-
Aoi odsłony: 1848
Nienawidzę współpracownika, co nos w nie swoje sprawy wtyka!
Nienawidzę. Jak można być takim beszczelem. Ma chyba komplets finansowy, bo wszystkim wytyka ile to kto ma pieniędzy. A sam ostatnio płakał, aby dać mu podwyżkę, bo mu żona nie pracuje, i dziecko mu się urodziło. Żona jego nie pracuje, bo jej się nie chce, a dziecko ma już prawie 2 lata, więc na dobrą sprawę babcia (która notabene mieszka 20 metrów dalej) mogłaby się zaopiekować. Ale to nie moja sprawa.
A za to on wytyka:
szefom, że tyyyyyle zarabiają,
mi, że pewnie nas na wszystko stać, bo i ja i mąż pracujemy. Że "no pewnie, możecie sobie pozwolić na wakacja z taką kasą"
kontrachentce, że kupiła sobie nowy samochód, no bo ona tyyyle zarabia,
Jak przyjdzie do mnie zamówienie, to bezczelnie wiźsi mi nad ramieniem i zagląda w moje papierki, mimo że to nie jego praca.
Ciągle płacze, że nie ma pieniędzy.
zawsze, ZAWSZE ostatniego dnia miesiąca pyta, czy napewno będzie wypłata (może ze 2 razy na 5 lat zdażyło się, że była dzień, dwa później).
Wogóle, najchętniej nic by nie robił, tylko siedział na tyłku. I nie rozumie, że inni pracują, że są zajęci. Włazi mi do pokoju, rozsiada się na krześle (lub gdziekolwiek, np na biurku) i trajkocze, trajkocze, trajkocze. Drobne sugestie, że przeszkadza nie pomagają, a ja nie umiem mu powiedzieć wprost i dosłownie.
A pozatym ma kompltny brak kultury. I w kontaktach z klientami, np. przychodzi klient, a on siedzi na krześle w pozycji półleżącej z zorłożonym na boki nogami. Pyskuje szefostwu. Niestety, nie możemy go zwolnić, bo jeden z szefów to jego daleka rodzina. A inna sprawa to taka, że wlaśnie tego szefa nie ma często na miejscu i nie widzi jego "czynów", a i to fakt, że oni razem dogadują się świetnie.
Grrrr...
Aoi, skoro delikatne sugestie nie pomagają, to wal prosto z mostu. "Wyjdź, bo mi przeszkadzasz. Ja tu pracuję". Po kilku takich tekstach powinien odpuścić sobie przeszkadanie przynajmniej Tobie.
Odpowiedz
Kiniak, raczej nie. 2 na 3 współwłaścicieli nie cierpi organicznie tego pracownika. Jest beszczelny, ironiczny, hamski, niewychowany, a zachowuje się tak jakby zjadł wszystkie rozumy.
Nie da rady go wyautować. Musimy z nim żyć. Mamy jedynie nadzieję, że kiedyś sam się zwolni. Ale z taką pensją jaką sobie wytargował raczej będzie się trzymał nas...
I z takimi ludzmi jakoś żyć trzeba...
A dowcip kasi29 powalił mnie na ziemię lol ...
Aoi napisał(a):
Wogóle, najchętniej nic by nie robił, tylko siedział na tyłku. I nie rozumie, że inni pracują, że są zajęci. Włazi mi do pokoju, rozsiada się na krześle (lub gdziekolwiek, np na biurku) i trajkocze, trajkocze, trajkocze. Drobne sugestie, że przeszkadza nie pomagają, a ja nie umiem mu powiedzieć wprost i dosłownie.
Grrrr...
Mój szef przeczytał mi dziś kawał, który powinnaś podrzucić koledze:
Wytyczne szefostwa generalnego do działu kadr
" Wysłać wszystkich pracowników na badania krwi i kału"
Cel: zbadanie, czy pracownik ma pracę we krwi, czy w DUPIE.
Moim zdaniem, twój kolega ma w D.
Podobne tematy