej w pupę bez oporów. Mój komentarz - to może jak pani nie potrafi dać sobie rady z dzieckiem - to wezwę policję?
Mina jej zrzedła - mam nadzieję że zapamięta a "odwaznych osób" będzie coraz więcej...
Wiem, że ciężko się odezwać, ja tez nie lubię jak ktoś się wtrąca w moje metody wychowawcze, nie należę do "radzących" ale brak metdo i bezradność wychowawcza nie usprawiedliwia przemocy (jakkolwiek to tylko-aż klaps)

Odpowiedz
ladybird7 2009-07-29 o godz. 04:11
0

:o

Nie jestem przeciwniczka klapsow, bo sama nie raz dotalam, ale nalezalo mi sie , ale takie teksty, ustach takiego malego dziecka??? Strach pomyslec co sie dzieje w tym domu.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 03:41
0

Niestety, normą to jest w wielu, za wielu domach.

Odpowiedz
Gość 2009-07-29 o godz. 21:45
-1

Dopóki klapsy czy bicie będą uznawane za metodę wychowawczą, dopóty dzieci będą katowane przez rodziców.
Irytuja mnie teksty w mediach "dlaczego nikt z sasiadów nie reagował". Jak to dlaczego? Bo sami tez tłuką dzieci. Bo jest na to przyzwolenie. Bo dziecko jest własnością rodzica i nikt nie ma prawa się wtracać. Bo wiele osób bylo bitych i wyroslo na ludzi.

Amst, podziwiam. Oby więcej takich osób.

Mam znajomą, która stosuje "wychowawcze klapsy". Wiem jak trudno jest reagowac, bo przeciez dzieci bardzo kochane, zadbane itp. mam z tym problem...

Nie uderze swojego dziecka. Na pewno. W końcu męża nie bije, a czasem mnie wkurza ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie