• storczyk odsłony: 2054

    Ralacja Tata a bobas

    Nie wiem czy to tu powinnam umiescic czy gdzies indziej
    mam pytanko
    czy jak dziecko sie urodzilo to ogarnelaoWas totalne zauroczenie?
    jak Tatusiowie?

    ja sie ostatnio spotkalam z jedna wypowiedzia swiezego taty

    "jeszcze sie ie przyzwyczailem... nie czuje jeszcze tego..."

    to mnie zbulwersowalo.... zdziwilo...wydawalo mi sie ze to takie normalne i ze nie ma przyzwyczajania sie tylko jest milosc od pierwszego wejrzenia... a jednoczesnie zastanowilo...
    jak bedzie u nas...
    a jak bylo u Was?

    Odpowiedzi (22)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-07, 07:12:11
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Asiowa 2009-11-07 o godz. 07:12
0

Misia napisał(a):
A pierwsze chwile to rozdzierajacy serce bol - ze nie mgoe go przytulic - pozostalo mi tylko poglaskac po nozce przez okienki inkubatora


Misiu :usciski:
Po 4 godzinach spedzonych z synkiem zabrano mi go na kilka dni - i wtedy tak naprawde poczułam jak bardzo go kocham - ta miłośc dosłownie bolała
Z mężem przepłakałam kilka godzin (przez telefon) potem starał sie być przy mnie dzielny - od przyjaciól wiem jak źle znosił chorobę Jasia.
I zawsze trochę zazdrościłam mamom które szalały na punkcie swoich dzieci od momentu w którym dowiedziały się ze są w ciązy.
Mi zajęło to wiecej czasu ale odkąd jest nie wyobrazam sobie zycia bez niego :D

Odpowiedz
Gość 2009-11-05 o godz. 23:03
0

U mnie milosc od pierwszej chwili kiedy wiedzialam ze jestem w ciazy
Po porodzie sie tylko nasilila i rosnie z kazdym dniem

A pierwsze chwile to rozdzierajacy serce bol - ze nie mgoe go przytulic - pozostalo mi tylko poglaskac po nozce przez okienki inkubatora

Ale nie bulwersuja mnie takie wypowiedzi.
Dla mojego meza ciaza to abstrakcja
Dla niego dziecko bylo dopiero jak sie urodzilo, widzialne i namacalne
Ale czy je kochal od poczatku - nie wiem
Na pewno sie go bal - tzn bal sie, ze zrobi mu krzywde, bal sie brac go na rece, ze o przewijaniu nie wspomne...

Odpowiedz
storczyk 2009-11-05 o godz. 18:59
0

dzieki za informacje
czytalam posty o porodach i zawsze jest.....jak polozyli mi ja...
cudowna.. kochana...
itd itp pelne fazy uwielbienia
wiec myslalam ze to jest tak zawsze a tu sie okazuje ze nie

Odpowiedz
Alla 2009-10-12 o godz. 09:00
0

Mój mąż zaskoczył z tatusiowaniem przy porodzie. W ciąży raczej nie czuł się jeszcze tatą, tak jak i ja mamą. Doszło to do nas jak już Tosia była po tej stronie brzucha. No i owszem też ma troche fioła na punkcie Tosi. Wczoraj obudził sie nad ranem przerażony, gdzie jest Tosia ??!!(zwykle po pierwym nocnym karmieniu ląduje u nas, ale wtedy spała ciurkiem). No i przyniósł ją do łóżka :)

Odpowiedz
PLUSIK 2009-10-11 o godz. 12:09
0

U nas jest dokładnie tak jak u Miki_.
Mąż nie pozwala mi pchać wózka na spacerach (chodzimy codziennie razem po jego powrocie z pracy), samej kąpać Mareczka. Dzwoni do nas z pracy kilka (czasami nawet kilkanascie) razy dziennie i pyta jak jego Szkrab się dzisiaj ma.
Wczoraj usłyszałam taką "rozmowę" mojego S. z synkiem, po powrocie do domu:"wiesz jak się za tobą stęskniłem dzisiaj? Aż musiałem co chwila otwierać stronkę z Twoimi zdjęciami"
Jak mówię do Mareczka "mój skarbek", to S. od razu poprawia mnie, żt to jest JEGO skarbek.
Oj zwariował na jego punkcie doszczętnie lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-07 o godz. 12:35
0

Po urodzeniu Kaludii nie czułam tak wielkiej miłosci jak czuje teraz, nie wiem ale chyba nie było na to czasu.
Cały czas tylko noszenie przez kolki, płacz, pieluszki, pranie itd. a ja miałam tego po mału dośc.Przestało mi sie wogóle cokolwiek chciec, chociaż nie miałam depresji.
Ale z czasem przychodziła większa miłośc.
Aż do tego czasu kiedy zrobiło sie spokojniej, tzn.nie miałam tyle na głowie.I ktoś mi zaczął pomagac.
Oczywiscie nadal wszystko należy do moich obowiązków, ale juz nie musze Klaudią sie tak zajmowac jak wczesniej.

A mąż był wariatem za Klaudią na samym początku teraz to chyba juz przyzwyczajenie że ma dziecko w domu, chociaż nie powiem bo jest cudownym tatą, ale jak przyjdzie z pracy to tylko chwile sie z nią pobawi i na tym sie kończy.
A potem jest tylko mama:(

Teraz to ją kocham nad zycie i nie wyobrażam sobie żeby jej nie było :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 11:12
0

Oliśka na pewno będzie ! Właśnie wczoraj rozmawiałam z koleżanka z pracy mojego męża, która też zauważyła jego świra na punckie Gabiego.
Doszłyśmy do wniosków, ze jeśli i mężczyzna i kobieta są przygotowani na przyjscie dziecka to będą je akceptować i kochać pomimo różnych trudnych momentów.

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 10:22
0

Mika_ napisał(a):Mąż szaleje za Gabrysiem. Kąpiel należy do niego, chyba, że wyjeżdża wtedy kapię ja. To prawdziwy rytuał. Razem oglądają mecze i inne zawody tzn. mąż poatrzy na tv i opowiada małemu co sie dzieje a Gabi bawi się i słucha ( tak twierdzi mąż ;) )
Kupuje małemu ciuszki gdy jest na wyjeździe - muszę przyznać, że zawsze wie jaki rozmiar i kupuje fajne rzeczy.
Nie da pchać mi wózka na weekendowych spacerach twierdząc, że w dzień powszedni mam spacerów pod dostatkiem a w weekend spacery są jego.
Czasem mąż "gubi się " a ja odnajduję go leżącego przy śpiacym Gabrysiu. Wpatruje sie w niego i zachwyca nad nim.
Cieszę się, że Mąż bezgranicznie zaakceptował Gabiego.
Ja bym chciała, żeby u nas też tak było :) Wierzę, że właśnie tak się stanie :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 10:19
0

Mąż szaleje za Gabrysiem. Kąpiel należy do niego, chyba, że wyjeżdża wtedy kapię ja. To prawdziwy rytuał. Razem oglądają mecze i inne zawody tzn. mąż poatrzy na tv i opowiada małemu co sie dzieje a Gabi bawi się i słucha ( tak twierdzi mąż ;) )
Kupuje małemu ciuszki gdy jest na wyjeździe - muszę przyznać, że zawsze wie jaki rozmiar i kupuje fajne rzeczy.
Nie da pchać mi wózka na weekendowych spacerach twierdząc, że w dzień powszedni mam spacerów pod dostatkiem a w weekend spacery są jego.
Czasem mąż "gubi się " a ja odnajduję go leżącego przy śpiacym Gabrysiu. Wpatruje sie w niego i zachwyca nad nim.
Cieszę się, że Mąż bezgranicznie zaakceptował Gabiego.

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 10:09
0

becja napisał(a):Oboje mamy swira na punkcie Jagody. Od samego poczatku. Fascynowala nas kiedy byla w srodku, probowalismy sie z nia kontaktowac, dac jej odczuc ze jest spelnieniem naszych marzen.

Porod byl momentem, gdy ta milosc stala sie jeszcze silniejsza.
"NASZE DZIECKO" powtarzalismy sobie ze lzami w oczach, nie mogac uwierzyc w to szczescie...

Teraz jest dla nas wszystkim. (...)
U nas to samo ;) od początku oszaleliśmy na jego punkcie odkąd się zagnieździł w brzuszku ;) Mój B. od początku "to czuł" i to zdarzało nam sie płakać ze szczęścia. Zgadzam się, że miłość może przyjść z czasem, ale bardzo się cieszę, że u nas trwa od początku i o ile to możliwe jeszcze rośnie lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-07 o godz. 08:30
0

becja napisał(a):Oboje mamy swira na punkcie Jagody. Od samego poczatku. Fascynowala nas kiedy byla w srodku, probowalismy sie z nia kontaktowac, dac jej odczuc ze jest spelnieniem naszych marzen.

Porod byl momentem, gdy ta milosc stala sie jeszcze silniejsza.
"NASZE DZIECKO" powtarzalismy sobie ze lzami w oczach, nie mogac uwierzyc w to szczescie...

Teraz jest dla nas wszystkim. Ale proza zycia nie pozwala nam w pelni cieszyc sie rodzicielstwem. Pracujemy by zapewnic jej jak najlepsza przyszlosc. Maz czasem kilkanascie godzin dziennie. Przykra sprawa, on kocha dzieci rownie mocno jak ja - kiedys mial spory udzial w wychowaniu dwojki siostrzencow. Dla Jagody nie ma az tyle czasu.
podpisuje sie dwoma lapami pod tym co napisala becja :)
Dzis rano gdy patrzylam sie na jeszcze spiacego Szymcia przypomnialam sobie nasze pierwsze wspolne chwile w szpitalu... kochalam go bardzo gdy byl w brzuchu i gdy poraz pierwszy go przytulilam uczucie bylo takie same, jak nei mocniejsze..nie mialam zadnego problemu z zaakceptowaniem stanu macierzynstwa i ze pojawila sie nowa istotka w naszej rodzinie.. czulam go tak jakby byl z nami od zawsze...
a co do tatusia.. tez nie bylo problemow w staosunkach tata - synek od dnia narodzin, ale odkad, jak to napisala Maggi_rb, Szymek jest bardziej kumaty opieka nad synem sprawia mu oooooooooolbrzymia przyjemnosci..gdy byl noworodkiem byla to tylko przyjemnosc ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-07 o godz. 07:54
0

Dziewczyny jesteście wspaniałe! Aż mi się łzy polały jak czytałam to co czujecie. Klient się na mnie dziwnie popatrzył, ale udałam, że kicham lol

Z pewnością taki przełom w zyciu jak narodziny dziecka zmieniają wiele, więc jak w tym wszytkim odnaleźć się tak od razu?

Odpowiedz
becja 2009-10-06 o godz. 09:29
0

Oboje mamy swira na punkcie Jagody. Od samego poczatku. Fascynowala nas kiedy byla w srodku, probowalismy sie z nia kontaktowac, dac jej odczuc ze jest spelnieniem naszych marzen.

Porod byl momentem, gdy ta milosc stala sie jeszcze silniejsza.
"NASZE DZIECKO" powtarzalismy sobie ze lzami w oczach, nie mogac uwierzyc w to szczescie...

Teraz jest dla nas wszystkim. Ale proza zycia nie pozwala nam w pelni cieszyc sie rodzicielstwem. Pracujemy by zapewnic jej jak najlepsza przyszlosc. Maz czasem kilkanascie godzin dziennie. Przykra sprawa, on kocha dzieci rownie mocno jak ja - kiedys mial spory udzial w wychowaniu dwojki siostrzencow. Dla Jagody nie ma az tyle czasu.

Odpowiedz
Evek 2009-10-06 o godz. 09:08
0

Storczyk, też mnie kiedyś bulwersowały takie wypowiedzi a teraz im się nie dziwię. Uczucie oczywiście jest, ale z czasem się tylko pogłębia. U nas na początku nie było euforii, powiem więcej miałam wrazenie, że podczas ciąży byliśmy bardziej emocjonalnie związani z naszym maleństwem niż po urodzeniu. czyniłam przez to wyrzuty i sobie i mężowi. teraz wiem, że taka sytuacja jest normalna, dotyczy większości mam i tatusiów. Może wynika to z oczekiwań w stosunku do dziecka, myślimy o słodkim uśmiechniętym bobasie (a początkowo żaden taki nie jest ;) ) a przywozimy do domu małego rozdarciuszka i często nie mamy pojęcia jak go ukoić. Ale z czasem się to zmienia, nawet bardzo szybko :D A potem już kochasz sowje maleństwo każdego dnia coraz mocniej. Nawet teraz jak piszę te słowa, to mam ochotę mocno utulić i wycałować Werkę, ale nie będę jej budzić ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:49
0

U nas Maluch jeszcze w brzuchu, ale tez czasem zastanawiam sie jak to bedzie. I jestem przygotowana na to, ze miłość nie wybuchnie od razu, ale z czasem. Choc wszytko moze byc inaczej niz mi sie wydaje...Niektroe matki juz w ciąży pieszczą słowami swoje maleństwa, przemawiają do brzuchów, zachowują sie juz jak "matki" , mi do tej pory ciezko , nawet jak jestem sama, uwierzyc w to co sie dzieje, i mowic do dziecka. Rozmawialam ostatnio z kolezanką, ktora miala tak samo. Poczatkowo zastanawialysmy sie czy wszystko z nami w porządku, bo przeciez chcialysmy tych dzieci, a jednak sytuacja jest dla nas dziwna ;)
Wiec zgadzam sie ze nie ma co sie oburzac, a juz szczegolnie jesli dot. to ojcow, bo zgadzam sie ze dla nich jest to jeszcze bardziej abstrakcyjne :)

Carrie napisał(a):Oliśka_comes_back napisał(a):
Dzięki Carrie To bardzo pocieszające I dużo w tym prawdy, na pewno. Mój Paweł nawet jak położy ręce na moim brzuchu, to nie czuje kopniaczków Jakieś ma te łapska nieczułe
Hihihi, poczekaj aż Maluch zacznie w piłkę grać w brzuchu Wszyscy poczują
Dokładnie :) u nas tez tak było ze na początku M nie czuł ruchów Małego, a teraz nie trzeba przykładać ręki, zeby zobaczyc ze tam ktos siedzi :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:38
0

Oliśka_comes_back napisał(a):
Dzięki Carrie To bardzo pocieszające :) I dużo w tym prawdy, na pewno. Mój Paweł nawet jak położy ręce na moim brzuchu, to nie czuje kopniaczków :( Jakieś ma te łapska nieczułe :)
Hihihi, poczekaj aż Maluch zacznie w piłkę grać w brzuchu ;) Wszyscy poczują :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:35
0

Carrie napisał(a):Oliś, ktoś kiedyś powiedział, że do przyszłego taty fakt posiadania dziecka dociera dopiero jak może je wziąć na ręce, przytulić.. faceci nie czują tego, co kobieta (ruchów dziecka itp.), więc dla nich sam czas ciąży jest jakby abstrakcyjny lol

Wierzę, że Twój mąż szybko się odnajdzie ;)
Dzięki Carrie To bardzo pocieszające :) I dużo w tym prawdy, na pewno. Mój Paweł nawet jak położy ręce na moim brzuchu, to nie czuje kopniaczków :( Jakieś ma te łapska nieczułe :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:12
0

Oliś, ktoś kiedyś powiedział, że do przyszłego taty fakt posiadania dziecka dociera dopiero jak może je wziąć na ręce, przytulić.. faceci nie czują tego, co kobieta (ruchów dziecka itp.), więc dla nich sam czas ciąży jest jakby abstrakcyjny lol

Wierzę, że Twój mąż szybko się odnajdzie ;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 08:06
0

Powiem Wam, że i ja się trochę tego obawiam. Zwłaszcza, że mój mąż, jakby to ująć, nie uczestniczy w ciąży. Widujemy się raz na trzy, cztery tygodnie, więc tylko telefonicznie melduję mu o kolejnych fazach stanu błogosławionego. To może spowodować, że i po narodzinach naszego dziecka nie będzie w stanie się w pełni zaangażować... Kurczę, mam nadzieję, że tylko czarnowidzę i że w rzeczywistości będzie tak, jak być powinno :)

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-10-06 o godz. 08:01
0

Mnie to wcale nie bulwersuje. Jest całkiem normalne, że dziecka nie kocha się od razu wielką miłością (choć zapewne są wyjątki). Ja miałam ciężkiego baby bluesa, podczas którego działałam jak automat: przewinąć, nakarmić, umyć, ubrać, przytulić...I nic poza tym. Mąż miał podobnie. Uczucie rodzi się z czasem, a potem wzmaga się z każdym dniem. Mąż "załapał" gdzieś po jakichś dwóch miesiącach, kiedy Kacper zrobił się bardziej kumaty, zaczął się uśmiechać itd.

Odpowiedz
Asiowa 2009-10-06 o godz. 07:50
0

Mąz zakochał się od pierwszego wejrzenia i od razu przestawił swój świat na Jasia
Mi szło wolniej

Odpowiedz
Gatka 2009-10-05 o godz. 17:06
0

Ludzie roznie reaguja ... nie ma sie co bulwersowac ;)

U nas jest raczej normalnie. Z kazdym dniem coraz bardziej kochamy naszego Szkraba, ale ani z mojej ani z meza strony nie bylo specjalnych zachwytow nad nim. Maz tylko pierwszego dnia, tuz po porodzie powiedzial mi 'jest idealny'. A faze natychmiastowego zakochania obserwuje u dziadkow - zarowno moja mama jak i ojciec zakochali sie w Malym od pierwszego 'wziecia na rece' :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie