• Gość odsłony: 7312

    Cholera jasna

    Zeszliśmy dziś do piwnicy po karton z bombkami a tam... Okno wybite, wszystko porozwalane, slady kocich łapek i smród kocich szczyn. Przezornie stanęłam z tyłu, bo nie lubię piwnic i z zasady do nich nie schodzę. Adam wyciągnął karton z bombkami i zdębiał. Pod kartonem leżał kot...nieżywy...Niezbyt to przyjemne uczucie, gdy znienacka natyka się na taką rzecz. Pół dnia spędził w tej piwnicy, wynosząc wszystko na śmietnik izabijając okna deskami. Wszystkie kartoniki od bombek cuchnęły tak potwornie, że trzeba było wyrzucić. Z ozdobami choinkowymi to samo, k.... Nie wiem czy to się da wywietrzyć na balkonie. Nie chcę mieć choinki śmierdzącej kocimi sikami! Jestem wściekła, bo to wszystko rozbiło nam dzień. Miałam dziś robić farsz do pierogów i bigos i tyle z tego. GÓWNO!

    Odpowiedzi (215)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-06-06, 05:02:17
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-06-06 o godz. 05:02
0

Kiniak napisał(a):Hej,
to nie najazd. To przednia okazja do zabawy 8)
Doskonale to rozumiem, chyba nie myslisz, że ja w tej dyskusji szukam podniet intelektualnych? 8)

Lillan napisał(a):
Roznica miedzy jednym a drugim polega na tym, ze czlowiek przewaznie jest swiadomy swoich czynow, kot natomiast zwykle nie, wiec trudno posądzic go o celowe i zlosliwe nasikanie do czyjejs piwnicy.
Kloszard tez mógłby nie nasikać złosliwie, tylko wybrać bardziej komfortowe warunki dla spełniania czynności higienicznych. Podobnie jak kiciuś- kiedy nie ma dostepu do przytulnej piwnicy , przykładnie szczy sobie do piaskownicy na placu zabaw 8)
Moje koty zawsze były świadome swoich czynów i jak szły się odlać, to udawały się do kuwety.

Lillan napisał(a):
I koniec historii.
I nie dopieszczaj mnie wiecej, pls 8)
Muszę, to silniejsze ode mnie. Najwyraźniej czuję do ciebie jakąś miętę :love:

Odpowiedz
Gość 2009-06-06 o godz. 01:03
0

Lillan napisał(a):chiara napisał(a):Piwnicę Aurelki koty traktowały jako kuwetę (koty nie robią pod siebie, więc nie był to dla nich schron przed zimnem, tylko ocieplana toaleta)- ciekawe czy osoba, która poskarżyłaby się, że osiedlowy kloszard sra w jej piwnicy tez zostałaby zganiona za brak empatii?
Roznica miedzy jednym a drugim polega na tym, ze czlowiek przewaznie jest swiadomy swoich czynow, kot natomiast zwykle nie, wiec trudno posądzic go o celowe i zlosliwe nasikanie do czyjejs piwnicy.
I wierz mi, ze gdybym w mojej piwnicy natknela sie na martwego kloszarda, moją reakcją nie byloby "O kurwa, pieprzony dupek zasral mi piwnice i zepsul swieta!". A przeciez do czlowieka, ktory wiedzial, gdzie sra, moglabym miec wieksze pretensje niz do zwierzaka, ktory tego nie wiedzial. I koniec historii.
I nie dopieszczaj mnie wiecej, pls 8)
W tym wątku powiedzano już chyba wszystko, niemniej wtrącę jeszcze swoje trzy grosze, ku wyjaśnieniu.
Nie zezłościła mnie "persona" kota sama w sobie tylko
sytuacja. Nie było dla mnie różnicy kto to zrobił. Człowiek czy zwierzę. Wkurzyła mnie konieczność sprzątania "zasyfionej" piwnicy, wynoszenia tobołów i uzupełniania na siłę kolekcji ozdób świątecznych. Owo zdarzenie nie należało do miłych i naturalną reakcją na nie była złość a nie tylko niezadowolenie.
Zwierzęta udomowione lubię, ale entuzjazmem nie pałam na ich trzymanie w małych mieszkankach. O tym już jednak wspominałam.
Tymczasem choinka już nie pachnie, śnieg topi się, świąteczne zapasy wyjedzone, prezenty odpakowane, kolędy się osłuchały a sesja i obrona tuż tuż...

Odpowiedz
Gość 2009-06-05 o godz. 13:42
0

chiara napisał(a):Piwnicę Aurelki koty traktowały jako kuwetę (koty nie robią pod siebie, więc nie był to dla nich schron przed zimnem, tylko ocieplana toaleta)- ciekawe czy osoba, która poskarżyłaby się, że osiedlowy kloszard sra w jej piwnicy tez zostałaby zganiona za brak empatii?
Roznica miedzy jednym a drugim polega na tym, ze czlowiek przewaznie jest swiadomy swoich czynow, kot natomiast zwykle nie, wiec trudno posądzic go o celowe i zlosliwe nasikanie do czyjejs piwnicy.
I wierz mi, ze gdybym w mojej piwnicy natknela sie na martwego kloszarda, moją reakcją nie byloby "O kurwa, pieprzony dupek zasral mi piwnice i zepsul swieta!". A przeciez do czlowieka, ktory wiedzial, gdzie sra, moglabym miec wieksze pretensje niz do zwierzaka, ktory tego nie wiedzial. I koniec historii.
I nie dopieszczaj mnie wiecej, pls 8)

Odpowiedz
Gość 2009-06-05 o godz. 11:08
0

Hej,
to nie najazd. To przednia okazja do zabawy 8)

Odpowiedz
Gość 2009-06-05 o godz. 08:11
0

Przepraszam za odgrzebywanie starych tematów, ale zapomniałam o nim, a nie chcę żeby moja urocza oponentka poczuła sie niedopieszczona i zlekceważona, więc sie ustosunkuję 8)

Lillan napisał(a):chiara napisał(a):Wydaje mi się, że wyznawczynie empatii same mają z nią niejaki problem. Może zamiast empatycznie współpracować z nieboszczykiem spróbujcie zrobić to z Aurelką?
Taaak, masz racje. Bardzo wspolczuje autorce watku, ze tak sie wzruszyla widokiem obszczanych bombek. To naprawde traumatyczne przezycie I wspolczuje tez ze jakies paskudne zdechle zwierze tak jej popsulo, oczywiscie z premedytacja, swiateczna atmosfere
No wiesz, ja jestem prosta dziewczyna i łatwiej mi jest próbować zrozumieć emocje żywego człowieka, niż martwego kota.
Jakby napisała "jakieś chore podłe scierwo zdychało mi w piwnicy i psuło swiąteczny nastrój- wyjebałam je w worku na śmietnik, niech zamarznie", byłabym pierwszą osobą, której piana pojawiłaby sie na pysku.
Nie podzielam postawy Aurelki, bo widzę ogólną niechęć do udomowionych zwierząt (brudne, śmierdza, głośne i ogólny syf), ale oszłamia mnie najazd na nią, jakby co najmniej dobiła tego kota łopatą i dodatkowo, żeby pomścic swoje krzywdy, wywaliła na mróz jakąś kotkę z młodymi.

Dokarmianie kociaków to nie jest akcja przeprowadzana przez nawiedzone kociary, to całkowicie normalny odruch. Ale już wyjebywanie sąsiadowi w bloku obok okna w piwnicy, zeby zwierzaki mogły skorzystać, normalne nie jest. Piwnicę Aurelki koty traktowały jako kuwetę (koty nie robią pod siebie, więc nie był to dla nich schron przed zimnem, tylko ocieplana toaleta)- ciekawe czy osoba, która poskarżyłaby się, że osiedlowy kloszard sra w jej piwnicy tez zostałaby zganiona za brak empatii?

Odpowiedz
Reklama
Aliencia 2009-05-30 o godz. 16:10
0

Gazstop i kałstop

..i oto nadchodzi..
anginka ropna .. lol

Już ją czuję w kościach..

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 18:11
0

tort zeżatrła to ją boli, gazstop musisz zastosować lol

Odpowiedz
Aliencia 2009-05-29 o godz. 16:47
0

Zaszkodził :vom:
:toimonster:

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 16:39
0

Aliencia, a Tobie co? Espumisan nie pomógł?

Odpowiedz
Aliencia 2009-05-29 o godz. 16:16
0

A ja myślę, że tymi gadkami nic jednak nie wskóracie..

Każda z nas/z Was ma swoje zdanie, każda ma swoją opinię, każda ma mniejszą, lub większą miłość dla zwierzaków..
A takie za przeproszeniem pierdolenie kotka za pomocą młotka do niczego nie prowadzi..
Możemy założyć fundacje, napisac postulat lub zorganizować zbiórki..
Jest pare sposobów, żeby choć troszkę zmienić/polepszyć sytuację bezpańskich zwierzaków..
Ale na pewno nie dopierdalając sobie i udowadniając jedna drugiej która mądrzejsza... bo to już się przykre (psikle) robi..:P

A najbardziej ma przejebane ten kot, co wziął i pierdolnął w kalendarz w cudzej piwnicy..
Się teraz biedak na wysypisku w worze przewraca..

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-05-29 o godz. 15:58
0

Sandraa...ale czasem nie ma wyboru. W Polsce jest mało schronisk, brakuje miejsc, pieniędzy na ich utrzymanie. Schroniska robią co mogą, pomagają wolontariusze itd, ale to nie wystarcza. Zwierzaki siedzą w malutkich kojcach, ściśnięte, bez żadnej przestrzeni. Takie zwierzęce getto. Co robić? Jeśli zwierzę jest już bardzo stare, schorowane to schronisko usypia, bo i co robic? To smutny temat, ale nie wiem czy trzymanie schorowanego zwierzęcia w takim ciasnym więzieniu jest lepszym rozwiązaniem. Uśpienie w wielu przypadkach jest smutną koniecznością. Żeby w przyszłości tego uniknąć trzeba kastrować. Ideałem byłoby rozmnażanie zwierząt tylko w hodowlach,ale to utopia.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 15:26
0

Kerala napisał(a):Pieknie się watek rozwija, widzę.
Bez względu jednak na to, ile miłośniczek i wrogów kotów się tu wypowie, to brutalna prawda jest taka, że nie ma innej możliwości zmniejszenia populacji bezpańskich zwierząt, niż adopcje, kastracja i -niestety- eksterminacja części zwierząt. Ja wiem, że serce się kraje i tak dalej, ale inaczej problem nie zniknie.
Kastrowanie wszystkich bezdomnych zwierząt jest niewykonalne ( z całym szacunkiem dla Esterki to Jej działania są kroplą w morzu potrzeb, choć doceniam ideolo).

Kerala
ech, bo jak pisałam potrzebna jest zmiana mentalności ludzkiej. Żeby nie było, że kotka tylko raz będzie miała młode "dla zdrowia"

a co do usypiania starych... globalnie (skoro już tak) to ma sens, ale jednostkowo... :( ze 2 miesiące temu mój narzeczony zdjął z jezdni psa. To było w Szczyrku. Pies był stary, niedowidział (stąd pewnie wypadek). Wet kazał go odwieźć do schroniska w B-B. No i dopiero po paru dniach dotarłam do artykułów o tym schronisku, między innymi takich, że usypiają zwierzaki, z braku miejsc. Ten pies na pewno został uśpiony. Zabolało :(

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 15:21
0

kurczak napisał(a):Sandraa- uczestniczyłam w akcjach stad wiem, ze indywidualnie bez odpowiedniego sprzętu złapac sie nie da - vide post aurelki.
Nie złapiesz nawet mojago udomowionego kota wychodzacego na zewnatrz.
.
Widzisz Kurczak, piszesz o czymś, o czym najwyraźniej nie masz pojęcia.
Tak znienawidzone przez Ciebie, ograniczone kociary mają taki specjalistyczny sprzęt. Sama miałam klatkę pułapkę, ale oddałam bardziej zaangażowanej osobie.
Potem parę razy korzystałam z pożyczanych z różnych miejsc.

Kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Że nie ma działań? Że nikt nic nie robi? Że Ty nie robisz to już wiem ;)
No to proponuję zajrzeć na miau.pl (ale tam same ograniczone, pierdonięte kociary ). Tamci ludzie działają i lokalnie i globalnie.
Warszawskie (nie wszędzie oczywiście) kociary dostają talony na kastracje kotów.
To wszystko bardzo mało, jasne. Ale zawsze coś.

A tak BTW, to bez sprzętu złapałam i wykastrowałam (nie własnymi ręcami of course) 2 kocury niezidentyfikowanych sąsiadów, bo mi obsikiwały drzwi. I mam spokój.

Odpowiedz
Kerala 2009-05-29 o godz. 15:11
0

Pieknie się watek rozwija, widzę.
Bez względu jednak na to, ile miłośniczek i wrogów kotów się tu wypowie, to brutalna prawda jest taka, że nie ma innej możliwości zmniejszenia populacji bezpańskich zwierząt, niż adopcje, kastracja i -niestety- eksterminacja części zwierząt. Ja wiem, że serce się kraje i tak dalej, ale inaczej problem nie zniknie.
Kastrowanie wszystkich bezdomnych zwierząt jest niewykonalne ( z całym szacunkiem dla Esterki to Jej działania są kroplą w morzu potrzeb, choć doceniam ideolo).

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 14:47
0

Nataszka napisał(a)::shock:
poluzuj kucyki ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 14:03
0

:o

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 13:58
0

Ej, Esterka, my się nie znamy doktor kurczak, ale nie weterynarii co nam wymyśli. Ściagnie technologię z bangladeszu, lub koty bezdomne wyśle na madagaskar, ewentualnie rozjedzie z prędkością 130 km/h na jagiellońskiej 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 13:36
0

kurczak napisał(a):
a jak to sie ma do tego co wczesniej napisałaś, ze lek. wet zbadał te koty, okreslił wiek itd. i leki sa podawane pod jego kontrolą? :o
no nic - ropomacicze gwarantowane.

Łopatologicznie: przyszła kotka, dostawała jeść, oswoiła się, zaniosłam do weterynarza, lekarz zbadał, zważył, zmierzył, określił wiek, odrobaczył i przepisal tabletki. Tabletki starczają na 30 tygodni więc co 30 tygodni kotka jest badana.

Nie jacys inni blizej niesprecyzowani ludzie, tylko Wy powinniesice sie tym zając, a nie czekać na to, zeby ktos inny to zrobił i biadolic ze nikogo to nie bedzie interesowac.

Skoro my nic poza biadoleniem i czekaniem nic nie robimy to co powiesz o tych, których w ogóle te koty nie interesują?
Uważam, że więcej pożytku jest z tego, że uratuje, wyleczę, znajdę dom kilku kotom i na to wole poświęcać swój czas niż na chodzenie po domach czy urzędach i przekonywanie do tego ludzi.

Natomiast takie dorazne działania sa łatwe, nie wymagaja specjalnie duzego wysiłku i sa własnie.... dorazne.
Łatwe i nie wymagające wysiłku sa dla tych, którzy nic nie robią.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 13:14
0

kurczak napisał(a):Kiniak napisał(a):kurczak napisał(a):Kiniak napisał(a):To moze się przeprowadź do USA i tam zostań weterynarzem.
dzieki Kiniak za rade, ale ja sie tutaj całkiem dobrze realizuje :D
polemizowałabym 8)
no w sumie masz rację - nie mam az tak duzej ilości postów na forum ja co poniektórzy 8)
żal dupinę ścicka?

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 13:05
0

hehehe
kurczak :brawo:

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:42
0

Kiniak napisał(a):kurczak napisał(a):Kiniak napisał(a):To moze się przeprowadź do USA i tam zostań weterynarzem.
dzieki Kiniak za rade, ale ja sie tutaj całkiem dobrze realizuje :D
polemizowałabym 8)
no w sumie masz rację - nie mam az tak duzej ilości postów na forum ja co poniektórzy 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:37
0

kurczak napisał(a):Kiniak napisał(a):To moze się przeprowadź do USA i tam zostań weterynarzem.
dzieki Kiniak za rade, ale ja sie tutaj całkiem dobrze realizuje :D
polemizowałabym 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:36
0

Kiniak napisał(a):To moze się przeprowadź do USA i tam zostań weterynarzem.
dzieki Kiniak za rade, ale ja sie tutaj całkiem dobrze realizuje :D

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:35
0

Sandraa napisał(a):no to byłaś w stanach, uczestniczyłaś i nie wiesz jak to się robi?
Czy może zraziłaś do siebie wszystkie osoby, które mogłyby Ci pomóc? Ja jakoś z tym problemu nigdy nie miałam
szczerze? mnie to nie interesowało, wiec nawet za to sie nie zabrałam po powrocie.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:31
0

To moze się przeprowadź do USA i tam zostań weterynarzem.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:27
0

Esterka napisał(a):Czy myślisz, że ludzie zajmą sie na szeroką skalę problemem bezdomnych kotów, skoro nawet nie potrafia sprzątnąc g... po swoim psie

Nie jacys inni blizej niesprecyzowani ludzie, tylko Wy powinniesice sie tym zając, a nie czekać na to, zeby ktos inny to zrobił i biadolic ze nikogo to nie bedzie interesowac.
Nieporozumieniem dla mnie jest porównywanie tego do akcji sprzatania psich odchodów - tutaj jest prawdopodobnie inny bład - brak egzekucji i wystarczająco wysokich mandatów oraz organu uprawnionego do tych czynności. Tu jest nakaz, a wiadomo jak z nakazami bywa.
Natomiast kocia akcja mogłaby miec w założeniu miec charakter "charytatywny" - nic na siłe np. jak dziłania Owsiaka

Nie mówie tu o jakiś szeroko zakrojonych działaniach, ale na początek ograniczonych lokalnie ale za to ramowa/sysatmowe, z dobrym planem, logistyką itd.
Przy tym jak w unii silnie kladziony jest nacisk na "animal welfare" dziwnym byłoby nie znalezienie na to funduszy - ale tego trzeba chciec, myslec i włozyc w to dużo pracy - ale efekt byłby długo terminowy.
Natomiast takie dorazne działania sa łatwe, nie wymagaja specjalnie duzego wysiłku i sa własnie.... dorazne.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 11:17
0

Esterka napisał(a):kurczak napisał(a):
.

A co to za problem?
Środki antykoncepcyjne dla kotek to nie tylko zastrzyki ale również tabletki. Nie widzę problemu w dorzuceniu kotce do jedzenia tabletki raz w tygodniu.

a jak to sie ma do tego co wczesniej napisałaś, ze lek. wet zbadał te koty, okreslił wiek itd. i leki sa podawane pod jego kontrolą? :o
no nic - ropomacicze gwarantowane.

Sandraa- uczestniczyłam w akcjach stad wiem, ze indywidualnie bez odpowiedniego sprzętu złapac sie nie da - vide post aurelki.
Nie złapiesz nawet mojago udomowionego kota wychodzacego na zewnatrz.
Jesli chodzi o schroniska to moze w nastepnym tygodniu zeskanuje zdjęcia jak wygladaja.

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 02:44
0

Aurelka, nie wiem na jak dzikiego kota "polowałyście", bo to, że kot był lokalnie dokarmiany i mieszkał w piwnicy nie znaczy, że da Wam się złapać.
Mi oswojenie całkowicie dzikiego kota zajęło 3 tygodnie, tzn. nie oswojenie na zasadzie, że kot da ze sobą zrobić wszystko ale na tyle, że można go było zanieść do weterynarza. No i oczywiście za wkładanie kota do pojemnika nie wziełam sie z gołymi rękami, tylko w odpowiednich rękawiczkach. Mimo tego, że jestem "nawiedzona" zachowuje pewne środki ostrożności i nie obchodze się z bezdomnymi kotami bez rękawiczek.

Same widzicie jaki panuje stereotyp osób dokarmiających koty, "kociara", "nawiedzona", "pierdolnięta". Większośc osób ocenia tylko to co widzi (dokarmianie kotów), natomiast nie ocenia tego, że te osoby (większość z nich) oprócz dokarmiania również te koty leczy, znajduje im dom, itd. Tego sie nie widzi, bo to już nie dzieje sie na podwórku. Uważam, że lepiej wyleczyc jednego kota niż siedzieć i dumać jakby problem globalnie rozwiązać.

Tak na marginesie, to dla mnie większym problemem są ludzie, którzy puszczają swoje psy do piaskownicy, czy pozwalaja im się załatwiać na chodnikach czy pod oknami.

Kurczak, jeszcze jeden argument za tym, ze wole rozwiązania jednostkowe niż globalne. Było podejmowanych wiele akcji dotyczących sprzątania po pieskach, jakos mało z tego wypaliło. Czy myślisz, że ludzie zajmą sie na szeroką skalę problemem bezdomnych kotów, skoro nawet nie potrafia sprzątnąc g... po swoim psie

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 00:12
0

A ja wiem jak trudno wyłapuje się koty żeby zawieść je do weterynarza. Kiedyś próbowałam z koleżanką zawieść jednego lokalnie dokarmianego i mieszkającego w piwnicy właśnie (na szczęście w klatce obok) na szczepienie. Powiem Wam, że po dwóch godzinach walki z kotem po to żeby wsadzić go do pojemnika do przewożenia zwierząt, podrapane i wykończone zostawiłyśmy kota samemu sobie i już nigdy więcej nie próbowałyśmy z żadnym innym. To było kilka lat temu i dziwię się, że miałyśmy tyle werwy w sobie;) Nie sądzę również żeby ten kot był wyjątkowy.
Taka akcja powinna być przeprowadzona przez "specjalistów", którzy przyjeżdżają większym autem, mają kilka klatek, sprytnie wyłapią zwierzaki i zawiozą do lekarza. Takie indywidaulne jeżdżenie jest cholernie trudne, dla mnie niewykonalne.
Poza tym kotki lub koty muszą być kastrowane. Po co te bezdomne zwierzaki mają się rozmnażać. Ja nie chcę mieszkać na kocim osiedlu. Nie chcę też zamienić się z sąsiadem z parteru, któremu pod okno starsze panie kładą "świeże rybki" dla kotka, a on nie może spokojnie mieszkania wywietrzyć, bo mu sklepem rybnym "zajeżdża" do chałupy.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 23:57
0

kurczak napisał(a):
Natomiast trudno jest mi sobie wyobrazic mozliwość monitoringu podawanych srodków antykoncepcyjnych u bezdomnych kotek.

A co to za problem?
Środki antykoncepcyjne dla kotek to nie tylko zastrzyki ale również tabletki. Nie widzę problemu w dorzuceniu kotce do jedzenia tabletki raz w tygodniu.
BTW - jak radzisz sobie ze złapaniem bezdomnych (dzikich) kotek i dostarczeniem ich do weta by podac im zastrzyk?
Bardzo mnie to frapuje, bo swego czasu miałam akcje wyłapywania kotek w celu kastracji i w zaden sposób nie dało rady :|

Na zastrzyk nie prowadzę, bo tak jak już pisałam podaję tabletki. natomiast problemów ze złapaniem kota nigdy nie miałam. Wystarczy trochę cierpliwości i jakiś koci przysmak.
Swoją drogą bezdomny nie znaczy dziki.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 23:36
0

kurczak napisał(a):BTW - jak radzisz sobie ze złapaniem bezdomnych (dzikich) kotek i dostarczeniem ich do weta by podac im zastrzyk?
Bardzo mnie to frapuje, bo swego czasu miałam akcje wyłapywania kotek w celu kastracji i w zaden sposób nie dało rady :|

no to byłaś w stanach, uczestniczyłaś i nie wiesz jak to się robi?
Czy może zraziłaś do siebie wszystkie osoby, które mogłyby Ci pomóc? Ja jakoś z tym problemu nigdy nie miałam

A co do schronisk w Stanach widocznie mamy inne źródła. Moja znajoma, która pochodzi z NY mówiła, że tak właśnie jest. Wchodzisz do schroniska i masz na klatkach ile dany zwierzk ma życia przed sobą.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 23:34
0

kurczak napisał(a):fagih - prosisz sie o pregierz ;)
Jakos przezyje ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 23:20
0

Esterka napisał(a):Kurczak, mam prośbe, nie dorabiaj ideologii do sytuacji których nie znasz.
Skąd wiesz jakie środki podaję i czy z kontrolą weterynaryjną czy bez?
Skoro kończyłaś weterynarię to na pewno wiesz, że takie środki lekarz przepisuje po zbadaniu kota, okresleniu jego wieku, itd. Nie kupuje się ich tak jak trutek i tak samo nie rozrzuca.
Esterko - ja nie dorabiam zadnej ideologii tylko przedstawiam pewien obraz sytuacji.
Natomiast trudno jest mi sobie wyobrazic mozliwość monitoringu podawanych srodków antykoncepcyjnych u bezdomnych kotek.
Nie mówic o tym, ze znacznie skuteczniejszą i jednak bezpieczniejszą metoda jest ich kastracja ( tak, tak kastracja. Sterylizacja jest nieprawidłowym okresleniem tego zabiegu)
O tym, ze nie mozna tych srodków kupic jak trutki to doskonale zdaje sobie sprawę - sa dostepne tylko w hurtowniach weterynaryjnych.

BTW - jak radzisz sobie ze złapaniem bezdomnych (dzikich) kotek i dostarczeniem ich do weta by podac im zastrzyk?
Bardzo mnie to frapuje, bo swego czasu miałam akcje wyłapywania kotek w celu kastracji i w zaden sposób nie dało rady :|

fagih - prosisz sie o pregierz ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 21:46
0

Sandraa napisał(a):
O genialnie :) Najgenialniejszy jest program walki z przepełnionymi schroniskami: po 2 tygodniach w schronisku, jeśli zwierze nie znajdzie domu jest usypiane.
Placze mi sie po glowie, ze i w Polsce takie propozycje padaly. Pare takich przypadków tez by sie znalazlo. Biarac pod uwage biede i przepelnienie schronisk ... nie wiem czy to nie lepsze rozwiazanie niz trzymanie zwierzaka miesiacami w takich warunkach. Lepiej czasami skrocic cierpienia stworzenia niz przedluzac wegetacje kiedy nie ma szans na poprawe.
fagih z doskoku

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 20:27
0

kurczak napisał(a):Esterka napisał(a): podawania bezdomnym kotkom środków antykoncepcyjnych
btw. zakładam, ze masz swiadomośc tego, ze podawane przez ciebie srodki antykoncepcyjne bez kontroli weterynaryjej moga doprowadzic do ropomacicza? I w konsekwencji do mało przyjemnej smierci?Ze bierzesz na siebie taką odpowiedzialnośc?

Kurczak, mam prośbe, nie dorabiaj ideologii do sytuacji których nie znasz.
Skąd wiesz jakie środki podaję i czy z kontrolą weterynaryjną czy bez?
Skoro kończyłaś weterynarię to na pewno wiesz, że takie środki lekarz przepisuje po zbadaniu kota, okresleniu jego wieku, itd. Nie kupuje się ich tak jak trutek i tak samo nie rozrzuca.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 20:24
0

kurczak napisał(a):Esterka napisał(a): podawania bezdomnym kotkom środków antykoncepcyjnych
btw. zakładam, ze masz swiadomośc tego, ze podawane przez ciebie srodki antykoncepcyjne bez kontroli weterynaryjej moga doprowadzic do ropomacicza? I w konsekwencji do mało przyjemnej smierci?Ze bierzesz na siebie taką odpowiedzialnośc?

Kurczak, mam prośbe, nie dorabiaj ideologii do sytuacji których nie znasz.
Skąd wiesz jakie środki podaję i czy z kontrolą weterynaryjną czy bez?
Skoro kończyłaś weterynarię to na pewno wiesz, że takie środki lekarz przepisuje po zbadaniu kota, okresleniu jego wieku, itd. Nie kupuje się ich tak jak trutek i tak samo nie rozrzuca.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 19:58
0

Esterka napisał(a): podawania bezdomnym kotkom środków antykoncepcyjnych
btw. zakładam, ze masz swiadomośc tego, ze podawane przez ciebie srodki antykoncepcyjne bez kontroli weterynaryjej moga doprowadzic do ropomacicza? I w konsekwencji do mało przyjemnej smierci?Ze bierzesz na siebie taką odpowiedzialnośc?
Bardziej opisowo - gromadzaca sei ropa zawierająca toksyny doprowadza do zatrucia organizmu - wywołuje niewydolośc nerek i watroby (ciezkie, długie i kosztowne leczenie) a czesto tez do pekniecia macicy co prowadzi do zapelnia otrzewnej i stanowi bezpośrednie zagrozenie zycia.
Stad uwazam ze lepszym jednak rozwiązaniem jest szukanie/wspieranie jakiś rozwiązań globalnych choc lokalnych, ograniczonych miejscowo np. do gminy 8)
Sandraa - to o czym piszesz to sa pólprawdy - w usa usypianie sa zwierzeta ciezko chore, nie rokujące na adopcję. Jest tego bardzo mało przypadków ze wzgleu na trwajace juz kilka lat uswiadamianie społeczeństwa + generalnie sprawnie działający system kastracji/sterylizacji.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 19:35
0

Esterka napisał(a):Generalnie wole używać półśrodków w postaci dokarmiania bezdomnych kotów, leczenia poturbowanych i podawania bezdomnym kotkom środków antykoncepcyjnych niż siedzieć na d... i prowadzić "teoretyczne wywody na temat teoretycznych programów, które gdzies tam teroretycznie funkcjonują" (źródło: Anirrak :D ) czyli po mojemu nic nie robić.

A myslałam, ze Owsiak coś jednak zrobił ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 17:39
0

Generalnie wole używać półśrodków w postaci dokarmiania bezdomnych kotów, leczenia poturbowanych i podawania bezdomnym kotkom środków antykoncepcyjnych niż siedzieć na d... i prowadzić "teoretyczne wywody na temat teoretycznych programów, które gdzies tam teroretycznie funkcjonują" (źródło: Anirrak :D ) czyli po mojemu nic nie robić.

I na koniec - wyznanie będzie - też jestem szurnięta - bo często po głowie mi chodzi myśl,
że zwierzeta są dużo fajniejsze i po prostu lepsze niż część ludzi
No to obydwie jesteśmy szurnięte.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 16:33
0

przebrnelam przez te 12 stron, jestem ostatnio za bardzo rozbita emocjonalnie aby wziasc jakis sensowny udzial w ciekawej dyskusji, ale.....kurwa zal mi tego kota

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 16:09
0

kurczak napisał(a):Na pewno nie jest dobrym/optymalnym rozwiązaniem adopcja zwierząt - nie wszystkie adoptujesz, czy ich dokarmianie to do niczego dobrego nie doprowadzi. To sa półsrodki i wg. mnie słuza tylko i wyłacznie uspokojeniu sumienia co "wrazliwszych". To jest tak jak z dokarmianiem biednych, bezrobotnych - dawanie ryby a nie wedki..
Czyli nie dokarmiać i nie adoptować? Najlepiej pisać na forum o nawiedzonych kociarach?
Znasz to opowiadanie o rozgwiazdach wyrzucanych na brzeg?
Nie myślę globalnie. Jak widzę kota na jezdni to go biorę, leczę i szukam mu domu. Taka pierdolnięta jestem

kurczak napisał(a):Dodam jeszcze, ze USA ma swietnie rozwiazany program walki z bezdomnoscia i włóczegostwem zwierzat (byłam, widziałam, sama uczestniczyłam w akcjach)..
O genialnie :) Najgenialniejszy jest program walki z przepełnionymi schroniskami: po 2 tygodniach w schronisku, jeśli zwierze nie znajdzie domu jest usypiane.

kurczak napisał(a):Tak wiec Sandraa - jak rzeczywiscie jestes miłosniczka zwierzat na jaka sie kreujesz i chcesz cos zrobic a nie tylko gadac, to weź sie do roboty i tyle - ale skutecznie.
A Ty znowu swoje Skąd wiesz co robię a czego nie?
Na nikogo się nie kreuję Tak jak napisałam wcześniej. Nie mogę obojętnie przejść obok cierpiącego zwierzęcia. Ale nie mam ambicji walki ogólnokrajowej, bo się do tego nie nadaję.
Pomagam tym, które los stawia na mojej drodze. Dla Ciebie to tylko tyle, dla nich aż tyle...

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 15:59
0

aurelka napisał(a):Sandraa...a widzisz jak może nieprzyjemnie się zrobić? A przecież Ty też wydajesz opinie w tym wątku, o osobach, których nie znasz. Nie oburzaj się więc zbyt mocno ;)
Aha porównujesz to co ja pisałam do Ciebie do tego co kurczak napisał o mnie? fajnie.

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 15:56
0

Tak czytam, czytam - i chyba w ramach "działanie" się do jakiegoś klubu nawiedzonych kocich mam zapiszę ;) 8)

Bo jakoś bardziej przemawia do mnie konkret w postaci choćby tego nieszczęsnego dokarmiania sierściuchów pod blokiem,
niz teoretyczne wywody na temat teoretycznych programów, które gdzies tam teroretycznie funkcjonują :P

Nawet takie ładne hasełko komus podkradnę: mysl globalnie - działaj lokalnie ;)
I kiedy inni będą debatować nad budżetowymi uwarunkowaniami lub ich brakiem,
ja postaram się, żeby kilka ogonów znalazło dobry dom, żeby te, które nie znajdą przynajmniej od czasu do czasu coś zjadły :|

I na koniec - wyznanie będzie ;) - też jestem szurnięta - bo często po głowie mi chodzi myśl,
że zwierzeta są dużo fajniejsze i po prostu lepsze niż część ludzi

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 15:41
0

kurczak napisał(a):Kiniak napisał(a):Ale Sandrze i tak nie pomoże, bo w końcu nie ten kierunek wybrał sensu srikto lol
Niektórym to w ogóle nic nie pomoze bez wzgledu na podjęty kierunek.

Skrawku - ano tak. Kiedys trzeba - niestety :)
niedługo Sylwester :partyman: więc nie na długo ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 15:05
0

Kiniak napisał(a):Ale Sandrze i tak nie pomoże, bo w końcu nie ten kierunek wybrał sensu srikto lol
Niektórym to w ogóle nic nie pomoze bez wzgledu na podjęty kierunek.

Skrawku - ano tak. Kiedys trzeba - niestety :)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 14:59
0

Lobo napisał(a):kurczak napisał(a):
Btw. Lobo kiedy zostałes milosnikiem kotów? ;)

Nieeeeeeeeeeeeeee...................Kurczakow!!!!!!!!!!!!

ps. pieprze koty..ino mnie glupota w oczy kole...i tu pozdrawiam szacowna autorke topiku 8)
cóż za osobiste wigilijne wyznanie 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 14:23
0

Ale Sandrze i tak nie pomoże, bo w końcu nie ten kierunek wybrał sensu srikto lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 14:22
0

uwaga Kurczak wytrzeźwiał :D

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 13:50
0

Sandraa napisał(a):
Nie wiem jak to rozwiązać, żeby i dzieciom i kotom było dobrze .
szukaj a znajdziesz.

Na pewno nie jest dobrym/optymalnym rozwiązaniem adopcja zwierząt - nie wszystkie adoptujesz, czy ich dokarmianie to do niczego dobrego nie doprowadzi. To sa półsrodki i wg. mnie słuza tylko i wyłacznie uspokojeniu sumienia co "wrazliwszych". To jest tak jak z dokarmianiem biednych, bezrobotnych - dawanie ryby a nie wedki.

Nalezy szukac rozwiązan, które sprawdziły sie w innych "bardzeij rozwinietych" krajach, gdzie opieka nad zwierzętami jest na wyższym poziomie -opracowac jakies ramy i nastpenie szukać funduszy.
Samo biadolenie, pisanie do prezydentów, mnistrów i psioczenie nic nie da.
Bo nalezy zdac sobie sprawe ze nasze państwo jest biedne i wsrod rzeczy waznych wybiera sie rzeczy priorytetowe, które mają byc w pierwszej kolejnosci rozwiązane i dofinansowane.

A i dodatkowo wszelkiego rodzaje fundacje maja słabe lobby no i ze wzgledu na swoje wybitnie roszczeniowe i niekonkretne zachowania - "zróbcie cos, ale mu nie wiemy co" - nie sa traktowane powaznie - potrafią tylko szczekac/ujadac a niewiele robic.

Dodam jeszcze, ze USA ma swietnie rozwiazany program walki z bezdomnoscia i włóczegostwem zwierzat (byłam, widziałam, sama uczestniczyłam w akcjach). Tak wiec Sandraa - jak rzeczywiscie jestes miłosniczka zwierzat na jaka sie kreujesz i chcesz cos zrobic a nie tylko gadac, to weź sie do roboty i tyle - ale skutecznie.

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 20:25
0

Anirrak napisał(a):
kurczak napisał(a):dzieki takim nawiedzonym kocim mamom (...) zrezygnowałam z tak pieknego zawodu jakim jest weterynaria sensu strikte.
Jakoś nie wierzę, zby to była jedyna przesłanka wyboru Twojej drogi zawodowej ;)
Masz rację - nie nalezy czytać tego tak dosłownie :)
Na to oczywiscie złozyło sie także szereg innych elementów. :)

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 18:09
0

kurczak napisał(a):dzieki takim nawiedzonym kocim mamom (...) zrezygnowałam z tak pieknego zawodu jakim jest weterynaria sensu strikte.
:o

chyba pierdolnę z żalu głębokiego w kalendarz

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 14:18
0

aurelka napisał(a):Sandraa...a widzisz jak może nieprzyjemnie się zrobić? A przecież Ty też wydajesz opinie w tym wątku, o osobach, których nie znasz. Nie oburzaj się więc zbyt mocno ;)
Aurelka - po tym poście to tylko mogę zacytować Twoje zdanie:

aurelka napisał(a): Mam wrażenie, że za wszelką cenę próbujesz "wbić szpilę przykrości". (...)Możesz zatem spokojnie delektować się wieczorem i zasnąć w poczuciu spełnienia :)
Na przyszłość - aby uniknąć niedomówień - bardzo proszę umieść w pierwszym poście swojego wątku ostrzeżenie,
że dozwolone są tylko posty podzielające Twoja opinię - a osoby o odmiennych poglądach uprasza sie o opuszczenie wątku ;)

Bo teraz to wygląda juz troche jakbyś urządzała polowanie na każde negatywne zdanie dotyczące Twoich oponentów :|

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 14:12
0

Kurczak - nie sądze, aby adwokaci z kilkudziesięcioletnia praktyką pomagali tylko z chęci "douczenia się" ;)
A jakby policzyć cenę za ich czas, który mogliby przeciez poświęcic na jakieś zdecydowanie bardziej intratnego klienta,
to inwestycja wychodzi całkiem niezła ;)
Doliczając koszty telefonów, korespondencji, dojazdów, znaczków skarbowych - mówimy jednak o pieniądzach...

Mi sie wydaje, że tak naprawdę, to problem, o którym piszesz jest troszke wydumany -
bo przecież jeśli ktoś prowadzi gabinet weterynaryjny, to nie ma obowiazku niesienia pomocy bezdomnym zwierzetom,
nie ma obowiazku robienia czegokolwiek za darmo, ponoszenia kosztów...

Nie chce - nie robi - i tyle :|

Nie jest tak, że aby uniknąć świadczenia darmowej pomocy trzeba rezygnować z weterynarii w ogóle -
a tak zrozumiałam zdanie z Twojego pierwszego posta :
kurczak napisał(a):dzieki takim nawiedzonym kocim mamom (...) zrezygnowałam z tak pieknego zawodu jakim jest weterynaria sensu strikte.
Jakoś nie wierzę, zby to była jedyna przesłanka wyboru Twojej drogi zawodowej ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 00:42
0

Anirrak napisał(a):Eeee - kurczak, jakoś w naszej kancelarii przyjął sie model darmowego udzielania porad prawnych osobom straszym czy ubogim 8)


Nie ma problemu ze zbadaniem, przepisaniem recepty - natomiast jakakolweik ingerencja weterynaryjna jakiej wymagaja "kocie mamy" to nie tylko czas, energia i wiedza, ale też koniecznośc inwestycji z własnej kieszeni tj. leki, szczepionki, nici chirurgiczne.
O ile Wy na darmowych poradach uczycie sie, tak lecznica inwestuje.

sa inne metody -bardziej globalne - mozna np. zainteresowac sie jakimis dotacjami unijnymi dla schorisk, opracowac programy walki z bezdomnościa zwierząt itd. Ale tym nikomu nie chce sie zając. Lepiej zagłuszyc sumienie np. doakrmianiem kotów i dzieki temu mamy takie kwiatki jak ten opisany przez Aurelkę czy Keralę.

Sandraa - nie chce byc złym prorokiem ale BB czy WW chyba lekko przesadzily ze swoją miłością do zwierząt. ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 00:27
0

Sandraa...a widzisz jak może nieprzyjemnie się zrobić? A przecież Ty też wydajesz opinie w tym wątku, o osobach, których nie znasz. Nie oburzaj się więc zbyt mocno ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-26 o godz. 19:53
0

kurczak napisał(a):Moze nie powinnam pisac w tym stanie w jakim obecnie sie znajduję(pomoroczność jasna ;) ), ale chce powiedziec ze m.in. dzieki takim nawiedzonym kocim mamom jak Sandraa (czy posłanka Piekarska) zrezygnowałam z tak pieknego zawodu jakim jest weterynaria sensu strikte. Z takimi ludzmi trudno jest rozmawiac, bo oni wszystko wiedza lepiej i zawsze mają racje. Nie ma absolutnie szans. A moja tolerancja dla ograniczeń umysłowych czy empatia ma swoje granice.
I nie mówie tu o prawach zwierzat.

Btw. Lobo kiedy zostałes milosnikiem kotów? ;)

ps. Ja uwielbiam koty, miałam ich tabuny w swim zyciu - zeby było jasne.
choc w nowym mieszkaniu nie mam zadnego - z prostej przyczyny - mam skórzany wypoczynek - ot taka materialistka sobie jestem 8)
no proszę. Jestem nawiedzona i ograniczona umysłowo. Ciekawe jak nazwać kogoś kto wydaje takie opinie o kimś kogo nie zna.
Wolę być nawiedzona (jeśli tak nazywa się dobre serce) niż nieczuła.
A osoby, które oceniają mnie nie znając, mam w dupie. (BTW ja jestem trzeźwa )

Odpowiedz
Gość 2009-05-26 o godz. 01:04
0

kurczak napisał(a):
Btw. Lobo kiedy zostałes milosnikiem kotów? ;)

Nieeeeeeeeeeeeeee...................Kurczakow!!!!!!!!!!!!

ps. pieprze koty..ino mnie glupota w oczy kole...i tu pozdrawiam szacowna autorke topiku 8)

Odpowiedz
m&ms 2009-05-25 o godz. 23:04
0

no zalosc ogarnia...
m&ms

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 13:35
0

Anirrak a np. skmplikowane, wieloletnie spory pracownicze też prowadzicie gratisowo? A tak w ogóle to cieszę się, że coraz więcej kancelarii ma otwarte podejście do ludzi. Na szczęście wtemacie darmowego doradztwa prawnego nie jest tak źle. Są studenckie poradnie prawne, biura porad obywatelskich itd. Działa to sprawnie i skutecznie :)

Jeśli miałabym być zupełnie szczera to tego konkretnego kota, który wyzionał ducha w piwnicy nie jest mi żal :| Może to uraza z powodu dodatkowej roboty, której stał się przyczyną. Nie znaczy to jednak, że nie lubię kotów w ogóle. Lubię i nawet chciałabym mieć swego pieszczocha, ale nie będę miała, bo mi szkoda mebli skórzanych, odrestaurowanego stolika i paru innych rzeczy. Kot ma pazurki i lubi drapać a ja lubię mieć mebel w całości, jak na materialistkę przystało.
Wiem, wiem ci, którzy mają koty, mają też meble w całości, brak zadrapań i porządek w domu. Ja jednak dmucham na zimne ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 12:03
0

Eeee - kurczak, jakoś w naszej kancelarii przyjął sie model darmowego udzielania porad prawnych osobom straszym czy ubogim 8)

I jakoś sie to wszystko kręci - nikt nie ma pretensji do babuleńki, że przychodzi z super skomplikowaną sprawą,
tylko sie bierze tyłek w troki i zapierdziela ;)

Dla mnie to zupełnie normalne, że np. prowadzę sprawę o rozwód kobitkom, których maż znalazł młodszy model,
zostawiając je z dziecmi, bez pracy, bez pieniędzy w wynajętym mieszkaniu...

Tak samo oczekiwałabym od weterynarza, że bezpłatnie pomoże w wyjątkowej sytuacji,
np. potrąconemu przez samochód bezpańskiemu psu czy mającej problem z porodem kotce...

Jeśli to bezpłatne świadczenie usług nie jest zasadą - a wyjątkiem - to IMHO nie ma problemu :)

Odpowiedz
Aliencia 2009-05-25 o godz. 11:51
0

SkrawekNieba napisał(a):Ali, ty wiesz że ja Cię uwielbiam :taniec:

:lizak:
Ja Ciebiem tesz.. :love:

Odpowiedz
m&ms 2009-05-25 o godz. 05:45
0

aurelka,
no szkoda tego kota, sama powiedz...
a bombki kupisz sobie nowe...
m&ms

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:40
0

Anirrak napisał(a):Jak dla mnie to po świecie chodzi stanowczo mało takich osób,
które nie obawiają sie głośno swoich "pro-animalsowych" poglądów uzewnętrzniać :P

Stanowczo więcej widzę osobników, dla których zwierzę to śmieć, niepotrzebna rzecz,
której nic od człowieka sie nie nalezy i którą można skopać, wyrzucić czy po prostu zabić :(

Ostatnio byłam na sprawie, w której staruszka oskarzona o okrucieństwo wobec psa,
rozbrajająco tłumaczyła, że łańcuch długości 1 m to aż za dużo, a codzienne karmienie i woda to wymysł burżujów z miasta :(
anirrak - to nie jest zupełnie tak jak piszesze.
To jest tylko jeden z przypadków z którymi miałas stycznosć.
Zazwyczaj proanimalsowskie uzewnetrzanie ma tylko postac nic nie wnoszącej roszczeniowej dyskusji np. ze lek. wet ma w imie miłosci do zwierzat czy w ramach wykształcenia za darmo leczyc chore bezbomne zwierzeta w tym dokonywac np. kastracji itd.
I tak tacy osobnicy przynosza w dobrej wierze zwierzaki i oczekuja pomocy/rozwiazania problemu.
Spotkałas sie z czyms takiem ze lekarze za darmo lecza bezdomnych, czy dzieci z domów dziecka a apteki za darmo przekazuja na ten cel leki?
bo lek. wet jest nie tylko lekarzem ale tez apteka.

anyway - to temat rzeka.
nie mówiac juz o zagrozeniu jakie dla zdrowia publicznego stanowia bezdomne zwierzeta.
Nie chce tz poruszac kwestii euntanazji, ktora nota bene ja popieram, a animalsi i inni co "wraxliwsi" nie.

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:33
0

Kurczak - ale tu juz od pierwszej strony same OTy lecą ;)
Sie nie stresuj i śpij dobrze :)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:31
0

Dziewczynki (aleba, annirak) ja odpadam zanim za duzo napisze i dostane po łapkach za nadmierny ekshibicjonizm ;)
zreszta i tak chyba of topic pisze.
no i mam problem z zebraniem mysli ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:30
0

Jak dla mnie to po świecie chodzi stanowczo mało takich osób,
które nie obawiają sie głośno swoich "pro-animalsowych" poglądów uzewnętrzniać :P

Stanowczo więcej widzę osobników, dla których zwierzę to śmieć, niepotrzebna rzecz,
której nic od człowieka sie nie nalezy i którą można skopać, wyrzucić czy po prostu zabić :(

Ostatnio byłam na sprawie, w której staruszka oskarzona o okrucieństwo wobec psa,
rozbrajająco tłumaczyła, że łańcuch długości 1 m to aż za dużo, a codzienne karmienie i woda to wymysł burżujów z miasta :(

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:24
0

Hehe - to Was załatwiłam lol

Ale po pierwsze - przestrachałam się, że znowu mi aurelka zacznie wyrzucać, że jej wątek prześladuję ;)

A po drugie - zakumałam o co kurczakowi chodziło i wyjaśnienia okazały sie zbędne 8)

Co nie oznacza, że się z szanowną koleżanką w stanie wskazującym zgadzam ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:16
0

No pytasz jakbyś mnie nie znała.
Pewnie, że zawsze 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:15
0

Aleba napisał(a):Nie martw się, dzięki sprytnemu posunięciu Anirrak ja też gadam bez sensu ;)
ale piłas, czy Ty tak generalnie? zawsze? ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:11
0

Nie martw się, dzięki sprytnemu posunięciu Anirrak ja też gadam bez sensu ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:06
0

no zesz - anirrak - usunełas posta lol
wyszłam na pijaczkę lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:05
0

A ja nie wiem, więc wdzięczna będę za wyjaśnienie.
Bo może się okazać, że sama jestem radykalna, tylko jeszcze o tym nie wiem...

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 03:05
0

Anirrak - troszeczkę czytałam posty sandry i sa za bardzo pro-animals.
Miałam za czesto do czynienia z takimi zachowaniami w lecznicy - czesto zbyt egzaltowanymi- rozpoznaję to na odległosc/znam ten typ - nie ma przebacz jesli chodzi o jakies zwierzatko.
Jest tylko biale i czarne - brak odcieni szarości.
A to wykancza emocjonalnie - nie tylko obcowanie z problemami natury medycznej co póxniej dodatkowo uzeranie sie z włascielem.
No i dodatkowo w moim przypadku ta pomocznosc jansa ;) - stad niekoniecznie kazdy mnie zrozumie w dniu dzisiejszym ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-25 o godz. 02:37
0

Moze nie powinnam pisac w tym stanie w jakim obecnie sie znajduję(pomoroczność jasna ;) ), ale chce powiedziec ze m.in. dzieki takim nawiedzonym kocim mamom jak Sandraa (czy posłanka Piekarska) zrezygnowałam z tak pieknego zawodu jakim jest weterynaria sensu strikte. Z takimi ludzmi trudno jest rozmawiac, bo oni wszystko wiedza lepiej i zawsze mają racje. Nie ma absolutnie szans. A moja tolerancja dla ograniczeń umysłowych czy empatia ma swoje granice.
I nie mówie tu o prawach zwierzat.

Btw. Lobo kiedy zostałes milosnikiem kotów? ;)

ps. Ja uwielbiam koty, miałam ich tabuny w swim zyciu - zeby było jasne.
choc w nowym mieszkaniu nie mam zadnego - z prostej przyczyny - mam skórzany wypoczynek - ot taka materialistka sobie jestem 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 20:54
0

Ali, ty wiesz że ja Cię uwielbiam :taniec:
a off topic bo ile można przerzucać jednego biednego kota z trumny do trumy ;)

Odpowiedz
Aliencia 2009-05-24 o godz. 19:59
0

Co to za Off topikens?

Skrafku , skrafku ma kochana..
Morda w torcie już od rana..:P
W torcie jakoś tak wygodnie..
Przez jebane 3 tygodnie..:)

lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 19:51
0

Aliencja zaraz ci ta śniado-ruszofa panna tort urodzinowy zje, a miał sie trzymać jeszcze ponad 3 weeki ;)

Odpowiedz
Aliencia 2009-05-24 o godz. 19:35
0

aurelka napisał(a): Jeżeli ktoś pracuje 9 godz a w tym czasie pies siedzi sam w malutkim mieszkanku, to pomyślunku takiej osobie z pewnością brakuje. Spełnia po prostu swój kaprys posiadania zwierzęcia
yyy..
yyy..

Po 1-wsze myślę, że dla psa nie ma różnicy, czy siedzi w wielkiej chałupce, czy w małym mieszkanku, bo i tak ma swoje ulubione miejsca, w których spędza 90% czasu dziennie.

Po 2-gie myślę, choć "pomyślunku mi brakuje", że mam psa nie z powodu kaprysu posiadania zwierzęcia, a z litości,( bo by zdechł na ulicy z zimna i gódu) i z potrzeby kochania tego małego, biednego stworzonka..
On chyba też nie narzeka, choć może jutro o północy przemówi i powie mi sto gorących słów, gdy na dworze mróz..

Aurelko, z całym szacunkiem dla tego wątku, dla Twoich bombek, zjebanego humoru i biednego kota, który sobie jak widać wybrał do zdechnięcia najgorszą z możliwych piwnic, Twoje wnioski są jak dla mnie zbyt daleko posunięte..
:|
Ave

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 19:21
0

Kiniak: szacunek, za poświecenie lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 10:46
0

Kawa z kubka obszczanego przez kota smakuje identycznie jak z nieobszczanego 8)

Wesołych Świąt truchłom karpi i innych istot żywych, w tym Sandrze i Kerali zyczę! lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 09:37
0

Sandraa, masz rację, że to ludzie udomowili zwierzęta i są za nie odpowiedzialni. Jednak z tą odpowiedzialnością średnio jest. Jeżeli ktoś pracuje 9 godz a w tym czasie pies siedzi sam w malutkim mieszkanku, to pomyślunku takiej osobie z pewnością brakuje. Spełnia po prostu swój kaprys posiadania zwierzęcia.
Oczyswiste jest, że pretensje za wycie mam do sąsiada, który nikomu nie wierzy, że coś może być nie tak podczas jego nieobecności.
Prawdą jest również, że w moim przypadku po długim koncercie wycia myślę sobie: "zamknij się wreszcie, bo mnie nerwy i bezsilność zjadają. Na szczęście wszystkie wyjące w bloku psy podrosły i skończyły się koncerty. Nastała era błogiej ciszy.
Jedynym irytującym akcentem jest baaardzo duży pies sąsiadów, który ma ewidentnie za długi ogon. Wracając ze spaceru zawsze trzaska nim w moje białe drzwi, wskutek czego upstzrone są wiecznie setkami kropel błota. Przestałam je nawet regularnie ścierać, bo czyszczenie starcza do następnego spaceru;) Na szczęście to drobiazg w porównaniu z wyciem i ujadaniem, ale tak zupełnie szczerze powiem jednak, że ten sąsiad mógłby dla zasady przetrzeć mi drzwi. To nie moja wina, że kupił psa, którego gabaryty nijak nie przystają do rozmiarów naszej klatki schodowej :)

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 00:20
0

szaleństwo
jakby to mumio powiedziało: mamy do czynienia z publicznością typu BESTIA 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 00:19
0

aurelka napisał(a):
Czyżby do dobrego tonu należało przesadne afiszowanie się z miłością do wszelkich istot żyjących?.
cholercia kiedy ja je naprawdę wolę od ludzi lol

aurelka napisał(a):Prawda jest również taka, że dopóki pies jest młody, wyje z tęsknoty za właścicielami. Pechowcy sąsiedzi, którzy siedzą w tym czasie w domu, chcąc nie chcąc muszą tego słuchać. Zapewniam, że po takim kilkugodzinnym koncercie miłość do zwierząt może poważnie obniżyć loty.
Ale dlaczego do zwierząt?? Mi cały czas o to chodzi w tym wątku! Dlaczego winicie zwierzęta?? Ludzie je udomowili i ludzie są za nie odpowiedzialni!
Wierz mi, gdyby pies mojego sąsiada tak robił to by mnie szlag trafił i byłabym wściekła, ale to ludzie są winni. I są kretynami, jeśli mają to w dupie, że pies wyje.

Odpowiedz
Kerala 2009-05-24 o godz. 00:16
0

ja też nie wiem jak to rozwiązać. I to nas niewątpliwie łączy ;)

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 00:13
0

Kerala, chyba się kompletnie nie rozumiemy.
Jedną z najbardziej wkurzających w naszym kraju mnie rzeczy jest właśnie to, że każdy patrzy tylko na siebie.
Ja nie twierdzę, że babcie mają mieć w dupie dzieci i piaskownice. Ja tylko pokazuję, że z tego co piszesz one mają swoje cele a Ty swoje i żadna ze stron nie pomaga tej drugiej. Bo o ile dobrze zrozumiałam masz pretensje do babć dokarmiających koty (i do kotów ;) ). I na tym się kończy. Czyli jakby nie dokarmiały to problemu by nie było, bo koty by wyzdychały? Te babcie pewnie robią to z własnych pieniędzy. I nie stać ich jeszcze na odrobaczanie.
Nie wiem jak to rozwiązać, żeby i dzieciom i kotom było dobrze Wkurzające, że nikogo nie obchodzi, z tego co piszesz, problem brudnych piaskownic.

Odpowiedz
Kerala 2009-05-24 o godz. 00:12
0

Aurelko, ale Ty się nie stresuj, gdybyś była na Forumi nieco dłużej to z łatwością przewidziałabyś rozwój tego wątku ;)
Pomysł zaprowadzenia kultury na Pomyjach ma mniej więcej takie same szanse powodzenia jak sprzedanie Marcinkiewiczowi prezerwatywy z kolcami.
Pocieszę Cię, że po pewnym czasie docenia się Pomyje i możliwości, jakie oferują 8)

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 00:04
0

Anirrak będę Ci niezmiernie wdzięczna, gdybyś zaniechała tych bezsensownych złośliwości.
Spokojnej nocy.

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 23:49
0

SkrawekNieba napisał(a):i tak bezpańskie, kocie szczochy razem z fajansem aurelki (uszkodzonym mechanicznie) przeszły do historii forum
A temat dojrzał, co by go na Rozważania przenieść 8)

Carrie nieznosząca bełkotu i dłuugich, nieoddzielonych choćby enterami wypowiedzi

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 23:31
0

i tak bezpańskie, kocie szczochy razem z fajansem aurelki (uszkodzonym mechanicznie) przeszły do historii forum

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 23:24
0

aurelka napisał(a):Anirrak posłużyłam powszechym uogólnieniem, że milczenie traktowane jest jak zgoda. Swiadomie zignorowałam wyjątki i ułatwiłam sobie wyrażenie myśli. Jeżeli sposób formułowania przeze mnie zdań razi Cię, postaram się zmienić styl wypowiedzi, żeby nie dekoncentrował czytelników.
Nie uważam, że Ci, którzy nie "absolutyzują" i nie korzystają z "pseudonaukowych" konwencji są chamscy. Za chamskie uznałam posty, w których nazwano mnie idiotką. Sądzę, że zaznaczyłam to jasno. Zresztą kilkakrotnie nawiązywałam do tych określeń.
Anirrak, przykro mi, że treść i sposób przedstawiania moich spostrzeżeń tak Cię drażni. Mam wrażenie, że za wszelką cenę próbujesz "wbić mi szpilę przykrości". Przyznaję, że udaje Ci się. Możesz zatem spokojnie delektować się wieczorem i zasnąć w poczuciu spełnienia :) To by było na tyle. Spodziewam się jednak odpowiedzi odnoszących się do mego przewrażliwienia i braku zrozumienia istoty, przepraszam natury pomyj.
Wersja limitowana dla aurelki:
Mając na uwadze powyższe stanowisko szanownej interlokutorki delektując się niewątpliwym sukcesem życiowym i poczuciem spełnienia,
niniejszym udaję się na zasłuzony spoczynek.

Wersja nieprawnicza:
Pa! Idę spać!

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 23:02
0

aurelka napisał(a):Mika ale na jakie pytanie mam Ci odpowiedzieć??? Skąd ściągnęłam swoją wypowiedź? A skąd do licha ją miałam ściągnąć? Nie rozumiem :(
no właśnie gdybyś nie ściągła to podejrzewam, że byś zrozumiała ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 23:01
0

Anirrak posłużyłam powszechym uogólnieniem, że milczenie traktowane jest jak zgoda. Swiadomie zignorowałam wyjątki i ułatwiłam sobie wyrażenie myśli. Jeżeli sposób formułowania przeze mnie zdań razi Cię, postaram się zmienić styl wypowiedzi, żeby nie dekoncentrował czytelników.
Nie uważam, że Ci, którzy nie "absolutyzują" i nie korzystają z "pseudonaukowych" konwencji są chamscy. Za chamskie uznałam posty, w których nazwano mnie idiotką. Sądzę, że zaznaczyłam to jasno. Zresztą kilkakrotnie nawiązywałam do tych określeń.
Anirrak, przykro mi, że treść i sposób przedstawiania moich spostrzeżeń tak Cię drażni. Mam wrażenie, że za wszelką cenę próbujesz "wbić mi szpilę przykrości". Przyznaję, że udaje Ci się. Możesz zatem spokojnie delektować się wieczorem i zasnąć w poczuciu spełnienia :) To by było na tyle. Spodziewam się jednak odpowiedzi odnoszących się do mego przewrażliwienia i braku zrozumienia istoty, przepraszam natury pomyj.

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 22:50
0

aurelka napisał(a): milczeniem akceptujecie chamskie odzywki, traktując je jako naturalny element współczesnej wypowiedzi.
Piszę za siebie -
ja milczeniem pomijam (dlaczego "akceptuję" ???) "chamskie odzywki" stanowiące naturalny element pomyjowej (dlaczego "współczesnej"???) wypowiedzi...
Bo to Pomyje jak mi sie wydaje - a nie lista dyskusyjna na serwerze lexa...

Na marginesie- jesli cos jest napisane prostym językiem, bez tych wszystkich"absurdalnych absolutyzowań", "nagatywnych aspektów" to juz jest chamskie? :o

Wiem, wiem - czepliwa jestem ;)
I jeszcze jakaś - ale juz mi sie wątek na 1 i 2 stronę nie chce przewinąć :P

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 22:48
0

Mika ale na jakie pytanie mam Ci odpowiedzieć??? Skąd ściągnęłam swoją wypowiedź? A skąd do licha ją miałam ściągnąć? Nie rozumiem :(

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 22:22
0

Aurelka nie odpowiada się pytaniem na pytanie !
A ja dalej czekam na odpowiedź !

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 22:04
0

No to cieszę się, że udało mi się poprawić Wasz humor :D
Z drugiej strony ciekawe dlaczego tak gwałtownie reagujecie na "pseudonaukowy bełkocik" jak to smakowicie ujęła Anirrak, a milczeniem akceptujecie chamskie odzywki, traktując je jako naturalny element współczesnej wypowiedzi.

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 21:46
0

Jagoda, zapewne dlatego Twój stan ducha uległ niewymownie polepszeniu, gdyż Twoje prawa nie są absurdalnie absolutyzowane.

Anirrak, no czasem tak mam 8)

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 21:42
0

O mamo, Aurelka, teraz to się uśmiałam jak norka

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 21:23
0

Mika_, ale Ty okrutna jesteś ;)
Dziewczyna chciała błysnąć - a Ty nie doceniasz lol

Ja tam kocham czytanie tego typu wypowiedzi, które nazywam pseudonaukowym bełkocikiem prawników teoretyków 8)

Zaraz pewnie przejdziemy od kota, który "wziął i zdechł" w piwnicy aurelki uprzednio nakrywając sie jej pudłem z bombkami lol
do prawnonaturalnej teorii wolności jednostki w ujęciu glosatorów niemieckich ;)

Odpowiedz
Gość 2009-05-23 o godz. 21:03
0

aurelka napisał(a):W niniejszym wątku, zagorzali miłośnicy zwierząt ze smakiem podkreślają wszelkie aspekty wolności pozytywnej, konsekwentnie natomiast ignorują jej aspekt negatywny, tak istotny dla wyważenia "interesów" obu stron. W rezultacie prawa zwierząt i ich właścicieli są absurdalnie absolutyzowane, podczas gdy zapomina się kompletnie, że równolegle istnieje też prawo do wolności OD kup w piaskownicy i piwnicy, zasikanych klatek schodowych i wyjących o najdziwniejszych porach piesków.
Czyżby do dobrego tonu należało przesadne afiszowanie się z miłością do wszelkich istot żyjących?.
Mam tylko jedno pytanie : skąd to ściagłaś ?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie