-
meggi120 odsłony: 26222
Palenie wiązanki ślubnej w pierwszą rocznicę
Kochane Forumowiczki,
Nie wiem czy w dobrym miejscu umieszczam moje pytanie, ale na ten wątek zaglada dużo zamęznych juz forumowiczek.
Słyszałam ze w pierwsza rocznice ślubu powinno sie spalić swoją wiązankę ślubną. Czy słyszałyście może o takim przesądzie? I co on w takim razie wróźy?
Z góry dziękuje za odpowiedź
U mnie już 1,5 roku leży ślicznie zasuszony za szybką - niech sobie leży bo ładnie wygląda a przesądy to ja od zawsze mam gdzieś :D
Odpowiedz
A ja swojego zapomniałam zabrać z knajpy po weselu...
I problem odpadł ;)
meggi120 napisał(a):Kochane Forumowiczki,
Nie wiem czy w dobrym miejscu umieszczam moje pytanie, ale na ten wątek zaglada dużo zamęznych juz forumowiczek.
Słyszałam ze w pierwsza rocznice ślubu powinno sie spalić swoją wiązankę ślubną. Czy słyszałyście może o takim przesądzie? I co on w takim razie wróźy?
Z góry dziękuje za odpowiedź
Witajcie, ostatnio czytałam w jakiejś gazecie, że nie powinno sie palić, dlatego, że to tak jakby sie palilo wlasne szczęście. Jak doczytam dokładnie co należy zrobić to napiszę.
Oczywiście każdy zrobi według swoich przekonań i chyba tego powinien sie trzymać:):):)
ja nie paliłam, goździki nie nadaja się do suszenia więc go wyrzuciłam
OdpowiedzW moich stronach też mamy ten zwyczaj. Moj bukiet czeka u mamy na spalenie.
Odpowiedz
kassandra napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):kassandro moglabys pokazac w watku podanym przez markdottir swoja arnzacje?
fajna sprawa.
tylko ja swoich sloneczników raczej chyba tak nie umieszcze- za grube
awangarda w stylu retro napisał(a):kassandro moglabys pokazac w watku podanym przez markdottir swoja arnzacje?
Ja słyszałam i dokonałam. Spaliłam go wieczorem 23 lipca tego roku w pierwszą rocznicę ślubu. Palilismy razem z mężem. Bardzo mi było go szkoda, bo nadal był śliczny. Nie ma chyb ażadnych wróżb ani przesądów z tym związanych po prostu się pali w rocznicę i tyle.
Odpowiedz
A ja swoja mam nadal i nawet z zareczyn jeszcze przechowuje ;) lol
Jakos pusto by mi bez nich bylo....
Nie słyszałam o tym.
A swój bukiet wyrzuciłam zaraz po sesji plenerowej.
W związku z tym że dwa dni przed naszą rocznicą wylądowałam w szpitalu zaszczyt spalenia bukietu przypadł mojemu mężowi który (aby nie było mi smutno) uwiecznił wszystko na kamerze i przywiózł mi ją do szpitala abym choc trochę mogła uczestniczyć w tym paleniu. A zabawy miał porzy tym sporo, nawet efekty wybuchowe były :).
Uważam że to fajny przesąd i można mieć przy tym dużo zabawy.
O przesądzie słyszałąm, ale nie miałam co palić, bo wiązankę ślubną zostawiłam na Ołtarzu. :)
OdpowiedzJa wprawdzie w przesądy nie wierzę ale była to okazja to pośmiania się z mężem i wygłupów. W ramach tychże mąż jako rocznicowe danie głowne dostał bukiecik elegancko przybrany na talerzu. Bukiecik komisyjnie spaliliśmy i wróciliśmy do spożywania prawdziwej już rocznicowej kolacji lol
Odpowiedz
Ło matko...wpadłam teraz zobaczyć co piszecie i jeszcze raz przeczytałam swój post. Zero logiki :D
A to dlatego, że w poście założycielki topicu "wiązankę" przeczytałam jako "podwiązkę" lol lol lol No i nie ma się co tu dziwić, że o czymś takim nigdy nie słyszałam. Bosz...
Ja swoja spalilam bo szkoda mi bylo ot tak po prostu wywalac do smieci. Ale na pewno nie bylo to w 1 rocznice :)
Odpowiedz
Ja równiez słyszałam o tym.
A mój bukiet cały czas stoi sobie na półeczce, ładnie się zasuszył i szkoda mi się go pozbywać..
Swój spaliłam i miałam spory ubaw :)
Składał się on z wielu drucików które w ognisku rozżarzone wyglądawy bardzo fajnie.
A o przesądzie słyszałam :)
Nigdy o takim czyms nie slyszalam i nie zamierzam tego robic. Slub byl miesiac temu i mam swoj bukiet - jak narazie stoi, ale jak bedzie brzydko wygladal to pojdzie do smieci.
Odpowiedzsłyszałam i mam zamiar zrealizować ;) Ani nie jestem do niego jakoś przywiązana ani się ładnie nie zasuszył, ot kłąb zakurzonego zielska....więc będzie palenie na stosie........dla zabawy a nie z przesądu ;)
Odpowiedz
A mój jako że wyglądał sucho i smutno przywitał się z Panem Śmietnikiem. Troszkę było mi szkoda, ale nie za bardzo. Staram się do minimum ograniczać wszelkie przydasie i rzeczy, których sie nie wyrzuca tylko dlatego, że szkoda.
A swoją drogą zawsze mi mówiono, że się kwiatów dostanych nie powinno suszyć, bo wtedy uczucia usychają.
A poza tym wszystkim - to ja i tak w żadne przesądy nie wierzę. Z okazji ślubu zlamaliśmy co się tylko dało :)
Slyszalam ale nie zrealizowalam.
Wiazanka z cywiilnego jeszcze sie gdzies w piwnicy poniewiera a bukiet z koscielnego zdewastowal sie podczas przeprowadzki.
Przed przeprowadzka kurzyl sie na polce. Zal mi go bylo i nie zdobylam sie na spalenie ;)
Słyszłam. Nawet wymyśliłam, że w pierwszą rocznicę ślubu zrobimy ognisko i będzie zabawnie lol Ale ogniska nie było, a palenie bukietu miało być częścią zabawy, a nie magicznym obrządkiem, więc bukiet mam do tej pory (a ślicznie się ususzył). :D
Odpowiedz
Hm...nigdy nie słyszałam o takim przesądzie Sama jestem ciekawa czy żeczywiście taki istnieje i co wróży.
Słyszałam kiedyś natomiast o paleniu bukietu ślubnego rok po ślubie. Ma to zwiastować szczęście i pomyślność w związku :)
po powrocie z krótkiej "podrózy poslubnej" z Sudet tj. niecały tydzień po ślubie razem z mamą powyjmowałyśmy kwiaty z bukietu i szkielecik (ten plastik) razem ze zwiędniętymi kwiatami i wyrzycilyśmy.
Natomiast koleżanka, której mąż wiózł nas do slubu autem ma ususzoną jedną różyczke z mojego bukietu, którą znalazła w aucie:)
PS. nie słyszałam o tym, aby rok po ślubie bukiet spalic, bo to coś wrózy. Jestem prawie 4 lata po ślubie i jestem przeszczęsliwa z moim najukochanszym mężem:)
Moj bukiet zwisa nadal z lampy w pokoju komputerowym, cztery lata po slubie.
Mielismy go spalic w pierwsza rocznice slubu i zapomnielismy to zrobic, moze w tym roku nie zapomnimy lol
(w co watpie)
spaliłam wczoraj, nie obyło sie bez podpałki do grilla :D
No i zabawy było co niemiara :)
tuz przed...
no i poszło...
a tyle z niej zostało
Podobne tematy