-
Loxia odsłony: 7736
A co z włosami w noc poślubną?
Zainspirowana watkiem Kerali pytam:
co zrobic w noc poslubna z tona lakieru na wlosach? jak wygladac wdziecznie i powabnie nie straszac koltunem?
myc glowe? nie rozplatac koka?
ja po cywilnym wyciagnelam troche wsuwek ale glowa nadawala sie wylaczenie do mycia przy takiej ilosci lakieru i tapirowania.
ja musiałem umyć głowe też szamponem ale fryzjerka mi je myła
OdpowiedzMy wytaplalismy sie w jacuzzi , wiec najpierw umyłam głowę , coby mi lakier nie spływał do oczu lol
Odpowiedz
jagoda napisał(a):Ja swojego koka rozplotłam wieczorem i w z burzą sterczących na wszystkie strony włosów położyłam się do łóżka :) Włosy myłam i układałam dopiero rano. :)
tez mam taki plan. absolutnie nie pozwolę sobie zrobić tapira, bo juz raz przechodziłam rozczesywanie natapirowanych włosów i nigdy więcej!
pewnie ledwo przytomna wyciagnę z włosów wszystkie elementy konstrukcyjne i zasnę ;o)
Po weselu wyjęłam wszystkie spinki i poszłam spać a rano mimo takiego zamiaru nie zdążyłam umyć włosów przed poprawinami ;) Wyglądały całkiem nieźle, były bardzo puszyste co na co dzień im się nie zdarza ;) Potem jeszcze w tych samych resztkach fryzury zaliczyłam przyjęcie u przyjaciółki ... w sumie nie pamiętam - chyba umyłam je jakoś z niedzieli na poniedziałek bo w poniedziałek lecieliśmy do Turcji ;)
OdpowiedzOstatnie zdjecia z wesela mam jak z nieladem lokow pozostalym po wyciagnieciu kilograma gwozdzi z warkocza zamiatam rozsznurowana kiecka parkiet w objeciach tescia ;) Ale ja cale wesele bylam niezywa, wiec gleboko mialam takie detale jak fryzura. Wlosy umylam w niedziele po poludniu, jak juz dojechalismy do domu.
Odpowiedz
Ja jestem mało wytrzymała i zaczęłam "rozmontowywać" kok już... w czasie wesela!
Miałam wrażenie, że jeszcze chwilą z tymi wsuwkami i zwariuję ;)
Powyjmowałam je więc i związałam poskręcane w sprężyny ;) włosy gumką.
Nikt nie zwrócił na to uwagi ;)
Włosy trwały jak monolit. W niedziele rano, poprawiłam wsuwki i poszlismy do rodziców. Przetrwały do poniedziałku, az było mi żal je rozplątywac.
OdpowiedzJa umyłam włosy w poniedziałek, co prawda rozpuściłam dopiero w niedzielę wieczorem i też ryż mi się z nich jeszcze sypał, ale musiałam zostać w uczesaniu, bo miałam plener :), ale nie mogę powiedzieć, żeby było źle, wyspałam się i nic nie zaniedbałam jako żona ;)
OdpowiedzJa zawsze się kładę spać w koku, a rano po wyciagnieciu wsuwek bardzo rozpaczam, że muszę umyć włosy, bo mam fajne loki lol Ale ja jestem ultrawytrzymała lol
Odpowiedzpo weselu koniecznie chciałam myć włosy- ale niestety zajełoby to z godzinę - połozyłam się i stwierdziłam ze nic mnie nie gniecie i zasnęłam rano okazało się ze nie żle wyglądam i umyłam i ułozyłam sobie grzywkę ;) i tak chodziłam całe poprawiny włosy umyłam dopiero wieczorem
Odpowiedz
Ja wyciągnęłam wszystkie szpilki.
Na drugi dzień zrobiłam sobie koka za pomoca jednej gumki
A włosy umyłam dopiero w poniedziałek. Rozczesywałam je z dużą ilością balsamu na włosach. Właściwie rozczesywało się łatwo poza jednym kosmykiem, na którym zbudowana była cała fryzura i to właśnie on wymagał tego poślizgu przy rozczesywaniu.
Nie wyobrażam sobie mycia głowy w noc poślubną. No bo kiedy? Przed seksem - a mąż ma czekać godzinę (przecież uśnie)? Po seksie? I co, sam ma iść spać?
Jestem za opcją - nawcześniej na drugi dzień rano (no chyba, że na drugi dzień rano się wylatuje i nie ma czasu)
Joaśka
Olalam.
Wyjelam wszystkie spinki, rozczesalam i padlam na cale 2 godz spac.
Rano spielam w kucyk i na sniadanie poprawinowe, rozwozenie gosci i sprzatanie po imprezie bylo ok.
Mylam w niedziele wieczorem dopiero.
Ale tez ja nie pasuje do profilu koltuna ;) bo mialam fryzure prawie bez lakieru wiec nie mialo sie co skoltunic za bardzo.
"skonsumawanie małżeństwa" - jak ot okropnie brzmi !!!
to jzu wolabym napisac "po upojnej nocy......" albooprostu " jak przestalismy sie kochac....." hehe lol
iwonka napisał(a):aż się wstyd przyznać
ślub miałam w sobotę, poprawiny w niedzielę a głowę umyłam dopiero w poniedziałek :o i jeszcze ryż sie z nich sypał, jak ja to wytrzymałam to nie wiem 8)
nie miałam czasu na ich mycie, włosy były wtedy długie i ciężkie do ułożenia :(
Ja dokładnie tak samo ;)
Z tym, że spać to my nie poszliśmy aż do poniedziałku do 15.00 :o
Ja myłam, a następnego dnia fryzjerka zrobiła mi nową fryzurę. 8)
Odpowiedz
Moja fryzura trzymała się cudnie przez cały dzień i noc i miałam nadzieję, że utrzyma się również na poprawiny. Nic nie robiłam z włosami prócz poprawienia grzywki. Prawdę mówiąc nie miałabym siły ani czasu i chwała Bogu, że drugiego dnia wyglądała tak samo jak w dniu slubu.
Gdyby się jednak spaskudziła straszliwie to pewnie bym umyła, ale odbyłoby sie to kosztem ignorowania gości, którzy w niedzielę zaczęli się schodzić do domu po noclegach już od 9 rano :o Zważywszy na to, że my położyliśmy się po 6-stej miałabym bardzo mało czasu na mycie głowy - faktem jest, że umyłam dopiero w poniedziałek - wyjęcie wszystkich spinek, dwukrotne mycie, tona odżywki i rozczesanie trochę czasu wymagało ....
Ja miałam naprawdę minimalna ilość spinek i tonę lakieru, ale po weselu miałam ochotę tylko spać.
Mycie włosów olałam i poszłam „lulu”, tylko żywe kwiaty wyciągnęłam... spinki nigdzie mi się nie wbijały w głowę i przede wszystkim w ogóle nie uważałam na fryzurę.
Założyłam, że jak nic z niej nie zostanie to rano włosy umyję, ale rano fryzura niewzruszenie wyglądała tak samo... no może z wyjątkiem grzywki, ale ułożenie jej zajęło mi minutę... nie sprawdzałam ile nocy moja fryzura wytrzyma ;) ale fryzjer się postarał :) nawet nie miałam wielkich problemów ze zmyciem tego (co mnie przyprawiło o zdziwienie, bo zazwyczaj koszmar) dał mi odżywkę w saszetce i bez problemów sobie poradziłam.
Ja swojego koka rozplotłam wieczorem i w z burzą sterczących na wszystkie strony włosów położyłam się do łóżka :) Było mi ( i małżonkowi również ;) ) kompletnie wszystko jedno co mam na głowie lol Włosy myłam i układałam dopiero rano. :)
Odpowiedz
Umyć. Znaczy, dla mnie to była jedyna opcja - nie miałam szalonego koka, ale i tak czułam się jak w hełmie i chciałam go natychmiast zdjąć. Cholerne żabki do włosów miałam wbite w mózg, który powoli mi wypływał...
Nie, no przesadzam trochę. Ale po nocy poślubnej fryzura nie ma prawa wyglądać świeżo - i nie mam tu nawet na myśli żadnych figli-migli, ale nawet te trzy-cztery godziny snu ;) Nie ma siły - będzie wyglądać na wczorajszą...
A głowę to myłam cztery razy, żeby się tego lakieru pozbyć - dwa razy zaraz po weselu i dwa razy rano...
planuje taki kok ktory wytrzyma jeszcze cala niedziele heheh!
w ten weekend bylam na slubie kuzynki i bardzo ladnie kok noc wytrzylam i pieknie wygladala na 2 dzien lol
aż się wstyd przyznać
ślub miałam w sobotę, poprawiny w niedzielę a głowę umyłam dopiero w poniedziałek :o i jeszcze ryż sie z nich sypał, jak ja to wytrzymałam to nie wiem 8)
nie miałam czasu na ich mycie, włosy były wtedy długie i ciężkie do ułożenia :(
Loxia napisał(a):zainspirowana watkiem Kerali pytam:
co zrobic w noc poslubna z tona lakieru na wlosach? jak wygladac wdziecznie i powabnie nie straszac koltunem?
myc glowe? nie rozplatac koka?
ja po cywilnym wyciagnelam troche wsuwek ale glowa nadawala sie wylaczenie do mycia przy takiej ilosci lakieru i tapirowania.
Loxia ja pewnie umyję głowę ;) Dla wygody i lepszego samopoczucia lepeij tak zrobić
Podobne tematy