• nonszalancja odsłony: 2075

    Praca w Anglii ?!?

    Moja koleżanka - studentka pierwszego jeszcze roku studiów - wyjeżdza na wakację do Anglii do pracy. Jadą w ciemno trochę, pracy będą szukały tam dopiero przez jakąś firmę. Dziewczyna jest bardzo 'napalona' na wizję zarobienia przez trzy wakacyjne miesiące góry złota, już sobie wyliczyła, że przywiezie stamtąd conajmniej 10tys. zł. Dodam, że najcięższą pracą, jaką do tej pory wykonywała, jest chyba zmycie podłogi. Boje się o nią... jak jest w Anglii, czy poradzi sobie (jadą z koleżankami)?

    Odpowiedzi (23)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-06-24, 12:38:02
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-06-24 o godz. 12:38
0

Moja siostrzenica juz od tygodnia jest w Londynie.
Tez chciala sobie zarobic w wakacje.
Narazie jednak nic nie znalazla :(
Beda szukac (z kolezanka) do konca przyszlego tygodnia. Jak nic nie znajda to wracaja.

Nonszalancja przez jaka firme?

Odpowiedz
nonszalancja 2009-06-24 o godz. 12:04
0

No i poleciały. Na razie informacji nie mam, ale trzymam za nie kciuki...

Odpowiedz
b.londynka 2009-04-10 o godz. 17:11
0

Porusze jeszcze temat wyjazdu w grupie. Prawda, ze bedzie im razniej, ale jest jeszcze druga strona medalu. Oczywiscie zycze zdobycia pracy, ale niech dziewczyny wezma pod uwage, ze nie wszystkim z nich musi sie poszczescic!

Odpowiedz
ladybird7 2009-04-10 o godz. 13:14
0

Niestety wielu polakow robi nam nienajlepsza opinie. U nas kilka miesiecy temu grupa polakow zgwalcila gluchoniema dziewczyne. Powiem szczerze ze strah bylo wyjsc na ulice, nigdy nie wiadomo co sobie anglicy w tym momencie mysla, i czy beda chcieli sie zemscic.

Poza tym widze jak na ulicy ida takie dresiki, nawet poprawnie Thank you nie potrafi wypowiedziec a uwaza ze mu sie wszystko nalezy.

Zaczyna sie robic nieciekawie :(

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 18:59
0

Czyli wiele zależy od szczęścia...

Co do jednego się zgodzę - będzie to szkoła życia i ciekawe doświadczenie.

Odpowiedz
Reklama
laureline 2009-04-09 o godz. 18:06
0

ja wlasnie jestem z perthshire, niestety to prawda to pozostalosci po IIwojnie
jest tu do tej pory duzo przemilych weteranow i polskie pomniki, ale oprocz tego jest duzo nienawisci i niestety odczuwa sie brak przynaleznowsci do nacji i brak kiltow.

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 17:59
0

laureline napisał(a):grupa szkotow brutalnie pobila czechow myslac ze to polacy, na ulicach zaczynamy odnosci wrazenie ze nas tu nie chca i nawet nie mam do nich o to zalu a tylko i wylacznie do Polakow, ktorzy tu przyjezdzaja z mysla o wielkim zarobku z najmniejszym wkladem, do wilekiej rzeszy bezmozgowych dresow co chodza po ulicach i nie przepuszczaja babc na wozkach.
to jest podobno takze pozostalosc po II ws, najgorzej mialo byc na borders i perthshire.

Odpowiedz
laureline 2009-04-09 o godz. 17:52
0

no wlasnie, niestety jest coraz gorzej a londyn to pustynia zarobkowa, moi sasiedzi mieszkali w londynie 3 lata i przeniesli sie tutaj, z opowiadan, to faktycznie szkola przetrwania, mowili ze na poczatku jak przyjechali jak zarobili oboje tygodniowo 50 funtow na czysto i starczalo na cukier to bylo swieto i byli szczesliwi jak dzieci....
Poza tym ostatnie doniesienia z mojej mjejscowosci: grupa szkotow brutalnie pobila czechow myslac ze to polacy, na ulicach zaczynamy odnosci wrazenie ze nas tu nie chca i nawet nie mam do nich o to zalu a tylko i wylacznie do Polakow, ktorzy tu przyjezdzaja z mysla o wielkim zarobku z najmniejszym wkladem, do wilekiej rzeszy bezmozgowych dresow co chodza po ulicach i nie przepuszczaja babc na wozkach.

Odpowiedz
agnieszka82 2009-04-09 o godz. 17:43
0

Ja podpisuje sie obiema rekoma pod tym, co napisaly dziewczyny - b.londynka, ladybird7 i madziulka. Mieszkanie pochlania kupe kasy, tak samo z jedzeniem. Problem znika w przypadku darmowego zakwaterowania, ale to przeciez nie takie proste.
Z praca tez z dnia na dzien gorzej. Trzeba miec wielkie szczescie, zeby znalesc posade na drugi dzien, zwlaszcza w Londynie. Madziulka bardzo realnie i dokladnie wszystko wyliczyla. Biorac pod uwage fakt, ze zawsze najtrudniej zaczac.
I tak "realnie" to chyba wlasnie tych 10tys zl nie widza dziewczyny, ktore w Anglii mieszkaja na dluzej. Bo w opowiadaniach innych ludzi czesto jest tak kolorowo...

Odpowiedz
fonia 2009-04-09 o godz. 12:33
0

nonszalancja napisał(a):Jadą w ciemno trochę
niech spróbują poszukać przez internet
niech znajdą adresy mailowe hoteli, restauracji, powysyłają CV, może akurat ktoś będzie potrzebował studenta na zmywak ;) (od czegoś trzeba zacząć ;) )

Odpowiedz
Reklama
Amaretti 2009-04-09 o godz. 12:28
0

Ja mam siostrę w Anglii. Pojechała z chłopakiem. Pracowali od rana do wieczora gdzie popadło. Nie przyjechali nawet na Święta Bożego Narodzenia ani na te, ani rok temu, bo nie dostali urlopu (pracują legalnie). Ale teraz po 2 latach wyrobili sobie znajomości. Oszczędzili i życ nie umierać.

Samochodzik, działeczka i oszczędności na czarną godzinę już mają. Powrót może za rok. Ale jeszcze nie wiadomo Chociaż z tego co mówiła coraz więcej polaków przyjeżdza i niestety czeka ich porót do domu., bo nie dają rady. Już nie jest tak łatwo jak na początku......

Odpowiedz
fonia 2009-04-09 o godz. 12:16
0

madziulka napisał(a):to twoi znajomi muszą mieć pracę za stawkę wyższą niż minimalna bo inaczej to jest suma nierealna
za najniższą, jest to realne

moja koleżanka pracując za najniższą stawkę, legalnie, przywiozla po niecałych 3 miesiącach ponad 10 tys zł - a wiem, bo rozliczała ją moja teściowa. Praca od rana do wieczora, pon-pt.
Można zarobić więcej, "łapiąc" prace dodatkowe : prasowanie, sprzątanie :)
Wszystko da się zrobić ;) Nie ma rzeczy niemożliwych :)

Odpowiedz
ladybird7 2009-04-09 o godz. 10:57
0

Niestety musze sie zgodzic z dziewczynami.

Z praca jest coraz gorzej, tak jak i z mieszkaniami. Tydzien mieszkania w hostelu w 10-12 osobowym pokoju jest rzedu £70,

Ciezko jet juz na drugi dzien znalec prace, wrecz jest to niemozliwe. Twoja kolezanka musi byc przygotowana finansowo (minimum 400 funtow musi miec na poczatek).

Coz, pozostaje jej zyczyc szczescia

Pozdrawiam

P.S.
Niech sobie wykupi w polsce bilet w 2 strony, bo wiele osob tegoniestety nie robi

Odpowiedz
darksmile 2009-04-09 o godz. 09:48
0

proponuję osudzić koleżankę...

Bracki właśnie wrócił z półrocznego pobytu w Londynie. Nie zaharowywał się, dużo rzeczy sobie nakupował i nie żałował na życie. Do domu przywiózł sobie 6 tys. Wrócił do Polski i we wrześniu, jak się pospolite ruszenie na Anglię skończy, wraca tam z powrotem. Acha, zna angielski i ma tam stałą pracę.

W Anglii nie jest już tak różowo jak 2, 3 lata temu. O pracę nie jest łatwo, bo pracodawcy mogą sobie wybierać pacowników na pęczki. Poza tym rynek pracy jest "zepsuty" bo ludzie idą pracować za grosze, żeby tylko mieć cokolwiek...

Mimo wszystko życzę powodzenia :D

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 09:41
0

ja również stwierdzenia "realna suma" - nie wyssałam z palca, a raczej z doświadczenia i opowiadań znajomych.
to twoi znajomi muszą mieć pracę za stawkę wyższą niż minimalna bo inaczej to jest suma nierealna

proste wyliczenie matematyczne
10000 pln to w przybliżeniu 1900 funtów
stawka minimalna za godzinę wynosi 5.05 (i raczej wątpię że ma szanse na wyższą stawkę)
jeżeli będzie zacięta i będzie pracowała co najminej 40 godzin tygodniowo to brutto zarobi 202 funty z czego potrącą jej co najmniej 40-50 funtów na podatek i insurance
czyli zostaje nam okolo 150 funtow tygodniowo na rękę
od tego trzeba odjąć mieszkanie,wyżywienie,dojazdy
przy dobrym układzie zostanie jej pewnie coś koło 50-80 funtów zakładając oczywiście że odmówi sobie zwiedzania i bywania na imprezkach

także realna suma to może być około 1000 funtów czyli 5000pln ale i to przy dużym szczęściu

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 09:32
0

Z tego co słyszałam, to w Anglii coraz trudniej o pracę. A i suma 10 tyś. jest nierealna, ponieważ koszty utrzymania są ogromne... Chyba, że koleżanka będzia miała zapewniony nocleg i wyżywienie gratis- wtedy to co innego :D W każdym bądź razie- życzę powodzenia !!

Odpowiedz
fonia 2009-04-09 o godz. 09:06
0

b.londynka napisał(a):Przepraszam, ze sie wtrace ale 10 000 zl w 3 m-ce nie jest realna suma... (mowie to po 3-letnim pobycie w stolicy UK).
ja również stwierdzenia "realna suma" - nie wyssałam z palca, a raczej z doświadczenia i opowiadań znajomych.
sama wiem co oznacza zaciśnięcie "pasa" i życie poniżej minimum.
na tak krótki okres czasu można się poświęcić :)

Odpowiedz
lideq 2009-04-09 o godz. 08:15
0

Sabciu, jak sama napisalas- mialas nocleg i wyzywienie,czyli wszystko to, co pochlania niebotyczne sumy zwlaszcza w stolicy. Gdyby odlozenie 10 tys w 3 m-ce wynajmujac cokolwiek i jedzac troche wiecej niz chleb tostowy bylo takie proste, to pewnie nie robilabym wesela na 50 osob...

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 08:12
0

Przepraszam, ze sie wtrace ale 10 000 zl w 3 m-ce nie jest realna suma... (mowie to po 3-letnim pobycie w stolicy UK). W kazdym razie w Londynie, gdzie utrzymanie pochlania wiekszosc zarobkow. No, chyba ze zajecie znajdzie po 2 dniach, bedzie cisnela sie w 4-osobowym pokoju i jadla chleb popijajac woda z kranu
zgadzam się z b.lodynką, to nie jest realna suma bo utrzymanie w UK kosztuje bardzo dużo. Ja mieszkam już prawie trzy lata w centralnej Anglii i tu wcale koszty nie są dużo niższe niż w Londynie.

Jadą w ciemno trochę, pracy będą szukały tam dopiero przez jakąś firmę.

mam nadzieję że tą firmą będzie po prostu agencja pracy bo w tym kraju tak się zdobywa pracę

Myslę że 10 tysięcy w 3 miesiące to suma bardzo realna.
Sama byłam w Angli na praktykach ze szkoły pracowałam w hotelu, zarabialam wlaściwie tylko kieszonkowe a przywiozłam troszkę ponnad 10 tyś zł ( miałam zapewniony nocleg i wyżywienie).
tylko dlatego że byłaś na praktykach i miałas zapewnione wyżywienie i nocleg udało ci się zaoszczędzić tyle kasy

Wyjazd to bardzo dobry pomysł ale trzeba realnie patrzeć na to jakie będą z tego korzyści. Może niech twoja koleżanka się zastanowi nad jakimś innym miastem bo w Londynie w wakacje może być naprawdę ciężko o pracę. Jest tyle innych fajnych lokalizacji że warto się nad tym zastanowić.

Odpowiedz
Gość 2009-04-09 o godz. 07:58
0

Myslę że 10 tysięcy w 3 miesiące to suma bardzo realna.
Sama byłam w Angli na praktykach ze szkoły pracowałam w hotelu, zarabialam wlaściwie tylko kieszonkowe a przywiozłam troszkę ponnad 10 tyś zł ( miałam zapewniony nocleg i wyżywienie).
Poza tym to świetnie doświadczenie, ja byłam z wyjazdu bardzo zadowolona i polecam każdemu.

Odpowiedz
b.londynka 2009-04-09 o godz. 07:44
0

Przepraszam, ze sie wtrace ale 10 000 zl w 3 m-ce nie jest realna suma... (mowie to po 3-letnim pobycie w stolicy UK). W kazdym razie w Londynie, gdzie utrzymanie pochlania wiekszosc zarobkow. No, chyba ze zajecie znajdzie po 2 dniach, bedzie cisnela sie w 4-osobowym pokoju i jadla chleb popijajac woda z kranu

Mowisz, ze pracy beda dziewczyny szukaly na miejscu przez firme? Hmmm... nie ufam takim organizacjom, no ale niech probuja. I w zadnym wypadku nie placa takiej agencji za posrednictwo w znalezieniu pracy A jesli firma zazada nawet pensa, moga spokojnie zglosic sprawe na Policje (w Anglii jest to nielegalne). I nie musze chyba dodawac, ze od drugiej polowy maja do konca wrzesnia UK przezywa najazd studentow z calego swiata i zdobycie pracy graniczy z cudem?

Niemniej jednak zycze powodzenia!!!

Odpowiedz
fonia 2009-04-09 o godz. 07:07
0

nonszalancja napisał(a):już sobie wyliczyła, że przywiezie stamtąd conajmniej 10tys. zł.
góra złota, to to niejest, ale suma całkiem realna
Wiol-ka napisał(a):Nawet jesli nie odłoży zaplanowanej sumy, to taki wyjazd to ciekawe doświadczenie
otóż to, wyjazd za granicę, to jest czasami porządna szkoła przetrwania;)

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-04-09 o godz. 06:56
0

Nie byłam za granicą w celach zarobkowych, ale od dwóch lat mieszka w Londynie moja przyjaciółka. Z tego co mi mówila wynika, że na pracę mają szansę przede wszystkim ludzie, którzy dobrze znają język. I wcale nie jest tak łatwo ją znaleźć - poszukiwania zajmują sporo czasu. Ale może przez firmę będzie szybciej.

Co do rodzaju wykonywanej pracy - na pewno zależy ona od znajomości języka. Wiadomo, że inaczej będzie pracowała jako recepcjonistka w hotelu a inaczej zbierając zbierając owoce, czy myjąc naczynia w restauracji. Jesli zna język, a do tego jej się poszczęści, moze znajdzie pracę nie wymagającą dużego nakładu sił, a do tego taką, z której uda się wyżyć i jeszcze trochę odłozyć (chociaz z tego co wiem, nie jest to proste).

W każdym razie Twoja koleżanka zapewne zdaje sobie sprawę ze swoich możliwości i liczy się z sytuacją, w której wyjazd do Anglii nie spełni jej oczekiwań. A jeśli jedzie z koleżankami, to niezależnie od sytuacji będzie miała wsparcie. Nawet jesli nie odłoży zaplanowanej sumy, to taki wyjazd to ciekawe doświadczenie. Osobiście do dziś żałuję, ze nie wyjechałam na kilka miesięcy do Włoch, kiedy miałam mozliwość. Moim zdaniem, dobrze robi ryzykując wyjazd.
A Tobie nie pozostaje nic innego jak trzymać za nią kciuki ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie