• Gość odsłony: 13612

    Czy decyzja o ciąży była dla Was trudna?

    Mam 25 lat. Od 8 lat jestem w stałym związku. Kiedyś myślałam, ze na pewno będę miała dziecko. Nawet jeszcze parę miesięcy temu. Ale teraz... poważnie się zastanawiam i nie widzę dobrego momentu w naszym życiu (moim i J.)na dziecko. Tak nam się jakoś wszystko poukładało, że wydaje mi się, że w ciągu najbliższych 4 - 5 lat nie będzie sprzyjającej sytuacji. A potem - czy nie będzie już za późno...Czy Wy podejmując tę decyzję szłyście na żywioł.?.. Czy analizowałyście swoją sytuację bardzo dokładnie i wtedy podejmowałyście decyzję?...Moja ciocia, która nigdy nie miała dzieci, powiedziała mi chyba coś bardzo mądrego. Że dziecka się nie da w 100% zaplanowac, bo zawsze wydaje się, że jest to nieodpowiedni do końca moment. Tylko, że teraz są tak dobre środki zapobiegawcze, że trudno jest zajść w ciążę nie planując jej.W ogóle nie wiem gdzie umieścić ten post...

    Odpowiedzi (170)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-25, 07:56:49
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-11-25 o godz. 07:56
0

ulleczka napisał(a):Jasne.... Jak to było? Bóg dał dziecko, da i na dziecko?
przewrotnie nieco powiem - wg mnie trzeba byc optymista / w cos wierzyc decydujac sie na dziecko. bo przeciez chyba prawie nigdy nie jestesmy w stanie wymyslic planow nie-do-obalenia na tak dlugi okres jak ten, kiedy bedziemy mu bezposrednio potrzebni.

co oczywiscie nie zwalnia z planowania... mi osobiscie podoba sie podejscie ignacjanskie - nie zacytuje dokladnie, ale sens jest mniej wiecej taki: modl sie tak, jakby od Boga wszystko zalezalo, ale pracuj tak, jakby to od Ciebie wszystko zalezalo.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:54
0

dla mnie był :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:53
0

ulleczka napisał(a):Jasne.... Jak to było? Bóg dał dziecko, da i na dziecko?

(Efa, żeby nie było - nie czepiam się Ciebie absolutnie! :) tylko chciałam Cię zacytować)
Wiem, że się nie czepiasz i mam nadzieję, że mój post był na tyle czytelny, żeby było wiadomo, że napisałam to z przekąsem.

Odpowiedz
babsi 2013-11-25 o godz. 07:52
0

ja planuje za 2 lata zajść, bo budujemu dom.....
nie moge teraz mieć dziecka, bo ktoś musi w tym domu robić, zaoszczedzimy tym sposobem 100 tyś (których nie mamy, he) wiec ciezko by mi było z brzuchem, lub z małą dzidzią cekolować, cy układac podłogi, no i szkoła, za 2 lata bede sie bronić.......

i tu sie kończy rozsądek, a zaczyna się PRZEOGROMNE PRAGNIENIE DZIECKA, już!!!, natychmiast !!!!, i to dwoje od razu, marzę o bliźnietach

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:50
0

naturella napisał(a):Ale zdecydowaliśmy się na dziecko dopiero, kiedy wszystkie punkty zostały zrealizowane - moja umowa o pracę na czas nieokreślony, męża podwyżka, zdolność kredytowa, kupienie mieszkania, wykończenie go...
U nas z kolei było dokładie odwrotnie: najpierw pojawiła się Marysia, a wraz z nią lub jakiś czas później przyszła cała reszta. A do samej decyzji o dziecku "dorastaliśmy" jakieś 2 lata.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-25 o godz. 07:49
0

Skrzacik napisał(a):Ale Agusiek tu nikt nie mówi o wyrzekaniu się własnego dziecka
Tylko o problemach w podjęciu decyzji. Może Twoje wątpliwości i dylematy były błahe. Ja moich za takie nie uważam. ;)
Coś mi się widzi że mnie tutaj ktoś źle zrozumiał. To wyrzekła odnosiło się bardziej do momentu zanim zapadła decyzja, a była długo odwlekana i analizowana z każdej strony. Wątpliwości miałam potężne i tak jak pisałam nawet w ciąży zdarzały mi się ciężkie chwile. Fakt że dość niezręcznego użyłam wyrażenia ale nie miałam zamiaru nikogo urazić.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:48
0

Efa napisał(a):Ja czasem zaczynam się już zastanawiać że może mam ustawioną jakąś beznadziejną kolejność planów, że może nie patrzeć na nic tylko co będzie to będzie....
Jasne.... Jak to było? Bóg dał dziecko, da i na dziecko?

(Efa, żeby nie było - nie czepiam się Ciebie absolutnie! :) tylko chciałam Cię zacytować)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:47
0

Dzięki naturella za tego posta. Ja czasem zaczynam się już zastanawiać że może mam ustawioną jakąś beznadziejną kolejność planów, że może nie patrzeć na nic tylko co będzie to będzie... Zakładam, że jeszcze rok nasza sytuacja będzie się stabilizowała i że wtedy będzie czas na dziecko.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:46
0

Od czasu tamtej dyskusji minęły 3 lata. Coś linijka nie działa, ale mój synek ma 11 miesięcy. Zakładałam, że zmiana naszej sytuacji finansowej zajmie nam 3 lata, zajęła 2. To tylko się cieszyć, co? Ale zdecydowaliśmy się na dziecko dopiero, kiedy wszystkie punkty zostały zrealizowane - moja umowa o pracę na czas nieokreślony, męża podwyżka, zdolność kredytowa, kupienie mieszkania, wykończenie go. I bardzo się cieszę, że poczekaliśmy.

Odpowiedz
agapuchatek5 2013-11-25 o godz. 07:45
0

A u nas było tak: Zupełnie nie świadoma czekałam na zbliżający się okres, objawy były jak najbardziej wskazujące ale okres nie nadchodził. Miesiączki zawsze mam regularne więc tym bardziej sytuacja była zaskakująca...W koncu mąż zaproponował żebym kupiła test. Kupiłam i zrobiłam go bez przekonania, byłam pewna, że będzie jedna kreska. Nie dopuszczałam do myśli, że to może być ciąża, nie byłam "zaprogramowana" na takie myślenie. Myśl o dziecku zupełnie mnie nie zajmowała, byłam pewna, że kiedyś będziemy się starać,ale to w dalekiej przyszłości.
Więc staliśmy tak z mężulkiem w łazience i patrzyliśmy na test i nagle z sekundy na sekundę zaczęły wyostrzać się DWIE kreseczki! ja byłam w wielkim szoku, a Z. cieszył się jak dziecko.
Po ochłonięciu z pierwszego wrazenia tez zaczęłam odczuwać coś na kształt nieśmiałej radości, bo uświadomiłam sobie, że w moim organiźmie pojawił się zalążek nowego życia...
I tak oto jestem teraz w ciąży :D, i razem z mężulkiem czekamy na nasze Maleństwo...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-25 o godz. 07:44
0

U nas decyzja o dziecku była, powiem tak - bardzo trudna. Matką chciałam zostać już jakiś czas temu. Po ślubie pojawiło się parę problemów :( dotyczących mieszkania, no i mojej wtedy nie pewnej pracy :( Czas leciał, a my plany przekładaliśmy z miesiąca na miesiąc. Czas leciał ...
Koleżanki, kuzynki dawno urodziły dzieci a ja .... nadal nie miałam nawet planów dzieciaczkowych. Cieszyłam się razem z nimi, troszkę im zazdrościłam, że one już a ja jeszcze nie. Powoli się załamywałam :( :( :(
Fajnie być ciocią ale ja bym chciała mieć swojego szkraba :)
Parę miesięcy temu straciłam pracę :(, potem się przeprowadziliśmy do wynajętego mieszkania.
Trwało to wszystko dość długo :( Parę tygodni temu musiałam wylać na męża tzw. "kubeł zimnej wody".
No i ..... staramy się o dzidziusia :D

Odpowiedz
buniuta 2013-11-25 o godz. 07:42
0

Szczerze powiedziawszy to chyba trzeba byc szalonym kompletnie, żeby nie mieć żadnych wątpliwości....
Albo - zupełnie nie mieć fantazji...

Dziecko zmienia życie!

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy da radę, czy wytrzyma, czy będzie umiał i takie tam - jak nic jest świetnym materiałem na dobrego rodzica - BO MYśLI!

My z Panem J poszliśmy w pewnym sensie na żywioł (po 11 letnim stażu...)
Jak już mały się w brzuchu zadomowił - byłam w kompletnym szoku! Bałam się jak to będzie. Nie przepadam szczególnie za dziećmi i nigdy nie umiałam się z nimi bawić - ale wszytko przychodzi z czasem! Nauczyłam się gugać, robic kuku i wszytko inne.... jakoś tak przyszło!

Więc takie obawy wydają się mi z perspektywy czasu zupełnie irracjonalne!
Czy decyzja była trudna - i tak i nie.... ale chyba powinnam pójść w kierunku tak!
Teraz jednak wiem, że Mat jest naszym największym szczęściem! Wraz z jego pojawieniem do naszego domu ze zdwojoną siłą przyszło szczeście!

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:40
0

Skrzaciku podejrzewam, ze kazde watpliwosci po dluzszym czasie moga sie wydac blahe - z perpsektywy czasu oraz radosci jaka daje dziecko :) U mnie tak jest :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:39
0

Ale Agusiek tu nikt nie mówi o wyrzekaniu się własnego dziecka
Tylko o problemach w podjęciu decyzji. Może Twoje wątpliwości i dylematy były błahe. Ja moich za takie nie uważam. ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:38
0

Ja też poczytałam sobie o swoich dylematach i powiem jedno, teraz wydają mi się strasznie jakieś takie błache :)

Oleńka jest najwspanialszą istotą na ziemi i kocham ją całą sobą, za nic w świecie bym się jej nie wyrzekła :) Ale jeszcze w ciąży bywały ciężkie momenty ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:38
0

Agusiek dzieki za przypomnienie tamtego watku :) Fajnie bylo tak sie wspierac ;) Smiesznie tak czytac o swoich dylematach, juz wcale tego nie pamietam, jakbym czytala wypowiedzi obcej osoby ;)

kometa napisał(a):Jesli chodzi o wiek to moge jeszcze poczekac :) I tak jak radzi Agusiek myslimy z mezem, zeby jakos tak w trakcie tego stazu cos zadzialac - moze pod koniec :) Na razie jestem troche uspokojona - zaczne staz, zobacze jak mi tam bedzie, zrobimy remont w domu, a potem "niech sie dzieje wola Nieba, z nia sie zawsze zgadzac trzeba" ;)
Tia, zaszlam w ciaze na poczatku stazu jednak, staz skonczylam, remont zrobilismy przed narodzinami Oli lol lol

Jedno jest pewne - nie zaluje decyzji o dziecku - Ola jest najwiekszym skarbem mojego zycia, az do jej narodzin nie wiedzialam, ze mozna tak kochac :) Poza tym sytuacja u mnie nie zmienila sie, nadal jestem bezrobotna zona z dzieckiem na utrzymaniu meza i jakos dajemy rade :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:36
0

Poczytajcie sobie http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=18909&highlight=.

Na podsumowanie powiem tylko że Olcia jest najwspanialszą sprawą jaka mnie w życiu spotkała i gdybym wiedziała że tak będzie to pewnie miałabym dzidzię już daaawno :)

Odpowiedz
okcia81 2013-11-25 o godz. 07:35
0

Chrumcia, ja też jestem 4 m-ce po ślubie! Myślę intensywnie nad dzieciaszkiem, mam 25 lat. Pracę niedawno zmieniłam, niestety na gorszą... :( , ale mężuś zarabia sporo (jak dla mnie) więc nie byłoby tak źle. Ale nie powiem: mam wątpliwości czy tego chcę
Oj! Nawet duże te wąpliwości! A z drugiej strony: jeśli nie teraz to KIEDY? Nigdy nie będzie dobrego momentu... Waham się...

Ale Folik zaczęłam łykać 8)

Odpowiedz
Chrumcia 2013-11-25 o godz. 07:34
0

Witam, u nas decyzja o rozpoczeciu działań byla i nadal jest trudna. jeszcze nie staramy sie ale zamierzamy od grudnia. męzulek nadal w panice, ja sie ciesze bo na dziecko bylam gotowa. niestety nie bylo warunkow glownie finansowych,slubu, mieszkania itd. teraz jestesmy 4 miesiace po slubie, mieszkamy juz 1 miesiac na swoim- a raczej w bankowym mieszkaniu, mamy prace itd. ale jednak bylo i jest ciezko. wiem ze jak urodze i wroce po maciezynskim to dostane wypowiedzenie wiec bedzie nam jeszcze ciezej,niewiem jak sobie poradzimy. jednak moje zdrowie tu zadecydowało. wzielam udzial w bezplatnym badaniu na HPV i okazalo sie ze jestesm zarazona. narazie nie ma zadnych zmian itd, jednak lekarze stwierdzilu ze trzba chuchac na zimne i lepiej juz starac sie o dziecko, bo potem to niewiadomo co los przyniesie. to byl glowny powód naszej decyzji,wiec nie taki spontaniczny itd,ale mysle ze z czasem wszystko sie ulozy. pozdrawiam

Odpowiedz
Meg* 2013-11-25 o godz. 07:32
0

My do tej decyzji dojrzewalismy od chwili slubu. Wtedy uzgodnilismy, że dwa lata po slubie zaczniemy sie starać. Przez ten czas oswajaliśmy się z tą myslą. Mimo to jeszcze nie tak bardzo dwano temu przerażała nas myśl o dziecku, całkowita zmiana stylu zycia no i ciągle było jakieś ale. Jednak z czasem mielismy coraz większy kontakt ze znajomymi z dziećmi. I po mału szala zaczęła przechylać się na druga stronę ;) W koncu zaczęło nam po prostu dziecka brakować. I dwa lata po ślubie zaczeliśmy starania :D

Odpowiedz
mokato 2013-11-25 o godz. 07:32
0

Ja "gotowa na dziecko" byłam od kilku lat
Raz byłam bardziej nakręcona, raz mniej ale zawsze wiedziałam, że chcę dziecko mieć. Czekałam na świadomą decyzje mojego męża i się doczekałam
Teraz czekamy co z tego będzie ;)

Odpowiedz
Aoi 2013-11-25 o godz. 07:30
0

Tak, poczytałam trochę ten temat i bardzo się cieszę, że jest wśród nas wiele rozsądnych, zdrowomyślących kobiet.
Oczywiście, nie przeczę, warunki finansowe są bardzo ważne. Z doświadczenia widzę (bo pracuję w miejscu, gdzie przewija się bardzo dużo ludzi), i dziwię się jak ludzie, gdzie jedno z rodziców pracuje za 500 zł, drugie na bezrobotnym płodzą kolejne dzieci. Wierzcie mi, spotkałam się z taką rodziną, gdzie już była czwórka dzieci, a kolejne w drodze. Brudne, głodne, bez książek do szkoły, ale rodzice fundowali sobie internet, plazmę monitor i telewizor. Dzieci na materacach na podłodze spały, a cała rodzinka mieszkała w kawalerce. I co z tego, że może dzieci kochają, skoro im w brzuszkach burczy. Nie tylko trzeba chcieć, ale trzeba mieć do tego warunki, aby dzieciom było w życiu dobrze, aby były szczęśliwe.
I tu mnie wtedy krew zalewa na działania prorodzinne, na łudzenie ludzi becikowym (toż na pierwszy miesiąc gdzie trzeba kupić ciuszki, kosmetyki, pieluszki, wózek; to nie wystarczy nawet). I cieszę się, że moja decyzja o posiadaniu dziecka jest egoistyczna, ale nie mówię nie, a wręcz przemyślanie tak.

A swoją drogą to jestem ciekawa, jak wygląda życie forumówek, które w poprzednich postach miały postawę "dzieci narazie nie z powodów...". Widać po linijkach, że w niedługim czasie dzidzia jednak na świat przyszła. Jestem szczęśliwa, że tak sie stało, ale i tu pytam, jak dajecie sobie radę.

Pozdrawiam.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:30
0

Jestesmy razem prawie 4 lata, w 2003 (w grudniu) zareczylismy sie, chociaz dobrze wiedzielismy sie zareczyny nie beda tradycyjnym okresem przygotowan do slubu, lecz beda trwaly az do momentu kiedy bedziemy chcieli juz wziasc slub. Wtedy zareczyny byly tylko potwierdzeniem tego ze chcemy byc razem na zawsze, ale na slub (trzy lata temu) nie bylismy gotowi, poprostu nie chcielismy. Tak samo nie bylismy gotowi na dziecko.

Jesli chodzi o dziecko najwazniejsza jest milosc, i dopiero od niedawna jestesmy psychicznie gotowi na dziecko. Jednak zawsze wychodzilismy z tej zasady ze musimy byc w stanie zapewnic dziecku chocby najzwyklejsze potrzeby fizyczne i materialne, typu mieszkanie, jedzenie, pieluszki i ubranka. Od dluzszego czasu mamy calkiem dobra sytuacje finansowa, wiec mysl o dziecku bardzo sie nasilala. Dotarlo to do nas calkiem niedawno i wlasnie wtedy, gdy bylismy pewni ze jestesmy gotowi by zostac rodzicami, i gdy wiedzielismy ze mamy za co napelnic lodowke, podjelismy swiadoma decyzje o dziecku.

Teraz zaczynamy 3 miesiac staran i nawet nie jestem w stanie opisac jak bardzo sie ciesze, ze ta decyzje podjelismy wlasnie teraz, bo niewiadomo jak dlugo bedziemy musieli czekac na nasze dziciatko.

Czytajac ten watek bylam troche w szoku, ze jest taka grupka osob ktore nie potrafia zaakceptowac zdania innej osoby. Ten watek nie powstal chyba po to by narzucac komus wlasne zdanie, ale po to by sie dzielic doswiadczeniami i zdaniami. Jesli ktos chce miec dziecko niezaleznie od sytuacji, a inna osoba uwaza ze dziecku musi zapewnic podstawowe srodki do zycia, lub nawet luksus, to nikt nie ma prawa mowic tej osobie ze robi cos nie tak. Kazdy musi sam z partnerem podjac decyzje o dziecku, niezaleznie od przekonan innych osob.

Milo patrzec, ze dziewczyny, ktore nie mogly sobie pozwolic kiedys na dziecko, teraz juz moga, albo juz maja swoje dziecko przy sobie.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:28
0

My nie mamy stabilnej sytuacji, choć póki co nie narzekamy na jakieś większe problemy. Ale decyzję o dziecku podjęliśmy równolegle z decyzją o ślubie ;) - po prostu poczułam, że chcę. Że niczego bardziej nie pragnę.

Gdybyśmy mieli czekać, aż będziemy mieli własny dom (teraz wynajmujemy mieszkanie) i stabilną sytuację, to boję się, że to by potrwało lata, a mi hormony buzują 8).

Po tym, jak straciliśmy dziecko niedawno w 11 tc wiem, że niewiele rzeczy mogłoby mnie odwieźć od tej decyzji. Teraz jestem jeszcze bardziej sfiksowana na tym punkcie.

I tak sobie myślę, jak katarinka7 - najważniejsza jest gotowość emocjonalna. Kiedyś na myśl o dziecku, ciąży, cierpła mi skóra. ;) A teraz na samą myśl, że mogłabym NIE MIEĆ dziecka, prawie zaczynam płakać.

Oczywiście, warunki materialne są istotne, ale nie da się przewidzieć, co będzie za kilka lat, więc nie zaprzątam sobie tym zanadto głowy ;).

Mam taką zasadę, która wynika z mojej wiary - jeśli Bóg da nam dziecko, to i da NA dziecko ;) - i tego się trzymam.

Odpowiedz
katarinka7 2013-11-25 o godz. 07:27
0

Wyciagam taki stary temat bo własnie sobie go podczytywałam i pomyślałam, jak wiele się zmieniło od tej dyskusji.
Te z Was, które tak zażarcie upierały się że nie mają dobrych warunków dla dziecka - są już mamami i wynika z tego że decyzja o dziecku została podjęta w nieługi czas po tej dyskusji.......aż tak się zmieniła sytuacja?

Co do głównego pytania - dla mnie decyzja o podjęciu starań nie była trudna, ale długo do niej dojrzewałam, może nawet nie do samej decyzji, bo to że chcę miec dziecko wiedziałąm od zawsze - ale co do czasu, że akurat teraz.

A wracając trochę do tej zażartej dyskusji owarunkach finansowych itd. Oczywiście jest sporo racji w tym, że jak nie ma się dobrych warunków finansowych to nie powinno się decydowac na dziecko.
Z drugiej strony jest to jednak trochę śmieszne i nieprawdziwe. Bo ok, mamy dobrą sytuację finansową to zachodzimy w ciążę. A co jesli nagle, będąc w piątym miesiącu ciąży los spłata figla i sytuacja się odwróci. Z dziecka raczej zrerzygnowac się juz nie da.
Poza tym - nie tylko niemowalk potrzebuje stabilnje sytuacji finansowej.
Także siedmiolatek, dwunastolatek itd. Dziecko będzie z nami już zawsze, a gwarancji na stabilne finanse nie mamy.

Więc kierowanie się tym, ze teraz jest tak sobie jest bez sensu.
Chyba lepsza jest postawa - zrobię wszystko, żeby było jak najlepiej i żeby moujemu dziecku niczego nie zabrakło.

Ja w każdym razie niedawno to sobie uświadomiłam. Do tej pory czekalismy z dzieckiem - bo trzeba miec dobrą pracę, stabilną pozycję w tej pracy, umowę na czas nieokreslony, urządzone mieszkanie.
Na końcu tych planów było upragnione dziecko.
I nagle okazało się że los spłatał nam figla i przestało się układać tak jak miało, i gdybyśmy dalej mieli czekac na skończenie tej układanki - dziecko może pojawiłoby się za 3-4 lata.
A to trochę długo.

Więc zdecydowlaismy teraz.
Nie mamy zbyt stabilnej sytuacji, ale mamy kilka rozwiązan w zapasie na momenty awaryjne.
I wiem, że damy radę i będzie dobrze, nie jakoś.
Człowiek nie jest w stanie się zabezpieczyć przewidując wszystkie sytuacje życiowe, bo naprawdę los potrafi spłatać niezłe niespodzianki.

Więć myślę, że decyzja o dziecku powinna wynikać raczej z naszej gotowości psychicznej a nie z finansowej czy innej stabilizacji.
Bo jak jesteś gotowa psychicznie, to poradzisz sobie z każdą sytuacją.

Odpowiedz
Danetka 2013-11-25 o godz. 07:25
0

no to ja zabiorę głos jako zaciążona. NIGDY NIE BĘDZIE ODPOWIEDNIEGO MOMENTU NA DZIECKO. Teraz z perspektywy lat żałuję że nie zdecydowaliśmy się nawet kilka lat wcześniej. Obydwoje dobrze zarabialiśmy, praca na umowę o pracę itp. I co teraz zaszłam w ciążę, czy to był przemyślana decyzja, myślę że lepiej ją nazwać spontaniczną. Nie żałuję tego kroku ani ciut ciut, chociaż teraz akurat był najgorszy okres na tą decyzję, ja zaczęłam w maju nową pracę, na umowę menedżerską, czyli musiałam założyć działalnośc gosp., a mąż od kwietnia szuka pracy, czyli chwilowo na bezrobociu. No ale przecież jakoś to będzie. Pracę znalazł całkiem dobrą, ja pracuję i czuję się dobrze. Jakbyśmy się jeszcze trochę pozastanawiali to w końcu zostalibyśmy bezdzietni!

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 07:24
0

Jak zwykle omijają mnie najciekawsze dyskusje
Ale cieszę się, że choć kilka osób podziela moje zdanie :D
Spotkanie - czemu nie - mała walka i demolowanie lokalu lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:29
0

stosunkuj to sie z wlasnym mezem :P
a ja mowilem o spotkaniu na szczycie czyli anxowi kontra naturellowi lol
choc spot jakis tez jest dobrym pomyslem ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:20
0

No to zapodajcie jakiegoś posta. Jak wrócę to się zapoznam i ustosunkuję lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:19
0

oooooooo
jestem za lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:17
0

Jak wrócę ze szkolonka to od razu się za to wezmę ;)
A może by tak ogólne spotkanko Warszawianek urządzić i przy piwku dokończyć tą jałową dyskusję?

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:15
0

anx napisał(a):Lobo sprawdź lepiej czy ta Twoja żonka to nie moja zaginiona siostra bliźniaczka - coś za często się zgadzamy lol
zamiast tak gadac to zorganizowala bys jakies spotkanko przy piwku szwagierko :P

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:09
0

Anx, coś w tym jest - los nas wielokrotnie ku sobie kierował na wielu forach i w wielu tematach!

:usciski:

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 04:05
0

Lobo sprawdź lepiej czy ta Twoja żonka to nie moja zaginiona siostra bliźniaczka - coś za często się zgadzamy lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 03:57
0

anx napisał(a):Naturella - jesteś moją idolką :o lol
a nie mowilem ze klakierka lol :P lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 03:46
0

jakby co mam namiary zapisane :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 03:34
0

Naturella - jesteś moją idolką :o lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 03:29
0

Ja nie podjęłam tej decyzji ani razu :) :lizak:

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 03:25
0

Kikuś, dokładnie ten:)

Wiem jeszcze (najnowsze info), że rajstopy ciążowe w Mother Care kosztują 30 zł!

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:54
0

Notuj, notuj, :D
Ja sie zgłaszam po info ze Św. Zofii

A ten lekarz o którym tak mówią to pewnie Roszkowski słynny na całą Wa-we z trójwymiarowym usg nagrywanym na kasętę :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:54
0

u mnie wszyscy sa z dziecmi
najnowszy tatus ostatnio sie zapytal:
- Alusia robi zielona kupke, co robic

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:54
0

naturella napisał(a):Dobra:)
Na razie tylko polecają sobie jakiś super olejek do smarowania Clarins na rozstępy... ale 250 zł kosztuje :O


ee tam mustela za 80 najlepszy ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:53
0

No i proszę. Rodzi nam się ekspert w dziedzinie przygotowań ;)

Nat - :brawo:

P.S. 250 zł na krem, powiadasz?

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:49
0

Dobra:)
Na razie tylko polecają sobie jakiś super olejek do smarowania Clarins na rozstępy... ale 250 zł kosztuje :O

No i rozmowy o preparatach witaminowych idą na potęgę - jaki lepszy, po którym się wymiotuje itp. Co trzeba jeść, ile razy w tygodniu słodka bułeczka, przekazują sobie książki z dietami itp. Co chwilę sie objawia nowa ciężarna, na razie naliczyłam z 6 w firmie, tylko w działach obsługujących redakcje, w samych redakcjach nie znam zbyt wiele osób.

No i o opowiadają o jakimś cudownym panu doktorze, co to takie USG robi, że można sobie na kasetę video nagrać...

Siostra mojej przyjaciółki z firmy z kolei urodziła parę dni temu. Tu z kolei mam informacje na temat kosztów szkoły rodzenia, położnej, sali w szpitali Św. Zofii w Warszawie, samego porodu i okresu zaraz po :)

Z kolei asystentka naszego dyrektora generalnego ma już całkiem sporego, trzymiesięcznego bobasa. Mowa o spaniu, karmieniu, chorobach:)

Wróciła jeszcze jedna dziewczyna z macierzyńskiego. Na razie mówi tylko o tym, że nie może wysiedzieć w pracy:)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:47
0

Hihi, u mnie w firmie podobna "plaga". Niedawno 2 bliskie koleżanki wróciły z macierzyńskiego, a jeszcze jedna wraca w styczniu.
Poza tym kolejna jest w 16 tygodniu ciąży, a jeszcze inna w 9 m-cu właśnie poszła na dwutygodniowe zwolnienie, ale powiedziała, że czuje, że już nie wróci bo urodzi.
A jeszcze jedna jest w trakcie starań więc opowiada nam wszystko co i jak
I jak tu spokojnie pracowac?

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:33
0

Nat - ale będziesz miała wprawę, co? Jak już koleżanki w pracy urodzą to się nasłuchasz o jakości pieluszek, ubranek, smoczków i swemu dziecku zapewnisz to, co najlepsze :D Zapisuj adresy to zrobimy osobny topik na ciężarówkach - serio

Odpowiedz
Kasikk 2013-11-25 o godz. 02:31
0

U nas na 80 osób - 9 w ciąży i 4 na macieżyńskim :)
Prezes głośno zaczął się zastanawiać czy ta "choroba" zaatakuje także mężczyzn ::D

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:29
0

nat, komentuaj juz twojego postu dodam tylko :

lol lol lol lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:19
0

Agatku, ale niemal w każdym już poście ktoś pisze "nie chodzi o Agacię" :D

Teraz zrobiło sie tak, że z każdym ze stanowisk identyfikuje się konkretna osoba. Trzeba będzie pisać "abstrahując od poprzednich postów"...

Żeby troszkę atmosferę rozluźnić - od pewnego czasu mam wrażenie, że otaczają mnie dzieci, osoby w ciąży i takie, co to już wróciły po macierzyńskim. U mnie w dziale na 5 pracujących osób spodziewamy sie dwóch par bliźniaków! Czy to nie fatum jakieś? Śmiałam się, że teraz będę chyba brała dwie pigułki dziennie, bo może to jakiś wirus - "Twin-wirus" ... :) A jedna z osób oczekujących na bliźniaki to moja koleżanka najbliższa w firmie i ostatnio powiedziałam jej, żeby przestała tak epatować tymi dzieciakami i wciągnęła brzuch :D Usiłowała, ale się nie udało...:) Nasza szefowa na każde narzekanie, że ktoś się źle czuje, nerwowo pyta "a nie jesteś w ciąży?"... Ostatnio się zwalniałam, żeby pójść do gina, a szefowa nerwowo znów, czy jestem w ciąży... Ja na to, że idę własnie po to, żeby nie być... A ona na to z głebokim westchnięciem: "Firma ci to wynagrodzi..."
Mamy wszyscy lekką schizę. Rodzą się te dzieci na potęgę u nas w firmie.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:10
0

a ja przede wszystkim prosze zeby przestac walkowac moja osobe. ja odpowiedzialam na pytanie zadane w tytule. jesli kogos ta odpowiedz satysfakcjonuje to ok.jesli nie tez dobrze.

ja juz nie mam sily na te dyskusje, uwierzcie

Odpowiedz
Mamrotek 2013-11-25 o godz. 02:08
0

Jaga pisze:
A pracodawcy???? Nie zatrudnią cię bo:
1. Jeszcze nie masz dzieci i pewnie zaraz będziesz w ciąży (czytaj: bedziesz chodziła na zwolnienia lekarskie, zwalniała się z pracy na godzinkę czy dwie żeby coś załatwic czyli nie będziesz poświęcała całej siebie dla pracy)
2. Masz dzieci - więc jak w pkt.1
3. Masz juz dzieci odchowane - czyli jesteś za stara a oni chca zatrudnić kogoś młodego.
Koszmar!!! I zatrudniają faceta
To niestety prawda...
Samo wyjście za mąż znacznie obniża szanse na zatrudnienie - wiadomo - młoda mężatka - pewnie tylko czeka ,żeby na macieżyński uciec...
Ech...

Odpowiedz
Manelka 2013-11-25 o godz. 02:05
0

Nat ja napisalam o coreczce Agaci dlatego zeby ja pocieszyc i zeby nie zwatpila w to co robi.. i nie bylo to do was skierowane tylko do niej zeby ja pocieszyc bo to co o niej napisalyscie bardzo ja zabolalo...

Ja juz sie tu nie wypowiadam bo jak powiedziala Paula ze trzeba wziac 10 glebokich oddechow.. ja wiem swoje wy wiecie swoje... do rozwiazania tu nie dojdzie... a po co sie denerwowac wzajemnie obrazac i psuc sobie humor.. kazdy ma swoje zycie takie a nie inne i wykorzysta je tak jak bedzie chcial.. i bede madrzejsza i zawiesze bron i nie bede dalej tego ciagla..

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 02:03
0

Mamrotek napisał(a):
jest coś w tym - jak traktowane jesteśmy (jeszcze bezdzietne kobiety) przez świeżo upieczone mamy.
Ja do takich "świeżo upieczonych mam już raczej nie należę" (bo mam 2-letni staż w matkowaniu ;), ale zgadzam się z tobą Mamrotku.

Nie tylko mamy patrzą z góry na bezdzietne kobiety :x (sama coś o tym wiem jeszcze zanim urodziłam Weronikę).
A pracodawcy???? Nie zatrudnią cię bo:
1. Jeszcze nie masz dzieci i pewnie zaraz będziesz w ciąży (czytaj: bedziesz chodziła na zwolnienia lekarskie, zwalniała się z pracy na godzinkę czy dwie żeby coś załatwic czyli nie będziesz poświęcała całej siebie dla pracy)
2. Masz dzieci - więc jak w pkt.1
3. Masz juz dzieci odchowane - czyli jesteś za stara a oni chca zatrudnić kogoś młodego.
Koszmar!!! I zatrudniają faceta

Odpowiedz
Mamrotek 2013-11-25 o godz. 01:48
0

No to ja dorzucę jeszcze swoje 3 grosze...

1) nie wydaje mi się aby ta dyskusja dotyczyła tematu : kariera a dziecko-jak to nazwała Aurelia. Tu nie chodzi o karierę (zawodowy sukces,promocję własnej osoby,egoizm itp.) tu chodzi o przetrwanie, o możliwość utrzymania się w momencie kiedy rodzi się dziecko i "do podziału" zostaje tylko jedna pensja...

2) jest coś w tym - jak traktowane jesteśmy (jeszcze bezdzietne kobiety) przez świeżo upieczone mamy. Jest w tym trochę wyższości,lekceważenia, postawy "a co ty tam wiesz o życiu", jakby za samo urodzenie dziecka należał się order za męstwo... A przecież "mnożenie się" to bardzo łatwa sprawa (przynajmniej teoretycznie) a ważniejsze powinno być to - JAKIM się jest rodzicem,a nie to, że się ma dziecko...
Nie piszę tego do Agaci. Piszę o swoich doświadczeniach w "realu".

3) Manelko, mam wrażenie, że dla Ciebie najważniejsze jest to,że chcesz... Na zasadzie "chcę i już!" - taki argument nie przystaje do rzeczywistości, w której ja żyję...

Pozdr.

Peace! ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 01:20
0

Masz rację, nie mozna być przez cały czas słodko uśmiechniętym, bo dostaniemy trwałego przykurczu twarzy i skóra popęka nam na policzkach. ;)
Pokażmy nasze prawdziwe Ja!

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 01:11
0

E tam Skrzaciku. Z takich wątków więcej można się dowiedzieć, niż z takich, co słodyczą kapie... Zresztą ja nie rozumiem, dlaczego na Forumi tak nerwowo się reaguje na każdą wymianę zdań... W życiu się kłócimy i niekiedy impulsywnie - na forum natomiast każda dyskusja nieco bardziej żywiołowa jest natychmiast łagodzona... To nienaturalne i powoduje, że się wszystkie słodko uśmiechamy, chociaż mamy ochotę komuś wygarnąć...

BTW - wątek bardzo dobry, oby więcej takich.

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 01:08
0

Matko. Nie wiedziałam, ze rozpętam taka burzę swoim pytaniem. Przepraszam na prawdę lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 00:52
0

Ależ ja się bardzo miło uśmiecham...

A Ciebie, Manelko, wywołałam do tablicy dlatego, że wyraźnie lekceważysz moje prośby o zrozumienie i albo nie czytasz postów, albo świadomie lekceważysz to o co proszę... A ciosem poniżej pasa było stwierdzenie do Agaci w stylu "nie martw się, one ci zazdroszczą" i jeszcze cios o zazdroszczeniu że Julcia mówi do niej "Kocham Cię mamusiu"... Pisałam wielokrotnie, że zazdroszczę... i nie musisz tego tak pisać, żeby bolało jak najbardziej... Bo jeśli bym mogła to bym od razu wcieliła się w sytuację Agaci... Ale nie mogę. I jeśli to, Manelko, jest dla Ciebie takie mało istotne, że nie chcesz zrozumieć i nadal walisz na oślep, to ja się ewakuuję stąd. Roztrząsanie mojego problemu, bo to jest dla mnie w tej chwili największy problem, w taki sposób, że czuję się jeszcze gorzej, jest dla mnie akurat najmniej pożądane.

P.S. Żeby uprzedzić dalsze wnioski - tak, Manelce też zazdroszczę, że się przynajmniej MOŻE starać :|

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 00:51
0

No to teraz ja się wypowiem w tym temacie ( lol jako mama 2-letniej Weroniki :) )
Muszę przyznać rację m.in. Naturelli, Anx i innym osobom, które podzielają ich zdanie.

Decyzja o narodzinach dziecka spoczywa na rodzicach - i wg mnie ma to byc świadoma decyzja, a nie dzieło przypadku czy myślenia, że jakoś tam będzie.
W dzisiejszych czasach trzeba być niestety egoistą, bo życie niestety jest twarde. Narodziny dziecka zmieniają nasze życie o 180 stopni.
Wiem doskonale z autopsji ile "kosztuje dziecko" i to nie tylko finansowo.
Nie jest łatwo wychowywać dziecko gdy
* nie ma się przy boku np.rodziców, babci itp, którzy w każdej chwili wesprą nas swoją pomocą, poświęcą swój czas dla nas bo np.musimy zostawić dziecko na godzinę czy 3 godziny bo trzeba coś załatwić, czy też jakoś wesprą nas finansowo lub rzeczowo
* dochody rodziny są liczone od wypłaty do wypłaty, i nie daj boże wypadnie jakiś nieplanowany wydatek to wtedy katastrofa bo skąd wytrzasnąć brakująca sumę???
* obydwoje pracujecie i na dodatek wasz zakład pracy jest w innej miejscowości niż mieszkacie. Dziecko trzeba rano odprowadzić do żłobka (akurat w moim przypadku), po pracy odebrać i to wszystko z wywalonym jęzorem bo czasu mało
* itp itd......

A z drugiej strony to każdy wie ile dziecko może dać rodzicom radości, szczęścia i spełnienia. :)

A to i tak mało, bo przecież zachodząc w ciążę nie wiemy czy dziecko nie urodzi sie np. z jakimiś wadami, kalekie.... Więc znowu wraca aspekt finansowy.... bo czekac nas będzie rehabilitacja, leczenie a wiadomo jak to jest z lecznictwem teraz w Polsce :(

Niestety - decydując sie na dziecko należy brac pod uwagę wszystkie aspekty bycia rodzicem :|

Wiem, że nie jest łatwo. :)
A my jednak zdecydowaliśmy się na pierwsze dziecko. Weronika urodziła sie rok po naszym ślubie. Ja miałam wtedy 25 lat a mój mąż 26. Właśnie wzięliśmy kredyt na zakup naszego mieszkania (dzisiaj spłacamy go po około 700zł miesięcznie + oczywiście inne rachunki około 400zł + 160zł żłobek a to wszystko z naszych wspólnych dochodów około 2500zł miesięcznie).
Oceniając dzisiaj samą siebie odnośnie decyzji o macierzyństwie to tak sobie myślę, że trochę to było "beztroskie" i myślałam "jakoś to będzie". Teraz bywają dni, że stajemy na głowie i kombinujemy żeby jakoś żyć. Póki co to nam sie udaje :D
Jednak wcale nie żałujemy tego, że mamy dziecko ale nie raz w rozmowie z mężem doszliśmy do wniosku, że mogliśmy jeszcze poczekac i stanąć najpierw na nogi.

Właśnie z w/w powodów (życiowych, że tak powiem :D ) podjęliśmy z mężem decyzję, że póki co to drugiego dziecka nie będzie (choć oboje bardzo chcemy).
To nie jest sztuką mieć dziecko - sztuką jest zapewnienie dziecku i samemu sobie bezpiecznej przyszłości, stabilności itp.

lol A tak na marginesie to paczka pampersów za 60zł (jest ich tam około 50-60 szt w zależności od rozmiarów) starcza na 2 tygodnie lol
1 opakowanie mleka modyfikowanego w proszku kosztuje ok.10zł (pod warunkiem, że dziecko nie ma skazy białkowej, bo wtedy takie mleko jest na receptę i kosztuje ok.20zł). Takie 1 opakowanie starcza na 3-5 dni.
itp itd..... :D :D :D

Odpowiedz
Manelka 2013-11-25 o godz. 00:50
0

Paulus ja sie juz szeroko usmiecham policzylam do 10 to bylo mi bardzo potrzebne... jak pisalam wczesniej nie chcialam sie odzywac bo wiedzialam co bedzie ale niekture slowa mnie zbulwersowaly.. ale powiedzialam swoje i koniec lol :D lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 00:50
0

Pauluś
To ja pierwsza:

Odpowiedz
Gość 2013-11-25 o godz. 00:45
0

No dobrze, a teraz proszę wziąć głęboki oddech, policzyć do 10 i szeroko się uśmiechnąć.

Miłe panie - chyba nie chcemy tutaj stoczyć walki, która ma wyłonić zwycięzcę. Każda strona ma swoje racje, część forumek się z nimi zgadza bądź nie. To miała być konstruktywna dyskusja, a nie przeciąganie liny na swoją stronę. Uszanujmy zdanie drugiej osoby.

Pozostaję z nadzieją na Wasze szerokie uśmiechy :D

Odpowiedz
Manelka 2013-11-25 o godz. 00:33
0

Nat ja was nie osadzalam ale ty w tej sytuacji mnie tak.. jakim prawem mozesz pisac ze jestem mala dziewczynka ktora wyplynela spod skrzydel rodzicow?? skad wiesz za ile zyjemy z mezem? moze za tyle ile tobie zostaje z mezem i mimo wszystko decydujemy sie na dziecko! I jesli sie bardzo chce to sie wyzyje tylko trzeba wiedziec jak i tego wlasnie mnie rodzice nauczyli i nie uwazam sie za mala dziewczynke.. i nie mow mi ze was nie rozumiem bo tez byly sytuacje ze zostalo mniej niz 100 zl w portfelu a dni do konca miesiaca wiele.. ale jesli sie chce to idzie sobie poradzic i prosze mnie tu nie obrazac bo to JUZ NIE JEST OSADZANIE ale OBRAZANIE i nie wiem jakim prawem... a czemu nie mam dzieci?? wyobraz sobie ze po pierwsze bylo by to niemozliwoscia bo dopiero jestem 4 miesiace po slubie a po drugie sie przynajmniej o nie staram...

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:54
0

Racja. Święta racja.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:48
0

Ależ ja tego nie wymagam! Wymagam tylko tyle, żeby czytano moje posty ze zrozumieniem, mniejszym lub większym. Jak to sie mówi "głodny sytego nie zrozumie" i pewnie odwrotnie, nie chodzi mi o to, żeby sie przekonywać nawzajem, ale o to, żeby żadna ze stron nie czuła się lepsza tylko dlatego, że miała w życiu bardziej sprzyjające momenty, lepiej zarabiającego męża, bardziej pomocnych rodziców, bardziej wyrozumiałego szefa, nie wiem co jeszcze.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:32
0

Nat, tępota to jeszcze nie jest.
Na razie mniej lub bardziej napięta wymiana zdań.

Ale jak już pisałam, spór wynika głównie z faktu, że ciężko się Manelce czy Agaci postawić w Twojej sytuacji i odwrotnie. To różne światy.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:20
0

naturella napisał(a):O żesz... Tego już za wiele. I tych "krzykaczek", i tej wyższości mam i tych "egoistek". Czy to już nie jest tępota? Używam chyba dość wyraźnych słów, piszę, mam nadzieję, dość rzeczowo, ale niektóre z was chyba mają problemy z rozumieniem...

Nikt tutaj nie osądzał Agaci! Na początku podyskutowałyśmy, ale zdaje się, że zrozumiałysmy swój punkt widzenia. I nie bądźcie śmieszne czepiając się tylko tej początkowej dyskusji.

Ja natomiast chciałabym wywołać do tablicy Manelkę, która tu wyraźnie stawia się po jednej stronie bez rozumienia drugiej, mało tego, przypisując tej drugiej stronie nieistniejące intencje osądzania kogoś itp.

Droga Manelko, powiedz nam, dlaczego Ty nie masz jeszcze dzieci? Czy pracujesz? Zarabiasz? Czy byłaś kiedyś w sytuacji, że miałaś ostatnie 100 zł w porfelu i brak widoków na następne?
Nie obraź się, ale z Twoich postów wyziera obraz małej dziewczynki, która spod skrzydełek rodziców przeszła pod skrzydełka męża... Jeśli jest inaczej, to proszę sprostuj, ale tak mi się wydaje... Jesteś młoda i jeszcze Ci się WYDAJE, że życie jest sprawiedliwe... Nie życzę Ci problemów, ale wydaje mi się, że nie powinnać zabierać głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia. A takie jawne osądzanie kogoś, jak Ty to robisz jest śmieszne. I nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie - jak wyżyć w trójkę za 700 zł! Widzisz? Ty nie znasz odpowiedzi... ale będziesz wyzywała nas od egoistek. Żałosne i bardzo się zawiodłam.
:brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:14
0

O żesz... Tego już za wiele. I tych "krzykaczek", i tej wyższości mam i tych "egoistek". Czy to już nie jest tępota? Używam chyba dość wyraźnych słów, piszę, mam nadzieję, dość rzeczowo, ale niektóre z was chyba mają problemy z rozumieniem...

Nikt tutaj nie osądzał Agaci! Na początku podyskutowałyśmy, ale zdaje się, że zrozumiałysmy swój punkt widzenia. I nie bądźcie śmieszne czepiając się tylko tej początkowej dyskusji.

Ja natomiast chciałabym wywołać do tablicy Manelkę, która tu wyraźnie stawia się po jednej stronie bez rozumienia drugiej, mało tego, przypisując tej drugiej stronie nieistniejące intencje osądzania kogoś itp.

Droga Manelko, powiedz nam, dlaczego Ty nie masz jeszcze dzieci? Czy pracujesz? Zarabiasz? Czy byłaś kiedyś w sytuacji, że miałaś ostatnie 100 zł w porfelu i brak widoków na następne?
Nie obraź się, ale z Twoich postów wyziera obraz małej dziewczynki, która spod skrzydełek rodziców przeszła pod skrzydełka męża... Jeśli jest inaczej, to proszę sprostuj, ale tak mi się wydaje... Jesteś młoda i jeszcze Ci się WYDAJE, że życie jest sprawiedliwe... Nie życzę Ci problemów, ale wydaje mi się, że nie powinnać zabierać głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia. A takie jawne osądzanie kogoś, jak Ty to robisz jest śmieszne. I nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie - jak wyżyć w trójkę za 700 zł! Widzisz? Ty nie znasz odpowiedzi... ale będziesz wyzywała nas od egoistek. Żałosne i bardzo się zawiodłam.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 22:02
0

No i mamy już sztampowy wątek kariera kontra dziecko.
Nie rozumiem, czemu w Waszym wyobrażeniu nie możemy połączyć jednego z drugim?
Osobiście jestem na etapie dużego skoku zawodowego i nie wyobrażam sobie by mogło mi to przeszkodzić w decyzji o dziecku. I też szlag mnie trafia jak słyszę taką paplaninę o braku odpowiedzialności. A słysze ją często bo w obecnym środowisku otaczają mnie sami wyczynowcy karierowi.
Zgadzam się tu z Manelką, że dziecko weryfikuje nasze spojrzenie na świat i kwestia słynnego już wyboru "zupka/kremik" jest wręcz niedorzeczna.
Agacia, ja się otwarcie przyznaję do podziwu wobec Twej postawy. Śmiem nawet twierdzić, że masz prawo patrzeć na nas trochę jak na niedojrzałe jeszcze w pełni krzykaczki, co do końca nie rozumieją czym jest macierzyństwo.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 21:07
0

satti napisał(a):A personalnie do Agaci:
Piszesz, że chcesz dobrze - też tak myślę, ale kilka razy uderzyła mnie w twoich postach jedna rzecz - traktujesz nas jak małe dziewczynki, które jak będą miały dzieci to staną się dorosłe. Nie wiem czy to jest zamierzone czy nie. Ale denerwuje. Bo macieżyństwo nie oznacza dorosłości. A ty tak pisząc traktujesz nas z góry. Zwracam ci na to uwagę, bo może wcale nie chcesz być tak odbierana i wychodzi ci przypadkiem.

nigdy nie pisalam w tym tonie i nie moge sobie wyobrazic ze cos was moglo tak urazic. przyklady satti przyklady....
nigdy was z gory nie traktowalam. nigdy.

a co do odpowiadania i reagownaia na czyjes posty - ja juz nie mam sily walczyc z wiatrakami...

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 09:07
0

Netula napisał(a):ja bylam dzieckiem z kluczem na szyji i uwazam ze mialam przecudowne dziecinstwo mimo ze rodzice mieli niewile czasu dla mnie
Ja nie neguję, że to możliwe. Nie chcę mieć tylko wyrzutów sumienia, że poświęcam dziecku za mało czasu. A dzisaj nie mam go tyle ile bym chciała dać....

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 09:05
0

Manelka napisał(a):satti napisał(a): Dla mnie dziecko to nie tylko radość ale i odpowiedzialność.
Wyobraz sobie ze dla mnie tez!
nie jest żle ....mamy punkt wspólny :D

Odpowiedz
Netula 2013-11-24 o godz. 09:00
0

ja bylam dzieckiem z kluczem na szyji i uwazam ze mialam przecudowne dziecinstwo mimo ze rodzice mieli niewile czasu dla mnie

Odpowiedz
Manelka 2013-11-24 o godz. 09:00
0

satti napisał(a): Dla mnie dziecko to nie tylko radość ale i odpowiedzialność.
Wyobraz sobie ze dla mnie tez!

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 08:55
0

Manelka napisał(a):I powiem ci jedno ze jesli masz byc zmeczona i zaniedbana kobieta to lepeij nie unieszczesliwiaj sie dzieckiem bo ono na tym ucierpi... widac bardzo sie roznimy.. i sorry ale to nie bylo osadzanie zrob jak uwazasz tylko potem slyszy sie o wyrodnych matkach ktore na piedestal stawiaja wlasne szczescie.. a mi tylko zal tych dzieci wiec skoro wolisz nie dokonywac wyboru to po co sie decydowac na dziecko!
Właśnie chcę mieć dziecko wtedy, kiedy nie będę musiała dokonywać wyboru. Ja nigdy nie osądzałam Agaci. W żadnym poście - przeczytaj je dokładnie. Uważam, że będę dobrą matką bo dla mnie rodzina jest najważniejsza. Ale nie rozumiem podejścia - najpierw dzieci a potem jakoś będzie....to właśnie te dzieci są biedne i nieszczęśliwe, snują się po podwórkach z kluczem na szyi bo rodzice pracują całymi dniami, nie znają ciepła rodzinnego domu bo pogoń za środkami do życia przesłania wszystko.
Masz rację - różnimy się bardzo. Dla mnie dziecko to nie tylko radość ale i odpowiedzialność.

Odpowiedz
Manelka 2013-11-24 o godz. 08:47
0

I powiem ci jedno ze jesli masz byc zmeczona i zaniedbana kobieta to lepeij nie unieszczesliwiaj sie dzieckiem bo ono na tym ucierpi... widac bardzo sie roznimy.. i sorry ale to nie bylo osadzanie zrob jak uwazasz tylko potem slyszy sie o wyrodnych matkach ktore na piedestal stawiaja wlasne szczescie.. a mi tylko zal tych dzieci wiec skoro wolisz nie dokonywac wyboru to po co sie decydowac na dziecko!

Odpowiedz
Manelka 2013-11-24 o godz. 08:45
0

Satti a jakim prawem wy osadzacie Agacie?? tez jej nie znacie...!!

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 08:34
0

Manelka napisał(a):
AGACIU nie przejmuj sie tym co tu napisali nie warto sie denerwowac.. i nie daj sie sprowokowac. Wiesz ze masz przewage nad nimi wszystkimi..widzac usmiech swojej malej slicznej coreczki i slyszac kocham cie mamusiu.... caluski ode mnie na pocieszenie!
Te posty to dyskusja a nie walka. Nikt nie ma przewagi. Każdy ma swoje życie i na szczęście prawo do swojego zdania. I Agacia i taka Satti....

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 08:32
0

Manelka napisał(a):
A egoizm to najgorsza rzecz na swiecie ... ktoras z was napisal ze nie chce miec wyboru kosmetyk albo zupka dla dziecka... Sorry ale dla mnie odpowiedz jest oczywista.. gadanie bez sensu... mam wrazenie ze jestescie strasznie rozpieszczone i chcecie wszystko dla siebie.. ech szkoda mi slow..

Ja tak napisałam. I się nie wstydzę. Znam matki które sobie nic nie kupują bo wszystko idzie na dziecko. I ja wiem, że zrobiłabym to samo - bo dziecko jest najważniejsze. Ale w imię jakich racji mam być zaniedbaną i zmęczoną kobietą. Mówicie mi, że będę wtedy szczęśliwa - ale nie mam pewności. Czy to grzech, że lubię się ładnie ubrać i ładnie wyglądać Czy to grzech że lubię się podobać
Czy to grzech, że mam ambicje i chce się spełnić zawodowo
Co w tym złego
Czemu nasze społeczeństo nie akceptuje, że kobieta ma inne pragnienia niż gromada dzieci
Dla osób, które czytały "Błękitny zamek" - ja chce mieć swój własny kopczyk :D

Manelko - to że nie rozumiesz czyjegoś stanowiska nie oznacza, że druga osoba mówi bez sensu.
Ona po prostu mówi inaczej :D

Nie znasz mnie, nigdy nie widziałaś, nie wdałaś się w dłuższą rozmowę - a już mnie osądziłaś... ;)

Odpowiedz
Manelka 2013-11-24 o godz. 08:18
0

Wiecie co jak was czytam to sie zastanawiam czego wy tak naprawde chcecie i czy faktycznie w glebi duszy nie jestescie egoistkami... wiem ze majac tylko 700 zl na wyzycie to zbyt malo.. ale takie gadanie jak powiedziala Satti ze dziecko to wyrzeczenie to mnie do szalu doprowadza.. ja dla wlasnego dziecka bylabym w stanie sobie wszystkiego odmowic.. bo tak bylam wychowana.. moja mama tez czasem tego czy tamtego sobie nie kupila zebym tylko ja miala.. i ja tego nie traktuje jako wyrzeczenia ale sam fakt ze dziecko byloby szczesliwe byloby dla mnie najwieksza radoscia.

Zal mi Agaci bo wszyscy tu na nia najezdzaja a prawda jest taka ze w glebi duszy jej zazdroscicie tego co w zyciu osiagnela.. i tego ze umiala sobie poradzic mimo ze pojawilo sie dziecko w jej zyciu. Z zazdrosci mowi sie rozne rzeczy czasem niepotrzebnie. A egoizm to najgorsza rzecz na swiecie ... ktoras z was napisal ze nie chce miec wyboru kosmetyk albo zupka dla dziecka... Sorry ale dla mnie odpowiedz jest oczywista.. gadanie bez sensu... mam wrazenie ze jestescie strasznie rozpieszczone i chcecie wszystko dla siebie.. ech szkoda mi slow..

AGACIU nie przejmuj sie tym co tu napisali nie warto sie denerwowac.. i nie daj sie sprowokowac. Wiesz ze masz przewage nad nimi wszystkimi..widzac usmiech swojej malej slicznej coreczki i slyszac kocham cie mamusiu.... caluski ode mnie na pocieszenie!

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 07:45
0

Mi się generalnie wydaje, że problemem jest zrozumienie przez kobiety, które dzieci mają tych które ich nie chcą. Podobno po urodzenbiu dziecka kobieta jest szczęśliwa bez względu na sytuację - i dobrze, bo dzieci niekochanych byłoby wtedy znacznie więcej. Ale puki dziecka nie ma na świecie, kobieta myśli inaczej - mniej uczuciwow bardziej logicznie. (ale nie wrtościuje które myślenie jest lepsze)

Dziecko dla kobiety to zawsze wyrzeczenie. Czasmi mniejsze, czasami większe - ale zawsze jest. Ja chcę aby nie było zbyt duże. I się tego nie wstydzę.

Generalnie jest też inny problem. Część z nas mieszka w pobliżu rodziców. Może liczyć na ich pomoc lub przynajmniej wsparcie duchowe. Część wyjechała i to często bardzo daleko. I te dziewczyny są same. I nie mówie o pomocy finansowej ale chociaż o rozmowie z matką na temat ciąży, pomocy przy przewijaniu i kąpaniu. Mnie z moją rodziną dzieli 550 km. i sorry muszę sobie we wszysktkim radzić sama.
Z tej dyskusji wyłania sie bardzo prosty obraz - dziweczyny które żyją z daleka od rodziców postrzegają macieżyństwo jako wyzwzanie. Dziewczyny, które zostały w rodzinnych miejscowościach mają większe poczucie bezpieczeństwa.

Bo kobieta wtedy chce dziecka kiedy ma poczucie bezpieczeństwa. I tak też jest wśród zwierząt. To najbardziej z pierwotnych instynktów i zresztą bardzo słuszny.
Ja nie czuję się bezpieczna i to jest podstawowa przyczyna dla której mój instynkt macieżyński jest zerowy. Inne przyczyny są ważne ale nie decydujące.

Dla mnie każdy dzień jest walką. A wojna to nie jest czas na dzieci.

I chcę powiedzieć , że jak każda z nas się boję, że pewnego dnia okaże się, iż czekałam zbyt długo.....
Ta cena jest wkalkulowana w ryzyko. Ale ponosze je w imię lepszej przyszłości mojej rodziny. Czas pokaże czy decyzja była słuszna.

A personalnie do Agaci:
Piszesz, że chcesz dobrze - też tak myślę, ale kilka razy uderzyła mnie w twoich postach jedna rzecz - traktujesz nas jak małe dziewczynki, które jak będą miały dzieci to staną się dorosłe. Nie wiem czy to jest zamierzone czy nie. Ale denerwuje. Bo macieżyństwo nie oznacza dorosłości. A ty tak pisząc traktujesz nas z góry. Zwracam ci na to uwagę, bo może wcale nie chcesz być tak odbierana i wychodzi ci przypadkiem.

A do wszystkich chciałam dodać jeszcze jedną uwagę. Obrażanie się lna uwagi w stylu, który prezentuje Lobo jest troszkę "dziecinne" (nie mam innego słowa aby to określić - nie chcę jednak nikogo obrażać) jeśli się dyskutuje publicznie to trzeba być przygotowanym na to że ktoś zaatakuje nasze stanowisko. A z tego co widzę dużo osób odbiera to strasznie presonalnie.( i mówie tu o postach które bezpośrednio atakują ich stanowisko - nie ważne kto je pisał) Proponuję trochę ochłonąć i odpowiedzieć - najlepiej w tonie podobnym. Jeśłi jesteście przekonane do jakiś racji to ich brońcie.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 06:36
0

Znowu ziaskrzyło.
Temat dzieci i najodpowiedniej na nie pory nie jest tematem do ogólnych dyskusji i wzajemnego radzenia sobie. To jest sprawa tak indywdualna, uzależniona od tak rozmaitych uwarunkowań, że dziwię się tym obozom które tworzycie. Pierwszym uwarunkowaniem jest sama chęć, jak jej nie ma, nie ma o czym rozmawiać. Jak jest, przechodzimy do punktu drugiego - sytuacji materialnej.
Nie potrafię się postawić w sytuacjach, które opisujecie i trudno mi w związku z tym wyrażać opinie. Każda strona ma na pewno swe racje. Ale, na Boga, nie narzucajmy sobie poglądów na życie.
Każda z nas patrzy na życie ze swojego, często materialnego punktu widzenia i zwyczajnie nie rozumie innego podejścia.

Agacia, nie widzisz, że prowokacja to Lobowy chleb powszedni. Po co się denerwować?

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 05:59
0

Nawet nie wiedziałam, że tym jednym pytaniem rozpętam taką dyskusję. Ale jest mi zdecydowanie lepiej, bo przekonałam się, że nie jestem sama i że mnie dobrze rozumiecie. Już myślałam, że ze mną jest coś nie w porządku... Bo uważam, że na dziecko nie każdy moment w życiu jest dobry.
I to nawet nie chodzi tylko o kwestie finansowe. W moim przypadku na przeszkodzie stoi kariera naukowa mojego J., który dostał wymarzone stypendium za granicą. Ma tam potwornie dużo nauki i pracy. Nawet weekendy pracuje i uczy się do 20. Codziennie. Ja dojeżdżam do niego w sierpniu 2004, po naszym ślubie. Dziecko w tym czasie byłoby zabójstwem dla naszego związku. Ja w domu, z dzieckiem w obcym miejscu, bez rodziny i przyjaciół, a On w szkole i pracy do godziny 22. Ja po prostu nie tak wyobrażam sobie rodzinę.
Plus problemy finansowe, bo stypendium nie wystarczyłoby na 3 osoby. (Już nawet dwie z trudem się utrzymają, dlatego muszę iść tam do pracy - i chcę...)

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 05:02
0

Dołączam do tych które chcą a narazie jeszcze nie mogą.

Tzw. instynkt macierzyński mam, swojego bratanka kocham i żyć bez niego nie mogę.

Ale robię doktorat, zrezygnować nie mogę bo musiałabym oddawać kasę. którą miałam wypłacaną w ramach stypendium. Nie miałabym przez to żadnych dochodów. Mój promotor wymaga codziennej kilkugodzinnej obecności na uczelni.

Mój H. zarabia niewiele (budżetówka).

A u mnie odkryli mięśniaki i mówią że za pracę nad kolejnym pokoleniem trzeba się szybko zabrać bo będą kłopoty z zajściem i utrzymaniem ciąży.

Life is brutal...

Odpowiedz
Big Men 2013-11-24 o godz. 03:27
0

Ludzie ! Kto tu podejmuje decyzję o posiadaniu dzieci?

Ludzie tylko pokornie prosza by je mieć lub łudzą się że ich mieć nie będą.

Kto ma 100% pewność, że jeżeli plemnik spotka jajeczko to powstanie człowiek, albo kto ma taką pewność że plemnik nie spotka jajeczka?

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 03:21
0

U nas nie było problemu z podjęciem decyzji o dziecku.
Mamy duże mieszkanie, kredyt skończymy spłacać w przyszłym roku. Oboje dorośliśmy psychicznie do tego aby mieć dziecko a i materialnie też jesteśmy zabezpieczeni.

Gdybym nie miała poczucia bezpieczeństwa, mieszkania, pracy to NIGDY nie zdecydowałabym się na dziecko.
Bo poprostu zwyczajnie nie byłoby mnie na nie stać - na utrzymanie.
Więc w pełni rozumiem podejcie dziewczyn.

I wszystko musi być w odpowiednim czasie ani odrobiny wcześciej ani później. :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 02:31
0

Ha... u mnie z kolei jest tak, że nie rozmawiam o dzieciach, nie słucham wynurzeń o dzieciach, nie interesuje mnie temat, nie wyciągam koleżanki na zwierzenia... przez to stwarzam wrażenie osoby, którą nie interesuje posiadanie dzieci i która nie jest z tych "titutitu"... Ale robie to dlatego, żeby jak najbardziej odepchnąć od siebie te myśli, jak najbardziej zagłuszyć, na zasadzie - im bardziej będę obojętna, tym mniej mnie to dotknie. Bo powoli, powolutku, ale zaczyna mnie potężnie stresować sytuacja, że nie mam dziecka i nie mogę mieć na razie, co więcej, jak o tym myślę, to mi się wręcz ciemno przed oczami robi... i zaczynam się bać. trudno to wytłumaczyć komuś, kto ma dziecko czy też będzie miał w najbliższym czasie... I dlatego tak irytują mnie wszelkie przypuszczenia, że mogę robić to z wyrachowania, chęci zapewnienia sobie luksusu (ha ha!), egoizmu czy też wreszcie braku myślenia o przyszłości.

Nie piszę tego do konkretnych osób, nie usiłuję nikogo nic udowadniać, tylko proszę o troszkę zrozumienia. I dopuszczenie do siebie myśli, że brak szansy na dziecko, kiedy zegar tyka, a wszyscy naokoło głaszczą się po pekatych brzuchach, może być bolesne.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:48
0

Agacia napisał(a): ja wam wszystkim dobrze zycze. a tobie to juz wogole :)
:usciski: :usciski:

A wracając do tematu wątku: mnie tam nie uraziłaś bo ja gruboskórna jestem ;) lol , ale miałam wrażenie, że chwilami ciężko Ci zrozumieć, że ktoś może nie chcieć dziecka chociaż dla Ciebie dzieci to wartość najwyższa.
Prawdę mówiąc dopiero pisząc w tym wątku i zastanawiając się nad tym wszytskim doszłam do wniosku,ze tak naprawdę to chyba głównym problemem są finanse i z tej obawy o nie wynikają inne moje opory.
Poza tym wydaje mi się (a właściwie wiem to ;) ), że mam jeszcze czas, że jeszcze dużo rzeczy chciałabym zrobić niekoniecznie z dzieckiem przy cycku. No i dochodzi jeszcze moja niechęć do dzieci jako takich.
Dlatego napisałam gdzieś, że nie mówię nie i że może kiedyś.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:41
0

Agacia napisał(a):Lobo napisał(a):
ja nie kreuje sie na matke polke wszechwiedzaca
KOCHANA[/b]


na nikogo sie nie kreuje a dyskutowac z toba w ten sposob nie bede bo robi sie to niesmaczne
niesmaczne to bylo twoje przekomazanie sie z dziewczynami ktore z wazgledow juz wymienionych niemoga sobie pozwolic na dziecko degustatorko dobrego smaku...
czy ty nie mozesz zrozumiec ze ranilas te dziewczyny ????
tak ciezko to pojac????
a co do twojej kreacji, poczytaj swoje posty na tym topiku

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:38
0

Lobo napisał(a):
ja nie kreuje sie na matke polke wszechwiedzaca
KOCHANA[/b]


na nikogo sie nie kreuje a dyskutowac z toba w ten sposob nie bede bo robi sie to niesmaczne

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:34
0

Agacia napisał(a):lobo pass

bo teraz ty obrazasz mnie - majac w dupie moje uczucia i to co mysle wiec pomysl czasem zanim zaczniesz stukac w klawiature.
wytluszcz mi drukiem w ktorym momencie cie obrazilem?

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:33
0

lobo pass

bo teraz ty obrazasz mnie - majac w dupie moje uczucia i to co mysle wiec pomysl czasem zanim zaczniesz stukac w klawiature.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:30
0

Agacia napisał(a):
no akurat ty lobo nie powinienes mi chyba wypominac ze nie domyslalam sie ze moje slowa mogly kogos urazic. wiele razy miales w dupie to czy twoje slowa okaza sie dla kogos krzywdzace czy nie. i czasem oceniales nie biorac pod uwage uczuc innych.

przekomarzam sie bo wiem z wlasnego doswiadczenia ze dziecko moze byc najwiekszym szczesciem w zyciu dla osob ktore sie kochaja.

jest pewna roznica miedzy cynizmem a zlosliwosca w moim wykonaniu a dotykaniem jak na razie bolacych tematow takich jak dziecko z czystej checi PRZEKOMARZANIA...sama napisalas ze dziecko jest najwiekszym szczesciem , na ktore inni nie moga sobie teraz pozwolic KOCHANA

a poniewaz anx jest osoba dla ktorej chcialabym jak najlepiej wlasnie dlatego sie z nia przekomarzalam. a anx ani razu nie wspomniala poprzednio ze nie moze sobie na nie pozwolic ze wzgeldow finansowych. lkurcze lobo ty tez jako duzy chlopiec powinienes miec troche wiecej wyczucia i dopiero innym o wyczuciu przypominac.

przede wszystkim : daj spokoj z 'kochana' bo dziala to na mnie jak plachta na byka i w polaczeniu z dorosla dziewczynka sprawia ze nie potrzebnie uwalniam negatywne emocje. wecej pokory ? i kto to mowi...

ja nie musze byc pokorny , ja jestem lobo skurwiel , ja nie kreuje sie na matke polke wszechwiedzaca KOCHANA

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:22
0

Lobo napisał(a):
pytanie 1.
Wiec po co przekomarzalas sie ??? Ja tego nei rozumiem? Jestes duza dziewczynka i nie potrafisz zrozumiec ze moglo to w jakis sposob dotknac kobiete ktora az wyje do wlasnego dziecka a z wzgledow finansowych (i dojzalosci) nie moze sobie na to pozwolic?
pytanie 2. Napisalas "bo wiedzialam ze do konca stracona nie jestes", coz to mialo znaczyc?
no akurat ty lobo nie powinienes mi chyba wypominac ze nie domyslalam sie ze moje slowa mogly kogos urazic. wiele razy miales w dupie to czy twoje slowa okaza sie dla kogos krzywdzace czy nie. i czasem oceniales nie biorac pod uwage uczuc innych.

przekomarzam sie bo wiem z wlasnego doswiadczenia ze dziecko moze byc najwiekszym szczesciem w zyciu dla osob ktore sie kochaja. a poniewaz anx jest osoba dla ktorej chcialabym jak najlepiej wlasnie dlatego sie z nia przekomarzalam. a anx ani razu nie wspomniala poprzednio ze nie moze sobie na nie pozwolic ze wzgeldow finansowych. lkurcze lobo ty tez jako duzy chlopiec powinienes miec troche wiecej wyczucia i dopiero innym o wyczuciu przypominac.

Lobo napisał(a):comenti:
Agaciu losy ludzkie to nie schemeta matematyczny pod ktory mozna podpozadkowac wszystkich.
akurat mnie o tym nie musisz przekonywac. doskonale wiesz ze moje zycie na pewno do schematu nie nalezy.

Lobo napisał(a):Sorki za to co teraz powiem ale wiecej pokory kochana.
przede wszystkim : daj spokoj z 'kochana' bo dziala to na mnie jak plachta na byka i w polaczeniu z dorosla dziewczynka sprawia ze nie potrzebnie uwalniam negatywne emocje. wecej pokory ? i kto to mowi...

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:07
0

Agacia napisał(a):i wlasnie dlatego sie z toba troche przekomarzalam, bo widzialam ze do konca stracona nie jestes.
dwa pytania i jedno comenti bedzie:

pytanie 1.
Wiec po co przekomarzalas sie ??? Ja tego nei rozumiem? Jestes duza dziewczynka i nie potrafisz zrozumiec ze moglo to w jakis sposob dotknac kobiete ktora az wyje do wlasnego dziecka a z wzgledow finansowych (i dojzalosci) nie moze sobie na to pozwolic?

pytanie 2. Napisalas "bo wiedzialam ze do konca stracona nie jestes", coz to mialo znaczyc?

comenti:
Agaciu losy ludzkie to nie schemeta matematyczny pod ktory mozna podpozadkowac wszystkich. Ty jak i reszta dziewczyn z tego forum mialyscie swoje zycie , wzloty , upadki , radosci i troski po ktorych kreowal sie obecny stan swiadomosci i posiadania (ogolnie rzecz biorac zycia) i mysle sobie ze nawet Ja (mega cynik i zlosliwiec) bylbym daleki od "przekomazania" czy tez publicznego stwierdzenia kto i dlaczego "jest czy nie jest stracony".
Sorki za to co teraz powiem ale wiecej pokory kochana.

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 01:05
0

anulka28 napisał(a):
Agaciu ja nigdy nie odczułam,ze chcesz komuś to zrobić.Jak najbardziej odbieram Cię pozytywnie i wiem,że nie jesteś winna w tym sporze.Myślę,że dziewczyny czują podobnie :D :D :usciski:
ufff :usciski: :)

Odpowiedz
anulka28 2013-11-24 o godz. 01:01
0

. i nigdy nie mialam zamiaru nikogo ani obrazic ani sprawic zeby ktos zle sie przeze mnei poczul.
Agaciu ja nigdy nie odczułam,ze chcesz komuś to zrobić.Jak najbardziej odbieram Cię pozytywnie i wiem,że nie jesteś winna w tym sporze.Myślę,że dziewczyny czują podobnie :D :D :usciski:

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 00:55
0

nie zabezpieczamy sie i dziecka nie ma widac przyjdzie w najbardziej odpowiednim dla nas momencie na ktory chyba my juz nie mamy wplywu...;)

ja z kolei w tej kwesti się z Tobą zgadzam tylko że coraz częściej dopadają mnie czarne myśli czy nie jest tego inna przyczyna...

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 00:55
0

i wlasnie dlatego sie z toba troche przekomarzalam, bo widzialam ze do konca stracona nie jestes. i nigdy nie mialam zamiaru nikogo ani obrazic ani sprawic zeby ktos zle sie przeze mnei poczul. przeciez ja wam wszystkim dobrze zycze. a tobie to juz wogole :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-24 o godz. 00:50
0

Agacia napisał(a): anx w poprzednich postach ani raz nie wspomniala ze to jest powod dla ktorego nie chce miec dziecka.
Agaciu - to jest jeden z powodów - kto wie czy nie najważniejszy....
Może gdybyśmy nagle wygrali w totolotka i poczułabym bezpieczeństwo finansowe to i mój instynkt macierzyński by się ujawnił?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie