• Euterpe odsłony: 5247

    Dlaczego dzisiejsza kobieta nie decyduje sięna dziecko?

    Tak się ostatnio zaczęłam zastanawiać natchniona lekturą książki - pomijając szczęśliwe ciężarówki i mamusie - jesli nie decydujemy się na dziecko w dzisiejszych czasach to czym to jest najczęściej uwarunkowne? czy chodzi tu o:

    - satysfakcjonującą relację z partnerem,
    - o chęć robienia kariery zawodowej,
    - status ekonomiczny,
    - wzlędy mieszkaniowe,
    - wiek
    - względy zdrowotne?

    Sama już nie wiem...

    Co jest tak naprawdę konieczne żeby kobieta poczuła "tak, to jest ten moment, chcę mieć dziecko"?

    jak myslicie?
    jak jest/było u Was?

    Odpowiedzi (71)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-28, 01:29:26
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
niuniab 2009-10-28 o godz. 01:29
0

annab napisał(a):
jest nam cudownie i nie chcę rezygnować z szaleństw, podróży i małych ekstrawagancji na które sobie pozwalamy ;) (jestem egoistka i dobrze mi z tym ;) )
U nas jest ten sam powód.
Koleżanka ostatnio zarzuciła mi, że jestem egoistką, chociaż jeszcze niedawno była tego samego zdania co ja. Po tym jak się okazało, że nie będzie jej łatwo zajść w ciążę, nie potrafi zrozumieć mojego punktu widzenia.

Odpowiedz
Gość 2009-10-28 o godz. 00:02
0

Mnie przeraża wizja powrotu do pracy po tych 4 miesiącach macierzyńskiego. Nie wyobrażam sobie tego.

Odpowiedz
ente 2009-10-14 o godz. 19:51
0

brak pomysłu co zrobilibyśmy z takim maluszkiem po moim urlopie macierzyńskim Nie bardzo moglibyśmy utrzymac się tylko z pensji męża (przez ten diabelny kredyt mieszkaniowy), moja mama mieszka blisko, ale musi jeszcze popracować kilka lat, teściowa z chęcią zaopiekowałaby się, ale targać takiego malucha codziennie 40 km w jdną stronę ?,

no właśnie.... u mnie bardzo podobnie - kredyt mieszkaniowy jak najbardziej, a mój małż zarabia mniej ode mnie i ciągle nie może skończyć pracy inżynierskiej
ja chcę znowu mieć kilka lat doświadczenia w pracy żeby na spokojnie wracać po macierzyńskim, a do teściowej nie będę wozić żeby nie wiem co! (kochana kobieta, ale chciałabym żeby moje dziecko było wychowywane po mojemu :) )

Także na razie nie, ale z drugiej strony zaczęło się nam ostatnio krystalizować imię (spontanicznie) i teraz to już nie jest nasze przyszłe dziecko tylko Anielka :D
To zmienia postać rzeczy...

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 14:24
0

Mogę tylko mówic za siebie w kwestii pierwotnie postawionego pytania (no i za męża, bo akurat w temacie planowania dzieci zgadzamy sie w 100 %).
Otóż nie chcę (na razie) mieć dziecka nie z powodów finansowych, mieszkaniowych czy kariery zawodowej (bo te trzy czynniki przemawiaja właśnie za dzieckiem), też nie z powodu lęku co będzie po macierzyńskim (teściowie zwarci i gotowi - może nawet za bardzo ), ale dlatego, że:
jest nam cudownie i nie chcę rezygnować z szaleństw, podróży i małych ekstrawagancji na które sobie pozwalamy ;) (jestem egoistka i dobrze mi z tym ;) )
panicznie boję się utycia i zostania grubą bańką (nieracjonalne? wiem...)
Nie sa to powody poważne, ani takie które mogłyby mnie usprawiedliwić w oczach opinii, ale czy muszę się usprawiedliwiać? I czy muszę patrzeć na zbulwersowanie moich teściów kiedy po raz kolejny mówimy jeszcze nie teraz i jeszcze długo, długo nie...

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 12:59
0

Mika_ napisał(a):Tu się mylisz. Obecnie do opieki nad Gabkiem mam ludzi bez liku
A to przepraszam

Mika_ napisał(a):I również popieram argument przytoczony wcześniej : że rodzice już nas wychowali i trochę nie fair jest zrzucać na nich taka
odpowiedzialność.
Ależ ja też to popieram. I powtarzam raz jeszcze:

Kinia napisał(a):Chce nam pomóc to ok., nie ma ochoty to się nie obrażę. W końcu to moje dziecko, moja odpowiedzialność i moja sprawa.
Ja nie mam roszczeniowego nastawienia do kogokolwiek, uważam, że najlepiej wszystko (wychowywanie dziecka/ dobra materialne / świetną pracę itp. itd) zawdzięczać samemu sobie, ale jeżeli komuś mogę sprawić przyjemność tym, że może mi pomóc to dlaczego miałabym odmawiać Zresztą podejrzewam, że akurat dla mojej teściowej wnusia była świetnym argumentem, żeby zrezygnować z pracy ;)

Ale tak jak pisałam będę szukała takiego rozwiązania żeby wszyscy (a przede wszystkim moje dziecko) byli zadowoleni i szczęśliwi. Ponieważ jeszcze go nie znalazłam, więc jest to jeden z argumentów w odpowiedzi na pytanie w temacie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-08 o godz. 22:37
0

Kinia napisał(a):A właściwie rozumiem - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia: ignarancja jest opiekunką, Mika_ pewnie korzysta z usług niani, a Aga ma taką, a nie inną sytuację w pracy i dla Niej to najlepsze rozwiązanie. Ja w tej chwili patrzę inaczej, ale życie zweryfikuje również i wiele moich poglądów
Tu się mylisz. Obecnie do opieki nad Gabkiem mam ludzi bez liku:
moja teściowa emerytka, moja mama - ma przerwę w pracy, moi dziadkowie - zdrowi, całkiem sprawni, rześcy, moja siostra. Do pomocy mieliby mojego ojczyma - pracuje na zmiany i teścia, który za pół roku idzie na emeryturę. Ale jest mnóstwo powodów dla których mówię nie.

I również popieram argument przytoczony wcześniej : że rodzice już nas wychowali i trochę nie fair jest zrzucać na nich taka odpowiedzialność.

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 14:48
0

Moja mama urodzila mnie po 30-tce. Teraz kiedy ja mam 22 lata jest już po 50-tce. Widzę, że marzy jej się wnusio, który scementowalby po raz kolejny związek z moim ojcem. Niestety na dzidziusia będą musieli poczekać jeszcze najmniej 5-6 latek.
Chcę najpierw skończyć studia, zarabiać ciut więcej. Urządzić dom, odlożyć trochę grosza. Dopiero wtedy będziemy się starać o dzidziusia.

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 14:33
0

Aga napisał(a):ola78 napisał(a):po drugie: nie mamy żadnej osoby do opieki nad dzieckiem w razie powrotu do pracy. I tutaj pojawia się problem natury finansowej tj. opiekunka odpada, bo okazuje się, że wrócimy do pracy aby zarobić na jej pensję.
A nie sądzicie, że takie rozwiazanie też ma swoje plusy:
-po pierwsze powrót do pracy po niezbyt długiej nieobecności, co w niektórych zawodach jak np. u mnie jest ważne;
-po drugie więcej doświadczenia i licza się lata pracy, co procentuje na przyszłość również dla twojej rodziny i dziecka, może to być zmiana pracy na lepsza, awans lub podwyżka; im dłużej się pozostaje w domu np. na wychowaczym tym ciężej wrócić a pracodawca nie zawsze patrzy na to przychylnym okiem;

A poza tym ja jestem dzieckiem, które przeszło przez żłobek i przedszkole i szczerze mówiąc nigdy nie pomyliłam się kto jest moją rodzicielką więc wogóle takie argumenty jakieś z kosmosu są. Osobiście jestem za instytucją złobka lub opiekunki, babcie już to co miały odchować to odchowały czyli nas, opieka z doskoku żeby babcie i dziadkowie mogli sie nacieszyc wnusiem owszem ale oni też chcą się czymś innym zając na emeryturze niż wychowywać kolejny raz dzieci, które mają swoich rodziców. Chcą odpocząć i "poużywać" na stare lata a tu się im serwuje kolejną opiekę nad dziećmi. I dlatego też zgadzam się co do argumentów Miki_.
Aga zgadzam się z Tobą zupełnia.

Ja uważam, że zakładanie, iż bliskie osoby (nasze mamy, babcie, ciotki, ojcowie, dziadkowie i kto tam jeszcze) w momencie planowania potomstwa jest po prostu nie fair wobec nich. To ich życie i nie powinniśmy ich do niczego zobowiązywać, niczego narzucać...nawet słodkiego, kochanego wnuka.

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 14:33
0

Żeby była jasność:
Nie jestem osobą, która chce siedzieć z dzieckim do osiągnięcia jego pełnoletności - myślę o roku, góra dwóch. Myślę, że taki okres rozstania z pracą nie wpłynie na moją karierę, bo karierowiczką nie jestem, a mojej "biurwowej" pracy to nie zaszkodzi
U mnie w pracy nie ma problemu dot. rodzenia dzieci i związanych z tym urlopów/zwolnień itp. Dwie dziewczyny wróciły po 5 latach (podczas pierwszego urlopu wychowawczego pojawiło się drugie dziecko) i zostały serdecznie przyjęte. Mój szef to po prostu świetny człowiek;
Nie mam nic przeciwko opiekunkom .... baaaaaaa być może nie będę miała innego wyjścia jak korzystanie z ich pomocy. W tej chwili po prostu uważam, że nie widzę sensu wstawania o 5:30, stania w korkach, padania na pysk, użerania się z "klientami", widzenia swojego dziecka przez 2 godziny dziennie, aby przelać swoją pensję na konto opiekunki;
Teściowa też nie jest najlepszym rozwiązaniem (o czym pisałam), ale na ten moment lepszym niż opiekunka. Nie zmuszałabym Jej do wychowywania mojego dziecka. Chce nam pomóc to ok., nie ma ochoty to się nie obrażę. W końcu to moje dziecko, moja odpowiedzialność i moja sprawa.

Piszę po raz n-ty opiekunka nie jest dla mnie problemem i nie rozumiem po co to wyolbrzymianie
A właściwie rozumiem - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia: ignarancja jest opiekunką, Mika_ pewnie korzysta z usług niani, a Aga ma taką, a nie inną sytuację w pracy i dla Niej to najlepsze rozwiązanie. Ja w tej chwili patrzę inaczej, ale życie zweryfikuje również i wiele moich poglądów ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 14:13
0

ignarancja, ale jeszcze raz napiszę, że nie uważam, że opiekunki to wsrętne zołzy, mające w głębokim poważaniu dobro dziecka, chodzi mi tylko o to co sama napisałaś:

ignarancja napisał(a):Oczywiście nie takie jak do mamy czy taty, czy nawet babci
Ale dobrze wiedzieć, że i na forum są nianie/opiekunki to jakby była potrzeba nie trzeba będzie daleko szukać :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-08 o godz. 14:11
0

ola78 napisał(a):po drugie: nie mamy żadnej osoby do opieki nad dzieckiem w razie powrotu do pracy. I tutaj pojawia się problem natury finansowej tj. opiekunka odpada, bo okazuje się, że wrócimy do pracy aby zarobić na jej pensję.
A nie sądzicie, że takie rozwiazanie też ma swoje plusy:
-po pierwsze powrót do pracy po niezbyt długiej nieobecności, co w niektórych zawodach jak np. u mnie jest ważne;
-po drugie więcej doświadczenia i licza się lata pracy, co procentuje na przyszłość również dla twojej rodziny i dziecka, może to być zmiana pracy na lepsza, awans lub podwyżka; im dłużej się pozostaje w domu np. na wychowaczym tym ciężej wrócić a pracodawca nie zawsze patrzy na to przychylnym okiem;

A poza tym ja jestem dzieckiem, które przeszło przez żłobek i przedszkole i szczerze mówiąc nigdy nie pomyliłam się kto jest moją rodzicielką więc wogóle takie argumenty jakieś z kosmosu są. Osobiście jestem za instytucją złobka lub opiekunki, babcie już to co miały odchować to odchowały czyli nas, opieka z doskoku żeby babcie i dziadkowie mogli sie nacieszyc wnusiem owszem ale oni też chcą się czymś innym zając na emeryturze niż wychowywać kolejny raz dzieci, które mają swoich rodziców. Chcą odpocząć i "poużywać" na stare lata a tu się im serwuje kolejną opiekę nad dziećmi. I dlatego też zgadzam się co do argumentów Miki_.

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 14:05
0

Kinia napisał(a):Myślę, że opiekunka nie zapewni dziecku tego co babcia - miłości i bezpieczeństwa
Kinia, i tu jako niania pozwolę się nie zgodzić - dobra opiekunka na pewno zapewni poczucie bezpieczeństwa, a z czasem i uczucie miłości. Oczywiście nie takie jak do mamy czy taty, czy nawet babci, ale miłości opartej na przywiązaniu i przyjemności wspólnego spędzania czasu.
Aha, dobra opiekunka nie dopuści też do tego, żeby dziecko myslało, że jest jego mamą ;)
to było tak OT

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 13:56
0

Mika_ chyba lepiej ode mnie napisała ola o co głównie mi chodzi z tą opiekunką:
ola78 napisał(a):po drugie: nie mamy żadnej osoby do opieki nad dzieckiem w razie powrotu do pracy. I tutaj pojawia się problem natury finansowej tj. opiekunka odpada, bo okazuje się, że wrócimy do pracy aby zarobić na jej pensję. Urlop wychowawczy też odpada, bo okazuje się, że zabraknie pieniędzy!!!!!!!!!
Teściowa teściowej nie równa lol
Moja teściowa od roku wychowuje córcie swojego drugiego syna i dobrze wiem jak to wygląda :)
Przede wszystkim chciałam zaznaczyć, że moja teściowa to kobieta w pełni sił, energiczna itd., a pracę rzuciła (a właściwie przeniosła do domu, bo pracowała u męża lol ) własnie ze względu na wnusię.

Nie wtrąca się, ubiera/żywi tym co Ola (druga synowa) przygotuje, poza tym poświęca dużo czasu (a nie jak niektóre opiekunki np. włączają TV i oglądają wszystkie seriale po kolei, a dzieckiem się zbytnio nie interesują) i okazuje duuuuuużo miłości.

Odnośnie mylenia osób. Cóż, Wika jest na etapie że na wszystkich (nawet raz na mnie lol ) woła "mamo".

Myślę, że opiekunka nie zapewni dziecku tego co babcia - miłości i bezpieczeństwa, które to cechy budują w dziecku poczucie własnej wartości i powodują, że dziecko jest szczęśliwe.
Miłość rodzicielska jest najważniejsza i ja już kocham swoje dziecko ponad życie (mimo, że jeszcze nie wiem kiedy się pojawi), ale ile można okazać dziecku uczucia pomiędzy godz. 17:20, a np. 19:00 (czyli godziną kapieli i usypiania ?).

Dziękuję za tę rozmowę, bo dzięki niej doszłam do wniosku, że chyba najlepszym rozwiązaniem będzie praca na 1/2 etatu (zawsze parę groszy do przodu i więcej czasu z dzieckiem niż na cały etat) + opieka babci (miłość dla dziecka + poczucie, że dziecko jest w bardzo dobrych rękach i oszczędność dla mnie + wożenie dziecka tylko przez 2,3 dni, a nie cały tydzień) lol

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-10-08 o godz. 04:35
0

Wonderka napisał(a):
Ha - ja mam nadzieję, że małe pójdzie na obronę ze mną :D
eee... nieeee.... ja myślę, że po porodzie to ja bym rzuciła studiami w kąt ;) za dobrze siebie znam lol

Odpowiedz
Wonderka 2009-10-08 o godz. 03:40
0

Zła kobieta napisał(a):Mówię sobie, że jeszcze tylko dobrnę do 5 roku i już z brzuchem pójdę na magisterkę i dalej jakoś to będzie ;)

Ha - ja mam nadzieję, że małe pójdzie na obronę ze mną :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-08 o godz. 01:49
0

Kinia ja tam widzę więcej plusów opiekunki niż teściowej
- teściową a Ciebie odziela różnica pokolenie, to szmaaaat czasu i całkiem inne poglądy na wychowanie/żywienie/ubieranie
- teściowa mało kiedy posłucha co od niej chcesz, zwykle ma rację i tyle bo niejedno dziecko już wychowała
- od teściowej nie wyegzekwujesz tak jak od opiekunki, teściowa zawsze wie lepiej a opiekunka wiadomo, musi Cię jako pracodawcę słuchać

Z tą teściową to przykład, ja znam sytuację z innej strony. Ze strony mojej mamy i babci. W świecie mojej mamy i babci dziecko nie może wyjść na dwór bez nakrycia głowy, może jeść wszystko zwłaszcza słodycze, wszystko mu wolno i tak dalej, i tak dalej.

Myślę, że dziecko jeśli matka zajmuje się nim z miłością to doskonale wie kim jest mama a kim opiekunka.

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-10-08 o godz. 01:13
0

A ja ostatnio tak sobie myślę, że ja już mam w... [wiecie czym] tą kasę :chlip: nie mogę się napatrzeć na wózki, brzuchy itp - ostatnio to w ogole horror - do mojego rpzyszła kuzynka... z dzieckiem 3 letnim i.... zaawanasowaną ciążą.... wybałuszyłam gały i myślałam, że :Hangman: a potem jeszcze przymusowy spacerek na plac zabaw... a tam pełno matek z dziećmi... :| mozecie się śmiać... ale tortura dla mnie to była...

Mówię sobie, że jeszcze tylko dobrnę do 5 roku i już z brzuchem pójdę na magisterkę i dalej jakoś to będzie ;)

Ale do dobrnięcia jeszcze 2,5 roku :( :( (i oczywiście po drodze mieszkanie i stała praca mojego narzeczonego... ale optymistycznie biorę to za pewnik)

Odpowiedz
ola78 2009-10-07 o godz. 23:57
0

A mi się wydaje, że:
po pierwsze: boimy się utraty pracy (jak już wrócimy z macierzyńskiego),

po drugie: nie mamy żadnej osoby do opieki nad dzieckiem w razie powrotu do pracy. I tutaj pojawia się problem natury finansowej tj. opiekunka odpada, bo okazuje się, że wrócimy do pracy aby zarobić na jej pensję. Urlop wychowawczy też odpada, bo okazuje się, że zabraknie pieniędzy!!!!!!!!!

po trzecie: w ogóle nas nie stać, bo dziecko w dzisiejszych czasach to luksus

Ale przede wzszytskim to ten pierwszy powód

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 19:24
0

Cóż... powodów dla których nie chcę jest tysiąc. I nie sa to egoistyczne powody, bo uważam, że zrobienie sobie dziecka jest czystym egoizmem.

Ale dopadła mnie matka natura. Czysta biologia. Odstawiłam pigułki i nagle mi się zachciało. Nadal mam te same przekonania, ale matka natura ma to gdzies i cisnie jak może.
Chciałabym poczekac jeszcze ze 2-3 lata, ale nie wiem czy dam radę

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 16:37
0

Mika_ napisał(a):Kinia a zupełnie obca osoba to zaszkodzi czy jak ?
Różne opiekunki się zdarzają, ale przed zatrudnieniem postarałabym się taką Panią sprawdzić i uniknąć tego typu obaw, więc nie o to mi chodziło.

Głównym powodem braku chęci ze skorzystania z takiego rozwiązania jest mieszanka trzech czynników:
koszt Jej wynagrodzenia 1200,- ~ 1500,- + moje koszty dojazdu do pracy (ok. 300,-). Zostaje mi niezbyt duża kwota wynagrodzenia.
mój czas spędzony z dzieckiem. Nie widziałoby mnie od ok. 6:40 do 17:20 :(
przyzwyczajenie się dziecka do tej opiekunki i traktowanie Jej bardziej jako matkę niż mnie :(

Nie wiem czy dobrze to wyraziłam W każdym razie nie chodzi mi o to, że z pewnością trafi mi się opiekunka - sadystka, ale z połączenia w/w minusów takiego rozwiązania nie widzę zbyt dużo pozytywów dla naszej trójki ... chyba juz wolałabym wozić dziecko do teściowej.

Zresztą jak napisałam powyżej nie jest to jedyny powód przesunięcia planów dzieciaczkowych.

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 14:56
0

Kinia a zupełnie obca osoba to zaszkodzi czy jak ?

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 14:40
0

I chciałabym i boję się, a tak wogóle to mogłabym podać łapkę nyx, bo też mam problem z mężem (choć jakoś bardzo nie nalegam) oraz oderwaniem oczu od uroczych brzuszków ciężarówkowych (Kiniak wybacz :prayer: )

Powody dla których odwlekamy decyzję:
brak pomysłu co zrobilibyśmy z takim maluszkiem po moim urlopie macierzyńskim Nie bardzo moglibyśmy utrzymac się tylko z pensji męża (przez ten diabelny kredyt mieszkaniowy), moja mama mieszka blisko, ale musi jeszcze popracować kilka lat, teściowa z chęcią zaopiekowałaby się, ale targać takiego malucha codziennie 40 km w jedną stronę ?, a zatrudniać opiekunkę to i duży koszt i w końcu zupełnie obca osoba
paniczny strach przed porodem i połogiem :(
Za kilka tygodni przeprowadzamy się na tzw. swoje ciasne, ale własne lol i chwilę jeszcze chcemy nacieszyć się tylko sobą 8)
lubimy leniwe weekendowe poranki, spontaniczne wypady itp.

Ale coraz częściej tęskno patrzę w stronę wózków, tym bardziej, że czas płynie nieubłaganie ....... :(

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 13:59
0

Bo wiem, ze to diametralnie zmieni moje życie i nie wiem czy jestem na to gotowa. Czlowiek przyzwyczaja sie do tego co ma i trudno mu sie przestawic.

Ostatnio tez przyszla mi do glowy taka mysl, ze jak sie pojawia dziecko to rozpoczyna sie nowy etap zycia - ze nie ma powrotu do szalenstw itp. Wtedy trzeba byc bardziej odpowiedzialnym bo zyje sie dla kogos - nie dla siebie i nie z kims (meżem) tylko dla dziecka/i.
Tak glupio sobie tez ubzduralam, ze jak urodze dziecko to bede ...starsza, grubsza, brzydsza-wiem ze jest wieeeeele cudownych mamus, ktorym maciezynstwo "dodaje" urody, wdzieku, seksapilu itp. ... ale ja mam teraz taka glupote w glowie

Kobiety nie decyduja sie na dziecko rowniez z powodu pracy - w wielu firmach, szczegolnie w tych mniejszych po urodzeniu dziecka nie wracaja do pracy bo ich stanowisko juz nie istnieje badz jest juz zajete - ja tak bede miala na 300% no chyba ze firma skapituluje wczesniej - na szczescie pogodzilam sie juz z tym faktem i to nie jest juz dla mnie przeszkoda w posiadaniu dziecka.

Bo chcac nie chcac bierzemy udzial w "wojnie szczurów" tzn. chcemy byc coraz lepsze w pracy, chcemy awansowac - przez to poswiecamy, realizujemy sie pracy a przychodzac do domku nie mamy juz na nic sily. Dziecko jest wtedy przeszkoda bo wylacza mamy z tej gonitwy, a po powrocie do pracy moze okazac sie ze zostalismy zdysklasyfikowe, ze od nowa musimy te gonitwe rozpoczac.

Moglabym wymieniac wiele innych powodow dlaczego kobiety nie decyduja sie na dzieci ale na szczescie widze swiatelko w tunelu, ktore zapala sie naklaniajac mnie do bobaska....czyzby to instynkt?
Tak wiec to swiatelko potrafi chyba przezwyciężyc wszystkie "przeszkody". Tylko trzeba je dostrzec.

Odpowiedz
nyx 2009-10-07 o godz. 13:33
0

lol

Kiniaczku, tym razem to nie byłam ja, rano pracuję w domu ;) Ale obiecuję, że jak cię zobaczę to postaram się zachować umiar 8)

Co do tekstów "a wy kiedy", wygłaszanych przez część rodziny - jeszcze udaje mi się zachować spokój, chociaż prawdę mówiąc w środku coś mi się robi takiego, że mam ochotę talerzami ciskać. Mój mąż ma o tyle przechlapane u swojej rodziny, że jego cioteczny brat ma tyle samo lat co on, a jest już ojcem dwóch dziewczynek! Praktycznie za każdym razem kiedy ich odwiedzamy pada odwieczny tekst "a wy co się lenicie? Do roboty".
Mega-hitem był tekst babci mojego męża - nie widziała nas ze 3 tygodnie, tak się przyglądała tylko z szelmowskim uśmiechem i nagle słyszę: "A mnie się zdaje, że Madzia to coś przytyła ostatnio?". Jaka zawiedziona była, że jej się manewr taktyczny nie udał!

No rzesz

Jasne, na pewno "zapomniałam", że już w ciąży jestem, za tydzień mam termin

Odpowiedz
bonsai 2009-10-07 o godz. 13:25
0

Bo czuję że nie dorosłam...i chcę najpierw skończyć studia...chociaz coraz częściej dostrzegam plusy ewntualnego bycia matką studentką

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 13:21
0

nyx napisał(a):
Ja bardzo przepraszam ciezarne warszawianki, ale gapienie sie na brzuch to u mnie ostatnio odtruch bezwarunkowy - skrecam sie z zazdrosci i podziwiam... Wiec bardzo prosze o wyrozumialosc :D
Czyli zapewne to Ty siedziałaś dziś rano w metrze wpatrzona w tunikę z kokardką pod mym cycem gigantem :lizak: lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 08:38
0

Nie bo nie. 8)
Nie czuje ze chce dziecko.
Zyje sobie swoim zyciem - takim jakim jest obecnie - i jest mi z tym dobrze. :D

Odpowiedz
Wonderka 2009-10-07 o godz. 02:57
0

Zła kobieta napisał(a):Wonderka napisał(a):
To chyba najsensowniejszy argument ze wszystkich. Nic na siłę. Ktoś wymienił wcześniej jako przeszkodę kredyt. Hm...przecież jeśli zaciagamy np. na mieszkanie to na 20-30 lat, więc troszkę długo. Świat można zwiedzać z bobasem, na dobrą pracę to można czekać i czekać itd.

Wiesz ja się ośmielę nie zgodzić, ja zdecyduję się dopiero, kiedy będę pewna, że nie będę musiała dla tego dziecka żebrać na ulicy lub wynajmować przez 30 kolejnych lat... jasne, ze kasa to nie wszystko, ale punkt widzenia zależy też od punktu siedzenia
Co masz na myśli, mówiąć "żebrać"? Mój punkt siedzenia jest nieciekawy, bo wynajmuję, pracuje tylko małżon, ja - studentka ale jednak się zdecydowaliśmy.

Co do wnajmowania, znam takich co wynajmują już 30 lat i nie narzekają. Także, co kto woli 8) Nie mówię, że ja bym tak chciała

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 01:19
0

Lenka napisał(a):wiecie co?? w ocach innych to ja sie na razie na dziecko nie decyduje - a ja wlasnie chce je miec, tylko nie wychodzi

ale moje otoczenie mysli ze ja jeszcze nie chce - przeciez nie bede im gadac ze chce a nie moge
Może powiedzenie im czegokolwiek w stylu " pracujemy nad tym" uspokoiłoby sytuację. Na pewno zależy to od Was, jak to powiecie, komu powiecie i jakich słów użyjecie. Zawsze wtedy można liczyć na wsparcie.

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-10-07 o godz. 00:20
0

Wonderka napisał(a):
To chyba najsensowniejszy argument ze wszystkich. Nic na siłę. Ktoś wymienił wcześniej jako przeszkodę kredyt. Hm...przecież jeśli zaciagamy np. na mieszkanie to na 20-30 lat, więc troszkę długo. Świat można zwiedzać z bobasem, na dobrą pracę to można czekać i czekać itd.

A to wszystko pisze ta, co ma takie ciśnienie na bejbika, że by zwineła osamotniony wózek z chodnika ;)
Wiesz ja się ośmielę nie zgodzić, ja zdecyduję się dopiero, kiedy będę pewna, że nie będę musiała dla tego dziecka żebrać na ulicy lub wynajmować przez 30 kolejnych lat... jasne, ze kasa to nie wszystko, ale punkt widzenia zależy też od punktu siedzenia

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 00:13
0

Ej, drogie panie, to miał być wątek o niechceniu, a nie chceniu

Odpowiedz
nyx 2009-10-07 o godz. 00:04
0

Wiesz, Kiniak - ojciec dziecka (mojego znaczy, przyszlego 8) ) jest na etapie "nie, bo nie".

Ja bym wolala juz.
No dobra, ja bardzo chce juz (co Wam bede sciemniac.... i tak by sie wydalo).

A on "nie, bo nie", bo tratatata i terefere. Bo jeszcze moze bysmy sie pocieszyli soba, bo jeszcze nie czas, bo ja nie mam stalej pracy, bo jeszcze nikt ze znajomych nie ma dzieci (wszystkie chlopy sie tak czaja, baby wrecz przeciwnie, urodzaj jakis, czy co).
No rzesz...

No i tak narazie sobie zyjemy.
A dookola same kobity w widocznej ciazy albo z wozkami. Ja bardzo przepraszam ciezarne warszawianki, ale gapienie sie na brzuch to u mnie ostatnio odtruch bezwarunkowy - skrecam sie z zazdrosci i podziwiam... Wiec bardzo prosze o wyrozumialosc :D

Odpowiedz
katarinka7 2009-10-06 o godz. 23:17
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Wonderka napisał(a):zwineła osamotniony wózek z chodnika
Ty tez 8) ?
Wy też? 8) ;)

Odpowiedz
Wonderka 2009-10-06 o godz. 22:09
0

Kiniak napisał(a):Przeca z powietrza się dzieci nie biorą :lizak:
A skąd? Przetrzebiłam kapustę sąsiadów i nie znalazłam ... Bociany też już dawno przyleciały... 8)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 21:26
0

Kiniak napisał(a):Zastanawia mnie natomiast fakt, ze prawie zawsze się mówi ze to kobieta się decyduje na dziecko, a gdzie tu miejsce na ojca dziecka? Przeca z powietrza się dzieci nie biorą :lizak:
Wiesz Kiniak, może tak się mówi, bo jakby nie było, zawsze ostatnie słowo należy do kobiety. Facet sam sobie dziecka nie zrobi lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 21:20
0

Zastanawia mnie natomiast fakt, ze prawie zawsze się mówi ze to kobieta się decyduje na dziecko, a gdzie tu miejsce na ojca dziecka? Przeca z powietrza się dzieci nie biorą :lizak:

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 21:08
0

U mnie z ta ochota na dziecko, to jest tak okresowo (wiadomo ;) )
Sa dni kiedy bardzo pragnelabym dziecka, ale potem mi przechodzi.

Czasami chodzac po sklepach, i ogladajac sliczne slodziutkie male ubranka mysle sobie, ze dla tych ubranek warto by bylo miec dzidziusia.
A zaraz po tem dochodzi do mnie, ze skoro mam takie podejscie do sprawy, to jest to dowod, ze nie jestem jeszcze gotowa byc mama

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-10-06 o godz. 19:56
0

Wonderka napisał(a):zwineła osamotniony wózek z chodnika
Ty tez 8) ?

Odpowiedz
Wonderka 2009-10-06 o godz. 19:40
0

ente napisał(a): Na razie jeszcze tego nie czuję i nie mam zamiaru się zmuszać.
To chyba najsensowniejszy argument ze wszystkich. Nic na siłę. Ktoś wymienił wcześniej jako przeszkodę kredyt. Hm...przecież jeśli zaciagamy np. na mieszkanie to na 20-30 lat, więc troszkę długo. Świat można zwiedzać z bobasem, na dobrą pracę to można czekać i czekać itd.

A to wszystko pisze ta, co ma takie ciśnienie na bejbika, że by zwineła osamotniony wózek z chodnika ;)

Odpowiedz
ente 2009-10-06 o godz. 19:26
0

a ja jestem dopiero rok po ślubie, mam 25 lat i po prostu nie czuję, że chciałabym mieć dziecko. Mój małż już bardzo chce, ale nie naciska. Niedawno zaczęłam żyć naprawdę sama, chcę się nacieszyć mężem, a tak naprawdę to czekam na moment az będę chcieć mieć dziecko :) Na razie jeszcze tego nie czuję i nie mam zamiaru się zmuszać.

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 18:11
0

Ja jestem na etapie "nie, bo nie" i jakoś nie bardzo czuję potrzebę tłumaczenia się, nawet przed samą sobą.
Z drugiej strony mam jakąś tam świadomość, że to tylko etap, że to przejściowe, że to się zmieni. Choć nie chcę wyznaczać sobie konkretnych terminów typu 3 lata, 5 lat itd.

Jest jeden powód w pełni przeze mnie uświadomiony i wyartykułowany, ale NA PEWNO NIE główny. Otóż chodzi o to, że nikt z naszego bliskiego otoczenia nie ma dzieci. Rodzice są daleko. Nie chcemy sami przecierać trudnych szlaków macierzyństwa. O tym, że takie bycie pionierem, we własnym środowisku, jest trudne, przekonaliśmy się, pobierając się wcześniej niż inni. Naprawdę nie miałam nikogo bliskiego (oprócz rodziców, którzy pobierali się ponad 25 lat temu), który mógłby mi słuzyć radą, przekazać swoje doświadczenia. Teraz większość osób z naszego otoczenia, biega do nas po porady w sprawie ślubu, pomoc w pierwszych małżeńskich kłopotach itd. Pomagam, ale czasem mam tego dosyć ;) A w sprawach urodzenia i wychowania dziecka, byłoby pewnie 100 razy trudniej.

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 17:39
0

wiecie co?? w ocach innych to ja sie na razie na dziecko nie decyduje - a ja wlasnie chce je miec, tylko nie wychodzi

ale moje otoczenie mysli ze ja jeszcze nie chce - przeciez nie bede im gadac ze chce a nie moge

Odpowiedz
Yagutka 2009-10-06 o godz. 11:39
0

A mnie tak przyszło jeszcze do głowy, że zasadniczo ten problem jest różny dla kobiet w różnym wieku.
Bo tak, jak ktoś się pobiera w okolicy 25 roku życia, to spokojnie do 30 moze sobie poczekać. Wtedy ma czas nacieszyć się tym życiem we dwoje, pracą, itp.
A trochę inaczej jest w sytuacji, gdy ktoś pobiera się w okolicy 30. I co teraz? Nawet jeżeli ktoś odkłada decyzję o dziecku z jakichś tam powodów, to wiadomo, będzie się to wiązać z pewnymi konsekwencjami, no bo trudniej jednak będzie zajsć w ciążę. I ja akurat mam tę świadomość, ze z każdym rokiem może być trudniej.
I dlatego decyzja o odłożeniu dziecka na potem będzie mieć inną wagę u 25-latki a inną u 30-latki.

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 21:35
0

Maggie_rb napisał(a):im się jest starszym tym mniej ma się tej cierpliwości. Człowiek marzy bardziej o ciszy niż bieganiu za berbeciem po placu zabaw. A już chyba najgorzej jest jak ten "berbeć" jest w głupim wieku lat siedemnastu, a rodzice dobiegają sześćdziesiątki....
Masz rację, dlatego napisałam, że generalizuję.
Tak jak napisałam wcześniej, są dwie strony medalu. Warto swój wybór przemyśleć również i pod tym względem - co możemy dziecku dać teraz a co za te 10 - 20 lat, jakimi wtedy rodzicami będziemy.

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-10-05 o godz. 21:11
0

fagih napisał(a):ma się (...) więcej cierpliwości
W tym miejscu pozwolę sobie zaprotestować. Na podstawie obserwacji własnego podwórka (kiedy urodził się mój brat, moi rodzice byli ok. 40-tki) - im się jest starszym tym mniej ma się tej cierpliwości. Człowiek marzy bardziej o ciszy niż bieganiu za berbeciem po placu zabaw. A już chyba najgorzej jest jak ten "berbeć" jest w głupim wieku lat siedemnastu, a rodzice dobiegają sześćdziesiątki....

Odpowiedz
szpilunia 2009-10-05 o godz. 21:11
0

Cos w tym jest ze jak tylko jakas para sie poznaje to po kilku miesiacach najpierw w zartach a potem coraz bardziej narczywie i serio pojawiaja sie pytania "A kiedy Wy sie pobierzecie?" Jak juz para oglosi kapitulacje i liczy choc na chwile spokoju to juz w dniu slubu a nawet czasem wczesniej rozpoczyna sie kolejny etap : "A dziecko to kiedy?"

I jakie to dziwne jesli w ciagu 3 miesiecy od slubu - czy chca czy nie chca dziecko sie nie pojawi....Zaczyna sie najazd rodzicow, tesciow, babc, ciotek i znajomych...szkoda tylko ze nikt sie nie zazstanowi ze czasem w swej natarczywosci moga kogos mocno zranic - bo nie kazdy kto chce to moze miec dziecko, czy tez juz mial to dziecko i stracil, ale nie chce o tym mowic na forum publicznym....

A czemu sie nie chce dziecka?
- Bo praca - bo albo jest ale licha lub niepewna, albo wlasnie jest dobra i jeszcxze rok jeszcze dwa, jeszcze chce sie podoskonalic, czegos nauczyc, pojechac na sympozjum gdzies hen w swiat a jak bedzie dziecko to co?
- Bo odleglosc od rodzicow - ile mlodych ludzi przeprowadza sie z roznych powodow kilkaset km od rodzicow i gdy na swiecie pojawia sie dziecko to oni zdani sa na siebie - a nie zawsze jedna pensja jest wystarczajaca na trzy osoby,
- Bo roznego rodzaju kredyty - ktore zaciagamy, zaciagnelismy lub wlasnie zamierzamy zaciagnac i co z tym zwiazane - lokum,
- Bo jeszcze jestem za mloda
- Bo juz w tje chwili jak wracam z pracy to padam na pysk a jak malemu dziecku powiedziec ze mamusia dzis nie ma sily dla niego, mimo ze sie nie widzieli caly dzien i najchetniej to od razu poszlaby spac,
- Bo chce jeszcze zwiedzic troche swiata - i to takie miejsca gdzie nie bardzo da sie pojechac z malym dzieckiem,
- Bo sie boje odpowiedzialnosci - na CALE ZYCIE,
- Bo i tak mamy malo czasu dla siebie z mezem....
- Bo sie boje rozpoczac staran - moze to i glupie - ale boje sie ze gdyby cos szlo nie tak, to czy bede umiala sobie poradzic z faktem ze jednak wlasnie teraz gdy juz chce miec dziecko - to go miec nie moge,
- Bo jakos nie widze w sobie zpaowiedzi na dobra matke - jakos w roli starszej i mlodszej siostry - wydaje mi sie ze sie srednio sprawdzilam.
- Bo ja sie boje zmian.

I tyle co mi na chwile obecna przyszlo do glowy..

ps. nie wszystkie powody sa moimi powodami, a dziecko mam nadzieje kiedys przyjdzie...

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-10-05 o godz. 17:07
0

Made Of Sun napisał(a):Oboje chcemy dziecka, lecz nie teraz planujemy tak za dwa lata, a dlczego nie teraz ?
Przede wszystkim ze względów mieszkaniowych, a na drugim miejscu ze względu na niepewną prace.
U nas podobnie

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 16:21
0

fagih napisał(a):To Ty młodka jeszcze będziesz :Laughing:
Tez tak wlasnie myslalam, ale mam pewne watpliwosci po paru argumentach w tej dyskusji (a zwlaszcza po pamietnym temacie, ze po 30tce to juz na emeryture :D ).

Ale przyznam sie szczerze, ze mysl o macierzynstwie we mnie dojrzewa, baaaardzo powoli, ale jednak. 5 lat temu twierdzilam, ze absolutnie nie chce miec dzieci (i ze malzenstwo to bzdura ;) ), teraz chce, ale jeszcze nie teraz. Pewnie powoli dojde do tego, ze to juz, ze chce miec dziecko. Moim zdaniem w wielu przypadkach tak jest i nie ma sie co zmuszac. Jesli ktos nie czuje tego, to nie powinien miec dzieci, moze za jakis czas sie to zmieni. A moze nie - nie kazdy musi byc rodzicem.
W moim rozumowaniu jest spora luka - co bedzie, jesli ktos zapragnie dziecka a bedzie juz za pozno? Chyba trzeba sie po prostu z tym liczyc, jako konsekwencja wczesniejszych decyzji...

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:47
0

Nabla napisał(a):Dobra dobra, to ja moze powiem, ze teraz mam 24 lata a rozmnazac sie planuje kolo 30tki lol Nie bede wtedy jeszcze taka znowu stara ;)
To Ty młodka jeszcze będziesz lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:46
0

Dobra dobra, to ja moze powiem, ze teraz mam 24 lata a rozmnazac sie planuje kolo 30tki lol Nie bede wtedy jeszcze taka znowu stara ;)

Odpowiedz
Alma_ 2009-10-05 o godz. 15:14
0

Madeleine napisał(a):Alma_ napisał(a):Ale wszystkiego też nie można mieć - bo przecież nie będziecie już młodymi rodzicami, nie? :P
A czy to jest taka konkretna korzyść - tzn. bycie młodym rodzicem?
Niekoniecznie, ale skoro argumentem za nieposiadaniem dziecka jest możliwość bycia młodym bezdzietnym małżeństwem, to równie dobrze argumentem za może być możliwość bycia młodym rodzicem ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:11
0

Madeleine napisał(a):
A czy to jest taka konkretna korzyść - tzn. bycie młodym rodzicem?
IMHO i tak i nie.
Troszkę generalizując:

Tak, bo:
- młody rodzic ma więcej czasu, energii i ochoty, żeby szaleć z dzieckiem, spedzać z nim czas bardziej efektywnie. Być w mądry sposób zarówno rodzicem jak i kumplem. Starszy nie pójdzie z dzieckiem na rolki, na całodniową wycieczkę rowerową, nie powłóczy się po kraju pod namiotem, nie będzie takim wzorcem. Wiem- są wyjątki ale ogólnie ludzie młodzi mają jeszcze tę iskierkę, którą warto dzieciom przekazać. Starszym często się już nie chce, są już zbyt rozwazni, ustatkowani - przez co trudniej im złapać potem wspólny język z własnym dzieckiem. To nie ma może takiego znaczenia na początku ale ma coraz większe w miarę dorastania młodego człowieka i równocześnie - nie da się ukryć - satrzenia się rodzica.

Nie, bo:
- ludzie starsi są nieco bardziej dojrzali, poukładani, mądrzejsi w swoich poglądach a przez to mogą być chyba nieco mądrzejszymi rodzicami, niż Ci którym samym dopiero klarują się wartości, poglądy.
Decyzja o dziecku jest przemyślana, dziecko jest wyczekiwane, ma się na nie czas, serce, więcej cierpliwości. Nie boli już tak fakt, że nie czas trzeba dzielić już na trójkę a nie tylko dla dwojga, że koniec z wyskokami do kina, na impreze, poszaleć. Nie boli to, że skończył się jakiś etap, tzw. szaleństwa młodości.

To tak na szybko.

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:08
0

Madeleine napisał(a):A czy to jest taka konkretna korzyść - tzn. bycie młodym rodzicem?
Dla niektórych na pewno np. dla mnie. Oczywiscie młodym nie w sensie 18 lat. Ale w sensie około 30.

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:01
0

zaraz po slubie koscielnym zaczelismy starania, bylam krotko przed 30, prawie rok czasu i nic nie wyszlo, teraz jest mi dobrze bez dziecka, juz nie spieszy mi sie do pieluch, wstawania nocnego itp. ale boje sie ze poniej moze w ogole sie nie udac :x

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 15:01
0

Alma_ napisał(a):Ale wszystkiego też nie można mieć - bo przecież nie będziecie już młodymi rodzicami, nie? :P
A czy to jest taka konkretna korzyść - tzn. bycie młodym rodzicem?

Odpowiedz
Alma_ 2009-10-05 o godz. 14:53
0

Nabla napisał(a):U mnie jest to myslenie "na wszystko jest czas". Kazda rola spoleczna, kazdym momentem w zyciu chcialabym sie nacieszyc, bo to nie wroci. Jesli zdecydujemy sie teraz na dzieci to juz nigdy nie bedziemy mlodym malzenstwem bez dzieci, nie? ;)
Ale wszystkiego też nie można mieć - bo przecież nie będziecie już młodymi rodzicami, nie? :P

Odpowiedz
Made Of Sun 2009-10-05 o godz. 14:45
0

Oboje chcemy dziecka, lecz nie teraz planujemy tak za dwa lata, a dlczego nie teraz ?
Przede wszystkim ze względów mieszkaniowych, a na drugim miejscu ze względu na niepewną prace.

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 14:43
0

U mnie jest to myslenie "na wszystko jest czas". Kazda rola spoleczna, kazdym momentem w zyciu chcialabym sie nacieszyc, bo to nie wroci. Jesli zdecydujemy sie teraz na dzieci to juz nigdy nie bedziemy mlodym malzenstwem bez dzieci, nie? ;) Wiec na razie nie. Kiedy to "na razie" nam przejdzie? Na razie odkladamy na jakies 5 lat. Pewnie wtedy bedzie juz ineczej, trzeba sie bedzie podejmowac decyzje, ale chwilowo nie musze szukac wymowek...

Chociaz moja mama w moim wieku miala juz dwojke. I troche marudzi, ze by chciala wnuki, poki jest jeszcze mloda...

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-10-05 o godz. 14:37
0

Jesli nie decydujemy się na dziecko w dzisiejszych czasach to czym to jest najczęściej uwarunkowne?
Euterpe napisał(a):
- status ekonomiczny,
- wzlędy mieszkaniowe,
tylko i wylacznie z powyzszych powodow.

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 08:58
0

Zwyczajnie: nie czuje, ze chce. A to chyba wystarczajacy argument, zeby nie powolywac na swiat czlowieka.

Podejrzewam, ze jak juz poczuje, ze chce, to ani finanse, ani uklady z partnerem, czy inne powody mnie nie powstrzymaja, bo to 'chcenie' to wedlug mnie sila na pokonanie przeszkod i wielka ochota na poswiecenie 100% swojej uwagi malemu ludkowi.

Odpowiedz
Alma_ 2009-10-05 o godz. 05:08
0

Anirrak napisał(a):A nie można po prostu nie chcieć - na zasadzie "nie - bo nie"?! ;) 8)
Jasne, że można.
Spokooojnie ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 02:50
0

Jestem po grillu u rodziców (słowo wnuczek/wnuczka odmienione przez wiekszość przypadków)
więc agresja antymacierzyńska osiąga poziom maksymalny ;) i nawet to niewinne pytanie rodzi we mnie bunt i chęc wykrzyczenia "a musi chcieć?"
Czy to tak dziwne, że nie chce - że az wymaga wytłumaczenia?
Czy rzeczywiscie trzeba szukac przyczyn w sytuacji ekonomicznej, problemach w związku czy innych cudach_wiankach?

Czy ktoś pyta kobietę, która zachodzi w ciąże, dlaczego chce urodzić dziecko?
Nie - bo to jest traktowane normalnie, naturalnie - bez pytań...

A nie można po prostu nie chcieć - na zasadzie "nie - bo nie"?! ;) 8)

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 01:49
0

Alma_ napisał(a):
A u nas - jest nam dobrze, tak, jak jest. Nawet bardzo :)
Nie spieszy nam się do zmian.
u nas podobnie :)

Odpowiedz
Alma_ 2009-10-04 o godz. 23:56
0

Melba napisał(a):Madeleine napisał(a):Polecam ten http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=1617.
Ubawiłam się :) Watek sprzed 3 lat, a ile linijek ciązowych i/lub dziecięcych pod wypowiedziami autorek wykwitło ;) - z autorką na czele :)
Dokładnie :)
Też przyprawiło mnie to o szeroki uśmiech :D

Odpowiedz
Aoi 2009-10-04 o godz. 22:14
0

Euterpe napisał(a):
- satysfakcjonującą relację z partnerem,

Ja to rozumię tak. Jesteście razem, możecie sobie pozwolić na małe szaleństwa np. nieplanowany wypad za miasto. Nie macie obowiązków typu "do domu trzeba gonić, bo opiekunka/babcia za 5 minut muszą wyjść (lub zaraz zamykają przedszkole). Cieszycie się wyłącznie sobą. Ale mogę się mylić, jednak ja to tak rozumię.

A u nas powód nieposiadania dzidzi to:
- wzlędy mieszkaniowe,
- względy zdrowotne.

Ja poczułam "tak, to jest ten moment, chcę mieć dziecko", ale co z tego jak zdrowie narazie nie pozwala .

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 21:19
0

Ubawiłam się :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 20:15
0

Polecam ten http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=1617.

Odpowiedz
Alma_ 2009-10-04 o godz. 19:56
0

Mika_ napisał(a):Nie rozumiem pierwszego powodu. Tzn. że jak ktoś ma satysfakcjonujący związek to nie decyduje się na dziecko ? Czy jak decyduje się na dziekco to jego związek zaczyna szwankować ? Ja nie widzę takiej zależności.
Chyba chodzi właśnie o to, że związak nie jest satysfakcjonujący.

A u nas - jest nam dobrze, tak, jak jest. Nawet bardzo :)
Nie spieszy nam się do zmian.

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 19:47
0

Nie rozumiem pierwszego powodu. Tzn. że jak ktoś ma satysfakcjonujący związek to nie decyduje się na dziecko ? Czy jak decyduje się na dziekco to jego związek zaczyna szwankować ? Ja nie widzę takiej zależności.

Z tego co obserwuję w moim otoczeniu sporo osób nie decyduje się na dziecko ze względów ekonomicznych/mieszkaniowych. Mam kilka koleżanek, które na drugie dziecko nie decydują się z wygodnictwa.

A to czy dziecko chcesz mieć czy nie to się czuje. Po prostu.

Odpowiedz
Yagutka 2009-10-04 o godz. 18:36
0

Ja mogę mowić jak to jest u mnie:
w okolicach studiów i tuż po - nie miałam odpowiedniego partnera. Związki były, kończyły się, były następne.
Teraz mając 30 na karku wychodzę za mąż. Ale do dziecka na razie mi się nie spieszy. Chcę w koncu się nacieszyć zyciem we dwoje, niezależnością itp. Pewnie za 2-3 lata się zdecydujemy i mam nadzieję, że nie będzie za późno :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 18:32
0

Gdzies czytałam ze wygodnictwo i niezależność decydują o tym że partnerzy nie decydują się na dziecko lub odwlekają decyzję o dziecku na pozniejszy czas

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie