-
magdage odsłony: 3556
Głowa rodziny?
No cóż mam niejasne podejrzenia że głowa naszej rodziny już niedługo przybędzie ne ten świat ;))) do tej pory bywało różnie raz na wozie raz pod wozem, ale podejrzewam że Tygrys naś "ustawi" do pionu :)))
a tak poważnie- to dla mnie to jedynie slogan, nic nie znaczące puste słowa- nieraz stroimy sobie żarty w stylu ja tu jestem najważniejsza (y) w zależnosci od potrzeb, ale nie traktujemy tego poważnie
Moze trochę zagmatwałam w poprzednim poście więc napiszę dokładniej
Jesli coś zagraża naszej rodzinie a ja nie wiem co robić i zaczynam popadać w rozpacz mój mąz mówi: "maleńka damy rade" i to działa jak balsam.
Wiem, ze nic nam nie grozi, pokonamy wszelkie przeciwności bo mój mąz się tym zajął. Mój mąż bierze odpowiedzialność za nasz los.
Głową jest mój mąż. (ale on sam chyba o tym nie wie)
O wszystkich sprawach decydujemy wspólnie ale są rzezczy ktore sama pozostawiam mężowi bo uważam ze lepiej je załatwi.(np. płacenie rachunków - kasa na to idzie wspólna ale to mąż je płaci robi zestawienia itp - mi by sie nie chciało)
Ja lubie czuc sie bezpieczna przy mężczyźnie i czasami lubie się nad sobą popieścić i wtedy oczekuje że mój mąż stanie się przysłowiową głową. Wydaje mi sie że to trudna rola i wcale nie chce jej sprawować.
I w obecnych czasach głowa rodziny to nie tyran.
Melba, to niesamowite - właśnie taki temat do dyskusji wymyśliłam wczoraj jak byłam na sankach!!! Chciałam się was zapytać o to samo :) :) :)
A jak jest u mnie? Właściwie prawie o wszystkim decydujemy razem, a jednak czasami wolę się zdać na Niego. On ma chyba silniejszy charakter - bardziej wyrazisty. Nie chodzi tu o pieniądze, bo to ja "produkuję" ich więcej (przynajmniej w tej chwili). Chodzi o charakter. To On się mną opiekuje, a nie ja Nim.
Czasami zastanawiam czemu tak jest, ale po prostu chyba to lubię.
Żyjemy w związku partnerskim, gdzie wszystkie ważne decyzje podejmujemy razem. Jeśli się nie zgadzamy - "bitwa" na argumenty decyduje w jaki sposób postąpimy w danej sytuacji.
Są rzeczy w których "rządzi" B. a w których rządzę ja - bo poprostu lepiej sie na tym znamy. Ale budujemy naszą rodzinę wspólnie i mam nadzieje, że zawsze tak będzie :).
Coś nie bardzo mogę tę głowe wyodrębnić ;)
A na poważnie to tworzymy związek partnerski. O wszystkim ważnym decydujemy wspólnie.
Chociaż przyznaję, że mam tendencje do dominacji w niektórych sytuacjach. Na szczęście zdaje sobie z tego sprawę i się pilnuję.
Myślę, że w różnych typach rodziny różne są wyznaczniki "głowy".
Najczęściej sa to chyba pieniądze. Czasem charaktery - ten kto silniejszy, dominujący rządzi - ten co skłonny do poddania się, jest rządzony. Tak jest u moich teściów - mimo, iz teść zarabia znacznie więcej to ma charakter pantoflarza a moja teściowa dominuje i to bardzo.
ziutka napisał(a):Ha!
Ni z gruchy ni z pietruchy zaptalam meza: "Czy Ty uwazasz sie za glowe naszej rodziny?". Odpowiedzial pytaniem: "Skad Ci takie pomysly do glowy przychodza?" :)
Jestesmy szczesciarzami - zyjemy w zwiazku bez glowy :)
U mnie odpowiedź była taka: "Ja jestem głową, ale Ty szyją.." ;) Też może by :D
Ha!
Ni z gruchy ni z pietruchy zaptalam meza: "Czy Ty uwazasz sie za glowe naszej rodziny?". Odpowiedzial pytaniem: "Skad Ci takie pomysly do glowy przychodza?" :)
Jestesmy szczesciarzami - zyjemy w zwiazku bez glowy :)
Kasiape napisał(a):Jak wyzej ;) - u nas nie ma czegos takiego jak "glowa rodziny". Nawet nie wiem jak "cos takiego" zdefiniowac w naszym kontekscie lol Jestesmy zwiazkiem, partnerami. Decydujemy wspolnie, albo po przedyskutowaniu z druga polowka, albo sami (w codziennych, malo znaczacych sprawach w ktorych mamy pewnosc ze partner ma takie samo podejscie). Mamy dla siebie nawzajem szacunek i probujemy zachowac nasza niezaleznosc, budujac zwiazek czy rodzine wspolnie. Nikt nie dzierzy wladzy nad drugim poprzez kontrolowanie wydatkow, zarobkow, szantaz emocjonalny czy cos w tym rodzaju.
Frazes "glowa rodziny" kojarzy mi sie negatywnie z patriachalnym modelem rodziny - ojciec = pan i wladca, wyrocznia. Ewentualnie facet ktory zarabia na dom podczas gdy kobieta poswieca sie dzieciom. Mozna oczywiscie powiedziec o kobietach samotnie wychowujacych dzieci ze sa glowa rodziny ale to tylko w ramach non-contest czyli walkovera ;) , po prostu w ich zyciu nie ma faceta wiec sila rzeczy to one sa "glowa". Ale gdyby byl... ;) :P
Lepiej bym tego nie ujęła ;)
Melba napisał(a):Czyli bardziej wyznaczałoby to to, kto zarabia? A może - kto zarabia więcej?
Chyba nie... "Glowa rodziny" kojarzy mi sie z "tym ktory trzyma wladze, rzadzi". Nawet jezeli moj maz zarabia 3x wiecej ode mnie, nie jest on 'tym ktory rzadzi' ;) bo dzialamy i decydujemy o wszystkim razem. Nie ma u nas toksycznego podejscia do pieniedzy, szantarzu - ze skoro ja mam $$$$$ a ty tylko $$ to musisz mnie sluchac i juz! :o lol
Nie sadze... No, chyba ze zaczynamy mowic o stereotypach, czy tez "zlych przyzwyczajeniach myslowych".
Co z tego, ze moj maz zarabia x razy wiecej ode mnie? Jeszcze sie wszystko moze tak poukladac, ze to ja bede zarabiala wiecej i co? Wtedy on krotki lancuch w kuchni, a ja dlugi palec wskazujacy? lol lol
Poza tym oboje wnosimy siebie z dobrodziejstwem inwentarza do naszego zwiazku. Wliczajac dobre i zle strony.
Jak wyzej ;) - u nas nie ma czegos takiego jak "glowa rodziny". Nawet nie wiem jak "cos takiego" zdefiniowac w naszym kontekscie lol Jestesmy zwiazkiem, partnerami. Decydujemy wspolnie, albo po przedyskutowaniu z druga polowka, albo sami (w codziennych, malo znaczacych sprawach w ktorych mamy pewnosc ze partner ma takie samo podejscie). Mamy dla siebie nawzajem szacunek i probujemy zachowac nasza niezaleznosc, budujac zwiazek czy rodzine wspolnie. Nikt nie dzierzy wladzy nad drugim poprzez kontrolowanie wydatkow, zarobkow, szantaz emocjonalny czy cos w tym rodzaju.
Frazes "glowa rodziny" kojarzy mi sie negatywnie z patriachalnym modelem rodziny - ojciec = pan i wladca, wyrocznia. Ewentualnie facet ktory zarabia na dom podczas gdy kobieta poswieca sie dzieciom. Mozna oczywiscie powiedziec o kobietach samotnie wychowujacych dzieci ze sa glowa rodziny ale to tylko w ramach non-contest czyli walkovera ;) , po prostu w ich zyciu nie ma faceta wiec sila rzeczy to one sa "glowa". Ale gdyby byl... ;) :P
Nigdy nie roztrzasalismy tej kwestii. Na zasadzie, kto tu rzadzi. Jest jasne, ze stanowimy partnerski zwiazek, wiec zadnych dziwnych, sztucznych podzialow nie ma.
O malych sprawach kazde decyduje samo, duze kwesie (typu spory wydatek, cos co wymaga zaanagazowania na dluzszy czas, do czego ptorzeba pomocy drugiej strony, czy po prostu rady) - omawiamy wspolnie. I chyba nic w tym orygnalnego? :)
Podobne tematy
- Czy od zapachu lakieru może rozboleć głowa? 56
- Czy po znieczuleniu częściej boli Was głowa? 17
- Dziecku nie rośnie głowa - czego to może być objaw? Jakie badania wykonać? 15
- Minęła już pora godowa, teraz tylko boli głowa? 7
- Wcale nie jest tak pięknie - rodziny wielodzietne! 48
- Jak założyć rodzinny dom dziecka i czym on się różni od rodziny zastępczej? 6