• aneczek odsłony: 10749

    Z szefem na Ty

    Ostatnio szef poprosił mnie, byśmy mówili sobie po imieniu. Ja odpwoeidziałam na to, że będzie mi bardzo miło, jeśli będzie mówił do mnie po imieniu, ale ja wolałabym pozostać przy dotychczasowym sposobie zwracania się do niego. Nie zgodził się. Nie wiem czemu, może dlatego, że w naszym biurze się nie "tyka", krępuje mnie mówienie do niego po imieniu. Póki co staram sie zwracać do niego po prostu bezosobowo, co na pewno nie jest także miłym sposobem.

    A Wy macie pododbny "problem"? Ciekawa jestem waszych opinii na temat zwracania się po imieniu do różnych osób: szefów, wykładowców itp.

    Do zadania pytani natknął mnie artykuł na portalu o2.pl, który pozwolę sobie poniżej wkleić:

    o2.pl: Z szefem na ty
    -07-11 17:10

    Formy "pan"/"pani" powoli odchodzą do lamusa. Polacy coraz chętniej się tykają – nawet wtedy, gdy nie wypada.

    Wystarczy włączyć radio albo telewizor, by odnieść wrażenie, że naród polski masowo się tyka. - Dzień dobry, mówi Władysława - do jednej ze stacji radiowych dzwoni słuchaczka. Prowadzący program, "na ucho" jakieś 40 lat młodszy od swojej rozmówczyni, odpowiada: - Cześć Władzia, jak się miewasz?. Sympatyczna konwersacja toczy się dalej w podobnym duchu. Starsza pani robi co może, by uniknąć bezpośredniego zwracania się do prezentera, a ten nie wydaje się specjalnie skrępowany sytuacją. Na koniec pani Władysława wygrywa zaproszenia na koncert do filharmonii, szczęśliwa dziękuje i rozłącza się.

    Chłopcy z podwórka lansują trend

    - Zwracanie się do siebie per "ty" związane jest z wpływem innych języków, w których formy "pan"/"pani" nie występują - mówi dr Andrzej Kaliszewski, językoznawca z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Choć język polski wciąż pozostaje jednym z najbardziej sformalizowanych na świecie, to jednak wpływy zachodniego, znacznie luźniejszego stylu życia stają się u nas coraz bardziej widoczne, także na płaszczyźnie językowej.

    - Przodują w tym media, zwłaszcza komercyjne. Dziennikarze w nich pracujący to często ludzie bardzo młodzi, trochę tacy "chłopcy z podwórka", którzy przenieśli do mediów swoje codzienne nawyki - twierdzi dr Kaliszewski. - Dziennikarze próbują w ten sposób trafić do młodzieży jako swojego przyszłościowego odbiorcy. Ta grupa lubi takie bezpośrednie formy, jednak trafia to też do osób starszych, które czują się dzięki temu młodsze, dowartościowane - tłumaczy popularność zjawiska. Język mediów jest zaś naśladowany przez zwykłych Polaków, którzy zakładają, że to, co słyszą z ust prezentera radiowego czy telewizyjnego jest poprawne i jak najbardziej na miejscu.

    Bruderszaft z szefem

    Tykanie wdziera się do sfer jeszcze przed kilku laty zakazanych. - Pewien starszy ode mnie mężczyzna podczas naszej służbowej rozmowy od razu zwracał się do mnie na "ty". Jak powinnam się w tej sytuacji zachować? Czy mówić mu per "pan", czy również po imieniu? Dodam, że wcześniej się nie znaliśmy, a to było nasze pierwsze spotkanie - zastanawia się na jednym z forów internetowych Anetka.

    Do polskich firm moda na fraternizację przywędrowała wraz z wchodzeniem na rynek wielkich zachodnich korporacji, gdzie współpracownicy zwracają się do siebie po imieniu bez względu na wiek i zajmowane stanowisko. Taki styl komunikowania się w pracy budzi kontrowersje.

    Entuzjaści dowodzą, że to upraszcza kontakty i w efekcie pomaga usprawnić pracę. - Pracuję w Londynie. Tutaj panują zupełnie inne zwyczaje. Wszyscy zwracają sie do siebie na "ty". Nie ma żadnego tytułowania się i to jest super. Nie trzeba w jednym zdaniu 10 razy wypowiadać "pan"/"pani", co jest męczące i utrudnia rozmowę. Moja szefowa ma prawie 60 lat, ja jestem młodą siksą, a mimo to od początku mówię jej po imieniu - pisze na tym samym forum Jola. - Z pracodawcą mówimy sobie po imieniu, po pracy chodzimy nawet na wspólne piwko, ale w pracy wiem, że to co każe przełożony, ma zostać wykonane. Trzeba po prostu uważać, by nie przekroczyć pewnych granic - popiera ją Paweł.

    Krytycy mówią o zaniku kultury i niepotrzebnym spoufalaniu się. - Jestem szefem wielu osób i nie uznaję tej metody. Obserwowałam, kiedy inni szefowie, bardziej nowocześni, przeszli z pracownikami na "ty", a potem pracownicy poklepywali swoich szefów po plecach i mówili: "Nie chce nam się robić dzisiaj, Ewcia". Jeszcze nie potrafimy zachować dystansu do szefów, mówiąc im po imieniu - odpowiada entuzjastom Obserwatorka.

    Z dr. Wróblem mówimy sobie "po ptaszkach"

    Zdarza się, że tykające tabu jest przełamywane w szkole. Początek semestru na renomowanej uczelni. Do sali ćwiczeniowej wchodzi młody doktor. Przedstawia się: - Witajcie, jestem Wojtek. Studenci patrzą na niego zdziwieni. W harmonogramie jest napisane "dr Wojciech Wróbel". Sprawca zamieszania, udając, że nie zwraca uwagi na kpiące miny, kontynuuje: - Bardzo chciałbym, abyśmy zwracali się do siebie po imieniu. Myślę, że to znacznie ułatwi nam współpracę.

    Studenci dr. Wróbla nie sprawiają jednak wrażenia, jakby takiego ułatwienia sobie życzyli. W większości czują się skrępowani. - Może ja za sztywna jestem, ale raczej przez gardło mi nie przechodzi mówienie per "ty" do wykładowcy, nawet jeżeli jest tylko kilka lat starszy - mówi Agnieszka. - Relacje "panie studencie" - "panie magistrze"/"doktorze"/"profesorze" są najbardziej poprawne i tak powinno zostać. To nie jest bankiet, tylko uczelnia. Towarzysko wyżywam się w innych kręgach, a bratanie się z wykładowcami nie jest mi do niczego potrzebne - popiera ją Marcin. Innego zdania jest Dorota: - Jeżeli on sobie życzy per "ty", to ja to mogę przyjąć. I przyjęłam. Choć wolałabym taką małą hipokryzję polegającą na tym, że na zajęciach mówię do niego "panie doktorze", a po zajęciach "Wojtku".

    Entuzjazmu wobec pomysłu wykładowcy na uproszczenie komunikacji nie widać. W połowie semestru dr Wróbel zwyczajowe "witajcie" decyduje się zamienić na "dzień dobry". Wydaje się, że lody już nie zostaną przełamane. Wtedy z pomocą przychodzi mu student nazwiskiem Sroka. - Nie mówię do niego po nazwisku, tylko per "Wróbel", np."Wróbel, chodź tu i mi wytłumacz". Zdecydowanie bardziej mi się podoba Wróbel niż Wojtek – bo Wojtek oznaczałby zbyt dużą poufałość. A że ja jestem Sroka, to mówimy sobie "po ptaszkach" - tłumaczy swój specyficzny sposób zwracania się do doktora. Co na to wykładowca? - Wyglądał na dość mocno zakłopotanego - twierdzą inni uczestnicy tych zajęć. Nie zauważyli też, by dr Wróbel kiedykolwiek zwrócił się do tego studenta per "Sroka".

    - W stosunkach wykładowca – student przejście na "ty" jest raczej niedopuszczalne, ponieważ może stwarzać niejasne sytuacje. Pojawia się problem nierównorzędności zachowań na różnych przedmiotach. Wątpliwości budzi też choćby kwestia utrzymania dyscypliny w takiej sytuacji - wymienia problemy związane z fraternizacją dr Kaliszewski.

    Takich dylematów nie mają studenci zachodnich uczelni, gdzie raczej regułą niż wyjątkiem jest zwracanie się do asystentów po imieniu, a i lunch studenta z profesorem nikogo nie dziwi. W Polsce co prawda nie spotkamy się już z sytuacją znaną choćby z "Przedwiośnia", kiedy student do studenta zwracał się per "panie kolego", ale mówienie sobie "po ptaszkach" zapewne nieprędko stanie się dopuszczalne.

    Zosia zamiast mamy

    Przechodzenie na "ty" obejmuje jednak coraz więcej sytuacji, w których do niedawna uznawane było za co najmniej niedopuszczalne. - Zjawisko to jest objawem "schamienia", braku kultury, a także pewnej infantylizacji - ocenia dr Kaliszewski. Mimo to zatacza coraz szersze kręgi. Zdarza się, że po imieniu jesteśmy nie tylko z szefem czy wykładowcą (a bywa, że i nauczycielem w liceum), ale też z coraz bardziej postępowymi rodzicami, którzy życzą sobie, aby dorastające dzieci mówiły im "Zosiu" czy "Zbyszku", a nie "mamo"/"tato". W niektórych branżach i grupach zawodowych, takich jak media, marketing i reklama tykanie stało się już normą. Problemem nie jest już kwestia "tykać czy nie", ale najwyżej "czy wypada tykać na pierwszym spotkaniu".

    Marta Wawrzyn

    Nazwisko wykładowcy zostało zmienione. Kontekst sytuacji został zachowany.

    Odpowiedzi (31)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-08, 17:58:12
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
agga73 2009-03-08 o godz. 17:58
0

no fakt Shady, to nie musialo byc mile
życzę szybkiego pożegnania traumy i zdrowego podejścia (z dystansu) do obecnej sytuacji :)

Odpowiedz
Shady 2009-03-08 o godz. 15:08
0

agga73 napisał(a):dlaczego, Shady?
u mnie wszyscy dużsi stażem pracownicy są z szefem na ty, mlodzi sa na pan, nie jest to wcale chore.

No moze co to tej długości stażu to się zgodzę. Ale to co pisalam o firmie w ktorej pracowalam wczesniej - ludzie w moim wieku, staz bardzo podobny bo mniej wiecej w tym samym czasie sie zatrudnialismy (niektorzy nawet dużo poźniej po mnie), każdy z nas zaczynał od "pan/pani" a na tej formie musiałam poprzestać na zawsze tylko ja :( No cóż, byłam wtedy tylko nie wiele wartą sekretarką w końcu...Bardzo zle sie z tym czułam i pewnie dlatego mam teraz taką traume

Odpowiedz
Gość 2009-03-08 o godz. 08:56
0

ja swoje szefowe widze rzadko ale to wynika z charakteru pracy, oczywiście w dwie strony jest na Pani, ale myślę że gdybym maiał szefa czy szefowa w podobnym do mojego wieku to było by zreczne mówienie sobei an ty, jednak przy dużej różnicy wieku jakoś tak niezręcznie.

Odpowiedz
Gość 2009-03-08 o godz. 08:03
0

U mnie w pracy różnie, zależy od współpacownika.
Są osoby - głównie starsze i tu zawsze na "pan/pani"
z aktulanym i poprzednim szefem absolutnie na "Ty". kiedy zwracałam się na Pan udawali, ze mnie nie słyszą ;)
Ale należą do młodego szefostwa więc to mnie nie dziwi.

Odpowiedz
Gość 2009-03-07 o godz. 19:56
0

W poprzedniej firmie byłam na Ty z szefostwem.
W obecnej per Pan/Pani.

Jedna i druga forma nie sprawia mi problemu, z mojego punktu widzenia nie zmienia specjalnie niczego w relacjach. Dystans i szacunek wytwarza dana osoba plus wytwarza automatycznie jej stanowisko, nie zmienia tego wyłącznie forma zwracania się. IMHO problemom na tym polu bardziej sprzyjają imprezy firmowe i nadużycie alkoholu niż przyjęty w firmie sposób zwracania się.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-07 o godz. 19:43
0

Może zmienił zdanie ? ;)

Odpowiedz
Madzia K 2009-03-07 o godz. 19:15
0

U nas od około miesiaca wszyscy szefowie poszczególnych działów mówią do niego na "TY" /na jego prośbe podczas uroczystej kolacji, na którą nas zaprosił/
nie rozumiem tylko jednego - zawsze jak ja prosiłam moich pracowników żeby zwracali sie do mnie na "Ty" to on to krytykował że sobie później z nimi nie poradze, a teraz sam tak chce.
Dziwne ... :o

Odpowiedz
Gość 2009-03-07 o godz. 17:12
0

Nie zgodzę się z Shady. Też mam taką sytuację - z szefową jestem na pani, z szefem na ty. Zaproponował mi tykanie po jakimś czasie, szefowa nie. Ze względu na różnice wieku i stażu pracy obie formy występują - w różnych konfiguracjach u różnych pracowników ;) Nie przeszkadza mi to w ogóle, choć pewnie swobodniej byłoby, gdyby wszyscy byli na ty. (Ale tykanie mocno skraca dystans, więc może i lepiej zostać przy formie pan/pani ;) ) Nie czuję takiej potrzeby jednak, bo różnice wieku są spore (szefowa starsza o jakieś 20 lat).

Odpowiedz
agga73 2009-03-07 o godz. 16:25
0

dlaczego, Shady?
u mnie wszyscy dużsi stażem pracownicy są z szefem na ty, mlodzi sa na pan, nie jest to wcale chore.
ja jestem po środku, i mimo propozycji przejścia na ty, zostalam przy formie oficjalnej. i dobrze mi z tym.

Odpowiedz
Shady 2009-03-07 o godz. 15:53
0

To w takim razie u mnie w firmie jest już totalnie chora sytuacja. Do dyrektora wszyscy mówią na 'ty". Do prezesów część pracowników mowi na pan, czesc na ty. Do dyrektorki to samo. I co dla mnie jest jakies takie dziwne to na poczatku jest tak ze do dyrektorki mowi sie na pani, potem nagle okazuje sie ze jakis tam pracownik przeszedl z nia juz na ty. Wg. mnie albo wszyscy sobie jedziemy sobie na ty albo na pan/pani. A tak to jest takie wybieranie sposrod pracownikow z kim juz mozna przejsc na ty a z kim nie.
W poprzedniej firmie też tak miałam. Bylo to nieprzyjemne dla mnie bo np. rozmawiamy w tym samym gronie co zawsze i nagle okazuje ze wszyscy z szefami są już po imieniu tylko nie ja. Wiec gadamy sobie razem i kazdy zwraca sie do szefów per ty a ja caly czas na pan. Nie były to dla mnie mile sytuacje, takie troche ponizajace jakby

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-07 o godz. 14:54
0

Do osoby starszej badz nieznajomej zawsze zwracam sie per Pan/Pani. Tak mnie wychowano ;)
Natomiast jesli chodzi o sytuacje w firmie jest roznie.
Pracownicy mowia sobie po imieniu (wyjatkiem jest ksiegowa - tutaj jest oficjalnie w obie strony).
Z jednym z szefow jestem na "ty" od poczatku naszej wspolpracy. I to niestety spowodowalo zbyt duza poufalosc z jego strony.
Drugi mowi do mnie po imieniu, ale ja odkad pamietam zwracam sie do niego per "pan" i nie potrafie sie przelamac (mimo takiej propozycji z jego strony).
Coraz czesciej spotykam sie z tym, ze klienci zwracaja sie do mnie po imieniu. Nie zawsze mi sie to podoba (wybaczam tylko starszym panom lub paniom ;) )
Ale jesli taka forma im odpowiada - potrafie sie dostosowac.

Odpowiedz
Gość 2009-03-07 o godz. 14:29
0

Fiba właśnie tak jest u mnie w pracy. Do szefa na Pan, reszta współpracowników na Ty. U nas nie ma możliwości awansu lol

Odpowiedz
Fiba 2009-03-07 o godz. 14:24
0

U mnie w firmie panują zasady partnerskie więc wszyscy sa na TY. Nie tylko do mojego szefa ale też do jego szefowej mówię na ty.
W takich firmach gdzie do części osób mówi się na Ty a do cześci na Pan/Pani zastanawiam się, jak jest w momencie awansu? Przechodzimy odwrotnie z Ty na Pan? ;)

Odpowiedz
buniuta 2009-03-07 o godz. 09:03
0

Pracuje w firmie (ok 100 osób)o zabarwieniu lekko psychologicznym i:
w zasadzie wszyscy mówia do siebie po imieniu.
Z małymi wyjatkami: administracja i księgowość mówi do prezesów na PAN.
Ja osobiście nie zwracam się po imieniu do dwóch osób: Pani Kadrowej (jest w wieku mojej mamy i nie nadajemy na podobnych falach) oraz do naszego dozorcy (nie miałam okazji z nim się poznać bliżej).
Mam kilkunastu podwładnych - starszych i młodszych i ze wszystkimi jestem na TY (w druga strone tez to działa). Mamy bardzo dobre relacje i nie mam żadnych oporów do zwracania uwagi i przekazywania negatywnych wiadomości.
Mam wrażenie, ze takie podejscie jest zdrowe, a kwestia np. szacunku to zupełnie inna sprawa i na to muszę pracować decyzjami...

Odpowiedz
Gość 2009-03-07 o godz. 08:58
0

U mnie szefem bezpośrednim jest kierownik działu, od pierwszego dnia w pracy kazał mi do siebie mówić po imieniu.

Cały zespół w dziale tez tak robi. Ja oczywiscie na początku krępowałam sie, mówiłam bezosobowo, teraz jest różnie, w pracy przyjeła sie forma mówienia do szefa mojego "Dyro", tak najczęściej mówimy, ale po imieniu tez sie zdarza juz nawet bez skrępowania.

Odpowiedz
krotofila 2009-03-07 o godz. 08:07
0

na 90 osób pracujących w mojej firmie, z 75% jestem na ty i to bez oficjalnego przechodzenia (niewazne starszy czy młodszy, niżej, czy wyżej w hierarchi), są osoby, które do mnie mówia cały czas pani, więc ja też do nich na pan/i
jednak nie podoba mi sie fakt, że dyrektor mówi do mnie po imieniu (nigdy nie przechpdziliśmy na ty), chociaż na początku mojej pracy mówił pani. Może to sprawa wieku lub tego, że nie należę do osób sztywnych, bo do takich mówi pan/i. Kiedys nawet powiedział do mnie "dziecko" (facet ma 43 lata). Czasem mam ochotę też do niego mówić na ty, jakoś mnie jednak paraliżuje...

Odpowiedz
DobraC 2009-03-07 o godz. 07:40
0

tak troche off topicowo : musze przyznac ze jak trafilam tak ze czasem sie smieje ze na msze powinnam dac ze mam takiego szefa :)

Jestesmy na Ty (roznica lat ok. 14). Natomiast czasem sa takie rzeczy ze zalezy mi na podkresleniu stanowiska i wtedy zwracam sie do niego "Szefie". Pomaga, zwlaszcza jesli on wie ze to takie troche "slowo klucz".
Bo moim zdaniem problemem nie jest "tykanie" czy roznica lat. Prawdziwy problem wtedy kiedy skroci sie dystans (w obie strony) bo to jest czasem szkodliwe i dla podwladnego i dla szefa.

Aneczek - polecam Ci przejscie na Ty - skoro tak to wyszlo od szefa i powrot w sytuacjach "oficjalnych" do slowa "szefie" wlasnie.

U mnie zadzialalo.

A tak w ogole to szczescie mam. Bo szefa mam wymagajacego ale sprawiedliwego. opierniczajacego z gory na dol ale umiejetnie i wtedy kiedy sama wiem ze zawinilam, dbajacego o moj rozwoj (sam wyszukuje mi szkolenia lol ) a na dodatek umiejacego laczyc przyjemne z pozytecznym dzieki czemu jadac za granice w delegacje zawsze mam mozliwosc zwiedzenia miasta :)

nio.

ale ja sie w czepku urodzilam:)

Odpowiedz
Gość 2009-03-07 o godz. 07:27
0

U mnie w firmie jest zasada, że wszyscy mówią sobie po imieniu, niezależnie od stanowiska. Problemem dla mnie jest zwracanie się do prezesa, rzadko widuję się z nim i nie umiem przełamać się, ale z pozostałymi współpracownikami - nie ma problemu. Szczerze? to czasem wolałabym, aby był między nami pewien dystans, jakaś bariera...

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 22:09
0

U mnie w firmie wszyscy mówią sobie po imieniu. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale teraz uważam, że między szefem, a pracownikami powinien być dystans. Niestety nie mogę zacząć teraz mówić szefowi Pan, bo chyba by się obraził.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 20:58
0

U mnie do przełożonych zwraca się na "pan, pani" i odwrotnie. Do współpracowników po imieniu.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 20:00
0

U mnie w firmie wszyscy do siebie mowia per TY. Nie mam z tym problemu.
Jest kilka starszych Pan i do nich zwracam sie per Pani.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 19:52
0

No skoro sam Cię o to poprosił, to pewnie nawet byłoby my miło z tego powodu :)
A że trudno się przyzwyczaić na początku to prawda, u nas też wszyscy są 'na ty' i też w pierwszych dniach dziwnie było mi się tak (szczególnie do szefostwa) zwracać, mimo że to w większości młode osoby ;) . Miałam może o tyle łatwiej, że per 'Pani' zwracaliśmy się jedynie na rozmowei kwalifikacyjnej ;)

Odpowiedz
aneczek 2009-03-06 o godz. 19:41
0

Nabla, ja właśnie ostatnio miałam taką sytuację, czekałam na rozprawę w sądzie, rozmawiałam z jakimś mecenasem i zjawił się mój szef, który normalnie, naturalnie zwracał sie do mnie po imieniu, a mnie znów było niezręcznie, nie wiedziałam jak się zachować, no bo co? mówić do szefa przy innym mecenasie na "ty"?

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 19:28
0

Zasadniczo na "ty" jestem ze wszystkimi wspolpracownikami o stopien naukowy wyzej i nizej, czyli habilitowanym juz nie podskakuje. Moj szef robi podchody, zeby przejsc ze mna na "ty", co sie objawia zakretami gramatycznymi typu, "Pani Agnieszko, czy mozesz..." Unikam faktycznego przejscia na "ty', wole mowic "panie docencie" bo to bardzo ulatwia sprecyzowanie relacji.

Na ostatniej konferencji profesor, ktory z nami byl, przeszedl ze wszytkimi (doktoranci i doktorzy) na "ty" przy piwie. Zaakceptowalam, nie pracuje z nim wiec moze dlatego, ale szczerze mowiac krepuje mnie ta forma nadal.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 19:10
0

to ja od tej drugiej strony:
pracownicy mówią do mnie na "ty", ja do nich tak samo, z tą propozycją zawsze ja występuje.
mnie się lepiej pracuje na zasadach partnerskich a bepośrednia forma temu sprzyja.
ale wiadomo, wszystko ma swoje plusy i minusy: w sytuacjach "kryzysowych" ciężej jest wyrazić swoje niezadowolenie z czegoś w kontaktah na "ty" niż w momencie, gdybyśmy sobie mówili na pan/pani.

Odpowiedz
aneczek 2009-03-06 o godz. 19:06
0

agga73 napisał(a):nie potrafię pokonać dystansu do osób ode mnie starszych i przez gardlo mi nie przechodzi tykanie, gdybyśmy byli rówiesnikami, to może, choć mimo wszystko wolę miec dystans do szefa i nie przelamywac tego dystansu :)
Mika_ napisał(a):Mimo tego, iż łączą nas koleżeńskie stosunki i wspólne pasje, no i szef jest ode mnie starszy tylko o kilka lat. Dla mnie mówienie Pan/Pani jest poewnym odzwierciedleniem funkcji pracownik/pracodawca.
Ja mam podobnie, nie przeszkadza mi, gdy do mnie mówił po imieniu, ale w drugą stronę czuję się jakoś niezręcznie. Z kolei jak zdarzy mi się powiedzieć "panie mecenasie", to dostaję lekką burę.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 19:04
0

Mam dwie szefowe, jedna młoda - wszyscy pracownicy zwracają się do niej na ty, druga dużo starsza - i do tej zwracamy się na pani :)

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-06 o godz. 17:33
0

U mni ew firmie mówi się do wszystkich po imieniu. Do szefa bezpośredniego (ok. 40 lat), jak i do prezesów (sporo starsi). Nie mam z tym żadnego problemu, po początkowych trudnościach, bo to właściwie moja pierwsza praca na serio, więc szczyl ze mnie ;)

Jedyny wyjątek dla naprawdę wiekowych osób, jakoś trudno mi się przemóc.

Odpowiedz
Gość 2009-03-06 o godz. 17:27
0

Do szefa mówię Pan i raczej nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.
Mimo tego, iż łączą nas koleżeńskie stosunki i wspólne pasje, no i szef jest ode mnie starszy tylko o kilka lat. Dla mnie mówienie Pan/Pani jest poewnym odzwierciedleniem funkcji pracownik/pracodawca.
Szef czasmi mówi mi po imieniu a potem przeprasza ;) .

Odpowiedz
agga73 2009-03-06 o godz. 17:23
0

jak dotąd każdy z moich szefów zwraca się do mnie po imieniu, w odwrotną stronę zawsze jest "pan".
obecny szef przyjmując mnie do pracy zaproponowal przejście na ty, dokladnie tak samo jak ty, aneczek, odmówilam.
nie potrafię pokonać dystansu do osób ode mnie starszych i przez gardlo mi nie przechodzi tykanie, gdybyśmy byli rówiesnikami, to może, choć mimo wszystko wolę miec dystans do szefa i nie przelamywac tego dystansu :)

Odpowiedz
Beniamina 2009-03-06 o godz. 17:21
0

jeżeli chodzi o moich bezpośrednich przełożonych to bez problemu do nich mówię po imieniu. W przypadku jednak wyższych stanowisk, np. dyrekto mówię Pan/Pani, mimo, ze ogólnie w firmie przyjete jest, ze mówimy bezpośrednio. Mnie niestety nie może przejśc to przez gardło.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie