-
Gość odsłony: 6419
Jestem dziewczyną motocyklisty ;)
Wczoraj Paweł kupił motor. Stoi teraz pod naszym blokiem i go podziwiamy :)
A wygląda tak:
I nawet nie wiedziałam, że jazda na motorze tak mi się spodoba. Co prawda siedząc z tyłu, niewiele widzę, co się dzieje z przodu, ale i tak jest fajnie lol
A ja dostałam od M. swoją własną, starą-ale-jarą WSKę i będę się na niej uczyć jeździć (jak wreszcie mi ta noga wyzdrowieje do końca 8) ).
Eh, fajne są motory - chyba niedługo przetestujemy się na dłuższej trasie, bo do tej pory to ja najwięcej przejechałam 100 km w ciągu jednego dnia.
To i ja się dołączę do klubu "motocyklówek" :D Mój mąż jeździ Hondą VFR już prawie 20-sto letnią, ale nie daje się tego zauważyc :D
Osobiście uwielbiam jeździc jako pasażer (to chyba jest ten dreszczyk emocji), mam dobry kask i kurtkę, spodni nie kupowałam, zawsze jeżdżę w dzinsach.
Jeszcze zanim się poznaliśmy T. jeździł już od dawna na moto, poza Hondą ma Junaka (ale do naprawy).
Nigdy się nie bałam z nim jeździc, jeździ uważnie i z wyobraźnią. Wiadomo że nigdy nie można byc pewnym co do innych kierowców na drodze, ale to tak samo jakby prowadziło się samochód...
W tym roku niestety nie dane mi było pojeździc (patrz: linijka pod tekstem 8) ), i szczerze mówiąc baaardzo mi tego brakuje :(
Co by nie mówić, niezależnie czyja wina w wypadku, motocyklista po prostu jest bardziej narażony na urazy
I dlatego cieszę się, że mój Ł. "wyrósł" z marzenia o motocyklu zanim zaczęło być nas na niego stać ;)
Choć czasem też mi się jeszcze marzy ten wiatr we włosach... 8)
Hm, hm, jakiś czas temu coś tu pisałam o tym że kupię sobie kurtkę na motor a spodnie może niekoniecznie...
no i właśnie jestem po ostatniej wizycie u chirurga który doprowadzał do porządku moją łydkę, oparzoną na rurze wydechowej (czy jakiejś tam innej cholerze ). Dotknęłam przy zsiadaniu, nawet za bardzo nie zabolało, przespacerowałam się jeszcze do M. na luzie, rzuciłam komentarz że "chyba sobie oparzyłam nogę, mam nadzieję że mi skóra nie zejdzie" - i jak spojrzeliśmy na łydkę, to tej skóry już nie było :o
Przez tydzień bolało jak diabli, teraz już jest OK ale nauczkę dostałam i na zakupy się wybieram ;)
A jak u Was podróże motocyklowe? Korzystacie z sezonu?
Agusiek, bez przesady. To dobrze, że Jania napisała, co myśli, bo raz, że to jest forum, a dwa żeby może Ania przypomniała swojemu motocykliście choćby i setny raz, że ma być ostrożny.
Mój kuzyn ma motor - prawdziwe cacko. Jechałam jako pasażer i to naprawdę niesamowita sprawa. Mój przyjaciel też myśli nad nowym nabytkiem - z jednej strony - chciałabym, bo jazda na motorze to świetna rzecz, ale nie wiem, czy gdy on sam pojedzie nie umrę ze strachu o niego - słowem nie wiem, czy mam dość silne nerwy. Czas pokaże, jak to wyjdzie.
Balu, bardzo mi przykro :(
Podziwiam was za odwage. Ja swego czasu bylam zwiazana z chlopakiem ktory mial motocykl. Bardzo chcialam sie przelamac i smigac z nim..Kilka jazd jako plecaczek mialam . Nic to nie dalo. Nadal sie boje panicznie motocykli. Moze dlatego ze kolega zginol na motorze?i to nie byla jego wina. Jakis palant wyjechal z podpozadkowanej prosto w neigo..Popieram tu wczesniej napisane slowa ze motocyklista moze rozwaznie ejchac a ktos pojedzie bez glowy i wypadek gotowy. Co do ciuchow na moto to tez jestem zdania ze powinno sie miec komplet dla wlasnego bezpieczenstwa. Co do ceny za kask to juz za 120zl mozna kupic. Sama taki swego czasu mialam. Fakt nie ejst on z tych najbezpieczniejszych ale zawsze lepiej niz nic. Nie raz mi wlosy staja deba jak widze plecaczka np w klapkach...
Odpowiedz
Jania napisał(a):a ja współczuję - bo dla mnie motorzysta to mimo wszystko - dawca narzadów
Tak samo jak każdy nieostrożny kierowca, traktorzysta, rolkowiec (czy jaj go tam zwać), pieszy czy rowerzysta...
Poza tym :brawo: za takt
darksmile napisał(a):Ania napisał(a):Co prawda siedząc z tyłu, niewiele widzę, co się dzieje z przodu, ale i tak jest fajnie lol
jest na to metoda Aniu - zamien się na miejsca z kierowcą lol postanowiłam tak zrobić, machnęłam prawo jady motorowe i też jeżdżę na przodzie :supz:
i również witam w klubie bike'owców :usciski:
Najpierw to ja muszę się przełamać i zrobić 'normalne' prawo jazdy ;)
Ania napisał(a):Co prawda siedząc z tyłu, niewiele widzę, co się dzieje z przodu, ale i tak jest fajnie lol
jest na to metoda Aniu - zamien się na miejsca z kierowcą lol postanowiłam tak zrobić, machnęłam prawo jady motorowe i też jeżdżę na przodzie :supz:
i również witam w klubie bike'owców :usciski:
aniasz napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):aniu, no co Ty?
jak ma sie motor to juz kompletna wyprawke trzeba sobie sprawic.
i nie dla fanaberi, ale dla bezpieczesntwa.
Awa, ja wiem - ale sama kurtka "okazyjnie" kosztuje prawie 400 zł (i to nie skórzana bynajmniej), kask używany - jakieś 500. Spodniami na razie sobie głowy nie zawracam...
no wiem, wiem ile toto kosztuje.
omal zawlu nie dostalam gdy mi kolega pokazal kask i powiedzial:
on z tych tanszych: 500 :o
awangarda w stylu retro napisał(a):aniu, no co Ty?
jak ma sie motor to juz kompletna wyprawke trzeba sobie sprawic.
i nie dla fanaberi, ale dla bezpieczesntwa.
Awa, ja wiem - ale sama kurtka "okazyjnie" kosztuje prawie 400 zł (i to nie skórzana bynajmniej), kask używany - jakieś 500. Spodniami na razie sobie głowy nie zawracam...
aniasz napisał(a):ulleczka napisał(a):Ania, a macie (albo P. ma) jakieś wdzianka specjalne? Takie, co nerki chronią? Nie znam się na tym, ale chyba coś takiego widziałam.
Oooooooo, ja nie wiem o co chodzi! M. ma całe specjalne ubranie na motor - a ja mam sobie niedługo kupić kurtkę, ze spodniami szaleć nie będę, raz że nie dam się w to zamontować a dwa - nie stać mnie na razie.
Ale o czymś na nerki nie słyszałam...
aniu, no co Ty?
jak ma sie motor to juz kompletna wyprawke trzeba sobie sprawic.
i nie dla fanaberi, ale dla bezpieczesntwa.
temat jak najbardziej aktualny poniewaz kolega z pracy kupil sobie tydzien temu motor.
i mnie zamecza opowiesciami, podsylaniem kinkow z ubraniem ito ;)
balu bardzo mi przykro :(
Ania napisał(a):aniasz napisał(a):aniasz napisał(a):[Anca_, my jeździmy na Kawasaki GTS1000. Mi osobiście, poza tym że to wielka bestia, nic więcej to nie mówi ;)
miało być GTR1000
Sama sobie przypomniałaś czy zostałaś upomniana ;)
Sama :)
ale poza literką to dla mnie i tak żadna różnica.
balu, bardzo mi przykro...
gratuluję , ale tez napisze od siebie
kiedyś motory mnie fascynowały , do czasu.......
.....do czasu aż mój brat na nim zginął - 11.09.2002.
miał 25 lat , całe zycie przed sobą
nie zginął ze swojej winy
jakiś baran wyjechał mu tuz przed koła samochodem
pamiętam dzien pogrzebu , setki miłośników motorów go żegnało ( nalezał do klubu)
uważam teraz że trzeba mieć naprawdę duże szczęście aby się nic nie stało na drodze
podziwiam tez Twojego faceta ( i wszystkich tych którzy decydują sie jezdzić motorami)
ja już bym się nie odważyła .....
buziak.....
aniasz napisał(a):aniasz napisał(a):[Anca_, my jeździmy na Kawasaki GTS1000. Mi osobiście, poza tym że to wielka bestia, nic więcej to nie mówi ;)
miało być GTR1000
Sama sobie przypomniałaś czy zostałaś upomniana ;)
aniasz napisał(a):[Anca_, my jeździmy na Kawasaki GTS1000. Mi osobiście, poza tym że to wielka bestia, nic więcej to nie mówi ;)
miało być GTR1000
No to my mamy (ekhm... ekhm... znaczy Paweł ma ;) ) w porównaniu z Wami maleństwo lol
Odpowiedz
b.londynka napisał(a):
Roznica polega na tym, ze Ty jestes pewna ze Twoj mezczyzna bedzie jechal w miare spokojnie. Ja nie ;)
A to akurat jest mocny argument.
Anca_, my jeździmy na Kawasaki GTS1000. Mi osobiście, poza tym że to wielka bestia, nic więcej to nie mówi ;)
Aha, i co same Anie mamy w tym Klubie?
Kinia napisał(a):Wolę nie kusić okazji, a motor aż prosi się o jazdę szybszą niż 60-80 km/h (czyli tak jak jeżdżę samochodem po Warszawie).
Mój narzeczony marzy o motorze. Jedyna rzecz, której on chce, a na którą ja się kategorycznie nie zgadzam. Lubię mieć go w jednym kawałku. Powiedziałam, że jak bardzo chce mieć dwukółkę to niech kupi sobie skuter. Usłyszałam, że skuter nie jest dla prawdziwego mężczyzny. To już widzę, jak ten prawdziwy mężczyzna jeździłby 60-80 km/h na swoim motorze
aniasz napisał(a):b.londynka napisał(a):Ja swojemu kategorycznie zabronilam zakupu dwoch kolek jak zobaczylam co sie dzieje na londynskich ulicach :o . W przypadku zakupu, mimo mojego sprzeciwu, obiecalam powiekszenie rodziny (wtedy motocykl musialby zostac zamieniony na pojazd czterokolowy ;) ), do tego kolezanka (kierowca ) zaproponowala mi pomoc w sciagnieciu go z motoru, a zona kolegi z pracy obiecala mu rozwod w takiej samej sytuacji. Cos w tym musi byc
Chociaz fakt, ze ulice tu sa szerokie i motocyklisci to wykorzystuja, nie patrzac na innych (nie przeraza ich nawet perspektywa bliskiego spotkania z pietrowym autobusem ). Chyba nawet jakas akcja jest prowadzona w tv, nie dam sobie reki uciac bo telewizji nie ogladam, ale w kinie widzialam krotki film, jak reklamowy, "swiat widziany oczami motocyklisty" konczacy sie na ciezarowce... :o
A mi taka postawa wydaje się już przesadą. Ja widziałam w kinie spot pokazujący konsekwencję jazdy samochodem bez pasów - kończący się daleko za przednią szybą samochodu. Czy z tego powodu zabroniłabym swojemu chłopakowi kupna samochodu?
Wiem, b.londynka, że to tak trochę żartem było napisane - ale nie śmiałabym zabronić M. kupna motoru, a już na pewno nie groziłabym rozwodem, dzieckiem, czymkolwiek. To było zawsze jego wielkie marzenie - dlaczego miałby go nie spełnić? Ja wiem że on nie jest kretynem który jeździ 200km/h, pcha się każdemu pod koła i szpanuje w najgorszych warunkach (np. deszcz i śliska nawierzchnia). Ufam że nie narobi głupstw, wiadomo że zawsze niepokój jest bo przecież nie jest na drodze sam, ale bez przesady...
Roznica polega na tym, ze Ty jestes pewna ze Twoj mezczyzna bedzie jechal w miare spokojnie. Ja nie ;)
Ania napisał(a):Kinia napisał(a):
Nie przemawia do mnie fakt, że ktoś jest rozsądny, rozważny itp. ... jak się poczuje "wiatr we włosach" to trudno zapanować nad emocjami ;)
Nie każdemu trudno. 8)
Wiem, że to generalizowanie 8)
Pisałam raczej o nas (ja i mąż). Wolę nie kusić okazji, a motor aż prosi się o jazdę szybszą niż 60-80 km/h (czyli tak jak jeżdżę samochodem po Warszawie).
Kinia napisał(a):
Nie przemawia do mnie fakt, że ktoś jest rozsądny, rozważny itp. ... jak się poczuje "wiatr we włosach" to trudno zapanować nad emocjami ;)
Nie każdemu trudno. 8)
Gratuluję zakupu, choć sama boję się motorów jak ognia.
Mój mąż też zawsze chciał motor, ale kategorycznie zabroniłam (mimo, że w większości spraw daję się przekonać do Jego zachcianek)... choć nie powiem, że jak czasami stoję w wielgachnym korku to z zazdrością patrzę na przemykających motocyklistów ;)
Nie przemawia do mnie fakt, że ktoś jest rozsądny, rozważny itp. ... jak się poczuje "wiatr we włosach" to trudno zapanować nad emocjami ;)
aniasz napisał(a):ulleczka napisał(a):Ania, a macie (albo P. ma) jakieś wdzianka specjalne? Takie, co nerki chronią? Nie znam się na tym, ale chyba coś takiego widziałam.
Oooooooo, ja nie wiem o co chodzi! M. ma całe specjalne ubranie na motor - a ja mam sobie niedługo kupić kurtkę, ze spodniami szaleć nie będę, raz że nie dam się w to zamontować a dwa - nie stać mnie na razie.
Ale o czymś na nerki nie słyszałam...
Aniu, zerknij http://www.allegro.pl/search.php?string=nerki&category=156.
ulleczka napisał(a):Ania, a macie (albo P. ma) jakieś wdzianka specjalne? Takie, co nerki chronią? Nie znam się na tym, ale chyba coś takiego widziałam.
Oooooooo, ja nie wiem o co chodzi! M. ma całe specjalne ubranie na motor - a ja mam sobie niedługo kupić kurtkę, ze spodniami szaleć nie będę, raz że nie dam się w to zamontować a dwa - nie stać mnie na razie.
Ale o czymś na nerki nie słyszałam...
Pomimo tego, ze czasem widze sie oczami wyobrazni na motorze (chyba zostalo mi to po obejrzeniu w dziecinstwie X razy "Milosc w rytmie rap" ;)) - chyba bym nie pojechala... Mi tez motocyklisci kojarza sie z dawcami organow
Chociaz mam znajomych, ktorzy jezdza nawet na zloty harleyowcow, zawsze mam przed oczami masakryczne widoki Wystarczy mi to, co widze na ulicach :|
A wczoraj bylam swiadkiem kolejnego przykladu debilizmu, bo juz nie glupoty! Jade autostrada lewym pasem, obok mnie TIR. Nagle slysze po lewej stronie bzyyyyyyyyy - IDIOTA jechal prawie po trawie, obok zabezpieczajacej balustrady :o Z 200 na liczniku mial jak nic :o No, przeciez musial wyprzedzic na trzeciego Az nie chce myslec, co by sie stalo, gdyby "omsknelo" mu sie kolo, albo mi samochod od podmuchu TIRa "leciutko" odbil w bok :o
O, też myślałam o skuterze w związku z perspektywą Smoczego Grodu :) Tam są takie mega korki, że szok.
Odpowiedz
b.londynka napisał(a):Ja swojemu kategorycznie zabronilam zakupu dwoch kolek jak zobaczylam co sie dzieje na londynskich ulicach :o . W przypadku zakupu, mimo mojego sprzeciwu, obiecalam powiekszenie rodziny (wtedy motocykl musialby zostac zamieniony na pojazd czterokolowy ;) ), do tego kolezanka (kierowca ) zaproponowala mi pomoc w sciagnieciu go z motoru, a zona kolegi z pracy obiecala mu rozwod w takiej samej sytuacji. Cos w tym musi byc
Chociaz fakt, ze ulice tu sa szerokie i motocyklisci to wykorzystuja, nie patrzac na innych (nie przeraza ich nawet perspektywa bliskiego spotkania z pietrowym autobusem ). Chyba nawet jakas akcja jest prowadzona w tv, nie dam sobie reki uciac bo telewizji nie ogladam, ale w kinie widzialam krotki film, jak reklamowy, "swiat widziany oczami motocyklisty" konczacy sie na ciezarowce... :o
A mi taka postawa wydaje się już przesadą. Ja widziałam w kinie spot pokazujący konsekwencję jazdy samochodem bez pasów - kończący się daleko za przednią szybą samochodu. Czy z tego powodu zabroniłabym swojemu chłopakowi kupna samochodu?
Wiem, b.londynka, że to tak trochę żartem było napisane - ale nie śmiałabym zabronić M. kupna motoru, a już na pewno nie groziłabym rozwodem, dzieckiem, czymkolwiek. To było zawsze jego wielkie marzenie - dlaczego miałby go nie spełnić? Ja wiem że on nie jest kretynem który jeździ 200km/h, pcha się każdemu pod koła i szpanuje w najgorszych warunkach (np. deszcz i śliska nawierzchnia). Ufam że nie narobi głupstw, wiadomo że zawsze niepokój jest bo przecież nie jest na drodze sam, ale bez przesady...
Właśnie Paweł ma dziś szukać na allegro czegoś na te nerki. Jakoś to fachowo się nazywa, ale nie wiem jak.
A skuterze to ja byłam nawet kierowcą. Co prawda mknęłam ulicami (czy raczej uliczkami ;) ) całe 30km/h, ale i tak miałam frajdę. I tak sobie po cichu myślę, czy by sobie w przyszłym roku nie sprawić skuterka. Jakiegoś takiego małego, żeby do sklepu dojechać ;)
Ania, a macie (albo P. ma) jakieś wdzianka specjalne? Takie, co nerki chronią? Nie znam się na tym, ale chyba coś takiego widziałam.
Ja jechałam raz w życiu na skuterze, fajnie było, ale się bałam tak czy siak. Pewnie nie bałabym się będąc 'kierowcą'. A na motorze jeździłam dziecięciem będąc, wujek mnie woził, ale w małym miasteczku, gdzie ruch był zerowy.No i to 20 lat temu było.
Zapomniałam. W związku z powyższym - nie potrzebuję współczucia
Aniasz, nam się ostały jeszcze kaski ze skutera. Szkoda tylko, że mój ulubiony się nie nadaje. To orzeszek, ale śliczny :)
Ja swojemu kategorycznie zabronilam zakupu dwoch kolek jak zobaczylam co sie dzieje na londynskich ulicach :o . W przypadku zakupu, mimo mojego sprzeciwu, obiecalam powiekszenie rodziny (wtedy motocykl musialby zostac zamieniony na pojazd czterokolowy ;) ), do tego kolezanka (kierowca ) zaproponowala mi pomoc w sciagnieciu go z motoru, a zona kolegi z pracy obiecala mu rozwod w takiej samej sytuacji. Cos w tym musi byc
Chociaz fakt, ze ulice tu sa szerokie i motocyklisci to wykorzystuja, nie patrzac na innych (nie przeraza ich nawet perspektywa bliskiego spotkania z pietrowym autobusem ). Chyba nawet jakas akcja jest prowadzona w tv, nie dam sobie reki uciac bo telewizji nie ogladam, ale w kinie widzialam krotki film, jak reklamowy, "swiat widziany oczami motocyklisty" konczacy sie na ciezarowce... :o
Nie, motocykliści to nie są dawcy.
Nierozsądni, bezmyślni motocykliści to dawcy. Tak sam jak nierozsądni, bezmyślni kierowcy.
Wiem, że Paweł jest piekielnie rozsądny i odpowiedzialny. Wiem, że nie będzie narażał swojego życia. Wiem, że wyrósł z wieku, kiedy się chce zaimponować kolegom szybką jazdą. I wiem, że zawsze zrobi wszystko, żeby bezpiecznie do mnie wrócić. Albo ze mną wrócić.
I wierzę, tak jak aniasz, że na górze Ktoś czuwa nad nim, nad tym, żeby inny kierowca mu krzywdy nie zrobił.
Może motor to i frajda, ale ja w życiu bym nie wsiadła, cykor jestem i tyle.
Dla mnie to też dawcy...Chociaż bezmyślni, pędzący kierowcy też.
Jania napisał(a):a ja współczuję - bo dla mnie motorzysta to mimo wszystko - dawca narzadów
To dość popularne myślenie - ostatnio nawet w gazecie motocyklowej widziałam artykuł promujący wożenie przy sobie zgody na oddanie narządów... osobiscie uważam (mimo oczywistego strachu o bezpieczeństwo M.) że wiele zależy od motocyklisty. Wiadomo, nigdy ryzyka się nie uniknie - ale ten kto nie wariuje ma mniejsze "szanse" na wypadek niż ten kto jeździ jak opętany.
Ania, ja też się czasem zamartwiam (dzisiaj np. jedzie motorem na koncert i będzie wracał w nocy), ale zawsze wtedy tłumaczę sobie że:
1) to rozsądny facet, jemu też na życiu zależy więc nie będzie się nadmiernie narażał
2) ten Ktoś na górze musi się o niego zatroszczyć skoro kochająca kobieta o to prosi ;)
A niedługo kupuję sobie nowiutki, własny kask - nie mogę czasem uwierzyć że sama tak w to wsiąkam :)
No właśnie wczoraj to paznokcie zjadłam. Długo zapuszczane.
A do Ciebie, to skoro zapraszasz, jakoś się wybierzemy. Spokojna głowa 8)
Łojezu Ania, ja myślałam, że on ten motor kupił gdzieś w Wawie. Z dostawą do domu lol ja bym na zawał zeszła, strachliwy dudek jestem, ale to wiesz :)
No to kiedy do mnie przyjedziecie :)
Jak to się nie boję? ;)
Wczoraj prawie na zawał zeszłam, gdy czekałam aż wróci. Kupił motor gdzieś pod samą czeską granicą i jechał nim do Warszawy. A nie jeździł już parę ładnych lat. Ale dojechał.
Gratuluje nowego zakupu!!!
A tak OT, nie boisz sie go puscic w droge?
Aniu, witaj w klubie :)
Ja też byłam zaskoczona swoim niezwykle pozytywnym odbiorem motoru - na początku się bałam w ogóle wsiąść na tę bestię (M. ma wielki motor turystyczny), ale teraz jestem zachwycona. Nawet rozważamy motocyklowe wakacje ;)
a poza tym, on tak seksownie wygląda w skórze...
Podobne tematy
- Jestem facetem dziewczyna nauczyła mnie robić tipsy żelowe trochę się wstydzę lecz chciałbym się szkolić w tym kierunku pomoże mi ktoś 0
- Czy jest jakaś dziewczyna zajmująca się stylizacją paznokci w Cambridge? 0
- Dziewczyna złapała mnie na dziecko! ciążę! 70
- Mój chłopak spotyka się z dziewczyną która go podrywa, co zrobić? 12
- Mój mąż ma dziecko z byłą dziewczyną 3
- Dziewczyna ma dużo mniejsze libido niż ja- co robić? 21