• Gość odsłony: 2261

    Glupia jestem :/

    Jakas godzine temu przyszedl do mnie facet - zadzwonil do domofonu, przedstawil sie z nazwiska, powiedzial gdzie mieszka (przecznice dalej) poprosil o pieniadze dla chorej matki (po zawale) na leki. Opowiedzial cala historie jak to brak pieniedzy, jak to pijechali do szpitala, jak matka cierpi, jak rozpaczliwie szuka pieniedzy. Zapytalam ile oczekuje - on 50 zl :o dalam mu 10. Wiecej nie moglam.

    Jakie bylo mnoje zdziwienie, jak zobaczylam go z butelka w dloni - przed chwila!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kurwa

    Pozalowalam jego matki (ktorej pewnie nic nie jest) i jeszcze mialam wyrzuty sumienia, ze nie moglam pomoc bardziej, a teraz siedze i jestem na siebie zla

    Juz chyba cigdy sie nie naucze nie ufac ludziom............

    Odpowiedzi (30)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-09, 13:04:12
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
xandra 2009-10-09 o godz. 13:04
0

kiedys na rynku starówki z trzech młodych lebkow ;) w wieku na oko 10-12 lat właczyło magnetofon z jakims podłym hiphopem ;) , rozłozyło na ziemi gumę i zaczeli breakdensa ;) i naprawde fajnie im to wychodziło
tłumek sie zebrał, kazdy wrzucił po złotówie czy dwóch i OK

ale żebranie ktore nie jest spowodowane prawdziwą nędzą czy brakiem zdrowia nie zrozumiem nigdy w sensie sposobu na zycie

załamałam sie ta babcią bo i ja jej nieraz coś dałam... w zyciu bym nie wpadła ze mozna przyjezdzac po utarg babci :o

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 15:27
0

a ja daje najczesciej grajkom, ale nie takim wrzeszczacym hipisom, ale na przyklad ludziom grajacym na skrzypcach na ulicy. Podoba mi sie, ze nie zebrza tylko robia to, co potrafia najlepiej. wiem, ze czesto sa to osoby z Ukrainy, z wyzszymi studiami, skonczonym konserwatorium muzycznym. Niestety zamiast grac w orkiestrach, musza w ten sposob zarabiac na chleb :(
Moja mama jest osoba, ktora nigdy nie odmowi nikomu pomocy. Ilu osobom pomogla moglabym napisac ksiazke. Podziwiam ja za to, ale sama ucze sie asertywnosci, chociaz czasem mi serce peka.

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 12:44
0

Nabla napisał(a):Sandraa napisał(a):
A te wycieczki u nas czasem sa strasznie dziwne. Np ostatnio w niedzielę wieczorem zadzwoniła do domofonu jakas babka, żebym wyszła do skrzynki i sprawdziła czy dostarczono mi jakies ulotki. Nie wyszłam, no bez przesady Potem byli u mamy i podobno w samochodzie siedzialo ze trzech facetów. :o
Kontrola dystrybucji. Tez tak pracowalam - latasz po domach i sprawdzasz czy ulotkarze rozniesli do kazdego domku w swoim sektorze ulotke. Czasem kontrola jest bardzo szbko po dystrybucji, wiec ludzie nie zdazyli zabrac ulotek do domu tylko sa w skrzynkach/na klamkach. Kierowce i auto tez dawali.

Nie lubilam tej roboty jak jasna cholera....
uff lol szkoda mi było dziewczyny, ale nigdy sie jeszcze z tym nie spotkałam, więc bałam sie iść.

Odpowiedz
m. 2009-10-07 o godz. 10:21
0

Czasem daję drobne osobom, które nie zaczepiają, siedzą z pudełkiem albo z kartką.
Ale nie lubię jak mnie proszą o pieniądze, wtedy najczęściej proponuję, że im kupię np. chleb.

Dziś miałam niezłą historię. Wracałam ze spaceru z Anią, w koszyku pod wózkiem miałam zakupy (m.in. mandarynki i banany). Pani zaczepiła, że potrzebuje na realizację recepty. Zaproponowałam, że pójdę z nią do apteki i jej dołożę, ale oczywiście zaraz zmieniła śpiewkę. Poprosiła o mandarynkę, wziełam więc torbę spod wózka i dałam jej dwie, a ona na to: "A banana może mi pani dać?" :o Powiedziałam NIE
Dasz dłoń, a wezmą całą rękę Wkurzyłam się strasznie

Odpowiedz
madziula 22 2009-10-07 o godz. 08:42
0

Ja zawsze mam łzy w oczach, jak widzę kogoś, kto żebrze....najczęściej żal mi tych malenstw, z którymi kobiety stoją przy skrzyżowaniu, albo innym ruchliwym miejscu...
Kiedyś dałam sie nabrać-facet przyszedł do mnie do pracy i błagał o 10 złotych, bo żona go wysłała po mleko, a jemu zabrakło-chciał mi nawet dowód zostawić- dałam te dyche, dowodu nie wzięłam- facet nigdy nie oddał, choć sie strasznie zaklinał.A wyglądał rzeczywiście jak ojciec rodziny, taki zmartwiony, autentyczny.....
Kiedyś zawsze jak wracałam z pracy, mijałam faceta, około 30, na oko lekko niepełnosprawnego, który klęczał wprost na chodniku, bez żadnej podkładki, prosząc o datek.... tak bardzo chciałam mu pomóc, podejść i porozmawiać....ale nie dałam rady, jestem strasznie nieśmiała, i wstydziłam się obcego zagadać...
Nigdy tego nie zapomnę...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-07 o godz. 00:41
0

Liberales napisał(a):Jak mi ktoś mówi ze na chleb potrzebuje to proponuje że mu kupię w sklepie...do tej pory to odstraszyło 100% "głodujących" naciągaczy
dokładnie tam samo postępuję w tym momenicie głodni naciągacze znikają i jest spkój :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 05:21
0

Na przeciwko Uniwersytetu siedzi zasuszona staruszeczka z pudełeczkiem na monety. Naprawdę trudno było jej nic nie dać. W zeszłym roku wracając z BN na placu Krasińskich, czekałam codziennie na autobus na przystanku koło Hotelu Europejskiego i codziennie miałam przyjemnosć obserwować około 40 letniego wnuczka, który z ulicy pobierał babcię i zarobek

Odpowiedz
Gość 2009-10-05 o godz. 03:33
0

Dawno temu, jeszcze w moich czasach studenckich co dzień przebywałam na dworcu autobusowym.
Bardzo często zdarzał się ktoś, kto prosił o kase na bilet: dzieciaki, dorośli, kobiety i mężczyźni, biedni i bogaci...
Bo okradli, bo zabrakło, bo zgubili...

ZAWSZE proponowałam, że podejdziemy do kasy i kupię ten bilet.

I co? Jeden jedyny facet zgodził się na taki układ i był bardzo wdzięczny!!! Facet koło 40-tki. Do dziś go pamiętam, miał łzy w oczach jak dostał ten bilet do ręki...

Ale jak odmawiam kasy to czuję się podle - mimo, że wiem o tych wszystkich oszustach.

Odpowiedz
kasiacleo 2009-10-04 o godz. 11:53
0

Ja też nie daje pieniędzy... naprawde biedni ludzie jak pukają do drzwi to proszą o coś do jedzenia nie o kase, takim nigdy nie odmawiam

poza tym myślę, że naprawde biedni ludzie wstydzą się swojej sytuacji i nie proszą o pieniądze na ulicy, tylko zgłaszają się np. do Caritas...

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 09:23
0

Sandraa napisał(a):
A te wycieczki u nas czasem sa strasznie dziwne. Np ostatnio w niedzielę wieczorem zadzwoniła do domofonu jakas babka, żebym wyszła do skrzynki i sprawdziła czy dostarczono mi jakies ulotki. Nie wyszłam, no bez przesady Potem byli u mamy i podobno w samochodzie siedzialo ze trzech facetów. :o
Kontrola dystrybucji. Tez tak pracowalam - latasz po domach i sprawdzasz czy ulotkarze rozniesli do kazdego domku w swoim sektorze ulotke. Czasem kontrola jest bardzo szbko po dystrybucji, wiec ludzie nie zdazyli zabrac ulotek do domu tylko sa w skrzynkach/na klamkach. Kierowce i auto tez dawali.

Nie lubilam tej roboty jak jasna cholera....

Odpowiedz
Reklama
Sofija 2009-10-03 o godz. 08:04
0

Ja regularnie daję sie nabrac "potrzebującym" i za kazdym razem powtarzam sobie nigdy wiecej. W postanoweniu trwam do nastepnego razu i tak w kolko. Tydzien temu pod hipermarketem, do wozkow podchodzi Pani, skromna, czysta, jak zaczyna mówic odrazu ma łzy w oczach. Chciala moją monete z wozka, bo ma 4 dzieci glodnych w domu, a od pol roku nie pracuje, maz zmarl 2 lata temu, nie daja sobie rady. Mowie przepraszam ale nie mam bo korzystam z zetonow (kasy zadnej nie mialam, juz od jakiegos czasu mniej wydaje jak wszedzie sie karta posluguje). Pani sie odwrocila i poszla. Ja sie poczulam niezrecznie, szkoda mi sie jej zrobilo. Zostailam swoje zakupy w przechowalni i poszlam kupic cos dla niej i tych glodnych dzieci. Oprocz pieczywa, kupilam warzywa, porcje rosolowa na zupe, makron, owoce, ser i jakas wedline, 4 czekolady. Odnalzlam ta pania po jakis 30 minutach, podchodze i mowie przepraszam, nie mialam gotowki ale zrobilam Pani zakupy, podaje jej siatke i mowie prosze. A pani do mnie "i co ja k...a mam niby teraz z tym zrobic, ja o pieniadze prosze a nie o zakupy" Xdziwilam sie ale uparcie podaje siatke dalej i mowie,ze no przeciez ma pani glodne dzieci w domu, to prosze, wiecej niz to dac nie moge. No i sie dowiedzialam, "zebym to sobie w dupe wsadzila ona kasy potzrebuje, i zebym spier...a bo sie ludzie patrza i nic juz dzis przeze mnie nie zbierze" Kopara mi opadla, czulam sie jak idiotka, plakalam cala droge do domu przez naiwnosc. I mysle, że to juz był naprawde ostatni raz kiedy zmieklo mi serce.
Szkoda tylko, jak juz tu zostalo zauwazone, ze nastepnym razem moze to byc naprawde bardzo potrzebujaca osoba.

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 05:25
0

Watek dla mnie Mieszam w domku jednorodzinnym, wiec co weekend ma wycieczki żebrzacych
Nigdy nie daje kasy.
Ostatnio pod sklepem jakis facet mnie poprosil o kase, bo głodny i bezdomny. Powiedzialam, że moge mu kupić. O dziwo sie zgodził. Wiec zrobilam mu zakupy łącznie z plastikowymi naczyniami Bardzo sie ucieszył.

A te wycieczki u nas czasem sa strasznie dziwne. Np ostatnio w niedzielę wieczorem zadzwoniła do domofonu jakas babka, żebym wyszła do skrzynki i sprawdziła czy dostarczono mi jakies ulotki. Nie wyszłam, no bez przesady Potem byli u mamy i podobno w samochodzie siedzialo ze trzech facetów. :o

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 02:42
0

Przez rok pracowałam w centrum i przechodziłam podziemiami w ok Dw Centralnego wiec naoglądałam się oszustów i tego i nieraz żałowałam ze dawałam delikwentowi pieniądze. A to opatulona po czubek głowy babuleńka klęcząca i kiwająca się na chodniku okazała się być wąsatym facetem po czterdziestce. A to po schludną panią nie mającą za co wykupić recept przyjechał zachodnim samochodem (a była to połowa lat 90-tych a wiec przed boomem sam.) całkiem zamożnie ubrany syn. Nie wspominam nawet o pijakach i narkomanach.
Obecnie w centrum nie bywam w ogóle. Wcześniej zdarzało mi się kupić coś do jedzenia niektórzy uciekali. Jestem jednak przekonana ze gdzie jak gdzie ale w Warszawie osoba która jest głodna ma kilka miejsc gdzie może się pożywić SA przynajmniej 2 jadłodajnie dla bezdomnych schroniska, SA fundacje rozdające żywność z banku żywności.
Ja osobiście wolę wpłacać pieniądze na konto fundacjom do których mam zaufanie albo przekazywać im produkty żywnościowe. Wiem ze taka pomoc wykorzystywana jest w sposób bardziej sensowny. W sumie nieładnie to powiedzieć ale jest zadowolona że rzadko spotykam proszących bo jednak czasami naprawdę nie miałam czasu coś komuś kupować do jedzenia i dałam kasę i miałam wyrzuty sumienia że jestem naiwna, nie dałam i nic nie kupiłam znowu miałam wyrzuty ze zostawiłam kogoś w potrzebie. Musze powiedzieć że mimo nauczki sprzed lat "biorą mnie" babcie proszące o pieniądze na wykupienie recept. może jednak to też być rodzaj cwaniactwa bo jedynka myślę że kto jak kto ale emeryci nie maja tak źle w porównaniu do innych. Przeciętna emerytura Ok 1000zł faktem jest ze lekarstwa są drogie a wielu lekarzy nie ma skrupułów by przepisywać im drogie lekarstwa firm z którymi mają nieformalne kontakty i że często mieszkają sami w dużych mieszkaniach na które ich nie stać.
Dodam że ostatnio na naszym osiedlu jest jakiś najazd wolontariuszy zbierających na rożne fundacje. Nie zawsze legitymują się zawsze jednak są b. elokwentni. Ostatnio miałam dziwną rozmowę z dziewczyna mającą zafoliowaną informacje fundacji "o uśmiech dziecka" ze nie zbiera pieniędzy co zresztą powiedziała mi w pierwszych słowach po czym zbierała deklaracje ile mogłabym "przekazać" na fundacje i chciała je ode mnie przekazać. Kilka chwil trwałą ta rozmowa bo nie mogłam zrozumieć czego ode mnie chce wyraźnie napisane w ino ze osoba ta nie zbiera pieniędzy i sama to zadeklarowała we wstępie do rozmowy ja jej mówię ze przekaże na konto a ona swoje że ona przekazuje.

Odpowiedz
magdaF. 2009-10-03 o godz. 02:29
0

Ja teraz też nie daję pieniędzy - ale ubrania, żywność - owszem.
Zwłaszcza jestem mało wrażliwa na osoby sprzedające pocztówki dla np. chorych dzieci.
Ostatnio też u nas byli tacy dwaj chłopcy z aktem zgonu ojca... nie wiedziała, ze to jakiś stały numer oszustów i dałam im pieniądze

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 02:17
0

A ja staram sie dawac. Moze to glupie i naiwne. Ale jesli ktos prosi mnie o 2 zl na chleb, to wole dac i zalozyc, ze rzeczywiscie jest glodny i ew. zostac oszukana- trudno. Nie mozna podejrzewac wszystkich o nieuczciwosc i tym samym nie pomoc tym, ktorzy sa naprawde potrzebujacy. Mnie na chleb nie brakuje, wiec czemu mam sie nie podzielic.
Jestem maniaczka pomagania, nie wyobrazam sobie, ze moglabym przejsc obojetnie obok kogos, kto prosi o pomoc.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-10-03 o godz. 01:17
0

Mik@ dobrze, ze sie nigdy nie nauczysz nie ufac ludziom.
niektorzy nas oszukaja, ale pomozemy tez tym, ktorzy tego najbardziej potrzebuja.

wybieralam kiedys kase z bankomatu i podchodzi chlopaczek tak z 10 lat i pyta sie czy dam mu kase to odwarczalam, ze ja na te pieniadze ciezko pracuje
to on cichutko czy do jedzenia mu cos kupie.
to laskawie powiedzialam, ze owszem to moge.
obok jest piekarnia z cukiernia.
stoimi w kolejce, a on prawie szeptem sie mnie pyta czy dla brata bulke tez moge kupic.
kupilam: bulki, paczkii, cynamownki, chleb itp. dalam mu to.
wyszlismy i parze, a on podchodzi do 2 chlopcow w wieku 5-8 lat.
boze jak oni sie na to jedznie rzucili.

wierz mi Mik wstyd mi do tej pory za to, ze wydawalo mi sie, ze wiem wszytko. glupia bylam i jestem.

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 00:37
0

masz dobre serduszko i tyle.
Pomagać trzeba, zawsze majac nadzieję, ze pomagamy potrzebującym.

Staram się nie dawac pieniędzy, jesli ktos mówi, że jest głodny to chętnie kupie coś do jedziena. Są sytuacje, kiedy nie potrafie odmówić dania pięniedzy - np. starszej schorowanej pani... a taką widywałam w drodze na uczelnie... choćby cokolwiek jej dać...

najchętniej jednak daje coś do jedzenia, stare ubrania, buty, coś co moze się przydać.

niestety nie mamy pwności czy dajemy oszustowi czy komuś, kto faktycznie potrzebuje pomocy...

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 15:30
0

jesli ktos prosi mnie o kase to nie daje, mowie ze moge kupic cos do jedzenia

ale jesli dzieci przychodza do drzwi i prosza o jedzenie to daje jedzenie (duzo dzieciakow sie bardzo cieszy np. z zupki chinskiej i bardzo dziekuja wlasnie za produkty spozywcze) ale do domu nie zapraszam, kasy tez nie daje.

pamietam jak jakas starsza pani poprosila mnie o drobne na chleb - a ja mialam ostatnie 10zl , do chwili obecnej zaluje ze nie poszlam z nia do sklepu i nie kupilam jej czegoc do jedzenia!! ale sie spieszylam a 10zl nie moglam jej dac bo byly mi potrzebne, jestem zla na siebie do dzis,

grunt to nie dawac kasy

p.s. szczyt bezczelnosci to jak ktos prosi mnie o 2zl, 2zl to duzo kasy jakby nie patrzec - to sie nazywa bezczelnosc,

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 15:13
0

Do nas zapukały kiedyś dwie dziewczynki. Chciały coś do jedzenia i jakieś ubrania.Mama zaprosiła je do domu i czyms poczęstowała. Potem poszła do mojego pokoju wyszperać jakieś ciuszki.Potem dziewczynki podziękowały i poszły.Parę chwil później tata szukał dokumentów, które były schowane w kurtce wiszącej w przedpokoju.Nie znalazł.Te dwie wykorzystały chwilę nieuwagi rodziców i wyciągnęły dokumenty pewnie w nadziei, że będą tam pieniądze.
Na szczęście wieczorem przyszedł jakiś facet z innego bloku z wszystkimi dokumentami.Leżały na jego wycieraczce.
Nigdy nie ufałam ludziom żebrającym po domach, wtedy tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze robię.

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 14:38
0

Uodpornilam sie juz, nie daje. Ale czasem az mi glupio - ostatnio moj wujek kupil facetowi bulke (tez nie chcial dac pieniedzy) a facet go pocalowal w reke :o

Nie jestes glupia, to ludzie sa nieuczciwi

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-10-02 o godz. 13:22
0

EE...
Wiec nie jestem sama.
Kilka dobrych lat temu kupujac bilet na dworcu PKP dalam chlopakowi na cos tam... Patrze, a on skubany papierosy kupuje - nie moglam sie powstrzymac i mu dwa zdania powiedzialam. Byl na tyle zdziwiony, ze nie zdarzyl mi nic odpyskowac .

Mik@, spoko... Wielu sie zdarza.

Ja teraz pomagam tylko rzeczowo najczesciej. I na WOSP, do tego mam wielki sentyment i bylam swiadkiem WOSPowej pomcy ratujacej zycie.

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 12:59
0

my kiedy mieszkalismy kolo Feminy regularnie bylismy nawiedzani przez dwoch chlopakow z aktem zgonu ktorzy zbierali kase bo nie mają na zycie po smierci rodzica .

Przez to , ze mialam kilka "fajnych" akcji nie daję. I czasem glupio sie z tym czuje, bo nie mam pewnosci czy osoba ktorej odmowilam nie byla faktycznie potrzebująca.

Ulubioną moją anegdotką na ten temat jest opowiesc kolegi mojej mamy jak to wychodziwszy z przejscia podziemnego zobaczyl dwoch facetow - jeden siedzial na wozku drugi prosil o kase. Dal im. Za jakis czas wrac ze spotkania, a ci...zamienili sie miejscami ;) grunt to pomysl na zycie ;)

Odpowiedz
Loxia 2009-10-02 o godz. 12:18
0

Nie jesteś głupia. masz miętkie serce :D

Odpowiedz
laureline 2009-10-02 o godz. 12:17
0

ja wiem ze wiele ludzi zeruje na naiwnosci ludzkiej
ale ja spotkalam kiedys czlowieka zebraka, ktory zapukal do nas po chleb zywnosc dla niego i przyjaciol, ktorzy tez zapewne gloduja
oddalam mu zawartosc prawie calej lodowki (niewiele niestety tam bylo) i dalam pieniadze, ktore po wyjsciu wlozyl do skrzynki na listy....
od tamtej pory nie umiem nie dac choc paru groszy, badz usmiechnac sie do ptrzebujacego z karteczka....

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 12:07
0

Kiedyś jak jeszcze mieszkałam z rodzicami przychodziła do nas pani i prosiła o chleb i cos do niego dla swoich dzieciaków. Choć było u nas krucho z kasą zawsze coś i dla niej się znalazło.

Od tej pory, kiedy ktoś mnie prosi o pieniądzę, mówię, że mogę podzielić sie z nim tym, co mam w lodówce i na tym się przeważnie rozmowa kończy.

Mik@ nie jesteś głuptaskiem, tylko masz dobre serduszko. Człowiek całe życie uczy się na błędach, więc pewnie następnym razem już nie dasz sie nabrać.

I jeszzce jedna przestroga-kiedy Was ktoś na ulicy zaczepi z prośbą o pieniądze na przykład na karmę dla psa nie mówcie "nie mam drobnych", bo ja tak kiedys zrobiłam i usłyszałam, że "mogą być grube" :o

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 12:06
0

ja JUŻ też NIE DAJĘ nic
też miałam pewnego rodzaju przygody w tym temacie
na jednej z głównych naszych ulic, stała kobietka z tekturowym pudełkiem, prosząc o kasę dla swojej chorej 4-letniej córeczki ( chorej na białaczkę)
że to była moja codzienna droga do pracy, zapamietałyśmy sie nawzajem, w dodatku paredziesiąt razy pozwoliłam sobie na wrzucenie "reszty" do pudełka
jakie było moje zdziwienie/zaskoczenie/wkurwienie- jak będąc na wakacjach w N.Sączu-spotkałam te sama kobitke ale...... juz z chorym 10 letnim synkiem (chorym na raka)i z tym samym tekturowym pudełkiem
kobita jak mnie zobaczyła, zrobiła się cała czerwona, złożyła swoje pudełko i wręcz uciekła

drugi przypadek- w rodzinie mojej rodziny urodziła się bardzo chora dziewczynka( zespół Downa, brak podniebienia , bezwład kończyn) wszyscy zaangażowaliśmy się w leczenie- bardzo kosztowne w Krakowie- jej rodzice założyli konto- ogólna reklama w prasie, tv, radio- koncerty , zbiórki- po jakimś miesiącu akcji tatus dziewczynki zakupił i rejestrował nowiusieńskiego fordzika prosto z salonu kupionego za gotówkę
a przeciez kilka tygodni wcześniej sprzedali sklep, wzięli kredyty, wyspzredali co się dało, pożyczali po wszystkich- na leczenie, na dojazdy, na leki, na sprzęt ratującej małej życie
( niestety dziewczynkę nie udało się uratować, umarła)

te dwa wydarzenia sprawiły , że przestałam wierzyć takim ludziom- to źle , bo przeciez wśród naciagaczy są ci , którzy naprawdę potrzebuja naszej "złotówki" a jej nie dostają przez brak zaufania

na moja pomoc mogą liczyć teraz schroniska dla zwierząt, ale to tez nie będzie gotówka( też nie mam pewności czy za moja kasę opiekunowie nie kupia sobie czegos dla siebie), ale jakies zakupy ( sucha karma, koce..itp)bardzo proszę- z tego nie okradną

Odpowiedz
Liberales 2009-10-02 o godz. 11:48
0

Jak mi ktoś mówi ze na chleb potrzebuje to proponuje że mu kupię w sklepie...do tej pory to odstraszyło 100% "głodujących" naciągaczy

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 11:01
0

ja kilka lat temu tez sie "nadziałam" :( . Stałam na dworcu czekajaąc na autobus. Podszedł chłopiec w wieku ok 14-15 lat i poprosil o pieniadze na chleb. Dałam mu, a za chwile patrze, a on idzie z butelką piwa
I od tej pory powiedziałam sobie, że nigdy wiecej!!!!!!

Odpowiedz
Gość 2009-10-02 o godz. 10:56
0

A ja jestem twarda, raz się nacięłam i straciłam ... 100 zł
Do tej pory nie mogę się otrząsnąć ze wstydu za moją głupotę
Ale w nosie mam wszystkich którzy proszą mnie o kasę i jestem dla nich bardzo niegrzeczna
Gdybym była w potrzebie na pewno nie poszłambym do obcych ludzi po kase

Radzę założyć blokade na tą część sumienia ... ja tak zrobiłam 8)

Odpowiedz
xandra 2009-10-02 o godz. 10:36
0

Do nas zadzwonił jakis tydzien temu facet, ze zmarł mu ojciec i potrzebuje kasy bo nie ma na chleb.
Nie dostrzegłam związku więc powiedziałam - słuuucham?!
i odłozyłam z trzaskiem domofon

Bo to juz kolejna taka historia.
U nas z kasa jest naprawde dupa totalna, wiec moze i ja zaczne zbierac kase po ludziach?
Eh, Mik@ masz po prostu za miękkie serce, ja juz sie niestety wiem ze to co nieudokoumentowane to z reguły jest pic na wode. wiem ze ludziom jest ciezko, ale to sie zaczał robic sposób na zarobek .

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie