• Zedka odsłony: 1351

    Lęk przed utratą...

    Kochane dziewczyny.
    Postaram się po krótce przedstawic swój problem i moje obawy.Jestem już 3 lata po rozwodzie,mam z tego małżeństwa cudownego 6 letniego synka.Mieszkaliśmy w Warszawie wiele lat..Przez zupełny przypadek poznałam jakis czas po rozwodzie wspaniałego człowieka..który mieszkał wiele kilometrów ode mnie bo aż na południu Polski. Kedy zdecydowaliśmy się w koncu spotkać to coraz bardziej zaczęliśmy tonąć w sobie..bez pamięci.Przyjeżdżał niemalże co tydzień pokonując pociągiem albo autem około 300km,tylko po to żeby spotkać się ze mną na dzień lub dwa i potem wracał w nocy żeby rano iść do pracy.W tym czasie musiałam wyprowadzić się z mieszkania które było również własnością mojego eks męża.Po wielu wielu rozmowach z moim obecnym partnerem zdecydowałam się zamieszkać w mieście z którego on pochodzi.Wyremontowaliśmy wspólnie mieszkanie,włożyliśmy w to ogromnie dużo naszej wspólnej pracy i pieniędzy aby doprowadzic to nasze gniazdko do używalności.Jak powiedziałam na początku mam 6 letniego synka,który jest bardzo ruchliwym dzieckiem i niestety nie żadko męczącym..Otóz moje obawy są właśnie związane z dzieckiem i moim partnerem który zaakceptował mojego synka ale..no własnie...Od jakiegos czasu zauważyłam że jest nim zmęczony,że ma dość jego obecnosci i że chce odpocząc od niego..omija go jak tylko moze,mało z nim rozmawia a ten dzieciak tak cholernie potrzebuje ojca(tzw.syndrom braku ojca")i lgnie do niego,przytula się bez przerwy,nie odstępuje go na krok i cały czas jest przy nim.Ja rozumiem że facet chciałby odpocząc od niego,że chciałby trochę spokoju i wytchnienia tyle tylko że jak widzę to co się dzieje to zaczynam sie naprawde bać ze w końcu facet którego pokochałam całym sercem i ze jest tak samo najażniejszy w moim życiu jak mój synek,odejdzie..że któregoś dnia mi powie że ma dość i poprostu wszystko zostawi...Próbowałam z nim rozmawiać...odpowiada ze wcale tak nie jest..Ale ja to widzę i bardzo się tym martwię..a tym bardziej moje obawy są uzasadnione z tego tytułu,że to nie jest jego dziecko i nie jest z nim w żaden sposób związany.Jesli on odejdzie to cały mój świat się kompletnie zawali..Nie potrafie sobie z tymi obawami poradzić...

    Odpowiedzi (4)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-05-20, 16:41:33
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
xandra 2009-05-20 o godz. 16:41
0

hehe, w sumie mogłabym sie podpisac pod twoją opowiescią moim nickiem ;)

ja sie rozwiodłam niemal pol roku po slubie (długa historia i juz mi sie nei chce wracac wspomnieniami do tego), tez mam cudowne dziecko, baaaaardzo ruchliwe (było podejrzenie adhd, ale jest wykluczone, po prostu misiek taki jest - ruchliwy na maxa, gada jak krakowska przekupka ale to chyba po mnie ;) ) i generalnie tez wymaga uwagi 25 h na dobe ;)

po rozwodzie tez sobie zadawałam pytanie czy ktos zechce kobiete po rozwodzie, z dzieckiem i to tak ruchliwym

P. był dłuugo testowany pod tym kątem i wiedział o tym - wiedział ze dziecko jest najwazniejsze, ze jesli on zawiedzie to sie pozegnamy
długo patrzyłam zanim zdecydowałam sie zgodzic na zamieszkanie razem we 3 a potem to jzu poleciało szybciuko ;) , zareczyny, kupno obraczek i sukni...

no i cudowny slub, na ktorym Misiek sie wyszalał z kolegami jak mało kto :D

bałam sie, bardzo... i cos z tych obaw zostanie na zawsze, wspomnienie po ex...

pomogła terapia u psychologa, duuuzo rozmów, z P. i synem... i wiem ze P. jest i bedzie wspaniałym ojcem
czasem jest trudno, mi a co dopoero jemu ale coz... dziecko trzeba wychowac i to dobrze a potencjał Misiek ma jak mało który siedmiolatek :D

trzymaj sie, jak cos to zapraszam na priva, pozdrawiam!

Odpowiedz
Zedka 2009-05-20 o godz. 14:30
0

Dziękuję bardzo Wam za rady.Fakt..nie rozmawiałam z dzieckiem na ten temat ani razu.. I tylko jak z nim pójdę na spacer to porozmawiam.Mam nadzieję że będzie potrafił to zrozumieć choć wiem że nie będzie to łatwe w parktyce bo emocje są o wiele silniejsze u dzieci niż rozumowe podejście do wielu sytuacji.A jeśli chodzi o zwracanie się do siebie to ustaliliśmy że mały będzie mówił po imieniu do swojego "przyszywanego taty":) Poza tym pomyślałam jeszcze tak że on nie musi go przecież kochać,najważniejsze żeby był dla niego przyjacielem..Pozdrówka.

Odpowiedz
Gość 2009-05-20 o godz. 13:57
0

przede wszystkim dziecko jest na zawsze-partner jak sama niesety się przekonałaś już nie koniecznie.
ale sześciolatek już powinien zrozumieć, że ktoś może być zmęczony, że potrzeba trochę ciszy.
każde dziecko potrzebuje czułości, przytulenia czy pogłaskania ale tak samo dorosły jak i dziecko też potrzebują czasu tylko dla siebie i odrobinę odpoczynku od głaskania- bo można "zagłaskać na śmierć".
myślę, że powinnaś porozmawiać z synem i mu to troszkę spróbować wytłumaczyć, że tatuś (nie wiem jak się zwraca Twój syn do Twojego partnera) jest zmęczony i potrzebuje trochę "samotności".
a potem siądźcie wszycy razem i ustalcie jakieś zasady-wiadomo wszystko łagodnie i na spokojnie aby żadnej ze stron nie urazić.

myślę, że powinno pomóc.
pamiętaj tylko, że zarówno dziecko jak i dorosły muszą znać granice pewnych zachować i muszą być wrażliwi i elastyczni na potrzeby i wymagania drugiej strony.

:usciski:

Odpowiedz
zojka25 2009-05-20 o godz. 13:33
0

przede wszystkim - nie zakładaj, ze jest zmęczony obecnością dziecka tylko dlatego, że nie jest ono jego. Uwierz mi, wielu biologicznych tatusiów też czasem opędza się przed maluchem. Musisz dać im czas i synkowi i partnerowi, z czasem nauczą się siebie.
Pamiętaj też, że syn jest na całe zycie, a partyner, no cóż, różnie to bywa.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie