• Szynia odsłony: 1502

    Bawić się czy zabawiać?

    Wiecie co? Myślałam, że po pierwszym tańcu będę mogła się już wyluzować i niczym się nie przejmować. A tu się okazało, że gośćmi, to się trzeba zająć tzn. wypada podejść i porozmawiać. Niby nic wielkiego, bo wszyscy moi/nasi z M goście byli nam bardzo bliscy i w ogóle szczerze oczekiwani, ale akurat w tym momencie, po tylu co tu ukrywać stresach, chciałam odreagować - tańczyć i nie dbać już o nic.

    Trochę mnie to denerwowało, kiedy rodzice podczas tańców stali i patrzyli się na mnie w sposób dający do zrozumienia, żebym podeszła, a jak podchodziła, to był tekst: „idź porozmawiaj z wujkiem/ciocią”. Żałuję też, że rodzice zamiast się bawić, to cały czas gości obskakiwali... A sama to Mojego kułam, żeby zatańczył z tą i tamtą ciocią/kuzynką ;) .

    Może zbyt ostro to przedstawiłam, bo bawiłam się super i wytańczyłam na maksa. Tak naprawdę, to mam wyrzuty sumienia, że nie porozmawiałam ze wszystkimi gośćmi – niektóre ciotki, z różnych (usprawiedliwionych) powodów wyszły wcześniej, a ja z nimi słowa nie zamieniłam poza życzeniami i pożegnaniem. Przy 70 paru osobach mogłam się zebrać i na początku wszystkich z grubsza obskoczyć, ale wtedy o czymś innym myślałam...

    A jak u Was było? Bardzo się gośćmi zajmowałyście/przejmowałyście?

    Szczerze mówiąc, i mimo że byłam już na kilku ślubach, nie spodziewałam się (albo nie zwracałam wtedy na to uwagi), że Państwo Młodzi mają jednak weselu jakieś obowiązki. Inaczej bym wtedy do sprawy podeszła tzn. przygotowałabym się wtedy do tego psychicznie ;)

    Odpowiedzi (4)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-04-13, 03:22:44
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-04-13 o godz. 03:22
0

W maju bylismy na weselu na ktorym NIKT sie nie bawil i sadze, ze w duzej mierze byla to wina Panstwa Mlodzych gdyze mowiac delikatnie mieli impreze gdzies. Z nikim nie rozmawiali, nikogo do zabawy nie zachecali i nikt sie nie bawil.
Nauczeni tym postanowilismy wziac sie ostro za naszych gosci, ze by nie zalegli za stolami lol Do tego stopnia, ze wracz przegielismy ale przegiecie to wyszlo bardzo na kozysc.
Poniewaz na samym poczatku goscie wolno sie rozkrecali wpadlam w lekka panike i postanowilam zaciagnac ich do zabawy. lapalam kazdego w tany i zlaczalam z inna tanczaca solo osoba. Moj malzonek zrobil dokladnie to samo i wygladalismy jak para szajbusow. Tak to rozbawilo gosci, ze zapomnieli o jakiej kolwiek tremie (bo czego mieli sie wstydzic - juz kto inny robil z siebie debila lol ) i wciaz wspominaja jak to u nas bylo milo i jak dbalismy o gosci. Nie bylo to dla mnie zadna udreka bo swietnie sie w tym amoku bawilam lol apozniej bylo juz coraz lepiej

Odpowiedz
aga w-wa 2009-04-13 o godz. 01:36
0

u nas wszyscy tańcowali, nikt za stołami nie przesiadywał, więc nawet nie było kogo "zabawiać"; Prawde mówiąc do głowy jakos mi nie przyszło, że z każdym musze porozmawiać i nikt nam nie robił wyrzutów, że tego nie zrobiliśmy; Wesele było dla nas i się świetnie bawilismy, a ponieważ miliśmy super wodzireja - wszyscy sie bawili!

Odpowiedz
Gość 2009-04-12 o godz. 22:09
0

Ja na poczatku mialam kiepski okres bo moj brat zaraz po obiedzie tak mnie obtancowal, ze dodajac do tego gorset myslalam ze nie wyrobie i musialam dojsc do siebie w pokoju :) wogole rodzice wyrzucali nam ze za czesto znikalismy w pokoju :)
Ja bawilam sie na maksa, a w przerwach "zabawialam" gosci :) tez mialam wyrzuty sumienia ze nie ze wszystkimi bawilam sie / gadalam wystarczająco, ale trudno, wiem ze obowiązki gospodarza do czegos zobowiazują, ale ja tez czekalam na ten dzien dluuugo ;) i po tych wszystkich przygotowaniach zlecial mi on tak szybko , ze nie zdazylam zrealizowac niektorych zalozen. Wszystkim nie da sie dogodzic. Ale nikt nie narzekał :)

Odpowiedz
Justa_lublin 2009-04-12 o godz. 21:56
0

Ja bawiłam sie z mężem i goścmi a w chwilach przerwy gdy chciałam odsapnąć rozmawiałam z goścmi. Wszyscy byli bardzo szczęsliwi, bo pierwszy raz widzieli, ze Młodzi chodzą i pytają czy sie dobrze bawią imają czas na krótką rozmowę.

Jedyną osobą, z którą nie porozmawiałam (poza przywitaniem i życzeniami oraz pożegnaniem) była moje ciotka. Jedna z najbliższych (bo to siostra mojej mamy) ale denerwować sie przez jej fochy i zachowanie nie zamierzam.

Wydaje mi się, ze nic nie stoi na przeszkodzie, zeby na własnym weselu wybawić sie i porozmawiać z gośćmi...

Chyba ze jest to wesele na 300-500 osób wtedy to chyba fizycznie jest niemozliwe 8) ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie