Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
MaryJane 2013-03-01 o godz. 13:36
0

ZalEwka napisał(a):Bombka80 napisał(a):Doosia

Od razu zrobiłam zdjęcie z wynikiem testu i wysłałam do mojego mężą MMSa
Też tak zrobiłam, odebrał od razu, ale oddzwonil po naradzie bo akurat siedział na takowej. Żałuję że nie widziałam Jego miny :)
Dokładnie tak samo postąpiłam 8) I też żałuję, że nie widziałam tej miny... :D

Odpowiedz
agawar 2013-02-28 o godz. 05:49
0

mojemu powiedzziałam przez sen, a on na to "to fajnie".... :/

Odpowiedz
ZalEwka 2013-02-07 o godz. 19:16
0

Bombka80 napisał(a):Doosia

Od razu zrobiłam zdjęcie z wynikiem testu i wysłałam do mojego mężą MMSa
Też tak zrobiłam, odebrał od razu, ale oddzwonil po naradzie bo akurat siedział na takowej. Żałuję że nie widziałam Jego miny :)

Odpowiedz
Gość 2013-02-07 o godz. 16:06
0

Moje kochanie dowiedziało się pierwsze :) chociaż prawie drugie...
Coś mi nie dawało już spokoju, zrobiłam wcześniej dwa testy, które wyszły mi negatywnie ( z mojej winy bo robiłam je po południu), wstałam ok 5 rano bo już mi się chciało do toalety a że postanowiłam zrobić test tym razem dobrze, więc pobiegłam. Zobaczyłam jedną kreskę i poszłam do pokoju chcąc dalej spać... i chyba po 5 minutach pojawiła się słabiutka niewyraźna druga kreska..
Ja w szoku, miś śpi i zaczęłam pisać smsa do przyjaciółki a on się przebudził i zapytał czemu nie śpię i gdzie piszę, to pokazałam mu test ..
Hihi tylko zapomniałam , że on nie umie ich interpretować i nie wiedział o co chodzi i musiałam mu wytłumaczyć :) :)
Ale było cudownie, łezka nam się w oku zakręciła i już nie poszliśmy spać:D
A przyjaciółka dowiedziała się dopiero po południu :) ;)

Odpowiedz
Bombka80 2013-02-04 o godz. 13:08
0

Doosia ja też oglądałam ten odcinek M jak Miłość i bardzo się wzruszyłam a jednocześnie pomyślałam sobie, że już niedługo JA będę w ciąży.

No i długo czekać nie musiałam, bo następnego dnia (19 czerwca) z samego rana ze stoickim spokojem zrobiłam test nie licząc na nic, a tu proszę - dwie piękne kreseczki - nie mogłam uwierzyć własnym oczom!

Od razu zrobiłam zdjęcie z wynikiem testu i wysłałam do mojego mężą MMSa, niestety mąż odczytał wiadomość dopiero po pracy, kiedy już wracał do domu, a ja już w międzyczasie zdążyłam się pochwalić wiadomością z moimi dwiema najlepszymi koleżankami, i głupia się wygadałam przed mężem, że tamte dwie już wiedzą, i mężusiowi było smutno, że nie dowiedział się jako pierwszy tylko jako trzeci :(

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-01-27 o godz. 00:46
0

U mnie nie było na opak bo jak zaczęły się u mnie "dolegliwości żołądkowe" i biegałam od lekarza do lekarza co mi jest to on mi tylko powtarzał,że napwno jestem w ciąży ;) Więc wybraliśmy się do ginekologa i okazało się,że tak ;) Mało romantyczna historia ale jak wspominamy to z usmiechem na twarzy lol

Odpowiedz
Doti_D 2013-01-23 o godz. 21:32
0

Może mało się udzielam(a to wszystko przez brak neta ) ale...

Ja zaplanowałam, że zrobie mężowi niespodzianke na urodziny ale nie wytrzymałam :) bo już od dawna się staraliśmy. W dniu kiedy miałam mieć @ powiedziałam, że się nie pojawiła i już byliśmy pewni. Zrobiłam test i zadzwoniłam do zniecierpliwionego męża, że bedzie tatą :)

Odpowiedz
Manifik 2013-01-20 o godz. 15:15
0

niby nie w temacie, ale porzygałam się jak zobaczyłam rozanieloną minę Cichopkowej, ją w końcu żywcem do nieba wezmą :D

Odpowiedz
Doosia 2013-01-20 o godz. 11:41
0

zainspirowana wczorajszym odcinkiem M jak miłość 8)
odświeżam wątek i z chęcią poczytam wasze relacje :)

Odpowiedz
Lotos 2012-10-15 o godz. 15:02
0

Mało romantyczna historia, ale co tam. Mąż miał się dowiedzieć o ciąży dokładnie w Wielkanocny poranek - miał to być prezent od 'zajączka', ale niestety nic z tego nie wyszło...
Wróciłam akurat z trzydniowej wycieczki z dzieciakami, i jak na złość zgubiłam gdzieś klucze od mieszkania, więc musiałam zadzwonić do męża, że podjadę do niego po klucze. Ale ten wsiadł w samochód i powiedział, że będzie czekał pod domem. Kiedy dojechałam już z daleka widziałam, że minę ma nietęgą i że wściekły jest na mnie za te klucze nieprzeciętnie. Wysiadłam z samochodu i powoli szłam w jego stronę, a ten jak nie zacznie na mnie krzyczeć i się złościć, że na pewno zaraz nas ktoś okradnie i jak ja mogłam zgubić te klucze. A ja mu na to, że to chyba przez tą ciążę jestem taka roztargniona. Wtedy on stanął jak wryty i słowa nie mógł wykrztusić, a potem mnie mocno przytulił, spytał czy jestem pewna i zaczął mi wyrywać moją podróżną torbę, którą trzymałam w ręku (no bo przecież w ciąży nie można dźwigać lol ). A działo się to wszystko na pewnym parkingu przed pewnym blokiem w pewnym mieście. ;) A miało być tak pięknie...

Odpowiedz
Reklama
ola78 2012-10-15 o godz. 13:21
0

Martuś napisał(a):Ciekawe jak to będzie przy następnej ciąży ;)
O! no własnie! kiedy testujesz? :D

Odpowiedz
Gość 2012-10-15 o godz. 13:11
0

Albo jest identyczny równoległy temat albo gdzieś wcięło mojego starego posta.
Na pewno pisałam już kiedyś o tym.

Miesiąc po ślubie trafiłam do szpitala na zapalenie wyrostka.
Jeszcze przd rozpoznaniem, na pytanie lekarza czy jestem w ciąży odpowiedziałam "mogę być"
Więc ten stwierdził, że jeśli jestem to zapewne ciąża pozamaciczna :o
Jednak okazało się, że to wyrostek z jednej strony, a z drugiej wielka torbiel na jajniku.
Usuneli mi te dziadostwa za jednym "posiedzeniem" ;)
Po wyjściu ze szpitala mąż tak intensywnie się mną opiekował, że aż zmajstrował Miłego :D
Zamiast @ miałam tylko krótkie plamienie i na kontroli u gina pytałam się o ciążę i o tą dziwną @ - A ten nic.
To było w piątek, test zrobiłam (bo miałam przeczucie) w poniedziałek przed pracą i wyszedł pozytywny.
Jakiej ja trzęsiawki dostałam lol w pracy nie mogłam się na niczym skupić i ręce mi się cały czas strasznie trzęsły.
Postanowiłam, że poczekam tydzień do imienin Rafa, żeby mu prezent zrobić.
tak to wyszło, że imieniny były w poniedziałek (a w poniedziałki i wtorki się mijaliśmy, bo mąz miał na drugą zmianę do pracy) więc nie było kiedy powiedzieć, tak samo było we wtorek, w środę natomiast Raf coś się źle czuł, więc też nic nie powiedziałam ... no i dopiero we czwartek wieczorem w łóżeczku wręczyłam mu prezent imieninowy.
Maleńkie różowe skarpeteczki, a w każdej jeden test :D
Oczywiście nie wytrzymałam i się poryczałam i Raf musiał mnie uspokajać.
Minę miał nieziemską jak się dowiedział o co chodzi :D
Strasznie się cieszył.
Zaczął mnie przytulać i mówić, że wszystko będzie dobrze i, że nie ma co płakać bo to wielkie szczęście (to chyba tekst który kilka forumówek też usłyszało lol )

Ale się rozpisałam 8)
Ciekawe jak to będzie przy następnej ciąży ;)

Odpowiedz
Anna400 2012-10-14 o godz. 21:16
0

My staralismy się o dziecko ale, ze źle obliczyłam owulację, i mi wyszło, ze podczas owu dołkadnie będziemy przez 5 dni osobno (wylatywalam wtedy do polski) to zapowiedziałam Tomkowi, ze w tym mies nic nie bedzie z naszych planów. A jednak pomyliłam sie w obliczeniach o 3 dni i udalo sie. Potem w terminie @ Tomek wiedział, ze @ nie przyszła i ze mam tylko plamienia. Podejrzewalismy wiec...Rano 3 dni po terminie @ pobiegłam do łazienki i zrobiłam test :) Wskoczyłam do wyrka na zaspanego Tomka i ćwierkam mu do ucha, ze zostanie tata. A on nie mógł uwierzyć - naprawdę? serio? żartujesz! powtarzał. Potem mnie przytulił ale sielanka nie trwała dugo - trzeba było wstac do pracy...Wychodzilismy z domu non stop uśmiechając sie do siebie jak ostatnie głupki :)

Odpowiedz
ola78 2012-10-12 o godz. 11:04
0

:D
Już w sierpniu kupiłam magnesik na lodówke z tekstem - "każdy może być ojcem, ale trzeba być kimś wyjątkowym by być tatą". kilkakrotnie zastanawiałam się czy będę miała okazję go wręczyć...
aż przyszedł 12.02 i koleżanka w pracy namówiła mnie na test, bo ja chciałam jeszcze dwa-trzy dni poczekać.
więc J. nie wiedział, że w ogóle planuję zrobić test. dowiedział sie dwie godz. po mnie, po przyjściu z pracy. kazałam mu szukać czegoś nowego w kuchni :D bawiliśmy się chwilę w ciepło-zimno, aż w końcu wlepił wzrok w TEN magnes, a potem cieszył się jak dziecko....

Odpowiedz
kasiacleo 2012-10-07 o godz. 10:25
0

ja już miałam przeczucia, że chyba nam się udało, ale mój Adr. mówił poczekaj z testem, żebyś się nie rozczarowała

jak byliśmy na zakupach (4 dni po terminie miesiączki), kupiłam test, ale bałam się go zrobić, no właśnie żeby się nie rozczarować, ale nie wytrzymałam, akurat wyszedł na chwilę z mieszkania, a jak wrócił pokazałam mu test i rzuciłam się na żyje z płaczem i uśmiechem, że się udało, popłakał się ze szczęścia razem ze mną :)

Odpowiedz
Gość 2012-10-06 o godz. 15:29
0

Ja mało romantycznie poinformowałam męża, któregoś dnia oglądaliśmy film i kobieta na tym filmie sie "dziwnie" zachowywała prosiła bardzo żeby mąż poszedł z nią do lekarza ale on miał inne "ważniejsze" sprawy, wtedy mój sprytny mąż stwierdził - przecież to logiczne, że ona jest w ciąży - zdziwiłam się bo ja się tego nie domyśliłam :)
W każdym razie parę miesięcy póżniej zrobiłam sobie test i wyszły piękne II krechy, więc umówiłam się do lekarza póżniej zadzwoniłam do męża i zapytałam się: czy pójdzie ze mną do lekarza?! Powiedział, że tak i poszliśmy razem po pracy. Był tym bardziej dumny, że Pani doktor osobiście z nim porozmawiała i wspólnie usłyszeliśmy tą radosną nowinę :)

Odpowiedz
freya4 2012-09-12 o godz. 21:57
0

Ja zaplanowałam ze test z dwoma krechami bedzie moim prezentem na I rocznicę slubu :D miał byc zawinięty w czerwoną wstązeczkę i wręczony przy wieczornej kolacji....efekt, 30 lipca rocznica, ja cholernie zmęczona po pracy, wstaje rano, robie test :o :o :o2 cienie:)))lece do męza...co widzisz???otworzył oko...jesteś w ciązy :o

Odpowiedz
Gość 2012-09-12 o godz. 20:33
0

Ja zrobiłąm teścik rano, poszłam do pracy, a wieczorkiem jak już byliśmy w domciu to pokazałam mężusiowi teścik :) Był w szoku, bo czekaliśmy na to bardzo długo.

Odpowiedz
panna Kachna 2012-09-02 o godz. 12:59
0

A mi o ciazy powiedzial maz, bo zaraz po nasikaniu mi go zabral, zaczal nim machac, ogladac i spiewac tralalalaal. Ja bylam w szoku i nie chcialo mi sie wierzyc, bo czulam zblizajacy sie okres wielkimi krokami i wciaz powtarzalam, ze zartuje (troche brzydszego slowa uzylam).

Odpowiedz
Gość 2012-09-02 o godz. 09:05
0

Kiniak napisał(a):A ja romantycznie wysłałam maila ze skanem testu lol
Wieczorem dostałam kwaity i 2 test do obskiania dla pewności 8)
Za drugim razem znów skan mailem (mam talent do robienia testów w pracy), kwiatki były, a jakże, tym razem bez 2 testu ;)

Odpowiedz
asiha3 2012-09-01 o godz. 13:03
0

Wczoraj powiedziałam mążowi o naszym dziecku; popłakaliśmy się oboje, ze szczęścia rzecz jasna
dałam mu wcześniejszą walentynkę, w środku był test ciążowy, a do tego piękny bodziak; taki malusi;
magiczna chwila

Odpowiedz
ZalEwka 2012-08-31 o godz. 20:33
0

Ja miałam czekać do wieczora bo robilam test jak Ł. był w pracy, ale wiedziałam że wróci baardzo późno więc nie wytrzymałam i zrobiłam zdjęcie telefonem i wyslałam mu mmsa :) Akurat miał spotkanie z Inwestorem hihi. Ale się ucieszył, potem zadzwonił jak tylko mógl już. Żaluję tylko że nie wytrzymałam do wieczora, bo bardzo jestem ciekawa jaką miał minę jak zobaczył zdjecie testu :)

Odpowiedz
Gość 2012-08-31 o godz. 20:30
0

u mnie nie było ani jakos super, ani romantycznie.
zrobiłam sobie test w łazience po cichu i jak wyszły dwie kreseczki, to powiedziałam o tym M, a on na to, że w sumie jeszcze nie wiadomo, bo moze test nie jest pewny, że trzeba do lekarza...zrobiło mi sie przykro i sie popłakałam...dopiero jak pokazałam mu ulotkę, że test jest pewny na 99%, to powiedział, ze może i racja..
a miałam takie plany.....
niestety mój M jest facetem bardzo konkretnym, co nie zawsze w uczuciach jest dobre...ale juz sie przyzwyczaiłam i umiem odczytać jego milość w czynach...choc od jakiegos czasu bardzo mnie zaskakuje:))))

Odpowiedz
Gość 2012-08-31 o godz. 19:50
0

Ja od kilku dni byłam jakas nieswoja. Nie wiedziałm co sie dzieje, a czułam,że jednak coś..tylko co?
W końcu w sobote wieczorem wysłalam biednego Michasia do apteki na drugi kraniec miasta.
Rano w niedzielę wysmyknęłam sie cichaczem do łazienki. (Pomijam fakt,że malo z kibelka nie spadłam jak zobaczyłam różowości)
Gdy wyszłam z niej nie mogłam powiedziec ani slowa. Podałam mu wiec test, on złapal za niego i pyta co to znaczy, a ja nadal nic tylko patrze sie na niego i za nic w świecie nie mogę nic powiedzieć.
Wziąl wiec instrukcje i patrzy to na test to na isnstrukcje i sam zaniemówił.
Bez słowa położyliśmy sie do łózka przytuleni. Minęlo pare chwil, gdy zaczeliśmy rozmawiać.

to dopiero niedzielna, poranna wiadomość

Odpowiedz
Kasjan 2012-08-12 o godz. 15:17
0

Schowałam test nie wierząc, ze po 6 mies. starań, 2 mies. po poronieniu można znów mieć swój mały cud. Wróciłam do mężowego łóżka widocznie z głupim wyrazem twarzy. Nie powiedziałam NIC! Uśmiechnął się i stwierdził, że teraz dorobimy oczka, uszka, itp.

Odpowiedz
alka11 2012-08-10 o godz. 13:28
0

Ja coś podejrzewałam od kilku dni, ale jak zrobiłam test 22 grudnia to moje podejrzenia się potwierdziły. Po kilku godzinach znów powtórzyłam test i znów dwie kreski :) Więc pojechałam do sklepu kupiłam dwie malutkie skarpeteczki dałam je do zapakowania w prześliczne pudełko przewiązane wstążeczką i wieczorem podarunek dałam mężowi :) Na drugi dzień pojechaliśmy do lekarza i zrobiliśmy pierwsze zdjęcie naszego maleństwa :)

Odpowiedz
MadziaL 2012-08-08 o godz. 23:45
0

ja spozniajacy sie okres odebralam jako skutki zmiany otoczenia, bo bylismy na majowce pod Bialorusia, ale po 1,5 tyogdniu postanowilam zrobic test bo zawsze negatywny wynik sprawial, ze nagle dostawalam okresu...nie tym razem jak widac :) na dwoch testach wyszly dwie kreseczki...gdy sama mnie zamurowalo zawolalam nie wiedziec czemu najpierw mame, a nie meza ktory byl z nia w salonie...mama zaczela sie smiac i powiedziala, ze dlaczego ja wolam jak powinnam wolac meza ;) hehe no i zawolalam...obydwoje sie poryczelismy, smielismy i zarazem bylismy milo zaskoczeni :) hmmm...a bylo to juz 9 miesiecy temu...jak ten czas szybko leci :)

Odpowiedz
kkarutek 2012-07-27 o godz. 09:19
0

właśnie wczoraj sobie wspominałam ten dzień :) planowałam romantycznie, wspólne robienie testu, wręczenie maleńkich bucików czy coś.
A wyszło....coś mnie tknęło żeby test zrobić (choć ani odrobinę nie sądziłam że może się udać) i zrobiłam..w biurze w łazience lol Jak nienormalna pojechałam natychmiast do LIMu (koleżankom wcisnęłam że jeszcze ostatnia sprawa ze ślubem związana, coś sobie przypomniałam ;) ). Lekarz co prawda w 100% nie potwierdził, bo to było dopiero 3 tyg po zapłodnieniu, ale ja już wiedziałam, że tak :) więc w drodze powrotnej do pracy zadzwoniłam do M, który najpierw nie odbierał, a potem się spieszył i wypaliłam "byłam właśnie u lekarza, bo chyba dzidziuś w drodze, jutro idę na betę" :D i dopiero na drugi dzień, jak wspólnie odebraliśmy wyniki bety zaczęło do niego docierać :D :D

Odpowiedz
Kinia Jones 2012-07-26 o godz. 22:11
0

Test robiłam sama w łazience. Potem z tym testem, na którym widniały dwie piękne krechy, pobiegłam do niego do sypialni żeby sam na własne oczy się przekonał, że będziemy mieli Juniora.
Kiedyś sobie myślałam, że zrobię jakąś romantyczną kolację albo gdzieś wyjdziemy, ale jak się człowiek stara o dziecko i codziennie rano słyszy "dostałaś okres" to głupio robić niespodzianki lol Poza tym ja to bym nie wytrzymała nawet do wieczora żeby mu nie powiedzieć 8)

Odpowiedz
Jania 2012-07-26 o godz. 22:06
0

stwierdziliśmy, że chcemy miec dziecko, więc odstawiam tabletki. Po jakimś miesiącu mąz się pyta czy już nie powinnam miec miesiączki. Zazwyczaj myslałam o @ dopiero jak brałam ostatnią tabletkę. Zaczęłam liczyć dni i miał rację... Zbyłam go słowami, że po odstawieniu tabletek @ się przesuwa.

Test zrobiłam sama, to że pojawił się cien drugiej potwierdziła zaciążona ( więc wydawało się doświadczona) przyjaciółka.

Mężowi na spacerze dałam rulon a w nim na kartce napisany - tydzień 5... i co się dzieje w tym tygodniu z dzieckiem do tego w malutkich skarpetkach test udowadniający nasz cud...

Nie mógł uwierzyć, był bardzo szczęsliwy - ledwo go powstrzymałam od dzwonienia do rodziców, znajomych. Ja chciałam poczekac z wieścią do bezpiecznych 3 m-cy. Poszliśmy na kompromis - powiedzieliśmy wszystkim po potwierdzeniu przez lekarza - tydzień później.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2012-07-26 o godz. 21:58
0

Wysłałam smsa :)

Odpowiedz
tygrysica 2012-07-26 o godz. 21:45
0

dawno nikt tu nie zaglądał... :(

Odpowiedz
zzzmijka 2011-12-30 o godz. 10:42
0

to jeszcze ja.

ja z tych co to "wiedzą", że są, bo zwyczajnie wiedzą.
Zanim jednak się do tego doszło. Byłam wiele razy u lekarzy i w sumie to trochę przejęłam kontrolę nad swoim leczeniem. Na ostatniej wizycie zażyczyłam sobie badań progesteronu, które miały potwierdzić, że pękają mi pęcherzyki. Odebrałam wyniki i tam stało jak wół: 108,2! Z agendy wynikało, że to I trymestr lol
Akurat byliśmy w drodze do reala. Pod głupim pretekstem wpadłam do apteki i natychmiast do toalety.
Niby żaden problem nasikać do tego pojemniczka ale jak ręce się trzęsą to jest to wyzwanie nie lada. Udało się i czekałam na wynik. Długo. To był 25dc i jakieś 9 dni po... ale wyszło coś jak cień cienia cienia, wiec czego chcieć więcej? lol
Chciałam poczekać z pokazaniem mężykowi, chociaz z drugiej strony chciałam usłyszeć, że ktoś oprócz mnie widzi ten cień.
Poszłam na halę. Znalazłam go w dziale z rowerami. Jechał na rowerze, który byl spełnieniem moich marzeń. Śliczny, czerwono-srebrny, miejski, z amortyzatorami i koszyczkami - miodzio. Nie mógł zrozumieć dlaczego sie nie ciesze. Ponad rok szukaliśmy czegoś, co spełni wszsytkie moje zachcianki a ten dodatkowo był w promocji.
No i nie wytrzymałam i popłynęły mi łzy i wyjęłam z kieszeni test. Ciężko mu szło znalezienie drugiej kreski. Mnie się już odechciało roweru, bo niby jak z brzuszkiem?

koniec końców wyszliśmy z zakupów z rowerem i bejbikiem lol

Odpowiedz
Gość 2011-12-18 o godz. 08:55
0

Ja też planowałam romantyczną kolację, świece, buciki i test w prezencie a było zwyczajnie a zarazem najpiekniej na świecie lol
O 5 rano zaciągnęłam siłą małża do łazienki i pokazałam mu test .
Myśłałam ,że padnę jak usłyszałam "znów się nie udało sa dwie kreski lol lol lol lol lol lol lol "

Odpowiedz
Gość 2011-12-15 o godz. 12:25
0

To maz mi powiedzial :)

Zrobilam test ale na poczatku nie bylo drugiej kreski wiec powiedzialam mezowi, ze sie nie udalo i odlozylam test na polke. Jednak moj maz chcial sie na wlasne oczy przekonac i nagle slysze "Przeciez ja tu widze dwie kreski"

:o lol

Odpowiedz
Gość 2011-12-15 o godz. 11:57
0

Po wielu rozmowach postanowiliśmy i my rozpocząć starania. W zasadzie bardzo szybko zorientowałam się że coś się święci, bo takich wielkich piersi nie miałam nigdy :) Ale jeszcze czekałam na okres i jakoś ciężko mi było uwierzyć, że to już od razu, tak za pierwszym razem.

W dzień finału Wielkiej Orkiestry Świąteznej Pomocy poszłam oddać krew, i nie przyjęli, bo żelaza za mało. Postanowiłam więc już kupić test, bo już i po terminie @ byłam. Mąż nic nie wiedział, bo akurat byliśmy po małej burzy :)

Kiedy robiłam test byłam sama w domu, ilość i kolor kresek nie pozostawiały żadnych wątpliwości, a moja pierwsza reakcja absolutnie nie nadaje się do przytoczenia :) Spodziewałam się ciąży jednak trochę później :)

Nie wytrzymałam zbyt długo i męzowi powiedziałam jeszcze tego samego dnia. Był przeszczęśliwy :) Bardziej cieszył się tylko w dniu gdy okazało się że to będzie syn :)

Odpowiedz
Gość 2011-12-15 o godz. 09:40
0

U mnie jak widac u wiekszosci. Marzylam o czyms romantycznym, bucikach itp. Niestety zycie ulozylo sie inaczej, ponad dwuletnie starania za soba ,operacje po ktorej, dowiedzilam sie, ze mam endometrioze III stopnia i szanse na dziecko malejace z dnia na dzien. Test zrobilam z kolezanka w toalecie w czasie pracy i kiedy zobaczylam dwie kreski musialam sie zwolnic, bo nie moglam sie opanowac ze wzruszenia. Po powrocie meza z pracy malo nie wybilam mu oczu tym testem w dzrzwiach. Plakalismy obydwoje ....

Odpowiedz
zaze 2011-11-18 o godz. 19:02
0

Ze mnie LOS nieźle zadrwił.
Oczywiście ciąża nie była planowana.
Byłam umówiona z moja gin żeby przepisała mi piguły. Przerwałam ich zażywanie żeby nie mieć wtórnej niepłodności ;) Prawie, co miesiąc miałam schizę, że jestem w ciąży i udało mi się skutecznie uodpornić mojego chłopaka, dlatego spóźnienia nie robiły na nim żadnego wrażenia.
Tym razem jak okres mi się ostro spóźniał nawet tak bardzo nie marudziłam, że jestem w ciąży a nawet robiłam wszystko żeby zagłuszyć w sobie to uczucie (np. przyjaciółkę akurat rzucił chłopak wiec piłam razem z nią niewyobrażalne ilości alkoholu)
Poprosiłam mojego D. żeby kupił test. Jak zobaczyłam dwie kreski zaczęłam strasznie płakać ze strachu, że się nie nadaje do macierzyństwa i z obawy czy z dzieckiem będzie wszystko dobrze po moich balangach. Oboje byliśmy w takim szoku, że żadne z nas nie pamięta innych reakcji poza moim płaczem. Potem był jeszcze jeden test i wcześniej zaplanowana wizyta u gina, z której to zamiast z recepta na piguły wyszłam z książeczka przebiegu ciąży.

Odpowiedz
wiewrióra 2011-11-16 o godz. 15:45
0

no u nas to było kompletnie nieplanowana ciąża...

zaczęłam coś podejrzewać i zrobiłam test który w sumie wyszedł jakby nie wyszedł (jakaś taka słaba ta druga kreska, prawie niewidoczna)
wiec poszlam na badania krwi do mojej cioci i mówie ze zadzwonię za jakis czas jak juz bedzie wynik.

zadzwoniłam i usłyszalam "gratuluje 2 tygodnia ciąży" ... nogi się pode mną ugięły bo jakoś nie dochodziło do mnie.. od razu powiedzialam Osobistemu.. jemu tez sie nogi chyba ugięły bo jakoś niewyraznie wyglądał :))
... pierwsze dwa dni to jakbym w snie jakims chodziła.... a potem jakoś jak mówiliśmy o dzidziusiu to gdyby nie uszy to by nam sie usmiechy dookoła głów zawijały :D

a teraz to wielkie szczęście i wielkie wzruszenie jak widzialam jak macha rączkami i nózkami do nas na USG :heart:

Odpowiedz
Gość 2011-11-11 o godz. 15:27
0

Poczęcie dziecka to była nasza wspólna, jak najbardziej planowana decyzja :D Zaczęłam przygotowywać się do tego w czerwcu ubiegłego roku - przestałam palić, odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, zaczęliśmy brać kwas foliowy, zrobiłam badania na toxo :D W lipcu był nasz ślub, a planowaliśmy zacząć starania we wrześniu :D Zaczęliśmy już w sierpniu, ale się nie udało, potem troche przystopowaliśmy we wrześniu. W październiku czekaliśmy na okres i się nie doczekaliśmy :D :D :D Najlepiej, bo 6 października miałam dostać okres, a właśnie 6,7,8 październik pojechaliśmy na Słowacje na baseny termalne i modliłam się tylko, żeby okres przyszedł po powrocie ze Słowacji. Pobyt tam był super, poza bólem podbrzusza na okres i lataniem co chwila do wc, żeby nie było niespodzianki ;) Piątek minął, sobota, niedziela też, wrócilismy do domu wieczorem w niedziele dalej nic. Poniedziałek, wtorek nic. W środę zrobiłam pierwszy test, ale wyszła bardzo bladziutka kreseczka -myślę - kurcze - nie udało się, ale postanowiłam zrobic kolejny test po następnych dwóch dniach i zrobiłam 13-go października w piątek :D I wyszły dwie grube krechy :D I kto powiedział, że 13-ty piątek jest pechowy ;) Efektem naszej miłości i starań jest to, że za 9 tygodni pojawi się nasza Hania :D :D :D Małżonek wiedział o wszystkim - o badaniach, testach - kiedy je robiłam i zawsze mi towarzyszył ;)

Odpowiedz
kasia.sucharek 2011-11-11 o godz. 14:34
0

tak zajrzałam do was z ciekawości i postanowiłam podzielić się i swoją historią... otórz

nasze maleństwo zostało zmajstrowane zaraz po ślubie... może nawet w noc poślubną ;) dodam że zupełnie nie planowaliśmy dzidziusia to miał być "bezpieczny okres"...

wyjechaliśmy nad morze... w podróż poślubną zupełnie nie świadomi że jedziemy już w trójkę... po powrocie miałam straszne zapalenie pęcherza moczowego (bynajmniej tak mi się wydawało) a że nie należało to do żadkości w moim przypadku nawet nie podejrzewałam co się święci... poszłam do rodzinnego po jakieś leki bo już nie mogłam no i on przepisał mi antybiotyk... lekarz zalecił bym najpierw zrobiła test ciążowy by lekami ewentualnie nie zaszkodzić dzidziusiowi... więc ja pewna wyniku negatywnego... lecz posłuszna zaleceniom kupiłam test... mąż wiedział że mam go sobie zrobić ale tyle razy już robiłam test przed braniem lekarstw że potraktował to jak rutynowe działanie i pojechał na grzyby...
ja wstałam z nim i gdy on tylko wyszedł zrobiłam test... prawie zemdlałam gdy niemal od razu pojawiły się dwie czerwone kreski... byłam zupełnie na to nie przygotowana... i myślałam że nie wytrzymam do powrotu męża z grzybobrania... płakałam przez 4 godziny... ze strachu i radości... gdy tylko mąż wrócił zaczełam krzyczeć i wymachiwać testem... on jest bardzo opanowanym człowiekiem i tylko mnie przytulał aż się uspokoiłam... a potem stwierdził tylko... BĘDZIEMY JE MOCNO KOCHAć...

Odpowiedz
Paula.anna 2011-11-11 o godz. 11:47
0

ponieważ planowaliśmy dziecko, obydwoje coś podejrzewaliśmy. 15 stycznia olśniło mnie, że mogę zrobić test następnego dnia- w urodziny męża. 16 stycznia to już było po terminie @. rano, przed szóstą, kiedy mój mąż jeszcze spał, zrobiłam test. ponieważ druga kreska była blada, musiałam go obudzić, żeby popatrzył czy ją widzi. dalej niedokładnie pamiętam co było, wiem, że w końcu się poryczałam, z przerażenia, że to "już", nieodwołalnie itp. mąż z tej radości wstał 1,5 h wcześniej niż zwykle, zrobił śniadanie- także dla mnie do pracy.

przypadkiem udał mi się prezent urodzinowy, a dziecko ma się urodzić w okolicach II rocznicy ślubu

Odpowiedz
agapuchatek5 2011-11-06 o godz. 20:15
0

Zwykly-cud napisał(a):U nas akurat było tak, że maz był na bierząco. lol Do tego stopnia, ze ja sikalam, a on maczal papierek 8) I taki uklad mi bardzo odpowiadal, bo mi sie łapy trzęsły
U nas było identycznie! Dodatkowo jeszcze niezwykłości chwili dodawał fakt, że była [jest] to ciąża nieplanowana, a więc zaskoczenie i szok w pełnym wymiarze :D

Odpowiedz
Zwykly-cud 2011-11-06 o godz. 18:10
0

U nas akurat było tak, że maz był na bierząco. lol Do tego stopnia, ze ja sikalam, a on maczal papierek 8) I taki uklad mi bardzo odpowiadal, bo mi sie łapy trzęsły

Odpowiedz
Gość 2011-11-05 o godz. 19:23
0

chcialam jakieś specjalnej oprawy ale nie wytrzymałam ani minuty dłużej niż to było możliwe czyli poleciałam z testem do pokoju do męża od razu jak się pojawiły dwie kreseczki - a mąż? w lekkim szoku był lol ;)

Odpowiedz
Madziiaa 2011-03-05 o godz. 19:44
0

u mnie bylo tak
oboje bardzo chcielismy i czekalismy z mezem na cud. w okolicy dostania okresu mialam podwyszona temperature przez tydz to wydalo nam sie dziwne wiec wracajac z pracy pojechlismy do apteki kupic test. nastepnego dnia rano zrobilam i byla blada kreska wiec myslalam ze nic z tego, poczekalam kilka dni i znow zrobilam i znow byla blada wiec czekalam, znow i zrobilam 3 test i byly dwie mocne kreski. pokzalam mezowi usciskal mnie ja plakalam ze szczescia jemu oczy sie zaszklily i powiedzial JA WIEDZIALEM!
:D

Odpowiedz
Wonderka 2011-03-05 o godz. 18:26
0

U mnie wyszło zwyczjanie - kupowaliśmy razem test ciążowy i pojechaliśmy do domu testować. Ja stałam w łazience i krzyczałam, że test jest do d***, bo coś cały czerwony się zrobił. Mąż myślał, że pewnie ten pierwszy (wyszedł negatywny) mówił prawdę i polecił olać wynik. Ale nagle wszystko się ładnie wyjaśniło i pojawiły się dwie krechy!! Ja płakałam, mąż pocieszał. Wspaniała chwila to była. :D

Odpowiedz
kasia! 2011-02-21 o godz. 09:40
0

jeju ale sie wzruszyłam czytajac wasze posty :o lol ahhhh
ja tez bym chciała juz obwiescic mojemu mezowi tak radosna nowine mam nadzieje ze za 2 miesiace i ja sie tu wypowiem... ;)

Odpowiedz
Gość 2011-02-18 o godz. 13:07
0

test ktory robilam kupil mi wlasnie Filip. mialam go zrobic w poniedzialek rano, a On czekal w pracy na wynik z niecierpliwoscia. gdy wyszly dwie grube krechy zadzwonilam i powiedzialam: "w piatek byl dzien Ojca... wszystkiego najlepszego" nie wytrzymal, zwolnil sie z pracy i zaraz do mnie przyjechal, mocno wysciskal majac lzy szczescia w oczach.

Odpowiedz
Gość 2011-02-18 o godz. 08:29
0

tym razem sam sie domyślił bo jak wyszłam od lekarza i zadzwonił do mnie to powiedziałam mu że musiałam znowu zrobić powtórnie badania no i kupiłam troche lekarstw :) więc on już wiedział co i jak....

Odpowiedz
Gość 2011-02-18 o godz. 08:24
0

Podnoszę, dla nowych ciężarówek :P

Odpowiedz
Gość 2011-01-04 o godz. 16:18
0

mój wiedział że jestem w ciąży.....heheh...
u nas było tak...w dzień szczytu(a zwykle wiem kiedy to jest)mówie do męża -no jeśli chcesz mie tego swojego upragnionego syna to możesz dzisiaj się zabrac za robotę bo mam jajeczkowanie......no i po ok. następnych 20dniach jak nadal nie dostawałam okresu(a powinnam po 17) mówi -Ty już go pewnie nie dostaniesz :D -no i się nie mylił....choc ja byłam na 100% przekonana że jednak dostane.....
teraz czekamy na 12czerwca kiedy to dowiemy sie czy faktyczne teoria ze szczytem na chłopaka sie sprawdza :P

Odpowiedz
matylda_zakochana 2011-01-04 o godz. 13:10
0

Rano szłam do szkoły i nie doszłam, ponieważ dopadłam kibelka, a mąż przy tym był :) Potem wysłałam go po test, następnego dnia po drugi, a trzeciego dnia test krwi :) Od początku wiedział chyba więcej niż ja, bo ja nie wierzylam jeszcze, a on już się cieszył :)

No a potem jak zobaczył na USG, to było pewne :D

Odpowiedz
Zupa 2011-01-04 o godz. 13:04
0

Zasypiając postanowiłam, że rano zrobię test. Obudziłam się o 4 i nie było mowy, aby dalej spać. Jak zobaczyłam dwie kreski usta przypominały podkowę. Wróciłam do łóżka i mówię ojciec posuń się. Tak szybko to nigdy mi się nie udało męża obudzić. Leżeliśmy tak z tymi podkowami i już nie mogliśmy zasnąć. Mało miejsca było w łóżku, bo męża duma rozpierała.

Odpowiedz
ada.ant 2011-01-04 o godz. 10:02
0

kiedyś planowałam b.romantyczne obwieszczenie z niespodzianką...
w miarę mijania kolejnych miesięcy starań przestała dla mnie być istotna 'forma' w jakiej dowie się o ciąży tylko 'treść' =żeby w końcy się udało :)

kiedy już zmusiłam się do tego by nie egzaltować się przed każdym terminem 'że może to już' - bo potem zawsze okazywało się że nie... i jeszcze trudniej było mi dojść do siebie :( - co miesiąc realistycznie podchodząc do sprawy liczyłam się z kolejną miesiączką.

w TYM miesiącu już po owulacji czułam się inaczej (piersi bolały potwornie) ale starałam się nie wmawiać sobie że to coś znaczy, ale kiedy termin minął - bez robienia testu oboje wiedzieliśmy że to TERAZ, w tej pełnej obaw nadzieji odczekaliśmy specjalnie jeszcze tydzień bez testowania - nie chciałam znowu ryczeć nad jedną kreską, alemiesiączka nie pojawiła się

jak robiłam test oboje byliśmy przekonani że wyjdą dwie, ale jak się pojawiły to wyglądało tak egzotycznie ! (zawsze była jedna) gapiliśmy się to w test, to na siebie i nie mogliśmy uwierzyć że po prawie 3 latach tak nas maluch zaskoczył. Mąż powiedział do mnie: 'MAMUSIU ty moja, kochana' ;) Przytulaliśmy się a durnowate uśmiechy, których nikt poza nami nie rozumiał, nie schodziły nam z twarzy przez tydzień :D

specjalne uroczyste obwieszczenie zorganizowaliśmy Rodzicom :D

Odpowiedz
Gość 2011-01-02 o godz. 21:34
0

To po długim czasie i jak wpiszę się do mojego wątku..a co. :D Oczywiście chciałm powiedzieć bardzo romatycznie: kolacje, świece, prezencik itp. itd. Było inaczej. Kupiłam test, potem malutkie buciki (w razie czegoś na zapas ;) ) i w domu jak "pozbyłam się" męża do łazienki zrobiłam test. Od razu wyleciały dwie tłuściutkie krechy...JEzu ale mi się ręce trzęsły - i jeszcze trzęsą....spokojnie z trzęsawką i wypiekami na twarzy poszłam zjeśc obiad i wypić herbatkę z mężem...jak nigdy grzdrał się z obiadem i herbatą...a ja już nie mogłam wytrzymać i chciałm mu powiedzieć. Potem przeszłam z dwoma schowanymi rekami i pytam która: prawa czy lewa....jak pokazałam to na początku był zaskoczony i nie załapał..jak zobaczył w buciku test to oczka mu się rozesmiały i strasznie mocno mnie uściskał :D A potem tak siedzieliśmy ze łzami w oczach i patrzyliśmy na siebie. Do tej pory chyba jakoś to do nas nie dociera..no bo skąd, co i jak....

Odpowiedz
Olik:) 2010-12-04 o godz. 19:03
0

U nas było tak: 2 dni przed spodziewaną miesiączką mąż obudził mnie rano i pyta, kiedy robimy test?Na to ja, że możemy teraz:) powlokłam się zaspana do łazienki i obsiusiałam testa:) potem razem czekaliśmy na wynik. Nie pojawił się od razu, więc ja powiedziałam, że nic z tego, że na pewno się nie udało. Ale po chwili spojrzałam jeszcze raz i ujrzałam bledziutką kreskę. Zaczęliśmy z mężem badać ten test i oglądać na wszystkie strony. Ja zaspana, on wychodzący do pracy :) coś tam faktycznie było ino blade :) Stwierdziliśmy oboje, że jeszcze nie będziemy się cieszyć za bardzo i że w poniedziałek zrobię betę (to było w czwartek a w sobotę miałam dostać @)
Ja w sumie czułam, że się udało, ale nic nawet o tym nie mówiłam, żeby nie zapeszyć. W poniedziałek zrobiłam betę a we wtorek miał być wynik. We wtorek wzięłam sobie wolne w pracy, bo się tak bardzo denerwowałam, że bym tam nie wytrzymała. Mąż z rana o 10.00 pojechał po wyniki a ja czekałam w domu. Wydawało mi się że nie ma go wieki. Przechodziłam różne schizy od radości do zwątpienia. Aż w końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzć a w drzwiach mąż z wielkim bukietem kwiatów i jeszcze większym uśmiechem :D Wpadł do domu, chwycił mnie w ramiona i zaczęliśmy wirować po przedpokoju!! Powiedział, że to prawda i że będziemy mieć bejbika :D Szaleliśmy z radości i szczęścia :) To było wariactwo i teraz też jesteśmy szczęśliwi jak głupki :)

Odpowiedz
madelaine 2010-11-28 o godz. 18:16
0

Nam udalo sie w 16 cyklu staran, wiec robienie testow mialam opanowane do perfekcji z tym ze wynik byl zawsze jednoznaczny: brak ciazy :( Wielokrotnie wyobrazalam sobie ta chwile kiedy to wreszcie oznajmnie ukochanemu ze bedzie tata, obmyslalam plany jaka to kolacje przyrzadze itp - nigdy jednak nie mialam na to szansy.W cyklu w ktorym sie udalo sama nie wiem dlaczego zrobilam test i to jeszcze przed terminem bo 12 DPO - wyniku bylam pewna tym bardziej ze na stoliku lezalo juz skierowanie do kliniki leczenia nieplodnosci - wydawalo mi sie II kreski mnie nie moga dotyczyc, choc z drugiej strony cos wewnatrz podpowiadalo mi zebym jednak zrobila po raz kolejny ten cholerny test i .... ZDARZYL SIE CUD :D Stalam przez chwilke wgapiona w test i nie wierzylam wlasnym oczom, zapalilam wszystkie swiatla , odslonilam rolety i ... pobieglam do lozka do meza zobaczyc czy rowniez on widzi te II badziuchne kreseczki. Maz zerknal i powiedzial z usmiechem ze bedziemy rodzicami :) a ja rozryczalam sie i jeszcze z pol godziny meczylam i jego i test zeby upewnic sie czy te kreski faktycznie tam sa czy je wymyslilam. Pozniej przez jakis tydzien codziennie rano robilismy test zeby upewnic sie co do naszego szczescia, az w koncu krechy byly tak bordowe ze wiedzieluismy juz na 100 % to to musi byc ciaza :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2010-11-19 o godz. 09:26
0

Razem robiliśmy test więc nic nie musiałam mówić - i całe szczęście bo nie byłam w stanie nic powiedzieć.

Odpowiedz
oleńka25 2010-11-14 o godz. 15:17
0

Mój też wiedział że robię test, a jak wyszłam z łazienki ze skonfundowaną miną, to musiał mi potwiedzić że też widzi tą różową kreseczkę (była baaaardzo blada). Za to jak potwiedziłam betę to byliśmy oboje szczęśliwi jak cholera :D i nadal jesteśmy :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2010-11-14 o godz. 10:53
0

My także test robiliśmy razem, dobrze że mąż mi towarzyszył bo pytałam go kilkanaście razy czy on też widzi dwie kreski lol - nie mogłam uwierzyć :)

Odpowiedz
mamrocia_bem 2010-11-13 o godz. 22:41
0

Najzupełniej normalnie. Cieszylismy sie oboje jak szaleni.

Odpowiedz
Gość 2010-11-09 o godz. 15:53
0

lol fajne te opisy.
Ech, tez juz bym chciala miec taki dylemat... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-09 o godz. 14:49
0

Kerala to jesteś mamą bliźniaków?

Odpowiedz
Kerala 2010-11-09 o godz. 02:23
0

nie powiedziałam męzowi o ciąży, bo wtedy nie byl jeszcze męzem.
natomiast niemęzowi powiedziałam o ciązy tak:

Spóźniał mi się okres, miałam wszystkie objawy poza nudnościami, a ponieważ nudności nie było łudziłam się, że nie jest to ciąża.
Kupiłam test ciązowy, a rzecz się działa w egzotycznym kraju, gdzie testy sprzedawano bez instrukcji (sic!) tzn. bez opisu wyników, bo wyjasnienia techniczne, jak zrobić test, były. Opis wyników był umieszczony na opakowaniu zbiorczym testów i trzeba było wykonać test, przyjść do apteki i porównać.
Zrobiłam test, wyszły dwie krechy i uznałam, że oznacza to brak ciąży, bo doświadczenie w czytaniu testów ciązowych miałam żadne. Do apteki nie poleciałam, bo własnie wyjeżdżałam do innego miasta i samochód już na mnie czekał.
Po powrocie z podróży (okresu nadal nie było) pobiegłam do apteki porównać jednak wynik, bo byłam dość zaniepokojona. I do dziś pamiętam scenę: stoję w zapyziałej aptece, widzę opis wyników, z którego niezbicie wynika "dwie krechy=ciąża", zalewam się łzami i powtarzam "o boże, o boże", na co sprzedawca klepie mnie po ramieniu i mówi krzepiąco "nie martw się, następnym razem się uda".

A potem powiedziałam o tym niemęzowi, który powiedział, że na pewno nie jestem w ciązy, bo testy kłamią. Zrobiliśmy jeszcze cztery testy i wszystkie, chamy jedne, kłamały.
Ponieważ pan i władca stwierdził kategorycznie, że w ciązy nie jestem to mu uwierzyłam. Po powrocie do Polski poszliśmy do ginekologa, który nie tylko powiedział, że jestem w ciązy, ale że jest to ciąża mnoga.
I wtedy oboje płakaliśmy ;)
Ale syna mamy fajnego, a tak w ogóle to zazdroszczę tych pięknych i wzruszających historii, bo dla mnie informacja o ciązy była ciosem i różne rzeczy się działy.
Dopiero potem mi się wyprostowało.

kerala

Odpowiedz
Wonderka 2010-11-09 o godz. 00:23
0

... o jejku! Nie mogę czytać takich rzeczy, bo płaczę jak bóbr. Ale jak tego nie czytać, no jak ? Powiedźcie ?
Ah jo...

Odpowiedz
Paulina85 2010-11-02 o godz. 21:19
0

A my sie dowiedzielismy razem siedzac w gabinecie pana ginekologa :) nic nadzwyczajnego chco dla nas to byl totalny szok :) ale o tym juz pisalam i nie bede sie powatzrac :)

Odpowiedz
Gość 2010-11-02 o godz. 12:56
0

piękne opisy...

u mnei było odwotnie. Czekałam na okres jak na zmiłowanie. Dzidziusia planowaliśmy mieć jakies dwa lata po slubie, żeby sobie trochę pobyć razem a po drugie we wrześniu '05 zaczełam pracę na normalnych warunkach Czekałam i czekałam, az w końcu wieczorem zrobiłam test. Tak się bałam, ze Mój Mężulek poszedł sprawdzić. Jak wyszedł z łazienki to niestety nie widziałam na twarzy ulgi. Płakałam jak nienormalna..ciagle mówiłam, ze starcę pracę itd.
Niestey moję marzenia o poinformowaniu męza o powiekszającej się rodzinie nie ziściły się (no ale moze przy drugim dziecku). przez jakiś czas chodziłąm połamana, nawet myślałam, ze to moze jakaś pomyłka..ale ginekolog potwierdził. Uspokoiłam się jak napisalam na forum o moim "problemie", obce dziewczyny starsznie mnie podbudowały i wtedy zaczełam się cieszyć. (o jeju..a jak się teraz cieszę..normalnie aż unosze się ze szczęscia).
O ciąży dowiedziałm się 25.11..czekaliśmy do wigilii by powiedzieć rodzinie..Wigilię robiliśmy wspólnie z rodzicami z obu stron.Oprócz prezentów kupiliśmy skarpetki jedne niebieskie drugie rózowe..zapakowaliśmy i wręczyliśmy.( Dodam, ze mój tesć zyczył mi żeby jakiś wnuk się pojawił...he he.. ) Niestety śmiali się na poczatku bo myśleli, ze to jest jeden z dziwnych prezentów, ale potem mja mama wpadła..bo wie, ze mam dziwne pomysły..no i się cieszyli wszscy. Moi rodzice, ze w końcu wnuka bądx wnuczkę będa mieli blisko (moja siostar jej na zachodzie), a teść , ze się spełniło jego życzenie. Wydawało mi się wtedy, ze teściowa jakby nie zabardzo..przynajmniej nei zareagowała tak jak myślałam...
Teraz jestem happy mum. Mój teść oświadczył, ze jak będzie wnuk to goli brodę, która nosi od 35 lat...no i już ostrzy brzytwe..he he :P
Co do teściowej to późneij ona opowiadał, ze jak jej syn (ten starszy) powiedział ze beda mieli drugie dziecko to była zła, bo nei wyobrazała sobei jak podizelić ta miłosć...i myślę, ze w naszym przypadku była to ta sama reakcja..

Odpowiedz
kasiakan 2010-11-02 o godz. 10:16
0

jejq podziwiam Was wszystkie, które potrafiłyście dotrzymać tajemnicy i zaplanować ta wyjątkową chwile. Ja zawsze chciałam powiedzieć o tym mężowi w jakiś wyjątkowy sposób ale .... abylo to tak :
Przeżywaliśmy problemu jego mama była umirająca w szpitalu, mój tata któremu wrócił rak jak na początek wszystko jakoś nie tak. Okres mi sie spózniał ale podejrzewałam, że to stres i problemy i nic nie powiedziałam nikomu, tym bardziej że brzuch mnie bolał jak do okresu. Po paru dniach jednak podzieliłam się tą informacją z moim ukochanym jego odpowiedz była jdnoznaczna : "jesteś w ciąży". Tego samego dnia sam pojechał do apteki i kupił mi test. Opierałam się nie chciałam robić bo to przeciesz nie czas na dziecko. Czekałam 3 dni. W końcu zrobiłam nie musiałam czekać 3 min jak odrazu pojawiły sie dwie wielkie grube krechy. Nie wiedziałam czy powinnam sie ciszyć czy płakać. Męża przy teście nie było miał pilne sprawy służbowe zaraz chwyciłam za telefon i z płaczem opowiedziałam mu o teście jak wrócil nie wiedział czy może mnie dotykać czy krzywdy nam nie zrobi. Jego mama nie dożyła już chwili w której moglibysmy jej o tym powiedzieć a mój tata zmarł 3 miesiące pózniej ale wiedział że będzie miał wnuka. Teraz czekamy z niecierpliwośćią i wielką radością na naszego małego Juniorka

Odpowiedz
Gość 2010-10-21 o godz. 19:06
0

Rydza78 napisał(a):
Jak wróciło Moje Słonko to jakby nigdy nic przywitałam go tylko nie jak zwykle mówiąc "cześć Kochanie" tylko owiedziałam "cześć tatuś"

lol lol lol też zafundowałam mojemu chłopięciu takie przywitanie ;)
najpierw zrobił się blady a poem czerwony :o ;) może tak objawia sie u niego radość lol ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-19 o godz. 18:14
0

Ja pierwszy raz w życiu chyba trzymałam język za zebami przez kilka dni a było to tak:okres spóniał mi się kilka dni i niby coś podejrzewałam ,ale ponieważ objawy miłam typowo okresowe więc myślałam ,że @niedługo przyjdzie, w końcu po tygodniu spónienia@ kupiłam test i postanowiłam zrobić go następnego dnia rano czyli w sobotę, tak tez zrobiłam od razu wyskoczyła najpierw gruba czerwona krecha ,co ja wtedy czułam ciężko opisać nie wiedziałam ,co mam robić płakałam trzesłam się chciałam biec do męża i go obudzić ,ale wiedziałam ,ze za kilka dni ma urodziny, chciałam dzwonić do przyjaciólek ,ale wiedziałam też ,ze za kilka dni robimy imprezę urodzinową dla męża i fajna by była dla wszystkich niespodzianka, także ja biedna musiałam przez kilka dni przeżywać prawdziwe męczarnie i nic nikomu nie mówić, mąż dopytywał się czy już dostałam @ i mówiłam ,ze nie ,ze w poniedziałek ide do gina, oczywiście poszłąm a ten tylko potwwierdził mój stan a i zrobiłam Betę,jak ja musiałam męzowi ściemniać ,ze gin powiedział ,ze @ brak pewnie od stresu i jakieś tam pierdoły i tak mijał czas my mieliśmy remont w domu ja oczywiście dla niepoznaki pomagałam malować ściany ;) i nadszedł 1.12 urodziny męża pojechalismy do restauracji na kolację tak mnie już skrecało ,żeby mu powiedzieć ,ale postanowiłąm poczekać i powiedzieć mu o wszystkim w domu ,jak dotarliśmy do domu wyjęłam torebkę ,w której była książka "Poradnik dla przyszłych ojców" z naklejonym na okładce testem i w środku z wynikiem Bety ,jego miny nie zapomnę nigdy .mój mąż przytulił mnie powiedział ,ze mnie kocha i że tak wogóle to tak właśnie myślał ,ze jestem w ciązy bo nigdy nie umiałam kłamać lol (teraz tak sobie myślę ,że po co były te moje męczarnie :D )

Odpowiedz
Gość 2010-10-19 o godz. 17:48
0

A ja romantycznie wysłałam maila ze skanem testu lol
Wieczorem dostałam kwaity i 2 test do obskiania dla pewności 8)

Odpowiedz
nusia20 2010-10-19 o godz. 16:18
0

zrobiłam test w wielkiej tajemnicy ;) potem szybciutko polecialam po buciki i wręczylam męzowi buciki i teścik w torebeczce zapakowany 8) jbył bardzo wzruszony i szczęsliwy... lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-24 o godz. 01:51
0

Tita napisał(a):U nas zawsze było tak, że Michał wiedział, kiedy jest @ i to zawsze lepiej wiedział kiedy to będzie. Do jakiegoś czsu przed ślubem obserwowałam śluz i o to też zawsze pytał i wiedział co się dzieje. Andrzej został zrobiony w naszą noc poślubną (a ja myśłałam, że to się nie zdarza).

U nas było podobnie :) Mozna nawiet powiedzieć że mój ukochany prowadził mi kalendarzyk. Zaraz po slubie zaczęliśmy sie starać o dzidziusia, ale musieliśmy poczekać z noca poslubna bo akurat dostałam @ :( Nasze maleństwo zostało poczęte w podróży poślubnej 2 tygodnie po slubie :) O tym że jestem w ciązy nie musiałam mówic mężowi, bo sam twierdził że skoro spóźnia sie @ to znaczy że będziemy rodzicami :) Ja jako że jestem niedowiarek kupiłam test ( tydzień po oczekiwanej @) i wieczorem zrobiłam a na wynik czekaliśmy w napięciu razem w łazience. Po pojawieniu sie 2 kresek ja byłam zszokowana że udało nam się za pierwszym razem a mąż przytulił mnie i powiedział że wiedział i bardzo sie cieszy :)
W pondz. ide do lekarza dowiedzieć sie ile ma juz nasza dzidzia (8 tyg.?) i czy wszystko w porządku bo od 2 dni minęły mi doległiwości typu nudności i ból brzuch.

Odpowiedz
Gość 2010-06-23 o godz. 22:43
0

;)
śliczne i wzruszające opisy

normalnie zaczynam żałować, że chcę zacząć się starać dopiero gdzieś za 2 lata lol :D

Odpowiedz
liberte 2010-06-23 o godz. 11:14
0

u mnie pierwsze testowanie izbiegło się zurodzinami męża
testowanie było rano ale milczałam jak grób do wieczora. Planowaliśmy i tak kolację urodzinową tylko we dwoje więc M. sie niczego nie domyślał.
Wieczorem dostał ode mnie prezent: książkę "Będziemy rodzicami" wraz testem. W zyciu nie widziałam Go w takim stanie a znamy sie już trochę. :) Szok, zdziwienie, radosć - niesamowita mieszanka uczuć mimo iż ciąza była w 100% zaplanowana. Warto przeżyć coś takiego. Polecam ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-22 o godz. 14:16
0

bardzo mi się podobają wszystkie romantyczne sposoby - prezencik przy kolacji lub obiedzie :) sama chciałam zawsze kupić takie malutkie skarpeteczki, ale po przeczytaniu waszych postów bardziej podoba mi się pomysł z książką dla wzorowego tatusia :) a do tego oczywiście test a najlepiej badanie krwi, ale czy ja wytrzymam, żeby utrzymać taką wiadomość w tajemnicy chociaż godzinkę lol
ja chcę dzidziusia i małe buciki, albo te ekawiczki, które widzę na wystawie codziennie w drodze do pracy :cisza:

Odpowiedz
Carmen 2010-06-20 o godz. 17:03
0

Ah też się wzruszyłam czytając te Wasze opowieści...
A u nas było tak: już przed ślubem spóźniał mi się okres. Zawsze miałam jak w zegarku, ale koleżanka, a potem siostra wmawiały mi, że to stres przedślubny, że na pewno po ślubie będzie okres, bo puszczą nerwy i w ogóle. Coprawda zrobiłam sobie test, ale wyszedł negatywnie, a może była jakaś ledwo widoczna kreseczka, a ja ślepa nie zauważyłam, w każdym razie uznałam, że to stres. Ale po ślubie dalej nic. Wspomniałam mężowi, że chcę kupić test, ale wmawiałam mu, że to raczej fałszywy alarm, nerwy, ale poprostu wolę się upewnić, bo na drugi dzień wyjeżdżaliśmy w podróż poślubną. Podjechaliśmy do apteki, a potem do domu. Mąż został chwilę w garażu. A ja szybko w domu do łazienki i zrobiłam test. Ku mojemu zaskoczeniu wyszły dwie kreski!!! Ręce zaczęły mi się trząść, zatkało mnie i w ogóle nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie wierzyłam. Ale poleciałam szybko po malutkie buciczki (które były w domu, bo na ślubie dostaliśmy od mojej chrzestnej takie gadżety dziecięce) i dałam mężowi 3 sygnały na komórkę, bo nie wracał i nie wracał z tego garażu. Przyszedł i się pyta czy się pali, że tak wydzwaniam ;) A ja go zaprowadziłam bez słowa do łazienki i mu dałam buciki do ręki i pokazałam test. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, w ogóle nie zajarzył o co chodzi :) Zaczął się pytać co to jest i co to oznacza, więc ja już zniecierpliwiona pokazałam mu instrukcję testu. Zatkało go, nie mógł na początku uwierzyć, że jestem w ciąży, a zaraz jak to do niego dotarło to mnie wycałował, wyściskał, oboje mielismy łzy w oczach :D To było naprawdę fantastyczne przeżycie!

Odpowiedz
angie77 2010-06-20 o godz. 14:52
0

Ja zawsze marzyła, że powiem mężowi o tym cudzie z a pomocą tycich skarpetek lub bucików, z załączonym testem...Życie zmieniło plany...
Najpierw w połowie sierpnia byłam u mojego gina z zamiarem monitoringu cyklu. Chciałam potwierdzić owu, bo wcześniej miałam ogromne problemy z @, potem operację usunięcia guza jajnika wraz z jajnikiem... Powiedział, że owu nie było, nie ma i nie będzie (przynajmniej w tym cyklu), bo macica nie jest trójdzielna..Zapisał mi duphaston i kazał czekać, a @ miał się pojawić 2,3 dni po odstawieniu duphastonu. Jakoś nie pojawiała się... Dzwoniłam do gina, z pytaniem, że może jestem w ciąży, ale on nie dawał mi większych szans, nawet odradził robienie testu, bo jeśli już jestem, w co wątpi, to raczej test nic nie pokaże, bo to za wcześnie. To był piątek, 2 wrzesnia.. A nazajutrz..
To była sobota rano...Ja w pracy, mąż miał wolne. Ponieważ @ spóźniała mi się już blisko 10 dni dni, poszłam po test do apteki, która jest akurat naprzeciwko i bez większego przekonania i nadziei go zrobiłam... Jeszcze dobrze nie zdążyłam zakraplać okienka jak wywaliło 2 krechy... Oczy wyszły mi z orbit, kompletnie się tego nie spodzieewałam (miesiąć wcześniej robiłam I w życiu test i byl negatywny, bardzo to przeżyłam, bo nastawiłam się na sukces).Wybuchnęłam płaczem, trzęsącym rękami wykręciłam nr telefonu....mojego gina...Był zaskoczony, kazał mi odczekać 10 dni i przyjść na badanie... Potem zadzwoniłam do męża.... Mówiłam nieskładnie, jąkąjąc się i cały czas płacząc...Mąż wystraszył się nie na żarty, myśląć, że coś mi sie stało...
- Kochanie.....bo ja...bo ja... zrobiłam sobie test...i ...wyszło że.....że ja jestem w ciąży.....
- Poważnie????? (głos miał, jakby usłyszał, że wygrał w totka), potem usłyszałam rumor, bo z wrażenia się potknął, a potem powiedział, że zaraz do mnie przyjedzie. Po 10 minutach zjawił się z czerwoną wielką różą, wyściskał mnie, wycałował i powiedział, że jest bardzo szczęśliwy.
Nigdy nie zapomnę tego dnia, zwłaszcza, że była to dla nas ogromna niespodzianka, żeby nie powiedzieć cud...Od tamtej chwili minęło ponad 2 miesiące i nie możemy się doczekać Naszego Majowego Słoneczka :love:

Odpowiedz
Gość 2010-06-20 o godz. 11:06
0

Ja męczyłam sie z moja tajemnica od dwoch dni, bo na testach wychodzily mi bardzo bladziutkie kreski ciazowe, wiec chcialam poczekac na wieksze stezenie hcg. W miedzyczasie kupilam sliczniutkie rozowiutkie skarpecioszki i robilam wszystko zeby sie nie zorientowal, ze @ nie przyszla. W lazience porozkladalam podpaski -jak sie potem okazalo on nawet ich nie zauwazyl lol
Co prawda wypytywal sie czy @ juz jest, czy sie udalo zaciazyc, ale zawsze staralam sie jakos wykrecic, ze @ jest juz prawie, ze z ciaza raczej nie bardzo itd.. ;)
No i dzisiaj raniutko udal sie piekny test z dwoma krechami :D :D :D
Szybciutko przygotowalam sniadanko, wszystko ladnie ustawilam na stole, test wlozylam do foliowej torebeczki i polozylam mu na talerzu wraz z tymi skarpecioszkami. Wszystko przykrylam serwetka i czekalam.
Gdy przyszedl to usiadl i nawet nie zauwazyl ze cos ma na talerzu. Troche mi zabralko odwagi, zaczelo sciskac w gardle, ale powiedzialam, ze mam dla niego niespodzianke na mile rozpoczecie dnia :)
Zachecilam go zeby odkryl talerz i moj Maz zdebial. Byl zaspany i w pierwszym momencie nawet nie skojarzyl co to to rozowe! (potem powiedzial, ze myslal, ze to lody!) Po chwili ciszy twarz mu sie rozjasnila, oczy zrobily mu sie okragle i zapytal: jestes w ciazy??? ...Sluchajcie.. piekny widok :D ja sie oczywiscie poplakalam, wzial mnie w ramiona i wtedy zaczelismy sie smiac i cieszyc naszym szczesciem :) Pies oczywiscie zaraz przybiegl i we trojke na ziemi smialismy sie ze szczescia. Opowiedzialam mu o moim podstepie, bo oczywiscie zapytal jak to jest ze mam okres i jestem w ciazy. ech ci faceci.. ;) Ogladalismy test, calowalismy sie przytulaniom nie bylo konca...
Kobietki: warto zrobic mezowi niespodzianke. Takiego szczescia w jego oczach jeszcze nie widzialam :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-14 o godz. 16:19
0

o matko moja najukochańsza, spłakałam się jak nie wiem co to jest przepiękne i strasznie romantyczne.
Też chce już móc powiedzieć mojemu męzusiowi, że będzie tatą.

Pozdrawiam Was kochane bardzo serdeczne, zycząc udanych narozin
I trzymajcie kciuki za moje starania

Odpowiedz
madziula 22 2010-06-12 o godz. 18:14
0

ja też chce te malusiue skarpeteczki i test dodatni :cisza: :cisza: :cisza: :cisza: :cisza:
coż , kiedy to jeszcze nie czas na dzidziusia

Odpowiedz
DobraC 2010-06-12 o godz. 17:35
0

cudne te Wasze opisy...
oczy mi sie spocily :)

ja sie szykuje do szykowania :) jeszcze troche czasu przed nami ale....

juz sledze nowe watki w tej czesci Forumi..

chcialabym "swietowac" :) ale pewnie nie wytrzymam.... :)

Odpowiedz
Entropia 2010-06-04 o godz. 15:33
0

W połowie sierpnia planowaliśmy wyjazd w Pieniny. Spóźniałam się jakieś 5 dni dopiero, ale nie wytrzymałam i w dniu zrobiłam teścik. No i szok...! Starania zaczęliśmy dopiero w lipcu, więc mocno zdziwiona byłam. Nie chciałam jednak mężula rozczarowywać i postanowiłam zrobić jeszcze jeden test (znajoma pielęgniara mi tak poradziła). To był prawdziwy koszmar trzymać tyle język za zębami!!!
W Szczawnicy wieść o dzidziusiu potwierdziła się :D Byłam już przygotowana na prezentację mężowi (malusie skarpeteczki+teścik), ale wymyśliłam sobie, że muszą zaistnieć jeszcze jakieś piękne okoliczności przyrody :D (Katowałam się do granic).
Akurat złożyło się tak, że przed południem wybraliśmy się na spływ Dunajcem. To był mój pierwszy, świadomy raz, bo kiedyś płynęłam już, ale w brzuchu mojej mamy :D Tak więc w pewnym momencie pękłam i mówię: "Misiu, pamiętasz, jak Ci opowiadałam, jak moja mama w ciąży ze mną płynęła na spływie? Historia lubi się powtarzać..."
Zaniemówił, wzruszył się, ściskać zaczął... dobrze, że tratwy nie przewrócił :D

Odpowiedz
bara 2010-06-02 o godz. 23:37
0

Choć moja córa będzie mieć za niedługo trzy lata, ten moment dobrze pamiętam...
Rano zrobiłam sobie test jak męża już nie było, bo pojechał do pracy.
Dwie krechy. Postanowiłam test więc ładnie zapakować, zrobić pyszną kolacyjkę i wręczyć wieczorem jako prezent. tak sie składało, że gdzieś jechałam i wzięłam pakuneczek ze sobą. Po drodze.. zabraklo mi benzyny i zadzwoniłam do męża, żeby mnie ratował, bo stoję na trasie. Przyjechał, bo był niedaleko, oczywiście wściekły na mnie, że jeżdzę z pustym bakiem. A ja mu na to wyciągam prezencik. Był taki zszokowany, (wściekłość od razu mu minęła), że zdążył tylko zapytać: to będę tatą?
I musiał jechać dalej, ja z resztą też, bo blokowaliśmy pas ruchu ;)

Odpowiedz
ptysiag 2010-05-26 o godz. 21:43
0

my oboje podejrzewalismy, bo spoznial mi sie okres. w sobote razem kupilismy test ale ja chcialam poczekac do poniedzialku. w poniedzialek bladym switem, kiedy moj M. jeszcze spal schowalam sie w lazience i zrobilam test-byly 2 krechy :brawo:
o siodmej obudzilam meza i wyszykowalismy sie do pracy. po pracy wstapilam do sklepu i kupilam piekne biale buciczki, ktore zapakowalam w pudeleczko, zrobilam kokardke no i w domku czekalam na M.
kiedy przyjechal wreczylam mu prezencik a on rozpakowal spojrzal na mnie i spytal-to kiedy zrobilas test? :D ja zdolalam tylko wykrztusic, ze rano i sie poryczalam ze wzruszenia a moj M. mocno mnie przytulil i powiedzial "nie placz! gluptasie..." po czym i w jego oczach dostrzeglam lzy szczescia. to bylo piekne i mam nadzieje, ze pieknie sie skonczy...

Odpowiedz
Liberales 2010-05-26 o godz. 11:40
0

lol Nat to było dobre....... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-26 o godz. 11:35
0

Buhahahaha lol lol lol Dobreeee... no cóż, wybaczcie, myślałam, że to jakiś nowy wątek lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-25 o godz. 19:41
0

Nat zakręcona ;) w tym wątku na drugiej stronie... trzeba wybaczyć ze względu na stan.
naturella napisał(a):Pierwszy test robiłam 11 dni po owulacji, nie wyszła nawet kreska kontrolna, więc wyrzuciłam go do śmieci i położyłam się znowu spać:) Po paru minutach jednak mnie ruszyło i pobiegłam sprawdzić - były dwie kreseczki... Pokazałam mężowi, oglądaliśmy wspólnie pod światło, ale uznaliśmy, że ta druga jest za blada i że na pewno nic z tego. Po drugi test pobiegłam, jak byłam w pracy - wyszły znów dwie kreseczki. Zadzwoniłam do męża, był w pracy i z wrażenia aż coś przewrócił:) Trzeci test zrobiłam nazajutrz, ale o 3 w nocy, więc znów kreska wyszła blada... No i po pracy pojechaliśmy do laboratorium zrobic Beta HCG, pani była na tyle miła, że obiecała wyniki za 2 godziny. Szwendaliśmy się po pobliskim centrum handlowym, jedliśmy pizzę, a potem mąż poszedł odebrać wynik Bety. Wrócił do mnie z uśmiechem od ucha do ucha i mówi "Jest Ola!". :love:

Odpowiedz
Gość 2010-05-25 o godz. 19:11
0

Ja zrobiłam test nad ranem, jak mąż jeszcze spał. Nie wyszła nawet kreska testowa, więc zniechęcona go wyrzuciłam i poszłam spać. Po półgodzinie jednak zagnało mnie do tego testu i już były na nim dwie krechy. Obudziłam męża i powiedziałam, jednak powiedziałam też, że może być niewiarygodny... Po przyjściu do pracy poleciałam do apteki, kupiłam test i zrobiłam go w firmowej toalecie. Potem zadzowniłam do męża i powiedziałam, że są dwie kreski. W telefonie usłyszałam tylko rumor, bo z wrażenia na coś wpadł idąc lol Potem już razem robiliśmy beta hcg i mąz poszedł odebrać wyniki, więc tym razem to on mi powiedział, że będziemy mieli dziecko:)

Odpowiedz
Gość 2010-05-25 o godz. 15:32
0

boshe!!! jak sie wzruszyłam czytając te wasze wspomienia....... my to sie jeszcze nawet nie staramy, ale po cichu nie mogę się doczekać tej chwili. och, rozmarzyłam sie :) a jak bym powiedziała?? chciałabym tak romantycznie, z bucikami i badaniem krwi, ale jak siebie znam to pewnie razem bedziemy robić teściki ;) albo zaraz bym zadzwoniła. Nie wyobrażam sobie przeczekania np. dwóch dni...

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 02:51
0

Kiedyś się śmiałam, że kupię mu pluszowego Tatusia Muminka. ;) A teraz nie wiem, pewnie zwyczajnie - zadzwonię... Albo powiem od razu, jesli będzie w pobliżu. Nie planuje żadnego celebrowania. Chociaż...

Odpowiedz
Gość 2010-05-22 o godz. 22:17
0

! Agulka ! napisał(a):mimo zekeidys inaczej to sobie planowalam
no właśnie... a może starające się napisza jak planuja powiedziec przyszłym tatusiom?

Odpowiedz
Gość 2010-05-22 o godz. 19:18
0

ja nie mogłam utrzymać języka za zębami ani minuty, powiedziałam zaraz jak tylko zobaczyłam dwie krechy :) zero romantyzmu ;)

Odpowiedz
ediee 2010-05-22 o godz. 18:49
0

Pierwszy test kupiłam tego pamiętnego października kiedy pani doktor przepisała mi antybiotyki...nie miałam prawie żadnych objawów...oprócz tych paskudnych krostek na plecach ale...coś mnie tknęło i wracając do lekarza kupiłam test...

Nazajutrz, na zwolnieniu wcześnie z rana kiedy mąż przygotowywał się do pracy...poleciałam do łazienki i zrobiłam test..wyszedł cień cienia :( nie wiedziałam co myśleć, ale mężul dokłądnie obejrzał test w świetle lampki, później w świetle wschodzącego słonka...i powiedział..." coś tu widać" ;) ...był wtorek...

nie wzięłam więc leków...a w piątek przed 6.00 rano stałam w łazience z drugim testem...i bałam sie patrzeć...
pokazały sie dwie grube krechy :D :D :D wiec pobiegłam do łóżka i bardzo mocno przytuliłam męża...spytał się" są?" -są powiedziałam...mocno mnie przytulił...
a ja się poryczałam jak bóbr....

tak zapukało do nas Nasze MAłe Szczęście :D

Odpowiedz
! Agulka ! 2010-05-22 o godz. 18:28
0

razem kupilismy test , razme pojechalismy do lekarza ....mimo zekeidys inaczej to sobie planowalam nie bylo teraz innego wyjscia bo o ciazy przekonalismy sie 4 dni przed naszym weselem...i nie bylo czasu na kamuflarz....(nie wymyslilabym rozsadnych usprawiedliwien znikniec do lekarza)

Odpowiedz
anemonka 2010-05-22 o godz. 13:22
0

u mnie to bylo tak ;) : jak bylismy na wakacjach we wloszech nie czulam sie najlepiej jakas taka oslabiona bylam ciagle mi sie chcialo spac, moj maz ciagle powtarzal ze w ciazy jestem napewno ale jakos nawet tego nei bralam pod uwage no ale jak wrocilismy do polski zrobilam test no i wyszly 2 krechy jak pokazalam mezowi to powiedzial tylko : nop przeciez ci mowilem :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-22 o godz. 08:09
0

jako znany niecierpliwiec 1szy test zrobiłam 2 dni przed datą @, no i wyszedł 'ślad' 2giej kreseczki tylko - no ale mnie już ucieszył niesamowicie (chociaż bałam się za bardzo cieszyć, no bo wiadomo - jeszcze tak wcześnie...).

to był poniedziałek i mój A. do piątku miał jeszcze siedzieć na konferencji w górach... mignął mi co prawda pomysł pojechania tam do niego, ale miałam tyle raczej nieodwoływalnych rzeczy do zrobienia, że nie wyszło - więc wiadomość przekazałam przez telefon.

no i w zasadzie nie do końca uwierzył (tym bardziej, że zdarzały mi się wcześniej jakieś jazdy na tle 'czy ja przypadkiem nie jestem w ciąży' i dopatrywanie się cieni drugich kreseczek na teście)... dopiero w czwartek kiedy trzymałam już wyniki z krwi - usłyszałam po drugiej stronie linii wzruszenie :D.

Odpowiedz
Liberales 2010-05-22 o godz. 06:56
0

Poszłam zrobić testa....ale zamiast kreski pojawił się cień :o poleciałam do meża do łóżka i kazałam mu oglądać test i mówić co widzi....no i on również stwierdził że widzi cień....tak więc zero niespodzianki jak sobie zaplanowałam lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-21 o godz. 23:23
0

Wysyp przyszłych mam mamy na forum niesamowity, więc może pochwalicie się.....no nie dajcie się prosić lol

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie