• Maggie_rb odsłony: 1969

    Jeszcze a' propos żłobka/przedszkola...

    Kiedyś nawiązałam kontakt z ludźmi z LMM i do tej pory dostaję od nich różne maile. Dziś znalazłam w skrzynce taki "kwiatek"(fragment):


    W działalności PRO-LIFE wszyscy dbamy o świadome poczęcie, o dialog z nienarodzonym, o dobry poród, o karmienie piersią, a potem... zaczynamy się czuć niekompetentni i oddajemy dziecko ‘profesjonalistom’. Tymczasem wychowanie naszych dzieci to sprawa zbyt ważna dla nas i przyszłości Polski, by nie dopilnować jej osobiście!
    Jest to coś, co Pan Bóg położył nam na sercu niezwykle mocno: chcemy bić na alarm i wierzymy, że chociaż częściowo się uda nam powstrzymać rodziców od owczego pędu do powierzania małych dzieci placówkom wychowawczym. Nie oszukujmy się! Czy będzie to zbyt brutalne, czy głęboko prawdziwe, gdy nazwiemy oddawanie dzieci do żłobka czy przedszkola kolejnym krokiem MYŚLENIA ANTYKONCEPCYJNEGO?

    Ostatnio nawet ludzie wierzący ulegają tej złej modzie. Jednak widzieliśmy konkretne pozytywne efekty, gdy w artykule lub wykładach uświadamialiśmy na ten temat. Jedną z książek, która doskonale przekonuje do sprawy, jest: „Mama, najważniejszy zawód na świecie”, napisana przez Jill Savage, założycielkę ruchu HEARTS AT HOME.
    Kiedy dowiedzieliśmy się, że będzie ona w kwietniu występować w Wiedniu i Budapeszcie, zwróciliśmy się do niej, by ją zaprosić przy tej okazji do Polski (bo przecież biletów z USA nie bylibyśmy w stanie pokryć, na europejskie mamy nadzieję...). Jill zgodziła się i oto w dniach 19-20 kwietnia organizujemy z nią dwudniowe spotkanie w Warszawie.
    Czujemy w sercu zlecenie od Pana Boga, by niedługo zorganizować na ten temat ‘pełnowymiarową’ konferencję, gdzie Jill wystąpi z entuzjastyczną zachętą jako ‘matka-matkom (rodzicom)’, równolegle zaś mówcą byłaby też Christa Meves, znana niemiecka katolicka psychoterapeutka, która od strony naukowej wykazuje konsekwencje społeczne w Niemczech, gdzie ostatnie pokolenie uległo tendencji – matka do pracy, dziecko do przedszkola. Jest psychicznie zdegenerowane (depresje itp.), zaś koszt tego ponosi całe społeczeństwo. Christa Meves z radością obiecała udział w tym dziele, jednak we wspomnianych dniach kwietnia występuje w Szwajcarii
    Christa Meves jest w Niemczech kimś takim, jak u nas dr Sujak czy prof. Półtawska. Oto kilka zdań z jej dorobku:
    Wczesne oddzielenia od matki kształtuje w decydujący sposób nienasycony i jednocześnie zmęczony, ociężały, żądający natychmiastowego zaspokojenia, smutno-agresywny charakter, który bardzo często w wieku dorosłym staje się istotą absolutnie a-socjalną, stanowiącą obciążenie dla społeczeństwa.
    Społeczeństwo, które jest zainteresowane, aby mieć udaną przyszłość, powinno stosować taką politykę rodzinną, która umożliwi młodym matkom tak długo wykonywać pełnoetatową pracę gospodyni domowej, aż jej dzieci staną się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie samodzielne.
    Gospodyni domowa poprzez swoje osobiste zaangażowanie pomnaża liczbę świadomych odpowiedzialności młodych dorosłych, a szczególnie chętnych do rodzenia córek i nastawionych na rodzinę synów.
    Nie da się przecenić gospodyni domowej, jako motoru społeczeństwa.
    I co Wy na to...? Bo ja się trochę zapieniłam... Idea słuszna, ale argumentacja mnie powaliła.

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-07-12, 17:27:05
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
kamajla 2011-07-12 o godz. 17:27
0

to jakaś masakra normalnie

Odpowiedz
Gość 2011-07-12 o godz. 09:10
0

a, jak chodzi o cytowanie dziwnych zrodel, to moge poszukac artykulu państwa Wołochowiczów dowodzącego, że chrześcijańskie dziecko nie powinno chodzić do przedszkola ;)

Odpowiedz
zuzanna22 2011-07-12 o godz. 08:57
0

Shiadhal napisał(a):
(a w drugiej kolejnosci w osobistym rankingu wkurzania - milczace zalozenie, ze to MATKA odpowiada za wychowanie dziecka, siedzenie z nim w domu i tak dalej. ojciec jest do wyzszych celow stworzony.)
Święte słowa.
PO mojej siostrze też rodzina jej męża jeździ jak dziecko coś źle zrobi a nie jest samotną matką. Dużo jest takich idiotów.

Odpowiedz
Gość 2011-07-12 o godz. 08:53
0

zszokowana o tyle nie jestem, ze te (i szersze) kwiatki widzialam juz ze 2 tygodnie temu na innym forum.

ale NAJBARDZIEJ mnie wkurza w tym temacie podlewanie calej kwestii religijnym sosem i wbijanie matkom do glowy motywowanego religijnie poczucia winy i wyrzutow sumienia, jesli z jakichs powodow nie chca lub nie moga sie dostosowac do jedynego slusznego wzorca.

(a w drugiej kolejnosci w osobistym rankingu wkurzania - milczace zalozenie, ze to MATKA odpowiada za wychowanie dziecka, siedzenie z nim w domu i tak dalej. ojciec jest do wyzszych celow stworzony.)

Odpowiedz
zuzanna22 2011-07-12 o godz. 08:39
0

Straszne, przecież wiadomo, że dla rozwoju dziecka jest najlepiej kiedy jest z mamą przez pierwsze trzy latka jednak pod warunkiem, że taka mama decyduje się na to. Taka mama, która świadomie chce to zrobić i to jest jej wyborem. A nie :" Nie da się przecenić gospodyni domowej, jako motoru społeczeństwa."-co to wogóle za argument.
Już widze jak matki, które nie chcą albo nie mogą zostać ze swoimi pociechami w domu zmieniają zdanie dla dobra społeczeństwa, przecież to jest śmieszne.

Odpowiedz
Reklama
Joasia_D 2011-07-12 o godz. 07:50
0

:o :o :o
Maggie_rb napisał(a):Nie wkleiłam wszystkiego, bo leciałam z Małym na spacer, ale przekopiuję Wam jeszcze kawałek z ksiażki owej Jill:

Wiele matek czuje się tak, jak niegdyś Jill,gdy z pracy wrócił mąż. Ucałował dzieci i ją zapytał jak minął dzień, a wtedy...:
„...zalałam się łzami. Nawet nie bardzo wiedziałam co robiłam przez cały dzień. Z płaczem wyznałam, że nie jestem pewna, czy zostałam stworzona do tej pracy. Nie wiedziałam czy jestem zdolna znieść to dłużej. Byłam bardzo bliska załamania”. Problemem jest to, że nie widzimy pracy matki (rodzica) z Bożej perspektywy.
Mówiąc „sukces”- przyjmujemy definicję świata. Społeczeństwo chce nam wmówić, że sukces mierzy się tytułem, dobrą pensją, itp., ale co to jest sukces w oczach Bożych? „Jako matki możemy czuć, że odniosłyśmy sukces, gdy na nowo ocenimy nasze cele. Musimy odwrócić wzrok od celów krótkofalowych i zwrócić go ku celom długoterminowym. Muszą się zmienić nasze priorytety”. „Zawód matki ma pierwszorzędny cel: wspierać dziecko aby stało się dojrzałym, wierzącym, uważnym i czułym dorosłym. Jest to zadanie, które wymaga czasowego zaangażowania ponad 18 lat licząc na każde dziecko. I jest to niewiarygodnie długofalowy cel! Przy takim celu nie od razu widzimy efekt naszych wysiłków. Dążymy do celu, którego realizację być może zobaczymy dopiero za dziesięciolecia. Ale ten długi czas oczekiwania (oddalenie w czasie nie powinno zniekształcać naszego postrzegania tego, ekstremalnie ważnego celu, ponieważ ten cel istnieje). Zawód „matki” ma decydujące znaczenie i jest wart każdego zachodu.”

(fragmenty z książki Jill Savage)
:o :o :o Zakładając dwójkę dzieci w odstępie 3 -letnim to daje 21 lat przesiedzianych w domu. Jeśli rodząc pierwsze dziecko miałam 24 lata, to po odchowaniu ich mam 45. Kto mnie zatrudni w takim wieku? Chyba ta pani... I również ona będzie mi wypłacać emeryturę... Szczena mi opadła.

Proponuję wprowadzić zakaz edukacji kobiet, bo to nie ma sensu. Tylko wyrzucanie pieniędzy państwa w błoto. Bo przecież całe życie powinna spędzić w domu...
Nic dodać nic ująć....

Odpowiedz
Gość 2009-05-29 o godz. 18:38
0

:o :o :o :o :o
mowę mi odjęło

Odpowiedz
Maggie_rb 2009-05-28 o godz. 03:20
0

Nie wkleiłam wszystkiego, bo leciałam z Małym na spacer, ale przekopiuję Wam jeszcze kawałek z ksiażki owej Jill:

Wiele matek czuje się tak, jak niegdyś Jill,gdy z pracy wrócił mąż. Ucałował dzieci i ją zapytał jak minął dzień, a wtedy...:
„...zalałam się łzami. Nawet nie bardzo wiedziałam co robiłam przez cały dzień. Z płaczem wyznałam, że nie jestem pewna, czy zostałam stworzona do tej pracy. Nie wiedziałam czy jestem zdolna znieść to dłużej. Byłam bardzo bliska załamania”. Problemem jest to, że nie widzimy pracy matki (rodzica) z Bożej perspektywy.
Mówiąc „sukces”- przyjmujemy definicję świata. Społeczeństwo chce nam wmówić, że sukces mierzy się tytułem, dobrą pensją, itp., ale co to jest sukces w oczach Bożych? „Jako matki możemy czuć, że odniosłyśmy sukces, gdy na nowo ocenimy nasze cele. Musimy odwrócić wzrok od celów krótkofalowych i zwrócić go ku celom długoterminowym. Muszą się zmienić nasze priorytety”. „Zawód matki ma pierwszorzędny cel: wspierać dziecko aby stało się dojrzałym, wierzącym, uważnym i czułym dorosłym. Jest to zadanie, które wymaga czasowego zaangażowania ponad 18 lat licząc na każde dziecko. I jest to niewiarygodnie długofalowy cel! Przy takim celu nie od razu widzimy efekt naszych wysiłków. Dążymy do celu, którego realizację być może zobaczymy dopiero za dziesięciolecia. Ale ten długi czas oczekiwania (oddalenie w czasie nie powinno zniekształcać naszego postrzegania tego, ekstremalnie ważnego celu, ponieważ ten cel istnieje). Zawód „matki” ma decydujące znaczenie i jest wart każdego zachodu.”

(fragmenty z książki Jill Savage)
:o :o :o Zakładając dwójkę dzieci w odstępie 3 -letnim to daje 21 lat przesiedzianych w domu. Jeśli rodząc pierwsze dziecko miałam 24 lata, to po odchowaniu ich mam 45. Kto mnie zatrudni w takim wieku? Chyba ta pani... I również ona będzie mi wypłacać emeryturę... Szczena mi opadła.

Proponuję wprowadzić zakaz edukacji kobiet, bo to nie ma sensu. Tylko wyrzucanie pieniędzy państwa w błoto. Bo przecież całe życie powinna spędzić w domu...

Odpowiedz
Gość 2009-05-28 o godz. 01:51
0

aaaa!

bo sfrustrowana zamknięciem w domu matka (ups, przepraszam: gospodyni domowa) ciekawe jaką świadomość pomnaża...

polityka prorodzinna - fajnie. i umożliwienie osobom, które tego chcą, takiego trybu życia... ale reszta... :o :o :o

(wychowywała mnie mama siedząca w domu... jak ja czasami zazdrościłam znajomym mającym pracujących rodziców...)

Odpowiedz
Och 2009-05-27 o godz. 18:17
0

:o :o :o
Nie skomentuję bo po prostu wszystko mi opadło i jeszcze dynda

Odpowiedz
Reklama
Danetka 2009-05-27 o godz. 09:56
0

vesna napisał(a)::shock: :o :o

Masakra! Przecież to, co oni tu wypisują to po prostu emocjonalny szantaż wobec matek.

Wczesne oddzielenia od matki kształtuje w decydujący sposób nienasycony i jednocześnie zmęczony, ociężały, żądający natychmiastowego zaspokojenia, smutno-agresywny charakter, który bardzo często w wieku dorosłym staje się istotą absolutnie a-socjalną, stanowiącą obciążenie dla społeczeństwa.
Takim obciążeniem teoretycznie jestem ja, bo w wieku 1 roku poszłam do żłobka.

to ja już o sobie nie wspomnę, bo miałam 3,5 miesiąca ;) , a za a-socjalną sie nie uważam lol

Odpowiedz
Fiba 2009-05-27 o godz. 07:50
0

Banda oszołomów, ot co...

ja też się kiedyś do nich zapisałam (LMM) i teraz dostaję taie materiały w stylu "matka świadomie zdecydowała się na swoje 10 dziecko, mimo że poród mógł zakończyć się dla niej śmiercią". no po prostu bomba, ciekawe, co by sie stało z tymi 9, gdyby jednak kipnęła

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 07:25
0

gretchen napisał(a):
Być może słowo "etat" jakiego użyłam w roli skrótu myślowego wywołało pewne niejasności. Nie chodzi o to,że kobieta ma kursować z domu do pracy i nie mieć czasu na nic więcej, czy że ma pracować po 8 godzin tu i tu. Chodziło o połączenie roli matki i kobiety aktywnej zawodowo.

OK, teraz rozumiem.

Odpowiedz
gretchen 2009-05-27 o godz. 07:18
0

vesna napisał(a):
No, ja znacznie szczęśliwsza byłabym pracując na półtora etatu tzn. 1 zawodowo i 1/2 w domu. Druga połówkę w domu ma wykonywać mój mąż (chyba że zawodowo pracowałby na 2 etaty).

Badania może "niekatolickie", ale też dość antykobiece.
Nie rozumiem dlaczego antykobiece.
Nie badano mężczyzn i nigdzie nie było powiedziane,że pracować w domu ma tylko kobieta.
Być może słowo "etat" jakiego użyłam w roli skrótu myślowego wywołało pewne niejasności. Nie chodzi o to,że kobieta ma kursować z domu do pracy i nie mieć czasu na nic więcej, czy że ma pracować po 8 godzin tu i tu. Chodziło o połączenie roli matki i kobiety aktywnej zawodowo.
W badaniach o których piszę porównywano stan ogólny kobiet w trzech grupach - pracujących tylko zawodowo, zajmujących się tylko domem i łączących obie te "działalności". Najlepsze wyniki miały kobiety z tej ostatniej grupy - samoocena, poczucie zadowolenia z życia, itp. Wniosek był taki, że kobiety łączące życie rodzinne z zawodowym mają korzystniejszą sytuację i sa w lepszej formie.
Osobiście nie wyobrażam sobie,żebym mogła na dłuższą metę zajmować się tylko domem albo wyłącznie pracą.
Ale to już sprawa indywidualnego wyboru .

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 06:17
0

gretchen napisał(a):
Ponadto badania (pewnie "niekatolickie")dowodzą,że kobiety, które pracują na dwóch etetach (w domu i zawodowo) są szczęśliwsze i bardziej odporne psychicznie, bo realizują się na różnych polach i w razie problemów na jednym z nich mają odskocznię w innej działalności.


No, ja znacznie szczęśliwsza byłabym pracując na półtora etatu tzn. 1 zawodowo i 1/2 w domu. Druga połówkę w domu ma wykonywać mój mąż (chyba że zawodowo pracowałby na 2 etaty).

Badania może "niekatolickie", ale też dość antykobiece.

Odpowiedz
Asiowa 2009-05-27 o godz. 05:42
0

A kiedy dziecko wchodzi w wiek , w któym mozna je już oddzielić od matki????
Bo mam obawę że mogłoby dojść do wychowania życiowych kalek, ktore nic nie potrafią koło siebie zrobić bo mamusia była przy boku do nastu lat. i we wszystkim wyręczała - dzieci trzeba tez uczyć samodzielności

Odpowiedz
gretchen 2009-05-27 o godz. 05:25
0

No bez przesady, nie dajmy się zwariować!!

Fajnie by było, gdyby państwo mogło mamom zapewnić możliwość wyboru, czy pracują przy rodzinie czy zawodowo, ale na razie to są czyste fantazje.
Żłobek to może nie jest optymalne rozwiązanie, ale też nie tak dramatyczne i katastroficzne w skutkach. Po prostu wiele z nas nie ma innego wyjścia i nie ma co wzbudzać w nich jeszcze dodatkowego poczucia winy.

Przedszkole - jestem absolutnie za. Mną zajmowała się ukochana babacia, więc nie chodziłam do przedszkola, uważam jednak, że to był błąd i po przedszkolu byłoby mi nieco łatwiej w póżniejszym "życiu społecznym".
Moje dzieci pójdą do przedszkola a ja do pracy!!!

Ponadto badania (pewnie "niekatolickie")dowodzą,że kobiety, które pracują na dwóch etetach (w domu i zawodowo) są szczęśliwsze i bardziej odporne psychicznie, bo realizują się na różnych polach i w razie problemów na jednym z nich mają odskocznię w innej działalności.

Na szczęście Was nie muszę przekonywać. Moin zdaniem to szantaż i chamska manipulacja!

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 05:17
0

To chyba jakiś żart, wprost nie potrafię uwierzyć, że ktoś moze poważnie przytaczać takie argumenty.

bez komentarza!!!!!!!!!!

Odpowiedz
Gość 2009-05-27 o godz. 04:24
0

:o :o :o

Masakra! Przecież to, co oni tu wypisują to po prostu emocjonalny szantaż wobec matek.

Wczesne oddzielenia od matki kształtuje w decydujący sposób nienasycony i jednocześnie zmęczony, ociężały, żądający natychmiastowego zaspokojenia, smutno-agresywny charakter, który bardzo często w wieku dorosłym staje się istotą absolutnie a-socjalną, stanowiącą obciążenie dla społeczeństwa.
Takim obciążeniem teoretycznie jestem ja, bo w wieku 1 roku poszłam do żłobka.

Społeczeństwo, które jest zainteresowane, aby mieć udaną przyszłość, powinno stosować taką politykę rodzinną, która umożliwi młodym matkom tak długo wykonywać pełnoetatową pracę gospodyni domowej, aż jej dzieci staną się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie samodzielne.
Czyli chodzi o chłopców, to mamusia powinna takiego delikwenta "wychowywać" do wieku jakichś 25 lat :|

Gospodyni domowa poprzez swoje osobiste zaangażowanie pomnaża liczbę świadomych odpowiedzialności młodych dorosłych, a szczególnie chętnych do rodzenia córek i nastawionych na rodzinę synów.
:o Tego to już nie jestem w stanie skomentować.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie