• Paula.anna odsłony: 2903

    Chyba muszę się wyżalić

    Nie znacie mnie jeszcze, do tej pory tylko czytałam. na początku o ślubie, teraz prawie o wszystkim.
    wysłuchacie mnie?

    Odpowiedzi (38)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-28, 05:31:20
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Paula.anna 2009-03-28 o godz. 05:31
0

dziękuję.
chciałam się zdystansować, spojrzeć na naszą sytuację "z boku" i dzięki Wam się udało.
dziś jestem naprawdę dobrej myśli.
nie zawiodłam się na Was.

Odpowiedz
Gość 2009-03-28 o godz. 04:27
0

No to ja trzymam kciuki żeby wszystko się udało. Mocno trzymam :)

Powodzenia.

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-28 o godz. 02:37
0

dziękuję wszystkim za odpowiedzi, i za to, że nikt mnie nie potępił (przynajmniej wprost). :)
mam teraz chyba jeszcze większy mętlik w głowie.
wiem, że trudno zrozumieć moje/ nasze motywy. trudno mi też było opisać tę całą sytuację- i nie udało mi się do końca.

dzisiaj jestem dobrej myśli. znaleźliśmy prawie idealne mieszkanie- b. dla nas drogie, ale może się uda. nawet moja teściowa chyba już coś zrozumiała, bo chce nam pomóc (chociaż czasami sie obawiam, czy jest zupełnie szczera itp). już się nie upiera, że mamy mieszkac z nimi :D . w każdym razie jest jakiś postęp.
wiem, że mój mąż na wiele rzeczy potrzebuje dużo czasu, ale przecież nikt nie jest doskonały. kocham go takiego jakim jest, tylko czasem mój deficyt cierpliwości mi doskwiera. ale mam nadzieję, że nam się uda.

Odpowiedz
Gość 2009-03-27 o godz. 12:06
0

nie wazne ze nie chcesz mieszkac z rodzicami, bo i tak musisz - na razie, a lepiej byscie byli razem a nie osobno.

nie rozumiem tego!!!

spakuj sie i wprowadz do niego, jestescie malzenstwem, najwazniejszymi osobami dla siebie, musicie byc razem - jesli jet mozliwosc, a widze ze jest!!!

Odpowiedz
agnieszka82 2009-03-26 o godz. 09:34
0

Nic madrzejszego nie powiem. U nas "tymczasowa" sytuacja to wynajmowanie mieszkania. Tez nigdy nie wyobrazalam sobie mieszkania z Rodzicami. Z roznych przyczyn.

Musicie byc jak naszybciej razem, bo pozniej nagle sie okaze, ze w ogole nie ma tego malzenstwa...

Odpowiedz
Reklama
agacik 2009-03-26 o godz. 07:37
0

A jakie są wasze relacje z bratem? Ma żonę/dzieci? Mieszka w tym zdobycznym mieszkaniu?

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-25 o godz. 22:56
0

dodek napisał(a):(...) tak im wygodnie i matka jak piszesz jest pewnie bardzo do niego przywiązana i liczy na to że wreszcie nie znajdując wyjścia z tej sytuacji zamieszkacie z nimi..........
To mi wygląda na prawdopodobne... Zastanów się Paula.anna, czy tego chcesz

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 22:43
0

Po pierwsze, powinniscie mieszkac razem. Przeciez nie po to bierze sie slub, zeby spotykac sie ze soba raz na tydzien, prawda? Mozecie wziac kredyt, mozecie cos wynajac, wszystko jedno, byle razem.
Po drugie, akurat w tym, ze to starszy brat dostal mieszkanie po babci nie widze nic dziwnego. W moim domu tez tak bylo, ze to moj starszy brat dostal mieszkanie po babci, bo po prosty byl pierwszy w kolejce do wyprowadzki i do glowy mi nie przyszlo, zeby miec o to pretensje. No ale to juz kwestia rodzinnych ustalen. A jesli da sie cos jeszcze odkrecic, to pogadajcie z bratem, zeby jednak sprzedac to mieszkanie i podzielic sie pieniedzmi po polowie.

Odpowiedz
fonia 2009-03-25 o godz. 22:40
0

Paula.anna piszesz, że weekendy, spędzacie wspólnie, u teściów (raz tu, raz tam).
No i jak to wygląda Jest tak źle, że aż wspólna chęć bycia razem, tęsknota, prawidłowość - nie może zwyciężyć

A może po prostu spróbowali byście , tak przez tydzień...
Jeśli nie podejmiecie jakiegoś ryzyka, to rzeczywiście, nie nauczycie się żyć razem

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 22:20
0

Dorzuce od siebie, ale odkrywcza nie bede :) Paula.anna czym predzej powiedz mezowi zeby pakowal swoje walizki (jak bedzie sie lenil to mu pomoz) i zwiewajcie gdziekolwiek mieszkac SAMI!!! Ta droga jaka teraz kroczycie to najlepsza drga do klopotow niestety :( znam jedno weekendowe malzenstwo - moj wujek z ciocia. Malo tego oni mieli swoje mieszkanie, ale ciotka w tyg mieszkala ze swoja mama i tylko w weekendy wracala do meza a potem i dziecka. Efekt oplakany!! Matka ciotki umarla, ciotka z mezem mieszkac caly Bozy rok nie umie a syn zostal tak wychowany, ze chyba gorzej nie mozna.... Ratuj swoje m,alzenstwo, bo pozniej bedzie coraz trudniej..
NIe chce byc podejrzliwa, ale czy aby Twoj sznowny malzonek na pewno chce zmienic ta sytuacje? Czy moze wygodnie mu u mamusi?

Odpowiedz
Reklama
dodek 2009-03-25 o godz. 21:58
0

Alma_ napisał(a):Paula.anna - powtórzę za przedmówczyniami - zrób wszystko, żeby natychmiast zamieszkać z mężem. Wynajmijcie coś, kupcie mniejsze, moze jednak z rodzicami - ale inaczej tego po prostu nie widzę.

Inaczej może się okazać, że właściwie nie ma tego małżeństwa
ja tez się do tego przyłączę i powiem więcej rodzice Twojego męża nie pomoga wam tak jak bratu bo chcą mieć Twojego męża u siebie w domku tak im wygodnie i matka jak piszesz jest pewnie bardzo do niego przywiązana i liczy na to że wreszcie nie znajdując wyjścia z tej sytuacji zamieszkacie z nimi..........
znam to moja teściowa na pierwsze swięta Bożego Narodzenia złożyła życzenia mojemu M. "żebys częściej bywał w domu" :o chociaż bywalismy u nich w prawie wszystkie weekendy i często jeszcze w tygodniu a to o wiele więcej niż u moich rodziców..........
Tak że widze tu troszkę toksyczna matkę i radze pokrzyzowac jej plany i wyciągnąć męża spod skrzydeł mamusi jak tylko szybko się da......

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 13:06
0

Jestem tego samego zdania, co dziewczyny. Jak najszybciej znaleźć wspólne lokum. Kupić, bądź wynjąć.
W kwestii kredytu i budowy domu. Powiem tak, znając ceny metrów w Warszawie. Za sumę 400 -450 tys. zł. (ile często kosztują mieszkania w Warszawie 60-80 metrowe, niekiedy więcej), spokojnie można kupić działkę i wybudować dom.

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-25 o godz. 12:10
0

Paula.anna - powtórzę za przedmówczyniami - zrób wszystko, żeby natychmiast zamieszkać z mężem. Wynajmijcie coś, kupcie mniejsze, moze jednak z rodzicami - ale inaczej tego po prostu nie widzę.

Inaczej może się okazać, że właściwie nie ma tego małżeństwa

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 10:53
0

Rozumiem, ze nie chcesz mieszkac z meza rodzicami, bo maja oni duzy wplyw na Twojego meza. Mieszkajac osobno - masz jeszcze mniejsze szanse na to, aby zniwelowac wplyw jego mamy.
Nie wiem jakie Twoi tesciowie maja warunki mieszkaniowe, wiec ciezko sie wypowiedziec, czy mozna czy nie.
Jesli to pokoj, to z jedej strony zrobilabym wszystko, aby byc z mezam, ale z 2 mieszkac z rodzicami i dzielic z nimi kazda chwile mlodego malzenstwa to koszmar.
Nie czulabym sie swobodnie, mialabym opory przed korzystaniem z kuchni, lazienki, nie wpominajac o sypianiu ze soba

Przemysl sobie, na czym (kim) Ci bardziej zalezy, co jest dla Ciebie najwazniejsze. Zastanow sie, jakie chcesz podjac kroki, aby to naprawic, bo dalej nie mozna ciagnac tej sytuacji.

Rozmawiaj i mow mezowi o swoich obawach, mow jakie widzisz rozwiazania, jakie masz wyobrazenie o dalszym Waszym zyciu.

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 10:42
0

Paula.anna napisał(a):naprawdę mieszkanie z którymikolwiek rodzicami nie wchodzi w grę, przynajmniej na razie. jestem zdesperowana, ale nie aż tak. czy ktoś mnie rozumie?
Staram się zrozumieć jak mogę. Ale czy Ty CHCESZ być ze swoim mężem czy nie? Bo wygląda na to, że chciałabyć ale tylko w pewnych określonych warunkach. Jeżeli niemożliwe jest mieszkanie z rodzicami wynajmijcie sobie coś.

Odpowiedz
katarinka7 2009-03-25 o godz. 10:37
0

Zdecydowanie jestem za własnym mieszkaniem.
Na początku wspólnej drogi, gdy nie meiszkaliście wcześniej razem, gdy boicie się takiej inwestycji i macie niepewną sytuację finansową lub nie wiecie gdzie osiądzieci na stałe - porywac się na budowę domu to moim zdaniem za duzo.
Ale mieszkanie? jak najbardziej - według mnie to najlepszy pomysł. Mieszkanie jest lokatą kapitału - potem chcac się wybudować sprzedacie je i będzie kasa na dom (część), a teraz spełnicie swoje marzenia - zamieszkacie razem, no i kredyt nie będzie taki wielki.......

czy mieszkanie - jego kupno jest problemem?

Nie piszesz co Z Twoją pracą? pracujesz?
no i tego strachu przed dojazdami 45km, tez nie bardzo rozumiem.......byc może mój mąż bedzie dojeżdżał do pracy 50km a znam ludzi którzy dojeżdżaja i 60.

Głowa do góry!!!!

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 10:37
0

naprawdę mieszkanie z którymikolwiek rodzicami nie wchodzi w grę, przynajmniej na razie. jestem zdesperowana, ale nie aż tak. czy ktoś mnie rozumie?

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 10:20
0

awangarda w stylu retro napisał(a):paula.anna ja nie jestem zwoleniczka wynajmowania mieszkania
juz predzej przychylalabym sie do wersji mieszkania tymaczasowego z Rodzicami.
zgadzam się w 100% - co to za małżeństwo, gdy mieszkacie oddzielnie.. ?

awangarda w stylu retro napisał(a):pomyslu meza z budowa domu przy strachu przed kredytem:
NIE ROZUMIEM.
i ja również.. myślę że w dzisiejszych czasach dla większości z nas kredyt to jedyne rozwiązanie /my nie braliśmy bo mieszkamy razem z dziadziusiem Miśka w domu należącym do mojej teściowej - nie wiem tylko na jak długo ponoć na zawsze-kto wie, ale to już inna historia... /
poza tym kredyty długoterminowe są przecież ubezpieczone

awangarda w stylu retro napisał(a):nie rozumiem tez dlaczego po slubie mieszkacie oddzielnie???
nie mozna bylo zamieszkac badz z Tesciami badz z Twoimi Rodzicami?
zgadzam się, skoro nie możecie bądź nie chcecie wynajmować mieszkania to zamieszkajcie z rodzicami - w końcu jeśli zdecydujecie się na budowę domu to zabierze to sporo czasu...

awangarda w stylu retro napisał(a):a co sie tyczy brata straszego.
coz czasami tak jest, ze rodzice "laduja" w jedno z dzieci.
"nie przeskoczysz".
no chyba, ze ktorejs z dziewczyn sie udalo to ja tez poprosze wskazowki ;)
to ja również poproszę bo u nas podobna sytuacja

Odpowiedz
ewa78 2009-03-25 o godz. 09:09
0

Paula.Anna, We wszystkich wypowiedziach pojawia się zdanie, że powinniście jak najszybciej zamieszkać razem i ja się z tym absolutnie zgadzam.
Jeśli chodzi o kredyt czy wynajem musicie sobie dobrze skalkulować. Generalnie jest tak, że to co zapłacicie komuś za wynajem to jest równe racie kredytu, który płacicie za swoje. A nie zastanawialiście się nad małym mieszkankiem? Zawsze mniejsze mieszkania można łatwiej sprzedać, co nie blokowałoby planów męża odnośnie budowy. A inwestowanie w nieruchomości to nie jest zmarnowany pieniądz.
(My tak zrobiliśmy, kupiliśmy małe mieszkanie i planujemy w przyszłości wybudowanie domu.)

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 09:00
0

Ajka napisał(a): Zycie to pasmo kompromisow. I moze jednym z nich jest zamieszkanie razem rodzicami.
Popieram... Moim zdaniem małżenstwo t ojeden wielki kompromis dwóch osób, osobowosci i charakterów. Czasem naprawdę bardzo trudny. Ja tez jestem uparta, ale w takim wypadku powiedzialabym TAK budowie domu, jezeli moj maz bylby do niej przekonany i do wziecia kredytu na ten cel. I zaczelabym snuc plany dotyczace naszego prawdziwego, wspolnego domu. Nic tak ludzi nie zbliza ;) Zreszta jezeli po drodze maz sam zauwazy, ze was na to nie stac, kto wie, moze przekona sie jednak do kupna mieszkania. Nie podcinaj mu skrzydel, jezeli chce cos zrobic dla waszego wspolnego dobra.

Dom, mieszkanie, chatka na wsi... byle tylko byc razem :D

Powodzenia

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-25 o godz. 08:53
0

no to albo kupno, albo wynajem.
innego wyjscia nie ma. niestety.

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 08:45
0

ok 45 km.
a on też trochę wygodny jest, wiem o tym.
no i z moimi też nie chcę mieszkać :chlip:. (ale jestem popaprana). nie chcę opisywać szczegółów, ale to też nie jest najlepszy pomysł. raczej czas i odległość są tu wskazane
musimy wreszcie wymyślić coś i to szybko

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-25 o godz. 08:31
0

jezeli maz jest pod duzym wplywem matki to Ty powinnas go z domu rodzinnego jak najszybciej usunac ;)
jezeli nie chcesz u Tesciow, to u Rodzicow Twoich zamieszkajcie.
mieszanie osobno to naprawde nie jest dobry pomysl.

a jak daleko ma Twoj maz do pracy, ze to taki argument duzy???

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 08:24
0

no cóż, może nie dojrzałam jeszcze do takich kompromisów...
mąż jest pod dużym wpływem matki- kolejny argument przeciw mieszkaniu z nimi. pracuje z ojcem- kolejny i nie ostatni.

byłam naiwna sądząc, że młody mąż zrobi wszystko, żeby zamieszkać jak najszybciej ze swoją żoną
także dlatego nie zgodziłam się mieszkać z jego rodzicami, czego oni oficjalnie bardzo chcieli. ile było wymian zdań po ich tekstach typu: "po co wam własne mieszkanie, z nami będzie wam dobrze"
a teraz tym bardziej sobie tego nie wyobrażam. i boję się co będzie dalej

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-25 o godz. 08:19
0

Paula.anna napisał(a):Awangarda, dzieki za odzew!
w tym sęk, że mój mąż, m.in. dzieki mojemu ojcu-inżynierowi budownictwa, jest przekonany, że budowa i utrzymanie domu jest tańsze niż mieszkanie w bloku. (ja w to nie wierzę).
budowa to nie wiem. powiem za rok :) ale bez kredytu to sie nie obejdzie :)
za to utrzymanie to i owszem. mieszkalam i w domku i w bloku
wiec mam porownanie.
Paula.anna napisał(a):
zamieszkanie z którymiś rodzicami- kiepski pomysł. od baaardzo dawna marzę, że się wyprowadzę, będę mieszkała sama itp
poza tym mąż ma od moich rodziców dużo dalej do pracy niż od swoich.
znowu ja nie chcę mieszkać z teściami, i to było mu wiadome od początku. pomijając opisaną sytuację i moje na nią reakcję, chcę być z nim sama. u niego ciągle ktoś się wtrąca (babcia!), nie ma chwili spokoju. a ja tego nie zniosę długo- jak pisałam cierpliwość nie jest moją największą zaletą. to nie jest dobra rozwiązanie- dla żadnej ze stron. już wolę rozłąkę. może kiedyś będę tego żałować.
nadal nie rozumiem.
Paula.anna napisał(a):
marzę o kupowaniu drobiazgów do domu, urządzaniu a nawet sprzątaniu własnego M... u
jak mam nastroj na drobiazgi do wlasnego domu to ide i kupuje.
co prawda nie mam juz miejsca, zeby je chowac. no ale coz
prznajmiej nie marudze z tego powodu ;)
Paula.anna napisał(a):
a co sie tyczy brata straszego.
coz czasami tak jest, ze rodzice "laduja" w jedno z dzieci.
"nie przeskoczysz".
no chyba, ze ktorejs z dziewczyn sie udalo to ja tez poprosze wskazowki
tzn, że mnie rozumiesz?
mysle, ze raczej rozumiem Twojego meza, ktory przyzwczajony jest do takiego zachowania Rodzicow.
ale tak jak napisala xandra macie siebie i wspolnymi silami dacie sobie rade.
a wierz mi to sprawia wieksza satysfakcje jak sie wszytko osiagnie wlasnym wysilkiem.
mimo, ze czasami szlag trafia jak ta druga strona dostaje wszytko. lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 08:05
0

A czy to co macie teraz tez nie jst tymczasowym rozwiazaniem?

Tylko wydaje mi sie, ze malo trafionym. Malzenstwo powinno mieszkac razem niezaleznie w jakich warunkach. Zycie to pasmo kompromisow. I moze jednym z nich jest zamieszkanie razem rodzicami.

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 08:04
0

My też po ślubie mamy zamiar budować dom. Ale u nas nie ma nawet dyskusji o tym, żeby mieszkać z rodzicami czy, o zgrozo, oddzielnie. Będziemy wynajmować mieszkanie. Ja wiem, że to rozwiązanie tymczasowe, ale to będzie NASZA tymczasowość.

Dla mnie sytuacja, w której się znajdujesz byłaby naprawdę bardzo ciężka i nie wiem jak długo bym ją wytrzymała. W końcu przestałaś być jego dziewczyną, narzeczoną - jesteś jego żoną. A to już inna sutyacja.

Ja Ci szczerze radzę przemyślcie tą budowę domu, czy jej naprawdę chcecie czy nie. Będziecie wiedzieli na czym stoicie. I jaka może być przyszłość. I zamieszkajcie razem, chociażby w kawalerce.

Pozdrawiam Cie ciepło i mam nadzieję, że wszystko się szybko ułoży.

A co do faworyzowania brata Twojego męża to sutyacja jest niefajna, ale to Twój mąż powinien, jeżeli już, o tym z rodzicami rozmawiać. Ty wyszłabyś na tym bardzo źle. Ale powiem Ci, że nie dziwię się Twoim uczuciom.

Odpowiedz
xandra 2009-03-25 o godz. 07:59
0

to ja tez sie dołącze ze kredyt, coz... juz mniejsze zło niz mieszkanie jak chłopak i dziewczyna - weekendowo, to nie jest dobry znak dla małzenstwa (chyba ze tak trzeba)

a co do brata, tez mysle ze sie nie przeskoczy i tez to skądinąd znam (szkoda gadac), macie siebie - to najwazniejsze i tylko na tym bazujcie, do wszystkiego musicie dojsc sami, trudno ale i łatwiej na potem chyba
a brat - cóz, on zawsze bedzie miał wszystko od nich, nic sam wiec nei ma sie czym chwalic

pozdrawiam, dacie rade!

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 07:54
0

Awangarda, dzieki za odzew!
w tym sęk, że mój mąż, m.in. dzieki mojemu ojcu-inżynierowi budownictwa, jest przekonany, że budowa i utrzymanie domu jest tańsze niż mieszkanie w bloku. (ja w to nie wierzę).

zamieszkanie z którymiś rodzicami- kiepski pomysł. od baaardzo dawna marzę, że się wyprowadzę, będę mieszkała sama itp. poza tym mąż ma od moich rodziców dużo dalej do pracy niż od swoich.
znowu ja nie chcę mieszkać z teściami, i to było mu wiadome od początku. pomijając opisaną sytuację i moje na nią reakcję, chcę być z nim sama. u niego ciągle ktoś się wtrąca (babcia!), nie ma chwili spokoju. a ja tego nie zniosę długo- jak pisałam cierpliwość nie jest moją największą zaletą. to nie jest dobra rozwiązanie- dla żadnej ze stron. już wolę rozłąkę. może kiedyś będę tego żałować.

marzę o kupowaniu drobiazgów do domu, urządzaniu a nawet sprzątaniu własnego M... u żadnych rodziców tego mieć nie będziemy. poza tym, podobno, tymczasowe rozwiązania trwają najdłużej

a co sie tyczy brata straszego.
coz czasami tak jest, ze rodzice "laduja" w jedno z dzieci.
"nie przeskoczysz".
no chyba, ze ktorejs z dziewczyn sie udalo to ja tez poprosze wskazowki
tzn, że mnie rozumiesz?

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-25 o godz. 07:35
0

paula.anna ja nie jestem zwoleniczka wynajmowania mieszkania
juz predzej przychylalabym sie do wersji mieszkania tymaczasowego z Rodzicami.

pomyslu meza z budowa domu przy strachu przed kredytem:
NIE ROZUMIEM.
moze trzeba mu wyliczyc ile to wszytko kosztuje ?

nie rozumiem tez dlaczego po slubie mieszkacie oddzielnie???
nie mozna bylo zamieszkac badz z Tesciami badz z Twoimi Rodzicami?

a co sie tyczy brata straszego.
coz czasami tak jest, ze rodzice "laduja" w jedno z dzieci.
"nie przeskoczysz".
no chyba, ze ktorejs z dziewczyn sie udalo to ja tez poprosze wskazowki ;)

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 07:18
0

Ja też uważam, że powinniście jak najszybciej ze soba zamieszkać.
Bo co to za małżeństwo? Tak na "dochodne" weekendowe??
Owszem w dzisiejszych czasach wzięcie kredytu to wielkie ryzyko i doskonale Cię rozumiem.

Ale może na początek wynajmijcie coś niedrogiego, pomieszkajcie i nacieszcie się sobą.
Powodzenia!

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 07:17
0

jak już zaczęłam się wywnętrzać, to kontynuuję.
trochę się tego wstydzę, ale nie potrafię zapomnieć.
a mianowicie: ok. 2 lata temu zmarła babcia mojego wtedy jeszcze nie narzeczonego (spotykaliśmy sie ok 3 lat). zostało po niej 3 pokojowe mieszkanie. moja obecna teściowa dała je starszemu synowi, który mówi o sobie "zatwardziały kawaler". miała prawo, ale zrobiła to w tajemnicy przed młodszym synem, nie rozmawiając z nim, nic nie wyjaśniając. gdy mój mąż się wreszcie zorientował, że brat nie mieszka tam chwilowo i zapytał o to mamę wprost, usłyszał "to ciebie nie dotyczy".
nie mogę zrozumieć, jak można tak powiedzieć własnemu dziecku. i tak je potraktować. mniejsza o to, że to mieszkanie byłoby w naszej sytuacji wybawieniem, mielibyśmy czas pomyśleć co dalej mieszkając razem. tymczasem ona nawet nie zapytała młodszego syna czy ma jakieś plany. tamten dostał mieszkanie, samochód, zapłacili za jego studia podyplomowe. nam nie mogą za bardzo pomóc.
mam poczucie niesprawiedliwości. tylko czy słusznie? czy po prostu jestem chciwa, zazdrosna itp.? czasami tak się czuję. nie mogę sobie z tym poradzić. czasami wydaję mi się, że oni nie życzą nam najlepiej (jest jeszcze kilka faktów jakby potwierdzających tę tezę, ale my nie jesteśmy obiektywni).
teściowa wydaje się być miła, ale mój mąż mówi o niej hipokrytka. w ogóle męża rodzina nie jest tak idealna jak mi się dawno temu wydawało.
jak mam sobie poradzić z tymi emocjami/uczuciami? bo problem powraca jak bumerang. a ja jestem niestety pamiętliwa.
co o tym myślicie? potrzebuję opinii osób postronnych

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 06:51
0

dzięki Wiolka.
wiem, że musimy jak najszybciej zamieszkać razem. nie chcę decyzji o kredycie podejmować pochopnie- przecież to już "trochę" trwa. ja też sie tego boję, ale to chyba jedyna możliwość.
myślimy o wynajęciu czegoś, ale to będzie chwilowe rozwiązanie i nie najtańsze

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-03-25 o godz. 06:33
0

Zamieszkać razem jak najszybciej!! A przynajmniej podjąć konkretną decyzję, ustalić ile maksymalnie czasu będziecie mieszkac osobno i tego się trzymać.
Jeśli macie możliwości finansowe, może dobrym pomysłem będzie wynajęcie chociaż malutkiego mieszkana?
Co do kupna mieszkania lub budowy domu - i tak czeka Was kredyt. Nie dziwię się, że Twój mąż się boi, ale z drugiej strony najprawdopodobniej to jedyne wyjscie. Na pewno nie warto takiej decyzji podejmować na szybko albo za wszelką cenę stawiać na swoim.
Myslę, że prędzej czy poźniej dojdziecie do porozumienia. Czasami nawet najpoważniejsze problemy rozwiązują się same z upływem czasu.

Życzę Ci abyTwoje zakończyły się jak najszybciej :usciski:

Odpowiedz
Paula.anna 2009-03-25 o godz. 06:13
0

dzięki, że jesteście. właśnie czyjejś życzliwej obecności mi brakuje. na innych forach obserwuję dużo ocen a tu chyba tak nie jest.

ale do rzeczy. postaram się w miarę logicznie opisać mój "problem".
jestem mężatką od ponad 5 miesięcy i jeszcze nie mieszkam z mężem. tzn. mieszkamy ze swoimi rodzicami jak przed ślubem i tylko czasami w weekendy razem (u jednych lub drugich teściów).
nie pobieraliśmy się w pośpiechu, od zaręczyn do ślubu minęło 8 miesięcy, więc mieliśmy czas ustalić i załatwić coś konkretnego. tymczasem teraz okazuje się, że nie wiemy co robić. mąż bardzo boi się kredytu, co rozumiem, ale to dla nas jedyne rozwiązanie.
jestem załamana tym, że nie możemy dojść do porozumienia. ja chcę mieszkać z nim jak najszybciej, a w nim obudziła się ambicja i chce budować dom na wsi. to by na pewno trwało, a poza tym ja nie czuję się jeszcze na to gotowa. ciągle się o to kłócimy, bo ja do najcierpliwszych nie należę.
boję się, jak to sie skończy. kiedy pomyślimy o dzieciach? ta sytuacja nie jest normalna. a ja nie wiem jak z nim rozmawiać. i mam do siebie wielki żal, że dopuściłam do takiej sytuacji. wiedziałam, że mój mąż to marzyciel, że często trzeba go sprowadzać na ziemię. on "miał czas", przed ślubem było dla niego za wcześnie na szukanie mieszkania a ja się na to godziłam.
teraz miotamy się: kredyt- to upatrzone mieszkanie za drogie, wynajmować, czekać?
przepraszam za haos wypowiedzi

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 05:42
0

pewnie, po to też jesteśmy...

:usciski:

Odpowiedz
Nezi 2009-03-25 o godz. 05:36
0

Pisz....
Ja słucham :usciski:

Odpowiedz
Alma_ 2009-03-25 o godz. 05:31
0

Ja słucham.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie