• Gość odsłony: 2670

    112 dni macierzyńskiego i żłobek ;( potrzebuję pocieszenia

    No właśnie... owe magiczne 112 dni kończy mi się w październiku, dokładnie 3. Potem do końca listopada mogę być na urlopie, później do końca grudnia mąż może być na urlopie... no ale niestety to się skończy i nasza mała niunia trafi do żłobka...

    Jak o tym myślę, to gardło mi ściska i łzy w oczach stają. Strasznie mi źle że moje dziecko będzie musiało zostać takie maleńkie wśród obcych osób w obcym miejscu :( że nie będę mogła utulić jak będzie płakać i takie tam

    Nasz cudowny rząc nie przedłużył macierzyńskiego nawet o te dwa tygodnie, cudowne prorodzinne państwo. Jak widzę w TV kobietę rodzącą odkurzacz to mi się nóż w kieszeni otwiera i żałuję że nie mam kałacha bo poszłabym na belweder

    Strasznie bezsilna się czuję i strasznie smutna....

    Odpowiedzi (20)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-07, 18:54:55
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-10-07 o godz. 18:54
0

Anu mądrze prawisz. Nie chodzi o wydłużanie urlopu bo to tylko odkłada moment decyzji - wracać, nie wracać ? Chodzi o powiększenie zaplecza.
Większa ilość żłobków i normalne w nich warunki ( nie 20 dzieci i 3 panie ) , większa przychylność pracodawców do zatrudniania w niepełnym wymiarze godzin, możliwość pracy ( częsciowo przynajmniej i tam gdzie to możliwe ) w domu itp.

I myślę, że nie ma co liczyć na prorodzinne ustawy, nie jestesmy bogatym krajem. Nie stać nas na wiele. Żeby wzmocnić socjal musiałyby do góry skoczyc podatki.

Odpowiedz
Anu 2009-10-07 o godz. 14:49
0

Hmmm... Chciałabym oczywiście żeby urlop macierzyński trwał odrobinę dłużej - może nawet do pół roku... Ale problem młodych matek w większości - a przynajmniej mój - nie polega stricte na tym, że macierzyński jest krótki. Ja po prostu po macierzyńskim nie miałam co zrobić z dzieckiem! I naprawdę (oczywiście jakiś czas mi to zajeło) nie miałam większych oporów przed żłobkiem. Tylko dla Antka zabrakło miejsca w żłobku i do dziś go nie ma!

Dla mnie największym bólem jest brak kompleksowej polityki prorodzinnej.

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 09:13
0

tak się wetnę leciutko...

nie jest tak, że Polska najbardziej zacofanym krajem z najkrótszym macierzyńskim.

w Stanach, oazie szczęśliwości wszelakiej, typowy macierzyński trwa 10 tygodniu (a prawo chyba nie wymusza w ogóle - wieści od koleżanki jeszcze nie bardzo żywo zainteresowanej tematem, stąd mały poziom szczegółowości).

pewnie, że całokształt warunków inny - ale...

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 09:04
0

Nie trzeba az do Holandii... nawet na Litwie urlop macierzynski ttrwa rok. Ich stac a naszego super panstwa nie. Teraz juz wiadomo co Pis mial na mysli mowiac tanie panstwo... ech... szkoda gadac.
Ja do pracy wracam 3.10 czyli za niecale 2 tygodnie. Mam o tyle szczescie ze z Mateuszem zostaje moja przyszywana ciocia wiec przynajmniej osoba zaufana, ale niestety wcale to nie ulatwia rozstania z synkiem. Teraz chwytam kazda chwile z nim. Pewnie rozpieszcze go w te 2 tygodnie strasznie ;)

coz rozwazalam jakby to bylo gdybym poszla do konca roku na wychowawczy ale niestety argumenty za praca sa nie do przebicia: obawiam sie ze nie mialabym jednak gdzie wrocic, z jednej pensji majac na glowie kredyt i ekipe remontowa nie jestesmy w stanie przezyc wiec nic innego mi nie pozostaje. Pociesza mnie jedynie to ze jeszcze przez jakis czas bede wychodzic z pracy wczesniej i postanowilam sie zmobilizowac i jezdzic samochodem by wracac jak najszybciej ;)

Musimy sie trzymac dzielnie! niestety takie mamy panstwo i poki co nic na to nie mozemy poradzic. Mam tylko nadzieje ze jak bede w ciazy z drugim dzieckiem to naprawde beda prorodzinne ustawy :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 20:02
0

Staram się jakoś do tego wszystkiego pozytywnie nastawiać. Coraz bardziej się do myśli o żłobku przyzwyczajam. Tyle dzieciaków chodzi do żłobka i jakoś to leci... Ola też da radę :)

Dorcia, lalkowo mi finansowo tak samo wyjdzie jak opiekunka więc odpada :(

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-02 o godz. 10:12
0

Agusiek, a lalkowo??

Odpowiedz
Gość 2009-10-01 o godz. 21:11
0

Julka też od września poszła do żłobka.
Mimo, że jest nieco starsza od Waszych Maluszków, bo skończyła właśnie 1,5 roku- to nie myślcie, że jest nam chociaż odrobinę łatwiej.
Czasami to nawet myślę, że jest gorzej, bo jest bardziej kumata i tak naprawdę to jej świat się właśnie zawalił :|
Mama wcześnie rano wychodzi, tata zaprowadza ją do "jakiegoś żłobka", któraś z babć ją po obiadku zabiera, mama wraca późnym popołudniem ....
Biedna mała jest tak zdezorientowana, że czasami nawet nie chce ze mną wracać do domu, płacze jak chcę ją wziąć na ręcę, tuli się do mojej mamy..................... normalnie koszmar :chlip:

Żyje tak naprawdę nadzieją, że w końcu jakoś to sobie poukłada i zaakceptuje nową sytuację, cały czas jej tłumaczę co się dzieje, gdzie idzie, kto i kiedy po nią przyjdzie, co będzie potem robiła, kiedy wrócę itd
... jest coraz lepiej :) a Julka jest naprawdę baaaaaaaardzo dzielna!

A tak w ogóle to jestem pozytywnie nastawiona do instytucji żłobka i tak samo jak Oliśka wkurzam się jak muszę wszystkich po kolei przekonywać, że żlobek to nie koniec świata
Od początku wiedziałam, że Juliś pójdzie do żłobka i żyłam z tą myślą i tak mi się wydaje jest łatwiej...

A jak mam dołka to pocieszam się, że przynajmiej nie będziemy musieli tego wszystkiego przeżywać jak Mała pójdzie do przedszkola, bo będzie już "doświadczona" 8) ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-01 o godz. 17:44
0

ja wracam do pracy niemal zaraz po macierzyńskim, czyli za 3 tygonie :(
na samą myśl chce mi się ryczeć

do grudnia postaramy się, żeby małym zajmował się mąż (będzie pracował wieczorami i w weekendy )

a później jeszcze nie wiem co...
być może będę pracować jakiś czas na pensję opiekunki
Maksio się do żłobka póki co nie nadaje :( Jest spokojnym dzieckiem, całe dnie potrafi ani razu nie zapłakać, ale tylko wtedy gdy się nim odpowiednio zajmuje. Kiedy zaczyna się robić śpiący, trzeba go szybko położyć do łóżeczka, bo inaczej sam nie zaśnie, po każdym jedzeniu trzeba 15 minut nosić i takie tam różne ;)
Od opiekunki mogę tego wymagać, od pani w żłobku, która ma jednocześnie jeszcze kilka dzieci, nie bardzo :|
Tak czy inaczej posiedziałabym z małym w domu jeszcze kilka miesięcy.
Niestety muszę wrócić do pracy teraz albo wcale :(

Odpowiedz
ediee 2009-10-01 o godz. 16:01
0

Agusiek, Karolis :usciski:

Mnie też chce się płakać jak pomyśle, ze musiałabym Antka wkrótce posłać do żłobka

"Na szczęście" co wogóle jest paradoksalne z bo dniem porodu rozwiązano ze mną umowę czzli jestem na bezrobotnym( bo macierzyński skończył mi się 12.09) cieszę się, ze mogę jeszcze posiedzieć w domu z synkiem.

To parodia cieszę sie, ze nie mam roboty
Ale gdybym ją miałą, to musiałbym wrócić-a tak...?

Postanowiliśmy z mężem, że do końca grudnia posiedzę z MAŁYM w domu, ale juz teraz zacznę rozglądać i dowidywać sie za pracą i od stycznia zacznę pracować( o ile mi sie powiedzie,...ale jestem pozytywnie nastawiona). Potem z Antkiem zostanie moja mama, która jest na rencie...ale tu pojaiwa się mały cwancyk: najlepiej żebym pracę znaazła tu w Żarach, bo tu moja moi rodzice mieszkają no a my się przeprowadzamy do miasta oddalonego o 20km-więc jakbym chciałą wozić małego -to musze tu pracy raczej szukać!

CO do finansów
Do grudnia musimy jakoś dociągnąć! Choć z jednej pensi(odliczając kasę na dojazdy meża) będzie ciężko ...ehhh :( .
Ale jestem skłonna sięgnąć po głeboko zakopane rezerwy żeby tylko chwilę więcej z Misiem zostać...

Prorodzinan polityka??????????
Tiaaaa

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 22:57
0

Dziewczyny, moze moglybyscie sie zgadac i wynajac wspolnie opiekunke?
Przynajmniej te ktore mieszkaja blisko siebie.
Tak we dwie, trzy? Opiekunka byla by tansza, dzieciaki bylyby w "domu".

Mam znajomych, ktorzy tak robia i wspaniale to funkcjonuje.
Oni maja coreczke w wieku 1,5, ich znajomi synka w wieku 2 lat i coreczke 3 letnia.
Fajnie im sie uklada, opiekunka jest zatrudniona, ma urlop i inne takie. Tez jest zadowolona.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-09-30 o godz. 22:27
0

Agusiek (i reszta Mamuiek) - trzymam kciuki za łagodne rozstanie z dzieckiem :(
jak moge odwlekam ten moment, choc wiem, ze i nas to nie ominie...Jestem szczesliwa, ze udalo mi sie byc z malym prawie do roku, mam nadzieje, ze jeszcze troche damy rade...Odwlekam moment rozstania coraz to nowymi argumentami i sama nie wiem jak to przezyje - na opiekunke warszawska zdecydowanie mnie nie stac - nie wroce do pracy tylko po to zeby pracowac na opiekunke i juz sobie wymyslilam argumenty przeciw niani ;) no ale teraz czas sie przygotowywac psychicznie na argumenty za zlobkiem...to jest okropne...szczegolnie jak sie czyta jak to wyglada w innych krajach...

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 20:34
0

Ehhh.... ciężkie to wszystko. Po rozpatrzeniu za i przeciw musi to być żłobek. Nie stać nas na utratę jednej z pensji i tyle...

Byłam dziś w jednym ze żłobków i nawet szczerze powiem podobało mi sie tam. Bardzo miła Pani kierownik, sympatyczne opiekunki i młode i starsze. Dzieciaki czyste, wesołe - pozaczepiałam troszkę rodziców i ogólnie są zadowoleni. Jutro idę złożyć wniosek o przyjęcie Oleńki... jeszcze nie wiadomo czy będą miejsca

Karolis trzymam mocno kciuki i mam nadzieję, że podzielisz się na świeżo swoimi wrażeniami.

Bunita, Oliśka dzięki wielkie za dobre słowa czuję się podbudowana :)

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 17:16
0

Carrie napisał(a):Oliś, a jak Ty sobie radzisz? I ile miał Maciula, jak zapisywałaś go do żłobka?
Kareńku, o tym, że bez żłobka się nie obejdzie, wiedziałam już będąc w ciąży tak naprawdę. Uświadomiłam sobie, że:
na opiekunkę "warszawską" nas nie stać
na opiekunkę z mojego rodzinnego miasta może i byłoby nas stać, ale musiałaby z nami zamieszkać, a w kawalerce to wykluczone
ani moi rodzice, ani rodzice mojego Pawła nie mogą nam pomóc, bo po pierwsze pracują, a po drugie mieszkają 230 km od W-wy i też musieliby z nami zamieszkać a tego na dłuższą metę żadne z nas nie chciało
babcie wprawdzie czasu mają dużo, ale i lat też coraz więcej. O ile więc bezproblemowym noworodkiem, jakim był Maciula, mogłyby się zająć, o tyle tym zwierciuchem, jakim stał się teraz, raczej nie Po prostu fizycznie nie dałyby rady, poza tym nie miałabym nawet sumienia, żeby je o to prosić.

Jedyne rozwiązania, jakie się nasuwały, to albo wychowawczy i życie z jednej pensji, albo żłobek. To pierwsze po dogłębnej analizie wykluczyliśmy od razu (tylko i wyłącznie ze względu na finanse, bo nie miałabym nic przeciwko siedzeniu w chacie z Młodym), więc został tylko żłobek. A teraz z perspektywy czasu postrzegam to właściwie jako świadomy nasz wybór (mimo, że tak naprawdę wyboru nie mieliśmy), bo naprawdę oswoiłam się z tą myślą i nie jest to dla mnie problem. Przynajmniej narazie.

Maciek jakoś sobie w żłobku radzi. Wprawdzie teraz jest w domu, bo choruje trochę, ale ogólnie te parę dni, które tam spędził, minęły całkiem spokojnie. Owszem, płakał, jednego dnia nawet bardzo, jak mówiła pani wychowawczyni, ale na to niestety trzeba sie przygotować. Chyba nie ma dziecka, które by nie płakało. Taki los Ale prędzej czy później (oby jak najprędzej) dziecko się przyzwyczai i będzie traktowało żłobek jako zupełnie naturalną kolej rzeczy. Tak sobie tłumaczę tę sytuację i dzięki temu naprawdę jest dobrze :)

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 14:12
0

No nas niestety czeka ten sam los. Bo nawet jakbym chciała zatrudnić opiekunkę, to musiałabym oddawać jej prawie całe moje zarobki :( Tak więc od lutego Maks pójdzie najprawdopodobniej do żłobka ;( Będzie miał wtedy pół roku i doprawdy już dziś mi się serce kraje na samą myśl o tym. I żałuję jak cholera, że nie mam wolnego zawodu, własnej firmy, czy wystarczających warunków, by zostać z nim w domu :(
Agusiek :usciski:
Oliś, a jak Ty sobie radzisz? I ile miał Maciula, jak zapisywałaś go do żłobka?

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 12:44
0

Agusiek, wiem, co czujesz. Mój Maciek od początku września jest żłobkowiczem. Ale wierz mi, najważniejsze jest, żeby nie dać dziecku odczuć tych emocji, które targają mamą, oddającą dzidzię Pani w żłobku. Rozmawiałam z p. psycholog i powiedziała, że dziecko szybciej przywyknie to nowej sytuacji, jeśli widzi, że mama też się z nią oswoiła. Więc im szybciej zaczniesz się oswajać z myślą o żłobku, tym lepiej i dla Ciebie i dla Maleńkiej. Ja się do tego przyzwyczajałam od momentu złożenia wniosku o przyjęcie Maćka do żlobka, miałam więc 5 miesięcy. I muszę Ci powiedzieć, że naprawdę to działa. Oczywiście świat naokoło nie utrudnia kobiecie tej "terapii", bo co krok słyszałam takie litościwe "Ojej, do żłobka! Szkoda dziecka! Biedny Maciuś". I zamiast szukać pocieszenia w otoczeniu, to ja musiałam to otoczenie przekonywać, że wszystko będzie dobrze, że nie on pierwszy i nie ostatni, że tyle dzieci i mam sobie radzi, że i nam się uda.

Dasz radę, Aguś, zobaczysz. To brzmi strasznie i wydaje się nie do przeżycia, ale nie jest tak źle. A zawsze do wypłakania się masz nas :) Ściskam mocno.

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 11:29
0

Ja rodzę w styczniu, macierzyński skończy się w poczatkach maja, potem zaległy urlop i od lipca do pracy. I też wciąż o tym myślę co zrobić z półrocznym dzieckiem?Szkoda mi będzie oddać do żlobka(a w ogóle to czy przyjują takie małe dzieci? ) A z jednej pensji męża jakoś damy radę jak zaciśniemy pasa. Ale łatwo nie będzie. Ehhhh

Gdzieś czytałam, że chyba w Holandii urlop macierzyński trwa 52 tygodnie

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 11:09
0

:goodman:
Agusiek doskonale Cię rozumiem.
Pracuję w powszechnie nie lubianej instytucji ;) , która min. zajmuje się wypłacaniem zasiłków macierzyńskich.Codziennie odbieramy telefony od rozżalonych młodych matek,że ja kto nie przedłużyli no przecież obiecali
To się nazywa prawdziwa kiełbasa przedwyborcza

Odpowiedz
buniuta 2009-09-30 o godz. 11:07
0

Agusiek!
Bedzie dobrze! Kiedys musi to nastapic. ....
Teraz korzystaj z kazdej chwili z dzidziusiem i nie martw się.
Ja wrocilam do pracy rowno po 4 miesiacach zycia Mata!
Bardzo wtedy byl malutki i wogole!
Pierwsze dwa tygodnie to byl jakis koszmar.
Potem bylo coraz latwiej.
Teraz natomiast widze, ze sa dni, kiedy sie ciesze, ze lece do pracy... moge odpoczac i nauczylam sie bardzo efektywnie zarzadzac czasem.
Aczkolwiek, po kazdym dluzszym weekendzie, czy urlopie bardzo mi ciezko!
W powrocie do pracy bardzo pomógł fakt, ze w tym samym momencie 3 dziewczyny wracały do pracy i było mi łatwiej dzielić sie emocjami.
A jak myślę o rządzie, to.... musiałabym się udać na pomyje, żeby napisać co myślę!

Odpowiedz
Karolis 2009-09-30 o godz. 11:01
0

Agusiek napisał(a):No właśnie... owe magiczne 112 dni kończy mi się w październiku, dokładnie 3. Potem do końca listopada mogę być na urlopie, później do końca grudnia mąż może być na urlopie... no ale niestety to się skończy i nasza mała niunia trafi do żłobka...

Jak o tym myślę, to gardło mi ściska i łzy w oczach stają. Strasznie mi źle że moje dziecko będzie musiało zostać takie maleńkie wśród obcych osób w obcym miejscu :( że nie będę mogła utulić jak będzie płakać i takie tam

Nasz cudowny rząc nie przedłużył macierzyńskiego nawet o te dwa tygodnie, cudowne prorodzinne państwo. Jak widzę w TV kobietę rodzącą odkurzacz to mi się nóż w kieszeni otwiera i żałuję że nie mam kałacha bo poszłabym na belweder

Strasznie bezsilna się czuję i strasznie smutna....
Ja też Cie nie pocieszę bo moje magiczne 112 dni już się skończyło 6 września, do 6 października na urlopie jestem ja a potem 2 tygodnie moja mama i od listopada mój synek tez idzie do żłobka

Nie wiem jak go zostawię bo nawet jak wychodze na zakupy na godzinę to co chwile dzwonię do domu.

Pozdrawiam
Karolina i Filip

Odpowiedz
Gość 2009-09-30 o godz. 10:48
0

:usciski:
ehhhhhh ... ja jeszcze nie mam dziecka, ba nawet w ciąży nie jestem, ale wizja, że po macierzyńskim (diabelsko krótkim ) trzeba wracać do pracy już też mnie przeraża i jest jednym z głównych powodów przekładania ciąży :(

Trzymaj się, będzie dobrze, musi być :)
Czasami trzeba się pogodzić i przyzwyczaić do tego co nam życie przynosi, zamiast umartwiać i analizować :)

A nie ma innego wyjścia? Praca na pół etatu, praca w domu ?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie