• zzzmijka odsłony: 3391

    Zzzmijka rok temu myślała że dużo czasu minie zanim tu trafi

    A dziś... już prawie dwa tygodnie minęły od tego wielkiego dnia (03.09), ale ja mam wrażenie jakby to było wczoraj. Przykro mi trochę, że to już za mną... rok przygotowań i dzień długi jak pięć minut, ale po kolei...

    Wzięłam sobie trzy dni wolnego przed i tylko dlatego udało mi się jako tako wyrobić na 17:00 w sobotę (chociaż szczerze odradzam wszystkim przyszłym Pannom Młodym 4 godziny snu w ostatnim tygodniu - będzie widać zmęczenie materiału).
    Pierwszy wolny dzień zmarnowałam (gdybym mogła cofnąć czas...) i jedyne co zrobiłam to księga weselna .
    Drugi dzień wizyta u mamy (odradzam o ile mama nie umie trzymać nerwów na wodzy...) i wizyta u stomatologa (gorąco odradzam, szczególnie kontakt z przyuczającymi się panienkami, nawet jeżeli ma to być tylko usuwanie kamienia), kupowanie alkoholu i robienie wszystkiego, co mogłoby poczekać do "po"...
    W piątek o 6:00 rano byliśmy już na giełdzie kwiatowej (polecam tą przy Al. Krakowskiej, bo ceny znacznie niższe niż w Broniszach). Zdaniem M kupiliśmy kwiatów na kilka ślubów, ale przecież to ja byłam odpowiedzialna za wiązanki i wiedziałam, że mniej być nie mogło :).
    Zawieźliśmy eustomy do kościoła i fart chciał, ze akurat "nasz" ksiądz kończył mszę. Udało nam się i po wyjściu z kościoła spowiedź mieliśmy już za sobą (było to się denerwować?) :D .
    Śniadanko i potem to już jeden wielki bieg: robienie prezencików (dobrze, że mam małego brata, którego kręciło robienie dziurek, chociaż przy 150 pytał, czy naprawdę musi ), wypad na miasto po bransoletkę obiad u mamy (coraz gorzej z jej nerwami), robienie bukietów, butonierek i czegoś na autko (M wątpił w moje zdolności, ale mu pokazałam co potrafię!) i manicure. Nie wiem, czy powinnam wspominać, ale jak każda Panna Młoda byłam umówiona na manicure (i to na trzy wizyty 14:00, 15:30 i 18:30 w różnych miejscach) i co jakiś czas łapałam się na tym, ze nie zdążyłam na kolejną... Po pierwszej w nocy zaczęłam sobie robić pazurki... Po drugiej zapytałam M czy może tak być? Udał, ze widzi przez sen i powiedział, ze śliczne ;)
    O 8:05 byłam już w salonie u Mariolki (znanej chyba nam wszystkim). To było nasze (Jej) trzecie podejście do mojej fryzurki i oczywiste, że tym razem musiało być doskonale. Po 4 godzinach doszłyśmy do wniosku, że było!!! (oj było...) :prayer: :prayer: :prayer: W tzw. międzyczasie dzwoniła Kasia K, która czekała, żeby móc mnie umalować a Mariolka po raz kolejny wpinała kwiat, bo nie siedział doskonale ;)
    Dojechałam do domu (Pannę Młode same nie powinny prowadzić samochodu...) gdzie czekał już fotograf, kamerzysta i przede wszystkim Kasia.
    Zaczęło się malowanko. Bardzo miło wspominam to uczucie, chociaż pewnie Kasia musiałaby dodać, ze byłam niekumata, bo im więcej czasu mijało, tym gorzej rozumiałam co do mnie mówiła :( Tak czy inaczej wynik przerósł moje najszczersze oczekiwania... (dzięki Ci Kasiu!!!!) :prayer: :prayer: :prayer:
    Przyszedł czas na ubieranie się (dlaczego nikt mi nie powiedział, ze to trwa tak długo?!?!). Po godzinie byłam gotowa (ale nie obyło się bez worka na twarzy ;) )
    Razem ze świtą zeszłam na dół a tam... nikogo! :o Nie ma jak wielkie wejście ;)
    M przyszedł za chwile i chyba był lekko zszokowany całością... Miło zszokowany... Bardzo przyjemne uczucia z tą chwilą się wiążą...
    Wreszcie (z dwugodzinnym opóźnieniem) wyruszyliśmy na zdjęcia plenerowe. Wylądowaliśmy w Łazienkach (jak dziesiątki par tego dnia ...) mały plenerek, kilka złośliwych komarów, jeden króliczek (udokumentowane) i do hotelu na błogosławieństwo.
    W hotelu byli już wszyscy nasi rodzice (a trochę ich mamy) i popłynęły pierwsze (chyba) tego dnia łzy. To moi rodzice, którzy wydają pierwsza córkę (jeszcze troje dzieci przed nimi) nie opanowali wzruszenia. Rodzice M zaprawieni już w boju tylko szybko mrugali powiekami :D
    Po wszystkim do pokoju wpadła masa ludzi. Wszyscy "ochali" i "achali" a dzieciaki (5 i 3lata) dostały... amoku (?) Nie potrafiły się odnaleźć i chyba zupełnie nie rozumiały po co ciotka z wujkiem się przebrali - wesoło było.
    Jazda do kościoła i moment, kiedy myślałam, że wylądujemy na ostrym dyżurze, kiedy to M powiedział, że się denerwuje. Myślałam, że przesadza (on się nigdy nie denerwuje), ale kiedy złapałam go za rękę naprawdę się przeraziłam . Dla odmiany ja byłam totalnie wyluzowana. Ślub przed nami jeszcze się nie skończył, więc jeździliśmy w kółko a ja doszłam do wniosku, że padam z głodu. Uparłam się, że muszę coś zjeść, bo inaczej nie wejdę do kościoła (co jak zacznie mi burczeć w brzuchu? ). Młody wyskoczył do spożywczego i zażądał "bułki dla panny młodej". Zjadłam, popiłam i stwierdziłam, że możemy jechać (mój młody właśnie schodził na zawał ;).
    Goście czekali już pod kościołem. Wysiedliśmy z autka i ustawiliśmy się do wejścia, czekając na księdza. Szkoda, ze nie pomyśleliśmy, żeby wejść krok dalej, bo nie byłoby wtedy problemu z drzwiami, które nijak nie chciały się otworzyć.
    Miłe powitanie z księdzem i korowód ruszył. Ksiądz za nim Dominiś (lat 3) z obrączkami na poduszeczce, my, za nami świadkowie. Zatrzymaliśmy się przy swoich siedzonkach a Domiś dalej twardo maszerował za księdzem, który go zobaczył dopiero gdy ten dotarł za ołtarz... pierwsze śmiechy...
    Dotrwaliśmy do przysięgi oboje. M to chyba tylko dzięki temu, ze odrobinę wesołości wprowadzał ciągle Dominiś. Dostał od mamy słoniki (przesłodkie pluszaki), które miał mi podarować "po wszystkim" tyle, ze on się już tego końca nie mógł doczekać... ściskał i tarmosił te słonie i powtarzał ciągle "nie rusz, to dla Agi". Oboje słyszeliśmy go przez cały czas bo fart chciał, że te słoniki były zapakowane w celofan, więc szelest niósł się po całym kościele. Ktoś mu je potem odebrał (siłą) i przeniósł w drugi koniec kościoła. Ktoś inny "uprzejmie" mu doniósł gdzie są a ten w długą i znowu ten szelest słyszeliśmy... Niby irytujące, ale tym samym na chwilę zapominaliśmy o zdenerwowaniu.
    Przysięga. Ja - luz, M mówił, że prawie się popłakał. Obrączki. Poduszkę miał teraz starszy brat Dominika (bo mały myślał, że ona jest do spania i jak nie szeleścił słoniami to kład się na poduszeczce). M wziął moją obrączkę, ucałował wcisnął na palec. A ja... nie mogłam namierzyć Mikołaja z poduszką, bo... teściu zawołał go z powrotem... .... Mała konsternacja i znowu śmiechy (chociaż mnie do śmiechu nie było) i już wszystko oki. Wspomnę tylko jeszcze, ze ja starałam się mówić przysięgę z pamięci i tym sposobem powiedziałam o jedno słowo ("to") za dużo, ale jakoś ksiądz się specjalnie nie przejął (w odróżnieniu ode mnie). Samej przysiędze towarzyszyły niesamowite uczucia, ta chwila jest warta wszystkiego!
    Potem pamiętam tylko, że podniosłam welon i myślałam o tym, że "to wstyd tak długo i w sumie namiętnie całować się pod ołtarzem". M mi potem powiedział, że w czasie, kiedy my się całowaliśmy ksiądz dał sygnał do bicia brawa - nie słyszałam tych braw, ale potem goście (prawie wszyscy) mi o nich mówili.
    Ksiądz - Santiago- wzbudził ogólne zainteresowanie nie tylko kolorem skóry ale i sposobem wysławiania się. Co jakiś czas rozluźniał atmosferę dając wszystkim instrukcje: "a teraz wszyscy mówimy <amen>", "a teraz wszyscy klękamy", i podobno przy naszym pocałunku "a teraz brawa". Oczywiście wszyscy bardzo skrupulatnie wypełniali te polecenia :) Chociaż i tak najbardziej rzuciło się w oczy to, że "on przeżywał wraz z wami to wszystko" - chyba nic milszego ksiądz usłyszeć by nie mógł :))) (Uwielbiam parafię na Domaniewskiej!!!)
    Potem jeszcze było kazanie, o którym goście długo nie zapomną... Ale niech by tak sami spróbowali wygłosić kazanie po hiszpańsku... Przecież najważniejsze, ze było o miłości ;)
    Po mszy zaordynowałam wspólne zdjęcie na schodach (tylko Ci, którzy przez to przeszli wiedza, ile to nerwów kosztuje, to proszenie gości o ustawienie się wrrrr) i dopiero teraz życzenia. Te emocje przy życzeniach... widać to na zdjęciach, a uśmiech nie był trenowany, był wyrazem dzikiej radości!
    Przejazd pod hotel. Uzgodnione z managerem hotelu, że podjeżdżamy, kiedy dostaniemy sygnał. Zrobiliśmy kilka kółek i w pewnym momencie kierowca nam powiedział, że dziś jest kumulacja... Nie trzeba mi było tego dwa razy powtarzać! Wylądowaliśmy na Statoilu i, już wtedy mój, mąż zakupił los i 5 (!!!) red bulli. Los potem chcieliśmy sprawdzić, ale normalnie diabeł go ogonem nakrył (pewnie był wygrany, ale szczęście trzeba dawkować) a wszystkie red bulle tego wieczora wypił mój małżonek.
    Na stacji czekaliśmy na wezwanie na salę do momentu, kiedy mi się pomyślało, że może jednak ktoś dzwonił a my nie mamy włączonego telefonu... Dobrze, że mi się tak pomyślało. Już nie chcę tu przytaczać komentarzy czekających na nas gości, bo "młodzi liczą teraz kaskę - widocznie mało było" to był jeden z delikatniejszych...
    Chyba nam jednak wybaczyli. Toast, uśmiechy, pocałunki, pierwsze danie i kolejny stres - pierwszy taniec.
    Hmmm... Nie pamiętam jak to było... pierwszy raz w życiu pozwoliłam się prowadzić. Pamiętam tylko, ze goście krzyczeli, piszczeli i klaskali momentami. (Nie mogę się już doczekać filmu, bo... nie wiem czy wierzyć, że tak pięknie wyszło).
    Zabawa. Była. Dziś chyba starałabym się mocniej kontrolować to, co działo się na parkiecie, ale tego wieczora nie mogłam. Czułam się tak, jakbym chodziła jakieś 10cm nad ziemią, a problem typu "dlaczego grają te cholerne kaczuszki?" przestał być problemem (nota bene wszyscy goście to tańczyli).
    O 24:00 tez było inaczej niż zazwyczaj. Zaczęliśmy tortem. Potem były oczepiny, ale wystraszona pani młoda nie chciała rzucać welonem ani bukietem (bo jedno i drugie było jej jeszcze potrzebne) więc rzuciła podwiązką, a co! Młody rzucał muchą - specjalnie w tym celu kupioną. Gadgety złapała moja siostra i jej chłopak, zobaczymy...
    No i nadszedł czas na gwóźdź programu (bo zabaw żadnych nie chcieliśmy). Marcin - fotograf przygotował prezentację złożoną ze zdjęć zrobionych w czasie zeszłorocznych sesji narzeczeńskich oraz przygotowań i samego ślubu (!!!!!).
    Po kilku dniach dowiedziałam się ile osób płakało w czasie tej prezentacji. Rodzice, to jest oczywiste, my - w sumie też, ale i moje koleżanki i osoby, które wydawało się twarde są. To było niesamowite przeżycie!!! te zdjęcia, ta muzyka... było pięknie i szczerze polecam!
    Potem były tańce, hulanki i... ciągle masa jedzenia. Skończyło się szybko, za szybko (o 5:00) chociaż jak mówiliśmy o weselu, to wydawało nam się niemożliwe wytrwać do końca. A jednak... własne wesele to jednak zuuuuupełnie coś innego.

    Podsumowując: CHCĘ JESZCZE (NIE)RAZ!!!!!!

    szczęśliwa zzzmijka

    Odpowiedzi (31)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-04, 08:21:10
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
kasia_kl 2009-11-04 o godz. 08:21
0

Gratulacje i wszystkiego najlepszego!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz
Anna! 2009-11-02 o godz. 22:12
0

Serdeczne gratulacje!!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-02 o godz. 11:53
0

opis przeczytałam calutki :)
Seedeczne gratulacje!!!!! Zdjęcia zapowiadają się super! ale prosimy więcej więcej!!

Odpowiedz
Kerala 2009-11-02 o godz. 11:10
0

Dla mnie ten opis mógłby być dłuższy :) Czyta się go z wielką przyjemnością i emocjami :)
Gratulacje, pięknie wyglądaliście.

kerala

Odpowiedz
nullka 2009-11-02 o godz. 10:37
0

GRATULUJĘ i wszystkiego najlepszego życzę

Więcej zdjęć prosimy :prayer:

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-02 o godz. 08:54
0

najserdeczniejsze gratulacje zmijko!!!!!!!!!!!
wyglądałas przepieknie, zdjęcia bardo ładne a opisik super!

pomyślnosci, milosci i szczescia!!!!!

wszystkiego naj naj naj najlepsiejszego ;]

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 20:27
0

ślicznie wyglądałaś :)
Gratuluje i zycze WSZYSTKIEGo najlepszego

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 19:36
0

Śliczna z ciebie dziewczyna!!!
czekam na więcej zdjęć!

No i przede wszystkim gratuluję!!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 14:47
0

Gratulacje wyglądałaś prześlicznie aż zapiera mi dech. Czekam na więcej zdjęć.

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 14:43
0

Miłości i szczęścia na Wszystkie lata spędzone już razem :)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-01 o godz. 14:31
0

Gratuluje :brawo:

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-11-01 o godz. 13:52
0

Gratuluję i życzę Wam aby każdy dzień był równie piękny!
I czekam na kolejne fotki - wyglądaliście pięknie :)

Odpowiedz
Justa_lublin 2009-11-01 o godz. 13:38
0

Zzzmijka narescie lol
Długo kazałaś sobie czekać na relację i zdjęcia :D

Świetny opis trzymający w napięciu i rewelacyjne zdjęcia. Czekam na więcej :D

Jeszcze raz dziękuję Ci za namiary na Marcina :D
to rzeczywiście niesamowite wrażenie oglądać na swoim weselu zdjęcia ze ślubu i przygotowań. Nam też zrobiła taką prezentację i achó i ochów nie było końca ;)

Odpowiedz
MagdaP 2009-11-01 o godz. 13:37
0

Najlepsze & najserdeczniejsze życzenia dla Was, dużo duzo dużo miłości i wielu tak radosnych dni jak ten Wasz pierwszy wspólny :heart:

Odpowiedz
liberte 2009-11-01 o godz. 13:25
0

zzzmijka, ogromniaste gratulacje i buziaki i niech się Wam wiedzie jak najlepiej
wyglądaliscie cudnie :love: :love: :love:

P.S.nie każ mi długo czekać na resztę zdjęć

Odpowiedz
delfa 2009-11-01 o godz. 13:08
0

Zzzmijciu wszystkiego najlepszego dla ciebie i małżonka! :heart:
Super relacja i czekamy na więcej, więcej zdjęć!!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 13:06
0

fantastyczny opis, wzruszyłam się..a w pracy jestem :)
Gratuluję i wszystkiego dobrego życzę :)

No i oczywiscie więcej zdjeć poprosze :) !!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 12:54
0

Zzzzmijka ogromne gratulacje !!!!
Zupelnie jakbym czytala wlasne wspomnienia. Szczegolnie tekst z Kasia, bo ja mialam podobnie, zupelnie nie rozroznialam juz kiedy mam mrugac a kiedy nie, kiedy spojrzec w dol a kiedy do gory... Biedna Kasia pomysli ze na jakies dziwadla trafia ;)

Odpowiedz
ladybird7 2009-11-01 o godz. 12:50
0

Ogromne gratulacje i czekam na wiecej zdjec, Marcin jest naprawde czarodziejem :) zdjecia sa przecudowne. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego

http://daisyPath.com

Odpowiedz
nusia20 2009-11-01 o godz. 12:50
0

wow opis super a zdjecie piękne czekam na więcej!!!

Odpowiedz
UTAH 2009-11-01 o godz. 12:47
0

Super zzzmijka lol rewelacyjnie wyglądaliście
fryzurka rewelacja i makijaż przepiękny :o
GRATULUJĘ I ŻYCZĘ SAMYCH SZCZĘŚLIWYCH DNI...

Odpowiedz
magdaF. 2009-11-01 o godz. 12:37
0

Gratulacje!!
Opis super, slicznie wygladałaś
Więcej zdjęć :cisza: :cisza: :cisza: :cisza:

Odpowiedz
Carmen 2009-11-01 o godz. 12:35
0

Serdeczne gratulacje!!
Piękniusi bukiecik! Gorsecik zresztą też! w ogóle ładna z Was para :)
Wklej więcej fotek!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 12:20
0

Opis czytałam jednym tchem...

PROSZĘ O WIĘCEJ ZDJĘĆ!!!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 12:16
0

wszystkiego najlepszego lol
Pięknie wygladaliście

Odpowiedz
Solares 2009-11-01 o godz. 12:15
0

Super Chcę więcej fotek

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 12:03
0

wow, super Chcemy, chcemy jeszcze

Odpowiedz
zzzmijka 2009-11-01 o godz. 11:55
0

i udało mi sie uporać z fotkami, więc cosik moge już wrzucić

moje przygotowania:



weryfikacja make upu


już gotowa


i szczęśliwa z przyszłym mężem w czasie plenerku


PS.
przepraszam, że opis długi, ale... nie szło inaczej

później postaram sie jeszcze wkleić parę fotek oczywiście, jezeli chcecie

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 11:51
0

super relacja, bardzo wciagająca :D A ten króliczek to na pewno bez powodu się nie pokazał ;) To dobry znak lol Czekam z niecierpliwością na zdjęcia :D

Wszystkiego najlepszego zzzmijko :stokrotka:

Odpowiedz
m. 2009-11-01 o godz. 11:50
0

zzzmijka, serdeczne życzenia. Dużo miłości i zrozumienia i samych szczęśliwych chwil :D

Opis rewelacyjny, z niecierpliwością czekam na fotki :D

Odpowiedz
Gość 2009-11-01 o godz. 11:49
0

Zdjęcia!!!!!!!!

Gratuluje!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie