• caradura odsłony: 2261

    Wielkie miasto czy mała mieścina/wieś?

    Pochodzę z małego miasta (ok 16tys mieszkańców), gdzie praktycznie wszyscy się znają, choćby z widzenia. Mamy 5 podstawówek, 2 licea, technikum i zawodówkę (choć ponoć teraz już nie ma zawodówek), stadion i kino, które nie funkcjonuje w wakacje. Mamy też planty - centrum życia towarzyskiego młodzieży (w lecie, w zimie raczej osiedla) i park. 10km dalej jest nieco większe miasto, gdzie są dwa kina, dwa baseny, centrum handlowe, kilka szkół więcej, ale też nic specjalnego. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam stamtąd wyjechać do jakiegoś dużego miasta, gdzie będę mogła chodzić do opery czy teatru, gdzie będzie mnóstwo klubów i stylowych knajpek, gdzie życie będzie toczyło się 24 na dobę. Wylądowałam w Krakowie. Super, moje marzenie się spełniło, Kraków to bardzo klimatyczne miasto, uwielbiam Rynek nocą, uwielbiam spacery nad Wisłą etc. Jeśli ktoś nie jest leniwy i ma trochę pieniędzy, to nie może się nudzić. Filharmonia, multikino, muzea, lodowisko, kręgle, koncerty ... Tego w moim mieście nie ma (a szkoda).
    Ale coraz częściej zastanawiam się nad powrótem do swojego miasta (lub osiedleniem się w jakiejś mniejszej miejscowości) po skończeniu studiów. Męczy mnie to, że połowę swojego czasu spędzam w tramwajach (bo wszędzie daleko), męczą mnie zakupy w wielkich galeriach, męczą mnie codzienne zakupy w hipermarketach (bo nie ma małych sklepików, a jeśli są, to ceny są znacznie większe), denerwuje mnie atmosfera na osiedlu, gdzie ludzie są sobie obcy, często nieżyczliwi i nieufni.
    Powiedzmy, że czasami podnieca mnie życie w wielkim mieście, w pędzie i w ogóle. Ale chyba zdecydowanie częściej potrzebuje świętego spokoju.
    Tu ludzie są jakby inni, moje koleżanki z Krakowa mają jedną, czasem dwie przyjaciółki, chłopaka czy męża i na tym się kończy. Nie ma czegoś takiego, jak paczka przyjaciół (czasem jedynie paczka znajomych, którzy tak naprawdę niewiele dla danej osoby znaczą), ludzie ze sobą rywalizują, nierzadko nie potrafią ze sobą normalnie porozmawiać - najważniejsze jest to, jaką ktoś ma pracę, ile zarabia, ile skończył kierunków, jakie ma samochody i ile domofonów trzeba zaliczyć, by dostać się do jego bloku. Poza tym jest niebezpiecznie, do tej pory to, że ktoś mógł kogoś zabijć w knajpie czy na ulicy (zwłaszcza w biały dzień) było dla mnie abstrakcją. Już niestety nie jest.
    Wszystko ma swoje plusy i minusy - wiadomo. A ja jeszcze nie zdecydowałam, gdzie chciałabym spędzić resztę życia, ale coraz częsciej marzy mi się domek z ogródkiem gdzieś w miarę spokojnym miejscu, choć nie ukrywam - w pobliżu większego miasta, tak, żebym do teatru czy opery nie musiała jechać 100km.

    A Wy? Też bardziej cenicie sobie spokój, czy jednak szybkie tempo, hałas i zamieszanie wielkiego miasta to jest to?

    Odpowiedzi (1)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-01, 08:17:23
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-01 o godz. 08:17
0

dla m,nie najlepszym rozwiązaniem byłoby mieszkanie gdzieś "pod miastem"
z dala od zgiełku
i prawie na wsi

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie