• Gość odsłony: 2091

    Powrót do pracy...

    Dziewczyny napiszcie kiedy wróciłyście po porodzie do pracy? Ile miały Wasze dzieci? No i jak to zniosłyście? A jak to zniosły Wasze dzieci?

    Stoję właśnie przed decyzją i nie wiem co zrobić :(

    Odpowiedzi (14)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-02-27, 11:45:53
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
AgaFe 2011-02-27 o godz. 11:45
0

Shiadhal napisał(a):
adaptacja zlobkowa tez Was interesuje? jak tak, to moge opisac w skrocie.
Będę wdzieczna :)

Odpowiedz
Szynia 2011-02-26 o godz. 14:25
0

AgaFe napisał(a):Mam małe pytanie: ile czasu zjęło Waszym dzieciom przyzwyczajenie się do babci/ niani i ile czasu musiałyście "uczyć" babcie/nianie zajmowania się Waszymi dziećmi, ich przyzwyczajeń, rytmu dnia.
Zastanawiam się nad powrotem do pracy, ale nie wiem, ile czasu wcześniej powinnam już zacząć "przestawiać" małą na pobyt bez mamy
Jak wróciłam do pracy moja Mała miała prawie 6 miesięcy. Co rano zawożę ją do babci i stamtąd po pracy odbieram. Przygotowywałyśmy się do tego przez 3 tygodnie. Dobrze nam to zrobiło, babcia przyzwyczaiła się do nowej sytuacji i miała mnie pod rękę w momencie, kiedy potrzebowała wskazówek, ja mogłam spokojnie do pracy wrócic, bo byłam pewna, że córcia jest już zaaklimatyzowana u babci, no i najważniejsze, że Młoda się przyzwyczaiła. Myślę, że teraz ciężej byłoby mi ją zostawić, a tak jesteśmy już w rytmach rutyny i każda robi co do niej należy ;)

Odpowiedz
Gość 2011-02-26 o godz. 14:14
0

Ja poszłam do pracy jak Jasio miał rok i osiem miesięcy i przezyliśmy to praktycznie bezstresowo. Jaś zostaje z moja mamą i teściową na raz bo moja mam ma aptekę i pracuje będąc jednocześnie w domu, a jak schodzi do apteki to ktoś musi doglądać niunia i po to jest teściowa.

Jasio nie płacze za mną jak jest z nim moja mama ale jak czasem zobaczy teściową a widzi że ja się szykuję do pracy to rzuca mi sie na szyję i popłakuje mówiąc "mamusia nie ić". Wtedy serce mnie boli. Ale poza tym nie płacze, a jak wrócę to nie odstępuje mnie na krok. Ja wtedy nic nie robię tylko się z nim bawię. Cały wolny czas poświęcam synkowi i sprawia mi to przyjemność.

Dobrze że poszłam do pracy bo nabrałam dystansu i większego szacunku do siebie. Czuję sie jakaś bardziej wartościowa. Ja pracuję na cały etat a wolałambym pół. Ale jak sie ma kredyt do spłacania to nia ma siedzenia w domu

Odpowiedz
Gość 2011-02-26 o godz. 08:53
0

to chyba bardzo zalezy od wieku dziecka i od jego usposobienia (jak bardzo jest towarzyskie / jak bardzo wymaga nieustannej obecnosci mamy).

adaptacja zlobkowa tez Was interesuje? jak tak, to moge opisac w skrocie.

Odpowiedz
Corgi 2011-02-26 o godz. 08:34
0

AgaFe napisał(a):Zastanawiam się nad powrotem do pracy, ale nie wiem, ile czasu wcześniej powinnam już zacząć "przestawiać" małą na pobyt bez mamy
O !!! Podłączam się pod to pytanie.

Odpowiedz
Reklama
AgaFe 2011-02-26 o godz. 08:18
0

Mam małe pytanie: ile czasu zjęło Waszym dzieciom przyzwyczajenie się do babci/ niani i ile czasu musiałyście "uczyć" babcie/nianie zajmowania się Waszymi dziećmi, ich przyzwyczajeń, rytmu dnia.
Zastanawiam się nad powrotem do pracy, ale nie wiem, ile czasu wcześniej powinnam już zacząć "przestawiać" małą na pobyt bez mamy

Odpowiedz
tigerino 2010-12-30 o godz. 15:39
0

Ja wróciłam do pracy nowej pracy Jak Mikuś miał 5,5 mieisaca .i tak czekali na mnie 2,5 miesiaca i trzymali miejsce.
na poczatku dla mnie starszne były rozstania wyjscie z domu do pracy .Z mikim jest babcia .I czasem nadal jest mi cieżko go zostawiać bo widze ze coraz mniej wazna w jego zyciu jestem.Ze mną sie tak nie śmieje jakz babcia czy tata ale ich widzi cześciej.
I gdyby nie kredyt mieszkaniowy napewno bym nie wróciła tak wczesnie do pracy.

Odpowiedz
Gość 2009-07-05 o godz. 13:25
0

Ja wracam do pracy za tydzień i......smutno mi :(
Juniorek zostaje w domku z babcią, matwię się, że będzie za mną bardzo tęsknił :( Szkoda mi go :(

Odpowiedz
Asiowa 2009-06-23 o godz. 08:10
0

Gdy wróciłam do pracy Jas miał prawie 5 miesięcy -od razu cały etat, nie korzystałam tez z przerwy na karmienie. Troche tęskniłam ale szybko spodobało mi sie ze mam jakąś odskocznie od domowych spraw.
Jas zniósł rozstanie bezproblemowo az mi przykro było ze tak latwo sie przystosował do braku mamy

Potem byłam w domu 5 miesięcy tylko z Jasiem. Bałam sie ze jak zacznę nową pacę to Jas bedzie płakał, bo tak sie do nas przyzwyczaił ze nawet wychodząc do sklepu słyszałam krzyki

Ale jednak Jas jest bardzo związany ze swoja nianią i gdy przyszla do niego po raz pierwszy po 2 miesiecznej nieobecnosci dał tacie całusa i polecia pokzywac p. Jagodzie swoje zabawki i plamy na dywanie, które sam zrobił soczkiem (ot takie ma hobby) :D

Odpowiedz
Och 2009-06-22 o godz. 21:47
0

Wróciłam jak Nika miała 5,5 m-ca. Na początku było ciężko, ale szybko zaczęłam odczuwać plusy mojego powrotu do ludzi. Dominiką zajmuje się teściowa, z tym różnie, ale w sumie to po nogach całować ją powinnam, że zaproponowała nam takie rozwiązanie. Od maja Nika idzie do żłobka, wierzę, że będzie OK.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-06-22 o godz. 12:41
0

Dzięki Misiu, szukałam takiego wątku, ale nie znalazłam :D

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 23:52
0

Aniu, kazda z nas staje rzped takim dylematem (albo wiekszość), ale zazwyczaj my to rpzezywamy duzo gorzej niz nasze maluchy...

A weicej na ten temat tutaj http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=24324

Odpowiedz
Alla 2009-06-21 o godz. 22:05
0

Tęsknię za Anią bardzo, ale mam wrażenie, że mam z nią jeszcze lepszy kontakt niż jak siedziałam z nią sama całą dobe. Jak wracam mam dużo więcej zapału do zabawy z nią, nie jestem znudzona czy zniecierpliwiona.
to samo u nas
co prawda nie mowa o powrocie do pracy, tylko na studia. Ale nie ma mnie właśnie ok. 5-6 godzin dziennie. Tęsknota na początku mnie dobijała, ale teraz jest OK. Jak zaczęłam chodzić na uczelnię, to Tosia miała prawie 4 miesiące. Teraz ma 8 a ja jutro mam ostatni poważny dzień na wydziale. Tzn. koniec badań do pracy mgr :D

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 20:05
0

Ja wróciłam jak Gabryś miał 7 miesięcy. Miałam propozycję pójścia jeszcze na wychowawczy ale zrezygnowałam. Wszystko bardzo mi się na macierzyńskim podobało : spacerki, spokojne życie pozbawione stresów, spotkania ze znajomymi, mnóstwo wolnego czasu, robisz co chcesz i kiedy chcesz ale po pewnym czasie zaczęło czegoś mi brakować. A jako że lubię swoją pracę, nigdy na nią nie psioczyłam to wróciłam ale w niepełnym wymiarze godzin. Obecna sytuacja jest jak znalazł dla mnie. Na dzień dzisiejszy nie chcę pracować na pełnym etacie. Może za jakiś czas, na pewno nie teraz. Ja nie wyobrażam sobie życia bez pracy, po prostu muszę pracować, to dla mnie bardzo ważne, zeby realizować się na innym polu. Brakowało mi spraw "roboczych", pacjentów, problemów, sesji.
Powrót był bezbolesny prawie, owszem tęskniłam, ale obiecałam sobie, że nie będę dzwonić itp. Czasem pozwalam sobie na obejrzenie zdjęć i wracam do pionu.
Plus tej sytuacji też jest taki, że Gabryś nie płacze za mną, nie ma dantejskich scen. Macha mi papa łapką rano na pożegnanie i już mnie nie ma.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie