• Gość odsłony: 20212

    Niezapowiedziana wizyta i goście...

    Jak to wygląda u Was?

    Siedzicie sobie spokojnie w domku, odpoczywacie (albo po prostu się nudzicie), macie może jakieś plany na później i nagle puk, puk...

    Czy cieszycie się z takiej niezapowiedzianej wizyty, bo ja po prostu nienawidzę
    A może nie macie w ogóle takiego problemu, albo lubicie niezapowiedziane wizyty

    Tak się właśnie zastanawiam, czy jestem jakaś "inna", że wymagam chcociażby wcześniejszego telefonu

    Odpowiedzi (49)
    Ostatnia odpowiedź: 2022-05-01, 13:34:05
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-05 o godz. 13:00
1

Na szczescie i nasi znajomi, i rodzina wiedza, ze niezapowiedziane wizyty to nie do nas lol Czesto popoludniami gdzies wybywamy albo po prostu chcemy w spokoju odpoczac po ciezkim dniu- w samotnosci!
Czuje sie wstretnie, kiedy ktos dzwoni do drzwi, ja latam w panice po domu w iscie domowym stroju i z mokrymi po umyciu wlosami, dookola balagan, nieumyte naczynia, a maz w wybrudzonych ziemia spodniach podlewa trawe; otwieram- a tam wypieknieni znajomi, w szpileczkach, pod krawatem i z butelka wina, ktorzy usmiechaja sie rozkosznie i mowia "wlasnie przechodzilismy i postanowilismy do was zajrzec"... Wrrr... :x
Trzeba sie umawiac, a przynajmniej zadzwonic godzinke wczesniej, zeby gospodarze mieli czas sie przygotowac - my tak robimy i chcemy, zeby nasi goscie robili tak samo.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 19:24
0

kkotek napisał(a):Maryjka, ze nie jestes zla o podczepienie sie
No coś Ty 8)

kkotek napisał(a):jak to jest u Was z wyznaczona godzina-stracie sie przestrzegac, olewacie to i lubicie
Staram się przestrzegać, czasami (od kiedy jest Julka) zdarza mi się mała obsuwa, ale nawet jak ma to być 10 minut to dzwonię.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 18:30
0

Temat jak dla mnie.
Wyobraźcie sobie że z moim szwagrem nie odzywam się od 3 lat z powodu takiej sytuacji wizytowej.
Kiedyś z moim mężem wspólnie mieli - powiedzmy projekt, był tam jeszcze ich kuzyn.
Ja w domu przed świętami porządkowałam, myłam okna, dziecko miało około 1 roku, mieszkała z nami niania, w międzyczasie przygotowywałam obiad dla nich, jak już wrócą za około 3h, wcześniej oczywiście jakieś zakupy ogromne z dzieckiem w wózku, była sobota.
W takiej sytuacji, zadzwonił do mnie mąż że za 15 minut wpadną do mnie dziewczyny: siostra cioteczna mojego A i dwie dziewczyny chłopaków. Zareagowalam ze wścieklością - myłam podłogę właśnie
że nie chcę, później, zaczęłam wrzeszczeć. on się rozłączał etc.
Tak trzy razy, fakt był taki że oni wszyscy często nas odwiedzali a z naszej strony nigdy nie było rewizyt co mnie tak rozsierdziło, do tej pory podnosi mi to ciśnienie.
Zadzwoniłam do dziewczyny brata mojego A., że dzisiaj to mi nie pasuje, bardzo grzecznie, że za tydzień umowimy się może.

Efekt jest taki że ona i brat męża gniewają się na nas. a my na nich, z powodu takiej sytuacji atmosfera na rodzinnych spotkaniach jest taka jaka jest.
Te dwie dziewczyny przyjechały i jakoś to przeżyłam i byłam miła, mimo że mnie nosiło

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 18:25
0

OT napisz do amina

Odpowiedz
kkotek 2009-01-05 o godz. 17:50
0

o cholender :o tyle razy poszla moaj dopwoiedz cos mi szwankowalo z foruma i to chyba daltego poniewaz sam nie wiem jak usunac nadmiar wypowiedzi babeczki zrobcie to za mnie bede wdzieczna :)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-05 o godz. 17:37
0

Wlasciwie to nie mialam takich wizyt, wiekszosc znajomych mieszka dalej wiec sila rzeczy zapowiedzieliby sie gdyby chcieli. Wlasciwie bardzo rzadko ktos do nas wpada, my tez nie chodzimy z wizytami.
Tesciowa sama nigdy nie przyjechala, moi rodzice choc mieszkaja blisko zawsze dzwonia. Takze problem mnie nie dotyczy;-)

Odpowiedz
kkotek 2009-01-05 o godz. 16:51
0

szczrze mowiac to nie lubie jak ktos mnie zaskakuje swoja wizyta- ok ciesze sie bo sie widzimy ale jakos mi tak nieprzyjemnie bo np. jakis zcas temu moja znajoma postanowila w trakcie spacerku ze swoim ukochanym odwiedzic mnie w domu;spie sobie w najlepsze, moja sis straa sie skonczyc prace mgr a tu nagle dzwoni domofon-sis idzie odbiera i mowi,ze idzie kolezanka (a za bardzo jej nie lubi wiec tez sie specjalnie nie ucieszyla); ja sie zerwalam z lozka rozczochrana, w dresie bo akurat nie mialam ochoty na wieczorowa kreacje :D zaspana a tu SUPRISE i sa :o ja w szoku bo co teraz ale nic;zaprosilam do srodka na kaffke,posiedzialysmy,popklachalysmy to nic,ze kilka razy zdarzylo mi sie ziewnac ale znajoma nie byla chyba zbyt domyslna bo siedziala z lubym dalej no ale w koncu zebrali sie do wyjscia,przeprosili,ze tak nagle bez zapowiedzi a ja im na to,ze nastepnym razem niech sms`a kilka minut przed zjawieniem sie napisza co bede wiedziala :) moral z tego taki,ze nie lubie niezpaowiedzianych gosci i sama takim gosciem nie jestem bo zawsze staram sie umowic z kazdym na dany dzien i godzine co by nie bylo niespodzianek!!a co dod anej godizny to nie cierpie spoznialstwa a owa znajoma sie do takich zalicza- potrfafi sie spoznic 30 min brrr nie znosze bo sama jestem osoba punktualna i tego tez wymagam od pozostalych!rozumiem jesli ktos z waznych przyczyn sie nie wyrobi na umowiona godzine to niech aby da znac,ze bedzie np 20 min pozniej a nie ze ja czekam jak glupia a osobnika jak nie bylo tak nie ma
Takze przyczepiam sie do watku i jak to jest u Was z wyznaczona godzina-stracie sie przestrzegac, olewacie to i lubicie?? mam nadzieje Maryjka, ze nie jestes zla o podczepienie sie lol

Odpowiedz
kkotek 2009-01-05 o godz. 16:50
0

szcezre mwoaic to nie lubie jak ktos mnie zaskakuje swoja wizyta- ok ciesze sie bo sie widzimy ale jakos mi tak nieprzyjemnie bo np. jakis zcas temu moja znajoma postanowila w trakcie spacerku ze swoim ukochanym odwiedzic mnie w domu;spie sobie w najlepsze, moja sis straa sie skonczyc prace mgr a tu nagle dzwoni domofon-sis idzie odbiera i mowi,ze idzie kolezanka (a za bardzo jej nie lubi wiec tez sie specjalnie nie ucieszyla); ja sie zerwalam z lozka rozczochrana, w dresie bo akurat nie mialam ochoty na wieczorowa kreacje :D zaspana a tu SUPRISE i sa :o ja w szoku bo co teraz ale nic;zaprosilam do srodka na kaffke,posiedzialysmy,popklachalysmy to nic,ze kilka razy zdarzylo mi sie ziewnac ale znajoma nie byla chyba zbyt domyslna bo siedziala z lubym dalej no ale w koncu zebrali sie do wyjscia,przeprosili,ze tak nagle bez zapowiedzi a ja im na to,ze nastepnym razem niech sms`a kilka minut przed zjawieniem sie napisza co bede wiedziala :) moral z tego taki,ze nie lubie niezpaowiedzianych gosci i sama takim gosciem nie jestem bo zawsze staram sie umowic z kazdym na dany dzien i godzine co by nie bylo niespodzianek!!a co dod anej godizny to nie cierpie spoznialstwa a owa znajoma sie do takich zalicza- potrfafi sie spoznic 30 min brrr nie znosze bo sama jestem osoba punktualna i tego tez wymagam od pozostalych!rozumiem jesli ktos z waznych przyczyn sie nie wyrobi na umowiona godzine to niech aby da znac,ze bedzie np 20 min pozniej a nie ze ja czekam jak glupia a osobnika jak nie bylo tak nie ma
Takze przyczepiam sie do watku i jak to jest u Was z wyznaczona godzina-stracie sie przestrzegac, olewacie to i lubicie?? mam nadzieje Maryjka, ze nie jestes zla o podczepienie sie lol

Odpowiedz
kkotek 2009-01-05 o godz. 16:50
0

szcezre mwoaic to nie lubie jak ktos mnie zaskakuje swoja wizyta- ok ciesze sie bo sie widzimy ale jakos mi tak nieprzyjemnie bo np. jakis zcas temu moja znajoma postanowila w trakcie spacerku ze swoim ukochanym odwiedzic mnie w domu;spie sobie w najlepsze, moja sis straa sie skonczyc prace mgr a tu nagle dzwoni domofon-sis idzie odbiera i mowi,ze idzie kolezanka (a za bardzo jej nie lubi wiec tez sie specjalnie nie ucieszyla); ja sie zerwalam z lozka rozczochrana, w dresie bo akurat nie mialam ochoty na wieczorowa kreacje :D zaspana a tu SUPRISE i sa :o ja w szoku bo co teraz ale nic;zaprosilam do srodka na kaffke,posiedzialysmy,popklachalysmy to nic,ze kilka razy zdarzylo mi sie ziewnac ale znajoma nie byla chyba zbyt domyslna bo siedziala z lubym dalej no ale w koncu zebrali sie do wyjscia,przeprosili,ze tak nagle bez zapowiedzi a ja im na to,ze nastepnym razem niech sms`a kilka minut przed zjawieniem sie napisza co bede wiedziala :) moral z tego taki,ze nie lubie niezpaowiedzianych gosci i sama takim gosciem nie jestem bo zawsze staram sie umowic z kazdym na dany dzien i godzine co by nie bylo niespodzianek!!a co dod anej godizny to nie cierpie spoznialstwa a owa znajoma sie do takich zalicza- potrfafi sie spoznic 30 min brrr nie znosze bo sama jestem osoba punktualna i tego tez wymagam od pozostalych!rozumiem jesli ktos z waznych przyczyn sie nie wyrobi na umowiona godizne to niech aby da znac,ze ebdzie np 20 min pozniej a nie ze ja czekam jak glupia a osobnika jak nie bylo tak nie ma
Takze przyczepiam sie do watku i jak to jest u Was z wyznaczona godzina-stracie sie przestrzegac, olewacie to i lubicie?? mam nadzieje Maryjka, ze nie jestes zla o podczepienie sie lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 16:37
0

zaraza napisał(a):lI tak się zastanawiam - przyjedzie jutro, czy nie? A jak przyjedzie... ?
Wyślijcie mu smsa, że bardzo przepraszacie, ale wyjeżdżacie za miasto, "do zobaczenia innym razem" 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-05 o godz. 15:59
0

nie otwierajcie mu 8)

Odpowiedz
zaraza 2009-01-05 o godz. 15:51
0

Niezapowiedzianych nie znoszę. Nawet mama zawsze dzwoni wcześniej z pytaniem, czy może wpaść. I działa to tak samo w drugą stronę. Nie wpadłabym do kogoś bez wsześniejszego telefonu z pytaniem czy mogę (a nie, że przyjdę). Przyjmowanie gości jest przyjemne, ale nie lubię być w sytuacji, kiedy biegam po domu w samej bieliźnie, bo jest potwornie gorąco i nie jest posprzątane z tego samego powodu.
Jest jeszcze coś gorszego od gościa "tylko" niezapowiedzianego. To taki, który na siłę się wprasza, a właściwie informuje, że przyjedzie... z noclegiem jeszcze . Właśnie zadzwonił wczoraj kolego męża z informacją, że przyjedzie do nas jutro i zostanie do niedzieli. :o Człowiek, koło którego trzeba skakać, zabawiać i jeszcze do tego nie specjalnie go lubię. Nie jest to z jego strony pierwszy raz. Zaczynam mieć serdecznie dość takiej znajomości. I w piątek i w sobotę zaprosiliśmy na grilla znajomych, których rzeczywiście chcieliśmy gościć (jedni i drudzy bez noclegów) i nie mam pojęcia co teraz począć z tym, który się "wprasza". Wyraźnie powiedzieliśmy mu, że nam ta wizyta nie pasuje, ale on ma to ewidentnie gdzieś, i dalej swoje, że on "wpadnie do nas w odwiedzinki na weekend". Przestałam odbierać od niego tefony. I tak się zastanawiam - przyjedzie jutro, czy nie? A jak przyjedzie... ?

Odpowiedz
DobraC 2009-01-05 o godz. 15:35
0

ampa napisał(a):Jestem z tych co nie otwierają drzwi gdy na kogoś nie czekająZapowiedziec sie w dobie telefonów to już żaden problem IMHO.
podpisuje sie.
w ten sposob :wychowalam: wszystkich krewnych i znajomych krolika ze musza zadzonic zanim przyjda. bo do dzwonka w drzwiach nawet nie wstaje jak na kogos nie czekam.

zaprzyjaznilismy sie z sasiadami. czesto gotujemy razem kolacje, wychodzimy na rowerki etc. ale do glowy by mi nie przyszlo stanac pod ich drzwiami i zadzwonic. choc ta znajomosc przeradza sie w przyjazn (moze dlatego ze oni tez wpadaja tylko "zapowiedziani").

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 15:26
0

Tak, ale pod warunkiem wcześniejszej informacji 8)

Kiedyś, gdy mieszkałam z dziewczynami ze studiów (z różnych stron Polski) takie wizyty ich "znajomych" były częste i nawet byłoby ok, gdyby każda kończyła się normalnie ;) ale zamiast spokoju, miałam pytanie co 5 minut gdzie jest najbliższy nocny / balange do rana / jak ktoś był fajny to i impreza byla luzik ale niekiedy upiredliwość tych niezapowiedzianych gości wyprowadzała mnie z równowagi

Odpowiedz
buniuta 2009-01-05 o godz. 15:14
0

Generalnie wizyt takich nie miewamy, ponieważ przyjaciele nasi to normalne typy i wiedzą co trza robić, ale:

* Mamy taka jedną parę, przy którch czuje się bardzo dobrze i nie muszę ich specjalnie gościć, bo to nie goście tylko przyjaciele! Mogą sami się obsługiwać w mojej lodówce i szafkach i mogą o każdej porze dnia i nocy przybywać

*mamy też znajomych których trzeba ugaszczać i takich wizyt niezapowiedzianych nie znoszę.Są męczące, dezorganizujące zycie i wogóle fe....

Odpowiedz
ontas 2009-01-05 o godz. 15:06
0

Podobnie jak większość z was uwielbiam gości :) pod warunkiem gdy zadzwonią, napiszą wcześniej. Teściowie nigdy się nie zapowiadają :( niestety i pewnie myslą, że straszna niechluja jestem (wiecznie niepozmywane naczynia i ciuchy z plamkami, a mąż wogóle biega w poszukiwaniu spodni ). Znajomi raczej zawsze się zapowiadają a my też, tylko do teściów nie zawsze zadzwonimy

Odpowiedz
katarinka7 2009-01-05 o godz. 14:39
0

Nie lubię niezapowiedzianych wizyt.
Nielubię również gdy dzwoni do mnie koleżanka że np jutro będzie przejeżdżała przez moje miasto i wpadnie.
O nie.
Z tego względu ze mam zawsze bardzo napiety plan i wszystko planuję z kilkudniowym wyprzedzeniem.

Mam wręcz uraz do takich sytuacji. Było kiedyś kilka takich incydentów, że znajomi czy koleżanka dzwoniła że akurat są albo jej mąż jest na uczelni a ona czeka na niego, więc może by wpadła.........No i cóż, głupio było odmówić, a że zwykle mam sporo roboty to czekałą mnie później zarwana noc - szłam spać o 2 wstawałam o 4.
Nie rozumiem czy są jeszcze ludzie, którzy myślą że w dzisiejszych czasach spędzam popołudnie przed telewizorem leżąc i się nudząc?

Swoją zasadę stosuję również w drugą stronę. Nigdy nie odważyłabym się zapukac do czyichś drzwi beż chocby telefonu dzień wcześniej - wyjątkiem są rodzice, ale też uprzedzam, choćby 5 minut później.

Odpowiedz
Madzia K 2009-01-05 o godz. 14:35
0

my wczoraj mielismy taka /koledzy M/
poszlismy "spac" po 3 w nocy i zastanawial sie czy wogole zasypiac bo chyba jeszcze pogorszylam sprawe, jestem nieprzytomna :rolleyes: i bola mnie oczka :mur:

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 13:10
0

Nie lubie niezapowiedzianych wizyt. Sama zawsze uprzedzam, umawiam się itd. Jeżeli dzieje się coś pilnego, i muszę spotakć sie z kimś, dzownie choć to miało być na 30 min przed. Tego samego oczekuję od innych. Jak szukam w pamięci - to nie zdarzyła nam się niezapowiedziana wizyta, ani sami z takową się nie udaliśmy :)

Odpowiedz
ewa78 2009-01-05 o godz. 12:56
0

Sytuacje kiedy ktoś przyjdzie niezapowiedziany raczej się u n nas nie zdarzają. Owszem mam jedną przyjaciółkę-sąsiadkę, której niezapowiedziane wizyty nigdy nie były dla mnie jakimś problemem, ja też do niej wpadałam niezapowiedziana. Przyzwyczaiłyśmy się do tego i akceptujemy to. Jeśli któraś z nas nie ma czasu na pogawędkę to po prostu z grubej rury mówi,że w tym momencie....coś tam coś tam.....i nie czujemy się tym urażone.

Odpowiedz
! Agulka ! 2009-01-05 o godz. 12:03
0

Oj nienawidze niezapowiedzianych gosci!!!!

ZAWSZE moi tesciowie tak do nas wpadaja!! nigdy nie zadzwonia ze przyjada!A jak sie umawiamy i to na konkretna godz to nigdy nie beda o czasie tylko duzo wczesniej, sporo wczesniej !!!!!!!!!!!!!!

Nic nie pomagaja tlumaceniai prosby nic.... ! Nie wiem co to za maniery noi brak szacunku do nas bo kurcze skoro mowie ze nie lubie takich niespodzianek i prosilabym zeby nas uprzedzali jak sie beda do nas wybierac to mi zawsze z glupim usmieszkiem tesciowa odpowiada ze ona lubi robic niespodzianki!!!!! Wrr....!!! Dodam ze sytuacje jest czesto przykra bo nie mieszkamy ejszcze sami tylko zmoimi rodzicami i rodzenstwem i czesto prze niezapowiedziana wizyte tesciow cala rodzina ma pokrzyzowane plany!!!

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 07:55
0

Nie zdarzaja mi sie niezapowiedziani goscie, ale tak sobie mysle, ze jakby zrobila to przyjaciolka/przyjaciel, to wlasciwie czemu nie. Byleby nie notorycznie.
Z drugiej strony pamietam, ze moi rodzice mieli (i nadal maja lol ) takich znajomych, ktorzy mieli dar skladania niezapowiedzianych wizyt. I zawsze te wizyty wypadaly w nieodpowiednim momencie (jakies prace w ogrodzie lub domu).
Sama z wizytami sie zapowiadam. A co do nocowania - fajne to jest, oczywiscie w odopowiednich dawkach.

Odpowiedz
ampa 2009-01-05 o godz. 06:54
0

Jestem z tych co nie otwierają drzwi gdy na kogoś nie czekają
ja po prostu mam dosyc pań proszących o złotówkę i panów na bułeczkę a i super perfum za złoty 50-mega przeraziłam sie gdy taki "gość" siłował się ze mną i drzwi zamknąć nie pozwolił- sie strachu najadłam-i zjawił się mój brat-niezapowiedziany gość- i typa przegonił-więcej drzwi nie otwieram-niezapowiedziani goście bywają przydatni, tylko od momentu tego zajścia żadnego nie ujrzę bo nie otworzę.
Rodzina ma klucze ale i tak niezapowiedziane wizyty mojego brata, taty mnie irrytują- gdy nie chcę aby ot tak weszli do domu-wkładam klucz od środka i już!
Zapowiedziec sie w dobie telefonów to już żaden problem IMHO.

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-05 o godz. 05:10
0

Ja tak jak większość - gości bardzo lubię, ale zapowiedzianych (chociażby pół godziny przed wizytą). Sama od wielu lat dzwonię/uzgadniam wcześniej wizytę a moi znajomi robią tak samo.

Odpowiedz
Yagutka 2009-01-05 o godz. 02:48
0

Nie lubię niezapowiedzianych gości i mam nadzieję, że nie będziemy miec z nimi do czynienia ;)

Ale ja popoludniami pracuję, Luby wraca pózno z pracy, wiec marne są na to szanse ;)

A w weekend i tak się spotykamy ze znajomymi :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 02:06
0

Generalnie uwielbiam gości :) Bardzo się cieszę jak ktoś wpadnie - ale zapowiedziany! Faktycznie jakoś tak mam że takie zupełnie niespodziewane wizyty raczej się nie zdarzają. W erze komórek to chyba nie problem zawiadomić o nalocie ;) Sama też mam żelazną zasadę, że bez zapowiedzi u nikogo się nie zjawiam.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 01:53
0

Z czasów przedszkola/wczesnej podstawówki pamiętam cudowne, niezapowiedziane wizyty rodziny i moich koleżanek. Tyle że wtedy: 1. ja byłam dzieckiem 2. telefonów było jak na lekarstwo 3. w ogóle niewiele było. Teraz wybierając się do mojego domu bez uprzedzenia ryzykuje się stanie pod drzwiami - głównie dlatego, że domownicy mają swoje własne pomysły na spędzanie dnia poza domem (i własne komplety kluczy), ale także dlatego, że nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, by podejść do drzwi na dźwięk eksploatowanego do bólu dzwonka! Po paru latach katorgi przywykliśmy w ten sposób reagować na wizyty żebraków, domokrążców i pseudofachowców ze spółdzielni i nie zamierzamy się oduczać. Jest poczta, są telefony.
A w ogóle podobają mi się te fragmenty w XIX-wiecznych powieściach, gdy gość przybywa z wizytą do domu przyjaciela, wręcza wizytówkę lokajowi, zostaje zaprowadzony do salonu, gdzie czeka, i czeka, i czeka... W tym czasie przyjaciel ubiera się, je śniadanie, odpisuje na listy, przyjmuje innych gości, aż w końcu zagląda do salonu. Takie niezapowiedziane wizyty - proszę bardzo! ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 01:23
0

Oj ja też nie lubię takich wizyt, szczególnie od czasu gdy jest z nami Oliwka. Wiadomo jak to jest, akurat ją usypiam albo ma zly dzień i chodzi marudna a tu dzwonek ...... goście.

Naszczęście, ostatnio bardzo rzadko się to zdarza.

Sama też nie robię takich nalotów, nawet gdy wybieram się do rodziców, daję znac, że przyjdę.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 01:01
0

Nie cierpię niezapowiedzianych wizyt. Z prostego powodu, który już był wymieniany - w domu chodzę ubrana PO DOMOWEMU ;) i czasem niezapowiedziani goście mogą się lekko przestraszyć widząc mnie w drzwiach :D bo jestem ciapą okropną i przeważnie zawsze się czymś ochlapię, poplamię, uświntuszę. No i tak chodzę po domu, bo co wolno mi. Ale nie lubię jak ktoś mnie widzi w takim stanie. Nawet listonosz.

Poza tym lubie jak ktos szanuje mój czas. A niezapowiedziane wizyty są moim zdaniem w dzisiejszych czasach - gdy każdy ma telefon przy sobie i może uprzedzić choćby 5 minut wcześniej - po prostu niegrzeczne. No chyba że jest to osoba bardzo bliska.
A gości bardzo lubię, ale lubię być na nich przygotowana - tzn. ciasteczka, kawusia i takie tam :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 00:48
0

Generalnie wolę zapowiedziane wizyty, choć niekoniecznie z jakimś kosmicznym wyprzedzeniem - wystarczy mi pół godziny 8), żebym:
a) ubrała się jak człowiek (po domu łażę często w strojach wysoce niestosownych, szczególnie w te upały, w zimę jakoś ujdzie ;) )
b) ogarnęła mieszkanie - mamy 1 pokój i na codzień np. nadwyżkowe miejsce do siedzenia zajmuje np. pranie do prasowania, albo stos książek, etc.

Ale poza tym bardzo lubię gości :), raz na jakiś czas ktoś ze starych znajomych się przenocuje i też mi to nie przeszkadza, choć mamy mało miejsca lol - na szczęście są to ludzie których lubię i którzy mojej gościnności nigdy nie nadużywają. :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 00:34
0

U mojej mamy zawsze był właśnie dom otwarty.
Wszyscy przychodzili bez zapowiedzi, przesiadywali całymi dniami, a już najgorsze były weekendy kiedy to ni z tego ni z owego nagle nie było nawet miejsca przy stole :o
Teraz to już trochę przystopowało, ale nie ustało zupełnie

A tak apropo zostawania na noc to też tego nie znoszę
Ani w jedną ani w drugą stronę

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 00:27
0

Dla mojej mamy dom był swoistą twierdzą więc od dziecka metodą kontrastu marzył mi się dom otwarty.
Paradoksalnie teraz, kiedy jestem na swoim troszkę mi się światopogląd zmienił. Wymagam minimum poszanowania mego czasu prywatnego. Goście są zawsze mile widziani pod warunkiem, że:

- uprzedzą ( choćby już stali pod blokiem, niech zadzwonią czy nie przeszkadzają )

- myślą: nie przesiadują np. godzinami kiedy ja np. słaniam się na nogach a następnego dnia mam wstać o 6 rano, nie wpadają o 8 rano w wolny dzień zdziwieni, że ja jeszcze w łózku, czy w środku tygodnia o 11 w nocy nastawieni na całonocne oglądanie filmów

- nie wymagają królewskiej obsługi po której wychodzą obrażeni, że obiad nie składał się z 3 dań a z jednego.

- wpadają z wizytą a nie pomieszkać ( znajomi mają dom otwarty - od paru lat odkąd pamiętam ciągle ktoś do nich przyjeżdza, ktoś zostaje na noc, ktoś na parę dni. Miło tam i kolorowo ale ja bym zwariowała jakbym z własnej łazienki nie mogła w ciszy i spokoju skorzystać )

Poza tym wszelkie chwyty dozwolone.

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 00:24
0

raczej sobie nie wyobrażam nalotu niezapowiedzianych znajomych, bo:
raczej wszyscy moi znajomi są równie zajęci, co ja
wyznają dokładnie tę sama zasadę, co większość z Was-telefon lub sms z zapowiedzią
niezapowiedzianie przyjmuję jedynie rodziców, sąsiadkę po cukier czy cieciową z rachunkiem

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-01-05 o godz. 00:22
0

Ja sie zapowiadam ZAWSZE... Nawet gdy ide do kolezanki-sasiadki ;)...

I tego samego oczekuje... Jesli akurat nie wychodze gdzies, to zawsze gosc iprzyjme, ale powinni sie zapowiedziec i tyle... Glupi sms ze juz jada i jest ok...

A gosci to mam przewaznie spoznialskich a nie niezapowiedzialnych lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-05 o godz. 00:10
0

Nigdy nie miewam niezapowiedzianych gości, a gdyby sie tacy pojawili, a ja w tym czasie miałabym inne plany, to chyba bezczelnie bym ich o tym poinformowała i umówila sie na inny czas na wizytę.

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:50
0

Hmm, ja już nie pamiętam, kiedy zdarzyło mi się przyjmować niezapowiedzianych gości. Na pewno coś takiego nie zdarzyło się w naszym obecnym mieszkaniu, w którym mieszkamy ponad 2,5 roku.

Kiedyś, kiedy mieszkałam w mieszkaniu "studenckim" takie wizyty były codziennością. Ale tam było dużo osób (więc jeśli ktoś nie miał czasu, zawsze znalazł się ktoś inny do podejmowania gości) i dużo pomieszczeń, więc takie wizyty w gruncie rzeczy nie przeszkadzały.

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:47
0

Nie przepadam za niezapowiedzianymi goscmi, choc ciesze sie z kazdej wizyty.

Ale pamietam jeszcze czasy dziecinstwa, gdy sobotnie popoludnie bylo czasem wizyt - albo czekalo sie na gosci (niezapowiedzianych!) albo samemu szlo z wizyta. Najczesciej bylo to w obrebie najblizszej rodziny, wiec sytuacja wygladala czesto tak, ze odwiedzalismy dziadkow - nie bylo ich w domu, wiec szlismy do ciotki, gdzie juz siedzieli dziadkowie. Herbatka, ciastko i do domu.

Odpowiedz
AGABORA 2009-01-04 o godz. 22:46
0

:usciski: :goodman: :Hangman: ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:45
0

Się śmiej, ona zwykle w wakacje przyjeżdża do kraju

Odpowiedz
AGABORA 2009-01-04 o godz. 22:42
0

Mika_
nie znasz dnia ani godziny
Strzeż się

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:41
0

Mamy taką koleżankę z liceum, która odwiedza różne osoby z klasy niezapowiedziana. Żeby było weselej to nie mieszka w kraju. Przyjeżdża na kilka tygodni i razem z dzieckiem robi naloty.
Ciekawe kiedy przyjdzie kolej na mnie

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:39
0

Też nie lubie sytuacji gdy goście wpadają niezapowiedziani, chociażby z tego powodu, że hm, hm lol po domku chodzimy w 'strojach' mocno niewyjściowych szczególnie w te upały lol lol lol

Ale chyba mam dobrze wychowanych znajomych bo już nie pamiętam kiedy zdarzyła się sytuacja niezapowiedzianych odwiedzin ;)

Sami również uprzedzamy i to sporo więcej niż pół godziny przed spotkaniem, a najczęsciej po prostu umawiamy się na mieście i problem znika sam :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:36
0

Oj, zgadzam się z Tobą Maryjka.
Miałam w liceum taką koleżankę mieszkającą blok dalej… kochała niezapowiedziane wizyty… dzięki nim widziała mnie w trakcie farbowania włosów czy z maseczką na twarzy.
Ja po prostu pewnego dnia otworzyłam drzwi i zamiast z kwaśną miną zaprosić, to wyszłam na korytarz i spytałam czemu nie zadzwoniła, bo ja nie mam teraz czasu i nie czekając na reakcję szeroko się uśmiechając zniknęłam ;) rzucając w powietrze „to pa, do jutra w szkole” … i już mnie nie było ;).
Jakoś przeżyła „tą zniewagę”, odzywa się do dziś i nauczyła się co to telefon ;)
Wiem, jestem okropna 8) lol

Odpowiedz
AGABORA 2009-01-04 o godz. 22:35
0

Przypomniało mi sie a propos tego watku ,że
Miałam w podstawówce taką "koleżankę"
niby do tej samej klasy chodziłyśmy i niby sie kolegowałyśmy ;)
No i niby mieszkałysmy blisko siebie
i za Chiny Ludowe nie mam pojecia ,jak to sie działo ,że :
kiedy wchodzilam do mieszkania (po szkole) ,ona juz tam była ,juz byla po pysznym obiadku przygotowanym przez moja mamę i już targała w rękach ogromną torbę z moimi ciuchami ,które moja mama dala jej w przekonaniu ,ze ja o tym wiem ...znaczy niby o tym ,ze ja jej te ciuchy pożyczam bo ona idzie na jakąs imprezkę i nie ma co na siebie włozyć ....
:o :o :o
tak to byla koleżanka ..szklanka
Niezapowiedziana ;)

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-04 o godz. 22:32
0

U mnie nie ma problemu - gość jest mile widziany o dowolnej porze i bez zapowiedzi 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:09
0

Otóż to, też wymagam telefonu chociażby stali pod domem. Jeśłi mam akuart inne plany zawsze to większe pole manewru
Sama też nie pozwalam sobie na niezapowiedziane wizyty :|

Odpowiedz
Gość 2009-01-04 o godz. 22:08
0

U mnie nie ma puk puk i sru. Ja się zawsze zapowiadam i tego samego od innych wymagam. Nie wyobrażam sobie, że ktoś przychodzi mi do mieszkania po południu a ja np. leżę i kwiczę bo brzuch mnie boli. Czasem też jak normalny człowiek wychodzę, pracuję itp więc gość mógłby po prostu pocałować klamkę.
Nikt nie musi mnie zawiadamiać dwa tygodnie do przodu ale telefon algo sms na półgodziny przed w przypadku przyjaciół czy rodziny jest wskazany.

Odpowiedz
AGABORA 2009-01-04 o godz. 22:06
0

Nasz dom jest domem otwartym i goscie zawsze są mile widziani :D
Pod warunkiem ,ze nie są niezapowiedziani
Nie lubię ...wszyscy znajomi wiedzą ,ze moga wpaść nawet w środku nocy ,pod warunkiem ,ze zadzwonią odpowiednio wcześniej ;)
I to dziala w dwie strony ,ja nawet jeśli chcę wpaśc na chwilkę (bo akurat jestem np. w pobliżu) to dzwonię i pytam czy ma ktos ochotę mnie zobaczyć ,jeśli nie ma ochoty mnie ugoscić (co sie raczej nie zdarza ;) ) proponuję kawę albo lunch w pobliskiej knajpce ...
i tego samego oczekuję od znajomych :D

Odpowiedz
Gość 2022-05-01 o godz. 13:34
-1

To nie otworzysz mu drzwi i tyle. Jak nie rozumie że masz inne plany

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie