• Iweta odsłony: 73180

    Jak zmniejszyć apetyt na słodycze?

    Macie jakiś sposób na zmniejszenie apetytu,zwłaszcza na słodycze?Uwielbiam słodkościa le niestety moje ciało ni i zauważyłam że tyję bo nie umiem ograniczyć jedzenia.Na kolacje nie nie jem ale w ciagu dnia ciągle mam apetyt na coś dobrego.Do ćwiczeń ciezko mi sie zmobilizowac bo na koniec dnia jestem taka padnęta ze nic mi sie nie chce.

    Odpowiedzi (33)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-12, 17:53:37
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-11-12 o godz. 17:53
0

to co ja mogę polecic bo znam z własnego doświadczenia to to ze jak piłam duzo soków owocowych nie jadłam Az tak duzo słodyczy.Dostarczałam organizmowi cukry (zdrowe) zawarte w sokach i przez to ta chec na słodkie troszke mnie mijała.

Odpowiedz
Brigitte 2013-09-08 o godz. 03:44
0

U mnie aerobik bardzo pomaga dwa razy w tygodniu biegam na step
a na słodycze tez mam apetyt
jak sie odchudzałam to zastępowałam je kukurydzianymi chrupkami pomogło lol

Odpowiedz
camillee 2013-08-29 o godz. 08:38
0

ja kiedys bylam slonikiem i w koncu udalo mi sie schudnac 10 kg.
doszlam do poczatkow anemii (wiem ze to bylo nierozsadne)
niestety trudno mi bylo po kilku latach przybrac nawet 2kg, nawet jak jadlam wiecej.
ale teraz widze ze jest coraz latwiej.
jem wiecej i widze ze tyje.

Odpowiedz
gocha* 2013-08-29 o godz. 06:15
0

Dziewczyny nie zapominajcie o tłuszczach!! Są niezbędne by witaminy się wchłaniały. Jak kanapka to posmarowana cieniutko masłem,jak sałatka to z minimalnym dodatkiem oliwy z oliwek.

Odpowiedz
Gość 2013-08-29 o godz. 04:48
0

No to raczej oczywiste i mało tego-efekt jojo gwarantowany.
Niestety-osoby ze skłonnościa do tycia musza się pilnować całe zycie-oczywiście,jeśli chcą być szczupłe.

Odpowiedz
Reklama
miu miu 2013-08-29 o godz. 03:36
0

ja myśle,ze jesli ktos ma skłonnosc do przybierania na wadze to powinien zmienić swój sposób odżywiania na zawsze a nie tylko na czas diety
po prostu zmienić przyzwyczajenia i sie tego trzymać stale
innego sposobu nie widze

jesli ktos sobie robi diete,chudnie,a potem wraca do poprzedniego sposobu odzywiania to mija sie to z celem

Odpowiedz
Ania 2013-08-29 o godz. 02:32
0

iskierka55 napisał(a):barbarosa napisał(a):musisz zrobic sobie zwyczajny odwyk
wystarczy miesiac,organizm sie odzwyczai i nie bedziesz juz miała ochoty
to trudne ale mozna
to chyba najskuteczniejsze tylko wlaśnie dużo silnej woli potrzeba, ale po sobie wiem, że można
tak masz racje silna wola i odwyk, czym mniej jem to mniej mam ochote na slodkosci no i minus kolo 5 kilo, jeszcze 5 lol

A co do tanczenia jak juz bym miala tanczyc to przed M, napenwo by sie mu spodobalo

Odpowiedz
Gość 2013-08-28 o godz. 16:17
0

xena_music napisał(a):camilla, ja tańcze jak mąz nie widzi:P:P
Jeżeli chodzi o taniec,to polecam wziąc dziecko na ręce-i tu ćwiczymy mięśnie rąk -i tańczyć z nim-po prostu-Włączamy-JADĄ,JADĄ MISIĘ i heja !!!!
Sklony,obroty-z dzieckiem wszystko dozwolone i nawet przy mężu nie wygląda to głupio lol

to znalazłam z necie.
Z pamiętnika pewnej Pani......

"Która z nas - kobiet w rozmiarze innym niż S lub M - nie miewa takich myśli? Przygnębiających, dołujących, skazujących na skwaszoną minę i cierpiętniczy wyraz twarzy, bo... "bo przecież nic na mnie nie pasuje w sklepie, nie mam co na siebie włożyć, facet nie patrzy na mnie tak jak dawniej".
A tu zbliża się (niepotrzebne skreślić) komunia syna/ślub kuzynki/imieniny cioci/wakacje nad morzem. Chciałoby się wyglądać zgrabnie i powiewnie, wystąpić w kusej mini lub z odkrytymi plecami. Ale jak, skoro ciało pokrywa gruba warstwa tłuszczu?!
I właśnie na pytanie "jak" postaram się odpowiedzieć.
Nie będzie to kolejny artykuł z cyklu "wydaj 300-1000 zł na nasz specyfik, a za tydzień będziesz szczuplejsza o 5-10-15 kilogramów bez wyrzeczeń". Nie musisz wydawać tylu pieniędzy, nie nastawiaj się na cud, bedą też wyrzeczenia. Za to stracisz 5-10-15 kilo. Naprawdę. Ja straciłam już 12. I nie cierpiałam z powodu odchudzania, wręcz przeciwnie - stało się dla mnie przyjemnością.

Najważniejsze, jeśli postanowiło się schudnąć, to wymyśleć sobie dobrą motywację - po co ja to robię?
Dla mnie świetną motywacją była kolejna wizyta w sklepie odzieżowym i przymierzanie spodni. Mąż podawał mi coraz większe rozmiary, a ja wygladałam w nich coraz gorzej. Skończyło sie na 46. rozmiarze, który niby pasował, ale wyglądałam w nim jak krowa. Dosłownie.
Zaraz po tym (było to w listopadzie 2003) postanowiłam się odchudzić. Ale, jak to zwykle bywa, jakoś tak wyszło, że po tygodniu oszczędzania się w obżarstwie przerwałam odchudzanie.
Znacie to? No, jasne. I gdzie tu wspaniała motywacja?
Otóż świetnie zapamiętałam swoje łzy i słowa męża, który NIE powiedział mi "ale się, babo, spasłaś" - co byłoby zgodne z prawdą, tylko: "dzisiaj to te ubrania szyją na anorektyczki". To było takie kłamliwe, że aż ziemia zajęczała, a w pamięci mam do dziś.

Dzwonek ostrzegawczy poczułam 4 maja 2004 r. Musiałam pójść do szpitala na badania - spakowałam się, w szpitalu zakładam szlafrok i... klops. Nie mogłam się nim owinąć - poły ledwo siebie dotykały! To było straszne, bo pasek od szlafroka dawno mi zaginął i liczyłam na to, że po prostu się szlafrokiem owinę i nic nie będzie widać. Ze szpitala wyszłam 5 maja. 6 maja już się odchudzałam. Ze świetnym efektem - w niecałe 3 miesiące minus 12 kilo!

Najważniejsza rzecz to systematyczność. I nie mówię tu o systematycznym ćwiczeniu (o tym nieco później).
Trzeba mieć siebie pod kontrolą. Polecam założenie "dzienniczka odchudzania".
Na początku kilka rubryk - data, waga, obwody biustu, talii, brzucha, bioder, ud.
Ważę się codziennie, bo jestem na tym punkcie zboczona, mam wagę elektroniczną, więc każde wahnięcie widzę od razu. Mierzę się raz w tygodniu. Częściej nie ma sensu. Co jest ważne w ważeniu i mierzeniu? Żeby robić to zawsze o tej samej porze - rano, na czczo, po wizycie w toalecie, ale przed kąpielą (w czasie kapieli ciało "pije" wodę i waży się nawet do pół kilograma więcej).
Ten dziennik uświadamia ci postępy. Jak nie zapiszesz, a nie ważysz się codziennie - to możesz przez tydzień zapomnieć, ile ważyłaś. A jak masz napisane czarno na białym - zwłaszcza, jeśli liczby się zmniejszają - to rosną skrzydła! Ten dzienniczek to ostatnio moja ulubiona lektura.

Dla osób, które pracują, uczą się i nie mają czasu na przestrzeganie jakiejś konkretnej diety, proponuję metodę "małych kroczków". Ja akurat zastosowałam metodę "siedmiomilowych kroków".

"Małe kroczki"

Dietę (właściwie trudno to nawet tak nazwać) rozkładasz na długi czas. Wszystko oczywiście notujesz w dzienniczku, bo co napisane - to pamiętasz. W pierwszym tygodniu rezygnujesz ze słodzenia kawy i herbaty. Jak ktoś nie lubi gorzkiego - zmniejsza słodzenie o połowę albo stosuje słodzik (chociaż nie jest zdrowy). I tak wytrzymujesz przez tydzień. To przecież żadna dieta - po prostu słodzisz mniej lub wcale. Straszne to nie jest, tydzień wytrzymasz. I co? Jeżeli wytrzymałaś tydzień, to chyba możesz dalej nie słodzić? Już przywykłaś, pogodziłaś się z losem, że kawa jest gorzka, a może nawet taka bardziej ci posmakowała?
Następny tydzień - kolejne postanowienie. Tym razem przyrzekasz sobie, że nie będziesz jeść białego pieczywa. Odstawiasz bułeczki z białej mąki, chleb pachnący polepszaczami i kupujesz grahamki, ciemny chlebek i pieczywo z tzw. "śmieciami" - czyli pestkami dyni, słonecznika, śliwkami. Przecież wytrzymasz tydzień bez białego chleba, prawda? No, jasne. Więc dasz radę i potem.
Trzeci tydzień to postanowienie nie brania do ust jedzenia po godzinie 20-tej. Jeśli odczujesz głód - napijesz się soku pomidorowego (mało kalorii, głowa myśli, że coś zjadłaś, a ile witamin!).

W ten sposób sama nie będziesz wiedziała, kiedy - bo przecież nie jesteś na diecie! - zgubisz około kilograma. Bez wysiłku. Ograniczenia można stosować w kolejności dowolnej - jak ci pasuje, to najpierw przestań jeść białe pieczywo, czy przestań jeść po ósmej wieczorem.
Kolejne ograniczenia do zastosowania to: wypijanie dziennie litra wody, potem 1,5 litra (zamiast wody mogą też być herbatki owocowe i ziołowe, soki warzywne, ale nie owocowe, bo kalorie i cukier!), ostatni posiłek do 18.30-19.00, odstawienie słodyczy (to jest najtrudniejsze), wprowadzenie ruchu - choćby spacer 20-30 minut, ale codziennie!, zabielanie zup jogurtem, nie śmietaną (na tym skorzysta cała rodzina). Inwencji w wymyślaniu ograniczeń na pewno ci nie zabraknie. Bylebyś tylko się ich trzymała.

A co, jeśli faktycznie wytrzymałaś przez tydzień bez cukru, jedzenia po 20-tej itd.? Należy ci się nagroda.
Po każdym zwycięskim tygodniu robisz sobie przyjemność.
Planujesz ją sobie od razu w pierwszym dniu ograniczania się i czekasz cały tydzień. Musi to być coś, co cię naprawdę ucieszy: jeśli masz furę kasy, to możesz planować nowe buty, torebki, perfumy, kremy (ale nie ubrania, bo przecież schudniesz i będą za duże).
Jeśli z kasą krucho - proponuję wariant oszczędnościowy: lakier do paznokci, świecę zapachową, która oświetli ci łazienkę podczas relaksu w wannie, płyn do kąpieli o zniewalającym zapachu itp.
Jeśli kasy nie ma wcale - nagrodą może być pół godziny, czy też cała, wyłącznie dla siebie, na przykład w niedzielę (wtedy robisz sobie maseczkę ze skórek ogórka, czy innego warzywa/owocu, pławisz się w pachnącej wodzie i nie ma cię dla nikogo - krótko mówiąc, podaruj sobie godzinę luksusu).
Jeśli jesteś słodyczowym maniakiem - niedzielne popołudnie może być nagrodą za tydzień wytrwałości - wtedy do popołudniowej kawy (bez cukru) możesz zjeść coś słodkiego (kostkę czekolady 70 proc. kakao, wafelka, sernik na zimno - oczywiście nie cały). Ja tego nie robię - boję się, że jak zacznę - to już nie przestanę. Ale ja jestem nałogowcem słodyczowym.

Te wszystkie "małe kroczki" składają się na zmianę trybu życia. Powolutku, ale bezboleśnie stracisz zbędne kilogramy. Bez strasznych wyrzeczeń, bez katowania się drakońskimi dietami, bez biegania na siłownię, gdzie wydaje ci się, że każdy patrzy na ciebie jak na raroga, bo jest cię tu i ówdzie za dużo. A poza tym, stosując niektóre "swoje ograniczenia", poprawisz zdrowie i wygląd swojej rodziny - ciemny chleb będzie im lepiej służył, niż pszenny albo sztuczny, to samo z zabielaniem zupy jogurtem, nie śmietaną i innymi "ogólnymi" zmianami.
A ile ty zyskujesz - patrzysz w "dzienniczek odchudzania" i nie wierzysz własnym oczom - coraz mniejsze liczby. Wolno, ale za to bez efektu jo-jo. I do tego naprawdę nie trzeba strasznie silnej woli.
Potem, kiedy stracisz już parę kilogramów - nie masz wyjścia - musisz zacząć myśleć o bardziej intensywnych ćwiczeniach.
Tak wygląda metoda "małych kroczków"

Myslę,że to calkiem dobry pomysł.

Odpowiedz
mojamaja.corcia 2013-08-24 o godz. 01:54
0

hej ja tez przez cła ciaze zajadalam sie slodyczami :) Mogalam nawet przez caly dzien zjesc ze 2 cale czekolady (głownie z orzechami laskowymi :) no i przytylam 17 kilo :( i do teraz nie moge zrzucic zbednych kilogramow :) pozdrawiam

Odpowiedz
iskierka55 2013-08-24 o godz. 01:48
0

barbarosa napisał(a):musisz zrobic sobie zwyczajny odwyk
wystarczy miesiac,organizm sie odzwyczai i nie bedziesz juz miała ochoty
to trudne ale mozna
to chyba najskuteczniejsze tylko wlaśnie dużo silnej woli potrzeba, ale po sobie wiem, że można

Odpowiedz
Reklama
Kasia735 2013-08-24 o godz. 01:41
0

witam
ja natomiast przez 28 tc przytyłam już 13 kg.a jeszcze trochę ciąży przede mną i mam straszliwą ochotę na słodycze Mogę jeść tylko to.Wiem że to tylko puste kalorie,ale i tak nie mogę się powstrzymać.Nie wiem co się ze mną dzieje,bo przed ciążą nigdy nie miałam takiego wilczego apetytu na słodycze.
Wy też tak miałyście?
Pozdrawiam

Odpowiedz
camillee 2013-08-23 o godz. 07:21
0

to dobrze,
bardzo lubie suszone owoce!!
jak mialam anemie to lekarz kazal mi jesli suszone sliwki, bo maja duzo zelaza.
mniam mnaim :)

Odpowiedz
miu miu 2013-08-23 o godz. 07:09
0

camillee napisał(a):barbarosa napisał(a):suszone owoce:rodzynki,morele,figi,śliwki
zawsze wydawalo mi sie ze suszone owoce maja duzo kalori....
to prawda,ale suszone owoce sa naturalne,zawierają błonnik,witaminy i mikroelementy
sa inaczej przetwarzane przez organizm niż np batonik princessa
jezeli cos zawiera błonnik,organizm musi zużyć więcej energii zeby to strawić i spalić
poprawia sie praca jelit
poza tym w owocach jest fruktoza a w batonach sacharoza-a to róznica
nie chodziło mi o to zeby te śliwki i figi jeść na kilogramy,tylko jesli chce sie słodkiego to już lepiej zjeść garść rodzynek niż snickersa

ja np jem słodycze bardzo rzadko ale czasem mam ochote na coś słodkiego bo to naturalne ze organizm domaga sie cukru np w momencie zmęczenia czy niewyspania
wtedy siegam własnie po suszone śliwki albo łyżeczke miodu

Odpowiedz
camillee 2013-08-23 o godz. 06:54
0

barbarosa napisał(a):suszone owoce:rodzynki,morele,figi,śliwki
zawsze wydawalo mi sie ze suszone owoce maja duzo kalori....

Odpowiedz
miu miu 2013-08-23 o godz. 02:16
0

musisz zrobic sobie zwyczajny odwyk
wystarczy miesiac,organizm sie odzwyczai i nie bedziesz juz miała ochoty
to trudne ale mozna
a jak ci najdzie wyjatkowa ochota to polecam suszone owoce:rodzynki,morele,figi,śliwki
dobra jest tez czekolada 90% kakao,ma mało cukru
soki mozesz pić ale te bez dodatku cukru,polecam pomarańczowy tymbark classic,nie zawiera w składzie cukru,nie kupuj soków typu Kubuś bo sa bardzo mocno słodzone

Odpowiedz
camillee 2013-08-21 o godz. 06:46
0

xena_music napisał(a):camilla, ja tańcze jak mąz nie widzi:P:P
chyab pojde w twoje slady :)
a pozniej razem na disco z naszym ukladem tenecznym :D

Odpowiedz
Ania 2013-08-21 o godz. 00:39
0

JA tez nie umiem siasc i wypic szklanki wody, ja pije wode nieswiadomie

To znaczy zawsze mam butelke wody przy sobie i caly czas po nia siagam i nawet nie wiem kiedy a butelki juz nie ma. Taka jedna butelka to .5L a 4 przez caly dzien bez problemu wypijam.
Zreszta to samo robie z Olivka ona zawsza ma kubek niekapek przy sobie z woda, i tez caly dzien pije wode.

Odpowiedz
xena_music 2013-08-20 o godz. 21:20
0

camilla, ja tańcze jak mąz nie widzi:P:P

Odpowiedz
Gość 2013-08-20 o godz. 16:06
0

Camillee-dasz rade-woda jest zdrowa-a zapycha zoladek.Jesli jesz o tych samych porach,to ok pol godzinki wczesniej szklanka wody.Takie male glodowki sa wskazane-od czasu do czasu.Idzie wytrzymac.Ja tez czasami robie sobie jednodniowe "wodne" dni-i nie jest zle.Dluzej bym na pewno nie wytrzymala.

Odpowiedz
camillee 2013-08-20 o godz. 07:00
0

iza 28 napisał(a):przed kazda dieta,warto zrobic sobie oczyszczanie organizmu-poprzez chociaz jednodniowa glodowke-sama woda i ew sucharki.
nigdy jeszcze nie mialam takiej glodowki....
chyba bym nie wytrzymala

xena_music napisał(a):włacz muzyke i 15-20 min dziennie tańcz twista i coś a'la taniec brzucha...
fajnie działa....
chyba zaczne, a moj maz padnie ze smiechu :)

Odpowiedz
Panna Cz. 2013-08-20 o godz. 06:56
0

nie moge powstrzymac apetytu..koncze wlasnie torcik wiedenski

Odpowiedz
xena_music 2013-08-20 o godz. 05:45
0

camilla, ja też, włacz muzyke i 15-20 min dziennie tańcz twista i coś a'la taniec brzucha...
fajnie działa....czuję po dwuch dniach to co dawno nie ruszane było:P

Odpowiedz
Gość 2013-08-20 o godz. 05:37
0

Duzo sie slyszy o specyfikach "cud" rodem z piekla,poniewaz ludzie sa gotowi zaplacic za to kupe kasy,ale dostac to jest bardzo trudno.Dziwi mnie jednak niektórych gluota,bo jesli prepatar jest taki cudowny,bez efektów ubocznych,to dlaczego lekarze o nim nie slyszeli????
Poza tym,niektore maja dziwny sklad,skladniki wyssane z palca,doslownie-bo lekarze tez o takich nie slyszeli lol Nic,to tylko nabijanie potrwela cudzymi naiwnymi wierzeniami o smuklej sylwetce,ale każdy orze jak moze :D

Sport-nie zawsze jest dobry.Niestety-jesli woda zatrzymuje sie w organizmie-to uprawianie sportu jeszcze bardziej poglebia chorobe.To tylko kwestia hormonow.
Sol tak samo-nie zdrowa jest bardzo,ale bez soli nie wyobrazam sobie ziemniakow-sa jak papier wtedy.Minimalna ilosc nikomu nie zaszkodzi.
Caly problem polega na odzywianiu-kiedys ogladalam program,taki eksperyment,kobieta niby nie jadla duzo,ale przy malym dziecku tyla w oczach.
Kazano jej wrzucac do talerza wszystko to,co podjada w ciagu dnia-nawet po dziecku-okazalo soe,ze tego bylo calkiem sporo lol
Silna wola-mozna ja cwiczyc.Nawet idac droga podstepu-mozna sie z kims zalozyc Kazdy pomysl dobry,gorzej jak zapachnie z kuchni czyms dobrym,a na diecie wszystko pachnie inaczej-lepiej lol
Poza tym,przed kazda dieta,warto zrobic sobie oczyszczanie organizmu-poprzez chociaz jednodniowa glodowke-sama woda i ew sucharki.

Odpowiedz
camillee 2013-08-20 o godz. 04:38
0

na gimnastyke jestem za leniwa ;)

Odpowiedz
Ania 2013-08-20 o godz. 03:50
0

Z cukrem to prawda ja juz od lat nie slodze. Sokow tez nie pije. Od czasu do czasu napije sie cole ale to tylko diet bo w tych nei ma cukru.

Preparatom nie ufam, juz nie raz slyszalam o wynalazkach na schudniecie a poniej sie dowiaduje ze komus watrobe zjadlo.

Odpowiedz
xena_music 2013-08-20 o godz. 03:35
0

Cukier jest jak narkotyk-im wiecej go jesz-tym bardziej go potrzebujesz do normalnego funkcjonowania-dlatego ZERO CUKRU !!!
iza, dokładnie
ja juz nauczyłam się nie słodzić herbaty(kawę piję baaardzo sporadycznie, ale ja słodzę 2 czubate łyzeczki i zabielacz, inaczej nie wypiję)

co do ruchu, trzeba znaleźc taką formę która nam sie szybko nie znudzi,a będzie sprawiała jakąś tam satysfakcję..włączyć muzykę i tańczyć, skakać,ruszać się

Odpowiedz
Gość 2013-08-20 o godz. 03:23
0

Moze chrom?
Chrom powstrzymuje apetyt na slodkosci.
Ja osobiscie nie jestem za preparatami-przynajmniej takimi-ale sa ludzie,którzy inaczej nie moga.Kazdy ma niedobór chromu w organizmie,wiec na pewno nie zaszkodzi.
Przede wszystkim cwiczenia wysilkowe.Potem to juz napijesz sie wody i masz brzuch pelny.
Jezeli to nie pomoze,to proponuje cos naturalnego-czyli blonnik z ziolami.
Bardzo skuteczne.Moja kolezanka to brala i musze powiedziec,ze nawet schudla....
Blonnik zapycha Ci zoladek i zmniejsza uczucie glodu.
Za przekaski miedzy posilkami jablka-one sa wzdymajace i zdrowe,ale 3 duze na raz,sa jak spory posilek,wiec nie przesadzaj z tymi owocami.
Wszystkie owoce,które maja duzo wody.Warzywa tez.
Wiecej owocow i warzyw-zero cukru i kawy-ona zatrzymuje wode w organizmie.
Cukier jest jak narkotyk-im wiecej go jesz-tym bardziej go potrzebujesz do normalnego funkcjonowania-dlatego ZERO CUKRU !!!

Odpowiedz
xena_music 2013-08-20 o godz. 01:28
0

ja nie zrezygnowałam całkowicie ze słodkosci, bo mam podobny problem...nie umiem poprostu bez nich żyć..ale...ograniczyłam czyli:nie słodzę herbaty(no, ja ostatnio pije tylko ziółka, to tym bardziej nie słodzę), cos tam ewentualnie skubnę typu kawałek czekolady czy herbatnika, ale jednego, nie cała paczke:P
a jak potem nachodzi mnie na słodkie to idę do kuchni gdzie w opudełku stoją kupione ostatnio otręby(np są z dodatkiem suszonych śliwek, itp) i jedną-dwie łyżki zjadam:P:P albo kawałek jabłka...
no ewentualnie robię kolejną porcję ziółek:)

z cwiczeniami jestem teraz całkowicie na bakier przez kręgosłup, ale....znalazłam cos co może okazać sie skuteczniejsze na spalanie kalorii i tłuszczyku niż ćwiczonka..i co ważniejsze-przyjemniejsze....
http://www.belly-dance.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=158&Itemid=12

to i filmiki wstecz i nastepne..
polecam:)
nie robię moze dokładnie,bo ciezko isę tak nauczyć, ale te rytmy działają tak ze pupa sama sie kręci:)
wczoraj było 10 min, dziś 15:)

Odpowiedz
Ania 2013-08-19 o godz. 23:44
0

Woda to podstawa ja pije 2L-3L dziennie.

A cwiczenie narazie moze bym sie nie wypowiadala bo dopiero zaczelam od wczoraj ale Olivka chodzi spac 18:30 takze ja mam caly wieczor dla siebie.

Odpowiedz
mojamaja.corcia 2013-08-19 o godz. 22:29
0

mam ten sam problem calymi dniami objadalabym sie slodyczami :) zapraszam na stronkę mojej Niuni
http://smyki.pl/domeny/corcia.pl/mojamaja/index.php
:P

Odpowiedz
iskierka55 2013-08-19 o godz. 20:41
0

Ania ma rację silna wola to podstawa i dużo niegazowanej wody mineralnej, czerwonej herbatki.
Co do slodyczy to poprostu nie można ich kupować, jak nie będziesz miala w domu to nie będziesz po nie sięgać. Kup sobie seler naciowy, marchewkę jak poczujesz ochotę na male co nieco to weź selera czy marchewkę i sobie chrup, co do ćwiczeń to najlepiej robić je rano, nie wiem czy córcia Twoja jeszcze śpi rano, a jeśli nie to polączyć ćwiczenia z zabawą z nią, wieczorem po calym dniu biegania za dzieckiem faktycznie czlowiek nie ma sily na nic , ale rano jesteśmy pelne energii. Zjadaj lekkie śniadanie, obiad najlepiej surówkę z mięskiem, na kolację owoc najlepiej jablko w między czasie jakiś jogurcik, jak to wszystko polączysz z silną wolą to efekt murowany najgorsze są pierwsze trzy dni potem już organizm zaczyna się przyzwyczajać. Wiem co mówię, bo po ciąży też mialam apetyt i dużo ciala. Powodzenia.

Odpowiedz
Ania 2013-08-19 o godz. 10:12
0

Woda i silna wola, innego cuda nie ma.

Ja ejstem na diecie dzisaj dwa tyg, 3.5 kg na minusie i apetyt bardzo maly. Poprostu zolondek mi sie skurczyl i juz nie mam tego apetytu co kiedys.

Odpowiedz
camillee 2013-08-19 o godz. 02:54
0

nie znam recepty na zmiejszenie apetytu, tym bardziej na slodycze.
czy taka w ogole istnieje?
swego czasu kiedy ja sie odchudzlam, w ciagu dnia wcinalam wszystko tak jak zwykle,
nawet slodycze, ale zrezygnowalam calkowicie z kolacji.
to dalo mi oczekiwane efekty.
skoro w dzien nie mozesz sie powstrzymac to moze tez sprobuj nie jesc wieczorem?
cos za cos

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie