• Monik27 odsłony: 1965

    Przyjaźń.. i duży problem. Proszę poradźcie!

    Witam dziewczyny, to mój pierwszy post tutaj i od razu z problemem :( Ale nie mam komu się wygadać, gdyż temat dotyczy mojej najbliższej przyjaźni.

    Mam kuzynkę (ale nie więzy krwi są tu ważne), która jest moją najlepszą przyjaciólką. Od dzieciństwa, od piaskownicy zawsze wszędzie razem, o wszystkim mogłyśmy porozmawiać, była mi bliższa niż rodzona siostra.

    Rok temu ona wychodziła za mąż, byłam jej świadkiem. Cieszyłam sie z nią i smuciłam, bo jej zwiazek był bardzo "trudny". Nawet przed ślubem ciągłe "jazdy", raz ślub był, raz go odwoływali. Ja zawsze przy niej byłam, gdy płakała... i gdy się jednak szykowała się do ślubu (gadałyśmy o sukienkach, kwiatkach itp itd pomagałam, oglądałam, doradzałam..). Wtedy ona była "na pierwszym planie", w końcu to slub, cieszyłam się razem z nią...

    Od niecałego roku jest mężatką i jest coraz gorzej między nimi. Znów, po ślubie, byłam przy niej gdy płakała, narzekała...

    Mój chłopak mi się oswiadczył, to było zupełnie niespodziewane i wspaniale to zaplanował. Ale jej nie powiedziałam wszystkiego, gdyż była wtedy w dużym dołku. Nie opowiedziłam jej tych wszystkich cudownych szczegółów, jak to wyglądało, jaka jestem szczęśliwa. Wiedziałam, że ją to w tym czasie zrani.

    Sama teraz szykuję się do ślubu (jest w sierpniu tego roku czyli za ok 3 miesiące). Jesteśmy z narzeczonym przeszczęśliwi :)

    U przyjaciółki jest tragicznie, rozwód zbliża się wielkimi krokami. Znów ( i tak to trwa z różnymi nasileniami od ich słubu) z nią jestem, trzymam za rękę. Przekładam swoje plany, gdy zadzwoni z prośbą o spotkanie (plany typu: musze pobiegać po sklepach poszukać bielizny, butów do ślubu), bo wydają mi się takie błahe w porównaniu do jej rozwodu. Ale zaczynam się juz wewnętrznie buntować - ja też chce się cieszyć przygotowaniami, pogadać o "duperelkach", kwiatkach, włosach itd. Ale ona nawet o nic nigdy nie zapyta...

    Ale jest o wiele poważniejszy problem. Jest to osoba bardzo mi bliska, bardzo przeżywam jej relacje z mężem, serce mi się kraje jak ona opowiada o tym co teraz przeżywa w domu. Nie potrafię o tym przestać mysleć po spotkaniu z nią, jestem naładowana taką negatywną energią, co powoduje że "wyżywam" się na rodzinie i najgorsze - jestem złośliwa, uszczypliwa w stosunku do narzeczonego. Moja mama ostatnio mi powiedziała, ze dla własnego dobra musze jej zacząć odmawiać tych nieustannych spotkań. Zaraz mam swój ślub a momentami zupełnie o nim nie pamiętam, tak jestem pochłonięta jej problemami. Czy ma rację ??

    PS. Ona ma być moim świadkiem...

    Odpowiedzi (13)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-09-14, 16:18:43
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-09-14 o godz. 16:18
0

Pozwolisz, że podzielę się swoimi własnymi spostrzeżeniami.
Byłam w sytuacji podobnej do tej, którą przeżywa Twoja kuzynko-przyjaciółka. Pamiętam, że wtedy strasznie bolało mnie szczęście moich przyjaciół. Życzyłam im jak najlepiej ale cholernie było ciężko patrzeć mi na tę całą słodycz. Brzydziłam się sama sobą. Zwłaszcza, iż większość bliskich słuchając moich żalów, zaczęła mnie mieć naprawdę dość. Ja sama miałam dość siebie - zwłaszcza, że ciągle słyszałam że "to było do przewidzenia" i "ostrzegaliśmy się" albo "nie uczysz się na błędach - to twoja wina TWOJA TWOJA"... zgroza. Wszyscy byli tak szczęśliwi, tak akuratni i tak przemądrzali, że zaczynałam czuć się jak intruz we własnym życiu. A chciałam tylko czuć, że nie jestem w tym wszystkim sama. Któregoś dnia spotkałam się z dawno nie widzianą znajomą - pozwoliła mi się wygadać do woli a potem powiedziała największy banał - "on był głupim ch** nie wartym ciebie, znajdziesz sobie milion lepszych, chodź, zajmij się czymś, będzie dobrze, nie mogłaś przewidzieć że tak się stanie, masz jeszcze życie przed sobą i zobaczysz że będziesz zaje** szczęśliwa". No i od tej pory krok po kroku zaczęłam dochodzić do siebie. To było piekło ale udało się.
Wiem, że to wszystko jest bardzo, bardzo trudne. Nie pozwól jej rozpamiętywać, zmuś do działania. Niech robi cokolwiek - zapisze się na basen, na kurs angielskiego albo tańca lub poszuka lepszej pracy - cokolwiek co ją oderwie. A przy okazji i Ty odsapniesz. Niech nie patrzy w tył - musi spojrzeć naprzód - to najlepsze wyjście. Przypuszczam, że problem skończy się dopiero, gdy ten facet definitywnie i ostatecznie zniknie z jej życia, ale póki co nie wolno jej zatracić siebie.
Rozumiem, że masz prawo do swojego szczęścia - ale radziłabym dzielić się z nim z jakimś innym bliskim człowiekiem - spróbuj ją zrozumieć. Przyjdzie czas, że wszystko sobie wyjaśnicie. Wiem, że jest Ci przykro, ale spójrz na to z tej strony: Ty masz świetnego narzeczonego - Ona nie ma już nic. Może poczuć, że Cię traci. Mocno wierzę, że Wasza przyjaźń wytrzyma ten kryzys. I przyjdzie czas, że obie będziecie się z tego śmiały - bo zawsze przychodzi taki czas.
Twoja przyjaciółka cieszy się Twoim szczęściem - tego jestem pewna. Poza tym - nawet, jeśli małżeństwo okazało się nieudane, to ślub zawsze (choć pewnie istnieją gdzieś wyjątki) zapada w pamięci kobiety jako świetne wydarzenie - więc sam fakt Twojego ślubu i przygotowań być może nie zrobi jej krzywdy. Zalecałabym jednak ostrożność w eksponowaniu swojego szczęścia typu "ale ten mój facet to on świetny jest". Empatia - ale tylko do granic własnej osobowości - jej ból i smutek nie ma prawa przejść na Ciebie! Kiedy będzie gotowa to sama zacznie rozmowę o Tobie. Wiem, że to wszystko ciężkie.
Ale to tylko moje takie subiektywne spostrzeżenia - nie znam Waszych charakterów więc mogę tylko gdybać. Zarówno Tobie jak i Twojej kuzynko-przyjaciółce życzę szczęścia na nowej drodze życia!

Odpowiedz
Daggie 2009-09-11 o godz. 16:26
0

Zgadzam sie z dziewczynami. Musisz z nia pogadac. I to powaznie. Lagodnie, ale stanowczno. Smutno ze jej sie nie uklada, ale Ty sie za bardzo jej poswiecasz i oddajesz moim zdaniem. To jest teraz Twoj czas, Ty masz sie cieszyc, szykowac, szalec z ze nie mozesz znalesc butow a nie szalec bo peka Ci glowa od jej klopotow! Wspolczuje ze jej malzenstwo sie rozpada.. ale nie ona pierwsza i z pewnoscia nie ostatnia! Powinna sie wziac w garsc, zapomniec na chwile o sobie a pomyslec o Tobie. Powiedz jej jasno i delikatnie ze jesli nie jest w stanie pomyslec teraz o Twoim slubie, jesli nie czuje sie na silach to nie musi byc Twoja swiadkowa.. wazne zeby jej bylo dobrze bo chcialabys zeby mimo wszystko byla tam z Toba tego dnia ale w takiej roli ktora odpowiada jej i jej samopoczuciu. Mysle ze jesli ulozysz to w taki sposob to nie powinna byc jeszcze bardziej dotknieta i zraniona. Jesli jest naprawde dobra przyjaciolka to powinna tym bardziej zrozumiec ze jej czarny humor i smutasy udzielaja sie Tobie. A Ty masz isc do oltarza z usmiechem, lekka dusza nie martwiac sie ze ona pewnie placze bo sie jej pewnie przypomina wlasny slub..

Moja siostra byla moja swiadkowa w czasie kiedy wlasnie rozpoczynala process separacji ze swoim mezem. Wiem ze jej bylo ciezko bo mowia i plakala.. ale zawsze bylo "powiedz co trzeba zrobic.." Nawet w dzien slubu pomagala za trzech.. Moze to dlatego ze chciala dodac czegos extra od siebie.. ale wazne jest to ze swoje problemy odlozyla w tym dniu, poswiecila sie dla mnie.
I to nie jest wielkie wymaganie.. to jest obowiazek.

Odpowiedz
Rosalinda 2009-09-11 o godz. 13:33
0

a może ona nie zdaje sobie sprawy z tego że tak odbierasz jej zachowanie??? może ona myśli, że wszystko jest ok...
musisz z nia porozmawiać...

Odpowiedz
Gość 2009-09-11 o godz. 12:51
0

Dziewczyny już chyba napisały wszystko co chciałabym Ci powiedzieć...ale właśnie - jeśli chodzi o ślubne "pierdółki" to spróbuj forum. Ja wiem, że to nie to samo, ale masz tutaj setki dziewczyn, które zawsze Ci w sprawach ślubnych i wszelkich innych doradzą jak tylko będą potrafiły, ja sama nie raz sie o tym przekonałam.

A z przyjaciółką niestety musisz poważnie porozmawiać - bez żali i wyrzutów tylko szczerze i otwarcie. Nie sposób dokonywać wyboru między przyjaciółką i mężem - to on będzie Twoim zyciowym partnerem i przenoszenie na niego cudzych problemów..... no wiesz sama....
A jeśli to prawdziwa przyjaciółka to też nie można odpuścić...
Porozmawiaj, a jeśli się nie da to będziesz niestety musiała zacząć częściej mówić nie.

Powodzenia i uszy do góry :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-09-11 o godz. 09:35
0

Monik27 napisał(a): Nigdy też nie byłam pasjonatką wesel i tych wszystkich przygotowań, ale teraz jak chodzi o moje własne, bardzo mnie to cieszy. I chciałabym o tym mówić, omawiać "pierdółki".

Ejże - a od czego jest FORUMA ??? :D
A przyjaciółki może faktycznie nie ma sensu tym męczyc - pomyśl jakie to dla niej musi być bolesne...a w końcu nie ona jedna na swiecie do plotkowania o pierdółkach slubnych ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-09-11 o godz. 09:28
0

Przykra sytuacja, zapewne Twoja przyjaciolka dobrze Ci zyczy i sama chcialaby miec nastroj do tych slubnych drobiazdzkow, ale jej sytuacja na pewno ja bardzo przygniata.

Mysle, ze musisz sie troszke bardziej skupic na wlasnych sprawach. To Twoja przyjaciolka, powinnas byc przy niej w ciezkim momencie, ale nie koniecznie w kazdej chwili. Postaraj sie wygospodarowac troche czasu dla siebie i na organizacje swojego slubu.

A teraz Ci zdardze sekret, swietna sprawa ;) Do wygadania sie, omiawiania kazdej kokardki przy sukience swietna jest Foruma :D Tu bedziesz miala caly tlum bab, zorientowanych w temacie jak nikt na swiecie i zyczliwych, o kazdej porze dnia i nocy. Ja nie mam zadnej bliskiej kolezanki, pracuje naukowo, wiec w pracy tym bardziej, a na Forumii moge sie wyzyc do woli.

Odpowiedz
Gość 2009-09-11 o godz. 06:26
0

Odpowiem ci z punktu widzenia tej drugiej strony- przyjaciółki. A to daletgo, że jestem w bardzo analogicznej sytuacji.

To ja mam namieszane w życiu, nie układa mi się ostatnio w życiu. O ślubie, weselu, miłych teściach, mieszkaniu, dobrej pracy i w ogóle samej sielance moge tylko pomarzyć. Właściwie tylko płaczę.

Moja przyjaciólka ma wszytko o czym marzę- dwa tygodnie temu wyszła za mąż, miała piękne wesele, ma super teściów, kupiła mieszkanie, samochód i ma ciekawą pracę.

Mimo wszystkich problemów jakie mam uważam, że byłam jej pomocna na ile mogłam. A po ślubie usłyszałam że byłam wymarzoną świadkową-starościną. Nawet rodzice pana młodego powiedzieli, że gdyby mieli jeszcze jednego syna to chcieliby żebym to ja była świadkową lol Zacisnęłam żęby i pomimo mojego żalu, problemów i niestety także zazdrości chiałam żeby to był ich najpiękniejszy dzień w życiu. Nie miałam prawa im go niszczyć tylko dlatego, że mi się nie układa. Teraz też staram się jej nic nie marudzić.
Wiem jednak, że nasza przyjaźń przez takie niedomówienia traci na szczerości i intensywności. Kobiety są najlepszymi przyjaciółkami kiedy się im tak samo układa - jeśli jednej wiedzie się gorzej uważam, że przyjaźń traci.
Ta, której się układa nie chce tylko żyć problemami, chce się cieszyć życiem. Ta której źle, traci swoją jedyną powierniczkę. A to niestety pogłebia rozpacz.

Reasumując ;) jeśli to prawdziwa przyjaźń to Twoja przyjaciólka zagryzie język i postara się abyś przeżyła najpiękniejszy dzień Twojego życia.

Odpowiedz
Gość 2009-09-11 o godz. 03:46
0

A może powinnaś z nią porozmawiać na temat jej

świadkowania..Powiedzieć czego od niej oczekujesz i jak ona na to się

zapatruje.. Uważam, że powinna wykazać choć troszke entuzjazmu mimo

wszystko.

Odpowiedz
mycha7 2009-09-11 o godz. 03:40
0

Zgadzam się ze "SkrawekNiebia"-zaczyna się w Towim życiu nowy etap i pomyśl troszkę bardziej o sobie i swoim narzeczonym-może to egoistyczne ale Ty teraz też masz dużo na głowie spraw a jak sama piszesz mało czasu-więc musisz czasami odmówić przyjaciółce i oczywiście porozmawiaj z nią-ona powinna to zrozumieć-jeśli jest twoją prawdziwą przyjaciółką.
Nie pozwól też by ten czas został zepsuty przez problemy twojej koleżanki-wiem że ona jest ci bliska-ale nie powinnaś wpadać w jakieś dziwne nastroje (a później obrywa się bliskim) dlatego że ona ma problemy-rozgranicz to.
Sytuacja jest trudna-ale teraz ważna jesteś Ty, Twoje przygotowania, emocje które dusisz w sobie i powonnyście sobie szczerze porozmawiać-zwłaszcza ty powinnaś powiedzieć jej to co nam napisałaś-bądź szczera.
Pozdrawiam i życzę pomyślnego rozwiązania problemu.

Odpowiedz
Monik27 2009-09-11 o godz. 02:51
0

Wyciągałam ją na zakupy już kilkakrotnie. I żeby nie było jej bardzo smutno, nie były to tylko zakupy ślubne - chodziłyśmy po różnych sklepach. Do mojego ślubu zostało już mało czasu, nie mam jeszcze wielu rzeczy, np. butów. Gdy wchodziłyśmy do sklepu z butami, ona chodziła za mną jak beznamiętny cień - po prostu ręce mi opadały - nie mogłam się skupić i pooglądać te buty, marzyłam żeby tylko szybko wyjść i przyjść tam samej. Oczywiście podczas takich zakupów nic nie załatwiłam.

Ja jestem osobą bardzo zajętą - pracuję na pełen etat, studiuję zaocznie drugi kierunek, trzy razy w tygodniu mam wieczorami zajęcia dodatkowe. Na zakupy zostaje mi po 1 godz. po pracy dwa razy w tygodniu oraz sobota co dwa tygodnie. Tydzień temu w piątek miałam tą właśnie 1 godzinę, ale w dzień ona zadzwoniła i z płaczem prosiła o spotkanie. Ja z natury jestem osobą asertywną, ale w takim momencie i w stosunku do niej nie potrafię odmówić.

Poza tym jestem osobą skrytą, która nie opowiada naokoło o swoich sprawach prywatnych. Zawsze trzeba mnie "ciągnąć za język". Tylko z nią jedną rozmawiałam o wszystkim. Nigdy też nie byłam pasjonatką wesel i tych wszystkich przygotowań, ale teraz jak chodzi o moje własne, bardzo mnie to cieszy. I chciałabym o tym mówić, omawiać "pierdółki". Nawet jeśli jacyś znajomi zapytają o przygotowania, odpowiadam w paru zdaniach, nie będę przecież z koleżanką z pracy omawiać szczegółów fryzury. Brakuje mi takiego wygadania się, doradzania (przede wszystkim zainteresowania z jej strony).

Jest tez taka sprawa: ona ma byc świadkiem a nie wiadomo czy w tym czasie będzie przed, w trakcie, czy po rozwodzie, czy jednak wszystko się jakoś ułoży i będzie między nimi lepiej. CZekać, czy podziękować i szukać zastępstwa?

EEEEEEEEEHHHHHHHHHHh

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-09-11 o godz. 02:32
0

Przyjaźń jest ważna. Ale z przyjaciólką się nie ożenisz. Ja wiem, że ona ma problemy ale moim zdaniem nie możesz być na jej każde zawolanie. Masz teraz mnóstwo rzeczy na glowie. Spróbuj jej to wytlumaczyć. Jeśli jest Twoją przyjaciólką to powinna to zrozumieć. Będzie to trudne dla Ciebie, bo wiesz, że jest jej teraz ciężko. Ale zrozum, ze Twoja druga polowa za chwilę zacznie się od Ciebie oddalać.

Odpowiedz
irlaaa 2009-09-11 o godz. 02:18
0

Hej Monik27 :) Fakt, trudna sytuacja.
Moim zdaniem powinnaś zrobić jedyną rzecz którą się da w takiej sytuacji - szczerze z nią porozmawiać o Twoich uczuciach. Bez ranienia, ale szczerze. i nauczyć się od czasu do czasu odmawiać - dla swojego dobra.

Może poprostu Ona jest tak zaplątana w swoje problemu, że trochę egoistycznie zapomniała o Twoim Święcie??

jak mówi Martucha - pomysł ze wspólnymi zakupami może pomóc ;)
Głowa do góry :D będzie dobrze!

Odpowiedz
Gość 2009-09-11 o godz. 02:10
0

Witaj na forum.

Trudny temat...

Sama nie wim co Ci doradzić.. Twoja przyjaciółka powinna teraz także pomyśleć o Tobie, w końcu to teraz jest Twój ślub.Jest w końcu świadkową. Musi pamiętać, że Ty przeciez byłaś przy niej kiedy ona wychodziła za mąż i przeżywałaś to wszystko razem z nią. Choc z drugiej strony na pewno nie jest jej lekko wiedząc, że jej małżeństwo się rozpada - może to tylko chwilowy kryzys i wszystko się jakoś ułoży...

A może(może zabrzmi głupio)po prostu przyzwyczaiła sie do tego, że jesteś zawsze na każde zawołanie.. No ale od czego mamy przyjaciół?

Moze dobrze by jej zrobiło jakbyś ją własnie wyciągnęła na zakupy, coś Ci doradziła, może zapomniałby o swoich problemach, odprężyła.

W końcu (może to okrutnie zabrzmi) nie jest pępkiem świata... i każdy ma jakieś tam problemy.. mniejsze większe..A teraz dla Ciebie jest to ślub i wszystko z tym związane.
Jest w końcu Twoją przyjaciółką to powinna to zrozumieć.

Powodzenia.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie