-
mako.mako odsłony: 52718
Czy mówić księdzu, że mieszka się razem?
Dziewczyny mówicie Księdzu,że mieszkacie razem???? Bo podobno tego się nie mówi? My od Stycznia zamieszkamy razem i pewnie zaczniemy sobie na spokojnie chodzić na te nauki i to jest problem. Powiedziec czy mieszkamy razem czy nie??? Nasi znajomi, którzy brali ślub nie powiedzieli,że razem mieszkają. Jak to jest u Was?
W kwestiach spowiedzi i wspolnego zycia przedmalzenskiego zaszokowal mnie przed kilkoma dniami niemiecki ksiadz. Ja wiedzialam, ze pewne rzeczy inaczej sie tu odbywaja niz w Polsce, ale mimo wszystko...
Umowilismy sie z ksiedzem, zeby omowic nasz Slub koscielny i Chrzest naszej coreczki. Spodziewalam sie, ze ksiedzu "wypada" ;) przynajmniej jakas mala pogadanke strzelic, ze czas najwyzszy (jestesmy cztery lata po Slubie cywilnym), ze dziecko itd., a ksiadz (starszy, powazny, szycha na cala dzielnice ;) ) nam mowi, ze juz kiedys udzielal tych dwoch Sakramentow naraz i to jest takie piekne i wzruszajace
Przy spisywaniu protokolu napomknal, ze niektorzy chca przed slubem oczyscic swoje sumienie i udaja sie na spowiedz np. do Franciszkanow i szybko przeszedl do nastpnego punktu. Jako, ze nie bardzo chce szukac zakonnikow, a normalnie spowiedz jest w Niemczech powszechna, kilka razy do roku jedynie (przynajmniej w moim regionie, w Bawarii moze byc inaczej, ale nie wiem tego na 100%), a jednak mi na niej zalezy, spytalam ksiedza, czy on by nas nie wyspowiadal. Oczywiscie, ze to zrobi, bardzo chetnie, cieszy sie bardzo, ze odczuwamy taka potrzebe i w ten sposob chcemy nowa jakby nie bylo droge zycia rozpoczac, ale nie chcial nam nic narzucac. Po czym puszczajac oczko stwierdzil, ze my tacy mlodzi, to co my tam zdazylismy nagrzeszyc :O
Mimo wszystko spytalam, o karteczke ze spowiedzi naszej swiadkowej i zarazem chrzestnej, ktora przyjedzie z Pl, to juz w ogole spojrzal na mnie jak na glupia. Powiedzial, ze taak on slyszal, ze w Polsce sie takie cos praktykuje, ale przeciez tylko Bog wie jak czyste jest nasze sumienie, zadne podpisy i karteczki tak naprawde tego nie potwierdzaja.
Maz spytal jeszcze, ile to bedzie kosztowac, ksiadz zdezorientowany na to, ze jakie kosztowac, przeciez on nam i naszemu dziecku Sakramentow udzieli, to jego posluga. No, ale kwestie finansowe sa tu inaczej uregulowane, tu placi sie od pensji podatek na kosciol. Mimo wszystko milo bylo dalej porozmawiac o samym Malzenstwie, a nie o jakichs sprawach finansowych. Za jakies dwa tygodnie jeszcze konkretnie omowimy cala ceremonie i udzieli nam spowiedzi, ale to juz ksiadz przyjdzie do nas do domu, zeby nas z dzieckiem nie fatygowac
Dodam tylko, ze nie, nie pomylilam sie i nie weszlam do innego kosciola, to byl ksiadz katolicki.
a, to przepraszam, miałam na myśli poradnię.
a kwestia niżej - no oczywiście, że możesz oceniać - ale to może nie wpływać na to, co Ci sumienie mówi. znaczy, ono może mówić 'KK uczy że to złe, innych wyrzutów na dany temat brak'. co nie jest optymalne, ale się zdarza.
Ja powiedziałam, że mieszkamy razem przy spisywaniu protokołu przedslubnego- tam jest o to pytanie. Osobiscie nie chciałam kłamać, ślub koscielny biorę z przekonania i nie widzę powodu żeby kłamać.
Na spowiedzi też to powiedziałam, zatajenie tego podczas spowiedzi jest grzechem, a taka spowiedź jest świętokradztwem- to cytat z mojego Księdza, brzmi nieludzko, ale taka jest prawda w Kościele Katolickim. Tak więc ja powiedziałam prawdę. Aczkolwiek rozumiem, że ktoś może kłamać- kwestia dojrzałości decyzji.
Koleżanka wiele lat temu brała ślub, mieszkali razem, żeby było weselej oboje byli po szkołach katolickich. Ksiądz zobowiązał ich - jeśli nie mogą na okres przedmałżeński mieszkać oddzielnie - do powstrzymania się od współżycia.
A z tego co wiem, to wszystko zależy od tego co się księdzu powie. Bo jeśli powiecie, ze współżyliście i tego nie żałujecie, to ksiądz zwyczajnie nie może dać rozgrzeszenia. Bo brak jest żalu za grzechy.
A jeżeli podejdziecie do tego, tak, że żałujecie że grzeszyliście - i chcecie to wyprostować i więcej nie grzeszyść - za to rozpocząć wspólne życie małżeńskie pobłogosławione przez Boga - to nie powinno być problemu.
Osobiście (jeśli bym miała gadać z księdzem), to na wszystkie pytania odpowiadałabym szczerze. Co nie znaczy, że wyrywała się z informacjami ;) Nie wyobrażam sobie zaczynania życia małżeńskiego od kłamstwa...
My jak poszliśmy zapisać się na spisanie protokołu ksiądz zapytał, czy mieszkamy razem - powiedzieliśmy, ze tak. Dostaliśmy długi wykład (ze to w takim razie nie powinno być zapowiedzi etc.)i do rozważenia, abyśmy się od siebie wyprowadzili na te ostatnie dwa miesiące. Gdy przyszliśmy spisać protokół ksiądz zapytał się co postanowiliśmy - my, ze jednak bedziemy sie przygotowywać do ślubu mieszkając razem - powiedział ok i dał nam kartkę do spowiedzi ze skreśloną pierwsza. Przyznam, ze po tej pierwszej rozmowie byłam bardzo zdenerowowana, że bedziemy mieli kłopoty (tzn. załatwienie wszystkiego bedzie nas kosztowało dużo czasu i pieniedzy), ale na szczescie wszystko sie dobrze ułożyło.
Mówiliśmy, ze mieszkamy razem - skoro się powiedziało A to trzeba powiedzieć B, ale to każdego decyzja i jak zawsze dużo zalezy od ksiedza.
miffy napisał(a):Spowiadam się przed Bogiem a dla niego to nie grzech, to grzech jedynie dla kleru
przepraszam, ale nie mogłam wytrzymać. SKĄD WIESZ??? Bóg Ci to osobiscie objawił?
A na poważnie: nie mogę sobie wyobrazić, że świadomie nie spowiadam się z czegoś i potem idę do komunii... Serio.
my nie mieliśmy problemu - mamy ten sam adres zameldowania więc ksiądz wiedział :) nie było problemów- szliśmy do jednej spowiedzi - do pierwszej dokładnie nie masz postanowienia postawy ;) i tylko ksiądz nas do trzech parafii z zapoweidzami wysłał - naszej nowej - oraz naszych starych (w mojej starej był ślub ;) )
Odpowiedz
natamo napisał(a):Przy pierwszej spowiedzi przedślubnej ksiądz zapytał czy mieszkamy razem, powiedziałam, że tak. Skonczyło się na tym, że nie chciał dać mi rozgrzeszenia i nie podpisał kartki z datami spowiedzi. Powiedział, że jeśli ksiądz przy ostatniej spowiedzi przedślubnej zapyta dlaczego nie mam "zaliczonych" poprzednich, to żebym powiedziała, że mieszkam z narzeczonym #/ Normalnie ręce mi opadły.
Nas ksiądz przy wypisywaniu protokołu o to zapytał i powiedział, że w takim razie tylko jedna spowiedź przedślubna nas obowiązuje. Chyba właśnie o to chodziło, że przy wspólnym mieszkaniu gdzieś ucieka "postanowienie poprawy" (warunek dobrej spowiedzi), więc ta wcześniejsza spowiedź i tak byłaby nieważna... A przed samym ślubem już to postanowienie poprawy jest bo w końcu bierze się ślub w bardzo niedługiej przyszłości ;) i chyba się zakłada że spowiadasz się w takim momencie żeby już potem grzeszenia nie było.
Przy pierwszej spowiedzi przedślubnej ksiądz zapytał czy mieszkamy razem, powiedziałam, że tak. Skonczyło się na tym, że nie chciał dać mi rozgrzeszenia i nie podpisał kartki z datami spowiedzi. Powiedział, że jeśli ksiądz przy ostatniej spowiedzi przedślubnej zapyta dlaczego nie mam "zaliczonych" poprzednich, to żebym powiedziała, że mieszkam z narzeczonym #/ Normalnie ręce mi opadły.
Odpowiedz
a zboczenia zawodowego współczuję, autentycznie - bo chyba trudno dusić je w sobie i nie dawać odczuć korzystającym z usług.
nie wiem do końca o czym piszesz, bo ja o pracy w gimnazjum - a tu pewna doza podejrzliwości raczej w cenie ;) ale tak poza tym, nie należę do tych, którzy duszą coś w sobie - walę prosto z mostu, jak czegoś nie rozumiem, myślę, że ktoś nieszczerze ze mną dyskutuje; jak się mylę, to przepraszam i rozmawiamy dalej, jak dotykam sedna, schodzimy głębiej w dyskusję...na różnych partnerów w rozmowie trafiam w życiu, to fakt, ale zazwyczaj udaje mi się dogadać.
co do poznania a zaakceptowania - wiem, ze to 2 różne rzeczy - czasem nawet trudne do pogodzenia, ale jeśli pozostaję wyznawcą danej religii, "wiedząc" mogę zmieniać swoje postępowanie, a przynajmniej oceniać je w rachunku sumienia zgodnie z nauką mojej religii
no tylko też dochodzi kwestia, że nie zawsze poznanie nauki Kościoła pociąga za sobą zrozumienie/przekonanie. nawet poznanie dociekliwe, z oficjalnymi dokumentami, literaturą, dyskusjami z mądrzejszymi i takie tam.
no a niby sumienie uber alles... zagwozdki bywają.
a zboczenia zawodowego współczuję, autentycznie - bo chyba trudno dusić je w sobie i nie dawać odczuć korzystającym z usług.
Shiadhal napisał(a):sylw, no ale chyba nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy komuś sumienie NAPRAWDĘ nie wyrzuca, czy tak się tylko usprawiedliwia?
więc osobiście wolę na wszelki wypadek 'domniemywać niewinność' (w odniesieniu do otoczenia, ofkors).
dałaś mi do myślenia, chyba zbyt łatwo wierzę w nieczystość intencji...("zboczenie zawodowe" ;) )
z drugiej strony - żeby było jasne - nie oskarżam nikogo tutaj piszącego. po prostu chcę zaznaczyć, ze czym innym jest subiektywna ocena sumienia konkretnego człowieka, a czym innym obiektywna prawda moralna.
uważam, że człowiek wierzący jednocześnie poszukuje odpowiedzi na nurtujące go pytania w sferze sumienia, czy samej religii, wiary - a tym samym dochodzi np. do Katechizmu Kościoła Katolickiego, encyklik czy listów o danej tematyce, pozycji osób zgłębiających daną tematykę...i może wtedy odnosić własne spojrzenie na problem do poznanej nauki Kościoła. takie postępowanie jest mi bliższe od "wiem, ze Kościół...,ale ja tak..., bo moje sumienie, to...a to..."
przepraszam za "ogólnikowanie"
sylw, no ale chyba nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy komuś sumienie NAPRAWDĘ nie wyrzuca, czy tak się tylko usprawiedliwia?
więc osobiście wolę na wszelki wypadek 'domniemywać niewinność' (w odniesieniu do otoczenia, ofkors).
a co z literatury do kogo przemówi, a co odrzuci, to też kwestia osobistego gustu... jak kogoś angielszczyzna nie odstręcza, to całkiem na poziomie były artykuły i fora dyskusyjne z dyżurnym księdzem w katolickiej sekcji beliefnet.com (piszę były, bo intensywnie tam bywałam parę lat temu, potem już bardziej z doskoku).
a no i genialne felietony Marka Shea - googlalne - nie tylko o seksie, nawet głównie nie o seksie, ale rewelacyjne (i nie raz doprowadzające do turlania się ze śmiechu) po całości.
no zgadzam się, zgadzam - jak (prawie) zawsze ;)
dla mnie jednak, kłopot w tym, że dla wielu osób nauka Magisterium jest ogólnie znana, ale po prostu nazwijmy to "niewygodna", więc lepiej powiedzieć, ze "sumienie moje mi nie wyrzuca, więc jest ok" - to dla mnie relatywizm.
sorki, ale jak miffy, pisze, ze JPII to... to ja na to, ze dobrze by było, gdyby sięgnąć np do "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich" czy "Miłość i Odpowiedzialność"
szczerze też dla zrozumienia nauki Kościoła w aspekcie czystości przedmałżeńskiej i małżeńskiej polecam pozycje np. Knozta, Pawlukiewicza (jego też płyty pt "Seks - poezja czy rzemiosło"), Dziewieckiego.
khe, khe, sylw, zasada prymatu sumienia to jednak katolicka, nie? ;)
tzn ja wiem, sumienie powinno w idealnym wypadku być idealnie zgodne z Magisterium, no ale w nieidealnym obowiązuje zasada jak wyżej (UWAGA: nie mówiąca, że cokolwiek mówi sumienie to jest OK... ale, z grubsza, że jak się człowiek stara, żeby mówiło to, co powinno, a i tak nie wychodzi, to jednak sumienie jest ważniejsze. też z pewnymi obostrzeniami, jednakże.).
miffy, skąd wzięłaś takie rozumienie słowa "cudzołóstwo" w nauczaniu JPII?
tłumaczenie II przykazania - skądinąd prawdziwe - nieco źle jednak zinterpretowałaś...
miły ksiądz, nie prawiący kazań na kolędzie to ostatnio dość często spotykane zjawisko, nie znaczy to jednak, ze Kosciół zmienił swoje nauczanie a ludziom pozostawia "wolność" w interpretowaniu wspólnego zamieszkiwania przed ślubem.
co do spowiadania się tylko z tego, co Twoje sumienie wyrzuca, kieruje Cię na drogi 'relatywizmu etycznego' - sumienie nie jest wyznacznikiem Prawdy, ale do Prawdy się ma ustosunkowywać - w Kościele za Prawde przyjmujemy naukę Kościoła, przykazania...
miffy napisał(a):Pozwolę sobie odkopać wątek ;)
Czytam wasze opinie i włosy stają dęba na głowie...
Wiara to coś osobistego o tym sie nie dyskutuje. Ale przecież NIGDZIE w biblii nie ma mowy o tym, że seks przedmałżeński to grzech. Sam Papiez JPII nie raz się na ten temat wypowiadał używając swoich pięknych słów aczkolwiek miał na myśli to, że jedynym grzechem w tej sferze jest cudzołóstwo - czyli zdrada, szastanie swoim ciałem.
Co jest złego w tym, że dwoje ludzi się kocha, należą tylko do siebie? Czy mieszkając razem, uprawiając seks czujecie, że to jest złe? Jeśli nie to po co się z tego spowiadać? Bo ksiądz tak mówi? Seks przedmałżeński jako grzech został uznany przez księży i ci sami usunęli w pewnym momencie przykazanie II z dziesięciu przykazań dzieląc tym samym ostatnie na 2 by utrzymać liczbę 10. Dla niezorientowanych 2 przykazanie brzmi:
"Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!" Więc wg wiary chrześcijańskiej modły do obrazów itp są grzechem! A dlaczego to usunęli? Bo tak im pasowało ale z jakiej racji wprowadzają takie modyfikacje Że obrazy dobre, że seks z miłości zły?
Do nas po kolędzie przyszedł ksiądz. Wcale nie miał krzywej miny, że mieszkamy razem. Pytał o nasze plany i życzył nam szczęścia.
A postanowiliśmy zamieszkać razem, bo tylko tak można poznać drugą osobę. Lepiej się poznać i dowiedzieć przed zawarciem związku małżeńskiego, że jednak się nie jest sobie przeznaczonym, niż w ciemno zawierać związek małżeński a potem się rozwodzić. Ale to już moje zdanie i jak ktoś chce inaczej to wolna wola :)
Inny ksiądz podczas nauk mówił o wstrzemięźliwości, mówił, że to piękna rzecz ale tez dosłownie "wcale nie dlatego, że to wynika z wiary".
Ja wierzę w Boga, wierzę w biblię a nie w coś, co ktoś kiedyś "uchwalił" bo uznał to za stosowne.
I nie widzę nic złego w seksie płynącym ze szczerej miłości dwojga ludzi. Spowiadam się przed Bogiem a dla niego to nie grzech, to grzech jedynie dla kleru więc przemilczam te sprawy podczas spowiedzi a mimo to czuję się oczyszczona i "lekka" bez wyrzutów sumienia, bo żyję zgodnie z nim.zgadzam sie z tym w 100%
aczkolwiek w swojej 1szej spowiedzi postanowilam wyznac to księdzu tylko z tego wzgledu ze nie chcialam czegos zataic bo uznalam ze wowczas spowiedz bylaby nieszczera - z konfesjonalu!
teraz zaluje ze mu to wyznalam...
Pozwolę sobie odkopać wątek ;)
Czytam wasze opinie i włosy stają dęba na głowie...
Wiara to coś osobistego o tym sie nie dyskutuje. Ale przecież NIGDZIE w biblii nie ma mowy o tym, że seks przedmałżeński to grzech. Sam Papiez JPII nie raz się na ten temat wypowiadał używając swoich pięknych słów aczkolwiek miał na myśli to, że jedynym grzechem w tej sferze jest cudzołóstwo - czyli zdrada, szastanie swoim ciałem.
Co jest złego w tym, że dwoje ludzi się kocha, należą tylko do siebie? Czy mieszkając razem, uprawiając seks czujecie, że to jest złe? Jeśli nie to po co się z tego spowiadać? Bo ksiądz tak mówi? Seks przedmałżeński jako grzech został uznany przez księży i ci sami usunęli w pewnym momencie przykazanie II z dziesięciu przykazań dzieląc tym samym ostatnie na 2 by utrzymać liczbę 10. Dla niezorientowanych 2 przykazanie brzmi:
"Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!" Więc wg wiary chrześcijańskiej modły do obrazów itp są grzechem! A dlaczego to usunęli? Bo tak im pasowało ale z jakiej racji wprowadzają takie modyfikacje Że obrazy dobre, że seks z miłości zły?
Do nas po kolędzie przyszedł ksiądz. Wcale nie miał krzywej miny, że mieszkamy razem. Pytał o nasze plany i życzył nam szczęścia.
A postanowiliśmy zamieszkać razem, bo tylko tak można poznać drugą osobę. Lepiej się poznać i dowiedzieć przed zawarciem związku małżeńskiego, że jednak się nie jest sobie przeznaczonym, niż w ciemno zawierać związek małżeński a potem się rozwodzić. Ale to już moje zdanie i jak ktoś chce inaczej to wolna wola :)
Inny ksiądz podczas nauk mówił o wstrzemięźliwości, mówił, że to piękna rzecz ale tez dosłownie "wcale nie dlatego, że to wynika z wiary".
Ja wierzę w Boga, wierzę w biblię a nie w coś, co ktoś kiedyś "uchwalił" bo uznał to za stosowne.
I nie widzę nic złego w seksie płynącym ze szczerej miłości dwojga ludzi. Spowiadam się przed Bogiem a dla niego to nie grzech, to grzech jedynie dla kleru więc przemilczam te sprawy podczas spowiedzi a mimo to czuję się oczyszczona i "lekka" bez wyrzutów sumienia, bo żyję zgodnie z nim.
Voluspa napisał(a):Ale ważna uwaga, o której może nie wszyscy wiedzą i nie wszyscy są tego świadomi:
Jeżeli narzeczeni mieszkają razem przed ślubem obowiązuje ich tylko JEDNA spowiedź przedślibna, a nie tak jak zwykle dwie.
To tak na pocieszenie dla tych którzy się martwią :)
My mieszkalismy razem - ksiadz o tym wiedzial bo mu powiedzielismy podczas spisywania protokolu, a nastepnie dal nam karteczki do spowiedzi i powiedzial ze maja byc dwie jedna tak ok 1 miesiaca przed slubem a druga np w piatek przed slubem. Na dokladke 5 dni przed slubem mielismy kolende i tez ksiadz nam nic nie powiezial ze mieszkamy razem, a wrecz przeciwnie zyczyl nam duzo szczescia.
Wszystko zalezy od ksieży.
My właściwie nie mieszkamy razem, ale wiem co nieco.
Owszem zdarzają się księża, którzy nie chcą dawać rozgrzeszenia jeśli para mieszka razem (to co dziewczyny pisały - wystawianie sie na pokusy itp). Chociaż myślę, że w przypadku kiedy jest to spowiedź przedślubna to nie powinien chyba robić takich problemów. Bo po tej spowiedzi będzie śłb i już będą mogli sobie "prawnie" żyć i współżyć ze sobą.
Ale ważna uwaga, o której może nie wszyscy wiedzą i nie wszyscy są tego świadomi:
Jeżeli narzeczeni mieszkają razem przed ślubem obowiązuje ich tylko JEDNA spowiedź przedślibna, a nie tak jak zwykle dwie.
To tak na pocieszenie dla tych którzy się martwią :)
My powiedzieliśmy - konsekwencje tego jedynie takie, że nie musimy iść do dwóch spowiedzi - obowiązuje nas jedynie ta ostatnia w dzień lub przeddzień ślubu. Faktycznie słyszałam, że przy pierwszej w takim wypadku nie dostaje się rozgrzeszenia z uwagi na to, że przecież nadal po spowiedzi mieszkamy razem i jaka w tym momencie jest chęć poprawy czy zadośćuczynienie? W każdym razie ksiądz notuje wtedy na karteczce ten fakt i nie ma potem żadnego problemu, bo na ostatniej spowiedzi rozgrzeszenie zostanie udzielone. Z powyższych powodów często właśnie spowiedź pierwsza jest nieobowiązkowa. Pani w kancelarii parafialnej stwierdziła, że ostatnio to bardzo częsta sytuacja.
Odpowiedz
xandra napisał(a):Wiem co to jest podatek ryczałtowy, chodzi mi o element manipulacji faktami w przypadku płacenia własnie tak w "reke". Mowie i o ksiezach, i o własnie drobnych firmach.
Wiem ze trzeba wykazac dochód ale jesli sie dostanie 50 zł a bardziej sie opłaca wpisac 20 zł to niektórzy wpisza 20.
pewnie tak...
ale w opisywanym wypadku (księży) nie ma tego problemu, bo podatek nie jest uzależniony od deklarowanego przychodu - tylko od statusu w parafii, jej wielkości i lokalizacji.
z tym przyznawaniem się do wspólnego mieszkania to naprawdę trudna sprawa. z jednej strony ani ja, ani mój M nie będziemy chcieli w grzechu wstępować w związek, ale z drugiej znam osobiście osoby, które nie dostały rozgrzeszenia bo mieszkały razem i musiały się mocno namęczyć, żeby ślub się odbył.... :o
Odpowiedz
Shiadhal napisał(a):xandra napisał(a):nie wierze ze wszedzie sie z tego rozliczają
no toż piszę - rozliczają się nie z każdego przychodu, tylko ryczałtowo - podobnie jak mogą niektórzy drobni przedsiębiorcy.
Słowo daje ze przeczytałam pierwotnie - niektórzy drobni "przestepcy" :D :o .
Wiem co to jest podatek ryczałtowy, chodzi mi o element manipulacji faktami w przypadku płacenia własnie tak w "reke". Mowie i o ksiezach, i o własnie drobnych firmach.
Wiem ze trzeba wykazac dochód ale jesli sie dostanie 50 zł a bardziej sie opłaca wpisac 20 zł to niektórzy wpisza 20.
A juz finansowe bazowanie na emocjach i niekiedy poczuciu winy, czasem słusznym, czasem nie to jzu jest dla mnie dranstwo :( .
nam zaspiewał co laska ale nie mniej niz tysiac !!!
Skandal............................
U nas byl ksiadz na koledzie, wiec widzial, ze mieszkamy razem, nie udawalismy.... Proboszczowi do protokolu tez podalismy wspolny adres.......... Obylo sie bez komentarza.
A do spowiedzi idziemy do innej parafii, na pewno...
xandra napisał(a):nie wierze ze wszedzie sie z tego rozliczają
no toż piszę - rozliczają się nie z każdego przychodu, tylko ryczałtowo - podobnie jak mogą niektórzy drobni przedsiębiorcy.
Xandra on poweidział ze skoro tak to tak jabysmy brali slub w obcej parafi tzn, ze niby to ani moja ani jego !!! Tylko ze ja nadal jak chodze do koscioła to tylko tam!!!!
nam zaspiewał co laska ale nie mniej niz tysiac !!!
sama niewiem co o tmmyslec, jeszcze nie placilismy, ale obawiam sie ze mi nerwy puszcza i nie dam u tej kasy ! chociazby za to ile sie przez niego wypłakałam. Moim zdaniem potraktował mnie jak pierwsza lepszą .................................
xandra napisał(a):niech opodatkują księży
tak zupełnie na marginesie - są opodatkowani. ryczałtowo, w zależności od wielkości parafii (ilość parafian), jej lokalizacji (wieś-małe miasto-duże miasto) oraz statusu księdza (proboszcz więcej niż wikary).
Madzia K napisał(a):dziweczyny nie mówcie !!!!!!!!!
ja zrobiłam ten błąd i powiedziałam, bo kogo jak kogo ale ksiedza okłamywac
???
No a teraz żałuje !
Wykorzystał to tak jak chciał - czyli chodzi o kase !!!
Powiedział że w takim wypadku to dodatkowe koszty itd.....
Teraz to tak lużno o tym pisze ale co my przezylismy to nikomu nie zycze !
OMG, dopiero na to trafiłam :o .
Madzia, no co ty!!!
Niech mi tylko tak powie to poprosze o to na piśmie i pojde z tym wyzej, taka jestem wredna.
Ile wiecej wam za to policzył?
Kurde, niech opodatkują księży bo to jzu coraz mniej robi sie zawód z powołania a raczej dla kasy .
my gdy bylismy po zezwolenie na slub w innej parafii ksiadz tez pytal o miejsce zamieszkania itd ja jestem zameldowana u mojego narzeczonego w jego domu rodzinnym tak jak i on ale i tak mieszkamy gdzie indziej razem...ale sie za chiny nie przyznalismy bo ksiadz na wiadomosc o wspolnym meldunku grzmiał ze juz grzeszymy itd wiec powiedzialam ze jestem tam tylko zameldowana nie odwazylam sie powiedziec ze mieszkamy razem bo byloby nieciekawie
Odpowiedz
My już jestesmy po spisaniu protokołu u ksiedza. Jest tam pytanie o miejsce zamieszkania i zameldowania. Myśmy podali, ze adres zamieszkania jest taki sam. Ksiądz ani drgnał na tę wieść. Myśle, ze to tylko zalezy od księdza. Nie mielismy przez to dodatkowych kosztów.
Ksiadz zadawal tylko pytania z protokolu, zadnych dodatkowych. Szybko i na temat. Jesli trafi sie na takiego ksiedza, zero stresu!!! tak jak niektore forumowiczki opisuja. Nie zazdroszcze!!!
My w poniedziałek idziemy do księdza. O tym czy powiemy czy nie będzie zależało od tego jaki ten ksiądz będzię. Bo jak ksiądz spoko to czemu nie, ale jak taki od Radyja to nie ma takiej opcji żeby mu powiedzieć
OdpowiedzPewnie też zależy od księdza, ale moją koleżankę przy spowiedzi wypytał o wszystko, zaglądał jej nawet pod kołdrę.
OdpowiedzPrzecież nie mam pewności, że ksiądz normalny, a słyszałam, że nawet potem na ślubie w kazaniu może do tego pić! Nie powiem! Ksiądz to tylko człowiek, nie musi wiedzieć wszystkiego.
Odpowiedz
dziweczyny nie mówcie !!!!!!!!!
ja zrobiłam ten błąd i powiedziałam, bo kogo jak kogo ale ksiedza okłamywac
???
No a teraz żałuje !
Wykorzystał to tak jak chciał - czyli chodzi o kase !!!
Powiedział że w takim wypadku to dodatkowe koszty itd.....
Teraz to tak lużno o tym pisze ale co my przezylismy to nikomu nie zycze !
Miałam powiedzieć, ale tego nie zrobię. Ostatnio na przygotowaniu do bierzmiowania ksiądz powiedział, że to grzech, nie mógłby dać rozgrzeszenia dopóki nie zamieszkamy oddzielnie, więc potem i tak musialabm go oklamać, że już nie mieszkamy razem, albo przynajmniej, że się wyprowadzę. Zresztą to tylko ksiądz, Bóg i tak wie swioje, tak sobie myślę...
OdpowiedzJeśli jest to spowiedź przedślubna, to chyba nie trzeba już deklarować poprawy, przykładowo spowiedź ta odbywa się na dzień przed ślubem, chyba każdy ten jeden dzień wytrzyma. ;)
OdpowiedzDziewczyny, wybaczcie zdeklarowanej agnostyczce to pytanie, ale mnie to zastanawia... Czy jeśli juz pójdziecie do spowiedzi i przyznacie się do współżycia przedślubnego to naprawdę szczerze przyznacie, że tego żałujecie i, że macie zamiar się poprawić? Bo moim zdanie ktoś, kto zdecydował się na taki krok raczej tego nie żałuje, a tu będzie musiał się kajać... Wyjaśnijcie mi to, proszę!
Odpowiedz
Ja spotkałam takiego księdza Nie była to jednak spowiedź przedślubna.
No i co zrobiłaś ? Poszłaś do innego księdza, który dał Ci rozgrzeszenie ??
Nam przy spowiedzi przedślubnej trafił sie wspaniały ksiądź, który notabene udzielał nam ślubu. Nie zatailiśmy przed nim, że mieszkaliśmy i żyliśmy razem.
Nadmienię tylko, że nie bralismy ślubu w naszych parafiach, bo tam właśnie można było trafić na takich "oszołomów" o których wspominają dziewczyny!
Made Of Sun napisał(a):A tak BTW, czy jest tutaj ktoś, kto właśnie spotkał takiego księdza "oszołoma", który nie udzielił rozgrzeszenia, z wyżej wymienionego podowu
Ja spotkałam takiego księdza Nie była to jednak spowiedź przedślubna.
Dlaczego ma zaraz do ślubu nie dojśc, księży na tym świecie jest wielu ;)
A tak serio: raczej nie powinno się tak zdarzyć, zwłaszcza że chodzi o spowiedź przedślubną, czyli postanowienie poprawy jest oczywiste. Zawsze jednak można trafić na księdza-oszołoma (moje ostatnie odkrycie: ksiądz się pytał, na kogo głosowałam w wyborach i chciał mi powiększyć listę grzechów, gdy powiedziałam, że na Tuska), ale wtedy wystarczy iść do mądrego księdza, opowiedzieć o sytuacji i ponowić spowiedź. Polecam zakonników.
kerala
Może źle sprecyzowałam zapytanie. Chodziło mi oczywiście o spowiedź przedślubną, czy jest taka możliwość, że ksiądz nie udzieli w związku z tym rozgrzeszenia, a tym samym nie dojdzie do ślubu
OdpowiedzJa zadam trochę inne pytanie, a mianowicie : Czy jest możliwe, że ksiądz może nie udzielić rozgrzeszenia dlatego, że para współżyła przed ślubem
Odpowiedz
niunia06, ja przyznaję Ci słuszność, ale zwróć uwagę, że temat tego wątku odnosi się tylko do sposobów zachowania się, gdy padnie pytanie o czystosc przedmalzenska z ust ksiedza katolickiego ;) A wiecej o poglądach i wyborach forumek jest tutaj:
http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=31766
Był jeszcze wątek ściśle o seksie, ale zniknął
:)
Czytając nirektóre posty, pomyłałam że pomyliłam forum i znajduje sie na jakimś stricte katolickim!
Ja mieszkam z moim Miśkiem ponad 2 lat - bierzemy ślub w sierpniu- nie czuję jakiś wyrzótów sumienia z tego powodu. Po prostu - kochamy sie i chcemy ze soba byc. Czy to jest sprzeczne z przesłaniem chrzescijaństwa??? Może byc tylko sprzeczne z zasadami Kościoła Katlockiego- jako instytucji. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale przecież religia pierwszych chrzescijan "trochę" się różnie od pozniejszych ustaleń poczynionuch na poszczególnych soborach???
Powracając do sedna, jestem ciekawa ile dziewczyn nie sypia ze swoim facetami przed ślubem ? Chyba bardzo nikły procent-jeżeli takowy jest...
A mieszkanie ze sobą przed ślubem to decyzja, która pozwololi poznac druge stronę - przysłowiowe zostawianie skarpetek prze faceta :P
Księża niestety muszą to oficjalnie potepiac , bo taka jest polityka Kościoła KAtolickiego - chociac nie raz w rozmowach prywatnych mają całkowicie inne poglądy. Przecież nie chcą narażać się na ekskomunikę?
Mieszkanie to dobra szkoła bycia razem, rozwiązywanie problemów codziennych, i każdemu ją polecam i bede polecała.
Pokusy związane z tym,że się razem mieszka? Wydaje mi sie, że z czasem seks odchodzi na dalszy plan (chociaz tez jest baaaardzo wazny ) :D
Mam nadzeję, że nikogo nie uraziłam swoimi poglądami. :D
Ja nie mam problemu.:) ksiądz, który będzie nam udzielał slubu jest moim przyszłym szwagrem :) Mieszkam z narzeczonym, ale to dla "naszego " księdza nie jest problem mimo, że to jego brat mieszka z dziewczyną przed ślubem :)
Odpowiedz
mako.mako napisał(a):Dziewczyny mówicie Księdzu,że mieszkacie razem???? Bo podobno tego się nie mówi? My od Stycznia zamieszkamy razem i pewnie zaczniemy sobie na spokojnie chodzić na te nauki i to jest problem. Powiedziec czy mieszkamy razem czy nie??? Nasi znajomi, którzy brali ślub nie powiedzieli,że razem mieszkają. Jak to jest u Was?
Ja mam problem z głowy, ponieważ ksiądz, który będzie nam udzielał ślubu jest moin przyszłym szwagrem :) i nic nie mówi na to, że mieszkam z moim narzeczonym, a jego osobistym i rodzonym bratem :)
Ja miałam fajna sytuację. Podczas rozmowy o spowiedzi przedślubnej, powiedziałam księdzu, że mieszkam z narzeczonym, a on nie kazał mi iść do 2 przedślubnych spowiedzi tylko do tej przed samym ślubem.
Powiedziałam, ze możemy iść dwa razy, a ksiądz powiedział:
"Już mi nie mówcie, wiem co się dzieje jak dwa drewka położy się obok siebie i podpali" Przy tym uśmiechnął się od ucha do ucha :)
Jak się spyta mówić prawdę. A jak zacznie się oburzać to stwierdzić, że się zgadzacie i właśnie dlatego chcecie się pobrać żeby żyć w zgodzie z własnym sumieniem i religią. A to, że pomieszaliście kolejność wynika niekoniecznie tylko z Waszego kaprysu i niemomożności ujarzmienia pokusy, ale z ogólnej sytuacji życiowej,ekonomicznej i takie tam blablabla. W końcu przychodzimy do księdza, żeby wreszcie żyć zgodnie z przykazaniami a nie ciągle baty obrywać.
Odpowiedz
mako.mako napisał(a):Dzięki Dziewczyny Kochane jesteście :D
Nie miała Baba kłopotu to se ślub wymyśliła ;)
ślub jak ślub... przejmowanie się zdaniem księdza.
My problemu z niczym nie mieliśmy, poprostu mówiliśmy księdzu, siostrom i innym to co chcieli usłyszeć, niekoniecznie prawdę.
Prawda jest dla mnie, nie dla innych.
mako.mako - b.b.b. dużo zależy od nastawienia księdza. może narzekać, może tłumaczyć niewłaściwość sytuacji - no ale nie może Wam utrudniać ślubu, który przecież Waszą sytuację 'wyprostuje' - proponuję w razie jakichkolwiek problemów o tym wspomnieć.
3mam kciuki.
Dziewczyny nie chciałam kłamać Księdzu. Oczywiście,że podczas spowiedzi bym powiedziała o sexie przedmałżenskim. Chodziło mi tylko o to czy nie jest to jakoś potepiane przez Księży jak się mieszka razem??? Czy nie robią później jakiś trudności? Bo np. nasi znajomi teraz jak brali ślub to nie mówili,że razem mieszkają i podali różne adresy zamieszkania. Ja stwierdziłam,że to bez sensu i ja powiem,ze razem mieszkamy. Ale tak potem się zastanowiłam czy to napewno dobra decyzja i dlatego postanowiłam się Was spytać o zdanie!
Ajka naprawdę nie boję się gniewu Księdza - poprostu wolę uniknąć sytuacji w której będę musiała się z czegoś bezsensownie tłumaczyć.
Ja też powiem, za stara jestem by robić podchody w zmarszczoną minę czy pokiwanie palcem ;) .
Dziwi mnie po prostu to, że osoby najmniej o seksie wiedzące (z założenia ;) ) tak bardzo w to ingerują. Ślub to nie śluby kapłańskie gdzie można o tym rozprawiać, ślub to ma być kontynuacja miłości i wierności dwóch osób. Do pigułek też się przyznam a co :D .
Oj, będzie się działo jak zaczniemy nauki :D .
Najwyżej zmienimy parafię.
Umiem czytać, umiem.
I wiem, że napisałaś narzeczeństwo. Ale mnie właśnie zastanawia fakt, co jest bardziej groszące - narzeczeństwo mieszkające razem czy sytuacja, którą przedstawiłam. Mnie nie gorszy jedno ani drugie.
Ale skoro kogoś gorzy para ludzi mieszkających przed śłubem razem, to co z taką trójką? Czy taki trójkąt nie jest narażony na pokusy? A tylko pierścionek na palcu sprawia, że człowiek staje się na nie podatny?
Nie odbieraj tego jako osobistego ataku na siebie, będzie nam się wtedy łatwiej rozmawiało. Twoje odpowiedzi budzą mój opór i dlatego stawiam takie pytania, które w jakiś sposób przedstawiają moje wątpliwości.
Ja tylko pytam i chciałabym usłyszeć konkretne, rozsądne argumenty przeciw.
Ania napisał(a):kasiamka napisał(a):To nie zależy od księdza. Nie może dać rozgrzesznia, bo u penitenta nie ma chęci poprawy. Chyba, że zdeklarowałby się (i to serio), że przestają mieszkać razem (i współżyć oczywiście też). Bo mimo wszystko wspólne mieszkanie narzecznych jest grzechem: po pierwsze jest wystawianiem się na wiadomą pokusę, po drugie może być zgorszeniem dla innych wiernych.
A jak to się ma do mieszkań studenckich? Sytuacja hipotetyczna - trzy pokoje, ona jedna a ich dwóch?
Pytam z ciekawości.
Czy ja to napisałam niewyraźnie? Chyba, że znasz takie narzeczaństwo: 1+2... Ja nie znam.
Co do reszty (mieszkanie przed ślubem i zgorszenia): napisałam tak, jak mi samej kiedyś tłumaczono. I wg mnie kwestia zgorszenia mino wszystko jest warta przemyślenia. Ale to moje zdanie, możecie mieć inne.
no ale gorszyć innych nie należy - tylko kwestia tego, na ile takie mieszkanie w warunkach dużego miasta i anonimowych bloków jest dla przypadkowych sąsiadów gorszące (no bo zakładam, że ze znajomymi można rozmawiać)...
Odpowiedz
Ania napisał(a):kasiamka napisał(a):To nie zależy od księdza. Nie może dać rozgrzesznia, bo u penitenta nie ma chęci poprawy. Chyba, że zdeklarowałby się (i to serio), że przestają mieszkać razem (i współżyć oczywiście też). Bo mimo wszystko wspólne mieszkanie narzecznych jest grzechem: po pierwsze jest wystawianiem się na wiadomą pokusę, po drugie może być zgorszeniem dla innych wiernych.
A jak to się ma do mieszkań studenckich? Sytuacja hipotetyczna - trzy pokoje, ona jedna a ich dwóch?
Pytam z ciekawości.
A zakladasz, ze ona sypia z kazdym z nich, czy z zadnym ;)
A co do postu kasiamki - mieszkac razem to nie grzech. Wspolzyc z narzeczonym przed slubem to i owszem.
A co w sytuacji kiedy mieszkanie jest wspolna wlasnoscia narzeczonych i nie stac ich na hotel. Czy to znaczy, ze nie dostana rozgrzeszenia? Otoz nie.
Wystarczy obietnica, ze do slubu beda spac w osobnych lozkach lub w osobnych pokojach.
A co do zgorszenia wiernych. Sorry, ale jesli zyje w zgodzie z moim sumieniem i wiara to mało mnie obchodzi co myśla ludzie na mój temat. ;)
IMHO jednak zależy - i od sytuacji obiektywnej (czego wyrazem jest mieszkanie ze sobą i z czym się łączy), i od jej interpretacji przez księdza.
zdarzają się pary, które mieszkają razem - z różnych względów (typowo: bo żadne z nich nie pochodzi z miasta, w którym żyją - pracują czy studiują) - a ze sobą nie sypiają.
kwestia narażania się na pokusy - z tym też bywa różnie - są ludzie, którym łatwiej się 'pilnować' kiedy są blisko siebie - niż kiedy widują się rzadziej, może w mniej komfortowych warunkach - ale za to bardziej stęsknieni.
kwestia zgorszenia - też nie jest uniwersalna - przynajmniej dla mieszkańców dużego miasta na tyle pewnych siebie, żeby być w stanie wyartykułować np odwiedzającym znajomym, na jakich zasadach są ze sobą...
jakby się komuś wydawało, że opowiadam mało realne bajki - no może i mało realne, ale osobiście znam dwie pary, które przed ślubem ze sobą mieszkały (głównie ze względów ekonomiczno-organizacyjnych) nie sypiając ze sobą ani nie gorsząc otoczenia.
no i pozostaje kwestia czy i co mówić księdzu i w jakich okolicznościach. przy spowiedzi - jeśli grzech, to tak. czy grzech - różne sytuacje, różne interpretacje... poza spowiedzią? jeśli takie pytanie nie pada? nie wiem, po co...
no i, jak Ania wspomniała, dochodzi kwestia - co to znaczy 'mieszkać z kimś'...
hm...czy nie zalezy.... ja raz powiedzialam ze biore tabletki i ksiadz a dokladnie brat kapucyn powiedzial mi ze nie moze dac mi rozgrzeszenia, a potem spowiadalam sie u innego ksiedza i spytal mnie na kiedy slub planujemy,pogledzil troche ze to w milosci i czystosci zyc sie powinno a potem normalnie dal rozgrzeszenie.Wiec ja juz nie wiem o co tu chodzi....
Odpowiedz
kasiamka napisał(a):To nie zależy od księdza. Nie może dać rozgrzesznia, bo u penitenta nie ma chęci poprawy. Chyba, że zdeklarowałby się (i to serio), że przestają mieszkać razem (i współżyć oczywiście też). Bo mimo wszystko wspólne mieszkanie narzecznych jest grzechem: po pierwsze jest wystawianiem się na wiadomą pokusę, po drugie może być zgorszeniem dla innych wiernych.
A jak to się ma do mieszkań studenckich? Sytuacja hipotetyczna - trzy pokoje, ona jedna a ich dwóch?
Pytam z ciekawości.
To nie zależy od księdza. Nie może dać rozgrzesznia, bo u penitenta nie ma chęci poprawy. Chyba, że zdeklarowałby się (i to serio), że przestają mieszkać razem (i współżyć oczywiście też). Bo mimo wszystko wspólne mieszkanie narzecznych jest grzechem: po pierwsze jest wystawianiem się na wiadomą pokusę, po drugie może być zgorszeniem dla innych wiernych.
Odpowiedz
amelani napisał(a):Nie rozumiem, jeśli jesteś katoliczką (a skoro bierzecie ślub kościelny to chyba jesteście...) to powinnaś wyspowiadać się z grzechów, a taki jest m.in. seks przedmałżeński (bo chyba w gruncie rzeczy to miałaś na myśli piszać o mieszaniu ze sobą, prawda? ;) )
Po pierwsze, branie ślubu kościelnego nie jest równoznaczne z tym, że mako jest katoliczką (bo katolikiem może być on - śluby mieszane są możliwe).
Po drugie, nie pytała ona o spowiedź, tylko (przynajmniej ja tak zrozumiałam) o rozmowę przedślubną z księdzem. Ale tu mogę się mylić.
Po trzecie, pytała jednak o mieszkanie razem, a nie seks przed ślubem. Bo te dwie rzeczy naprawdę nie są tożsame. Przypuszczam, że "mieszkanie przed ślubem" nie jest tu metaforą "seksu przed ślubem". Gdyby tak było, mako zwierzałaby nam się, że w styczniu zacznie się ze swoim narzeczonym seksić ;)
Co do pytania mako, jeśli ksiądz zapyta - mówcie. Nie ma co kombinować. Jeśli nie to ja bym nie mówiła. I tyle.
Nie rozumiem, jeśli jesteś katoliczką (a skoro bierzecie ślub kościelny to chyba jesteście...) to powinnaś wyspowiadać się z grzechów, a taki jest m.in. seks przedmałżeński (bo chyba w gruncie rzeczy to miałaś na myśli piszać o mieszaniu ze sobą, prawda? ;) )
Odpowiedz
Myślmy uznali, że jak spyta, to powiemy prawdę, bo tak kłamać w żywe oczy, to jakoś nie wyobrażam sobie. Przy spowiedzi nie pytał o mieszkanie ze sobą (które grzechem nie jest), ale o seks przedmałżeński, więc jakby to mieszkanie samo w sobie znaczenia nie miało 8)
No i ślub jakoś wzięliśmy :D
Jakos nie moge zrozumiec dlaczego chcesz klamac? Bo boisz sie gniewu ksiedza, jego srogiej miny? Chyba jestescie dorosli i bierzecie odpowiedzialnosc za swoje zachowanie?
Odpowiedz
mako.mako napisał(a):Dziewczyny mówicie Księdzu,że mieszkacie razem???? Bo podobno tego się nie mówi? My od Stycznia zamieszkamy razem i pewnie zaczniemy sobie na spokojnie chodzić na te nauki i to jest problem. Powiedziec czy mieszkamy razem czy nie???
:o Chcesz, mówisz... nie chcesz, nie mówisz :)
Wasza i wyłącznie wasza sprawa.
Dla mnie samo mieszkanie grzecham nie jest. Zresztą ksiądz nas nie pytał. Myślę, że się domyślał, ale spytał tylko o adres zameldowania ;) Ale i tak byliśmy nastawieni na powiedzenie prawdy.
Przy spowiedzi samo mieszkanie razem jakoś księdza nie interesowało ;)
no, cóż moje zdanie jest takie, ze powiedzieć - w czasie spowiedzi - należy
a w luźnej rozmowie to już inna sprawa
No właśnie o to mi chodziło ;) Dzięki Kerala :)
A tak BTW, czy jest tutaj ktoś, kto właśnie spotkał takiego księdza "oszołoma", który nie udzielił rozgrzeszenia, z wyżej wymienionego podowu
Podobne tematy