• Gość odsłony: 4234

    Jakie są minusy bycia żoną?

    Sprawa wygląda tak:mam 23 lata, od 3 lat jestem z W., od miesiąca mieszkamy razem, tydzień temu W. oświadczył mi się i planujemy slub 7.7.07wszystko pięknie, i ładnie, jesteśmy bardzo szczęsliwii w zasadzie nie ma zastrzeżeń żadnychprawie....martwi mnie podejscie mojej mamy, która twierdzi, ze jeszcze nie czas, ze powinnam pożyć zobaczyć kawałek świata a nie pakować sie w gary i praniewiem, ze był juz wątek o 19 latce, która pytala Was o radę, a raczej szukała potwierdzenia swojej decyzjija mam inną prośbę,znam plusy mieszkania razem i plusy bycia przyszłą żonąopiszcie prosze minusy, najlepiej z własnego doświadczeniapotrzebuję spojrzenia z drugiej strony, bo sama już nie wiem, czy za bestrosko nie podeszłam do tego wszystkiegotak tego pragnę, a jednocześnie boję się , ze kiedys będzie tak jak mówi mama, ze dostanę po dupie i bede miała pretensje wyłącznie do siebie..:(

    Odpowiedzi (34)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-25, 13:21:40
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-07-25 o godz. 13:21
0

Zła kobieta napisał(a):Ja się już nie mogę doczekać, aż zamieszkamy razem :)

Niech ten czas szybciej płynie... nooooo
Zła Kobieto, zobaczysz, jest super 8)

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-07-25 o godz. 13:15
0

Ja się już nie mogę doczekać, aż zamieszkamy razem :)

Niech ten czas szybciej płynie... nooooo

Odpowiedz
Gość 2009-07-25 o godz. 10:18
0

fagih napisał(a):I paradoksalnie - w tej chwili ma o wiele większy udział w naszym życiu ( pozytywny ) niż moja teściowa, która z kolei mało nie zwariowała ze szczęśćia na wieść o wyznaczonym terminie ślubu.
Fagih - u mnie to samo - to moja mama dzwoni i pyta się co u Nas, jak W. gotuje jego ulubione potrawy i kupuje pierdołki, chociaż tysiąc razy mówiliśmyy, ze nic nie potrzeba...
Jego rodzice nie złożyli mi ostatnio zyczeń urodzinowych, i w ogóle niewiele ich obchodzi jak sobie radzimy, chociaż to oni begają wśród znajomych i ogłaszają dobrą nowine o ślubie syna z tą "świetną gosią"

Odpowiedz
Gość 2009-07-24 o godz. 12:22
0

Mieszkam z moim partnerem juz od 19 roku zycia. Nie powiem,bo bylam 19-latka bardzo dojrzala, ale moi rodzice poniekad obawiali sie,czy dam sobie rade.
Nie wchodzili mi na glowe,nie padlo z ich ust zadne stwierdzenie typu : "pewnie od razu sobie dzieci narobicie", "zapomnisz o nauce" itp... Takim zachowaniem spowodowali,ze przez pierwsze kilka miesiecy nie potrafilam sie z nimi rozstac,myslalam sobie ze gdy sie juz wyprowadze,to nigdy nie bedzie tak samo... Ale teraz jest juz dobrze,i wrecz uwielbiam ich odwiedzac,a oni nas.

jesli chodzi o minusy,o ktore pytalas,dla mnie jedynym minusem są brudne skarpetki T. o które potykam sie gdy wchodze do domu, lub rozlana kola na podlodze. Mysle,ze dwoje dojrzalych,i przede wszystkim pasujacych do siebie ludzi,jest w stanie sie dogadac,i madrze ulozyc sobie zycie.

Pamietaj,zeby zawsze liczyc tylko na siebie. Nie rozmyslaj nad tym,co mowi mama. Rob dokladnie to,co uwazasz za stosowne.
Wyczuwam u Ciebie odrobine niepewnosci,radzilabym zebyscie moze wstrzymali sie z tym slubem,po co podejmowac tak wazna decyzje ot tak..

Odpowiedz
Gość 2009-07-24 o godz. 11:51
0

hej do lipca 2007 jeszcze caly rok:)

ja powim cos o sobie, majac 22 lata bylam zupelnie inna niz teraz i z roku na rok ciagle sie zmienialam!! moje zycie sie przewartosciowalo - to chyba taki wiek ze sie po prostu zmieniamy.

...................................
a teraz pol roku po slubie powiem szczerze ze sie wszystko zmienilo - widze roznice - niby subtelna ale zauwazam szczegoly na ktore z reguly nikt nie patrzy dlatego odczuwam ogromna roznice - i nie chodzi o to czy jest gorzej czy lepiej, jest zupelnie inaczej.

a z czasem to rzeczywiscie taka codziennosc nastaje - ktora jest i fajna i niefajna - zalezy od tego czego oczekujesz:)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-24 o godz. 10:33
0

Przypomina mi się postawa mojej mamy, która kiedy usłyszała o wyznaczonej dacie ślubu to siadła i zaczęła płakać... nie ze szczęścia bynajmniej.
Nic do mego męża nie miała ale ... właśnie o to pakowanie się w gary, dzieci i inne takie zamiast pożycia dla samej siebie, chodziło. O sytuację w jakiej ją stawiamy. O ewentualne duże wydatki, które jej przed oczami stanęły na wieść o weselu. A również mieszkaliśmy już wtedy z narzeczonym razem, byłam w pełni samodzielna i finansowo i pod każdym innym względem. Rodzice zawsze martwią się o dzieci i reagują bardzo emocjonalnie, niekoniecznie zgodnie z naszym oczekiwaniami.

Było minęło. Ona musiała zaakceptować mój wybór drogi życiowej a ja musiałam przeboleć i zaakceptować fakt, że nie zawsze nasze wybory automatycznie uszczęśliwiają naszych rodziców.

I paradoksalnie - w tej chwili ma o wiele większy udział w naszym życiu ( pozytywny ) niż moja teściowa, która z kolei mało nie zwariowała ze szczęśćia na wieść o wyznaczonym terminie ślubu.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-24 o godz. 10:03
0

gonick napisał(a):. pranie gotowanie i inne "wspolne" przyjemnosci nie są takie straszne, kwestia systematyczności i podziału obowiązków. Nie
nie sa, ale z czasem zrobia sie nudne.
no, ale cos samo sie nie zrobi ;)

dobrze, ze Mama zmienila zdanie o 180 stopni :)

Odpowiedz
Gość 2009-07-24 o godz. 09:58
0

Wszystko, absolutnie wszystko zmieniło sie odkąd zamieszkaliśmy razem.
Do domów rodzinnych przyjeżdzamy razem, na uroczystosci rodzinne również.

Mama widząc, że dajemy sobie rade, totalnie zgłupiała na naszym punkcie.
Dzwoni, zaprasza na obiadki, planuje z nami ślub.
Nie wiem, o co chodzi, ale ten układ mi pasuje

P.s. pranie gotowanie i inne "wspolne" przyjemnosci nie są takie straszne, kwestia systematyczności i podziału obowiązków. Nie postrzegam tego, w kategoriach " się władowałaś w gary i pralkę to teraz masz.
Mam i naprawdę dobrze nam tym lol

Odpowiedz
Zła kobieta 2009-07-16 o godz. 13:43
0

Ja wyjdę za mąż mając 24 lata, po roku mieszkania razem (bo od sierpnia planujemy razem zamieszkać), 2 lata od zaręczyn i 2 lata przed końcem studiów. Uważam, że to bardzo dobry czas... potrzebuję zamieszkania razem, zeby się upewnić tak na 100% ;) i żeby móc gdzie wrócić po tej nocy poślubnej ;) aczkolwiek, wiedziałam co robię mówiąc mu tak....

Moja mam (chociaż nie rpzepda za moimi narzeczonym) twierdzi, że to moje życie i że zamieszkanie razem dużo zmienia, bo zobaczymy czy faktycznie nie pozabijamy się o brudne skarpetki ;)

Na razie jednak cieszę się chwilą, nie planuję zbyt dokładnie ;) nic nie rezerwuję, po prostu cieszę się że jest :) i Tobie też życzę, abyś nie brała sobie rad mamy za bardzo do serca, rodzice zawsze będą rodzicami i zawsze będą się po cichu martwić o Ciebie :)

Odpowiedz
Gość 2009-07-16 o godz. 12:32
0

My z mężem przed ślubem nie mieszkaliśmy ze sobą.
Jesteśmy już po ślubie 3 lata i jakoś małżeństwo nie kojarzy mi się z garami i praniem.

Mam genialne koleżanki z liceum, którym, się wydawało, że jak wyszłam za mąż to pewnie zaraz będę miała dzieci. Najlepsze, że jak je spotkałam to byłam już prawie dwa lata po ślubie :) A za mąż wyszłam mając 24.
Nie wiem skąd u ludzi takie stereotypowe myślenie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-16 o godz. 11:12
0

Nie czarujmy się, że mieszkanie ze sobą to zawsze sama bajka i słodycz, nawet jak się bardzo kocha. Gonick, według mnie Twoja mama zwyczajnie myśli, że nadal masz 15 lat i potrzebujesz opieki, a wie, że ślub przypieczętuje Twoją dorosłość i samodzielność. W jej życiu także skończy się pewien etap i może nie potrafi inaczej okazać, że jest jej trochę przykro.

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 09:56
0

hehe, Xandra mama nie czyta :P
to takie moje stare powiedzonko o wścibskich i tzw "życzliwych" , co zawsze zanjdą sposób żeby poinformować kto i z kim

a nie informować jest trudno, nawet nie wiecie jak bardzo róznią się podejscia obu rodzin nawet do samego aktu spotkania :(

Odpowiedz
xandra 2009-05-23 o godz. 15:30
0

Gonick, a moze nie warto tak rodziców o wszystkim JUZ informowac?
Choc w sumie jak mama to czyta :D :P .
My poinformowalismy naszych dopiero jak jzu sie data potwierdziła po zmianie, zresztą my mamy sporo inną sytuację.
I teraz wiem kolejny raz ze dobrze jest jak wszystko załtwiamy sami, po naszemu i nie musimy isc na za duze ustępstwa a w sumie z racji tego ze wiekszosc mielismy gotową jeszcze bez konkretnej daty :D nie idziemy na zadne ustepstwa
jest po naszemu, tak jak nam sie podoba

ja bym nie chciała zeby moja mama czytała co tu piszę chocby z racji tego ze mam 30 lat i pewne sprawy są po prostu moje

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 09:44
0

dziękuję dziewczyny :usciski:

zaklepaliśmy salę na 7.7.07, i czekamy z umową na spotkanie rodziców. Tata jest chwilowo w delegacji, ale jak tylko wróci, nasze rodzinki się poznają
Mam nadzieje, ze przez ten miesiąc moi rodzice troche ochłoną.
Nie mają wyjścia w sumie ;)

Odpowiedz
asiulka27 2009-05-22 o godz. 19:02
0

ja powiem tak
od 1,5 roku mieszkamy razem, od 9,5 jesteśmy razem
i nie rozumiem o co tu chodzi, skoro jest ci dobrze, jesteście szczęśliwi
to jaki problem
a jaką twoja mama ma gwarancję że jak to zrobisz za 5 lat to nie dostaniesz po dupie
tak naprawdę żadna z nas tego nie wiem
gdybyśmy my tak myśleli to chyba niegdy byśmy sie na nic nie zdecydowali, bo w końcu nigdy nie wiadomo co cię czeka w życiu, więc po co ryzykować
ale chyba właśnie o to tu chodzi, kochacie się jest wam super hiper cudownie tow czym problem, powinnaś się kierować tym co ci serce mówi
czy młody wiek jest w czymś przeszkodą, nie wydaje mi się
a gary i pranie to chyba normalna kolej żeczy w życiu
chyba nie musicie mieć już dziecia
a świat możecie oglądać i zwiedzać razem
trzymam kciuki i niech cie nie dopadają takie głupie rozterki
jeśli tak będzieszz ciągle myśleć to na pewno nie będziesz szczęsliwa
pozdrawiam cielutko ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-22 o godz. 11:17
0

gonick, a ile lat mieli Twoi rodzice, kiedy się pobrali? Bo może Twoja Mama próbuje przystawić sobie swój szablon do Ciebie? Znam takie przypadki...

A jeśli chodzi o Twoje pytanie to ja nie widzę minusów. Przed ślubem mieszkaliśmy razem "tylko" 8 miesiecy, czyli znacznie krócej niż Wy zakładacie i jakoś sie dotarliśmy, choć nadal pewne docieranie trwa. Ale uważam, ze jest to konieczne, bo przecież zaczynasz żyć z drugim, całkiem przecież innym człowiekiem.

A ślub miał dla nas obojga bardzo duże znaczenie i to oczywiście na plus.

Mama mojego męża (gdzie zazwyczaj ludzie żenią się bardzo późno) też miała jakieś wątpliwości, czy aby nie za wcześnie, ale mąż uznał, że to JEGO życie i ON sam wie, kiedy jest ta odpowiednia pora. I Mama musiała zaakceptować jego decyzję. Może daj swoim rodzicom czas na "otrząśnięcie się z szoku".

Odpowiedz
Gość 2009-05-22 o godz. 09:52
0

byłam u rodziców....

powiedziałam to, co wyzej.. i nic...
kompletnie nic się nie ruszyło
tata jest w szoku a mama kręci nosem, prosi, zeby się wstrzymać z planowaniem, ze jeszcze mamy czas...

wracaliśmy potem z W. i nawet nie wiedziałam, co mu powiedzieć, kiedy pytal co w domu.. Jego rodzice są szczęsliwi, planują tysiąc rzeczy, ciesza się jak dzieci... :(

sił mi zaczyna brakować..

Odpowiedz
Gość 2009-05-19 o godz. 11:18
0

bonsai dziękuję

chyba rzeczywiście, jak to mówiła Scarlett O'hara "pomyślę o tym jutro"
tymbardziej, ze DZISIAJ ma mi duzo do zaoferowania..

zacznę żyć chwilą, naciesze się wreszcie naszym mieszkankiem i wspólnymi weekendami
bo inaczej do grobu się sama wpędzę ;)

pees: lubię gotować, kurde, naprawdę sprawia mi to frajde

pees do mamy: jesli to czytasz i pikawa Ci stawa, to po pierwsze -przypominam, ze nie powinno Cię tu być :P a po drugie jestem samodzielna i niezależna finansowo od 3 lat, sama zarabiam na utrzymanie, szkołe i zachcianki, pozwól, ze w sprawach sercowych też będe niezależna

uffffffff
czy to już schizofrenia???

Odpowiedz
bonsai 2009-05-19 o godz. 10:31
0

Jeżeli masz jakies malutkie wątpliwości to poproś narzeczonego żebyście nie zaczynali jeszcze załatwiać tych wszystkich sal, fotografów itd bo i tak zdążycie i pomyśl jeszcze chwilkę czy to już.....w końcu nie pali się parę miesięcy możecie poczekać, a data i zaręczyny :D niech będą

a no i przede wszytskim GRATULACJE

Odpowiedz
ampa 2009-05-18 o godz. 23:25
0

gonick napisał(a):[...]martwi mnie podejscie mojej mamy, która twierdzi, ze jeszcze nie czas, ze powinnam pożyć zobaczyć kawałek świata a nie pakować sie w gary i pranie [...](
mnie coraz częściej ludzie pytaja o dzieci
gdy mówie że jeszcze nie zdarza się mi słyszec komentarz typu "no tak najpierw trzeba sobie trochę pożyć a nie w gary i pieluchy sie pakować.." i tak sobie mysle że może Twojej mamie o szybkie rodzicielstwo chodzi.
Najlepiej porozmawiać
i półtora roku to jednak trochę czasu wszystko można dograc...IMHO

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 22:52
0

Moze Twojej mamie zycie zmnilo sie po slubie? Ostatnio uslyszalam od mojej babci, ze to nie wiadomo jak to po slubie bedzie i zebym raczej nic nie planowala (chodzilo o to, ze na pare tygodni co roku jezdze do Paryza na pomiary). :o :o Maz mi zabroni czy jak? Mieszka ze mna od roku i nie wyobrazam sobie, zeby pieczatka dawala mu jakiekolwiek uprawnienia do decydowania co mam robic.

Jestem przed slubem jeszcze, ale nie wydaje mi sie, zeby malzenstwo roznilo sie znaczaco od trwalego zwiazku + wspolnego mieszkania. Teraz tez trzeba prac i gotowac. Dzieci zapewne robia rewolucje w zyciu, ale slub? To raczej przezycie emocjonalne niz przemeblowanie relacji.

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 19:02
0

gonick napisał(a):Skrawku lipiec 2007 więc to będzie ponad półtora roku mieszkania ze soba 8)
i ponad 4 bycia ze sobą w ogóle
a kurcze przepraszam, zafiksowałam się na ten lipiec, nie wiem dlaczego ;) to w sumie zmienia postać rzeczy, ale nie zmienia tego co napisałam wcześniej, w sensie, że życie we dwójkę jest cudoffne :lizak:

niby to jeszcze grubo ponad rok to musisz odjąć kilka miesięcy na przedślubą gorączkę i nerwy ;) ale to teraz najmniej ważne :D

Odpowiedz
fonia 2009-05-18 o godz. 18:11
0

Życie w pojedynkę, czy z mężem, zawsze będzie niosło jakieś minusy. Nie ma sensu wywalanie na wierzch naszych minusów, bo zaraz ktoś napisze, że mąż bije, pije itd.
Życie, jak życie. Raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze łatwiej we dwójkę ;)

Myślę, że Twoja mama ma jakieś złe doświadczenia, moze boi się, żeby Ciebie nie spotkało jakieś nieszczęście, porównując je do garów i prania.
A może nie ma zaufania do Twojego narzeczonego

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 17:53
0

Skrawku lipiec 2007 więc to będzie ponad półtora roku mieszkania ze soba 8)
i ponad 4 bycia ze sobą w ogóle

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 17:02
0

Ja jeszcze w sumie nie jestem mężatką ale już od ponad roku mieszkam z Puzlem. Jeśli chodzi o minusy to ich nie ma, tzn. jeśli generalnie dobrze się zgrywacie i dogadujecie we wszystkim (w tym w domowych obowiązkach) to nie powinno być problemu. Ja gotowania i prania nie potrzegam jako szarą rzeczywistość i prozę życia. To niestety jest mniej lub bardziej (zależy dla kogo) przykry obowiązek, na dodatek konieczny. Tego nie obejdziesz w żaden sposób, chyba, że macie na outsourcing. Mnie np.: sprzątanie przynosi szczęście (wiem, jestem dziwna), Puzlowi gotowanie. Poza tym wszystko robimy razem.
Jesli chodzi o malżeństwo to już po tym czasie, kiedy mieszkam (nie chodzi o to ile z nim jestem) z Puzlem bylabymw stanie się zgodzić. Po miesiącu niekoniecznie. W lipcu, kiedy macie ślub, będziecie już mieszkać ze sobą kilka miesięcy, ale może faktycznie to za krótko, żeby się "dotrzeć". Ja bym Ci proponowala pomieszkać i jak już poczujesz, że wszystko, co wspólnodomowe nie jest Wam obce to planujcie ślub. Twoja mama ma może i sluszne obawy co do takiego wczesnego ślubu-w sensie tych garów. Ale jeśli chodzi o wspólne poznawanie świata to cudownie jest to robić razem, bo to kolejny krok ku poznaniu i wtajemniczeniu.
A obawom mamy się nie dziw. Jesteś jej dzieckiem, chce dla Ciebie jak najlepiej, nie chcialaby, żebyś popelnila bląd. ;)

Odpowiedz
bonsai 2009-05-18 o godz. 17:00
0

Mama się martwi i jest w szoku...tak jak w szoku był mój tata kiedy oświadczyłam że wychodzę za mąż.
Na razie jesteśmy małżeństwem od pół roku więc to nie za wiele , ale na razie żadnych minusów nie dostrzegam, a za mąż wyszłam mając lat ...hm...ile ja mam lat??? a 22 :D

Swoją drogą moim skromnym zdaniem warto pomieszkac ze soba dłużej niż miesiąc, my mieszkaliśmy przed ślubem 2 lata w zasadzie od kiedy się znaliśmy a u was jest to nowa sytuacja warto się z nią zmierzyć, ...ach te skarpetki po kątach ;)

Pomyślnych decyzjii :D :D :D

Odpowiedz
mimi123 2009-05-18 o godz. 16:42
0

gonick napisał(a):ale ciągle zastanawiam się, o co chodzi mojej mamie???
Może uważa, że jesteś jeszcze za młoda, że jeszcze masz czas. Tylko w taki a nie inny sposób Ci to uświadamia. To naturalna rzecz, że rodzicom trudno się przyzwyczaić do dorosłego dziecka. A tym bardziej zimny kubeł na głowe dostają jak wesele wisi na karku, ze tak obrazowo pozwolę sobie to przedstawić :D
Najważniejsze jest to, czy jesteście pewni siebie i swojej miłości i reszta to was powinna średnio interesować. Oczywiście chodzi mi o to, że przede wszystkim liczy się wasze zdanie i uczucia, dopiero potem innych, postronnych osób.

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 16:17
0

Ale jest tez kolejna opcja moze jeszcze troche poczekac np do 2008.

Odpowiedz
Gość 2009-05-18 o godz. 15:56
0

Ewa T napisał(a):Może mama na jakieś negatywne doświadczenia, albo przyszły zięć nie przypadł jej do gustu. Mieszkacie już od pewnego czasu razem, więc wiesz już jak to jest, gdy przychodzi proza życia - pranie, gotowanie itp. Jeżeli tobie to odpowiada, to chyba mamie nic do tego.
no właśnie nie, razem z tatą są już małżeństwem od mnóstwa lat.. i sa szczęśliwym malżeństwem

osobiscie uważam, ze pranie i gotowanie nie jest końcem świata, podzieliliśmy się obowiązkami, ja gotuję on sprząta ;)
mamy tysiąc planów i wspólny stół, przy którym rozwiazujemy nasze problemy...
chyba rzeczywiscie mam 3 wyjscia:
-spróbowac i byc szczęsliwa jak dotąd
-spróbować i się sparzyć
- nie spróbowac i do końca życia żalować, ze sie nie odwazyłam

opcja 3 nie wchodzi w rachubę

ale ciągle zastanawiam się, o co chodzi mojej mamie???

Odpowiedz
magdaF. 2009-05-18 o godz. 15:49
0

Pewni tej decyzji musicie być Wy
W życiu będą zarówno dobre i złe chwile i jeżeli nie jesteś przekonana na 100% to w tych gorszych, możesz pomyśleć sobie - byłam za młoda na ślu, nie wyszalałam się.
Lecz jeżeli tego chcesz to Twoje podejści będzie inne.
Ja jestem w związku od 10 lat, od 4 lat mieszkamy razem. I chwalę sobie bardzo :)
Problemy owszem są jak u kazdego, ale nigdy nie pomyślałam, że byłam zamłoda na związek ( a spotykamy sie nieprzerwanie od moich 16 urodzin)
Moja mama gdy zorientowała się ze to powazny związek to również mówiła mi, że jestem za młoda, ale przecież nie mamy wpływu na to kiedy spotykamy właściwego człowieka. Obecnie moi rodzice przepadają za R. i uwazają że to była bardzo dobra decyzja, że sie z nim związałam.
Ale to ja podjełam decyzje i ryzyko się z nią wiążące.
Życzę powodzenia M.

Odpowiedz
Ewa T 2009-05-18 o godz. 15:47
0

Niestety nie pomogę bo ja minusów małżeństwa nie dostrzegam. Dziwi mnie takie podejście, że bycie razem coś ogranicza. Z mojego punktu widzenia to nawet poszerza horyzonty. A oglądanie świata we dwoje to dopiero przyjemność!

Może mama na jakieś negatywne doświadczenia, albo przyszły zięć nie przypadł jej do gustu. Mieszkacie już od pewnego czasu razem, więc wiesz już jak to jest, gdy przychodzi proza życia - pranie, gotowanie itp. Jeżeli tobie to odpowiada, to chyba mamie nic do tego.

Odpowiedz
laureline 2009-05-18 o godz. 15:43
0

minusy?
nie wiem jak to jest bedac mezatka nie majac jeszcze dzieci, wyszlam za maz kiedy nasze cudne malenstwo bylo juz na swiecie, ale minusem jest to ze rzadko (w zasadzie nigdy) nie wychodzimy razem - zawsze jedno zostaje z bablem
minusem jest przynajmniej u mnie, ze jednak czuje sie roznice miedzy czasem kiedy bylismy narzeczenstwem a czasem kiedy stalismy sie malzenstwem
mniej spontanicznosci, romantycznosc tez wyblakla, nie no oczywiscie zdarzajaa sie napady typu romantyczna kolacja, ale nie jest to tak popularne jak wczesniej, ale to nie jest regula
reszta to plusy :D raczej, a co do podrozy, korzystania z zycia jedno drugiego nie wyklucza a nawet daje wieksze mozliwosci, we dwoje razniej
jest ktos kto moze poswiadczyc o Twojej namacalnej obecnosci w jego zyciu, daje wieksze bezpieczentswo, a czy mniej swobody? nie, nie wydaje mi sie
zmienia sie jedynie osoba, ktora robi pranie, gotuje etc, jestes nia Ty lub Twoj maz, a nie mama :D i trzeba sie pogodzic z pofarbowanym praniem...

Odpowiedz
madziula 22 2009-05-18 o godz. 15:41
0

Alma-z ust mi to wyjęłaś :P

Odpowiedz
Alma_ 2009-05-18 o godz. 15:39
0

A dlaczego niby związek ma oznaczać gary i pranie, bo nie rozumiem? Razem tego świata nie możecie oglądać czy co?
Nie pomogę Ci, bo my świat poznajemy wspólnie, już od 5 lat, a za rok jako małżeństwo. Na gary nie narzekam, w końcu jeść coś trzeba. Pranie i resztę ousourcinguję ;) więc nawet mniej do roboty niż u mamusi.

I w końcu czuję się wolna, żyje dokładnie tak jak chcę. I jestem bardzo szczęśliwa :D

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie