• Gość odsłony: 4978

    Czy cnota jest wartością kobiety?

    Może gdzieś to było ale przyznam się, że nawet nie szukałam, bo jestem ... nieco wzburzona!!Czy uważacie że cnota może być w ogóle rozpatrywana w kategoriach wartości? a na dodatek świadczyć o wartości kobiety!?Strasznie mnie drażni gdy kobieta przyznaje że oddała się (co za głupie określenie) pierwszy raz swojemu mężowi bo chciała zachować dla niego to co miała najcenniejszegoAlbo że czekała na "tego właściwego" by podarować mu swoją cnotę...albo inne (moim zdaniem) głupoty.Osobiście uważam że mam (a raczej miałam ;) ) parę ciekawszych cech do zaoferowania niż swoją "cnotę"Może powinnam to napisać na Erotikonie?jeśli tak to można przenieść

    Odpowiedzi (43)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-05-02, 15:11:24
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-05-02 o godz. 15:11
0

ampa napisał(a):czy współczesnie w ogóle się błona dziewiczą warto przejmować ?
ktos juz chyba zadal to pytanie, chyba warto sie jednak zastanowic czy cnota to tylko blona dziewicza?

i jezeli juz sie bawimy w wielkoslowia, to moze zamiast tej pierwszej i ostatniej kobiety, jednak lepiej byc jedyna.

Odpowiedz
asia_asica 2013-05-02 o godz. 10:22
0

Dla mnie to nie ważne czy mój mężczyzna miał przede mną inne kobiety czy też nie. Lepiej nawet jeśli miał inne. Sprawdził już jak to jest być z kimś innym i nie dręczy go ciekawość mogąca być zgubna dla związku ;)

Odpowiedz
Gość 2013-05-02 o godz. 10:16
0

ampa napisał(a):
-cnota, dziewictwo jest istotnym darem dla mężczyzny?
-jest to ważne dla kobiety?
-czy współczesnie w ogóle się błona dziewiczą warto przejmować ?

A kobieta? Wazne jest, czy jej maz/kandydat na.../narzeczony/chopak jest prawiczkiem?

Odpowiedz
ampa 2013-05-02 o godz. 09:17
0

chyba ta dyskusja się troche pokiełbasiła....

nie chodzi o macieżyństwo
nie chodzi o antykoncepcję

tylko czy:
-cnota, dziewictwo jest istotnym darem dla mężczyzny?
-jest to ważne dla kobiety?
-czy współczesnie w ogóle się błona dziewiczą warto przejmować ?

dla mnie w ogóle nie ma znaczenia kto był wczesniej niż ja,
z kim ja byłam wczesniej niz on,
najważniejsze aby nikogo nie było po....
bo madra kobieta chce być ostatnią w życiu mężczyzny a nie pierwszą-
i ja się tego trzymam
i o ex mojego R. w ogóle nie jestem zazdrosna,
ale na nowe koleżanki to zwaracam uwage... ;)

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 10:06
0

bardzo ładne ćwiczenie :) . i mądre.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-05-01 o godz. 10:01
0

o_szustka napisał(a):ja zazdroszczac młodej mamie wierze ze macierzynstwo jest piekne, ze swiat nabiera innych barw, ze nagle odkrywa sie wszechswiat.
ale w zaden sposob nie dowartosciowuje to chyba kobiety w szeroko pojmowanej jej kobiecosci. skoro zycie kobiety dopiero po urodzeniu dziecka nabiera sensu dlaczego idziemy na studia?? dlaczego kochamy kogos kto naszym dzieckiem nie jest?? dlaczego spelniamy sie zawodowo, artystycznie?? czy to nie ma sensu?? czy miłość inna niz macierzynska nie jest czescią sensu życia???????
Tak mi sie skojarzylo:

"Każda mama powinna codziennie rano i wieczorem wykonywać jedno krótkie ćwiczenie. Powinna bardzo wyraźnie powtarzać swoje imię. Imię, które posiadała już wcześniej, zanim wyszła za mąż i urodziła dzieci. Imię utalentowanej, niezależnej kobiety, o wszechstronnych zainteresowaniach, którą niegdyś była. I jest. I jest. I jest."

fagih rowniez o slimakach

Odpowiedz
Kerala 2013-05-01 o godz. 08:00
0

Zgodzę się z Ziutką, że antykoncepcja w warstwie ideolo zaprzecza naturalnemu powołaniu kobiety, o ile ktoś poprzez powołanie rozumie rodzenie dzieci. Ale tylko w warstwie ideolo i tylko teoretycznie.
Hamulec tez teoretycznie zaprzecza naturalnemu powołaniu porsche, jakim jest rozwijanie prędkości, tyle tylko, że porsche ma kierowcę, a tabetka antykoncepcyjna ma właścicielkę.

Wychodzi więc na to, że Shiadhal zadaje słuszne pytanie. Mimo to wydaje mi się, że to nie jest problem. Od tego mamy możliwości sterowania samochodem i własną płodnością, aby podejmować świadome decyzje. Naciskamy gaz do dechy i przestajemy się zabezpieczać, albo wciskamy hamulec i łykamy pigułkę. Nie widzę w tym zaprzeczania jakiemukolwiek powołaniu- to jest tylko ujmowanie tego powołania w ramy.
Naszym biologicznym powołaniem jest także śmierć, ale to nie znaczy, że nie będziemy się przed nią bronić, kiedy powaznie zachorujemy- i tak dalej i tak dalej.
Jak się to ma do dziewictwa- nie wiem, ale nie wiem tego już od dwóch stron skryptu, kiedy dyskusja zeszła na pobocza, chaos definicyjny i udowadnianie wujkowi, że jest ciotką.
Kerala

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 07:59
0

bo to nie jest tak :D Shiadhal. powolaniem biologicznym kobiety jest macierzynstwo, bo ma macice. owszme kobieta ma jeszcze mozg, ale to juz nie oznacza, ze jej powolaniem biologicznym jest myslenie.
a kosmici wymyslili antykoncepcje, z pewnoscia daniken ma na to jakas teorie :D

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 07:56
0

jako typ upierdliwca w takim razie pociągnę:

to rozum kosmici przywieźli? jakiś nienaturalny jest czy coś?

(aha - nt powołania kobiety nie mam zdania, sama dla siebie jestem przede wszystkim człowiekiem i to jeszcze w fazie czekania-na-więcej-danych-doświadczalnych :D)

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 07:53
0

Shiadhal, dla mnie rozum :) Swiadomosc, co niesie za soba dawanie komus zycia i jaka to odpowiedzialnosc.
I ten sam rozum mowi mi, ze nie jestem na swiecie tylko dlatego, zeby sie rozmnozyc...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-05-01 o godz. 07:27
0

ja tylko tak kontrolnie zapytam:

to antykoncepcja przeszkadza czy może za bardzo rozwinięty rozum (pozwalający antykoncepcyjnie czy nie tą ilością trochę posterować...)?

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 07:10
0

Pimpek, a zdradz nam, czy w ilosci pojdziesz rowniez za naturalna biologia?
Urodzisz tyle dzieci, iloma Cie matka natura obdarzy?
Nie, bo na kontrole pozwoli Ci antykoncepcja.
Antykoncepcja zaprzecza biologicznemu 'przeznaczeniu' kobiety. Tyle od strony slimakow, zycze donioslego podziwiania kolorow kwiatkow.

P.S. Ja jestem typem upierdliwca, ktory ze swoimi pogladami nie chowa sie po pseudoanonimowej sieci i jest gotowy wyglaszac je rowniez w realu.

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 06:20
0

Pimpek napisał(a):
A poza tym to jak reagujecie na wypowiadane w waszym towarzystwie stwierdzenia, że "kobieta sie staje gdy zostaje matką" "życie kobiety nabiera znaczenia dopiero gdy zostaje matką" i inne tutaj przytaczane?
Faktycznie sie wkurzacie i próbujecie wyjaśniać i zmieniać świat czy wrzucacie na luz i myślicie że i tak nie dojdziecie z takimi osobnikami (o dziwo nie tylko płci przeciwnej) do ładu ?
wydaje mi sie że właśnie dlatego wypowiadam sie w tej dyskusji (czyli wypowiedziane w moim towarzystwie stwierdzenia) żeby pokazać że nie wrzucam na luz, że wkurza mnie takie stwierdzenie i że probuje pokazac inny pogląd.
gdybym nie widziala sensu w dyskusji nie zabierałabym głosu tylko pozwalała kobietom reproduktorom cieszyć się ze świeżo odkrytej kobiecośći w akcie zostawania matką.

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 06:02
0

Już jakis czas temu ta wymiana postów przestała być "dysputą" , dziwie sie że tego nie zauważyłaś. Skupiasz się właściwie w większości na tym żeby mi pokazać nikonsekwencję wkładając mi w usta słowa których nie powiedziałam.

Podsumowując :
nie uważam że cnota jest jakąś większą wartością, za to "gloryfikuję" macierzyństwo.
Na taki rozdział pozwala mi antykoncepcja.
Co nie oznacza że ktoś inny nie może przypisać swojej "błonie" większej wartości i traktować jej jako dar dla mężczyzny.
Nie zgadzam się z dostrzeganiem w kobiecie tylko biologii, co nie zmienia faktu że jednak kobieta (tak samo jak samica innego gatunku) fizycznie przeznaczona jest do rodzenia (tak jak samiec do zapładniania).
Powinnam chyba w pierwszym poście umieścić słownik żeby wyjaśnić znaczenie powołania i przeznaczenia, dla których przyjęłam inny zakres, których nie stosowałam zamiennie.
A jeśli chodzi o "to było w wątku Loxii" to była to odp. na pytanie Keraly:
"A tak w ogóle to kto był autorem tego sformułowania, bo nie pamiętam?"

A poza tym to jak reagujecie na wypowiadane w waszym towarzystwie stwierdzenia, że "kobieta sie staje gdy zostaje matką" "życie kobiety nabiera znaczenia dopiero gdy zostaje matką" i inne tutaj przytaczane?
Faktycznie sie wkurzacie i próbujecie wyjaśniać i zmieniać świat czy wrzucacie na luz i myślicie że i tak nie dojdziecie z takimi osobnikami (o dziwo nie tylko płci przeciwnej) do ładu ?

Odpowiedz
Gość 2013-05-01 o godz. 04:34
0

nie bede sie powtarzac. na wszystkie "to chyba bylo w topiku Loxii", "nigdzie nie napisalam..." - odpowiedz znajdziesz pare postow wyzej, jak i
mowiac szczerze myslalam, ze wyjdzie z tego jakas fajna dysputa, no ale po co gadac o slimakach

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 15:22
0

K2 napisał(a):Pimpek, sama napisalas o biologicznym powolaniu - i to mna - jako kobieta - kopnelo, podobnie jak i reszta tekstow o narodzinach kobiety w momencie narodzin dziecka czy nadawaniu sensu zycia i megalomanskie odwolania do wiecznosci. Biologicznym powolaniem - jak to Ty ujelas - kobiety jest zycie samo w sobie i dotyczy to kazdej zywej istoty.

Po pierwsze chciałam właśnie odróżnić powołanie od biologii. Bo powołanie można poczuć lub nie poczuć a biologii nie zaprzeczę.
Po drugie nie mówiłam nigdzie o narodzinach kobiety w momencie narodzin dziecka czy nadawaniu sensu życiu kibiety tylko przez ciążę.
Nigdzie się chyba tez nie odwoływałam do wiecznosci o ile dobrze pamiętam ale sprawdzę.

"Bagatelizujesz" znaczenie defloracji, tylko dlatego bo istnieje antykoncepcja, ktora jest zaprzeczeniem gloryfikowanej przez Ciebie prokreacji.

No właśnie dlatego że istnieje antykonc. mozna oddzielić defloracje od prokreacji. Czy się mylę?

Z jednej strony ograniczasz utrate cnoty do czystej biologii, ale zaplodnienie stawiasz na piedestale nadajac mu miano powolania. Dla mnie to, to sie kupy nie trzyma.

A dla mnie owszem.
Właśnie dzięki antykoncepcji
A poza tym nie nazwałam zapłodnienia powołanie, mówiłam o byciu matką

I przyznam że trochę się już pogubiłam, bo mam wrażenie że każdy pisze o czym innym Tak jak ja bym mówiła o kolorach kwiatków a wy o ślimakach

Nieważne...

A o tej kobiecości było chyba właśnie w wątku Loxii

Odpowiedz
Kerala 2013-04-30 o godz. 11:50
0

Toteż mówię, że pewnie o skrót myslowy chodziło.
A tak w ogóle to kto był autorem tego sformułowania, bo nie pamiętam?

Kerala

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 11:32
0

no ale narodziny kobiecości to zdecydowanie nie jest dopelnienie :)

Odpowiedz
Kerala 2013-04-30 o godz. 11:30
0

E tam, ja myslę, że tam chodziło o skrót myślowy: rodząc dziecko stajemy się matkami, a więc jakoś tam dopełniamy swoją kobiecość.
Panie, które zaraz się na mnie rzucą ("a co, bezdzietna nie jest w pełni kobietą?") powstrzymuję: chodzi o wykorzystanie pewnej biologicznej mozliwości, która na pewno dopełnia kobiecości, choć sama o niej nie musi stanowić.

Kerala

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 11:15
0

ziutka napisał(a):
Inaczej: kobiecie, ktora po urodzeniu dziecka opowiada mi, jak to przewartosciowal jej sie swiat, jak zapalila jej sie zaroweczka i dziecko stalo sie numero uno - moge 'zazdroscic', kobiecie ktora w podobnej sytuacji mowiacej mi, ze jej zycie dopiero nabralo sensu, ze wydanie na swiat dziecka to narodziny jej kobiecosci - moge tylko wspolczuc.
nie moge sie nie zgodzic. :D
ziutka pisze o zazdrosci, ja zazdroszczac młodej mamie wierze ze macierzynstwo jest piekne, ze swiat nabiera innych barw, ze nagle odkrywa sie wszechswiat.
ale w zaden sposob nie dowartosciowuje to chyba kobiety w szeroko pojmowanej jej kobiecosci. skoro zycie kobiety dopiero po urodzeniu dziecka nabiera sensu dlaczego idziemy na studia?? dlaczego kochamy kogos kto naszym dzieckiem nie jest?? dlaczego spelniamy sie zawodowo, artystycznie?? czy to nie ma sensu?? czy miłość inna niz macierzynska nie jest czescią sensu życia???????

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 07:59
0

KingaW - i co w tym niesamowitego albo wnaszacego cos do dyskusji?

Odpowiedz
Kinga_W 2013-04-30 o godz. 07:26
0

Cnota,cnotą!! Zasady zasadami!!
A moja koleżanka zaszła w ciążę będąc dziewicą!! Bo tak właśnie do slubu czekała!! Chciała dać siebie tylko jednemu!!
No i co choć była dziewicą to była w ciązy i mąż nie koniecznie mógł być ojcem dziecka!!
To tak dla rozluźnienia!!!

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 07:16
0

Eh, zebym ja sie jeszcze bulwersowala, drogi Pimpku, to bym sie moze i nawet cieszyla.

Biologia dala mozliwosc rozmnazania nie tylko kobiecie. Ba, sama kobieta moze sobie o ciazy pomarzyc, jak sie chetny na rozwoj gatunku samiec nie znajdzie. Rzecz jasna, biorac rzecz czysto biologicznie, bez wspomagania natury nauka.

Ja sie tylko pytam, dlaczego nikt nie pisze "kiedy rodzi sie potomek, rodzi sie mezczyzna"?

Inaczej: kobiecie, ktora po urodzeniu dziecka opowiada mi, jak to przewartosciowal jej sie swiat, jak zapalila jej sie zaroweczka i dziecko stalo sie numero uno - moge 'zazdroscic', kobiecie ktora w podobnej sytuacji mowiacej mi, ze jej zycie dopiero nabralo sensu, ze wydanie na swiat dziecka to narodziny jej kobiecosci - moge tylko wspolczuc.

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 06:57
0

Pimpek napisał(a):Ja wiedziałam , że tak będzie... ;)
Mieszają nam się pojęcia, bo każda z nas przypisuje im inny zakres.
Nie uważam by "powołanie" miało coś wspólnego z biologią.
Powołanie mogę poczuć (niedawno poczułam ;) ) albo nie, co nie zmienia faktu że od początku jestem biologicznie przeznaczona do urodzenia itd. i trudno temu zaprzeczyć. Tak samo mogę poczuć powołanie religijne i moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z biologią.
Więc ziutka nie bulwersj się tak. :)
A właśnie dlatego, że nie lubie jak ktoś widzi we mnie tylko biologię bo jestem kobietą, poruszyło mnie to.

Zawsze miałam problem z precyzyjnym wyrażeniem tego co mam na myśli. A że w niedalekiej przyszłosci czeka mnie obrona mgr-a to pozwólcie że trochę potrenuję na forum :D

Kobieta jest dziś w stanie zapanować nad moją płodnością, dlatego czując "powołanie" może postarać się o dziecko, a nieczując go może dziecka nie mieć.
W związku z powyższym może oddzielić seks od prokreacji i czerpać z tego jedynie przyjemność. Dlatego wydaje mi się że traci w tym kontekście znaczenie "błona dziewicza" jako wrtość (niech ci będzie Cholera... ;) )
No ale tyle w ramach odp. dla K2

A Kerala ma w sumie rację, bo jeśli się ktoś uprze to może swojej błonie przypisać wartość najwyższą... tylko właśnie głupie mi się wydaje że wtedy decyduje się na jej utratę
Pimpek, sama napisalas o biologicznym powolaniu - i to mna - jako kobieta - kopnelo, podobnie jak i reszta tekstow o narodzinach kobiety w momencie narodzin dziecka czy nadawaniu sensu zycia i megalomanskie odwolania do wiecznosci. Biologicznym powolaniem - jak to Ty ujelas - kobiety jest zycie samo w sobie i dotyczy to kazdej zywej istoty.
Nie rozumiem, jak mozna negowac wartosc blony dziewiczej, a holubic macice. "Bagatelizujesz" znaczenie defloracji, tylko dlatego bo istnieje antykoncepcja, ktora jest zaprzeczeniem gloryfikowanej przez Ciebie prokreacji. Z jednej strony ograniczasz utrate cnoty do czystej biologii, ale zaplodnienie stawiasz na piedestale nadajac mu miano powolania. Dla mnie to, to sie kupy nie trzyma.

Odpowiedz
Gość 2013-04-30 o godz. 06:00
0

Ja wiedziałam , że tak będzie... ;)
Mieszają nam się pojęcia, bo każda z nas przypisuje im inny zakres.
Nie uważam by "powołanie" miało coś wspólnego z biologią.
Powołanie mogę poczuć (niedawno poczułam ;) ) albo nie, co nie zmienia faktu że od początku jestem biologicznie przeznaczona do urodzenia itd. i trudno temu zaprzeczyć.
Tak samo mogę poczuć powołanie religijne i moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z biologią.
Więc ziutka nie bulwersj się tak. :)
A właśnie dlatego, że nie lubie jak ktoś widzi we mnie tylko biologię bo jestem kobietą, poruszyło mnie to.

Zawsze miałam problem z precyzyjnym wyrażeniem tego co mam na myśli. A że w niedalekiej przyszłosci czeka mnie obrona mgr-a to pozwólcie że trochę potrenuję na forum :D

Kobieta jest dziś w stanie zapanować nad moją płodnością, dlatego czując "powołanie" może postarać się o dziecko, a nieczując go może dziecka nie mieć.
W związku z powyższym może oddzielić seks od prokreacji i czerpać z tego jedynie przyjemność. Dlatego wydaje mi się że traci w tym kontekście znaczenie "błona dziewicza" jako wrtość (niech ci będzie Cholera... ;) )
No ale tyle w ramach odp. dla K2

A Kerala ma w sumie rację, bo jeśli się ktoś uprze to może swojej błonie przypisać wartość najwyższą... tylko właśnie głupie mi się wydaje że wtedy decyduje się na jej utratę

Odpowiedz
mała cholera 2013-04-30 o godz. 05:04
0

cnota=błona dziewicza ????

w takim razie tytuł topiku powinien brzmieć: błona dziewicza jako najwyższa wartośc kobiety.

Odpowiedz
Gość 2013-04-29 o godz. 15:26
0

ziutka napisał(a):Tak generalnie nie lubie tego typu gadek.
a ja bardzo 8)

Odpowiedz
Gość 2013-04-29 o godz. 15:23
0

Pimpek napisał(a):K2 niekoniecznie muszę czekać z cnotą do ślubu (albo czekać na "tego jedynego") by dać szansę najlepszemu materiałowi genetycznemu który wybrałam (bosz.... jak to brzmi... )

W związku z tym że jestem dziś w stanie zapanować nad swoją płodnością mogę oddzielić seks (a co za tym idzie utratę cnoty) od prokreacji i rozmnażania ( ;) )

W związku z tym ni widzę powodu by przypisywać tak dużą wartość cnocie

A poza tym co z kolejnymi dziećmi? One mogą się pojawić ze związku z innym ojcem , którego kobieta też wybrała uważając za kolejnego dobrego przyszłego ojca. Ale o cnocie trudno wtedy mówić.

Wiązanie cnoty z wartością kobiety wydaje mi się abstrakcyjne. Nie mogę tego pojąć.
Nie chcę też porównań z dawnymi czasami gdy kobieta faktycznie miała przed sobą jedno jedyne zadanie : urodzić i wychować dzici.
mi sie wydaje, ze ta wypowiedz jest niejako zaprzeczeniem tego co napisalas w topiku Loxii (i tylko w takim kontekscie sie do niej odnosze). jezeli powolaniem biologicznym kobiety jest prokreacja, to wszelkie wczesniejsze wygibasy sa pozbawione sensu, utrata cnoty jest rownoznaczna ze znalezieniem odpowiedniego nosnika genetycznego - jako dazenie do spelnienia w owym powolaniu.
a juz stosowanie antykoncepcji jest delikatnie mowiac nielogoiczne - bo stanowi zaprzeczenie do ziszczenia sie "powolania", innymi slowy - sama sobie bubu robisz. lol
moim zdaniem nie mozna mowic, ze dzieci nadaja sens zyciu kobiety, ze macierzynstwo jest powolaniem kobiety, a jednoczesnie oburzac sie na "wartosc cnoty".

Odpowiedz
Gość 2013-04-29 o godz. 08:55
0

Pimpek napisał(a):
Ziutka a konkretnie o co ci chodziło?
Uważasz tę wymiane zdań za pozbawiona sensu?
Uważam że równie dobry temat co piwosze albo ślubne bukiety
Konkretnie o caloksztalt takiego myslenia. Dlaczego w ogole oddzielac w takich kwestiach kobiety i mezczyzn?
Dobijaja mnie haselka, ze kobieta, ktora miala wielu facetow to dziwka, a facet z burzliwa historia zycia seksualnego jest po prostu dosiadczony i najwyrazniej atrakcyjny.
Dobijaja mnie stwierdzenia, ze tylko macierzynstwo wyznacza sens zycia kobiety.
Co ja kurde macica i pochwa z blona na dwoch nozkach jestem? I tylko to moge ofiarowac mezowi? A on tylko to docenic?
Poza tym dlaczego to kobieta ma zawsze i wszedzie byc ta strona ofiarowujaca?

Tak generalnie nie lubie tego typu gadek.

A temat, no coz. Lepszy niz wiele innych pojawiajacych sie na Forumi :)

Odpowiedz
Gość 2013-04-29 o godz. 04:52
0

no tak
Mi to nie pasuje, ale innym może. Zgadzam się z tym i w sumie nikogo nie namawiam do pozbycia sie dziewictwa ;) .
Gorzej gdy ktoś mnie mierzy taką samą miarą i ocenia moją wartość biorąc swoją cnotę jako jakis punkt odniesienia.
Nikt mnie co prawda osobiście nie obraził, ale jako kobieta poczułam się dotknięta.

Ziutka a konkretnie o co ci chodziło?
Uważasz tę wymiane zdań za pozbawiona sensu?
Uważam że równie dobry temat co piwosze albo ślubne bukiety

Odpowiedz
Gość 2013-04-29 o godz. 04:18
0

Zgadzam się z Keralą:

Natomiast jeżeli ktoś dobrowolnie i świadomie decyduje się na ofiarowanie siebie drugiej osobie (oczekując wzajemności oczywiście) to taka decyzja zasługuje na szacunek.
Ostatecznie nawet w nauczaniu KK dziewictwo jest "darem", a nie "zdobyczą". I tak powinno byc traktowane.
Natomiast nie wydaje mi się, żeby był sens podchodzić Pimpku do wypowiedzi Twojej koleżanki tylko na zasadzie, ze "cnota" jest jedyną wartością, którą może wnieść swojemu przyszłemu mężowi. No, chyba że ona sama tak uważa, to wtedy mi jej żal... ;)

Nie ma się co denerwować takim gadaniem... Coś, co pasuje jednemu, nie musi koniecznie pasowac drugiemu.

Odpowiedz
Loxia 2013-04-29 o godz. 02:35
0

ziutka napisał(a):Tak cnota to najwyzsza wartosc kobiety i najwiekszy wstyd dla mezczyzny.
Poza tym tylko dziecko nadaje zyciu niewiasty sens.
A facet jest po to, by przekazac material genetyczny i zachwycic sie blona dziewicza, tatuujac sobie na piersi "ja ja mialem i tylko ja". Dobrze, jesli material gentyczny rozda hojna reka i wytatuuje sobie rowniez plecy (z braku miejsca na klacie)

___________

Nie moglams ie powstrzymac lol lol lol
kurna myślałam przez chwilę, że się nie wyspałaś :)

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 21:08
0

Tak cnota to najwyzsza wartosc kobiety i najwiekszy wstyd dla mezczyzny.
Poza tym tylko dziecko nadaje zyciu niewiasty sens.
A facet jest po to, by przekazac material genetyczny i zachwycic sie blona dziewicza, tatuujac sobie na piersi "ja ja mialem i tylko ja". Dobrze, jesli material gentyczny rozda hojna reka i wytatuuje sobie rowniez plecy (z braku miejsca na klacie)

___________

Nie moglams ie powstrzymac lol lol lol

Odpowiedz
Kerala 2013-04-28 o godz. 19:13
0

eee, a jakiś interesujący cytacik? ;)
Chciałabym usłyszeć argumentację optującą "za dziewictwem jako cennym elementem przetargu"- może choć się przekonam, bo nawrócić to raczej nie dam rady...
Skoro mamy zostawić Masajów i Triobriandczyków, to ok- wróćmy na łono ojczyzny.
Myslę, że dziewictwo może być wartością. Nie chcę tu używac słowa "cnota", bo ono mi się kojarzy z cnotą rozumianą jako przymioty ducha. Wszystko zalezy tak naprawdę od fundamentu ideolo.
Jeżeli ktoś postrzega dziewictwo jako dar wyłączności, świadectwo wstrzemięźliwości i pewną ofiarę, to sądzę, że jak najbardziej jest to wartością. To musi jednak być poparte świadomą decyzją, a nie brakiem kandydatów na przykład ;) Równie kiepskim uzasadnieniem wydaje mi się lęk przed restrykcjami typu "ukochany pomyśli, żem puszczalska" lub "ksiądz mi rozgrzeszenia nie da".
Natomiast jeżeli ktoś dobrowolnie i świadomie decyduje się na ofiarowanie siebie drugiej osobie (oczekując wzajemności oczywiście) to taka decyzja zasługuje na szacunek.
Ostatecznie nawet w nauczaniu KK dziewictwo jest "darem", a nie "zdobyczą". I tak powinno byc traktowane.
Wypaczeniem natomiast jest postrzeganie dziewictwa jako towaru, który ma podbić naszą wartość- w czyich oczach? Takim samym nieporozumieniem jest traktowanie dziewictwa niczym hołdu dla męzczyzny, bo to nie nagroda dla zwycięzcy, a nasza indywidualna i przemyślana decyzja.
Tak że ja myślę, Pimpek, że to niekoniecznie musi być relikt i archaizm naszych prababek ;) Wręcz przeciwnie: jeśli ktoś to traktuje mądrze, to myślę, że jak najbardziej przydaje mu to wartości.
Tyle mojej opinii.
Sama oczywiście się do tego nie zastosowałam, ale córce na pewno założę pas cnoty ;)

Kerala

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 18:38
0

coś nie tak z moim netem moje wywody są bez sensu gdy pojawiają się za postami które zmieniają kierunek dyskusji

No tak, masaje itd... ale właśnie nie o to mi chodzi.
Chodzi mi o naszą sytuację bo sprowokowała mnie wypowiedź dziewczyny która żyje tu i dzisiaj. I mimo że ja też tu i dziś żyję nie mogę tego zrozumieć... no ale wielu rzeczy nie mogę zrozumieć mimo że inni mogą więc nie powinnam się dziwić.
A jednak się dziwię i drażni mnie chyba to że można tak mało od siebie wymagać i tak małą wartość sobie nadawać i tak łatwo ją obniżać tracąc tę nieszczęsną cnotę...
A może tak się tylko mówi by połechtać faceta i poczuć się "dobrą żoną"?

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 18:30
0

K2 niekoniecznie muszę czekać z cnotą do ślubu (albo czekać na "tego jedynego") by dać szansę najlepszemu materiałowi genetycznemu który wybrałam (bosz.... jak to brzmi... )

W związku z tym że jestem dziś w stanie zapanować nad swoją płodnością mogę oddzielić seks (a co za tym idzie utratę cnoty) od prokreacji i rozmnażania ( ;) )

W związku z tym ni widzę powodu by przypisywać tak dużą wartość cnocie

A poza tym co z kolejnymi dziećmi? One mogą się pojawić ze związku z innym ojcem , którego kobieta też wybrała uważając za kolejnego dobrego przyszłego ojca. Ale o cnocie trudno wtedy mówić.

Wiązanie cnoty z wartością kobiety wydaje mi się abstrakcyjne. Nie mogę tego pojąć.
Nie chcę też porównań z dawnymi czasami gdy kobieta faktycznie miała przed sobą jedno jedyne zadanie : urodzić i wychować dzici.

Odpowiedz
Kerala 2013-04-28 o godz. 18:27
0

Cnota rozumiana jako wkład w ewolucję i przekaz genetyczny (cokolwiek miałoby to oznaczać) ma znaczenie wyłącznie dla mężczyzny, bo daje mu pewnośc, że on pierwszy, a więc zobowiązuje go do opieki nad potomstwem. Niestety nie daje mu gwarancji, że ostatni ;)
Natomiast z punktu widzenia samicy i ewolucji dziewictwo nie odgrywa żadnej roli.
(A tak w ogóle to pomieszały się dwie odrębne dziedziny: ewolucja leżąca w zakresie natury i pojęcie "cnoty", które przynależy do kultury).
Po tym rozróznieniu nalezy dodać, że:
- w tych kulturach, gdzie prokreacja i biologiczna powinność są wartościami samymi w sobie nie ceni się dziewictwa jako takiego, bo stawia się na ilość= gwarancję największej skuteczności. I tak: w kulturze masajskiej nieslubne dzieci są mile widzianym wianem, bo potwierdzają płodność panny młodej. Do tego należy też dodac wysoką śmiertelnośc, co przechyla szalę na stronę ilości, a nie jakości.
- samica, której celem jest przedłużenie gatunku będzie ponawiać próby, aż do szczęsliwego finału, tj. ciązy. Wobec powyższego dziewictwo jest jej na grzyba potrzebne, bo chodzi o skuteczność prokreacyjną, a nie o wyłączność.
- dziewictwo natomiast jest wartością dla męzczyzny i tylko dla niego.
- natura nie znosi marnotrawstwa, ale pod pojęciem marnotrawstwa nie nalezy rozumieć aktywności seksualnej, bo tę natura popiera. Biorąc pod uwagę odsetek naturalnych poronień, ryzyko bezpłodności męskiej itd. z punktu widzenia natury racjonalne jest utrzymywanie kontaktów seksualnych z maksymalną liczbą samców. Rozróżnienie zachodzi dopiero PO zapłodnieniu- wtedy w interesie samicy staje się wierność, a w interesie samca dalsze zapłodnianie innych samic. Przykro mi ;)

Tyle antropologii i innych pokrewnych. Trzeba jednak pamiętać, że biologia to jedno, ale my podobno nalezymy do gatunku sapiens, więc rozporek możemy trzymac zapięty. To gwoli pocieszenia.
Co do tematu głownego:
Dziewictwo w tym samym stopniu może być wartością, co bezużytecznym reliktem. Wszystko zalezy od przekonań kobiety, bo to ona nadaje dziewictwu wartość, bądź decyduje o tym, że za wartościowe go nie uważa.
Zaś dziewictwo, a historia partiarchatu to jeszcze inny temat ;)

Kerala

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 18:02
0

napisalas ze biologicznym powolaniem kobiety jest prokreacja. przyjmujac, ze wychodzac za maz, wybralo sie tego najnajnajlepszego, to tym samym wybralo sie najlepszy material genetyczny, a przez to najlepiej spelnia sie owo powolanie. wszelkie "wczesniejsze dzialanie" ;) jest niczym rzucanie perel przez wieprze, nie mowiac juz o marnotrastwie :D

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 17:55
0

:) tak to było do ciebie
A nie widzę związku między wątkiem Loxii a moimi wątpliwościami.
Jeśli chodzi o "cud" to miałam tam na myśli poczęcie i narodziny, a nie akt, a tym bardziej cnotę.
Dlatego nie widze związku

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 17:50
0

to chyba do mnie bylo.
w czym zwiazku nie widzisz?

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 17:46
0

Hmm... szczerze mówiąc nie widze związku.
Może jakoś pokrętnie rozumuję ale jeśli kobieta ma kilku partnerów to ten pierwszy powinien czuc się jakoś wyróżnioney i uprzywilejowany?
A co z tym ostatnim, który zostaje na przykład jej mężem i ojcem jej dzieci Biedny jest bo nie dostał tego co w kobiecie "najcenniejsze"?

Odpowiedz
asia_asica 2013-04-28 o godz. 17:43
0

Cnota - jako wartość kobiety to w dzisiejszych czasach relikt minionej epoki . Chyba tylko dla katolików i to takich bardzo głęboko wierzących ma ona jakieś większe znaczenie.
Dla "zwykłych" ludzi cnota się nie liczy. Wielu mężczyzn wręcz woli jej brak. Faceci zwracają uwagę na inne przymioty.
Wydaje mi się, że przywiązywanie wagi do dziewictwa skończyło się w erze naszych babć.
My mamy do osiągnięcia o wiele więcej celów niż bycie dziewicą w dniu ślubu.

Odpowiedz
Gość 2013-04-28 o godz. 17:38
0

przepraszam bardzo, ale jezeli sens zyciu kobiety moze nadac tylko dziecko, to oczywistym jest, ze cnota - rozumiana jako czekanie na najlepszy przekaz genetyczny - jest wartoscia.
mowiac szcerze, po Twojej wypowiedzi na pytanie Loxii, dziwi mnie to pytanie.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie