• awangarda w stylu retro odsłony: 2945

    Prosze, dziekuje, przepraszam

    Itp slowa.
    mam wrazenie, ze ludzie ich nie znaja
    chamstwo zas szerzy sie w sposob zastraszajaco szybki :o

    wczoraj gdy zwrocilam uwage:
    przepraszam, ale nie pchaj sie, nie depcz po mnie.
    uslyszalam taki stek wyzwisk, ze mnie zatkalo.
    w obu przypadkach przez moment myslam rowniez, ze dostane po twarzy
    (to po tym jak powiedzilam, ze istnieje slowo przepraszam ).

    a oba kluby to niby studenckie sa.
    ja bardzo przepraszam jak tak ma wygladac elita tego kraju to ja wysiadam

    taka mnie refleksja naszla po wczorajszym wypadzie ze znajomymi do miasta na tance 8)

    Odpowiedzi (38)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-12-15, 12:31:19
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
aneczek 2009-12-15 o godz. 12:31
0

ewak napisał(a):Aneczek, wielkie brawa za taka postawe. Oprocz tego, ze nie tracisz niepotrzebnie nerwow, to ja tutaj dopatruje sie tez elementow moralizatorskich. Wierze, ze nastepnym razem taka osoba nie zareaguje tak nerwowo. Zgapie to zachowanie, jesli pozwolisz ;)
dziękuję za słowa uznania można kopiować a z pewnością wszystkim nam będzie się lepiej jeździć ;)

Odpowiedz
Gość 2009-12-15 o godz. 02:41
0

Aneczek, wielkie brawa za taka postawe. Oprocz tego, ze nie tracisz niepotrzebnie nerwow, to ja tutaj dopatruje sie tez elementow moralizatorskich. Wierze, ze nastepnym razem taka osoba nie zareaguje tak nerwowo. Zgapie to zachowanie, jesli pozwolisz ;)

Odpowiedz
aneczek 2009-12-14 o godz. 20:02
0

agga73, dodka ja kiedyś też tak reagowałam, szlag mnie trafiał i wybuchałam, ale wiecie co? już mi się nie chce... odczuwam teraz satysfakcję z tego, że nie udało siię komuś wyprowadzić mnie z równowagi i po takiej jednostronnej pyskówce, chociazby niewiadomu ile niecenzuralnych słów padło, ja się czuję "zwycięzko", no bo przecież tamtej osobie własnie o pyskówkę chodziło. i super mi z tym - polecam

Ponieważ także byłam osobą siedzącą, w tylnej części autobusu, ustąpiłam jej miejsca zwracając głośno uwagę wszystkim mężczyznom znajdującym się w tymże autobusie. Reakcji - żadnej.
dodka, stuacja jakich niestety wiele, tylko wiecie, co ja o tym myślę Myślę, że w tym autobusie tak naprawdę nie było żadnego mężczyzny, bo gdyby był, historia potoczyłaby się inaczej i to nie Ty ustąpiłabyś miejsce tej kobiecie

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 19:52
0

Aneczek, można brać z Ciebie przykład ;) :).

Dołożę Wam pewną sytuację, która mną zatrwożyła . Pewien czas temu, może rok, jechałam do domu rodzinnego autobusem dalekobieżnym. Miał on po drodze kilka przystanków. Na jednym z nich weszła kobieta w zaawansowanej ciąży, prawdopodobnie 7-8 miesiąc. W autobusie nie było już wolnego miejsca... . Myślicie, że ktokolwiek chciał jej ustąpić miejsca? Każdy odwracał głowę w stronę okna . Ponieważ także byłam osobą siedzącą, w tylnej części autobusu, ustąpiłam jej miejsca zwracając głośno uwagę wszystkim mężczyznom znajdującym się w tymże autobusie. Reakcji - żadnej .

Odpowiedz
agga73 2009-12-14 o godz. 15:18
0

aneczek, świetny masz sposób i na pewno skuteczny :D gratuluję :)
i cicho zazdraszczam ;) bo ja tak nie umiem, jak ktoś wyskakuje na mnie z gebą, to z miejsca mnie szlag trafia

Odpowiedz
Reklama
aneczek 2009-12-14 o godz. 15:07
0

No to i ja coś dołożę:

8:30 rano, ul. Rakowiecka w Wawie. Jechałam do pracy od strony Wołoskiej w kierunku Al. Niepodległości. Na skrzyżowaniu ze światłami są 2 pasy ruchu: 1 dla tych co jadą prosto lub w lewo, a drugi dla tych co jadą prosto lub w prawo. Musiałam skręcić w prawo, więc grzecznie ustawiłam się na prawym pasie i włączyłam kierunkowskaz. Tak się akurat złożyło, że na lewym pasie pozostało dużo wolnego miejsca. Niestety z tego pasa nie mogłam skręcić w prawo. Facet w samochodzie za mną nie mógł wjechać na lewy pas, bo wzdłuż ulicy zaparkowało kilka samochodów. Tak się tym sfrustrował, że nagle zobaczyłam jak z samochodu wyskoczył wielki obleś, popędził w moim kierunku i usłyszałam jaką puścił mi niecenzuralną wiązankę na temat tego jak jeżdżą baby, że prosto to se mogę jechać z obu pasów i żebym wypier... na lewy pas. Ja mu na to powiedziałam:
"Dzień dobry Panu, życzę miłego dnia, proszę zwrócić uwagę, że mam włączony prawy keirunkowskaz i nie mam najmniejszej ochoty jechać prosto".
Gościa zamurowało, bo dopiero w tym momencie zajarzył, że nie zwrócił uwagi, że skręcam. Myślicie, że powiedział przepraszam?

Druga historia:
Rano próbuję zaparkować pod pracą, jest to nie lada wyczyn z uwagi na liczbę chętnych.Widze samochód, który stoi na drodze ustawiony prawidłowo do kierunku ruchu. Ja jechałam z przeciwnej strony i zauważyłam wolne miejsce parkingowe po prawej stronie. Włączyłamkierunkowskaz i zaczęłam skręcać kierownicą w prawo. Na co z samochodu wylatuje baba, lat ok. 40 z taaaaaaaaaaaaaaaaaaakaaaaaaaaaa gębą i wrzeszczy na mnie, że chamstwo się szerzy, ze ona pierwsza upatrzyła to miejsce itp. Na to ja do niej znów kulturalnie"Dzień Dobry Pani, chyba miło się Pani zaczął dzień. Przepraszam, nie zauważyłam, ze chce Pani tu zaparkować, bo nie włączyła Pani kierunkowskazu". No i grzecznie odjechałam.

I tak sobie zawsze myślę: skąd w tych ludziach już o 8 rano tyle agresji? No skąd? Czy jak sobie pokrzyczą na kogoś od rana, to maja później lepszy dzień? Ja bym chyba nie miała... Paru innym kierowcom rano jak się pultają mówię "Dzień dobry.Miłego dnia życzę. Szkoda w ten sposób zaczynać nowy dzień". Większość wtedy robi się osłupiała a ja nie tracę nerwów na to, na co ich tracić nie powinnam.

Odpowiedz
Gufeer 2009-12-14 o godz. 14:34
0

Ostatnio jechalam autobusem z moim facetem. Autobus prawie pusty i siedzielismy w pierwszym rzedzie od srodkowych drzwi (po tej stronie co drzwi). Miedzy fotelami a drzwiami jest nieprzezroczysta oslonka. Autobus zatrzymal sie na przystanku- wsiadla kobieta z wozkiem tzn wniosla wozek spacerowke i patrzac na mojego M powiedziala "Chamstwo Widzi pan kobiete z wozkiem i pan nie pomoze" Dyskretna uwage powiedziala na caly glos. I w ogole ja nie interesowalo ze M nie patrzyl na drzwi i jej nie zauwazyl a tym bardziej wozka, ktory bardzo sprawnie zostal do tego autobusu wniesiony.

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 14:19
0

OT steja a wiec to musiala byc inna historia skoro guma wyladowala gdzie indziej :)

Dla mnie sytuacja jest dosc prosta moze zlosliwie ale postaralabym sie pobrudzic taka pania rownie jak dziecko mnie, jesli grzeczna uwaga nie pomoze. To teoria 8)

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 13:28
0

Aniulek84 napisał(a):Kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji. Był to deszczowy mokry dzien więc chlapa i błoto na około. Jechałam do domu autobusem i widze ze dzieciak jakiejs babki kopie inna po nodze, tak sobie majtał az ta zwróciła mu uwagę a ten dalej, więc spytała mamusię czy mogłaby zwrócic uwagę sunkowi by przestałkopac bo brudzi jej spudnicę. Na to mamusia ze ona synka wychowuje bezstresowo i ma sie odczepic albo przesiasc. szok ale to jeszcze nic. Na nastepnym przystanku podchodzi no nich chłopak tak 20 lat, wyjmuje gumę do żucia z ust i przykleja małemu na czoło- po czym zwraca sie do mamusi ze on takze był wychowywany bezstresowo i wysiadl...
Slyszalam ta historie. Z tym, ze guma zostala przyklejona na czolo..mamusi lol

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 13:27
0

pierwszy raz ćwierć wieku temu :)

Odpowiedz
Reklama
Aniulek84 2009-12-14 o godz. 13:18
0

Kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji. Był to deszczowy mokry dzien więc chlapa i błoto na około. Jechałam do domu autobusem i widze ze dzieciak jakiejs babki kopie inna po nodze, tak sobie majtał az ta zwróciła mu uwagę a ten dalej, więc spytała mamusię czy mogłaby zwrócic uwagę sunkowi by przestałkopac bo brudzi jej spudnicę. Na to mamusia ze ona synka wychowuje bezstresowo i ma sie odczepic albo przesiasc. szok ale to jeszcze nic. Na nastepnym przystanku podchodzi no nich chłopak tak 20 lat, wyjmuje gumę do żucia z ust i przykleja małemu na czoło- po czym zwraca sie do mamusi ze on takze był wychowywany bezstresowo i wysiadl...

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 12:51
0

Kerala napisał(a):Ja ograniczam sie do uśmiechu i prośby "przepraszam, czy nie mógłby pan ustapić ten pani miejsca? Jest w zaawansowanej ciązy" i powiem Ci, że nie spotkałam się jeszcze z odmową. Wręcz przeciwnie, ludzie chętnie tę prośbę spełniają i na ogół dodają coś od siebie.

Ja ma wrażenie, że w takich sytuacjach, ktos, kto do tej pory "nie zauważył" np ciężarnej - Twoja prośbę trkatuje, jako zwrócenie uwagi na "problem", a w takich sytuacjach, gdy już conajmniej 3 osoby wiedzą o tym, że pani jest w ciąży (Ty, siedzący i pani) trudniej takiemu siedzącemu odmówić, więc jego zachowanie nie będzie rodzajem grzeczności, a raczej wymuszonego działania. A druga sprawa czy pani w ciązy chce zwracać w ten sposób na siebie uwagę...

Odpowiedz
Kerala 2009-12-14 o godz. 12:23
0

Dlaczego zakladasz, że wiąże się to z pouczaniem lub wygłaszaniem tyrad?
Ja mimo wszystko myślę, kierując się prostą zasadą prawdopodobieństwa, że wpychanie się do uprzywilejowanej kolejki czy zaleganie na miejscu oznaczonym naklejką "matka z dzieckiem" częściej wynika z działania świadomego i poczucia bezkarności (lub braku poczucia obciachu) niż z sytuacji, w których się to należy, ale przyczyny nie widać (wczesna ciąża i tak dalej).
Powiem Ci, że nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, w której ciężarna kobieta z wózkiem upomnialaby się o swoje i apelowała do kolejki pełnej żwawych czterdziestolatków, o przepuszczenie jej do uprzywilejowanej kasy.
Takie kobiety na ogół stoją karnie i grzecznie, przestępują z nogi na nogę i nie uważam tego za pierdołowatość. Natomiast oglądanie sufitu i udawanie, że się tej ciężarnej nie widzi uważam za świadome chamstwo.
To samo tyczy się aptek, urzędów pocztowych i wszelkich tego typu instytucji.

Nie rozumiem też stereotypu, jakim się posługujesz. Dlaczego uważasz, że poproszenie kogoś, aby zwolnił miejsce ciężarnej w wysokiej ciązy wiąże się z wygłoszeniem tyrady? A już totalnie nie pojmuję, dlaczego miałoby to być "polskie"? Ja ograniczam sie do uśmiechu i prośby "przepraszam, czy nie mógłby pan ustapić ten pani miejsca? Jest w zaawansowanej ciązy" i powiem Ci, że nie spotkałam się jeszcze z odmową. Wręcz przeciwnie, ludzie chętnie tę prośbę spełniają i na ogół dodają coś od siebie.
Poza tym to, o czym pisałam, nie wyklucza asertywności.
Zjawisko zmęczonej młodzieży całkowicie mieści się w moim oglądzie świata i dopuszczam możliwośc odmowy. Tyle że zmęczona mlodzież, która się wykopyrtnie podczas ostrego zakrętu, ryzykuje parę siniaków, zaś ciężarna w ósmym miesiącu ryzykuje patologię ciąży.

kerala

Odpowiedz
Kerala 2009-12-14 o godz. 11:17
0

Ha, a ja się całkowicie zgodziłabym z Twoim zdaniem, Melba, gdyby nie ten drugi post i przyklad sytuacji "prosić o ustąpienie miejsca w czyimś imieniu". Z ogolnymi założeniami się zgadzam, ale wyjątek czynię właśnie dla kobiet w ciąży.
Po prostu sama pamiętam, że kiedy pcha się przed sobą ośmiomiesięczny brzuch to poziom agresji nam spada i nie ma się siły kłócić się z jakimś kolejkowym staczem, który pcha się do uprzywilejowanej kasy.
Łatwiej się odpuszcza, bo raz, że zmęczenie; dwa- uważam, że ogólnie nie jestesmy uczone walki o swoje; trzy- boimy się nieprzyjemnych reakcji. I to nie ma raczej nic wspolnego z asertywnością, a raczej z ciążowymi hormonami i ogólnym zmęczeniem materiału.
Dlatego ja się upominam o kobiety w ciąży. Kiedy sama byłam w ciązy to też byłam cholernie dzielna i potrafiłam sterczeć w autobusie nie potrafiąc poprosić o zwolnienie miejsca. I nie umiem Ci wytlumaczyć, dlaczego nie umiałam (na ogól umiem świetnie). Tzn. jedynym wytłumaczeniem jest to, co napisałam powyżej.
Tak więc ja nie wymagam od ciężarnych asertywności; uważam, że stać mnie na tę uprzejmość, aby wyświadczyć im uprzejmość.

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 10:46
0

Jakiś czas temu w autobusie byłam świadkiem sceny, kiedy to ktoś w imieniu kogoś prosił o ustąpienie miejsca - zamotałąm, ale wyglądało to tak: od okna siedziała młoda dziewczyna, a obok niej starsza pani i wprzejsciu staneła druga strsza pani w oczekiwaniu na ustapienie miesjca - takie mialam wrażenie...i ta młoda dziewczyna powiedzmy, że udawała, że nie widzi...wiec pani starsza siedząca, zaczęła jej wykład o tym, jak to młodzi ludzie niewychowani, nie rozumieją itd, że strasza osoba stoi, a młoda siedzi, do tego poszturchiwała ją w łokieć, że mogłaby wstać...w tym momencie dziewczyna wstała, wyjęła laskę dla niewidomych rozłożyła ją i chciala ustąpić miejsca - jednoczesnie przepraszając, ale naprawdę nie zauważyła...starsza siedząca, i jednocześnie ta druga stojąca zaczęły jedna przez drugą zapewniać, że to nie do niej mówiły, że tak ogólnie i w ogóle - głupia sytuacja...

Zapamiętałam sobie - nigdy nie poproszę o ustąpienie w imieniu kogoś - bo naprawdę nie wiem dlaczego ten ktoś siedzi - jeśli będę mogła sama zwolnić miejsce zrobię to, ale w imieniu kogoś obcego nie. Poza tym wydaje mi się, że każdy ma jakieś poczucie "grzeczności" - mniejsze bądź większe i nie do mnie należy uzupełnianie ich edukacji. Jeśli potrzebuję sama pomocy poproszę o nią najpierw, jak napisała Melba - bo czasem aby kogoś zmobilizować do pomocy, trzeba mu uświadomić, że ta pomoc jest potrzebna.
Ah widziałam jeszcze taką scenę, jak pani wysiadała z wózkiem z autobusu - sprawnie sobie radziła, ale jakiś młody chłopak zaproponował jej pomoc, pani nie zdążyłą odpowiedzieć on chwycił wózek i tak niefortunnie, że dziecko udeżyło główką w oparcie na rączki, takie jeszcze z plastykową tacką - moze nie było to bolesne, ale na pewno mocno wystraszyło.

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 09:34
0

brak kultury z domu się wynosi-czym skorypka za młodu nasiąknie...

moja Jula jak nie powie: "Mamusi, plosie daj mi .... " to nic nie dostanie, dziecko nie zna samego słowa "daj", zawsze mówi przepraszam, dziękuje, dzień dobry czy do widzenia

zrobię wszystko aby tak jej zostało ;)

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 09:17
0

NIe dokonczylam tego zdania, bo mam ochote poprosic ale staram sie tego nie robic, (zdarzylo sie moze raz) bo tez tak uwazam, ze lepiej jak sam zainteresowany to zrobi. Sama prosze o ustapienie miejsca jesli jest taka potrzeba.
Nie podoba mi sie tez jak ktos z miejsca "prosi" atakujac (trudno to nazwac prosba).

Odpowiedz
Gość 2009-12-14 o godz. 08:13
0

Wydaje mi sie ze jakos o wiele mniej jest uprzejmosci wsrod ludzi, takiej nie "wyproszonej".
gadzam sie Melba i sama nie oczekuje ze ktos bedzie domyslal sie ze ma pomoc wniesc wozek, otworzyc drzwi itd. Sa sytuacje ze wydaje sie nam to naturalne i jak spogladam na mlode dziewcze siedzace i nie ustepujace osobie starszej to sie dziwie, i mam bunt wewnatrz i mam ochote ja nadzwyczajniej w swiecie poprosic o ustapienie miejsca (wlasnie w czyims imieniu).
Co do dzieci to nie pochwalam czesto zachowania puszczonych samopas dzieci, ale to nie moje dzieci wiec moge jedynie wspolczuc rodzicom takigo potomka. Jesli narusza to moje dobra, moja "przestrzen" czy inaczej jesli dziecko szkodzi mnie to jak najbardziej zwracam uwage i nie prawie moralow.
Dosc czesto natomiast zdarza mi sie ostatnio mowic jedno zdanie: " wystarczy powiedziec przepraszam..." a jest tak w sklepie, na ulicy itd. Ludzie uderzaja w ciebie, a wystarczy zwyczajnie poprosic zeby ktos sie przesunal. Do tej pory tylko jedna pani (wlasnie starsza, ktora pchnela mnie i moja babcie na wozku swoim zakupowym wozkiem) zaczela mi sie odgrazac. Ale mam nadzieje ze nastepnym razem nie bedzie sie jednak uwazala za pepek swiata.

Odpowiedz
Kerala 2009-12-14 o godz. 00:25
0

Fagih, cuda powiadasz... Ja też wierzę w cuda, ale w tej sytuacji ich nie przewiduję. Może jestem człowiekiem malej wiary.
Poza wszystkim ja naprawdę uważam, że ludziom żyłoby się lepiej, gdyby postarali się dostrzec granicę między "to moja sprawa", a "to nie mój zakichany interes". Staram się tego w miarę możliwości przestrzegać: nie komentuję marchewek, pieluch tetrowych i tak dalej, przegrzewania niemowląt i tak dalej, metod wychowawczych i tak dalej oraz tego, czy Józek chodzi na baby czy nie chodzi.
Prawda jest taka, że to nie ja powinnam Asię czegokolwiek uczyć, ba, starannie się pilnuję, żeby we mnie nawet nie powstała taka chęć w stosunku do CUDZEGO dziecka. Tak więc ja za tę honorową misję dziękuję z góry.

A co do tych poletek to tak, oczywiście masz rację, tylko że czasem trudno namierzyć miedzę dzielącą swoje poletko od cudzego.

kerala

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-12-13 o godz. 22:50
0

Rosalinda napisał(a):oj z babciami to jest inna historia...
kiedyś jechałam z koleżanką no i usiadłam. Nie zauważyłam naklejki z krzyżykiem. No i podchodzi dziadek z pyskiem: to moje miesjce!!!
innym razem wsiadam do autobusu i wsiada starsza pani... no i popchnęła mnie do tyłu... z txtem, że trzeba uczyć kultury... zrobiłam taką awanturę że cały autobus słyszał... nie spotkało mnie ejszcze nigdy, żeby obca osoba pchaa mnie do tyłu...
inna sytuacja: sedzi sobie pani około 50-tki z bardzo dużą nadwagą. no i wsiadają babcie... cała banda, około 6 czy 7 (chyba koleżanki) ... no i jedna z tych babc puka ta pania w ramie: prosze ustapić bo tu jest pani o lasce. No to tamta, że miała operacje stawów. że bola ja nogi i że ma prawo tu siedzieć (bo afera była o miejsce oznaczone +). Ale babcie nie dały za wygraną... obskoczyły tamta panią i siła prawie wywaliły z miejsca cały czas awanturując się ...
widac byo że tamta otyła pani miała problemy z poruszaniem się i ze stawami... ledwo się zwlokła i stała sapiąc... a babcia z laską??? posiedziała 2 przystanki (słownie: DWA) i wysiadła...
Ja podziwiam tego POWERA, którego dostają po wejściu do tramwaju... nawet nie próbuję siadać... muszę sobie laskę kupić :)

Odpowiedz
Gość 2009-12-13 o godz. 22:44
0

Kerala napisał(a):
Ale ogólnie to w ciągu tych trzech dni świat mi posmutniał.
Świat posiada cała paletę kolorów - te smutne również... ale i te radosne, optymistyczne. Można oczywiście ciągnąć przykłady jak to się zle w narodzie dzieje ale można i po prostu samemu szerzyć dobre zwyczaje na swoim małym poletku. Mała nauczyła się już prosić - światełko w tunelu. Małe ale jednak. A z czasem może i rodzice się czegoś nauczą ( między innymi dzięki ludziom takim jak Ty ). Szansa jest.

fagih, która ostatnio zaczyna wierzyć w cuda.

Odpowiedz
Kerala 2009-12-13 o godz. 11:31
0

Bo kultura w narodzie siada- powiedziala Kerala emerytka ;) Tak, wiem, szalenie to błyskotliwe i odkrywcze Zresztą nie, wróć: wcale nie "siada", bo od wieków zasada wygląda w ten sam sposób- są środowiska, w których istnieje potrzeba zachowywania kultury (również osobistej) i są takie, w których nie występuje.
Przykład i zarazem historia z ostatnich dni:

Gościłam u siebie kolejną Powinowatą, tym razem z dzieckiem lat cztery. Mam zasadę, której staram się przestrzegać, mianowicie nie wychowuję cudzych dzieci i nie wychowuję rodziców tych dzieci. Albowiem nie jest to moja sprawa.
Okazalo się jednak, że jak tylko sformułuje się jakąś zasadę natychmiast życie ją weryfikuje. Dokładnie tak samo, jak z doświadczeniem: pojawia się chwilę po tym, jak bylo potrzebne.
Po dwóch dniach miałam powyzej uszu komunikatów, jakie wysyłało do mnie to dziecko. A były to komunikaty "daj mi", "pobujaj mnie", "przynieś mi", "zrób to". Nie muszę chyba dodawać, że matka owego dziecka wykazywała totalne desinteressement zachowaniem swojego dziecka.

Ach, dygresyjka mi się przypomniała, ale smaczna, wiec napiszę:
Otóż siedzimy przy obiedzie, tzn. ja siedze, mój syn siedzi, moja matka siedzi. Powinowata pali fajki na balkonie, dziecko Powinowatej snuje się po domu (Powinowata nie odczuwała potrzeby karmienia dziecka czy zachęcania go do jedzenia). Szlag mnie trafil, bo było to po 48 godzinach diety dziecka, która składała się z jednej kanapki i paczki żelków Haribo. Dlatego złamałam swoją zasadę, usadziłam małą na krześle i nakarmilam ją zupą pomidorową. Żeby było atrakcyjniej- naprzeciwko położyłam pluszowego tygryska i uskuteczniłam zabawę "jedną łyzkę zje Asia, drugą łyżkę zje tygrysek".
Wtedy Powinowata nadsunęła z tarasu (widać fajki jej się skończyły i szla po zapas) i powiedziała tonem w rodzaju nie_tykaj_tego_bo_to_śmierdzi: "JA nie uczę swojego dziecka rozmów ze zwierzętami".
Dziękuję za uwagę, też mi szczęka na gres opadła.

Wracając do proszę, dziękuję i przepraszam: w końcu się poddałam i oznajmiłam Małej, że w moim domu obowiązują moje zasady, mianowicie: chcesz czegoś- poproś.
I stał się cud- dziecko zaczęło używać tych magicznych słów, ale uwaga: tylko w stosunku do mnie i do mojej rodziny, wobec matki nadal stosowała "dajzróbprzynieśalejuż!".
Po trzech dniach nadciągnął ojciec i tu scenka okolicznościowa. Siedzę na tarasie, obok mnie siedzi wspomniany ojciec. Mala wychlapuje wodę z kubeczka. Woda się kończy. Dziecko zwraca się tonem kategorycznym w przestrzeń : "Jeszcze wody!".
Na co ojciec zrywa się z krzesła i już, już po tę wodę by popędził, gdyby nie moja odpowiedź "Asiu, mówiłam ci już, że nie reaguję na słowo "chcę" tylko na słowo "poproszę". Na twarzy ojca odbiło się zdumienie i nawet wyjąkał "Asiu, jesteś niegrzeczna. Czemu nie poprosisz?", na co dziecko zdumiało się jeszcze bardziej, no bo jak to: wierny niewolnik tatuś śmiał jej zwrócić uwagę? Świat naprawdę na głowie stanął.

I tak sobie pomyślałam odkrywczo, że są ludzie, dla których słowa "prosze, przepraszam, dziękuję" oraz uczenie tych słów potomstwa, nie jest rzeczą naturalną, elementarną i podstawową. Oczywiście nie mam złudzeń, że powyższa reakcja tatusia była reakcją szokową i raczej nie przekształci się w rytuał. Tym niemniej warto było zobaczyć wyraz jego twarzy.

A teraz streszczenie tej dłużyzny dla niecierpliwych: takie Rzeczpospolite będą , jakie ich młodzieży chowanie. Oraz przaśniej: czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starośc trąci.
Ale ogólnie to w ciągu tych trzech dni świat mi posmutniał.

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-12-13 o godz. 11:07
0

gonick - ja swoich chlopow oduczylam takich tekstow. do mnie przychodza paczki lekkie, ale za to niewymiarowe. od dawna nie zdarzylo mi sie czegos targac - tfu tfu na psa urok. po paru kometarz w stylu biegusiem, zapytalam sie czy problemem by bylo zeby sam o kondyche zadbal jeden z drugim i sie problem skonczyl. tylko, ze ja mam do czynienia z dosyc mala grupa. w iwekszych moze byc klopot, w koncu ile razy mozna powtarzac to samo? ;/

Odpowiedz
Gość 2009-12-13 o godz. 11:01
0

U mnie w pracy mam dużo przykładów.
Czasem przychodzą ogromne, ciężkie paczki - jako, że głównie do mnie, podpisuje list przewozowy po czym radośnie targam przez cale biuro paczki do magazynka. Po drodze mijaja mnie chłopcy z logistyki, z księgowości i nic. Ja objuczona jak osioł a tu tekst "biegusiem, biegusiem, to dobre na kondycje"

Odpowiedz
Aoi 2009-12-13 o godz. 10:32
0

Czytam wasze wypowiedzi i włos się jeży na głowie.
Chamstwo i brak kultury u niektórych osobników rasy ludzkiej przeraża mnie.
Jakoś nigdy mnie nikt nie uczył, aby mówić "dzieńdobry, dziękuję, przepraszam". Samo przyszło i korzystam z tej nauki regularnie.
Mówię "dzieńdobry" nawet mojej znienawidzonej przezemnie sąsiadce. Coprawdą zęby mi się zaciskają, ale mówię.
Gdy starsi sąsiedzi robili remont i nieśli po schodach ciężkie wiadro farby, zaoferowałam pomoc. Ale nie chcieli skorzystać. Nie wyrwę im przecież wiaderka z rąk.
Ale zwykle z oferowanej przezemnie pomocy ludzie chętnie korzystają. Też miałam przypadek pomocy matce przy wnoszeniu wuzka, kiedy obok stało gro rosłych facetów.
Ale najbardziuej zdenerwowała mnie ludzka znieczulica, kiedy wraz z moją mamą szarpnęłam się aby wnieść 4-ro metrową wykładzinę na II piętro w bloku. Niestety wykładzina nie mieściła się na zakrętach klatki schodowej, i musiałyśmy kombinować oknami klatki. Szedł sąsiad, wiek ok. 30 lat, nie dość że nie powiedział dzieńdobry, to jeszcze obojętnie przeszedł patrząc na nasze wysiłki.
A już unoszący się chonorem rodzice, gdy zwraca im się uwagę o ich "małogrzecznych" dzieciach, to plaga ludzkości!!!
No i miałam przypadek, gdy w jechałam prawie pustym autobusie. Ja zajęłam siedzenie za kierowcą (dla matek z dziećmi), a para obok zajęła to siedzenie z +. Wszedł przednimi drzwiami dziadek. Coprawda autobus był pusty, miejsc innych wolnych od groma, widząc że para obok nie ma zamiaru ustąpić dziadkowi miejsca, szybciutko zsiadłam z miejsca i odstąpiłam je dziadkowi. Wyobraźcie sobie, że zostałam okrzyczana, że "młodzież to ma braki w wychowaniu, że starszej osobie należy się szacunek, że jak można "im" zajmować miejsce w autobusie, że co może ja mam dziecko, a może jestem w ciąży i jeszcze nie widać"?
Nosz, łzy miałam w oczach. Nie dość że ustąpiłam miejsca to jeszcze zostałam zbluzgana.

Odpowiedz
Daggie 2009-12-13 o godz. 01:43
0

Ano, rodzice slepi na to co dziecko robi.
Kiedys pamietam bylam w sklepie z Polowkiem. Szukalismy jakiego obrusu na prezent dla znajomej. Byla pani z dzieckiem. Mamusia pozwolila dziecku otwierac kazda paczuszke na polce; kazdy obrus, serwetka i narzutka ladowaly na podlodze a nastepnie bylo zadeptywane przez ucieszonego bachora. Kiedy zwrocilismy dzieciakowi grzecznie uwage ze tak nie wolno, zostalismy zmieszani z blotem, przez mamusie, bo to ONA ma prawo wychowac swoje dziecko a nie my. Odeszlismy, prosto do kasy gdzie skierowalismy jedno ze sprzedawcy w odpowiednia strone. Na rozwoj wypadkow nie czekalismy..
Ale to prawda, coraz wiecej zauwazam ze ludzie po prostu nie chca dla siebie byc grzeczni bo.. sie im nie oplaca, bo to wstyd?
Po co mowic "przepraszam" czy "dziekuje" jak Tobie nikt nie powie, nie? No to przestaja tak mowic. A jak od Ciebie to wyjdzie to wychodzisz na ufoludka..

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 20:51
0

dokladnie o tym mowie. huknac na rodzicow by sie przydalo, tylko strach kurcze. w komunikacji miejskiej jest podobnie - skacze taki maluch po siedzeniu, to ze nie kazdy ma ochote miec czyjes buty na ciuchach czy byc pociaganym za wlosy co minute nei ma znaczenia. dzieci sa dobrem ludzkosci, panuje moda na bezstresowe wychowanie, ktore neistety obraca sie w wychowanie bez ograniczen :(

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 20:35
0

o dzieci w restauracjach. dzieci sa radoscia wszystkich, wiec wszyscy musza dzieci slyszec, jak sie wydzieraja w nieboglosy, ze groszku jesc nie beda. :supz:

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 20:32
0

A z kulturą ludzi będzie jeszcze gorzej...

Ostatnio byłam w markecie, spacerowałam po galerii, po której biegał jakiś rozwydrzony dzieciak, nie patrzył na nikogo i na nic, wleciał na starszą kobietę obładowaną zakupami. Zakupy jej wyleciały z reki i się wysypały, a chłopak pobiegł dalej. Pomogłam jej pozbierać ziemniaki itp. z ziemi. Po chwili biegł w drugą stronę, nie wytrzymałam i powiedziałam, żeby uważał jak biega i przynajmniej powiedział przepraszam, a on na to spierd* głupia babo i uciekł. Za chwilę wracał z matką, powiedziałam jej jakiego ma "grzecznego synka" i żeby go pilnowała, a ona na to: zajmij się swoimi sprawami i nie wtykaj nosa tam gdzie nie potrzeba. :o Zamurowało mnie.

Skoro dorośli nie mają kultury za grosz, chyba nie można wymagać tego od dzieci.

Odpowiedz
Rosalinda 2009-12-12 o godz. 20:31
0

oj z babciami to jest inna historia...
kiedyś jechałam z koleżanką no i usiadłam. Nie zauważyłam naklejki z krzyżykiem. No i podchodzi dziadek z pyskiem: to moje miesjce!!!
innym razem wsiadam do autobusu i wsiada starsza pani... no i popchnęła mnie do tyłu... z txtem, że trzeba uczyć kultury... zrobiłam taką awanturę że cały autobus słyszał... nie spotkało mnie ejszcze nigdy, żeby obca osoba pchaa mnie do tyłu...
inna sytuacja: sedzi sobie pani około 50-tki z bardzo dużą nadwagą. no i wsiadają babcie... cała banda, około 6 czy 7 (chyba koleżanki) ... no i jedna z tych babc puka ta pania w ramie: prosze ustapić bo tu jest pani o lasce. No to tamta, że miała operacje stawów. że bola ja nogi i że ma prawo tu siedzieć (bo afera była o miejsce oznaczone +). Ale babcie nie dały za wygraną... obskoczyły tamta panią i siła prawie wywaliły z miejsca cały czas awanturując się ...
widac byo że tamta otyła pani miała problemy z poruszaniem się i ze stawami... ledwo się zwlokła i stała sapiąc... a babcia z laską??? posiedziała 2 przystanki (słownie: DWA) i wysiadła...

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-12-12 o godz. 20:19
0

A co z kulturą "babć autobusowych" ? :awantura:

już w srodku pojazdu zaczyna się olimpiada do wolnych siedzisk nie daj Boże się na prawdę źle czujesz i nie ustąpisz

Odpowiedz
Alma_ 2009-12-12 o godz. 20:15
0

Rosalinda, rower rowerem, ale czasem widzę, że to samo np. z wózkiem - pomagam wnosić do autobusów mamom obwieszonym tysiącem tobołków, kiedy inni pasażerowie płci obojga ani drgną
Ręce opadają.

Odpowiedz
Rosalinda 2009-12-12 o godz. 20:13
0

co do chamstwa-
tydzień temu spadł mi łańcuch w rowerze... najpierw go prowadzilam, było ok ale w momencie kiedy musialam go wnosić po schodach, żeby go dowieśc do domu autobusem (a popsul się przy Wiśle na wysokości Starówki) , juz nie byo tak wesoło...
taszczyłam ten rower sama na samą góre mostu... NIKT nie pomógl. a panowie przechodzili i owszem- spasieni, silni, wysportowani... ale żeby pomóc drobnej kobitce wnieśc cięzki rower.... potem jechałam autobusem i oczywiście nikt sie nie zapytał czy wnieść do autobusu (na szczęśćie był solaris)
gdzie tam !!!

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 19:06
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Karolina i Marcin napisał(a):Nie mam siły czasami, bo ludzie są tylko ludźmi i ich nie zmienimy, nie pokonamy gburowatości, nie wychowamy innych, nie nauczymy używania pewnych słow,
a nie to juz dawno zarzucony pomysl.
juz sie zorientowalam, ze to nie ma sensu.

ale meczy mnie chamstwo ludzi i czasami daje upust frustracji lol piszac o tym
No właśnie - upust można dać tylko pisząc, wdawanie się w dyskusje i wszelkie próby zwrócenia uwagi sensu nie mają - po innych to po prostu spływa, a mi wcale lepiej nie jest po takiej wymianie zdań. Poczucia misji nie mam, ale codzienną frustrację

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-12-12 o godz. 18:59
0

Karolina i Marcin napisał(a):Nie mam siły czasami, bo ludzie są tylko ludźmi i ich nie zmienimy, nie pokonamy gburowatości, nie wychowamy innych, nie nauczymy używania pewnych słow,
a nie to juz dawno zarzucony pomysl.
juz sie zorientowalam, ze to nie ma sensu.

ale meczy mnie chamstwo ludzi i czasami daje upust frustracji lol piszac o tym

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 18:39
0

awangarda w stylu retro napisał(a):K2 napisał(a):wychodzacy ze sklepow maja pierwszenstwo przed wchodzacymi,
podobnie jest z wsiadaniem/wysiadaniem z i do pociagu.
zawsze sie zastanawiam co ci ludzie sobie mysla, stojac pod schodami gdy inni wysiadaja.
po nich mam przejsc czy jak ?
Awangarda ty masz codzienne pociagi - ja autobusy i tramwaje :( nie przeskoczymy tego :( oburzenie jakie widze po powiedzeniu - "Przepraszam, jeszcze wysiadają"...nienawidze tego. Nie mam siły czasami, bo ludzie są tylko ludźmi i ich nie zmienimy, nie pokonamy gburowatości, nie wychowamy innych, nie nauczymy używania pewnych słow, jak proszę, przepraszam, dziekuję...

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-12-12 o godz. 07:53
0

K2 napisał(a):wychodzacy ze sklepow maja pierwszenstwo przed wchodzacymi,
podobnie jest z wsiadaniem/wysiadaniem z i do pociagu.
zawsze sie zastanawiam co ci ludzie sobie mysla, stojac pod schodami gdy inni wysiadaja.
po nich mam przejsc czy jak ?

Odpowiedz
Gość 2009-12-12 o godz. 07:48
0

oj tak. ludzie rowniez zapomnieli, ze wychodzacy ze sklepow maja pierwszenstwo przed wchodzacymi, o przytrzymaniu drzwi dla osob za nami nie wspominajac. a kazde zwrocenie uwagi jest traktowane jako atak personalny - ale to juz nie tylko w realu, ale i na necie. inwalidztwo grzecznosciowe sie szerzy niestety. :(

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie