• karlot odsłony: 33727

    Co poradzicie niedoszłej pannie młodej?

    Powoli dochodzę do siebie, ale jest mi nadal bardzo ciężko. Pewnie niektórzy pamietają, a na pewno niektóre lipcowe panny młode, że 9 lipca miał sie odbyć mój ślub. Pisze miał sie odbyć ponieważ moj były narzeczony odwolal wszystko 2 dni przed ślubem. Nie bedę wdawała sie w szczegóły, ale czuję sie zdradzona, oszukiwana do samego końca i nie kochana. Gdybyście widzieli jak mój tata walczył o mnie, starał sie mu przetłumaczyc......, ale strach, nieodpowiedzialnosć, jego uzaleznienie od swoich rodziców i chyba brak miłości zwyciężyły. Od piatku moj były narzeczony nie odezwał sie do mnie ani słowem. Nawet nie interesuje sie czy po tym wszystkim daje jakos radę. Dodam jeszcze ze bylismy ze soba 9 lat i narawde nie wiem jak mam teraz żyć i czego sie chwycic. Moja rodzina i przyjaciele są ze mna i tylko dla nich i dzięki nim wstaje rano- choć nie widzę sensu, żeby jeść, spać. Po co?Wiem, ze ja bardzo chciałam tego ślubu, a on od poczatku nie był do tego przekonany, ale czy to go usprawiedliwa?Nie miał odwagi ani przede mna- do konca twierdził ze mnie kocha, ze wszystko bedzie dobrze, ze bedziemy razem, ani przed ojcem, ktory z jego punktu widzenia waznych powodow chcial odwolac slub.Nie mam siły

    Odpowiedzi (223)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-07-22, 06:06:17
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
tania100 2011-07-22 o godz. 06:06
0

Do tych smutnych historii dołączam jeszcze jedną: http://wyborcza.pl/pacewicz/1,102620,7645827,Anna_Grodzka.html i tak po 20 latach małżeństwa...?

Odpowiedz
bonanza 2011-07-22 o godz. 06:05
0

witaj Karlot. przeczytałam twoją historie i... :(
współczuje...
ale, czy dziś już zapomniałaś i masz przy sobie kogoś kochanego, kto da ci wszystko co potrzebne w życiu.
Ciekawy jestem jak dziś na to patrzysz, pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2011-07-22 o godz. 06:04
0

Karlot dziewczyny mają rację...
Atir dobrze pisze: "Jednak mysle, ze kazda musi przez to przejsc sama a potem dopiero przyznawac innym "racje" "
Przyznasz racje temu, jeśli Cie spotka "to coś", a spotka niespodziewanie..
wiem, wiem.. łatwo gadać, jak się juz spotkało, jak się jest od lat w szczęsliwym związku.. wiem, bo sama przez to przechodzę, czy przechodziłam...

Jesteś świetna babka, zdolna, wartościowa, jak sama napisałaś.. masz kochających zdrowych rodziców, pracę itp.. ale no jasne.. każdy z nas ma te pragnienie miłości, potrzebe bycia z kimś blisko, chec czucia sie z kims naprawde bezpiecznie..to naturalne

ale.. wydaje mi się, ze Ty za bardzo chcesz i być może przed to trafiasz na takich, a nie innych..
"Porazka przestaje miec znaczenie jesli wykorzysta się ją do budowania sukcesu"
Te doswiadczenia pozwolą Ci w przyszlosci jeszcze bardziej docenic to co masz i kochac z całego serca, szczerze i z pewnością faceta, który na to zasłuzy i będzie tego wart!!

jak sie sama przekonałam nie ma sposobu na znalezienie chłopaka/męza..
To przychodzi niespodziewanie, w najmniej oczekiwanym momencie, miejscu, czasie
Nie chodzi o to, by schowac sie w domu i czekac na zbawienie, az jakis swietny facet sam zapuka do drzwi.
No ale przeciez wychodzisz do ludzi, spotykasz sie z innymi.. Ci faceci maja kolegów.. kolezanki mają kolegow.. TEN gdzieś jest, tylko jeszcze nie wiemy gdzie..
9 lat byłego związku to bardzo duzo. Wazne bys "wyleczyła" sie z niego..
i mysle, ze powinnas wejsc w taki etap.. "mam juz dosyc facetow"
Wtedy, gdy sie czegos nie chce-to przychodzi uparcie ;)
No ale to są takie dwie sprzeczności - bynajmniej w moim przypadku. Chciałam miłości cały czas, to naturalne, gdzies tam ciagle była mysl i tęsknota za byłym.., ale po kilku, kilkunastu nieudanych probach z nowymi facetami, kolegami.. miałam już dość. Dosyć tego, ze to ja musez zabiegać, starac sie, pisać, zastanawiac.. dosyc tych bez sensowynych randek, imprez, wykorzystywania..
I tak szczerze zaczęłam obawiac się związku, nawet przestałam szukac. Sporadycznie zaglądałam na swoje konta w serwisach randkowych, nie chcialo mi sie odpisywac na zaczepki i wiadomosci od facetow, miałam dość..
no ale to przyszło samo
pomyślisz.. ze nie da się nie szukać.. bo tak bardzo chcesz.. nawet jak niby nie szukas to i tak ciągle myslisz, rozglądasz się...
Byc moze potrzebujesz wiecej czasu. Zdecydowanie dluzej byłas w starym zwiazku niz ja, a to zapewne ma wpływ na pozniejsze "leczenie sie z tego zwiazku"
Ale da sie!! Oczywiscie, ze sie da!
Czas, zajęcie, wychodzenie do ludzi i olanie, nie namietne szukanie.. niby proste, a jakie trudne, trudne, a proste..
Do ludzi wychodzisz
Czas płynie sobie
Zajecie masz, prace, znajomych, nawet te randki, które nie zapowiadają nic wiecej..

Przyznasz racje dopiero jak juz spotkasz.. czego zycze Tobie z całego serca i trzymam kciuki, ale prosze Cie olej to choc na chwile!! Absolutnie zajmij sie sobą, zrob cos dobrego dla kogos z Twoich bliskich, odwiedź kogos, napisz list, idz do kosmetyczki.. i choc na chwilke OLEJ facetow:)

Zobaczysz - da się!! Wierze w Ciebie :goodman:

ale elaborat mi wyszedł ! :o
a teraz uciekam sie uczyc.. dziś o 13 egzamin :o

Odpowiedz
AGABORA 2011-07-22 o godz. 05:08
0

Karlot ..." to " przychodzi samo ...Nie mysl o tym ,tylko zyj..
Zyj dla siebie ,nawet nie zauwazysz ,jak nadejdzie ;)
A moze to jest tak ,ze kazdemu z tych panow zbyt wiele i zbyt czesto opowiadasz o tym ,co bylo ..Moze sie boja ,moze czuja ,ze "za bardzo " chcesz...A moze tak naprawde jeszcze sie nie wyzwoilas ze wspomnien ?
Tak czy inaczej , trzymam ze wszech miar kciuki za Twoje szczescie i za to zebys naprrrrawde "oczyscila" swoje konto i weszla w zycie bez bagazu wspomnien -choc wiem (sama najlepiej ) ze ciezko jest...
Ale sie da :supz:
i za to dzis wypije :D

Odpowiedz
karlot 2011-07-22 o godz. 03:06
0

Doskonale zdaję sobie sprawę, że ileż można marudzić...Rodzina, znajomi namawiają mnie do przełamania się za każdym razem gdy kogoś poznaje, tyle że pożniej okazuje się że to niestety ja mam rację :( Przedostatni facet uciekł gdy ja w końcu zdecydowałam się, ze chcę spróbować, a wcześniej byłysłowa o zaufaniu i pewności. Ostatni po kilku spotkaniach, gdzie również szukałam winy w sobie, że przecież taaaaki dobry a ja nie czuję...powiedział mi że jest w trakcie rozwodu i ma małe dziecko, a wcześniej słyszałam o uczciwości i dobroci. Czemu mnie takie sytuacje spotykają???

Odpowiedz
Reklama
Gość 2011-07-21 o godz. 20:00
0

Ja z byłym byłam 8, po dwóch latach poznałam obecnego Meza a byłam w "trakcie wracania do byłego".Jednak powiedziałam sobie wtedy, ze tyle razy nam juz nie wyszło, ze jesli teraz mam szanse cos zmienic, to ja wykorzystam, bo moze bedzie lepiej rozstac się definitywnie,
Błogosłwie moja decyzje i dziekuje za nia codzień Bogu.
Tobie zycze tego samego: podjecia własciwej decyzji i odciecia sie od przeszłosci :usciski:

Odpowiedz
karlot 2011-07-21 o godz. 09:49
0

Ja nie wiem czy ten moment czy nie, niestety przeszłości nie zamknęłam tak radykalnie i zdaję sobie sprawę, że to jest główna przyczyna. Patrząc z boku na moje zycie mozna mi chyba zazdrościć- wspaniali rodzice, serdeczni znajomi, przyjaciele, praca, którą uwielbiam, wyjazdy, wypady, nowe znajomości itd.- a dla mnie to takie w sumie nic...
Poznawałam jakiś facetów, i owszem- była radość, zabawa, z innym poczucie bezpieczeństwa, z innym podziw, docenienie jego dobroci, z innym jeszcze coś, ale nie byłam w stanie z żadnym z nich się związać. A gdy pojawiał się ktoś, gdzie czułam, ze chciałabym spróbować on uciekał.... Na dzień dzisiejszy wiem, że w duzej mierze problem jest we mnie samej, jednak przypuszczam, ze nawet gdybym nie miała skrzywionej psychiki co do wiązania się z kimś, relacji damsko-męskich to jednak żaden z poznanych mężczyzn, którzy byli, są mną zainteresowani nie odpowiadał by mi :( Z byłym byłam 9 lat, minęły dopiero 2, a tak jakby wczoraj.....

Odpowiedz
Gość 2011-07-21 o godz. 06:41
0

Miłosc przychodzi zwykle niespodziewanie... Wiem ,że ciezko w to uwierzyc , bo sama tego doswiadczałam ale tak jest.
Jednak mysle, ze kazda musi przez to przejsc sama a potem dopiero przyznawac innym "racje"
Moja Siora tez nadal w dole i nijak nie moge jej pomóc.

Odpowiedz
Gość 2011-07-20 o godz. 18:13
0

karlot napisał(a):dzięki, w moim zyciu dalej.....różnie...bez pomysłu...pogmatwanie...dziwnie....z różnymi emocjami....
karlot, a czy to nie jest tak że troszkę na siłę, może zbyt aktywnie, starasz się to życie poukładać? Walka z wiatrakami nie ma sensu - a wiele z nas na podstawie własnych doświadczeń stwierdziło że w pewnym momencie najlepiej było odpuścić, wyluzować, żyć tym co jest, nawet jeśli nie jest idealnie. Bo może to po prostu nie ten moment?

Ściskam Cię

Odpowiedz
karlot 2011-07-20 o godz. 18:08
0

dzięki, w moim zyciu dalej.....różnie...bez pomysłu...pogmatwanie...dziwnie....z różnymi emocjami....

Odpowiedz
Reklama
zzzmijka 2011-07-20 o godz. 13:28
0

:usciski: :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
karlot 2011-06-22 o godz. 14:27
0

No więc na nic moje starania, serce, rozum, ciało...to za mało.
Ciekawa jestem ile jeszcze jestem w stanie znieść.
Staram się wierzyć, że ta wersja mojego życia jest lepsza od tej której nie dane mi było doświadczyć.

Odpowiedz
Gość 2011-06-16 o godz. 14:04
0

Początek związku to zwykle zabawa w "kotka i myszkę", więc nie przejmuj się. Ciesz się tym co masz, bierz pełnymi garściami z życia i wyluzuj (wiem, łatwo powiedzieć , ale da się zrobić, wierz mi). Życzę powodzenia i trzymam kciuki, będzie dobrze :)

Odpowiedz
Och 2011-06-16 o godz. 10:21
0

Może on wyczuł, że jesteś niepewna. Może sam nie chce się angażować, jeśli nie widzi zaangażowania z Twojej strony? Nie wiem, co CI doradzić, chyba tylko szczera rozmowa.
A co do słów "na początku" związku, to niestety, początki zawsze są inne. Piękne smsy, maile, dłuuuugie rozmowy......a potem to wszystko powszednieje, robi się zwykłe, normalne.
Ech, trudne to wszystko.
Mimo tego życzę, aby Ci się Karlot ułożyło tak jak tego zechcesz!!!!
:usciski:

Odpowiedz
karlot 2011-06-16 o godz. 09:50
0

Doszłam do tego, że chcę.....I w momencie kiedy się przełamałam, zaczęłam myśleć pozytywnie...to czuję, że On robi krok w tył. Juz nie ma zachęcających smsów, mówienia- zaufaj mi. Czyżby facetom chodziło o samo zdobycie i wtedy są w stanie mówić wszystko? :(
Wiem, ze to za szybko żeby cos ocenic, powiedziec ze jest tak czy tak, ale mi przykro, bo potrzebuję wsparcia- a teraz ja dostaję niepewność.

Odpowiedz
Gość 2011-06-15 o godz. 07:39
0

Karlotu, wszystko co miałam powiedzieć chyba już zostało powiedziane... trzymam mocno kciuki żeby się udało :) i wiesz gdzie mnie znaleźć jakby co ;)

Odpowiedz
karlot 2011-06-13 o godz. 07:43
0

dziekuje za słowa otuchy :) To, że chcę spróbowac, to ja juz wiem, tylko obawiam się konsekwencji, jak znowu nie wyjdzie. Nie ufam swoim uczuciom niestety. Wiem, ze to ze w jednej godzinie czuje sie świetnie i czuję przypływ ciepłych uczuć co do Niego, nie oznacza, ze za godzinę będzie tak samo. Łatwo nie będzie i nie wiem czy on to zrozumie, ze to nie tak szybko...Ech chyba nie ma co myslec, tylko korzystać z dnia dzisiejszego. Będzie co ma być w końcu

Odpowiedz
Och 2011-06-13 o godz. 04:51
0

Karlot, doskonale rozumiem Twoje rozterki. Niestety nic innego jak moje przedmówczynie nie mam do powiedzenia. Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz, czy warto. Może rzeczywiście jest to ten facet, na którego czekałaś? Mówisz, że jest taki o jakim marzyłaś....Spróbuj, może z czasem to, że czujesz się nieswojo minie. Tego Ci życzę z całego serca.
Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2011-06-12 o godz. 16:30
0

Lepiej grzeszyc i żałowac, niz załowac,że sie nie grzeszyło.
Trzymam kciuki.

Odpowiedz
Gość 2011-06-12 o godz. 08:47
0

karlot, jak nie spróbujesz to się nie dowiesz!! :usciski:

Odpowiedz
Gość 2011-06-07 o godz. 16:33
0

Karlot, trzymam kciuki, żeby starczyło ci odwagi... żebyś nie żałowała, że nie spróbowałaś! :usciski:

Odpowiedz
Gość 2011-06-07 o godz. 13:37
0

Karlot..
tak czytając Twoj post z 11 lutego mam wrazenie, ze czytam takze o sobie...
ale wierze, że będzie, że jest inaczej.. że miłość jeszcze przed nami, że nie jesteśmy skazane na samotność..

co do Twojej obecnej sytuacji..
nie mają tu nic do rzeczy rozpieszczenie..
po prostu po długim związku nie jest łatwo wejść w kolejny, nie da się przecież wymazać wspomnień z pamięci, zapomniec.
I myślę, że nie możesz podejmować tu decyzji i trzymać się ich - tak jak piszesz. Tu chodzi o uczucia, coś wiele bardziej skomplikowanego niż zakup telewizora.. przy tym to decyzje podejmować można..
ale tu..
uczucia to nie worek, gdzie można wyrzucać i wkładać to na co się ma ochotę. Myślę, że trzeba tu czasu, czasu, czasu i cierpliwości
Poznałaś wartościowego człowieka, ale znacie się zbyt krótko by móc powiedzieć coś o miłości, zakochaniu..i poważnych planach na przyszłość.
Próboj, nic nie tracisz, a możesz zyskac..

będe trzymała kciuki :)
no i chętnie przeczytam, co napiszą inne bardziej doświadczone dziewczyny

Odpowiedz
karlot 2011-06-07 o godz. 11:06
0

No więc...poznałam kogoś. Znamy się krótko, ale zaczęłam się zastanawiać i myśleć. Bardzo dziwne, ale jest chyba dokładnie taki jakiego wymarzyłam. I co? Ech.... :( wacham się. Z jedenj strony tęsknię, gdy z nim nie jestem, z drugiej czuję nieswojo gdy z nim jestem.
Bardzo mnie to męczy. Zamiast się cieszyc- ja płaczę.
O co chodzi????
Niby to na co czekałam może okazać się rzeczywiste, osiągalne i.......przestraszyłam się. Nie rozumiem sama siebie. Nie wiem na ile jest to problem związany z przeszłośćią, z tym, że boję się zaangażować, żeby znowu nie bolało. Na ile moj własny charakter- rozpieszczona księżniczka ze mnie wychodzi
Wierzcie mi, że chciałabym bardzo aby się udało. Tylko nie wiem co powinnam zrobić, żeby przestać mieć wątpliwości, podjąć decyzje i trzymać sie jej. Kurcze zawsze postrzegałam się jako osobę zdecydowaną, która wie czego chce. Wstyd mi za samą siebie i chciałabym czuć inaczej. Może za duzo myślę, jest mi ciężko :(

Odpowiedz
magdusia8 2011-04-12 o godz. 09:42
0

karlot przeczytałam właśnie cały Twój wątek. co ja z mojego doświadczenia moge Ci powiedzieć? Dla mnie w podobnej sytuacji lekarstwem był czas. Nie będę Cię oszukiwać bardzo długi czas. U Ciebie minęły prawie dwa lata u mnie 4.
JA wybierałam meble do kuchni. i co? Poszliśmy na wesele do naszych znajomych. wracając z niego on uznał, że nie jest gotowy do takich deklaracji, że na ślubie to do niego dotarło. Załamałam się, prosiłam, błagałam, poniżałam się strasznie. Każdy kontakt z jego strony budził we mnie nadzieję.
Zaczęłam się spotykać z innymi mężczyznami, ale on zachowywał się jak pies ogrodnika, jak tylko pojawiał się ktoś na horyzoncie, pojawiał się on ze swoimi błagalnymi oczami, żebym mu tego nie robiła, że jest zazdrosny.
czasem się łamałam i się z nim spotykałam. Z perspektywy czasu - był to duży błąd, tylko potęgowało to moje cierpienie i pustkę, że nie mogę go mieć. taka zabawa w kotka i myszkę.
Aż w końcu powiedziałam sobie dość i uciekłam na drugą półkule. Boże jak mi to było potrzebne , oderwać się od życia które prowadziłam od ludzi. Uciekłam z Polski na parę miesięcy. Spojrzałam na moje życie z perspektywy. bardzo dalekiej perspektywy. Jak było mi to potrzebne,bardzo. Szkoda tylko , że zdecydowałam się na to po 2 latach od rozstania.
Wróciłam silniejsza, odważniejsza, wesoła. widziałam wodził za mną wzrokiem. Ale nie dałam się. Odstawiłam narkotyk, totalny detoks. Był mi już obojętny.
Po 4 latach od rozstania poznałam obecnego narzeczonego. Jestem szczęśliwa. Nie szukam go. Mam koło siebie cudownego mężczyznę.

Wierzę, że wszystko się ułoży. JA żeby znaleźć mojego narzeczonego musiałam najpierw dojść do ładu sama ze sobą.
Wierzę, że przyjdą dla Ciebie jeszcze słoneczne dni, bo przyjdą na pewno i los wynagrodzi Ci cale Twoje cierpienie, ból i pustkę.
:usciski:

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, życzę wiele optymizmu.

Odpowiedz
karlot 2011-04-12 o godz. 08:28
0

siuda_baba tez tak uwazam ;) .
Pewnie, ze lepiej ze sie robi cokolwiek niz nic...tyle ze w pewnych momentach łapię sie na tym, że niby po co mi to, ze oszukuję sama siebie, zeby nie zwariowac. Czasami ja juz sama nie wiem o co w tym wszystkim chodzi...pogubiłam się. Czy mam poczekac az on zniknie z mojej durnej głowy ( w co niewierze), czy byc z kims, niezwarzajac ze zdarza mi sie myslec o byłym, czy byc sama zeby nikogo nie skrzywdzic, czy po prostu przez ten czas nie poznałam nikogo z kim mogłabym sie zwiazac, czy przebieram i ksiezniczke z siebie robie.....
Czy jest na sali psycholog??:)

Odpowiedz
Gość 2011-04-12 o godz. 08:16
0

Ej, nie jesteś sama! Mogę być Twoją grupą wsparcia, jeśli chcesz, szczególnie że Twój ostatni post doskonale i mnie opisuje. :(
Przydałoby się krakowskie spotkanie, co? :usciski:

Odpowiedz
Gość 2011-04-12 o godz. 08:00
0

Karlotku, najwyraźniej cos innego szykuje się dla Ciebie. Niedługo wiosna,zobaczysz,wszystko się odmieni..

sciskam mocno :usciski:

Odpowiedz
karlot 2011-04-12 o godz. 07:23
0

Przyszły znowu smutne dni... wiem że przejdą. Mineło rok i siedem miesięcy a dla mnie w sumie jakby czas sie zatrzymał. Mieszkam gdzie mieszkałam ( z rodzicami), pracuję gdzie pracowałam ( szkoła). Zaczelam studia (znowu) poznałam nowych ludzi, czasami gdzieś wyskoczę, coś zrobię- tyle że to wszystko ma dla mnie minimalne znaczenie. Czuję, że pustka, smutek, poczucie beznadzieji zaczyna mnie niszczyć. Staje się smutną, samotną osobą. Przez ten czas próbowałam pokazac swiatu ze sie nie poddałam, zmieniłam swój wygląd, sposób ubierania- juz mi sie nie chce nic pokazywac bo to i tak nie ma znaczenia. Wiele osób mówi, że dopiero wtedy mozna spotkać miłość, gdy przestanie się szukać, gdy uznamy ze jest nam dobrze tak jak jest. Więc w moim przypadku to się nigdy nie stanie- bo mi nie jest dobrze. Uważam, ze ludzie starają się znaleźć na siłę pozytywy w byciu samotnym, po to żeby poczuć sie lepiej. Nie wiem, może rzeczywiście ktos uwaza ze jest mu lepiej zyć w pojedynkę- ja nie chcę :( - boję się samotności, pustego domu, poczucia, że zycie dzieje się obok. Mam wrazenie, ze ktos mi ukradł zycie, to niesamowite, ale nawet po takim czasie trudno mi sie pogodzic i uwierzyc ze moje zycie zmienilo sie w taki sposob. Przeciez mialo byc ianczej.....Staram sie wierzyc, ufac, modlic, miec nadzieje......
Kilka razy z kimś się tam umówiłam- z reguły kończyło się na pierwszym spotkaniu. Miło porozmawiać, wypić kawę, iść potańczyc, do teatru- to wszystko. Nadal łapię się na szukaniu go w tłumie, na porównywaniu- że to nie on. Nie zawsze jest tak ze to ja mowie nowym znajomoscia nie, bywało ze to ja chciałam- wtedy nie było reakcji od drugiej strony.
Moze nieumiejetnie sie do tego zabieram, moze tak ma byc, ze skrzywdziłąbym kogos wiec dlatego jestem sama. Moze miłosc w moim zyciu juz sie zdarzyła. Tylko co dalej.... robię swoje, zajmuję się tym na co mam wpływ- praca, studia.
Cały czas mam wrazenie ze jest wielka pustka, nie mam tego co sprawiłoby żebym poczuła sie szczesliwa, robie rzeczy mniej wazne, ktore mnie nie uszczesliwia, ktore nie maja takiego znaczenia- nie mam sie z kim nimi podzielic, nie mam z kim swietowac, ani nie ma nikogo kto byłby ze mnie dumny.

Odpowiedz
karlot 2010-12-21 o godz. 10:12
0

Te, które przez to przeszły mówią że tak;) i ja sie tego próbuję trzymać. I jeszcze jedno- staram się wykorzystywac życie- na tyle na ile mogę. Bo samo czekanie na coś co moze sie nie spełnić( oby jednak się spełniło) to moim zdaniem głupota- nie chce za parę lat powiedzieć że ten etap w moim życiu zmarnowałam. To co nie jest zależne ode mnie- trudno, jest jak jest. Ale to co sama mogę zrobić i zmienic- to juz moja sprawa i decyzja i robię to na własną odpowiedzialność:)

Odpowiedz
Gość 2010-12-21 o godz. 07:01
0

mysle ze trzeba wierzyć, nie poddawać się.. moja sytuacja na tyle dziwna i az głupia.. bo przecież to ja zerwałam, a potem sie otrząsnęłam, chciałam wrócic, on dał nam szanse.. a potem juz tylko złudną nadzieję.. I w efekcie to on mnie zostawił i to ja teraz cierpie :(

Najgorsze jest to, że w każdym mężczyznie teraz szukam byłego :( Nawet nieswiadomie, porownuje, oceniam :( A to nie jest dobre ani dla mnie ani dla ewentualnego nowego partnera.. :( Czy to kiedys mi przejdzie i bede mogła podziwiac i cieszyc sie z innej osobowosci innego chłopaka ? :/

Odpowiedz
karlot 2010-12-21 o godz. 05:35
0

Ulik przykro mi ze cierpisz, u mnie tez nie za najlepiej, ale o niebo lepiej niz rok temu ;) .
Były co jakis czas pojawia sie i znika w moim zyciu- troche jak duch z przeszłości, to przypadkowe spotkanie, to jakis mail. Do tej pory nie oddał mi moich rzeczy, na kolejne moje przypomnienia- w tym momencie reaguje juz nawet złością.
Wiem, ze to dobrze że z nim nie jestem. I tak mi źle samej :( Wiem, że miłość nie jest na zawołanie, wszystko wiem- o cierpliwości, zajęciu się sobą, nie szukaniu i nie myśleniu za dużo- łatwo powiedziec, trudniej zrobić- ale staram się zająć sobą- bo niby kim mam? bo chyba bym zwariowała... Próbuję, umawiam się i znowu nic i znowu nic i znowu nie to i już mi sie odechciewa tego próbowania.
I ciągła nadzieja, że przecież kiedys musi się odmienic i byc lepiej- wciąż ją mam.

Odpowiedz
Gość 2010-12-20 o godz. 06:31
0

karlot jak się czujesz? Przeczytałam cały wątek od początku do konca.. i był mi bardzo bliski, Twoje i reszty dziewczyn "doświadczenia", przeżycia...... Tylko ja chyba moge spojrzeć na to z drugiej strony, niestety chyba gorszej...

Byłam w 3 letnim związku, raz lepszy, raz gorszy.. ale to ja okazałam się niedojrzała, to ja szukałam krolewicza z bajki, ja nie doceniałam, widziałam wady a zalety Jego jakos mi umykały.. Były kłotnie, nieporozumienia, nie tylko z mojej winy, on sie szybko denerwował..
Ja powoli miałam tego dosyć, on zaczynał mówić o zaręczynach.. Poznałam faceta-kolege, ktory wydał mi sie tym wysnionym, ciepły, spokojny, calkiem inny niz owczesny chłopak.. I to trwało długo, poczatkowo bronilam sie przed tym uczuciem-zauroczeniem, pozniej wiedzialam juz tylko ze nie moge byc ze swoim chlopakiem, a myslec o innym, mialam jak glupia klapki na oczach...

Zerwałam 3 letni zwiazek tuz przed planowanymi zareczynami.. Chwile po tym bylam pewna swej deczyji, zaraz weszlam w nowy zwiazek z wysnionym kolega.. iii .. doceniłam byłego, chwila zauroczenia minela, emocje opadly, a ja stracilam fajnego faceta, ktory mnie kochał i ktorego kochałam.. a sie pogubiłam :(

Z kolega nie jestem, trwało to doslownie 2 tyg, Ja ciagle myslalam o bylym, o tym jak glupio postapilam, jak zranilam jego i siebie ;( Ale to bylo cos takiego co pcha do przodu bezmyslnie, jakies klapki na oczy.. :(

Teraz nie wiem jak mam sobie poradzic :( Zaluje strasznie tej sytuacji, kocham go a nie moge byc z nim. W kazdym facecie szukam Jego, jego gestow, slow, oczu, usmiechu, rozmow.. Przejrzałam na oczy dopiero po stracie :(

Mozna by rzec - glupia bylam to i teraz za swoja glupote i brak dojrzalosci odpowiadaj!! No tak, to odpowiadam :( Czasem sobie mysle, ze moze tak miało być, ze przeciez faktycznie sie klocilismy, nie zawsze było fajnie.. :/ Nie wiem :(

Wiem, ze teraz trudno jets mi byc z kimkolwiek, bo jakby były odezwał sie to bym wrocila do niego, a nie chce nikogo krzywdzic bedac z nim, a porownywac, szukac, tesknic i myslec o bylym... :(

Odpowiedz
karlot 2010-12-10 o godz. 16:38
0

Vilemo napisał(a):karlot napisał(a):( i niech kisi sie ze swoja Kasia wiedzac ze stracil Cie bezpowrotnie sciskam - badz silna!!! :usciski:
Skad wiesz ze Kasia??? :o pisalam? moze tak...
Agusiek a dasz radę jutro koło 17?

Odpowiedz
Gość 2010-12-10 o godz. 04:54
0

Dorcia22 napisał(a):karlot, może jakaś kawa w starym, dobrym gronie?? :usciski:
Zdecydowanie popieram

Podziwiam Cię ja bym się na podanie ręki nie zdobyła jednak chyba

Odpowiedz
Vilemo 2010-12-09 o godz. 18:15
0

karlot napisał(a):Spotykamy sie jakos przypadkiem- dwa razy w krotkim czasie ostatnio, nawet przedstawilam sie i podalam jej reke.... Znowu mam dosc, wiem ze przejdzie, ale czuje ze siadam psychicznie :(
Karlot,

po pierwsze chcialabymCie usciskac :usciski:

ja rowniez kiedys przezylam ogromny zawod milosny - bylismy krocej bo 6 lat, ale tez plnowalismy wspolna przyszlosc :)
w moim przypadku nie byla to wylacznie jego wina..

chcialabym Ci poradzic, zebys mu nie ulegala i zaprzestala kontaktow (wiem ze to bardzo ciezkie). sama siebie krzywdzisz, a on lechta swoja proznosc zapewne czujac ze wciaz Ci na nim zalezy. Naprawde im predzej podniesiesz wysoko glowe i bez emcji miniesz go na ulicy odpowiadajac od niechcenia "czesc" tym lepiej.

Niech go tez ukluje ze zamknelas juz raz na zawsze rozdzial pt "on i/lub my" i niech kisi sie ze swoja Kasia wiedzac ze stracil Cie bezpowrotnie

sciskam - badz silna!!! :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-12-09 o godz. 16:46
0

karlot, może jakaś kawa w starym, dobrym gronie?? :usciski:

Odpowiedz
karlot 2010-12-09 o godz. 15:50
0

Spotykamy sie jakos przypadkiem- dwa razy w krotkim czasie ostatnio, nawet przedstawilam sie i podalam jej reke.... Znowu mam dosc, wiem ze przejdzie, ale czuje ze siadam psychicznie :(

Odpowiedz
Och 2010-11-16 o godz. 09:23
0

Karlot, spokojnie, czas naprawdę leczy rany. Wiem, tekst oklepany i słyszany pewnie przez Ciebie milion razy, ale taka prawda....
Ja nie mogłam patrzeć swojego eks z "moją następczynią" przez długi czas, a teraz ich widok ni mnie grzeje, ni ziębi ;) Ba, teraz to nawet jestem jej wdzięczna za to, że pojawiła się w naszym, a raczej jego życiu.

Odpowiedz
Gość 2010-11-16 o godz. 08:22
0

Oczywiście karlot że przyjdzie taki moment :usciski: Czas naprawdę leczy rany :usciski: A Ty jesteś silną babką przecież i dasz radę! :D

Odpowiedz
karlot 2010-11-16 o godz. 08:17
0

Ja naprawdę sie staram... Żyje własnym zyciem. Przeczytałam sobie Agusiek co napisałas przed paroma miesiącami. Od tego czasu nie rozmawiałam z nim, Pojawiały sie od czasu do czasu sny, myśli, coraz mniej. I wystarczyła jedna cholerna chwila gdy zobaczyłam ich razem- jedna sekunda, żeby moj cały spokój runął, żeby wszystko cały zamęt wrócił, Czy to sie kiedys skończy?:(Niech mi ktoś powie, że kiedys juz nie bedzie ich widok razem wzbudzał we mnie tyle emocji :(

Odpowiedz
Gość 2010-07-28 o godz. 07:15
0

Karlot - moim zdaniem on paskudnie igra z Twoimi uczuciami :( gra na nich pięknymi słówkami budząc na nowo Twoje emocje, pochlebia mu to co się dzieje z Tobą bo łechta to jego męskie ego. A to zwykłe skurwysyństwo - przepraszam za wyrażenie.

Facet który miałby odrobinę honoru dał by Ci spokojnie wylizać rany i miałby na tyle rozumu i ludzkich uczuć żeby nie budzić w Tobie jakichkolwiek nadziei.

Słowa podziękowania i stwierdzenia że nie był/nie jest Ciebie wart..... przepraszam, ale to tylko blichtr... gówniane gadanie żeby pokazać jaki on to jest super bo wie że źle zrobił, a tak naprawdę to wie jaki efekt wywołają... wie że po takich słowach będziesz cieplej o nim myśleć i że obudzi to w Tobie pozytywne emocje. Jestem pełna pogardy do tego gościa. Rozumiem że spędziliście ze sobą szmat czasu, że nie sposób zapomnieć o wszystkim bo przeżyliście napewno niejedną cudowną chwilę. Ale pamiętaj ludzie się zmieniają i On się po prostu zmienił.

Nie ma w nim tych uczuć do Ciebie które tworzyły między Wami to co było najpiękniejsze, to co tworzyło Wasze "MY". Natomiast widzę czysty egoizm, który nakazuje mu pokazać Ci się z jak najlepszej strony - jaki to on wspaniałomyślny, krytyczny wpbec siebie i świadom krzywdy które wyrządził - po prostu mały biedny misiu któremu w życiu poszło nie tak jak miało pójść przez co wyrządził Ci krzywdę której nie chciał....

Karlot boję się o Ciebie, boję się że dasz się wepchnąć w chorą sytuację gdzie facet będzie grał na Twoich uczuciach, bardzo toksyczny układ z któego nie będziesz miała siły wyjść bo zawsze w Twojej podświadomości będzie grało jakieś "może" w stosunku do tego faceta.
Jak na dłoni widać że go jeszcze kochasz.... z tego nie można się wyleczyć, ale można unikać zarazy która to powoduje....

Proszę Cię nie daj się, szkoda żebyś marnowała swój czas, swoje uczucia i emocje na coś co będzie Cię powoli niszczyć. Nic z tego nie będzie a w Tobie pozostanie jedynie niesmak i poczucie obrzydzenia do własnej osoby

Odpowiedz
karlot 2010-07-27 o godz. 06:41
0

Macie na pewno rację. Nawet nie zamierzam w najmniejszym stopniu z tym polemizowac. Nie sądzę zeby chciał do mnie wrócić, ma inne życie, inne cele, podróże, kariera, zabawa. A w dodatku on nie jest typem człowieka który stara sie coś naprawić- za dużo wysiłku by to wymagało.
Jak się zastanowię po co się z nim kontaktuje- to jedynie mogę powiedzieć, ze po prostu tak czuje, bez racjonalnych powodów. Bo rozum przecież wie swoje. Wiem, ze to uzależnienie i jest to silniejsze ode mnie. Moze jakos samo wszystko się ułozy. Czasami przeciez tak sie dzieje. I chyba na to licze. Dziekuję za martwienie się o mnie i za to ze ktoś dobrze mi życzy.

Odpowiedz
Gość 2010-07-26 o godz. 17:44
0

Karlot, szczerze... nie popieram Cię niestety i po prostu się o Ciebię boję
wiem, ok, Twoje życie, ale stań z boku i przyjżyj się temu wszystkiemu.
Kochana, tylko rany rozdrapujesz, a on igra z Tobą i z Twoimi uczuciami..
Co, z tamtą mu nie wyszło to wraca do Ciebie, bo chyba nie powiesz mi, że nie będzie próbował.
Proszę Cię, jeżeli nie chcesz tego robić dla siebie to zrób to dla mnie, przemyśl to sobie, zastanów się zanim znowu napiszesz, bo z każdym zdaniem będzie Ci coraz trudniej...
nie miał odwagi odzywać się tyle czasu, nie jest Ciebie wart.

xandra dobrze napisała, odstawienie każdego nałogu jest trudne, ale ZAWSZE wykonalne, to tylko kwestia chęci...

Odpowiedz
xandra 2010-07-26 o godz. 15:50
0

odstawienie kazdego narkotyku boli
i kazda, nawet mała, powtórna dawka przynosi ulge
ale to tylko pozorne, chwilowe i złudne
tak jak sie drapiesz po komarze
kiedys trzeba przestac

ja bardzo głeboko wierze w to ze juz niedługo bedziesz szczesliwa!

Odpowiedz
karlot 2010-07-26 o godz. 10:26
0

Odpisałam, rozmawialiśmy na gg- niby twierdzi ze nie był mnie wart, że dziękuje za wszystko. Doskonale wiem ze nie jest nawet w połowie w zrozumieniu tego co zrobił. Rozmawialiśmy co się z nami działo, o jakiś głupotach, żarty... Wiem, żle robię. Ale tak sobie myslę, ze jesli mam spotkac tego jedynego to to nie będzie ważne czy kontaktuje się z byłym i rozmawiam z nim o bzdurach czy nie... Wtedy po prostu to przestanie miec dla mnie jakiekolwiek znaczenie. A moze sie mylę.
Nie powiem że to wszystko nie wywołało u mnie emocji- wywołało i to duze. Wiem, ze byc moze igram z ogniem i znowu będzie boleć, ale ja już chyba przetrzymam i taki ból. Brakuje mi nadal tego czego nie miałam ani przy nim, ani przy zadnym innym facecie- poczucia bezpieczenstwa, meskiego ramienia. a jednoczesnie nie znalazłam u nikogo tego co on miał- takiej radości życia i poczucia humoru. Wiem co sie stało, nie wybaczyłam- tylko ze zanim to się stało byliśmy ze soba 9 lat, więc poniekąd musieliśmy w jakims stopniu pasowac do siebie i musiało nam być dobrze tak jak było. Troche sie znowu pogmatwałam w tym wszystkim.
A gdy przychodzi wieczór mogę jedynie przytulic sie do poduszki i mieć nadzieję, że jak sie obudzę to juz będzie lepiej.

Odpowiedz
saule 2010-06-19 o godz. 16:29
0

karlot, strasznie mi przykro. porafie sobie wyobrazić jak sie czujesz i myślę sobie, że nie powinnaś czuć sie źle z tym, że ciągle o nim myslisz. Przecież to nie była Twoja decyzja i nic dziwnego że jeszcze troszkę czasu musi upłynąć zanim ułożysz sobie to wszystko w środeczku i zaczniesz normalnie żyć. Mówi się " tego kwiatu, to pół światu", jak mój były mi powiedział że chce sie rozstać po 7 latach to też strasznie bolało, ale pomyslałam, że ten ból musi być po coś i teraz wiem, że po to aby spotkać tego właściwego. I spotkałam go i jestem szcześliwa i wdzięczna losowi, że to się tak stało. Może i na ciebie gdzieś za rogiem czeka ten właściwy :P . Nie daj sie złapać w pułapkę i nie pozwol mu się zwodzić, a jeśli masz ochotę to napisz do niego, spotkaj się. Ja tak myśle, że czasami, coś takiego pomaga. trzymam kciuki i będę trzymać kciuki

Odpowiedz
Women_Love 2010-06-15 o godz. 19:47
0

TRZYMAJ SIĘ ! Jestem z tobą Maleńka !

Odpowiedz
Gość 2010-06-15 o godz. 14:50
0

Karlot, czytam Twoj watek i moge Ci powiedziec, ze wierze w to, ze nie zrobisz nic z tych "glupstw" o ktorych piszesz... Jestes niesamowicie silna kobieta, na prawde!!! Na pewno wszytsko sie jakos ulozy.. ja wiem, to tylko slowa, ktore slyszalas milion razy.. Sprobuj w nie uwierzyc, a wszytsko jakos pojdzie.. zdystansujesz sie..
A co do faceta hmm nie znam go, ale zgadzam sie z awangarda w 100% - pomysl z wylaniem kawy podoba mi sie najbardziej :) plamy tak szybko nie zejda heheniech sie pomeczy a co!!

Odpowiedz
Gość 2010-06-15 o godz. 07:47
0

Karlot, Ty jestes silna. Masz tylko najnormalniejsza w swiecie potrzebe czulosci.

Nie daj sie w to wciagnac, on nie jest Ciebie wart w najmniejszym calu.

Odpowiedz
karlot 2010-06-15 o godz. 07:21
0

Obawiam sie tylko ze moge zacząć robić głupstwa:(
Moge wpasc na cudowny pomysł spotkania się z nim, albo na rzucenie się w ramiona kogos kogo nie będę kochac- nie ufam sobie i mam juz dosć tej walki, pokazywania jaka jestem silna :(

Odpowiedz
HoneyGirl 2010-06-14 o godz. 19:41
0

Karlot , zapewne juz kilka osób podawało Ci rózne przykłady ze swojego zycia
nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
mając 16 lat poznałam chłopaka o 7 lat starszego od siebie , rodzice zaakceptowali , bo był to syn ich znajomych
w momencie jak my się poznaliśmy od był sam , bo wczesniej zostawiła go dziewczyna i wyjechała do Hiszpanii
jego rodzina niestety nie była idealna( alkohol itp.) , on zreszta sam tez trochę lubił wypić
jednak ja byłam w niego slepo zapatrzona
on był z mazur , przeprowadził się specjalne dla mnie do wawy
bardzo go kochałam , a on mnie ( widziałąm kiedyś jak płacze , jak od niego wyjeżdzałam - z mazur)
w końcu wyszło tak , że w tej wawie nie mógł znaleść pracy
co dziwne wpadł na pomysł , że pojedzie do Hiszpanii , i że jego była mu pomoże tam coś znalesc
nie miałam nic do powiedzenia , bo się uparł , że jak coś zarobi to bedziemy mieli na wesele itp. po 3 miesiacach od wyjazdu zadzwonił i zerwał - bo jak to okreslił nie dotrzymał mi wiernośći
a po 5 miesiacach wziął slub z tą dziewczyną
bylismy ze soba 1,5 roku
bardzo za nim rozpaczałam , chyba ponad rok ( oczywiscie w tym czasie zero kontaktów z facetami)
no a co mam teraz???
poznałam kochanego człowieka który jest moim mężem , mamy razem cudownego synka
wiem , ze tamten chłopak ma problemy z alkoholem , jest po rozwodzie
i z perspektywy czasu dziekuje Bogu , ze się z nim nie związałam
tak więc jak juz pisałam nie ma tego złego.........
sciskam cię mocno i całuję
ps. widocznie nie jest on wart Twojej miłosci ....

Odpowiedz
Gość 2010-06-14 o godz. 19:29
0

Karlot wiem jak to boli, ale wytrzymasz, dasz rade, wiem to :usciski:

A jego najlepiej omijaj szerokim lukiem

Odpowiedz
Jania 2010-06-14 o godz. 15:57
0

awangarda w stylu retro napisał(a):karlot napisał(a):do mnie wczoraj maila, po 9 miesiącach nieodzywania, a dzis rozmawialismy. wierzyc w znaki? co to ma znaczyc?
Bardzo czesto mysli, sni o mnie
no normalnie karolt szlag mnie trafil
daj namiary na niego to mu wybije z glowy taka podlosc.

kochana olej, olej, olej.
wykrzycz mu w twarz co myslisz o takim farajerze.
wylej mu na glowe kawe, piwo, lody cokolwiek
i odejdz.

co za cham i bezduszna frajerzyna.
awangarda jestem Twoją fanką - od jakiegoś czasu czytam Twoje posty z myślą, że zgadzam sie z nimi w calej rozciaglosci

Karlot - trzymaj się kochana, łatwo się doradza, ale im szybciej olejesz kolesia tym szybciej dojdziesz do siebie

wiesz co z oczu to i z serca - unikanie szerokim łukiem zalecam - wszystkiego co sie z nim kojarzy! i nie duś w sobie emocji, mów wykrzycz - bedzie lzej

Odpowiedz
Cashmir 2010-06-14 o godz. 14:25
0

karlot :usciski:

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-14 o godz. 12:11
0

karlot napisał(a):do mnie wczoraj maila, po 9 miesiącach nieodzywania, a dzis rozmawialismy. wierzyc w znaki? co to ma znaczyc?
Bardzo czesto mysli, sni o mnie
no normalnie karolt szlag mnie trafil
daj namiary na niego to mu wybije z glowy taka podlosc.

kochana olej, olej, olej.
wykrzycz mu w twarz co myslisz o takim farajerze.
wylej mu na glowe kawe, piwo, lody cokolwiek
i odejdz.

co za cham i bezduszna frajerzyna.

Odpowiedz
karlot 2010-06-14 o godz. 10:35
0

Świeta juz jutro... a u mnie dołek, wysiadam....
Spotkaliśmy sie dzis przypadkiem, rozmawialismy. Jakos powoli emocje juz opadaja i uspokajam sie....
Nie czułam miłosci, ale ochote zeby go pogłaskac po twarzy, przytulic... potrzeba czułosci? mozliwe
Wrócił, jest nadal z nia- moze to jego miłosc...
Nie wiem, moze gdybym była z facetem którego kocham, byłoby łatwiej, nie rozwazałabym możliwosci spotkania sie z nim ponownie.
Widziałam radosć w jego oczach z tego że mnie widzi i łzy w momencie gdy w moich oczach tez sie pojawiły- czy prawdziwe i szczere? nie wierze
Co ciekawe napisał do mnie wczoraj maila, po 9 miesiącach nieodzywania, a dzis rozmawialismy. wierzyc w znaki? co to ma znaczyc?
Bardzo czesto mysli, sni o mnie- ciekawe czy opowiada o snach Kasi która śpi obok niego
Boli, cholernie boli, łzy mi ciurkiem płyną. Wiem to było do przewidzenia ze sie spotkamy predzej czy pozniej. Ale ja chyba nie byłam jeszcze na to gotowa, zeby przejsc obojetnie, zeby miec do kogo wrocic i wtulic sie w czyjes ramiona wiedzac ze reszta świata mogłaby nie istniec- nie ma takiej osoby- chyba nie kocham(chyba) ale nie wiem czy bede w stanie pokochac kogos innego, nie było mi dane tego doswiadczyc. Wszelkie znajomosci z jakimikolwiek facetami to raczej ja konczyłam, czułam ze to nie to. Oprocz jednej na samym poczatku, ale to wiecie same- pisałam jak szybko przyszło tak szybko sie skończyło.
Prosiłam Boga o znaki, chciałam nawet wybrac sie do wrózki bo nie wiedziałam w która drogę mam dalej iść.I co teraz???
Jemu jest wygodnie- być z nia a snic o mnie.
Nie chce takiego traktowania, nie chce bólu i cierpienia.
Wyłaczajac totalnie serce doskonale wiem co mi mowi rozum- nie odwracac sie do tyłu, rzucic myslenie o nim w jasna cholere, nie chciec miec z nim nic wspolnego.
A serce- serce milczy, chciałoby byc blisko niego ale nie ma juz siły na wszelkie rany, chce kochac i byc kochane, chce byc bezpieczne
On ma dobre intencje- tak sadze, ale nie rozumie słów- szacunek, szczerosc, poswiecenie, odwaga, i milosc chyba rowniez.
Nie mam teraz siły sie z nim spotkac, bo bedzie bolało, nie mam siły na płacz- ale mam ochote na powiedzenie mu przez co przeszłam ja i moja rodzina co o nim mysle, tego chce, co dalej nie wiem- chyba juz boje modlic sie o znaki......

Odpowiedz
karlot 2010-06-02 o godz. 18:12
0

Dziewczyny powiem tylko- Dzięki.

A na spotkanie jestem bardzo chetna:)

Odpowiedz
Gość 2010-06-02 o godz. 11:23
0

Karlot kochana :goodman: cóż powiedzieć... na zewnątrz jeszcze nie wiosna a dopiero przedwiośnie ;) czasem jakaś chmurka, czasem deszcz - drzewa się jeszcze nie zazieleniły, ale tak ogólnie to już widać że świat szykuje się do wielkiej eksplozji wiosny :)

I mam nadzieję, że i z Tobą tak jest... że ta chmurka i deszcz które teraz powracają zostaną wygnane przez promienie słońca

Wiem, że dobrze się gada, ale popatrz, tak w sumie jeszcze niewiele czasu minęło, a pewne rany goją się wolniej niż inne. Kim byłabyś gdyby okazało się że już wyparowało z Ciebie to co jeszcze tak niedawno było najważniejsze Ból musi się wypalić... napewno będzie jeszcze wracał nie raz nie dwa i nic na niego nie poradzisz.... Z czasem będzie stawał się coraz mniejszy, coraz bledszy ale tak naprawdę to jest to coś co zostanie w Tobie na zawsze, będzie częścią Twojego ja i tego kim teraz jesteś i będziesz w przyszłości.

Wiem że pewnie nie pocieszyło Cię to co napisałam... :|

Ściskam Cię mocno i życzę duuuuużo siły

No i trzeba jakieś spotkanie w Krakowe chyba zorganizować :)

Odpowiedz
Aoi 2010-06-02 o godz. 11:08
0

Karlot, dziś dopiero odkryłam Twój wątek.
Jest mi niezmiernie przykro, że musiało Cię to spotkać, ale z drugiej strony miałaś naprawdę szczęście. Wiem, że to bardzo boli, że jest Ci przykro, że czujesz się skrzywdzona. To normalne. Ale żyć trzeba.
Piszesz, że nie mozesz sie zakochać, że jesteś ostrożna.

Krótko opowiem Ci moje doświadczenia (coprawda kapkę inne).
W wieku 18 lat byłam bardzo zakochana, ale chyba tak średnio z wzajemnością. Nie powiem, było sympatycznie, ale nie czułam się bezpiecznie. W czasie trwania związku poznałam mężczyznę, 5 lat starszego. W moim wieku (18 lat) dla większości moich kolerzanek było to niedopomyślenia, aby spotykać się z takim "starym" facetem ;) .
Było nam miło, spotykaliśmy się raz w tygodniu. Mimo, że nie było żadnych deklaracji, spotykaliśmy się wciąż i wciąż (tamten związek jeszcze oficjalnie trwał, ale był zimny i pusty), czułam się zauważona, bezpieczna, byłam szczęśliwa. W końcu powiedziałam dosyć dla starego związku. Miałam dosyć bycia "pluszakiem". Były gorzkie słowa, potem nastały plotki (oczywiście z jego strony). Czułam się koszmarnie. Ale wtedy miałam oparcie w moim przyjacielu.
Po pewnym czasie związaliśmy się. Ale długo nie byłam pewna, czy to prawdziwa, czysta miłość. Wciąż byłam ostrożna, pomimo poczucia bezpieczeństwa. Chyba nie wierzyłam do końca w moje szczęście. Dziś obchodzimy 7-mą rocznicę naszego związku (od daty pierwszego spotkania). I jesteśmy prawie 3 miesiące po ślubie.

Także daj sobie i komuś szansę. Miłość nie musi zjawić sie jak za machnięciem czarodziejskiej różdzki. Po takich przeżyciach będzie przychodzić stopniowo. Ale musisz być cierpliwa.

Odpowiedz
Gość 2010-06-02 o godz. 10:28
0

Karlot, Dorcia ma rację nasze gadanie nic nie da i jest oczywsite, że znajdziesz kogoś a ten pajac nie zasługiwał na Ciebie, i nie wart jest Twojego bólu. Z pewnością spotkasz kogoś kto okaże się być tą druga połówką, bo podobno "miłośc jak sraczka przychodzi z nienacka"... lol

A moze i nasz spotkanie kiedyś dojdzie do skutku...bo aż wstyd pomyslać, ze miekszamy tak blisko i sie nie widziałyśmy.

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 19:59
0

karlot :usciski: - to na początek ;)

ja wiem, że nasze gadanie w stylu: nie martw się, bedzie dobrze, dupek z niego, znajdziesz kogoś naprawdę fantastycznego... może wydawać się teraz błache i głupie, ale ja naprawdę tak myslę miałam tą przyjemność poznania Ciebie i naprawdę uważam, że jesteś fajną, mądrą i atrakcyjną kobietą-nie dla Ciebie jakiś dupek musisz dać sobie czas, czas na wyżalenie sie, czas na odpoczynek, czas na zapomnienie, czas na bycie gotowym na nowy związek-naprawdę uważam, że wszystko przed Tobą
jakbyś się chciała spotkać w Krakowie, pogadać w realu-chętnie się z Tobą zobaczę-możemy razem się pośmiać i popłakać ;)

i żal się ile tylko masz ochoty-ja Cię zawsze wysłucham :)

porad udzielała ta, która sama ma pod górkę z własnym ja ;)

Odpowiedz
_truskawka_ 2010-06-01 o godz. 19:50
0

Ależ zawita Kochana, zawita... I to na 100% w takim momencie, w którym najmniej się będziesz tego spodziewać. Życzę Ci tego z całego serca!!! Musi tak być!!!

Odpowiedz
karlot 2010-06-01 o godz. 14:13
0

Musze sie znow wygadac. Minelo juz prawie 9 miesiecy. A we mnie nadal tyle bólu... Jasne ze jest o niebo lepiej, ale nie moge sobie dac rady z tyloma sprawami. Spotkalam sie niedawno z pewnym facetem, nic z tego oczywiscie nie wyszlo. Zastanawiam sie czy ja sie wogole nadaje do zycia z kims- tak do konca uczciwie i szczerze do bycia razem. Nie wiem jak wybic sobie tego dupka głowy. Niedawno wydawało mi sie ze go widze z tamta- nie wiem czy to tylko były przewidzenia czy to był rzeczywiscie on, ale znow miekkie nogi, podwyzszone cisnienie i ból. Tak bardzo potrzebuje przytulenia sie, wsparcia, bycia z kims, a jednoczesnie nie daje rady. Nie wiem moze po prostu ten ostatni facet to jeszcze nie to, ale boje sie tego ze tak bedzie zawsze. Duzo jest tego- boję sie. Nadal boje sie samotnosci, tego ze nie jestem w stanie sie zakochac, ze zawsze bede myslec o tamtym- a przeciez rozumiem co za dupek z niego i ile mi krzywdy zrobił i ze tak naprawde nie byłabym z nim szczesliwa. Wszystko rozumiem- tylko co z tego...Nie mam nawet siły i ochoty na jakies podchody, randki, rozczarowywania....i znów sie mysli o byłym. To wykancza. Chciałabym zeby razem z wiosna zawitała i wiosna do mojego zycia. Naprawde bardzo chciałąbym zeby tak było.

Odpowiedz
djf 2010-03-12 o godz. 19:39
0

beznadziejne sa te chlopy, ktorych spotkalysmy... :( ciekawe czy oni choc przez moment w sylwestra zastanawiali sie komu skladamy zyczenia?.....

Odpowiedz
karlot 2010-03-11 o godz. 14:53
0

Co u mnie ;) Ech sama nie wiem.... Poznalam pewnego faceta... spotkalismy sie raz, po czym stwierdzilam ze to nie to i na tym poprzestane. Ale rozmowa na gg tak sie rozwinela ze bylo i drugie spotkanie, po ktorym znow stwierdzialm ze to nie to i koniec. po czym byl sylwester, ktory w sumie spedzilismy razem chyba ze wzgledu na to, ze ani on ani ja nie mielismy nic lepszego do roboty... Dobrze nam sie rozmawia, miło jest się do kogoś przytulic, miło jest wiedziec ze jest ktos komu zalezy i mysli o tobie, ale - nie zakochałam sie:) Na razie jest po prostu jak jest i bedzie co ma być. Przeszłosć cały czas daje o sobie znać. Pierwsze swięta bez niego, pierwszy sylwester. Zastanawiałam sie gdzie jest, komu składa zyczenia, cóż pewnie jeszcze długo to potrwa zanim przestanie tak naprawde bolec i wzbudzac takie emocje jak wzbudza jeszcze teraz:)Jakoś to bedzie- mam nadzieję:)

Odpowiedz
Aguus 2010-03-07 o godz. 11:48
0

Karlot,co u Ciebie?

Odpowiedz
karolciab 2010-02-25 o godz. 16:56
0

hej podczytuję wątek cały czas, było smutno gdy czytałam, ale nie miałam odwagi odpowiedzieć, pocieszyć bo to takie osobiste, bo ileż to można czytać przykro mi od obcej osoby, której Ty nie znasz, i która Cię nie zna, a której zaje.... ( straaaasznie) przykro, że los musiał tak Cię doświadczyć. Prepraszam . Mam nadzieję, że Święta minęły Ci w sokojnej i miłej atmosferze. Oby następne były już inne. Serdecznie Ci tego życzę, a także wkroczenia w nowy 2006 rok pełna nadzieji i z uśmiechem na buźce. Pozdrawiam

Odpowiedz
xandra 2010-02-22 o godz. 08:32
0

Trzymaj się Karolinko!
Jesteś fajna, mądra i miła dziewczyna i tylko na takiego faceta zasługujesz. Pamiętasz? Obiecałam Ci takiego. I On będzie.

A że czasem trzeba poczekać... nie buntuj się, zajmij się sobą, dzieciakami a facet przyjdzie sam.
Wiem, nudna z tym jestem ;) ... Udanych Świąt, uściski!

Odpowiedz
_truskawka_ 2010-02-21 o godz. 18:32
0

Kochana! Ja Tobie też dziekuję za listy, bo naprawdę pokazały mi, że nie tylko ja tak czuję i nie tylko mi przydarzyła sie taka straszna rzecz. Ściskam świątecznie :)

Odpowiedz
karlot 2010-02-21 o godz. 11:30
0

Z okazji zbliżajacych się świat chciałam Wam kochane forumowiczki, tym wszystkim Wam, które mnie w tym roku tak wspierały w najtrudniejszych jak dotad momentach mojego życia...........podziekować za zrozumienie, otuchę, wiarę we mnie, wtedy gdy ja nie wierzyłam:), ciepło i słowa wsparcia wtedy gdy najbardziej tego potrzebowałam. Miałyscie Wy wszystkie duży wkład w to, że sie pozbierałam, że uwierzyłam że będzie lepiej. Dziękuję za listy na priv- truskawko, xandro i wiele wiele innych.
Jestem pewna, ze to ile zrozumienia i ciepłych słów mi okazałyscie, to wszystko do Was wroci wtedy gdy i Wy(oby jak najrzadziej) bedziecie potrzebowac kogos do wypłakania sie:)
Dziekuje za wszystko:)

Odpowiedz
Kaate 2010-02-15 o godz. 15:01
0

Karlot,
Jeszcze nie przeczytałam całości Twojego wątku, bo chcę Ci jak najszybciej coś powiedzieć.
Moja sytuacja wygląda na o wiele łagodniejszą, choć wiem, jak się czujesz. Ja czuję się tak jak Ty - potrzebuję spokoju i bezpieczeństwa, a nie zabawy, jaką oferuje mi otoczenie.
Bardzo chciałabym Cię zaprosić na spacer, pogadać, ale dzieli nas wiele kilometrów. Wiedz, że nie tylko Ty zostałaś sama z tymi wszystkimi emocjami. Jeśli do dnia dzisiejszego dotrwałaś, to znaczy, że jestes silna i dasz radę. Wiem, co znaczy stracić największego przyjaciela, człowieka, za którym w ogień by się wskoczyło. Wiem też, co to znaczy być wrażliwym. Mam Ci tyle do powiedzenia, a zupełnie nie wiem, jak to ująć.
Wiesz, bardzo mocno wierzę w Boga (mimo, że w kościele nie byłam wieki) i w to, że on nas słucha. Ilekroć jest mi źle, rozmawiam z Nim - wiesz, że nie zdarzyło się jeszcze tak, by coś stało się przeciwnie do moich próśb (o ile nie są dyktowane złem)? Na pewno to, co sie stało, mieściło się w Jego planie i ma sens. Obiecuję Ci, że dziś porozmawiam z Nim o Tobie. Poproszę, żeby przywrócił Ci spokój ducha. Gdybys chciała nazwać, to, co aktualnie czujesz przed kimś, kto czuje to samo, nie wahaj się napisać. Nr telefonu wysyłam na priva.

Odpowiedz
karlot 2010-02-15 o godz. 12:53
0

Kolejna samotna sobota, przede mna pierwsze swieta bez niego....Nie ma kolo mnie tego, do kogo chcialabym powiedziec "kochanie". Jest mi źle. Dzis sobota a ja znowu siedze sama. Smutno mi.
Wiem ze to przejdzie. Tylko te swieta trzeba przezyc jakos. Wiem ze czeka mnie jeszcze w zyciu rowniez wiele dobrego, ale na razie jest jak jest. Wiem ze musze doceniac to co mam- wspaniala rodzine, grono znajomych, przyjaciol.... tylko jest we mnie tyle milosci, i nadal tak wiele rozpaczy. Nie chce byc sama :( To jest okropne- samotnosc.
Szukam rozrywki, zabawy, szalenstwa, a potrzebuje bezpieczenstwa i spokoju- sama tego nie rozumiem;)
Ech- przejdzie na pewno- tylko dzis tak smutno jakos.....

Odpowiedz
angie77 2010-01-31 o godz. 10:30
0

Karlot, jestes bardzo dzielna...Wiem, że to trudne, ale postaraj się wyrzucić EX z pamięci i żyć dniem dzisiejszym:))) . A co do nowej znajomości - na wszystko przyjdzie czas ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-31 o godz. 09:05
0

brawo :brawo: karlo, dzielna kobieto lol

widocznie tak musiało być, widocznie to komuś innemu opowiesz o swojej zmianie, widocznie to nie była Twoja druga połówka :usciski:

Odpowiedz
karlot 2010-01-31 o godz. 08:51
0

Dzieki Lenka:)
U mnie jakoś leci. Zmieniłam sie nie do poznania- nawet mi samej jest ciezko sie poznac:D- poczawszy od stylu ubierania, fryzuty, makijazu po wiekszej dojrzalosci i innym spojrzeniu na swiat skonczywszy. Tylko ten smutek w sercu....I niepokoj, byle wszystko szybko cos robic, nie ma czasu... Jestem prawie ze zawsze usmiechnieta, wyciagam reke do ludzi, praktycznie nie mam wolnego czasu i nikt nie moze za mna nadazyc;) Przyjaciele, znajomi ospali troszke, w koncu to zima- rozumiem:)
Tylko dlaczego mam wrazenie ze ja to wszystko kiedys mu opowiem:( ze wlasnie jemu chcialabym to wszystko opowiedziec- moj bol, smutek, to jak sie zmienilam, jak poznalam nowych ludzi, co sie wokol mnie dzieje, dlaczego do mnie nie dociera ze to naprawde koniec:/ Ja sobie doskonale zdaje sprawe ze nie moglibysmy byc razem juz, ze to niemozliwe, tylko te wspomnienia, pewnosc ze sie kochało......
Jesli chodzi o facetów- to norma, albo jak ja chce czegod wiecej to oni nie chca, jak oni chca to ja nie chce.....Ech- mysle ze jakos to bedzie:) Cekaja mnie pierwsze swieta bez niego i pierwszy sylwester bez niego od 9 lat. I bardzo prawdopodobne ze spedze go w domu niestety:)
Nie poddaje sie i nie poddam- mimo wszystko;):)

Odpowiedz
Gość 2010-01-31 o godz. 08:29
0

karlot zycze by ci sie wszystko ulozylo, bys byla szczesliwa i potrafila zaufac tej osobie ktora na pewno pojawi sie w twoim zyciu.

dziubek ladnie napisala:)
.......................
ja tez po dlugim okresie bycia w zwiazku zostalam sama i bylo mi momentami bardzo ciezko, mimo ze mam duzo znajomych , bylo mi zle, nic mi sie nie chcialo, na dodatek mieszkalam sama:(
bardzo chcialam kogos poznac ale sie nie udawalo, bylam nawet nastawiona ze juz nikogo nie poznam, nikomu nie zaufam:(
i w momencie najmniej spodziewanym poznalam mojego meza:):)

u mnie bylo troszke inaczej, nie mialam brac slubu z ta osoba, wiem ze twoja sytuacja jest inna, twoj narzeczony zachowal sie niepowaznie!! i na maksa cie zranil.

zauwazylam po sobie ze po okresie wielkiego cierpienia przychodzi mega radosc:):)
a ty juz tyle wycierpialas ze moze byc tylko lepiej!!!

Odpowiedz
Gość 2009-12-27 o godz. 19:16
0

właśnie, bo tak niestety jest, że tylko samemu się wie, jak na prawdę człowiek rozstanie przeżywa. a na zewnątrz twardziela się udaje. ale chyba po prostu kurcze tak musi być.

no ale mam nadzieję, że szybciutko o tamtym palancie zapomnisz

pozdrawiam serdelecznie :usciski: :usciski: :papa: :papa: :papa: :papa: :papa:

Odpowiedz
karlot 2009-12-27 o godz. 07:31
0

Dziubek bardzo bardzo dziekuje. Wiem ze to co napisałas to jest dokładnie to co powinnam zrobić. Widzisz to jest tak ze teraz jest zewnetrznie niby tyle we mnie energii, tego serca;), a wewnatrz ja po prostu nie moge sie pozbierac i tylko wieczorami rycze jak głupia, po to zeby rano miec siłe byc optymistycznie nastawiona do zycia. I udaje mi sie to pomału;) Ten chłopak, którego poznałam, jest wspaniałym człowiekiem, ale jest dokładnie tak jak mowisz- ja bym chciala szybko, brakuje mi tej zazylosci ktora mialam przez tyle lat. A on jest jeszcze bardzo młody i nie potrafi mnie zrozumiec. Nie jego wina.
Jeszcze raz Ci dziekuje. Teraz na ile bede potrafila skorzystac z Twoich rad to juz pewnei zalezy tylko ode mnie;)

Odpowiedz
Gość 2009-12-26 o godz. 19:26
0

Kochana Karlot -na wstępie należy Ci się porcja pożądnego głasku głasku

-napiszę Ci troszkę, może coś się przyda.
wiem, że po tak długim związku chciałoby się znaleźć szybko inny, który będzie równie albo bardziej udany, zakochać się do szaleństwa. rzadko jednak udaje się znaleźć właściwą osobę na drugi dzień po rozstaniu z poprzednim lubym ;)

poza tym niełatwo jest budować nowy związek, bo chce się przyspieszyć akcję i osiągnąć podobny do poprzedniego stopień zażyłości. druga osoba może nie być na to gotowa a ponadto nie jest to wskazane dla samego związku -wszystko musi toczyć się we własnym tempie :D

jeśli napotkanie właściwego partnera było proste, to nie byłoby samotnych osób!

rozumiem jak jest Ci ciężko.
nie jest łatwo się odzwyczaić od posiadania kogoś obok siebie (i wogle samotność może nie być przyjemna). niestety, żeby stworzyć dobry, niewymuszony czy udawany (przed samą sobą - "o znalazłam szybciutko nową połówkę") związek i znaleźć fajnego, odpowiedniego partnera trzeba uzbroić się w cierpliwość.
przede wszystkim nienastawiac się na szukanie. to nie prowadzi do niczego dobrego. czuje się wtedy presję i wraca z kolejnej wyprawy poszukiwawczej albo z palantem albo z rozczarowaniem. i wtedy myślami do kogo się powraca?

oczywiście szczęściu trzeba pomagać ale radziłabym skupić isę na sobie. to banalna i oczywista rada, ale chwila jaka akurat nastała w twoim życiu jest idealnym momentem, żeby się nad nim (życiem) i sobą zastanowić.

ja na przykład (po 3 letnim związku zakończonym przyjacielsko, nie mieszkaliśmy razem) przez rok szalałam -imprezy, wyjazdy, szalone wakacje z kumpelami. miałam 2 mało znaczące związki -trzy, cztero miesięczne, które sama kończyłam, bo po krótkim czasie okazywało się że nadal myślę o byłym. dopiero czas bez nikogo na stałe pozwolił emocjom opaść, sercu wyciszyć się.
po prostu bawiłam się, ale często myślałam o tamtym. a kiedy miałam już dosyć imprez i zapowiedziałam, że kończę z coweekendowym szleństwem w klubach -wtedy zupełnym zbiegiem okoliczności po przeszło roku od zakończenia tamtego związku, w można rzec spelunie poznałam R. pierwszego wieczoru wiedziałam, że to On! nie było nawet sekundy rozterki. i jak teraz pomyślę, że mogłabym spędzić życie z tamtym, to pękam ze śmiechu.

daj sobie czas. daj czas miłości, która jest wewnątrz Ciebie, niech nie kipi, schowaj ją, dobrze jej przerwa zrobi, bo jest przecież zraniona, gotowa jeszcze ulokować się w jakimś przygłupie ;)
zresztą nie ma tego złego ... -każdy, nawet krótki związek jest w Twojej sytuacji dobry, bo
1 widzisz, że się podobasz, że jest dużo towaru na rynku ;)
2 zajmuje Ci czas i mimo iż nadal wspominasz byłego (zresztą pewnie do końca życia Twoje myśli od czasu do czasu będą do niego powracać -w końcu kawał czasu razem przeżyliście), to zaczynasz się czymś innym interesować

działaj powolutku! pomalutku! nieśpiesząc się! nie ścigając na siłę! (świtenie ilustruje Twoje uczucia teledysk, gdzie dziwczyna niesie wielkie czerowne serce -ilość jej uczuć przeraża ludzi)

dopieść siebie, nie musisz niczego szukać, gonić, znajdować, o nic zabiegać!

odbuduj miłośc własną, bo doznałaś poważnej rany. daj jej czas na dobre zagojenie! jak się równo zrośnie, to nie będzie w zimie doskwierać ;)

zobaczysz, samo się napatoczy! tylko nie oczekuj, że od razu!
przesyłam serdeczne buziaki i uściski!

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-12-22 o godz. 05:46
0

kochana rozpacz przejdzie tylko trzeba czasu. no i gratuluje rozmiaru:)trzeb znajdowac radosc w malych rzeczach:)

Odpowiedz
Gość 2009-12-22 o godz. 05:38
0

Cierpliwosci Karlot. Czasem warto poczekac nawet dluzej na te jedna, wymarzona, najpiekniejsza milosc swego zycia. Myslami jestem z Toba :goodman:

Odpowiedz
karlot 2009-12-22 o godz. 05:31
0

Dziewczyny nie chce dokładnie opisywać co sie dzieje teraz w moim zyciu, ale juz sama sie w tym wszystkim pogubiłam- jak długo tak bedzie? Zmiany nastrojów- od euforii po czarna rozpacz? :( Tak bardzo chciałabym kochać i być kochaną....... :( Czuje, że jest we mnie tyle miłości, ale też rozpaczy i smutku. Jak to pogodzic?Na okrągło powtarzam sobie, że wszystko bedzie dobrze- bo moze w końcu sama w to uwierzę Na poczatku to było udawanie- w stylu- ja wam pokaże! ;) modne ciuchy, fryzjer i usmiech. Wszyscy wokół zauważyli zmaine. Do tego z rozmiaru 40-42, wchodze teraz w 36-38. Dla mnie samej to szok- bo nawet nie zauwazylam kiedy tak schudłam :o Czerwony kolor ubrań to teraz norma, zeby w koncu ktos Cie zauwazył, wtedy gdy nie możesz krzyczec, to ten kolor krzyczy za mnie. :( Ja nie wiem, nie chce wykorzystywać ludzi, nie chce im sie narzucac- tak bardzo kogos potrzebuje, mogłabym tyle z siebie dać :(

Odpowiedz
Gość 2009-12-17 o godz. 13:54
0

Kochana Karlot cały czas trzymam za Ciebie kciuki i powtórzę za dziewczynami wszystko się na pewno ułoży.

moja siostra uważa że nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny, przez przypadek i ja tez w to wierzę. Wierzę w to że te wszystki przezycia uczą Cie czegoś i prowadzą ku temu najlepszemu zdarzeniu, spotkaniu w Twoim życiu, które jest tuż za zakrętem...

pozdrawiam ciepło

Odpowiedz
Jania 2009-12-16 o godz. 15:50
0

perceive1977 napisał(a):
...zaczęłam się spotykać z facetami...aż znalazłam moją miłość - 25 września mieliśmy I rocznicę ślubu!

POZDRAWIAM :P
off topic

Ja też 25 wrzesnia mialam 1 rocznice zwiazku - cudownego zwiazku :)

Odpowiedz
Gość 2009-12-16 o godz. 15:22
0

Karlot i inne dziewczyny w podobnej sytuacji.... ci faceci nie byli was warci !

Odpowiedz
Nezi 2009-12-12 o godz. 09:16
0

karlot, tak widocznie miało być.
Dostałaś od losu znajomość, która może miała tylko sprawić by łatwiej było Ci zapomnieć o niedoszłym mężu? Kto to wie...

Może to jest przykre, co powiem, ale najłatwiej jest się wygrzebać z nieudanego związku wchodząc w inne znajomości. Tzw. klin klinem. Ja potrzebowałam kilku by zapomnieć, wybaczyć i zrozumieć, że nie na exie świat się kończy i zaczyna.
A potem spotkałam tego właściwego. Pokochać nie było łatwo, ale się udało. A dziś tworzymy najwspanialsze małżeństwo pod słońcem :D

karlot - tak widocznie miało być :usciski: :usciski: uszka do góry. Świat nie ogranicza się do facetów ;) :D :D

Odpowiedz
iwona_r 2009-12-12 o godz. 09:11
0

karlot napisał(a):Dziewczyny, wiedziałam ze nic nie trwa wiecznie..... Juz teraz wiem, ze dam sobie rade, ale ja tak bardzo chciałam , tak ze wszystkich sił próbowałam. :( I znów dołek :(
Karlot kochana, głowa do góry
To nieprawda, że nic nie trwa wiecznie...musisz tylko trafić w dziesiątkę ;)
:goodman:

Odpowiedz
karlot 2009-12-12 o godz. 09:06
0

Dziewczyny, wiedziałam ze nic nie trwa wiecznie..... Juz teraz wiem, ze dam sobie rade, ale ja tak bardzo chciałam , tak ze wszystkich sił próbowałam. :( I znów dołek :(

Odpowiedz
perceive1977 2009-12-10 o godz. 12:26
0

...tyle, że to ja przejżałam na oczy...nie było jeszcze daty, ale byliśmy po zaręczynach... przyłapałam go na kłamstwie-okazało się, że okłamywał, mnie, wyłudzał pieniądze, aż w końcu musiałam spłacić jego dług za telefon, który kupiłam na swoje nazwisko dla niego...bo nie pracował...
...po nitce do kłębka zorientowałam się, że cały czas byłam oszukiwana i okłamywana, okradana-dzięki swojej naiwności...i miłości...
...długo dochodziłam do siebie...gdyby nie rodzice to nie wiem jakby z tego wyszła...
...zaczęłam się spotykać z facetami...aż znalazłam moją miłość - 25 września mieliśmy I rocznicę ślubu!
...nie zamykaj się w sobie!!! BĘDZIE DOBRZE !!! uwierz mi!!!

POZDRAWIAM :P

Odpowiedz
Nezi 2009-12-10 o godz. 10:09
0

Karlot,
nie wiem czy można zakochać się za jakiś czas, kiedy człowiek się upewni... nie wiem... wiem, że ja nie zakochałam się od razu, choć wiedziałam że właśnie z nim chcę być, z nim chcę przeżyć dalsze życie. Ale nie zakochałam się szybko, potrzebowałam czasu.

Karlot,
nie naciskaj, nie bądź niecierpliwa... daj mu czas, by miał czas wszystko sobie przemyśleć... On moze na razie przechodzić zauroczenie, on moze potrzebować czasu by wszystko sobie poukładać... Ciesz się chwilą, nie myśl co będzie kiedyś... Ciesz się tym co masz, rozkoszuj się każdym momentem... Nie czekaj na telefon, na spotkanie... Zorganizuj sobie czas tak by nie rozmyślać, by nie siedzieć i nie czekać a i on inaczej Cię zobaczy...

Będzie dobrze karlot, Będzie co ma być... jak nie ten to inny, jedno jest pewne był Ci potrzebny byś mogła zapomnieć o bólu związanym z niedoszłym mężem...

Będzie co ma być... nie staraj się zmienić swojego przeznaczenia... nie działaj zbyt szybko, zbyt impulsywnie... Rozkoszuj się tym co masz i nie myśl o tym co będzie za tydzień, dwa, miesiac...

Wszystko się ułoży... Trzymam kciuki :D

Odpowiedz
karlot 2009-12-10 o godz. 09:39
0

Hej. troche to wszystko sie pokomplikowało ;) Dla mnie chyba wszystko dzieje sie za wolno, a dla niego za szybko. Ja niczego nie żałuję, przeżyłam cudowne chwile, bardzo chciałabym więcej- właśnie z nim, ale jeśli On inaczej zdecyduje, stwierdzi, ze to nie to, to poradze sobie, choc pewnie znów będzie bolec. Nie wiem, myślałam ze jesli człowiek sie zakochuje, to od razu to wie, czuje, chce przebywac z ta osobą ciagle, teskni. Przynajmniej ja tak odczuwam. Czy jest mozliwe to ze zakocha sie we mnie po jakims czasie? po nabraniu pewnosci? nie wiem sama

Odpowiedz
cand 2009-12-10 o godz. 09:29
0

Strasznie się cieszę, że słoneczko zaświeciło u Ciebie!!! Tak miało być i teraz życzę dużo szczęścia.
A jeśli chodzi o miejsca starych wspomnień to powoli się zatrą i zapełnisz je nowymi wspomnieniami :)

Odpowiedz
Gość 2009-12-04 o godz. 14:37
0

suuuper, trzymam kciuki :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-12-04 o godz. 10:53
0

Karlot truskawka naprawde spadl mi kamien z serca, ze i u jednej i drugiej coraz lepiej:) trzymam kciuki:)

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-12-01 o godz. 10:29
0

Karlot... przeczytalam wszystkie wypowiedzi...
Nie bede sie skupiala na tym co sie stalo, bo teraz dzieja sie rzeczy o wiele ciekawsze ;), ale jedna mysl mi sie w glowie pojawila: z postu na post 'brzmisz' coraz bardziej szczesliwie... i idz dalej w tym kierynku.

A On... Zadzwoni ;)

Odpowiedz
Jania 2009-12-01 o godz. 10:14
0

właśnie tu dotarłam - wątek pochłonęłam i tylko jedno cisnie mi się na usta

"TAK MIAŁO BYĆ" - cudownie, życzę powodzenia na nowej dojrzalszej drodze życia, obyś promieniała coraz bardziej :uściski:

Odpowiedz
Gość 2009-12-01 o godz. 09:44
0

Wspaniełe wieści Karlot - bardzo się cieszę :)

Odpowiedz
Gość 2009-12-01 o godz. 07:27
0

a poza tym w tych miejscach kłębią się twoje wspomnienia
Ale zaczniesz zapełniać je nowymi wspomnieniami związanymi z pięknymi chwilami przyżytymi przy boku M.
:)
Będzie Dobrze :D

Odpowiedz
karlot 2009-12-01 o godz. 06:57
0

Wczoraj było cudownie, ale nadal sie boje....ze ktos kogos moze skrzywdzic. To nie jest tak ze pstryknelam palcami i zapomnialam. Oboje chcemy sprobowac, dajemy sobie nawzajem szanse, a wszystko tak szybko sie dzieje :o :D :D Jest On najwieksza niespodzianka w moim zyciu, nieprzewidziana w dodatku. No moze nie do konca, bo kochane kolezanki forumowki mówiły mi ze tak bedzie ;) , a ja nie chcialam wierzyc ;) Oj dzieje sie dzieje. Sama jeszcze nie wiem co, ale chyba będzie dobrze :) Najgorsze jest to, ze cholera nie mozna ominac tych samych miejsc w ktorych bylam z bylym. M nieswiadomie zaciagnal mnie tam gdzie byly mi sie oswiadczyl :D Oczywiscie Mu o tym nie powiedzialam, ale.... niestety przeszlosc na pewno nie raz da o sobie znac. Wiem ze moze byc ciezko i trudno, ale chyba wlasnie o to chodzi w zyciu, zeby nie bylo zbyt łatwo- gdzie wtedy satysfakcja, ze sie pokonalo wszelkie trudnosci? ;)
No kiedy On zadzwoni..... :D :D

Odpowiedz
angie77 2009-11-30 o godz. 19:23
0

Karlot, to wspaniale...
To na pewno już to obiecane słonko świeci ;)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie