-
Mi. odsłony: 9540
Czy krzyki podczas porodu są potrzebne, czy opcjonalne?
Dziewczyny,zawsze mnie zastanawiały krzyki podczas porodu.Czy sa kobiety, które nie krzyczą? Czy krzyki to marnowanie energii czy moze pomagaja? Nie mam pojęcia.Moze ktoras z Was moze sie podzielic doswiadczeniem?:DPozdrawiamMi.
Ja rodzilam z Jeannette Kalytą i ona wrecz kazała mi krzyczeć podczas parcia lol
ale nie powiem- pomagalo ;)
Ja się wydzierałamw niebogłowy, prosiłam o pomoc wszystkich których znałam mi to pomagało przy skurczach krzyżowych . Moja biedna babcia stała za drzwiami i ryczała przez to że ja się tak darłam aż ją pielęgniarki musiały uspokajać. Jak parłam to już bez krzyków.
A opo wszystkim było mi tak wstyd że przepraszałam wszystkich:)
http://www.suwaczek.pl/
Ja raczej z tych spokojnych i nieekspresyjnych, wiec nie krzyczalam, jak zaczely sie parte, to przy parciu tak postekiwalam, ale polozna na mnie krzyczala, ze trace energie (o co mam do nie zal, bo nie zgadzam sie z nia, ale oczywiscie staralam sie nie stekac), pomiedzy bolami partymi (trwaly 2 godz) jeczalam: "Boze juz nie moge, juz nie moge, juz nie moge...", a przy ostatnim partym to juz sie wydarlam calkiem mocno i to byl moj jedyny krzyk i wogole nie kontrolowany.
Reasumujac: wydaje mi sie, ze jesli dziewczyna ma potrzebe krzyczenia/jeczenia/stękania, to nie powinno jej sie zabraniac. Zobaczymy jak bedzie teraz.
Dziewczyny, ja jeszcze jestem przed, ale poiki co nie sadze, y krzyk byl oznaka jakiejs fanaberi, kiedys trenowalam taekwondo i krzyk przy wysilku fzycznym byl jak najbardziej wskazany, wowczas lepiej sie oddycha, wiec nie widze przeciwskazan, moim zdaniem jesli pomaga to trzeba :supz:
OdpowiedzMyślałam, że krzyk podczas porodu jest odruchem niekontrolowanym, okazało się jednak inaczej. Poród trwał 1,5 godziny i prawie cały czas siedziałam na krześle porodowym. Bóle były tak silne, że miałam drgawki i momentami traciłam przytomność :( ale tylko stękałam. Na p"rozkaz" położnej krzyknęłam tylko 2 razy na łóżku porodowym, ale jak usłyszałam ten swój krzyk to....
Odpowiedz
ja rodziłąm 12 godzin bez jakiegokolwiek znieczulenia :)
nie krzyczałam wogóle podczas tej ostatniej fazy - czyli na łóżku porodowym - mocno zaciskałam oczy i skupiałam się na parciu i oddychaniu
pojękiwałam w pierwszej fazie jaksię skurcze rozwijały i jak musiałam przy drabinkach spychać sobie dzicko do kanału rodnego
maż, położna i lekarz byli bardzo zaskoczeni i zadowoleni że się słuchałam i nie panikowałam ani nie bawiłam się w wokalistkę rockowę jak tam położne nazywały kobiety krzyczące podczas porodu..
mogłąbym rodzić codziennie - pomimo bólu :)
Ja przy partych stękałam, dość intensywnie ;)
Wcześniej nie.
Cóż, zależy kto jak długo rodził. Zapewniam Was, że po 18 godzinach skurczy pierwszej fazy BEZ ZNIECZULENIA to się wyje z bólu. A właściwie głośno jęczy, bo nie ma się już siły na wycie. :|
Natomiast ze znieczuleniem, to zupełnie inna rozmowa - jakie krzyki, ja wtedy spałam. ;)
Przy partych w ogóle nie krzyczałam, bo to był już mały pikuś. 8)
Zawsze myslałam, że bedę się darła w niebogłosy, bo źle znosze bol. Kiedy koło 6 rano przyjechaliśmy na porodówke, jakaś nieboga wydawała z siebie przeraźliwe fale akustyczne i pomyslałam, że wkrótce do niej dołączę...
Okazało sie jednak, że w moim przypadku, nie dość, że nie krzyczałam, to jeszcze nie patrzylam :o
Moja siostra, która rodziła 7 msc wcześniej poradziła mi, żebym przy parciu mocno zaciskała oczy, żeby mi naczynka w oczkach nie popekały i żebym nie wyglądała na drugi dzień jak bokser po walce ;)
Tak mocno wziełam sobie jej radę do serca, że bardzo się zdziwiłam, kiedy położono mi Jasia na brzuchu:lol: , a przebieg porodu opisywał mi potem maż
8)
A tak serio...
Nie krzyczałam. Byłam mocno skoncentrowana na parciu i oddechach. tak prawdę powiedziawszy, to do dzisiaj zastanawiam się, kiedy babeczki mają czas na okrzyki
wiewrióra napisał(a):ja jak nie mialam jeszcze znieczulenia to jak przychodzil szczyt skurczu to głośno jęczałam z bólu. Po prostu to było mi troche lepiej ...
Ja też wtedy krzyczałam, wydawało mi się, że mi to pomaga, ale szybko się okazało, że jak się opanuję, to jest o niebo lepiej :)
Ja jak rodziłam to nie krzyczałam bo skupiałam się na oddychaniu podczas skurczy. Czasem cięzko mi sie oddychało bo w gardle zasychało. A podczas parcia to głośno jęknełam z wysiłku- podczas ostatniego prartego.
Odpowiedz
czytalam gdzies ze krzyk jest bardzo dobry przy porodzie, ze lepiej nie tlumic emocji w srodku...w trakcie porodu strasznie krzyczalam ale nie bylam tego swiadoma kompletnie, na szczescie nie przeklinalam...maly urodzil sie dobrze dotleniony ale ja przez krzyk pewnie tez zemdlałam po urodzeniu, kompletny brak sił, stracilam tez bardzo duzo krwi
co do "kupy" niestety lewatywa nie pomogla, ale tez nie bylam niczego swiadoma
ja mnie w domu wzięło to byłam spokojna
jak dojechałam do szpitala też jeszcze byłam spokojna
na sali porodowej czasami zakrzyczałam
ale jak już siedziałam w wodzie i zbliżały się skurcze to wrzeszczałam trzymając/ściskając położną za rękę :)
a w przy ostatnim parciu jak Maja już miała wyjść to jeszcze lekarza trzymałam za rękę :)
oooooo, przy porodzie nie krzyczalam, ale jadac do porodu oooooooo - dzialo sie 8) darlam sie tak ze ochryplam (i cale szczescie bo jakbym sile krzyku przerzucila na sile parcia bylby Milosz Citroen,,,).
Do konca zycia mezowi nie wybacze ze sie zatrzymywal na czerwonych swiatlach a jak obok stawal samochod to dyskretnie zamykal okno od mojej strony, bo sie bal ze koles sie zainteresuje czemu dziewcze tak sie wydziera w aucie obok
no ale ja z pelnym rozwarciem dojechalam do szpitala... lol
Ja krzyczałam dopóki nie odkryłam, że to mnie tylko męczy i można bez. Faktycznie trzeba tylko pamiętać, żeby zębów nie zaciskać.
Odpowiedz
Ja nie krzyczałam, poród wspominam bardzo przyjemnie-poważnie.
Słyszałam, że krzyk marnuje energię, więc nie warto. Ale osobiście uważam, że jeśli kobieta ma na to ochotę i czuje się dzięki temu lepiej, to niech sobie pokrzyczy :rolleyes:
Do cichych nie należę ale podczas porodów jesli juz wydawalam jakies dźwięki to raczej ciche pojękiwanie - nie krzyczałam (ale w głowie to sobie całą litanią przekleństw jechalam 8) ) a przy drugim zamiast się wydzierać robilam podczas skurczów paznokciami dziury w dłoni przyjaciółki lol lol ;)
OdpowiedzA ja się darłam bo mi położna kazała 8) Podobno to jest dużo lepsze niż zaciskanie zębów z bólu ;) W moim przypadku chyba jednak pomogło bo Młody ważył 4320 a mnie nawet trochę nie pocięli :D
Odpowiedz
kate1983 napisał(a):A propo tej ,,kupy" to nie bałyście się, że się załatwicie w czasie porodu? Przecież podczas takiego parcia wszystko się może zdażyć .
To mi już było obojętne... Chyba obyło się bez, ale pewna nie jestem...
A co do krzyków - w trakcie samego porodu, na sali porodowej - pełna kulturka. Jak był skurcz, to M. przyginał mi głowę, a ja zgodnie z przykazaniem położnej usta miałam zamknięte i cała para szła w parcie. W króciutkich przerwach pomiędzy skurczami dawałam się zabawiać lekarzowi, ustalaliśmy w jakich latach mogłam tańczyć z jego córką w jednym zespole itp.
Za to przez jakieś 8-10 godzin wcześniej dawałam taki koncert, o jaki bym siebie samej nie podejrzewała Aż mi potem wstyd było, że spokój ludziom w okolicy zakłóciłam (bo okna nie pozwoliłam zamknąć, a okolica willowa ;) ). Niestety znieczulenie zadziałało tylko na jednej połowie, a ta druga bolała okrutnie...
kate1983 napisał(a):A propo tej ,,kupy" to nie bałyście się, że się załatwicie w czasie porodu? Przecież podczas takiego parcia wszystko się może zdażyć .
I czesto sie zdaza. Dlatego tez dla poloznych to nie jest nic takiego.
panna_van_gogh napisał(a):kate1983 napisał(a):A propo tej ,,kupy" to nie bałyście się, że się załatwicie w czasie porodu? Przecież podczas takiego parcia wszystko się może zdażyć .
Lewatywa to fajny wynalazek ;)
Albo czopki glicerynowe :)
POd koniec ciąży miałam problemy duuuże jelitowe i akurat dzień przed porodem wzięłam czopka..
Co do krzyku, to u mnie raczej śmiech można było usłyszeć ;) Mąż kawały opowiadał hehehe zupełnie nie krzyczałam, nawet dziwnie się czułam jak położna przy 8 cm rozwarcia kazała mi stękać cyt. " jak na kupę" hihi
kate1983 napisał(a):A propo tej ,,kupy" to nie bałyście się, że się załatwicie w czasie porodu? Przecież podczas takiego parcia wszystko się może zdażyć .
Lewatywa to fajny wynalazek ;)
Agata napisał(a):Hmm... u mnie jak już sie zaczynało na dobre, to położna powiedziała mi że jak bede mieć parcie tak jak na kupę, to żeby powiedzieć- no i powiedziałam. Darłam się ile sił miałam- kupę chce mi sie kupę, słyszycie zaraz zrobie kupę. Później się tego bardzo wstydziłam
No i pojęczałam troszkę, że chcą mnie zabić i moje dziecko też
Próbowałam też przekupić personel, żeby mi cesarkę zrobili
Rozwaliłas mnie :prayer:
Ale i tak to lepiej rozegralas niz ja - ja sobie cichutko siedziałam z małżonkiekm , bujajac sie na pilce, podspiewywalam "California blue" a kiedy zachcialo mi sie kupe poszlam do wc :toimonster: a pozniej to sie wszystko tak szybko dzialo, ze tylk opojekiwalam "o Jezu, o Jezu, szybciej bo ja rodze" kiedy polozna probowala wszystko szybko przygotowac...
Patty ja zwykle dre sie w nieboglosy na wszystkich, taka jestem - choleryczka a w czasie porodu - spokojne uosobienie Matki Polki godnie przyjmujacej cierpienie lol
Patty napisał(a):Mysle ze to tez troche zalezy od temperamentu... trudno raczej podejrzewac by osoba na codzien b. spokojna i nie krzyczac nagle sie wydzierala... no, chyba jednak tak niej jest. Ja bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego, też jestem ekspresyjna, a w czasie porodu, jak już pisałam chyba wcześniej - nie mogłam słowa z siebie wydusic, nie mówiąc o krzyku;)
OdpowiedzJęczalam glośno aaaaaaaaaaa. Czasami jak kazali mi wstrzymywac parte bole, to prawie krzyczałam.
OdpowiedzDo jakiegos 8 cm prawie caly czas spalam, budzilam sie na skurcze ale wtedy skupialam sie na oddechu i mocno sciskalam reke meza. Okolo 8 cm poczulam juz bole parte i wtedy polozna mi powiedziala zebym je powstrzymywala - ale jak to zrobic?! - no i poradzila zebym sobie pokrzyczala troche jak idzie skurcz. Na szczescie dlugo to nie trwalo ale pomagalo. Podczas drugiej fazy tylko jakies aaaaa czasem wypowiadalam.
Odpowiedz
Mysle ze to tez troche zalezy od temperamentu... trudno raczej podejrzewac by osoba na codzien b. spokojna i nie krzyczac nagle sie wydzierala... choc porod to niesamowite przezycie i moze wtedy wychodzi drugie "ja" niektorych osob ;)
ja krzyczalam - ale ja ogolnie jestem ekspresyjna i nie umiem chowac w sobie emocji - a tu emocje duuze byly :)
Jak komu.. mnie nie pomagało wcale, a jeszcze bardziej męczyło. Skończyło się chyba na jednym krzyku (oprócz tych na personel, co by mi święty spokój dali ).
OdpowiedzA ja oglądałam na tvn-style w programie "Mamo juz jestem" czy jakoś tak jak połozna albo lekarka wypowiadała się, że krzyk pomaga.
Odpowiedz
Poczatek porodu znioslam dzielnie delikatnie jeczac, pod koniec skurczow rozwierających juz ostro jeczalam, ale jeszcze nie bolalo tak zeby sie drzec ;)
W czasie parcia natomiast...kazde parcie zakonczone bylo donoscnym AAAAAAAAAAAAAA - coby sobie pomoc przy wysilku ;) I w nosie mialam uciszania poloznej - w koncu wypychalam 4 kg kloca ;) Na szczescie wystarczyly trzy parcia wiec duzo sie nie nadarlam ;)
Ja jadąc na porodówkę myślałam, że krzyczenie to DNO! Żenada i takie tam!
Do bólów partych raczej pojękiwałam lub stękałam w trakcie parcia wydawałam raczej krzyki wysiłkowe, a nie jakieś tam aaaaaaaaaaaaaaaa
Mi pomogło krzyczenie!
Dawało mi siłę! Jakbym musiała siedzieć cicho chyba by mnie rozerwało!
A ja odwrotnie. Mi odbierało mowę. Nie mogłam słowa normalnie powiedzieć (cały czas mówiłam szeptem) a co dopiero mówić o krzyczeniu...
Rozmawiałam w szpitalu z dwiema położnymi. Jedna mówiła, że choć ona osobiście jest temu twierdzeniu przeciwna, to krzyk może pomagać w urodzeniu dziecka, druga mówiła natomiast , że wg niej nie dość, że nie pomaga to powoduje dodatkowy stres u samego dziecka.
To chyba zależy kto jak przeżywa ból. Ja mam tak jak Carrie:
Carrie napisał(a):Ja tu sobie poleżę i pocierpię w samotności. Odczepcie się
Agata umarłam ze śmiechu lol
Ja się raz udarłam a później szkoda mi było sił. Skupiłam się na tym żeby jak najszybciej wypchnąć małą. Sama się sobie dziwię skąd w ogóle miałam siły na to żeby się udrzeć po prawie 40 godzinach
Hmm... u mnie jak już sie zaczynało na dobre, to położna powiedziała mi że jak bede mieć parcie tak jak na kupę, to żeby powiedzieć- no i powiedziałam. Darłam się ile sił miałam- kupę chce mi sie kupę, słyszycie zaraz zrobie kupę. Później się tego bardzo wstydziłam
No i pojęczałam troszkę, że chcą mnie zabić i moje dziecko też
Próbowałam też przekupić personel, żeby mi cesarkę zrobili
W sumie ja tego wszystkiego tak bardzo nie pamiętam( oprócz tej kupy ) mąż mi opowiadał, wydaje mi się że były to jakieś nie kontrolowane krzyki, spowodowane bólem, zmęczeniem ( nie spałam przez ponad 30 godzin).
Po porodzie miałam sale zaraz koło sali porodów, nie raz słyszałam jak dziewczyny krzyczą, klną i wydawało mi sie to takie naturalne...
Oj ja to nie krzyczałam ja sie darłam ile tchu miałam lol
i podobno tylko mnie było słychać na całej porodówce - tak mi mąz mówił
wtedy musiałam sie wydzierać bo myslałam ze jak bede cicho siedzieć to przestanę oddychać, wydawało mi sie ze sie uduszę jak nie bede krzyczeć :o
Potem jakoś tak mi głupio było, jak lezałam na sali z dwiema dziewczynami które rodziły w tym samym czasie co ja - nie wiem skąd ale wiedziały ze to ja sie tak głosno darłam
Ja nie krzyczałam.. marudziłam tylko, zeby sobie wszyscy w diabły poszli i dali mi święty spokój.. "Ja tu sobie poleżę i pocierpię w samotności. Odczepcie się" lol
Odpowiedz
laureline napisał(a):No, wlasnie tym bardziej ze to bylo 16 lat temu, a moja siostra uczyla sie niemieckiego, a nie angielskiego na zdrowy rozsadek powinna krzyczec - ooo najn! najn!!!! lol ;)
A ja po pijaku gadam po hebrajsku lol
Żartuję tak trochę offtopicznie ;)
A wracając do tematu: o tym, że kiedy krzyczę, wkładam siły nie w to, w co trzeba, dowiedziałam się podczas porodu - położna mnie uświadomiła ;)
Reasumując: nie trzeba wiedzieć jak rodzić, nie trzeba nawet chodzić do szkoły rodzenia. Mi., w trakcie porodu sama odgadniesz co jest dla Ciebie/dla dziecka lepsze, a jeśli nie odgadniesz, pomogą Ci położne :)
laureline napisał(a):(...)
Moja siostra za to oprocz przeklenstw, caly czas krzyczala ooł noł, oł noł, pielegniarki i lekarze ze smiechu nie mogli odebrac poorodu lol
Przesory, ale parsknęłam śmiechem, jak to przeczytałam lol lol lol
Ja zupelnie tego nie kontrolowalam, krzyczalam w nieboglosy :D ale przy parciu nie moglam - maz tak mi przychylil glowe do przodu, ze nie moglam wydobyc ani jednago tonu...
Moja siostra za to oprocz przeklenstw, caly czas krzyczala ooł noł, oł noł, pielegniarki i lekarze ze smiechu nie mogli odebrac poorodu lol
Kiedy krzyczałam, czułam, że niepotrzebnie siły w to wkładam.
Najlepiej wszystkie siły skupić na wiadomym kawałku ciała ;) a nie na krzyczeniu :)
Podobne tematy
- Czy planujecie prośbe o znieczulenie podczas porodu? 23
- Czy podczas porodu wystąpią bóle krzyżowe? 12
- Czy znieczulenie podczas porodu to coś szkodliwego? 67
- Czy miałyście znieczulenie zo podczas porodu ? 68
- Ułożenie pośladkowe dziecka podczas porodu 0
- Jakie jest prawdopodobieństwo użycia kleszczy podczas porodu? 12