• Ognik odsłony: 6523

    Jakie macie zachcianki w ciąży?

    Powiedzcie mi jak to jest z tymi zachciankami w czasie ciąży?czy to przypadkiem nie jest tak że po prosty zaczyna się myśleć o czymś i tak się " nakręca" tym myśleniem, wyobrarzaniem o danej rzeczy np: jedzeniu?że w podświadomości wytwarza się wielka potrzeba zjedzenia tego bo np już dostaje się ślinotoku na myśl o danej potrawie?czekam na szczere wypowiedzi:|

    Odpowiedzi (51)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-17, 19:18:34
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
angie77 2009-03-17 o godz. 19:18
0

Trzeci dzień z rzędu wchłaniam ryż z musem truskawkowym...
A wczoraj po 20.00 wybłagałam u małża wizytę w Macu - shake truskawkowy i cheeseburger za mną łaził od jakiegoś czasu... Wyrzuty sumienia trochę miałam, bo w końcu to śmieciowe żarcie, ale zachcianka to, zachcianka... Trochę kręcił nosem, bo w tv zaraz zaczynał się meczyk, ale cóż... Mus to mus ;) I tak nie byłam szczególnie kłopotliwa do tej pory - nie wysyłałam go do sklepów nocnych po ,,cuda na kiju" lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-17 o godz. 19:18
0

ogórki surowe w ilości dowolnej 8)

Odpowiedz
Gość 2009-03-17 o godz. 19:00
0

serek wiejski z malinami :D mniam, mniam

Odpowiedz
Gość 2009-03-02 o godz. 00:50
0

A ja przestaję jeść chyba, bo mi brzuch przeponę zaczyna uciskać i jeszcze trochę to się uduszę zanim coś zjem lol

Oczywiście nadal pomidorowa rulez 8) W każdej ilości..

Odpowiedz
Gość 2009-03-02 o godz. 00:46
0

Od wczoraj wieczora jem tylko jajka z majonezem
zjadłam już z 10 i wcale nie mam dośc 8)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-01 o godz. 23:01
0

hit dnia wczorajszego- pasta jajeczna 8)

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 21:27
0

o malinki z jogurtem śmietankowym... mniam...mniam

ide sobię kupić i zrobię sobie cały dzbanek i zjem...

... a później pęknę... lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 21:26
0

o malinki z jogurtem śmietankowym... mniam...mniam

ide sobię kupić i zrobię sobie cały dzbanek i zjem...

... a później pęknę... lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 04:37
0

...... Batoniki ........
Jakiż smutny byłby bez nich świat ..... ;)

A tak na serio to "3BIT" rządzi :supz:

Odpowiedz
Gość 2009-03-01 o godz. 02:13
0

Lody obowiązkowo :D

Ostatnio nachodzi mnie na maliny. Na szczęście mimo pory roku w niektórych marketach mają i to nawet dobre :D

Poza tym słodycze niestety Od początku ciąży niemogę obejść się bez batoników ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-26 o godz. 19:35
0

ja ostatnio żywię się lodami truskawkowymi i winogronami. Żółty ser też jest pycha :lizak:
I tak jak przez większość ciąży nie miałam zachcianek tak teraz... :o Chyba mój organizm postanowił odrobić zaległości z ostatnich 7 miesięcy

Odpowiedz
Gość 2009-02-26 o godz. 18:59
0

A ja dzisiaj w nocy dokładnie o 2:15 obudziłam się z wielką ochotą na kakao - powędrowałam do kuchni ale niestety nie znalazłam i najzwyczajniej w swiecie się rozryczałam :o

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-02-26 o godz. 17:58
0

Moja siostra - będąc w ciąży - na śniadanie zjadała 2 serki pleśniowe, a na kolacje popcorn popijany mlekiem (co by nie mieć zgagi )

http://imageshack.us

a oto i moja siostrzenica :love:

Odpowiedz
Kerala 2009-02-26 o godz. 11:38
0

Ja z cudzą zachciewajką.
Słuchałam kiedyś wypowiadającej się w jakimś programie Ewy Gawryluk, która opowiadała, jak to w którymś miesiącu ciąży przeczytała przypadkiem w gazecie nazwę "paprykarz szczeciński". I oczywiście uświadomiła sobie, że teraz, natychmiast musi zjeść paprykarz szczeciński. W związku z tym jej mąz jeździł po całodobowych marketach (bo rzecz się działa w nocy), aby ten paprykarz zdobyć i nad ranem przywiózł jej dwie puszki.

Oglądałam ten program w pierwszym trymestrze ciązy i naturalnie domyślacie się, jak zareagowałam: absolutnym i nieznoszącym sprzeciwu pożądaniem paprykarza szczecińskiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ja nawet nie wiedziałam, co to jest paprykarz szczeciński, ale mimo to miałam całkowitą pewność, że muszę go zjeść ;)
Jak widać ciążowe zachciewajki są zaraźliwe.

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-02-26 o godz. 10:05
0

A ja mam ochote na barszcz czerwony z uszkami z grzybami :o

Chyba mi sie swieta pomylily.

Odpowiedz
Alma_ 2009-02-25 o godz. 23:03
0

Martuś napisał(a):U mnie najdziwniejszym zestawem było do grillowanego schabu z pieczonymi ziemniaczkami popijanie na przemian własnej roboty airanem (słonym i bardzo czosnkowym) i słodziudką coca colą (współbiesiadnicy mieli miny lekko zdziwione a brwi dotarły im prawie do linii włosów )
Martuś, no coś Ty... ;)
U mnie to normalny zestawik, nawet bez ciąży lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 22:45
0

Ze mną sie cholera coś niedobrego dzieje
ja ochotę na coś alkoholowego :o
jest to tym bardziej dziwne że mnie nigdy do
drinków, nalewek, likierów, wódki czy piwa nie ciągnęło
jak piłam to naparwdę od wielkiego dzwonu w bardzo ale to bardzo symbolicznych ilościach
A dzisiaj od rana chodzą za mną czekoladki z adwokatem lub sam adwokat i jakoś nie umiem o tym przestać mysleć - i co ja mam zrobić ??

Odpowiedz
kasia_kl 2009-02-24 o godz. 18:23
0

U mnie zachcianki się zaczęły niedawno. Nie mogę przełknąć de volai, które wcześniej uwielbiałam, a za to wcinam szczawiową, której nie cierpiałam. W ogóle mam w tym tygodniu jakiś wstręt na mięcho, w każdej postaci. Zajadam się natomiast słodyczmi i owocami i przeróżymi serkami. Wczoraj miałam naprzykład ogromną zachcianke na chrupki o smaku ketchupu amerykanskiego i serowe (a nigdy tego wczesniej nie jadłam) Było pycha :lizak:

Odpowiedz
Jojka 2009-02-24 o godz. 04:12
0

Justa współczuję sensacji. Ale zaraziłaś mnie tymi truskawkami! Właśnie sobie kupiłam pudełko truskawek i zajadam, mniam... :lizak:

Odpowiedz
Paulina85 2009-02-24 o godz. 03:49
0

zachciewajki sa czasem dziwne ale z reguly jem to co przed ciaza mase warzyw i owocow, ale namietnie zajadam sie mieskiem, ktorego wczesniej jadlam w ograniczonych ilosciach :) no i lody czekolada i rozne slodkosci, ale jem tez zyupe pomidorowa i ogorkowa oraz szczawiowa a wczesniej anwet na nie patrzec ne moglam :) a teraz mam ochote na pieczarki ale nie ma ich w domu :(

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 03:18
0

oj zachciewajki to jest to!
przede wszystkim na smaki których nie lubiłam przed ciążą : ryba w pomidorach czy sok ananasowy.
Poza tym niczym niewytłumaczalna jazda na pomidory:zupa, sos i to koniecznie musi być kwaśne. ;)
No i lody aż mnie skręca na samą myśl.
Poza tym ciąża (ta po I trymestrze) wiąże się u mnie z niesamowitym wręcz zjawiskiem: mój nadwrażliwy układ pokarmowy który do tej pory buntował się przed większością potraw (nawet na samą myśl) teraz przyjmuje wszystko bez najmniejszego sprzeciwu. Jem na nowo rzeczy z którymi juz sie dawno pożegnałam lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 01:56
0

ja też mam ochote na truskawki, kupuję sobie mrożeone i miksuje z jogusrtem naturalnym, mniam pycha coctail :)
Poza tym uwielbiam wszystko co słodkie, a także kanapki z pomidoremi szypiorkiem, a przełknąć nie mogę wątróbki i śledzi....

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 18:59
0

Justa napisał(a):Carrie napisał:
Justa napisał:
Jeszcze takich cudów nie widziałam żeby srać i zygać jednoczesnie

Fajne doznania to być muszą

Polecam polecam
Teraz zastanawiam się czy cos jeszcze w środku zostało - bo mam wrazenie ze wymiotło ze mnie wszystko
Kulfonik na pewno się ostał ;)

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 18:54
0

Carrie napisał(a):Justa napisał(a):Jeszcze takich cudów nie widziałam żeby srać i zygać jednoczesnie
Fajne doznania to być muszą lol 8)
Polecam polecam :)
Teraz zastanawiam się czy cos jeszcze w środku zostało - bo mam wrazenie ze wymiotło ze mnie wszystko

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 18:51
0

Justa napisał(a):Jeszcze takich cudów nie widziałam żeby srać i zygać jednoczesnie
Fajne doznania to być muszą lol 8)

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 18:48
0

Zjadłam rano wczoransze truskawki i przez pół godziny siedziałam na kibelku z miską w ręce bo z każdej strony mi coś wylatywało :o
Jeszcze takich cudów nie widziałam żeby srać i zygać jednoczesnie :o

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 18:37
0

mi głównie nie smakuje herbata, soki, cola, mam bardzo ograniczone mozliwości picia lol
Tak jak Justa na początku jadłam tylko ser, potem było trochę innych rzeczy, a teraz znowu mnie do sera ciągnie z pomidorami ofkors lol

Odpowiedz
Entropia 2009-02-23 o godz. 03:01
0

Oscypki??? Kochałam je przed ciążą. Gdy byliśmy na wakacjach w Szczawnicy (1 miesiąc ciąży), obżarłam się ich po uszy. Wracając do domu zrobiliśmy stosowne zapasy, a pierwsze śniadanie po powrocie jedliśmy w dwóch osobnych pomieszczeniach, bo na widok i zapach oscypków robiło mi się baaardzo źle . Od tamtej pory nie tknęłam. :( Inne antysmaki (czyli kochane przed ciążą, nie znoszone podczas) - czosnek, wszelakie zioła, a ponad wszystko kostki ziołowe Knorra (bazylia i pietruszka szczególnie).

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 02:34
0

Kiniak napisał(a):A co czujecie jak pomyśłicie o oscypkach? lol
Moi rodzice wybrali się do Szczyrku na mini urlopik i przywieźli mi 3 duże oscypki :love: :love: :love:

:taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec: :taniec:

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 01:50
0

Kiniak napisał(a):A co czujecie jak pomyśłicie o oscypkach? lol
Ja przez pierwsze kilka tygodnia na okrągło jadłam kanapki z chleba razowego z plastrami sera Hohland do tego pomidorek nic innego mi nie smakowało - teraz na wszelkiego rodzaju sery patrzę krzywo

Dzisiaj pierwszy raz miałam nieodpartą chęc kupienia truskawek - łaziłam po całym bazarze i szukałam, szukałam bo wydawało mi sie ze jak zaraz nie zjem choc jednej truskawki to umrę - no i znalazłam w koncu, kupiłam pudełko z moze 6 truskawkami, szłam do domu i gapiłam sie na nie, prawie że oczami jadłam - jendak kiedy dostarłam do domu truskawki opukałam i wywaliłam na miske nagle poczułam ze jak zjem to :vom:
Normalnie nie wiem dlaczego poczułam wstręt do tych truskawek

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 01:42
0

AAAAAAAAAAAAAAAAA :cisza: :axe:
Kiniak, jak moglas

:)

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 01:16
0

A co czujecie jak pomyśłicie o oscypkach? lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 00:55
0

No właśnie .... dżemik z serkiem ... :love:
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że przez cztery ostatnie lata (conajmniej) nie tknełam dżemiku za nic w świecie a teraz wcinam aż mi się uszy trzęsą :lizak:

Odpowiedz
Gość 2009-02-23 o godz. 00:55
0

Kiniak napisał(a):Dlatego na zakupy chodzi frendzel sam lol
Ja wczoraj byłam sama.. mamy mnóstwo niepotrzebnego żarcia w domu 8)

Jojka, ja fasolkę szparagową jadłam przez miesiąc codziennie lol

Odpowiedz
Jojka 2009-02-23 o godz. 00:50
0

Ja właściwie nie mam zachcianek takich, że koniecznie, nagle muszę coś konkretnego zjeść, albo w nocy męża do sklepu wysyłać. Czasem coś za mną chodzi (np. lody), ale to jest do przeżycia. U mnie raczej są "fazy" na jakieś jedzenie - np. ostatnio bardzo lubię biały serek z dżemem. Faza może trwać dwa tygodnie, albo miesiąc, a potem nagle się kończy. No i też mam "antyfazy" - takie, że czegoć absolutnie nie przełknę - teraz mam taką na kurczaki.
Hmm, i chyba nic dziwnego nie zdarzyło mi się zjeść.

Odpowiedz
Entropia 2009-02-22 o godz. 22:17
0

Tak, tak - te niesprecyzowane potrafią dobić. Chodzisz, niuchasz, węszysz ... nie wiadomo za czym.
Ostatnimi czasy miewam ochotę na coś ... mokrego lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 20:03
0

Dlatego na zakupy chodzi frendzel sam lol
Wczoraj zachciało mi się sera zółtego z pomidorami. Zachcianki trwające dłużej niż 1 dzień traktuję poważnie 8)

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 19:12
0

Najgorsze to i tak są niesprecyzowane zachcianki na zakupach - powodują straaaaaaaaaaaaasznie wyładowany koszyk lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 18:13
0

hihi

jak jako takich zachcianek nie mam że musze już natychmiast bo przed ciążą jadłam wszystko i śledzie i ogórki konserwowe i kiszeniaki

Mam też tak ze jakiś smak za mną chodzi a mi ciężko go spercyzować o i to jest najbardziej dobijające. Bo wiem ze coś bym sobie zjadła ale nie wiem co lol

Teraz tylko mam apetyt na winogrona greckie bardzo słodkie i bez pestek koniecznie - ooo! idą w ogromnych ilościach :D
i ogórki kiszone ale nie takie zwyczajne z beczki - mam takie jedne ulubione które sa w takim małym słoiku.
Są małe i twarde, że tak fajnie się je podgryza :D :D są świetne na kanapce :) mniam

Odpowiedz
Entropia 2009-02-22 o godz. 15:29
0

Dokładnie. Prawdopodobieństwo tego, że obiekt zachcianki znajduje się w domu jest naprawdę znikome :D

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 07:51
0

No właśnie, krótkookresowe i szybkoznikające zachcianki to przekleństwo ....

Jak czegoś nie ma - to się chce
Jak jest w lodówce - to odrzuca
Jak już wywalę bo się zepsuło - to znowu mi się chce :rolleyes:

I bądź tu panie mądry .....

Odpowiedz
Entropia 2009-02-22 o godz. 07:34
0

Jak dla mnie te zachcianki są baaardzo krótkookresowe i szybkozaspokajalne. Podczas zakupów ładuję do kosza wiele rzeczy, których absolutnie mi się chce - a jeśli nie zjem czegoś od razu, w domu ochota rzadko kiedy jest aktualna...
Do zapokojenia zachcianek wystarczą mi naprawdę znikome ilości produktu :D (teraz np. sączę piwko Karmi)

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 06:17
0

Zachcianka z piątku- wątróbka :lizak:
Ale na codzień raczej nie mam takich przymusów :)

Odpowiedz
krewecia 2009-02-22 o godz. 05:33
0

Najdziwniejsza zachcianka na łososia-, bo ja nienawidzę wszystkiego, co z rybami związane,
a jeszcze dziwniejsze to w jednej chwili ogromna ochota na pierś kurczaka i jednoczesne odrzucenie na myśl o tym, wiem, że to dziwnie brzmi, no ale co na to poradzę, ech

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 04:51
0

U mnie jest tak ze ochota na dana rzecz potrafi przyjsc w ciagu setnej sekundy.
Pomysle tylko i nie ma przebacz. Musze miec natychmiast.
Chociaz nakrecac to czasem tez sie nakrecam.
Ale czesciej sa to zachcianki wyprodukowane natychmiastowo (np. pod wplywem filmu, jakiegos programu, watku na forum...)

ps. no i prosze... wrrrr... znow mi cos glupiego przyszlo do glowy. To Twoja wina Sil. Skad ja teraz lososia wezme? Chyba sprobuje zaspokoic sie szpinakiem ;)

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 02:50
0

Ja nie mam zachcianek

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 02:44
0

Wczoraj na kolację twarożek łososiowy z kiełbasą (taką aromatyczną, że musiałam kupić... pachniała przez szybę prawie)

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 02:26
0

U mnie to jest tak, że ktoś mi często robi smaka opowiadając o czymś lub gdy coś zobaczę to "jem oczami". Często jednak mam też tak, że nagle przychodzi mi straszna ochota na coś tak wielka, że niemalże czuję smak tej rzeczy na języku :o

Ale a propo zachcianek to jaki najdziwniejszy zestaw smaków udało wam się połączyć, zjeść ze smakiem i wywołać grymas zniesmaczenia na twarzach obserwujących jednocześnie
Nie muszę chyba dodawać, że liczą się tylko te zestawy których w "normalnych" warunkach za nic byście nie tkneły

U mnie najdziwniejszym zestawem było do grillowanego schabu z pieczonymi ziemniaczkami popijanie na przemian własnej roboty airanem (słonym i bardzo czosnkowym) i słodziudką coca colą (współbiesiadnicy mieli miny lekko zdziwione a brwi dotarły im prawie do linii włosów )

Ale zdażyło mi się również jeść naprzemian kanapki z wędliną i nutellą :D ...pycha

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 02:20
0

Carrie napisał(a):Ale myślałam, że zabiję męża jak mi o 23.30 o winogronach opowiadał..
e tam zabić... wysłać po te winogrona i już ;)

Odpowiedz
krewecia 2009-02-22 o godz. 02:08
0

Słyszałam o określeniu „popie oczy” :o , że właśnie jak tylko się coś zobaczy(przeważnie jedzenie), bądź usłyszy o tym to od razu ma się na to ochotę. Ja tak miałam/mam i to prawie cały czas i naprawdę może to być uciążliwe!!!

Odpowiedz
Gość 2009-02-22 o godz. 00:50
0

Tak TEŻ jest 8) A czasem jest tak, że się po prostu czegoś konkretnego chce, bez konkretnej przyczyny.

Osobiście miałam różne przypadki. Ale myślałam, że zabiję męża jak mi o 23.30 o winogronach opowiadał.. lol

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie