• Eire odsłony: 3442

    Jak zwierzę zmieniło moje życie...

    Czyli coś się zmieniło u was kiedy pojawiły się ukochane zwierzaki

    Ja dzieki Astrze przestałam chorobliwie pragnąć dziecka i chociaż częściowo spełniać się jako "mamusia". A dzieki koniom poznałam mojego męża więc mam ogromny sentyment do tych pięknych zwierząt.

    Czekam na Wasze wpisy :D

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-06-16, 12:21:09
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
caradura 2009-06-16 o godz. 12:21
0

ja miałam rybki, chomiki, żółwia ... ale dopiero pies nauczył mnie, że to jest żywe stworzenie, które potrafi okazywać emocje, które potrafi się cieszyć, smucić, bać, za które jestem odpowiedzialna, bo jest moje, bo ja sie na nie zdecydowałam, bo nie jest zabawką.
poza tym dzięku psu uświadomiłam sobie, że potrafie być odpowiedzialna, potrafię pokochać mimo wielu problemów (wiadomo, jak jest ze szczeniakami) i może to głupie porównanie, ale tak sobie czasem myślę, że wbrew pozorom (bo nie rozczulam się na widok dzieci etc.) będę dobrą matką. oby.

Odpowiedz
aga-wrocek 2009-06-16 o godz. 08:42
0

Nasz niuniuś spoił nasz ziwązek. A było już średnio, a teraz wspólne sapacerki niuniutek zaczepia, jak my jesteśmy smutni to robi takie miny, że muszę być pogodna, bo wygląda jakby miał sie rozpłakać. wogóle od czasu gdy sie pojawił spędzamy więcej czasu wspólnie. A weekendy jaki są długi jak trzeba wstać rano, żeby wyjść z psem, jak nie było motywacji to tak zwykle do 11 gniliśmy a teraz 8 max 9.

Odpowiedz
Gość 2009-04-11 o godz. 08:52
0

:D

Odpowiedz
Eire 2009-04-11 o godz. 08:39
0

asiszko ja nawet u psychologa byłam ale po wizycie stwierdziłam,że Pani nie kuma o co mi chodzi i że sama sobie lepiej pomogę i udało się dzieki Astrze 8)

Odpowiedz
Gość 2009-04-11 o godz. 08:33
0

I to jest dla mnie niezwykłe, ja myslalam juz nawet o wizycie u psychologa . Wydawało mi się że nikt ani nic nie jest w stanie mnie oderwać od moich problemów. Taki mały sierściuszek potrafi zdziałać cuda. wlasnie spi w najlepsze na moich kolanach :)

Odpowiedz
Reklama
Eire 2009-04-11 o godz. 08:25
0

dokładnie piesek jest jak antidotum na nadmiar instynktu macierzyńskiego

Odpowiedz
Gość 2009-04-11 o godz. 07:46
0

Ja wychowywałam się z psem od 10 roku życia. wzięcie szczeniaka do domu odbyło się po moich długotrwałych prośbach i namowach, bo rodzice nie chcieli psa w bloku. No i jak udało mi się ich namówić, to musiałam im udowodnić, że jestem odpowiedzialna i nie będą żałowali że się zgodzili. I tak właśnie było. Nauczyłam się rezygnować z niektórych atrakcji, po szkole pędziłam prosto do domu, bo wiedziałam że siedzi sam i trzeba go wyprowadzić na spacer. I zawsze byl na pierwszym miejscu...
Teraz chcialam miec psa, żeby nie być ciągle sama w domu. Mój mąż ma taki zawód że nie ma go od 6 do 21-22 kilka razy w tygodniu. Pies będzie dla mnie towarzyszem i bratnia duszą. Poza tym dzieki niemu przestałam już tak usilnie myśleć o dziecku, o staraniach, odliczaniu dni do testowania i porazkach... Chyba zaczęłam psychicznie odpoczywać od tego tematu, a to było dla mnie wczesniej nie do osiągnięcia. Żałuję tylko że nie pomyślałam o tym wcześniej kiedy nie mogłam dojść do siebie po stracie kruszynki, na pewno byłoby mi lżej.

Odpowiedz
Lambda 2009-04-11 o godz. 00:19
0

Ja miałam akwarium. Z paletkami. Rybki bardzo wymagające, potrzebujące specjalnej wody, ogólnie dużo z nimi zabawy.
Ale jak już się pojawiły... W domu nie istniał telewizor, ja i mąż, wszyscy goście, kto tylko wszedł do domu siadał przed akwarium i gapił się, gapił, gapił...
Szum wody uspokajał, obserwowanie rybek też.
Bardzo polecam. Pracy z tym naprawdę nie ma dużo. Raz na tydzień - dwa (w zależności od wielkości zbiornika, im większym tym paradoksalnie dużo mniej pracy) małe przetarcie szybek, przycięcie roślin i tyle.
Rybki można zostawić same, nawet na dwa tygodnie urlopu. Spokojnie przeżyją na automatycznym karminku lub bez jedzenia.
Tak jak Wy czekacie na wiosne, to ja na nowe akwarium :)

Odpowiedz
Gość 2009-04-10 o godz. 19:59
0

Taaa no ja sie rozleniwilam...bo przy kotach nie da sie inaczej...
A tak serio to mnie strasznie wyciszyly...one wszytsko z takim stoickim spokojem przyjmuja ze jak sie na nie patrzy od razu jakis taki luz sie czuje 8)

Odpowiedz
Eire 2009-04-10 o godz. 15:29
0

no właśnie ja zaczęłam nawet wcześniej wstawać z łóżka żeby rano iść na spacer co by się Mycha wybiegała 8) i jak już się zwlekę to jest super, nie mogę doczekać się wiosny :D spacerki będą dłuższe 8)

Odpowiedz
Reklama
Monika_N 2009-04-10 o godz. 14:14
0

Może to zabrzmi dziwnie, ale mnie pies nauczył odpowiedzialności. Jak miałam 10 lat to pojawił się w naszym domu mój pierwszy pies. Ale byłam wtedy za mała (czyli niedojrzała) i moja mama zawsze uważała, że jestem nieodpowiedzialna, bo trzeba się prosić, żeby wyjść z psem na spacer. Krótko przed moim wyprowadzeniem się z domu sunie trzeba było uśpić, bo była chora. Przez rok nie miałam psa, ale zaraz po slubie kupiliśmy z mężem goldenkę. I Ona zmieniła moje życie. :D Przeczytałam wszystkie książki polskiego wydawnictwa na temat rasy. I zaczęłam traktować Ją naprawdę jak dziecko. Dbam, wyprowadzam, karmię, bawię się, jeżdżę do weterynarza i kocham, kocham ponad życie. :D Moja mama jest pozytywnie zaskoczona. No i dzięki psu przestałam być leniwa. Bo teraz mróz, nie mróz, deszcz, nie deszcz trzeba wyjść z psem na spacer, żeby się wybiagał. I robię to z przyjemnością. :D Ale dzięki Niej nasze życie jest bardziej radosne!!! :D Nie wyobrażam sobie bez Niej życia!!!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie