• Gość odsłony: 2283

    Anglia- kraj miodem i mlekiem plynacy ?

    Do zalozenia tematu zainspirowala mnie sytuacja naszych rodakow przybywajacych do UK. I ich rewelacyjnej przedwyjazdowej beztroski.

    Dla niezorientowanych: zaczelo sie lato, wiec rozpoczelo sie pospolite ruszenie w celach zarobkowych
    Rozumiem, ze desparacja w kraju siega zenitu, i kazdy proboje szczescia, gdzie tylko sie da.
    Ale:

    Wytlumaczcie mi, jak mozna przyjechac do obcego kraju, nie znajac jezyka, ba! nie majac przy sobie gotowki pozwalajacej nawet na przetrwanie tygodnia?? :Hangman: I liczac, ze znajdzie sie prace z dnia na dzien? Dla mnie to skrajny brak odpowiedzialnosci, graniczacy z debilizmem wtornym.

    Jezeli znajda sie tacy, ktorzy stwierdza, ze jest to naturalne i wlasciwe postepowanie dla osobnikow mlodych wiekiem (czyt. uczniow,studentow), bo w ten sposob naucza sie zycia czy podszkola jezyk ( uwielbiam taka argumentacje ), to oswiadczam, ze taki osobnik jest w bledzie.
    A jak mi nie wierzy- zapraszam na Victoria Station w Londynie.
    Nie widze nic pouczajacego, w tym ze ktos nie je ani sie nie myje kilka dni, Na dodatek jest tak zdesperowany,ze:
    1.zebrze, sypia na ulicy, ucieka przed policja , ale do kraju nie wroci bo wstyd (???)
    2. zajmuje sie prostytucja w zamian za nocleg i jedzienie (jak dwie urocze 19-latki, o ktorych opowiadal znajomy Afganistanczyk).

    I czego taki student/studentka sie nauczy? Chyba tylko tego, ze kraju “mlekiem i miodem “plynacego nie ma- to utopia.
    Byc moze istotna lekcja zycia, ale za jaka cene?

    I powiedzcie mi jeszcze, dlaczego nikt nie slucha dobrych rad osob przebywajacych na stale w Anglii??
    A wierzy sasiadce/kolezance kolezanki/znajomej sasiadki tesciowej **, ktore sa wszechwiedzace w temacie zycia za granica, a kraju obcego na oczy nie widzialy?
    I dlaczego to my (Polonia) jestesmy beeeee, bo zalujemy stanowisk pracy “czekajacych” na wszystkich chetnych? (o tak chcemy zagarnac je wszystkie….. )
    I jak dlugo mam jeszcze tlumaczyc, ze tak latwo nie jest? To po kiego ktos sie pyta jak zainetesowany szczera odpowiedzia nie jest??

    Nie wiem,czy tak tragiczna sytuacja jak w Anglii jest rowniez w innych krajach, ale tutaj z nastaniem lata robi sie paranoja.

    ** niepotrzebne skreslic

    Odpowiedzi (21)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-05-13, 11:34:34
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-05-13 o godz. 11:34
0

Chyba zostalam zle zrozumiana, wiec napisze jeszcze raz, wprost:

1. Wyjazd bez pieniedzy jest nierozsadny, ale sa ludzie, ktorzy majac do wyboru: jechac w nieznane bez grosza przy duszy i liczyc na lut szczescia czy zostac w Polsce i probowac utrzymac 5-osobowa rodzine za 700zl miesiecznie, wybieraja to pierwsze - nie jest to cos, co zaslugiwaloby na potepienie czy pogarde.

2. To, ze wyjezdza sie bez pieniedzy moze swiadczyc nie o glupocie czy debilizmie, ale o desperacji - to 2 rozne rzeczy.

3. Oddzielam biednych, zdesperowanych ludzi, dla ktorych wyjazd jest szansa na przetrwanie od bandytow czy obibokow, szukajacych przygod.

Odpowiedz
Gość 2009-05-13 o godz. 11:00
0

Lillan napisał(a):Ale o co wlasciwie chodzi?
IMHO nie mozna mowic, ze narodowosc nie ma tu nic do rzeczy. Bo kilka tysiecy Polakow reprezentuje nas przeciez w UK. Na tej postawie Anglicy moga sobie wyrobic niesprawiedliwa dla reszty opinie. Poza tym twierdze, ze zdesperowani ludzie nie mogacy znalezc pracy i nie posiadajacy biletu powrotnego moga sie roznie zachowywac. Jeden bedzie zebral, prostytuowal sie, inny zacznie krasc i napadac. Dlatego rozumiem tez rozgoryczenie Anyszki i innych dziewczyn. Co oczywiscie nie zmienia faktu, ze nie mozna generalizowac i zakladac, ze te moje pesymistyczne dywagacje tycza sie wszystkich wyjezdzajacych. Slowem - rozumiem pobudki pospolitego ruszenia na UK (chociaz zdrowy rozsadek podpowiada udanie sie w innym kierunku), nie aprobuje natomiast bezmyslnosci.

Odpowiedz
Gość 2009-05-13 o godz. 10:35
0

ok przyjmuje do wiadomosci, ze w Twoim przypadku jest to pytanie. niestety z mojego doswiadczenia wynika, ze jezeli sie uzywa wzgledem Polonii wypowiedzi typu "co ich wlasciwie denerwuje", to to jest postawa - Polonusy sa zawistne o nowoprzybylych i chca zagrabic cale dobro Edenu dla siebie.

Odpowiedz
Gość 2009-05-13 o godz. 10:25
0

K2 napisał(a):dokladnie, to o taka postawe chodzi:
Lillan napisał(a):Troche niezrozumiale jest dla mnie to, ze najbardziej krytyczni w stosunku do wyjezdzajacych zagranice Polakow sa... Polacy, ktorzy juz tam sa. Co ich wlasciwie tak denerwuje w tym, ze inni tez chca poszukac dla siebie miejsca w obcym kraju?
To nie postawa, K2, to pytanie...

Odpowiedz
Gość 2009-05-13 o godz. 08:44
0

dokladnie, to o taka postawe chodzi:
Lillan napisał(a):Troche niezrozumiale jest dla mnie to, ze najbardziej krytyczni w stosunku do wyjezdzajacych zagranice Polakow sa... Polacy, ktorzy juz tam sa. Co ich wlasciwie tak denerwuje w tym, ze inni tez chca poszukac dla siebie miejsca w obcym kraju?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-05-13 o godz. 08:39
0

Anuszka_1 napisał(a):K2 napisał(a): gorzej jest, jak sie rady i przestrogi odbiera jako atak na potencjonalne lepsze zycie.
O tak, tak- w koncu my po prostu zawistni jestesmy :x
Ale o co wlasciwie chodzi? 8) Ze dajecie dobre rady, a ktos ich nie slucha? To przeciez jego sprawa i jego wybor, prawda? Nie mozecie sie czuc odpowiedzialne za to, ze ktos cos sobie spie*** i teraz zebrze na ulicy, i jego narodowosc nie ma tu chyba nic do rzeczy.
I podkreslam: ja tez uwazam, ze do takiego wyjazdu trzeba sie madrze przygotowac. Ale tez staram sie zrozumiec tych, ktorzy np. nie maja finansowych mozliwosci sie przygotowac i licza na slepy los, bo po prostu nie maja innego wyjscia.

Odpowiedz
Daggie 2009-05-12 o godz. 22:49
0

Niech sobie przyjezdzaja gdzie chca. Czy do UK czy do US czy do Kanady. Ale podpisuje sie pod Ladybird.. niechze to robia z rozumem, z jakim takim zdrowym rozsadkiem. I niech nei oczekuja ze nagle po tygodniu ktos bedzie im rzucal atrakcyjne propozycje nie wiadomo jakiej pracy..
Bo widuje to nawet tutaj.. Tylko mnie wkurza dodatkowo fakt ze polacy przyjezdzaja do pracy, zostaja na stale i... na tym sie konczy. Nie interesuje ich znajomosc jezyka oczekujac ze to ten kraj dostosuje sie do nich.

Odpowiedz
ladybird7 2009-05-12 o godz. 13:04
0

zgadzam sie z anuszka,

Znam osoby ktore przyjechaly bez znajomosci jezyka, bez pieniedzy i jeszcze z biletem w jedna strone w reku. Dla mnie jest to toalny brak odpoiwedzialnosci. Zwalic sie komus na glowe i jeczec zeby we wszystkim pomagano. Ja chetnie pomagam, ale nienawidze takiej nieodpowiedzialnosci. Ludzie (nie wszyscy) uwazaja ze tutaj pieniadze rosna na drzewach, ze zaraz sie mieszkanie wynajmie, ze przeciez wszystko jest tanie i o pracownikow to sie prosza. Niestety tak nie jest.

Nie mam nic przeciwko przyjazda polakow do GB, kazdy ma prawo do NORMALNEGO zycia. Zycze tylko im aby byli rozsadniejsi w tym co robia

Odpowiedz
Gość 2009-05-12 o godz. 11:48
0

Lillan napisał(a):Troche niezrozumiale jest dla mnie to, ze najbardziej krytyczni w stosunku do wyjezdzajacych zagranice Polakow sa... Polacy, ktorzy juz tam sa. Co ich wlasciwie tak denerwuje w tym, ze inni tez chca poszukac dla siebie miejsca w obcym kraju? To, ze ci inni sa mniej wyksztalceni, nie znaja jezyka, nie maja pieniedzy i nie maja gdzie sie umyc...?
Nie mam nic do czyjejs checi lepszego zycia. Jedst to dla mnie naturalny, ludzki odruch.
Nie interesuje mnie tez wyksztalcenie, pochodzenie, wiek czy nawet znajomosc jezyka (chociaz uwazam, ze bez jezyka to jak bez reki).
Co mnie natomiast wkurza to to, ze przyjezdzaja totalnie bez pieniedzy- licza na CUD??? Lepiej po prostu zdac sie na rozsadek- ma sie wtedy wieksze szanse.
Wydaje mi sie, ze mozliwosc umycia sie jest czynnikiem dosc znaczacym w poszukiwaniu pracy. W koncu jak mozna cos znalezc kiedy sie po prostu smierdzi?

K2 napisał(a): gorzej jest, jak sie rady i przestrogi odbiera jako atak na potencjonalne lepsze zycie.
O tak, tak- w koncu my po prostu zawistni jestesmy :x

Odpowiedz
Gość 2009-05-12 o godz. 11:25
0

Lillan napisał(a):Troche niezrozumiale jest dla mnie to, ze najbardziej krytyczni w stosunku do wyjezdzajacych zagranice Polakow sa... Polacy, ktorzy juz tam sa. Co ich wlasciwie tak denerwuje w tym, ze inni tez chca poszukac dla siebie miejsca w obcym kraju? To, ze ci inni sa mniej wyksztalceni, nie znaja jezyka, nie maja pieniedzy i nie maja gdzie sie umyc...? Hmm...
pewnie dlatego, ze zle zrozumialas intencje tego topiku - przynajmniej ja mam takie wrazenie. i dokladnie o takiej postawie jaka Lillian zaprezentowla mi chodzilo.
mocno watpie, zeby ktokolwiek mial cos przeciwko temu, zeby Polacy wyjezdzali za granice i zeby im sie powiodlo. problem nie dotyczy tylko Polakow ale absolutnie wszystkich rzucajacych sie na glebokie wody bez jakiegos w miare wzglednego zabezpieczenia. wydawac by sie moglo, ze to, ze los Czechow, Ukraincow, Zambijczykow czy Pakistanczykow jest mi (jak i reszcie Polnii) duzo mniej bliski jest zrozumiale i oczywiste. i wlasnie dlatego, ze dobro Polakow i wlasnych znajomych przedstawiam nad dobro innych emigrantow, dlatego przestrzagam ich przed beztroskim traktowaniem takich wypraw. przeciez sluchajac rad - bo to sa rady, czesto oparte na wlasnych doswiadczeniach - mozna uniknac wielu bledow, przez co szybciej sobie zycie ulozyc. gorzej jest, jak sie rady i przestrogi odbiera jako atak na potencjonalne lepsze zycie. na kazda osobe, ktora przetrwala prace po 15 godzin i zycie w 6 osobowych pokojach przypada kilkadziesiat osob, ktorym sie nie powiodlo. nie oznacza, to ze nie nalezy probowac, tylko, ze nalezy sobie zdawac sprawe z realiow.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-05-12 o godz. 11:03
0

Troche niezrozumiale jest dla mnie to, ze najbardziej krytyczni w stosunku do wyjezdzajacych zagranice Polakow sa... Polacy, ktorzy juz tam sa. Co ich wlasciwie tak denerwuje w tym, ze inni tez chca poszukac dla siebie miejsca w obcym kraju? To, ze ci inni sa mniej wyksztalceni, nie znaja jezyka, nie maja pieniedzy i nie maja gdzie sie umyc...? Hmm... No ale to tak OT.
Ja sie wcale nie dziwie, ze ludzie szukaja szczescia np. w UK. Co moze zatrzymac ludzi w kraju, gdzie dobrze wyksztalcony dyrektor w duzej firmie zarabia tyle, co niewykwalifikowany robotnik w Anglii? Znam dziesiatki osob w moim wieku, ktore wyjechaly "za praca", ani nie znajac jezyka, ani nie majac w reku zadnego konkretnego fachu- na poczatku nie bylo latwo, zdarzalo sie i mieszkanie w jednym pokoju z 6 innymi osobami, i praca po 15 godzin dziennie "na szmacie" itp. itd. Ale co z tego, skoro teraz zyja sobie spokojnie i dostatnio, stac ich na wakacje w Hiszpanii, porzadne ciuchy, wynajem mieszkania, kursy doszkalajace, po prostu na normalne zycie, o ktorym w Polsce mogliby tylko marzyc, zarabiajac 800pln na reke. Na pewno nie kazdemu sie udaje, ale dlaczego nie probowac?

Odpowiedz
Gość 2009-05-12 o godz. 10:34
0

to prawda, tylko kiedy my zaczynamy zmieniac ta opinie- najezdza ekipa "beztroskich" ludzi i nasze starania szlag trafia.

Odpowiedz
Gość 2009-05-12 o godz. 09:16
0

Anuszka, ale taka opinie to my mamy od lat 80-tych:/ i jeszcze, ze Polacy to zlodzieje :/

Odpowiedz
Gość 2009-05-12 o godz. 07:08
0

Daggie napisał(a):Jest tam juz prawie 4 lata.
no wlasnie Daggie- Twoj znajomy przyjechal jeszcze przed Unia. Teraz jest duzo ciezej, z praca nie jest latwo, pracodawcy maja bardzo duzy wybor.

K2- nie przeskocze to prawda,
ale strasznie mnie wkurza jak slysze od innych narodowosci, ze Polki sa latwe i wystarczy jedno piwo, zeby ja "zaliczyc" :axe:
A najgorsze, ze w czesci przypadkow to jest prawda :(

Odpowiedz
Daggie 2009-05-11 o godz. 22:39
0

Nie mozna mowic ze to graniczy z debilizmem itd. Bo kazdy czlowiek siega po co moze zeby osiagnac co moze skoro w wlasnym kraju nie ma perspektyw na duzo.
Mamy znajomych pod Londynem. On pojechal w slepo, mial pieniedzy wystarczajaco na dwa tygodnie. Zlapal jaka kolwiek robote, zdaje sie ze na poczatku myl gary w jakiejs knajpie, jednoczesnie szlifowal jezyk. Jest tam juz prawie 4 lata. Jezyk zna, zrobil kurs, on i zona niedawno kupili sobie maly domek. Jest im dobrze i ciesza sie ze podjeli takie ryzyko. Mam nadzieje ze nie zaliczaja sie do rzadkosci.

Co jest smutne to fakt ze perspektywa zarabiania funtow czy dolarow potrafi zacmic dobrze zdrowy rozsadek czlowieka. Wierza w to co ludzie czesto opowiadaja.. podparte plikiem pieniazkow rozlozonych w wachlarzyk. Ale jak czesto, ktos kto wraca do Polski przyzna sie ze robil tam po 15 godzin dziennie harujac jak wol..? Kto sie przyzna ze dzielil lazienke i kuchnie z dziesiecioma innymi osobami i spal pod jednym kocem..? Nikt nie powie bo to wstyd prawda? Bo do Angli czy na Zachod sie jedzie z przeczuciem ze bedzie sie PANEM swiata. No wiec po coz potem po powrocie wyprowadzac rodakow z bledu..
Ot cala mentalnosc Polaka..

Odpowiedz
Gość 2009-05-11 o godz. 20:17
0

Ja z kolei wiem, że oni tam cały czas szukają nauczycieli, szczególnie przedmiotów ścisłych. Także jakbym była nauczycielką fizyki czy matematyki to bym się nawet nie zastanawiała nad głodową pensyjka w kraju tylko od razu tam wyjechała. Moja kuzynka uczy tam fizyki w państwowej szkole i zarabia 2000 L miesięcznie, do tego ma służbowe mieszkanie w centrum Londynu, a na wycieczki z dziećmi jeżdzi sobie do Pekinu... Żyć nie umierać... ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-11 o godz. 17:43
0

oj tak, znajoma z Poludniowej Afryki zaczynala w UK jako recepcjonistka, ale zaczla robic kursy rachunkowosci - teraz ma firme i calkiem neizle jej sie powodzi. tylko ja bym w rachunkowosci nie wytrzymala. znajoma Polka, pani doktor zrobila nostryufikacje i pracuje dla NHS, a wiadomo ile oni zarabiaja ;)

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-05-11 o godz. 16:46
0

Ale, zeby nie bylo ;)
Mialam kolege, ktory skonczyl CIMA (moze pokrecilam nazwe) - kurs z rachunkowosci na jakims super poziomie i on nie ma zadnych problemow z praca... Po jakims czasie zaczal zarabiac super, nawet jak na brytyjskie warunki i jest zadowolony...
Mnie rachunkowosc nie rajcuje... 8)

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-05-11 o godz. 16:43
0

Wiem o czym mowicie...

Gdy wrocilam po studiach do Polski, a bylo to w lipcu zaraz po 'pamietnym maju' ;), wszyscy mnie pytali dlaczego nie zostalam w UK na stale i wracam do tego 'zapyzialego' kraju...
A wrocilam, bo mialam troche dosc ;). Fakt, mialam normalna prace m.in. na uniwerku gdzie studiowalam... Mialam kupe znajomych, znajomego starszego landlorda i jego zone ktorzy zawsze sluzyli pomoca i rada i na kilka miesiecy, jak opusicilam akademik, wynajeli mi dom za bezcen (dom prawie w centrum mojego studenckiego miasta, odremontowany, 4pok za L10/tydz :D )... Moj pobyt byl fajny, inny niz wkraju, beztroski, ale ja od poczatku zakladalam, ze jesli nie dostane pracy 'na stanowisku' to wracam. ;)
Ale tez dostalam w kosc mentalnie ;) Startujac na stanowiska gdzie startowali Anglicy w moim wieku (i mlodsi ofkorsik) nie mialam szans... Konczylam normalny ;) biznesowy kierunek i nie bylam zadnym wielkim fachowcem... A nawet spotkalam sie z szykanami (na tle narodowosciowym) ze strony jednego z wykladowcow i nie tylko...

Ale do tematu - wrocilam do kraju i znajomi nie rozumieli... Oczywiscie jezdzili sami sprobowac... Oczywiscie wracali mniej lub bardziej doswiadczeni i splukani... I wtedy ich pytalam - ale co takiego sie nie udalo? ;) No i, jak przypuszczalam, nie udawalo sie wiele rzeczy....

Odpowiedz
Gość 2009-05-11 o godz. 15:55
0

Anuszka - nie przeskoczysz, wiec jedyne rozwiazenie to sie przestac przejmowac. ludzie rozsadni skorzystaja z rad, a ludzie mniej rozsadni naucza sie na wlasnych bledach. to jest chyba syndrom zielenszej trawy po drugiej stronie ulicy.

Odpowiedz
agnieszka82 2009-05-11 o godz. 14:51
0

Ja tez spotkalam sie z przypadkem debilizmu. To nie Londyn, gdzie mieszkam, ale na ulicach widzi sie takie "obobliwosci", ze az przykro patrzec... Nie wiem, chyba takiego toku myslenia nie odmieni nic, ani reportarze w TV, ani przezycia innych, bo zawsze znajdzie sie ktos (znajomy znajomej), komu sie udalo przezyc za 50 funtow. Jakim cudem?

Moze niezbyt jasno napisalam, wybaczcie... Ale podpisuje sie reka prawa i lewa pod tym, co napisala Anuszka...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie