• Szynia odsłony: 1242

    Fachowcy

    Miałam mieć dzisiaj wymianę wodomierzy, po godz. 8 przyszło dwóch panów. Zaprowadziłam ich do kuchni, pokazałam wodomierze, a oni, że nie da sie ich wymienić, bo są zbyt szafkami zabudowane. Pokazałam im specjalne otwory, które zrobiliśmy na taką okazję oraz powiedziałam, że z wymianą gazomierza nie było problemu, a jest w tym samym miejscu. Oni na to, że tego sie nie da za żadne skarby zrobić i żebyśmy rozmotowywali kuchnię, a potem zgłosili się w innym terminie do spółdzielni. Na nic sie zdały moje tłumaczenia oraz prośby - mimo ze jestem juz w widocznej ciąży nie zrobiło to na nich wrażenia :(
    Zadzwoniłam do M jak sprawy stoją, po 15 minutach dzwoni, że telefonował do spółdzielni i dostał numer na komórę jednego faceta z ekipy i się z nim dogadał, że przyjdzie i jeszcze raz obejrzy. Gościu (inny) przyszedł i zrobił w 15 minut!!!! na koniec tylko pomarudził, że litr potu stracił (co przy tej pogodzie nie jest dziwne) i że w tym samym czasie dwa mieszkania mógł zrobić.

    Kurwa mać, nie chciało się palantom z rana dupy trochę ruszyć Chuje bez serca
    Skurwysyny

    Na siebie też jestem zła, że tak łatwo się dałam spławić, M od razu się pytał, czy proponowałam jakiś ekstra bonus, a ja mu na to, że to leży w zakresie ich obowiązków i skoro powiedzieli, że się nie da, to się nie da, bo oni się na tym najlepiej znają. Głupia jestem i nieżyciowa!!!! Ale ja naprawdę myślałam, że się nie da tego zrobić.
    Kolejna lekcja, bez kosztów, ale ile nerwów!!!!! jak sobie pomyślę, że musielibyśmy ściągać ekipę, która nam montowała szafki, później umawiać się z tymi palantami od wodomierzy, a na koniec znowu wzywać ekipę, żeby szafki zamontowałą.
    Kurwa, ale mną trzęsie

    Powinnam chyba temu gościowi coś odpalić za ekstra wysiłek, ale cały czas uważam, że to było w zakresie ich obowiązków.

    Odpowiedzi (2)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-08-08, 13:01:30
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-08-08 o godz. 13:01
0

Keralciu,
mnie hydraulik wprost zapytal ile mu dam za te rurę, którą chce przenieść, choć z pól godziny się z nim klócilam, że spierdolil sprawę i mocno nielogicznie ją wyprowadzil ze ściany. Powiedzialam mu, żeby spierdalal

Odpowiedz
Kerala 2009-08-08 o godz. 12:19
0

I słusznie uważasz, ale weź też poprawkę na to, że bardzo wielu takich "fachowców" żyje z kantowania klientów i sprawiania cudów: nic się nie da zrobić, trzeba skuwać podłogę, ale po wetknięciu w łapę paru banknotów następuje cud i nagle podlogi skuwać już nie trzeba.
Albo się przyjmuje te reguły gry, albo zachowuje się chwalebną naiwnośc (jak Ty ;) ) albo nie odpuszcza, dzwoni do przełożonych, składa reklamacje itd. i w ten sposób generuje się powyższy "cud". Z tych trzech metod jedynie trzecia jest sensowna, bo a) przynosi efekty b) nie wspiera łapówkarstwa.

Pociesz się, że przez moje mieszkanie przetaczały się hordy takich "fachowców" i tez mi do głowy nie przyszło, że oni zwyczajnie czekają na łapówkę. Tak więc nie tylko Ty Jesteś naiwna ;)
Następnym razem bądź upierdliwa i pytaj, dlaczego się nie da, co wchodzi w zakres ich obowiązków, na czym polega montowanie czegośtam i dlaczego czynnik X je uniemożliwia, i tak dalej. Przy piątym pytaniu i gotowości zadzwonienia do ich szefa, panowie na ogół tracą tupet i niemożliwe staje się możliwe.
A to, że uslyszysz przy okazji parę "kurew" pod nosem jest już inszą inszością ;)

kerala

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie